The Mists of Avalon

Okładka książki The Mists of Avalon
Marion Zimmer Bradley Wydawnictwo: Penguin Books Cykl: Avalon [Marion Zimmer Bradley] (tom 1) Seria: Penguin Fiction fantasy, science fiction
1024 str. 17 godz. 4 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Avalon [Marion Zimmer Bradley] (tom 1)
Seria:
Penguin Fiction
Tytuł oryginału:
The Mists of Avalon
Wydawnictwo:
Penguin Books
Data wydania:
1993-01-07
Data 1. wydania:
1993-01-07
Liczba stron:
1024
Czas czytania
17 godz. 4 min.
Język:
angielski
ISBN:
0140177191
Tagi:
król Artur
Średnia ocen

                8,0 8,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,0 / 10
5 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
2314
1185

Na półkach: , , , ,

Uwaga na początek: w recenzji używam oryginalnych imion bohaterów ,,Mgieł Avalonu”, ponieważ uważam, że polskie tłumaczenie bardzo je skrzywdziło. ,,Igriana” czy ,,Morgiana” brzmi po prostu dziwnie, tak jakby tłumaczka wyśmiewała się z postaci. Może nowe wydanie coś pod tym względem zmieni.

Igraine jest córką wielkiej kapłanki z wyspy Avalon, rodzina oddała ją jednak za żonę Gorloisowi, diukowi Kornwalii. Teraz Igraine należy do świata w którym druidzka religia jest uważana za złą, świata którym rządzi chrześcijaństwo i rzymskie tradycje. Jednak pewnego dnia przybywają do niej Vivianne, Pani Jeziora, i Taliesin, Merlin Brytanii, którzy żądają od niej, by odwróciła się od męża z którym ma córkę Morgaine, i urodziła syna Utherowi, kandydatowi na Najwyższego Króla Brytanii. Igraine jest ciągle rozdarta między wychowaniem w Avalonie a nowym życiem chrześcijanki, jednak ostatecznie ulega przeznaczeniu. Tak rozpoczyna się historia rycerzy króla Artura opowiedziana z kobiecego punktu widzenia. Z dwóch związków Igraine ma dwoje dzieci, które zostają wychowane z dala od niej i od siebie – Morgaine dorasta na wyspie Avalon, gdzie staje się gorliwą kapłanką Bogini Ceridwen, natomiast Artur, syn Uthera, jest wychowywany przez chrześcijan i po śmierci Uthera zostaje królem Brytanii. Zadaniem Morgaine ma być utrzymanie Artura przy wierze w dawnych bogach i odwrócenie go od rosnącego w siłę chrześcijaństwa.

Legendy arturiańskie i ukazanie życia kobiet. Czy mogłam chcieć czegoś więcej? Wiedziałam, czego się spodziewać po ,,Mgłach Avalonu” i właśnie to dostałam. Przede wszystkim wspaniale napisaną, porywającą opowieść, choć często przewidywalną(co w sumie szczególnie nie widzi, bo powieść, poza kilkoma szczegółami, jest naprawdę wierna oryginalnym legendom). Opowieść o różnych typach kobiet, które choć tak różne, pod pewnymi względami były do siebie bardzo podobne. Właściwie żadna z nich w pełni nie decydowała o swoim życiu, zarówno chrześcijańskie damy, jak i teoretycznie niezależne kapłanki Avalonu, które musiały całkowicie podporządkować się Bogini. Szczególnie mocno trafiły do mnie dwie historie – Igraine, która w żadnej kwestii nie miała wyboru i która niezależnie od tego jaką drogę wybrała, ostatecznie i tak musiała podporządkować się innym, oraz Nimue, która szczerze wierzyła w to do czego została wychowana i która zachowała wierność zasadom Avalonu za cenę własnego szczęścia i miłości, ostatecznie jednak nie przyniosło jej to spełnienia. Oczywiście wrażenie robi też spinająca wszystkie wątki historia Morgaine, która uważa się za narzędzie w rękach Bogini i za wszelką cenę chce utrzymać władzę starej religii i która w imię tego celu poświęca wszystko, rodzinę, relacje z innymi, uczucia do mężczyzn, a w końcu także własnego syna. ,,Mgły Avalonu” to też powieść przybliżająca dawne celtyckie tradycje, obrzędy druidzkie i legendy. Ktoś, kto wcześniej wiedział mało na ten temat, może początkowo czuć się nieco zagubiony, jednak Marion Zimmer Bradley pisze tak przejrzyście i tak często wraca do pewnych kwestii, że po jakimś czasie nikt nie powinien mieć już z tym problemu. To również niezwykle klimatyczna historia, często wywołująca dreszcze, wzbudzająca wiele emocji, a w pewnych momentach nawet wyciskająca łzy z oczu.

Jednak nie było tak, że wszystko mi się podobało. Podczas czytania praktycznie równie często czułam zachwyt, co irytację. Autorka napisała ,,Mgły” w okresie swojej fascynacji ruchami neopogańskimi i to bardzo widać. Książka opisuje konflikt między religią druidów a Kościołem chrześcijańskim i chociaż ostatnie strony zostawiają nas z przekonaniem, że fanatyzm w każdej postaci jest zły, a wszystkie wiary są sobie równe, przez większą część książki Bradley bardzo wyraźnie pokazuje nam, że stoi po stronie pogan. Kiedy dochodzi do konfrontacji między wyznawcami dwóch religii poganie są wyraźnie faworyzowani i kreowania na mądrych i posiadających wiedzę, a chrześcijanie ośmieszani i przedstawiani jako naiwni i prości, jeśli nie od razu okrutni i psychopatyczni. I chociaż rozumiem, że taki mógł być zamysł i ówczesne poglądy autorki(które dość szybko się zmieniły i już kilka lat później Bradley stała się gorliwą chrześcijanką), to jednak mnie to razi, zwłaszcza, że chwilami widzę tu pewną hipokryzję. Kościół jest zły, bo narzuca wstrzemięźliwość i zabrania np. kazirodztwa, więc dyktuje ludziom co mają robić ze swoimi ciałami i uczuciami. Tymczasem, gdy wyznawczynie Bogini nakazują stosunki rytualne między obcymi sobie ludźmi(kapłanki raczej nie mogą odmawiać udziału w tych obrzędach), jest to dobre i zgodne z naturą, a ten kto zrezygnuje z ogień Beltane obraża Boginię. Jak dla mnie przymus w tej drugiej sytuacji jest znacznie większy niż zasady chrześcijaństwa. Kobieta oddająca się mężczyźnie wybranemu przez jej rodzinę zasługuje na współczucie, ale ta która ,,oddaje swe dziewictwo Bogini” powinna się cieszyć. Niestety, moim zdaniem Bradley trochę się zapędziła w swojej fascynacji ruchem Wicca(i żeby nie było, ja nie mam nic przeciwko ludziom, którzy decydują się na wyznawanie tej religii) i zatraciła potrzebny przy opisywaniu takiej tematyki obiektywizm. W ,,Trylogii Arturiańskiej” Bernard Cornwell również przedstawił konflikt druidów i chrześcijan, i również więcej sympatii miał raczej dla tych pierwszych, ale opisał to znacznie bardziej obiektywnie i z wyczuciem. Drugi minus dotyczy już samej historii. Irytowały mnie bardzo wątki miłosne, które chwilami były dość infantylne. Jest to jedna z tych książek, gdzie każdy kocha każdego. I uderza nie ilość figur w wielokącie miłosnym, ale to, że każdy z tych związków jest dla bohaterów największą miłością. Przez ponad tysiąc stron Morgaine za miłość życia uważała chyba co najmniej cztery osoby. Podobnie ma się sprawa z trójkątem miłosnym Artura, Gwenifer i Lancelota. Szczerze mówiąc nie jestem wielbicielką związku Lancelota i Ginewry w oryginalnej legendzie, ale tu ich relacja została opisana w tak nieprawdopodobny i przesłodzony sposób, że miałabym ochotę wyciąć z książki ich wspólne sceny. Trzecim minusem są bohaterowie. ,,Mgły Avalonu” należą do tych książek, które są dobre, są wartościowe, świetnie napisane, wciągające, ale nie umiem polubić ich bohaterów i to utrudnia mi całkowite wejście w historię. Praktycznie wszyscy bohaterowie ,,Mgieł” byli albo skrajnymi egoistami i fanatykami albo naiwnymi głupcami. Najbardziej polubiłam Taliesina, ponieważ jako jedyny w sporze druidów i wyznawców Chrystusa miał otwarty umysł i potrafił zrozumieć innych, a zarazem argumentować własne zdanie. Moją sympatię wzbudziła też Elaine, ponieważ była… zwyczajna. Bez żadnych dziwnych skłonności, bez obsesji, po prostu kobieta, która się zakochała i chce zdobyć swoją miłość, a zarazem też osoba po ludzku dobra i wrażliwa, która nie zawsze zachowuje się mądrze czy szlachetnie, ale stara się być w porządku wobec innych i znosić własny los. W późniejszej części powieści polubiłam też Kevina, Galahada(ale to jest ten rycerz, którego lubię w każdym wydaniu), Nimue i Gwydiona, bo ostatniej dwójki było mi zwyczajnie szkoda. Artur też był interesującą postacią, ale przez skierowanie narracji jedynie w stronę kobiet, nie mogłam poznać go całkowicie.


Z recenzji możecie się domyśleć, że największą uwagę wzbudził we mnie wspominany wielokrotnie spór chrześcijan i czcicieli Ceridwen. I choć przez większą część książki był on opisany w przesadny sposób, tak pod koniec wybronił się w moich oczach, nawet popłakałam się podczas epilogu. Myślę, że to jeden z tych wątków, które każdy zinterpretuje w zależności od swoich przekonań i doświadczeń. Niektórzy z pewnością przychylą się do zdania niektórych bohaterów książki, że religia druidzka jest zgodna z naturą i dająca spełnienie, a chrześcijaństwo spętało wolnych Celtów. Mnie jednak bardziej przekonuje wizja tego, że fanatyzm nie jest dobry w żadną stronę, że w imię żadnej wiary nie można krzywdzić i zniewalać innych ludzi i że we wszelkich sporach ideologicznych chodzi jedynie o znalezienie wspólnego mianownika. Pod tym względem książka naprawdę porusza, zmusza do refleksji i pokazuje do czego mogą doprowadzić wypaczone idee. Bo zarówno chrześcijanka Gwenifer, jak i wychowana w Avalonie Nimue padły ofiarą przekonania, że w imię swojej idei należy poświęcić wszystko.

Czy polecam ,,Mgły Avalonu”? Zdecydowanie tak. Może nie wszystkim, ale tym, którzy lubią legendy arturiańskie, lekko mistyczne klimaty czy opowieści o kobiecym losie w świecie rządzonym przez mężczyzn, jak najbardziej polecam. Może często wkurzałam się na bohaterów, może uważam że ,,Trylogia Arturiańska” jest lepszą książką o królu Arturze, ale mimo to ,,Mgły” wywołały we mnie wiele emocji, oczarowały klimatem, zmuszały do okładania książki i zastanowienia się nad niektórymi poruszanymi w niej kwestiami. Jeśli będę miała okazję, to zdecydowanie przeczytam inne książki z cyklu avalońskiego.

,,Spójrz na wschód(…) Bo zawsze, kiedy światło umiera na zachodzie, ze wschodu przychodzi obietnica nowych narodzin.”

Uwaga na początek: w recenzji używam oryginalnych imion bohaterów ,,Mgieł Avalonu”, ponieważ uważam, że polskie tłumaczenie bardzo je skrzywdziło. ,,Igriana” czy ,,Morgiana” brzmi po prostu dziwnie, tak jakby tłumaczka wyśmiewała się z postaci. Może nowe wydanie coś pod tym względem zmieni.

Igraine jest córką wielkiej kapłanki z wyspy Avalon, rodzina oddała ją jednak za...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    2 819
  • Przeczytane
    1 971
  • Posiadam
    676
  • Ulubione
    291
  • Fantastyka
    111
  • Teraz czytam
    100
  • Fantasy
    80
  • Chcę w prezencie
    63
  • 2014
    17
  • 2018
    16

Cytaty

Więcej
Marion Zimmer Bradley Mgły Avalonu Zobacz więcej
Marion Zimmer Bradley Mgły Avalonu Zobacz więcej
Marion Zimmer Bradley Mgły Avalonu Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także