Wiarygodna, mocna, dobrze spisana opowiastka z tygodnia pracy dilera.
Ogromny plus za przedstawienie naszego 'bohatera'. Ułożony, wygadany (acz małomówny), wysmakowany, z wysokim mniemaniem o sobie. Taki nieskazitelny handlarz śmiercią. Nienawidzący wszystkich, nie widzący w sobie żadnych wad, usprawiedliwiający się na każdy kroku. Wyrolowany przez zwykłą kurwę i ogra. Przez ludzi, których lekceważył i nimi gardził. Coś pięknego. Nie wiem, czy ta cała ironia losu była zamierzona, ale wyszło prześlicznie.
Nasuwają mi się skojarzenia z postacią wykreowaną przez Edwarda Nortona w '25 godzina', a monologi odgrywane w głowie Jacka to silna inspiracja 'Taksówkarzem'. Ale to akurat uznaję za plus.
Boli jedynie fakt, że część swego życia zmarnowałem w podobny sposób. Że konsekwencje ciągną się do dziś. Że takie relacje jak Jacka z Beatą przerabiałem w swojej przeszłości. Jak już pisałem, książka jest naprawdę wiarygodna, pod warunkiem, że przeżyliśmy podobne rzeczy, co bohater książki. Nie piszę tu oczywiście o gangsterskich porachunkach, mafii pruszkowskiej, celebrytach i ćpaniu, a zwyczajnych relacjach międzyludzkich, o przymusie dogadywania się z kretynami, o tych wszystkich nożach wbitych w plecy przez naszych 'przyjaciół'.
W pewnym sensie opowieść Żulczyka jest uniwersalna. Przypomina o pewnych fundamentalnych zasadach, podstawach współżycia z innymi ludźmi. Ale to może tylko moja nadinterpretacja.

Wiarygodna, mocna, dobrze spisana opowiastka z tygodnia pracy dilera.
Ogromny plus za przedstawienie naszego 'bohatera'. Ułożony, wygadany (acz małomówny), wysmakowany, z wysokim mniemaniem o sobie. Taki nieskazitelny handlarz śmiercią. Nienawidzący wszystkich, nie widzący w sobie żadnych wad, usprawiedliwiający się na każdy kroku. Wyrolowany przez zwykłą kurwę i ogra....