rozwińzwiń

Druga ojczyzna. Polskie dzieci tułacze w Indiach

Okładka książki Druga ojczyzna. Polskie dzieci tułacze w Indiach Anuradha Bhattacharjee
Logo Lubimyczytac Patronat
Logo Lubimyczytac Patronat
Okładka książki Druga ojczyzna. Polskie dzieci tułacze w Indiach
Anuradha Bhattacharjee Wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie powieść historyczna
348 str. 5 godz. 48 min.
Kategoria:
powieść historyczna
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Poznańskie
Data wydania:
2014-09-10
Data 1. wyd. pol.:
2014-09-10
Liczba stron:
348
Czas czytania
5 godz. 48 min.
Język:
polski
ISBN:
9788371778872
Tagi:
indie polska uchodźcy ojczyzna polacy
Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Polskie dzieci maharadży



1608 62 133

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
26 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
381
380

Na półkach:

(2012)
[The Second Homeland. Polish Refugees in India*]

„W tej książce wędrujemy przez Indie szlakiem Polaków, którzy doświadczyli najbardziej przemilczanego w naszych czasach pogwałcenia praw człowieka […]” (str. 17).

„W marcu 1942 r., po niekończących i piętrzących się przeszkodach stawianych przez władze radzieckie, 77 200 żołnierzy i oficerów oraz 37 300 cywilów, w tym 15 tys. Dzieci**, przypłynęło z Krasnowodzka przez Morze Kaspijskie do Pahlevi w kontrolowanej przez Brytyjczyków Persji” (str. 42).

„[…] dzięki zabiegom ówczesnego polskiego konsula w Indiach, doktora Eugeniusza Banasińkiego [tysiącom Polaków deportowanym z Kresów, w głąb Związku Radzieckiego, na Syberię i stepy Kazachstanu, udało się dotrzeć do Indii Brytyjskich]. Jego starania znalazły odzew wśród wielu indyjskich książąt. Jam Saheb Digvijaysinhji*** z Nawanagaru [w Gudźaracie], który był wtedy kanclerzem Izby Książąt, a zarazem przedstawicielem Indii w Gabinecie Wojny Imperium Brytyjskiego, otworzył drzwi do swojego księstwa dla pierwszej grupy pięciuset sierot i był prekursorem późniejszych podobnych inicjatyw” (str. 19).

Losy Polaków z Kresów, które 17 września 1939 zagarnął Związek Radziecki. Lata 1942-1948, spędzone na Środkowym Wschodzie i subkontynencie indyjskim. To, co poprzedzało ten okres, oraz dalsze perypetie.

„Praca naukowa****, na podstawie której powstała ta książka, zaczęła się od złożenia w całość fragmentów informacji zebranych z wielu źródeł [w języku angielskim] – wspomnień i pamiątek osobistych ostatnich świadków, którzy dożyli naszych czasów, oraz ich potomków, niektórych odtajnionych dokumentów z archiwów rozsianych po całym świecie i niekompletnych szczegółów z różnych książek. […] Internet bardzo ułatwił nam prowadzenie badań, a dzięki kontaktom przekazywanym od jednej osoby do drugiej udało nam się dotrzeć do ocalałych” (str. 25-26).

Książka składa się z materiału pochodzącego z pracy doktorskiej, fabularyzowanej wstawki poprzedzającej pamiętnik Franciszka Herzoga, jednego z wychowanków osiedla Balachadi, cytowanego w obszernych fragmentach (wraz z listami braci),oraz garści wspomnień innych Polaków i córki maharadży, w latach 40. zaledwie kilkulatki. Całość skierowana do odbiorcy anglojęzycznego, które ma niewielkie pojęcie o tym gdzie leży Polska, kim są Polacy oraz co działo się podczas II wojny światowej. (Np. zdania ze str. 19, 21, 29).

___________
* Druga ojczyzna (lub drugi dom). Polscy uchodźcy w Indiach. Tłumaczenie: Krzysztof Mazurek (2014). Dzieciom poświęca się tu sporo miejsca, ale nie jest to książka wyłącznie o sierotach, dotyczy szerszego grona ludzi, w tym wielu samotnych kobiet (patrz. str. 225). Zmiana podtytułu nie jest zasadna.
** Nieco inne dane na str. 50: „[…] tylko 115 tys. ludzi – 78 500 wojskowym i 36 500 cywilom, a w tej licznie 18 tys. dzieci, pozwolono opuścić granice Związku Radzieckiego”.
*** Digvijaysinhji (Digwidźajsinhdźi) (1895-1966) maharadża Nawanagaru, księstwa na półwyspie Kathijawar, nad zatoką Kaććh [Gulf of Kutch] (stan Gudźarat).
https://pl.wikipedia.org/wiki/Digvijaysinhji
„Nawanagar was founded by Jam Rawal in 1540 as the capital of the eponymous princely state. Jamnagar, historically known as Nawanagar (the new town),was one of the most important and the largest princely states of the Jadejas in the Saurashtra region”
[Nawanagar zostało założone przez Jama Rawala w 1540 roku jako stolica księstwa o tej samej nazwie. Dżamnagar, historycznie znane jako Nawanagar (nowe miasteczko),było jednym z najważniejszych i największych stanów książęcych klanu Dżadedża (rodu rycerskiego, tzw. radźputów) w regionie Saurashtra (znanym również jako Sorath lub Kathijawar)] (https://en.wikipedia.org/wiki/Jamnagar).
**** „Niniejsza książka jest rezultatem pracy doktorskiej Polscy uchodźcy w Indiach, 1942-48, napisanej na Uniwersytecie Pune u profesora S.M. Dixita” (str. 357). „Ta książka jest rezultatem dociekań prowadzonych przez całą dekadę, składania obrazu całości z rozproszonych po świecie fragmentów oraz badań, finansowanych głównie ze środków własnych” (str. 17). „W roku 1991 autorka książki, która była wtedy dziennikarką »The Times of India«, spotkała się ze starszą panią – Polką, żoną lekarza armii indyjskiej w Pune. Spotkanie było punktem zwrotnym, od którego zaczęło się zainteresowanie tym tematem” (str. 18, Bhattacharjee pisze o sobie w trzeciej osobie). Przedmowa, napisana przez Anila Wadhwa, ambasadora Indii, jest z marca roku 2009 (?).



Język robi dobre wrażenie: jest elegancki, oszczędny, wyjąwszy ewidentne potknięcia – być może powstałe dopiero na etapie translacji – zdania zbudowano wzorcowo. Miejscami, daje o sobie znać akademicka maniera, polegająca na nadmiernej formalizacji języka, przy jednoczesnym podnoszeniu rangi określonych wydarzeń, aktywności. Nigdy nie jest to jednak uniwersytecki żargon. Pozytywnie wypada też „pamiętnik Franka”, którego proporcjonalnie jest być może za dużo, ale dobrze się to czyta.

Mimo porządnego warsztatu, książkę kładzie duża liczba błędów. Merytorycznie praca kuleje, i choć są to kwestie poboczne względem treści głównej, to jednak w pracy doktorskiej niedopuszczalne. O ile to, że część z nich umknęła promotorowi, a później również redakcji hinduskiej – idzie jakoś zrozumieć, to jednak fakt, że trafia to do polskiego wydania bez prostujących przypisów, uwag od tłumacza, konsultanta-historyka lub wydawnictwa, jest kompletnie nieakceptowalne. Za coś w końcu płacimy. To jednak nie wszystko.
Na niekorzyść tekstu działają bardzo częste powtórzenia, ta sama informacja pada wielokrotnie, podana w podobny sposób, w różnych rozdziałach, lub w ramach tego samego rozdziału (!) – tak jakby autorka miała sklerozę. Służy to utrwaleniu materiału, ale konstrukcyjnie, pod kątem profesjonalizmu, dyskwalifikuje książkę. Kiedy autorka przywołuje informacje z pamiętnika lub cytowanych wypowiedzi – idzie to jakoś przełknąć. Funkcjonuje to wtedy jako przypomnienie. Ale kiedy powtarza, co kilka stron, własne obserwacje i wnioski, określone dane – to znak, że nie kontroluje swojej pracy.



To powinien być reportaż. Książka zawiera opracowanie tytułowego zagadnienia, ale nie jest to przedstawione tak, jak sugeruje opis z tyłu okładki*. To przetworzona praca doktorska, podejście analityczne zdominowało warstwę emocjonalną, a konstrukcja tekstu wymusza odbiór z dystansu. Z pozycji badacza, studenta, specjalisty – nie przeciętnego zjadacza chleba, Smitha czy Kowalskiego, którego interesuje przede wszystkim los jednostek, który musi poczuć jakąś więź z bohaterem, jakoś się z nim identyfikować – aby lepiej przyswoić doświadczenia tysięcy, ówczesne uwarunkowania i nastroje. To powinna być historia kilku, góra kilkunastu dzieci, przybliżana na tle innych – rówieśników i dorosłych – ówczesnej polityki, działań wojennych, zmian społecznych. Nadziei i rozczarowań. W pewnym stopniu tę rolę spełnia pamiętnik Franciszka Herzoga, ale dostajemy go pomiędzy rozdziałami, jakby w ramach dodatku, a nie integralnej części historii.
Gdyby została opowiedziana poprzez losy konkretnych postaci, a wszelkie dane liczbowe, kwestie organizacyjne, stanowiły uzupełnienie tych świadectw, odbiór byłby zdecydowanie lepszy. Sprzyjałoby temu również zachowanie chronologii, przeprowadzenie czytelnika przez kolejne etapy tułaczki, bez ciągłego skakania po osi czasu. Częściowo książka to realizuje, ale nie jest to dostatecznie uporządkowane. Wykorzystane tak, aby odbiorca stał się towarzyszem bohaterów, jednym z nich.

___________
* „Poruszająca historia polskich sierot przygarniętych przez maharadżę o wielkim sercu”.



Na warszawskiej Ochocie, wzdłuż obu jezdni ulicy Opaczewskiej, ciągnie się pas zieleni który od roku 2012 stał się formalnie Skwerem Dobrego Maharadży. W 2014 postawiono tam pomnik – słup z czerwonego marmuru, zwieńczony kwiatem lotosu. Jest na nim taka inskrypcja:

W HOŁDZIE
DOBREMU MAHARADŻY
WDZIĘCZNY NARÓD POLSKI

JAM SAHEB SHRI DIGVIJAY SINHJI RANJITSINHJI JADEJA,
MAHARADŻA KSIĘSTWA NAWANAGAR

OTOCZYŁ OPIEKĄ OKOŁO TYSIĄCA POLSKICH DZIECI
EWAKUOWANYCH ZE ZWIĄZKU SOWIECKIEGO DO INDII.
OD LIPCA 1942 DO LISTOPADA 1946 ROKU
ZAPEWNIŁ IM MIESZKANIE, WYŻYWIENIE, LECZENIE
I MOŻLIWOŚĆ NAUKI W POLSKIM OSIEDLU
WYBUDOWANYM W POBLIŻU
SWOJEJ LETNIEJ REZYDENCJI W BALACHADI.

JEGO POSTAWA ZNALAZŁA NAŚLADOWCÓW
WŚRÓD HINDUSKIEJ ARYSTOKRACJI
W KSIĘSTWIE KOLHAPURU,
DZIĘKI CZEMU WOJNĘ PRZETRWAŁO W INDIACH
ŁĄCZNIE OKOŁO 5 TYSIĘCY POLSKICH DZIECI.

DO SIEROT, KTÓRYCH RODZICE ZGINĘLI
NA NIELUDZKIEJ ZIEMI MÓWIŁ:
Ja jestem Bapu,
ojciec wszystkich mieszkańców Nawanagaru,
w tym również i wasz.

Digwidźajsinhdźi stwierdził, że w ramach podzięki za gościnę – wystarczy mu patronat nad jedną z warszawskich ulic. Wziąwszy pod uwagę jego gest i hojność, oraz okazaną dobroć, było to dosyć skromne życzenie, wyrażone zapewne niezbyt serio. Nigdy go nie spełniono. Jednak upamiętnienie jakie otrzymał w drugiej dekadzie kolejnego stulecia, dwadzieścia trzy lata po upadku reżimu, wydaje się adekwatniejsze, bardziej sympatyczne i zgodne z duchem tamtych wydarzeń.

https://web.archive.org/web/20120714013356/http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34882,11840179,Maharadza_wyprzedzil_proboszcza__Nowy_skwer_na_Ochocie.html

https://mazowsze.szlaki.pttk.pl/913-pttk-mazowsze-skwer-dobrego-maharadzy

https://iochota.pl/artykul/dzielnica-wielu-kultur/11405



UWAGI MERYTORYCZNE (wyd. z 2014):

Str. 9 – raz Dixit, raz Dixie (Dixit).

Str. 19 – „[…] Polaków (pochodzenia żydowskiego i nie-Żydów)” – autorka ma na myśli obywateli polskich, Żydów i Polaków.
+ „W niektórych polskich kręgach mówi się o tych zdarzeniach »gehenna«, co jest archaicznym terminem oznaczającym piekło” – nie jestem wierzący, i jakoś zawsze docierało do mnie to historyczne znaczenie, ale fakt faktem, na Wikipedii jest też mowa o piekle: „[…] dolina, która w czasach starożytnych wyznaczała granice miasta Jerozolimy. Znajdowała się za bramą miasta zwaną Hersit i była pierwotnie wysypiskiem śmieci, miejscem kremacji zwłok przestępców oraz tych, którym odmówiono z różnych względów normalnego pogrzebu. […] Słowo »γέεννα-gehenna, géenna« pojawia się w Nowym Testamencie 12 razy z tego 11 razy w wypowiedziach Jezusa.

Jest ono zwykle tłumaczone jako piekło. W czasach Jezusa stanowiła symboliczne miejsce.
W interpretacji większości chrześcijan, jest według Nowego Testamentu miejscem przebywania osób odrzuconych przez Boga oraz cierpiących katusze w niegasnącym ogniu (Ewangelia Mateusza 5,22,29,30; 10,28; 18,9; 23,15,33; Ewangelia Marka 9,43,45 47; Ewangelia Łukasza 12:5; List Jakuba 3:6)” (https://pl.wikipedia.org/wiki/Gehenna).

Str. 24 – czy w 1941 r. Kirgistan nie był Kirgizją (formalnie: Kirgiską Socjalistyczną Republiką Radziecką)?

Str. 29 – Mikołaj Kopernik posługiwał się niemieckim i łaciną, był poddanym polskiego króla, ale de facto był Niemcem. „Niewątpliwie był on przedstawicielem ludności pogranicza; osobą niemieckojęzyczną, […]” (https://pl.wikipedia.org/wiki/Miko%C5%82aj_Kopernik). To, co stoi w większości encyklopedii, to zwyczajne przekłamywanie historii. Niestety zbiera swoje żniwo, czego efektem jest to co pisze tutaj Bhattacharjee.

Str. 30 – w okresie caratu, Warszawa nie była prowincjonalnym miastem. Była trzecią najludniejszą metropolią Imperium (zaraz po Petersburgu i Moskwie, co zaświadcza rosyjski spis powszechny z 1897 r.*). Warszawa stała się wówczas ważnym węzłem komunikacyjnym na przecięciu europejskich magistral kolejowych, z rozbudowaną infrastrukturą; była dużym ośrodkiem kulturalnym (jako dawna stolica Rzeczpospolitej Obojga Narodów),przemysłowym i handlowym, choć ograniczonym w rozwoju fortyfikacjami, których pozostałością jest Cytadela i pierścień fortów.

* https://pl.wikipedia.org/wiki/Miasta_Imperium_Rosyjskiego_w_1897_roku

Str. 34 – Prusy Zachodnie – pomyłka, chodzi o tzw. korytarz polski, Pomorze Gdańskie (część dawnych Prus Królewskich).
+ „[…] Volksdeutsch (obywateli Niemiec) oraz Nichtdeutsch (wszystkich innych)” – etnicznych Niemców (spoza Niemiec) i nie-Niemców.

Str. 38 – Polacy w Generalnym Gubernatorstwie nie byli skazani na germanizację, docelowo czekała ich eksterminacja. Hitler to nie Bismarck. Polskie dzieci, uznawane za „wartościowe rasowo”, o „aryjskim” wyglądzie, trafiały na wychowanie do bezdzietnych Niemców, i one były germanizowane, ale nie obejmowało to mas i nastolatków. To była kropla w morzu. Urząd do spraw Rasowo-Politycznych Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Pracy (Rassenpolitisches Amt der NSDAP) przekazał Himmlerowi pismo zatytułowane „Sprawa traktowania ludności byłych polskich obszarów z rasowo-politycznego punktu widzenia”, w którym znalazł się rozdział poświęcony małym Polakom.

Str. 82/188/301/311 – Turkmenistan – w okresie ZSRR to była Turkmenia.

Str. 150-151 (i wcześniej) – kwestia żydowskiej identyfikacji jest złożona. Można spędzić w Polsce całe życiem, uważać ją za swój dom, być osadzonym w kulturze polskiej i mieć jako pierwszy język polski, i jednocześnie deklarować się jako Żyd. Ponadto, polonizacja wiązała się często z podsieniem statusu, ułatwiała funkcjonowanie pośród polskiej większości, była sposobem na życie. Można odnieść wrażenie, że autorka nie do końca rozumie te niuanse.

Str. 164 – „[…] wielbłądy [mędrców ze Wschodu] przybrane tak, jak opisuje je Biblia, […]” – tam jest coś na ten temat? (Jest to wypowiedź córki maharadży). Ten sam fragment, w nieco innym tłumaczeniu, jest też na str. 272.

Str. 175 – Basra znajduje się w Iraku, nie w Persji (Iranie). W czasach, kiedy mieliśmy w Iraku swoją strefę okupacyjną, a więc stosunkowo niedawno, pojawiała się w wiadomościach regularnie.

Str. 178 – Krasnowodzk (od 1993 r. Turkmenbaszy) jest w Turkmenistanie (ówczesnej Turkmenii),nie w Uzbekistanie… Naprawdę nikt tego nie zauważył?

Str. 230 – „Wkrótce wybuchło Powstanie Warszawskie, które trwało do września 1945 r., […]” – powstanie skończyło się na początku października 1944, trwało 63 dni.

Str. 261 – „[…] jest jedną z elitarnych placówek w Warszawie, uczącą angielskiego i innych języków obcych, co w Polsce jest wciąż rzadkością” – nie, nauka języka obcego jest normą. I było tak przed wojną, i w PRL-u, i w latach 90. – kiedy wspomniana szkoła zyskała imię maharadży Digvijaysinhji. To, że Hinduska ma błędne wyobrażenie o Polsce, idzie jakoś zrozumieć (choć z trudem, bo to jednak osoba wykształcona). Czemu jednak tłumacz nie dodał żadnego przypisu?

Str. 276 – wyjaśnienie w nawiasie kwadratowym, dodane przez autorkę – raczej błędne. Chodzi o to, że niemieckie rodziny osiadłe nad Wisłą, na terenach z polską większością, stopniowo się polonizowały; w drugim, trzecim pokoleniu pojawiały się już słowiańskie imiona, a identyfikacja narodowa zmieniała się na polską. To że wówczas nie było Polski jako suwerennego kraju, nie hamowało tego procesu.

Str. 290 – ksiądz wymienia miasta irackie, mówi o Irakijczykach, ale umieszcza te lokacje i ludzi w Persji (która zresztą od 1935 r. stała się Iranem).

Str. 293 – mowa jest o odzyskaniu niepodległości Indii i pada rok 1949, tymczasem Indie uzyskały niezależność dwa lata wcześniej (1947).

Str. 320 – „[...] większość emigracji polskiej na całym świecie ma jakieś związki z Indiami – krajem, który odgrywał ważną rolę w ich przetrwaniu” – to chyba pobożne życzenie autorki (albo jakiś błąd w tłumaczeniu).

Str. 320, drugi akapit – zdanie kalekie i błędne merytorycznie. To że Żydzi byli obecni w ZSRR nie jest żadnym odkryciem.

Kresy Wschodnie, tj. etnicznie ziemie ruskie oraz spolonizowana Wileńszczyzna, to obszary mniej ludne niż ziemie centralne i mające charakter kolonii. Roszczenia Białorusinów i Ukraińców, choć przedkładane poprzez Związek Radziecki, ustami Stalina – nie były bezzasadne. Tak jak Niemcy weszli w pewnym momencie na Śląsk i Pomorze, tak my zaczęliśmy rozdawać karty na Wschodzie, z tym że nie doszło tam do pełnej wymiany ludności (no, za wyjątkiem Wileńszczyzny). Tzw. Ściana Wschodnia, to w paśmie przygranicznym historyczne Księstwo Litewskie, Polesie i Ruś Czerwona. W czasie akcji „Wisła”, przeprowadzanej w latach 1947–1950, przesiedlano całe wsie, przenosząc ludność ukraińską na nowo pozyskane ziemie zachodnie. Nie jest tak jak pisze autorka, że ci ludzie byli związani z Polską, że byli integralną częścią społeczeństwa. Po I wojnie światowej utworzono państwo narodowe, a oni stali się obywatelami drugiej kategorii, i podobnie było wcześniej, przed zaborami, kiedy ton nadawała polska szlachta. Autorka nie rozumie, że Polacy byli dla Ukraińców dokładnie taką samą siłą, jak Brytyjczycy dla Hindusów. Takie były między nami stosunki, i dlatego w latach 1943-1944 wołyński motłoch mordował Polaków. To wynikało z wielowiekowej asymetrii w naszym współżyciu. Czytając książkę Bhattacharjee, czuć że nie ma o tym pojęcia.

UWAGI TECHNICZNE:
Str. 41 – ani (a); str. 41 – zjedzone „się”; str. 54/88/97/172 – brak przerwy między wyrazami; str. 80 – śmieci (śmierci); str. 137 – pierwsze zdanie podaje tę samą informację na dwa sposoby; str. 138/143 – w tabelkach są liczby odpowiadające wydanym kwotom, nie ma jednak informacji o walucie (funty czy rupie?); str. 147 – brak kropki na końcu zdania; str. 153 – jakim materiałem? (chodzi o „substancję biologiczną narodu”); str. 156 – króla (wicekróla); str. 160 – tu powinno być wskazanie KTO sobie przypomina; str. 173 – ponad (poniżej); str. 182 – „i” oraz „ii” zamiast rzymskiej jedynki (I) i dwójki (II); str. 191 – łączności?; str. 193 – dotarły-dotarły; str. 194 – „północnej i południowej Rodezji” – Północnej i Południowej Rodezji, czemu w nawiasie nie ma katulanej nazwy tych kolonii (jako niezależnych państw) a jest podana aktualna nazwa Tanganiki (Tanzania, po połączeniu z Zanzibarem)?; str. 126 – Indii brytyjskich (Brytyjskich, podobnie w przypadku Turkiestanu, który w tekście jest „rosyjskim Turkiestanem”); str. 197 – „bazą wypożyczoną w tym celu” (udostępniona na ten cel) + wypożyczyły (udostępniły); str. 211 – rywalizującego?; str. 218 – poprzednich standardów (poprzednich wartości/stanu pierwotnego); str. 230 – „[…] zmarła z głodu na ulicach Związku Radzieckiego” (na ulicy, w Związku Radzieckim); str. 250 – ostatnie zdanie brzmi nieporadnie (w ramach dopełnienia tego co padło wcześniej); str. 253 – „Po drugie: I teraz druga kwestia, […]”; str. 257 – „reportaże solidarności” (?); str. 261 – lecz również (tu: ponadto); str. 264 – „Kiedy powstały te kluby, ich członkowie zaczęli się spotykać bardziej regularnie” – humor z zeszytów szkolnych; str. 275 – na Syberię (w głąb Syberii) – to się rozgrywa już podczas pobytu na Sybirze; str. 284 – do Kołymy (na Kołymę); str. 291 – na modłę (na rozkaz?); str. 298 – w na (na, zbędne „w”); str. 311 – byłym Związku Radzieckim (ówczesnym); str. 312 – o tym, że Indie były wówczas niepodzielone, przypomniano stronę wcześniej (str. 311).

Liczne i wielokrotne powtórzenia tych samych informacji.

Dżamnagar [Jamnagar] – zapis w transkrypcji polskiej, ale już np. Balachadi (Balaczadi),Rajkot (Radźkot) w angielskiej. Brak ujednolicenia.



Podobna pozycje:
Droga i pamięć. Przez Syberię na Antypody – Krystyna Tomaszczyk (2009)
Polskie sieroty z Tengeru. Od Syberii przez Afrykę do Kanady 1941-1949 [Polish Orphans of Tengeru: The Dramatic Story of Their Long Journey to Canada 1941-49] – Lynne Taylor (2009)

(2012)
[The Second Homeland. Polish Refugees in India*]

„W tej książce wędrujemy przez Indie szlakiem Polaków, którzy doświadczyli najbardziej przemilczanego w naszych czasach pogwałcenia praw człowieka […]” (str. 17).

„W marcu 1942 r., po niekończących i piętrzących się przeszkodach stawianych przez władze radzieckie, 77 200 żołnierzy i oficerów oraz 37 300 cywilów, w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
477
70

Na półkach:

„Druga ojczyzna – Polskie dzieci tułacze w Indiach” to poruszająca historia nadająca się na scenariusz filmu. Od 1939 roku trwały deportacje ludności polskiej do obozów pracy w ZSRR a dopiero w 1941 Stalin wydał zgodę na opuszczenie terytorium ZSRR. Jam Saheb Digvijaysinhji maharadża z Nawanagaru zaprosił dzieci jako swoich gości udostępniając swoją letnią rezydencję oraz biorąc na siebie większość kosztów stworzenia obozu dla uchodźców, utrzymania a w przyszłości aby częściowo adoptować sieroty i nadać im obywatelstwo. „Nie uważajcie się za sieroty, ja jestem Bapu, ojciec wszystkich mieszkańców Nawanagaru, w tym również i wasz”. Obóz stał się miejscem odrodzenia psychicznego i fizycznego i często najszczęśliwszym okresem dzieci po traumach jakie przeszły. Miejscem życzliwości zarówno od ludzi związanych z obozem jak i ludności miejscowej, która z otwartym sercem przyjęła przybyszy. Historia trudna i wzruszająca. "Ta książka nie jest o liczbach a gościnności indyjskiego władcy, który w krytycznym dla władz brytyjskich momencie nieoczekiwanie zaoferował rozwiązanie trudnej relacji między Polakami, Brytyjczykami i ZSRR. Ten bardzo międzynarodowy przykład zastosowania tradycyjnej indyjskiej filozofii Vasudhaiva Kutumbakam (cały świat jest rodziną) do dzis pozostaje ważny i aktualny w kontekście współczesnych wydarzeń w świecie traganym konfliktami." Dzieciństwo zaprzepaszczone wśród losów wojennych i okrutnej Syberii odnalezione w przepięknym egzotycznym Balachadi. Książka budzi nadzieję na dobro nie dając zapomnieć o złych kartach historii. Myślę, że na długo pozostanie ze mną …

„Druga ojczyzna – Polskie dzieci tułacze w Indiach” to poruszająca historia nadająca się na scenariusz filmu. Od 1939 roku trwały deportacje ludności polskiej do obozów pracy w ZSRR a dopiero w 1941 Stalin wydał zgodę na opuszczenie terytorium ZSRR. Jam Saheb Digvijaysinhji maharadża z Nawanagaru zaprosił dzieci jako swoich gości udostępniając swoją letnią rezydencję oraz...

więcej Pokaż mimo to

avatar
949
70

Na półkach: , ,

Ksiażka ma charakter naukowy, przez co była dla mnie nudna. Najciekawsze były wspomnienia umieszczone pod koniec. Spodziewałam się czegoś w stylu "Dziecięcej arki".

Ksiażka ma charakter naukowy, przez co była dla mnie nudna. Najciekawsze były wspomnienia umieszczone pod koniec. Spodziewałam się czegoś w stylu "Dziecięcej arki".

Pokaż mimo to

avatar
1053
121

Na półkach:

Dzięki utworzeniu, a następnie ewakuacji z Z.S.R.R. armii generała Andersa udało sie sie opuścić ten kraj także cywilom. Cześć z nich, głownie osierocone dzieci, znalazły schronienie w Indiach. Mało znany epizod z historii 2 Wojny Swiatowej. Autorka, w oparciu o rozmowy z wychowankami ośrodka w Balachadi praz inne źrodła, wykonała kawał dobrej roboty.

Dzięki utworzeniu, a następnie ewakuacji z Z.S.R.R. armii generała Andersa udało sie sie opuścić ten kraj także cywilom. Cześć z nich, głownie osierocone dzieci, znalazły schronienie w Indiach. Mało znany epizod z historii 2 Wojny Swiatowej. Autorka, w oparciu o rozmowy z wychowankami ośrodka w Balachadi praz inne źrodła, wykonała kawał dobrej roboty.

Pokaż mimo to

avatar
565
235

Na półkach:

Świetna historia. Warto i trzeba przeczytać.

Świetna historia. Warto i trzeba przeczytać.

Pokaż mimo to

avatar
1265
137

Na półkach: ,

Założenie polskiego obozu dla uchodźców z Syberii nie byłoby możliwe, gdyby wuj Jama Saheba Digvijaysinghji nie zaprzyjaźnił się w Szwajcarii z Ignacym Paderewskim. Zbudowany na tej relacji sentyment do Polaków miał w przyszłości uratować wiele istnień. W trakcie II wojny światowej naszych rodaków zsyłano na Syberię i umieszczano w obozach pracy, w których tracili życie z powodu wycieńczenia i chorób. Kiedy Stalin zgodził się na wyjazd grup dzieci ze Związku Radzieckiego, nie było miejsc, w których przywitano by je z otwartymi ramionami. Odosobnione zaproszenie przyszło właśnie z Indii, a inicjatywa maharadży znacznie wykraczała poza ramy typowej pomocy humanitarnej. Jam Saheb podzielił się nie tylko swą ziemią i funduszami, ale i adoptował grupę osiemdziesięciu dzieci. Obóz zorganizowany na terenie jego letniej posiadłości zastąpił im dawno utracony dom.

Cała recenzja (Opętani Czytaniem): http://opetaniczytaniem.pl/recenzje/druga-ojczyzna-polskie-dzieci-tulacze-w-indiach-anuradha-bhattacharjee-wydawnictwo-poznanskie-2014.html

Założenie polskiego obozu dla uchodźców z Syberii nie byłoby możliwe, gdyby wuj Jama Saheba Digvijaysinghji nie zaprzyjaźnił się w Szwajcarii z Ignacym Paderewskim. Zbudowany na tej relacji sentyment do Polaków miał w przyszłości uratować wiele istnień. W trakcie II wojny światowej naszych rodaków zsyłano na Syberię i umieszczano w obozach pracy, w których tracili życie z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
42
6

Na półkach: ,

Garść wspomnień, szczypta oryginalnych listów i cały kocioł historii. Trochę anegdot, ale i masa często bardzo wzruszających wyznań. A wszystko doprawione hinduską perspektywą. Smaczne!

Garść wspomnień, szczypta oryginalnych listów i cały kocioł historii. Trochę anegdot, ale i masa często bardzo wzruszających wyznań. A wszystko doprawione hinduską perspektywą. Smaczne!

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    177
  • Przeczytane
    32
  • Posiadam
    21
  • Reportaż
    3
  • Indie
    3
  • Teraz czytam
    3
  • Indie
    2
  • historia
    2
  • Historia
    1
  • Lista
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Druga ojczyzna. Polskie dzieci tułacze w Indiach


Podobne książki

Przeczytaj także