Pewien płatny morderca wysłuchuje historii o Świętym od Morderców. Świętym, który niegdyś był człowiekiem, zwykłym mieszkańcem dzikiego zachodu, który poszukiwał leku, dla chorej żony i córki. Spóźnił się i jedynym czego pragnął, była zemsta za spóźnienie się...

Najsłabszy tom Kaznodziei. Mówię to ze smutkiem, ale nadal jest to bardzo dobry komiks. Mniej w nim kontrowersji, choć mamy np. nekrofilię, za to więcej rozważań natury moralnej - czy człowiek może być dobrym, a jednocześnie nie chcieć do tego nijak mieszać Boga? Co z człowiekiem robi zemsta? Czym jest prawdziwe Piekło?

Fabuła, choć lekko westernowa, nie rozczarowuje, wciąga, cieszy stałych czytelników, ale brak tu Jessego. Brak głównych wątków. W oryginale były to jedynie dodatki i tak też należy traktować ten tom. Połówkę oryginalnego wydania zresztą - druga jej część w polskim tomie nr 7.

Rysunkowo jest gorzej, Ezaquerra nie pokazał nawet poziomu z Pielgrzyma, a i tam nie był rewelacyjny. Kolorystyka też jakoś rozczarowała, choć właściwie nie wiem dlaczego.

Konkluzja więc będzie oczywista - wyznawcy serii przeczytać i tak muszą, cała reszta nie, bo Kaznodzieja i bez takich dodatków się obejdzie - choć sceny w Piekle zasługują an poznanie. Ot kolejny znakomity one-shot rozwijający wątki, które rozwinięcia nie wymagają, i nie wiele poza tym.

Pewien płatny morderca wysłuchuje historii o Świętym od Morderców. Świętym, który niegdyś był człowiekiem, zwykłym mieszkańcem dzikiego zachodu, który poszukiwał leku, dla chorej żony i córki. Spóźnił się i jedynym czego pragnął, była zemsta za spóźnienie się...

Najsłabszy tom Kaznodziei. Mówię to ze smutkiem, ale nadal jest to bardzo dobry komiks. Mniej w nim...