Rekin z parku Yoyogi
- Kategoria:
- literatura piękna
- Seria:
- Terra incognita
- Wydawnictwo:
- W.A.B.
- Data wydania:
- 2014-04-02
- Data 1. wyd. pol.:
- 2014-04-02
- Liczba stron:
- 240
- Czas czytania
- 4 godz. 0 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788377479759
- Tagi:
- Japonia Azja kultura japońska
Joanna Bator wraca w swoim pisarstwie do Japonii, której poświęciła swój debiutancki zbiór esejów „Japoński wachlarz”. Choć jest teraz znacznie bogatsza w doświadczenia i wiedzę o kraju oraz jego mieszkańcach, nie utraciła wrażliwości na głęboką odmienność kulturową.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Japonia oswojona
Joanna Bator znana jest w Polsce jako autorka nagrodzonej Nike powieści „Ciemno, prawie noc” z akcją umiejscowioną w jej rodzinnym Wałbrzychu. Mniej mówi się o tym, że ta z wykształcenia kulturoznawczyni i filozofka jest także znawczynią kultury japońskiej. A jak sama podkreśla, gdyby nie Japonia, nie byłaby dzisiaj pisarką. Nieplanowany wyjazd na stypendium do Kraju Kwitnącej Wiśni zaowocował jej pierwszą książką, wydanym w 2004 roku „Japońskim wachlarzem”. Za zbiór esejów o dwuletnim pobycie w Japonii autorka otrzymała Nagrodę im. Beaty Pawlak. „Rekin z parku Yoyogi”, najnowsza książka Bator, to efekt powrotu do kraju, który ją zafascynował. Jak sama przyznaje, jej pierwsza książka o Japonii jest zapisem oczarowania i namiętności, podczas gdy ta, którą Czytelnik dostaje do rąk, to efekt zagęszczenia opisu. Jednocześnie podkreśla, że jest to także rozstanie z Japonią, przynajmniej na jakiś czas.
Kolejne dwa lata pobytu autorki „Piaskowej Góry” w Japonii przypadły między innymi na trzęsienie ziemi w 2011 i wybuch w elektrowni atomowej w Fukushimie, co także zostaje poruszone w jej tekstach. Część z nich, w zmienionej formie, czytelnicy mogli już przeczytać w „Gazecie Wyborczej” i „Bluszczu”. Bator podzieliła książkę na trzy części. Trzema sposobami stara się opowiedzieć nam o Japonii – idąc tropem niesamowitości, alegorii i heterotopii. W niesamowitościach znajdziemy to, co w Japonii zadziwiające, wyjątkowe i niezrozumiałe. Tu swoje miejsce znajdą historie o martwym rekinie znalezionym w parku Yoyogi, lesie samobójców Aokigahara, który jest drugim pod względem popularności, obok amerykańskiego mostu Golden Gate, miejscem do zabijania się (a Japonia ma jeden z najwyższych na świecie współczynników samobójstw) czy o pasji Japończyków, jaką jest haikyo, czyli zwiedzanie ruin – porzuconych domów, zakładów, szpitali czy cmentarzy. W tej części przeczytamy także o ideale japońskiej urody – białej skórze i krzywych zębach - który jest rezultatem gonitwy za wieczną młodością. Japońskie niesamowitości to także wszechobecne automaty. Każdy, kto choć trochę interesuje się Japonią, słyszał o maszynach z papierosami, słodyczami, napojami, a nawet komiksami i okularami. Zaspokojeniu głodu i wszelkich pragnień – temu służą automaty stojące na każdym rogu japońskich miast. A skoro wszelkich to i tych cielesnych również. Stąd automaty z majtkami młodych dziewcząt, których Bator nie traktuje jednak jako symptomu perwersji Japończyków, lecz uznaje za przejaw aseksualnej rewolucji, jaka odbywa się w Kraju Kwitnącej Wiśni już od lat. Faktem jest, że zarówno młodzi Japończycy, jak i pary małżeńskie, uprawiają seks coraz rzadziej, bo seks to bałagan. Wymaga zrozumienia drugiej osoby, a z tym Japończycy mają trudności. Stąd też zapotrzebowanie na wszelkie gadżety mające urozmaicić sztukę samotnej przyjemności.
Pisząc o niesamowitościach Japonii, Bator nie zapomina o Harukim Murakamim – najbardziej zachodnim z japońskich pisarzy, uwielbianym na całym świecie. Fani autora znajdą w „Rekinie…” aż trzy eseje poświęcone jego twórczości, którą Bator podziwia za podwójne kodowanie – umieszczanie wciągającej, tajemniczej historii w kulturowym i historycznym kontekście. Zabiera także głos w toczącej się od lat dyskusji na temat japońskości autora „Norwegia Wood”.
Kolejna, alegoryczna ścieżka odkrywania Japonii za każdym razem wiedzie autorkę do porównań z jej własną historią i doświadczeniem. W tej części tekstów najważniejsi są bowiem ludzie. Z esejów o kulturowym miejscu zwierząt w Japonii, zamiłowaniu do robienia zdjęć czy zachowaniu w obliczu tragedii wyłania się obraz Japończyków umiejących kontemplować świat, zachować spokój i opanowanie w każdej sytuacji, a także czerpiących radość z prostych rzeczy. Jednak oprócz tego, czego moglibyśmy się od nich nauczyć, Bator wskazuje na istotny problem, jakim jest dziś dla Japończyków wzajemna komunikacja. Coraz większa część społeczeństwa odmawia uczestnictwa w realnym świecie, wybierając świat wirtualny. Dochodzi nawet do takich kuriozów, jak domaganie się możliwości legalizacji związków z wirtualnymi istotami. Zagadnieniu otaku, czyli subkulturze fanatycznych wielbicieli japońskiej kultury popularnej, którą Bator badała w ramach jednego ze swoich stypendiów, poświęcona jest trzecia część „Rekina z parku Yoyogi”. Autorka zalicza te teksty do grona heterotopii, odwołując się do terminu spopularyzowanego przez Michela Foucault. Jak wyjaśnia, heterotopia to dziwne miejsce, inne i niesamowite, w którym to, co zwykłe, odbija się jak w krzywym zwierciadle, ukazując nową, zaskakującą twarz. Taką heterotopią, dziwnym miejscem, jest dla niej Akihabara, dzielnica Tokio będąca królestwem otaku. Wędrówka z Bator przez jej barwne ulice jest prawdopodobnie najważniejszą lekcją na temat współczesnej Japonii, jaką możemy dziś dostać. Zjawisko otaku zatacza bowiem coraz szersze kręgi. Bator cytuje zresztą jednego z badaczy, z którym trudno się nie zgodzić, gdy pisze, że między otaku a Japonią leżą Stany Zjednoczone. Otaku to komputerowi maniacy, kolekcjonerzy gadżetów związanych z anime czy mangą, chłopcy, którzy nie chcą dorosnąć i nie potrzebują świata rzeczywistego. Akihabara, choć jest miejscem realnym, naśladuje świat wirtualny i sama w sobie jest fikcją. Chodzi się tam po ulicach znanych z kreskówek i mija fikcyjne postaci. Można wejść do maid cafe, gdzie zostanie się obsłużonym przez dziewczynę przebraną za francuską pokojówkę w stylu lolitki, który to wizerunek jest jedną z głównych fascynacji otaku, albo pójść na koncert AKB48, dziewczęcego zespołu wpisującego się w potrzeby otaku, stymulującego ich do zakupu kolejnych gadżetów. Świat wirtualny i realny, świat dzieci i dorosłych, dawna Japonia i współczesna, ścierają się w Akihabarze, a kultura otaku podważa granice między nimi. Bator bada zjawisko otaku z zaciekawieniem, nie oceniając i nie będąc uprzedzoną. Próbuje zrozumieć fenomen jej popularności wśród młodych Japończyków, zadaje pytania o to, dokąd otaku zmierza i jednocześnie udowadnia, że każdy z nas jest trochę otaku. Nie poprzestaje jednak na obserwacji współczesności, ale i szuka korzeni otaku, odwołując się do japońskiej tradycji i doświadczeń z historii.
Joanna Bator nie jest ani bezkrytyczna, ani nadmiernie wyrozumiała dla Japonii i Japończyków. Jej teksty nie tyle afirmują Kraj Kwitnącej Wiśni jako miejsce wyjątkowe, bo tak dalece nieeuropejskie, ile są dowodem tej niezwykłości. Japonia, jaka się w z nich wyłania, to metafora współczesności i to bardziej na opisywaniu samego kraju, a nie swoich w nim doświadczeń, skupia się autorka. Nie oznacza to wcale, że jest w nich nieobecna. Nie kreuje się jednak na Polkę zagubioną w Tokio, zaskakiwaną na każdym kroku niezrozumiałą dla niej mentalnością, lecz spycha swoją osobę na dalszy plan. W „Rekinie z parku Yoyogi” odzywa się w Bator nie tyle pisarka, co kulturoznawczyni, która o kulturowej odmienności Japończyków potrafi mówić w sposób głęboki i skłaniający do refleksji. Choć jej Japonia budzi tyle samo przerażenia, co zachwytu, po lekturze tej książki ma się ochotę po prostu wsiąść do samolotu i zobaczyć to wszystko na własne oczy.
Malwina Sławińska
Oceny
Książka na półkach
- 1 244
- 627
- 316
- 45
- 33
- 21
- 18
- 18
- 17
- 17
Opinia
Zbiór felietonów o współczesnej Japonii, z których część* publikowana była w pierwotnej wersji na łamach „Gazety Wyborczej” i w „Bluszczu”. Kilka tekstów bardzo luźno nawiązuje do głównego tematu, skupiając się na refleksjach autorki odnośnie istotnych dla niej zagadnień obyczajowych i egzystencjalnych. Teksty zostały zredagowane w taki sposób by tworzyły jednolitą całość, pierwotnie jednak stanowiły całkowicie niezależne krótkie artykuły (co da się odczuć po dublowaniu się informacji i braku ogólnej koncepcji – taki literacki recykling).
Duża cześć point i porównań jest nieco nietrafiona – wypada zdecydowanie słabo, brak im mocnej wymowy, a niektóre fantazje wydają się wręcz głupkowate. Czytelnik znajdzie niemało zdań które wymagają ingerencji redaktorskiej, bo najzwyczajniej w świecie są toporne. Natknąłem się na kilka łopatologicznych sformułowań w ramach dopełnienia poprzedniej myśli... można byłoby je bez żalu zaznaczyć w edytorze tekstu i wcisnąć Delete. Wydaje mi się, że autorka zmuszona do zamieszczenia w gazecie tekstu o określonej długości, sama musiała nakładać na siebie ograniczenia, a gdyby pisała swobodnie, tworząc kolejną książkę o swojej styczności z Japonią i Japończykami, wypadłoby to lepiej. Opublikowane felietony zdeterminowały formę reszty tekstów, i co za tym idzie całej książki. Ciągłe powtórzenie, sygnalizowanie czytelnikowi wprost że o czymś już była mowa – potwornie męczą, i burzą harmonię całości.
Jeśli ktoś czytał „Japoński wachlarz”, zapewne stwierdzi, że jest tu zbyt dużo informacji które już zna, podanych za pomocą podobnych sformułowań.
Japonia i Joanna Bator zdają się być ex aequo bohaterami tej książki. I nie jest to żadna wada czy powód by na głowę autorki sypały się gromy, jest to w zasadzie typowe i na swój sposób ciekawe... pytanie tylko czy kilka z tych felietoników nie za bardzo zdryfowało ze szlaku?
Z tyłu książki stoi jak wół iż książka zawiera eseje, tymczasem długość i dająca się odczuć w lekturze pośpieszność ich powstawania, ewidentnie przemawiają za tym aby to gazetowe pisanie nazywać po imieniu: to felietony. Eseje zawierała poprzednia publikacja („Japoński wachlarz”). Tu kilka tekstów może ubiegać się o to miano, ale tylko kilka. Niewykluczone, że autorka po latach zebrała materiał na kolejną, równie dobrą książkę, ale zamiast ją napisać, zajęła się czymś innym, zapewne bardziej dla niej priorytetowym, a niejako przy okazji powstały te tekściki.
W książce znalazły się zalążki ciekawych tekstów... ale chyba prościej napisać całość od nowa niż przerabiać to co jest. Autorka jest bardzo sympatyczna, ma głowę na karku, a poprzednia pozycja japonistyczna bardzo mi się podobała, dlatego źle się czują pisząc tak negatywną opinię... na pewno jej sposób percepcji rzeczywistości jest właściwy, to baczna obserwatorka i wnikliwy analityk, obiektywny, o szerokiej wiedzy, z pozytywnym nastawieniem do ludzi... gdybym teksty czytał w odcinkach, w gazecie – miałbym tylko niewielkie uwagi wobec urody tekstu. Przyjemnie jest powoli opróżniać pudełko z różnymi czekoladkami, ale wysypać całość, podgrzewać na palniku i robić z tego torcik, a potem konsumować na kolację? Tak odbieram te książkę – jako nieudaną i niepotrzebną syntezę. Problem Hikikomori, Las Samobójców, przemilczany dramat zwierząt pozostawionych samym sobie na terenach skażonych po awarii elektrowni Fukushima, mentalność społeczeństwa, zagadnienia socjologiczne, przemiany społeczne, świat maniaków mangi, kuchnia... zakres tematów na pewno interesujący, nie mam wątpliwości że autorce nie brak wiedzy ani talentu by napisać równie dobrą książkę co „Japoński wachlarz”, ale w końcu nie pisała jej, pisała felietony... jeśli to wydawcy zależało na tej publikacji, i to on wyszedł z koncepcją takiej kompilacji – wina spada również na niego.
Uwagi mniej istotne: Miasteczko Wilanów trzeba by zapisać z dużej litery, bo to jednak nazwa konkretnego kompleksu osiedlowego... poza tym błędów ortograficznych brak, jedna literówka... jeśli było więcej – umknęły mi.
Kompletnie nie przemawia do mnie stwierdzenie ze wstępu, że w Tokio ulice rzadko kiedy biegną równolegle i przecinają się prostopadle... kiedy odczytałem to zdanie (właściwe zrobiłem to kilkakrotnie), będąc niemile zmieszany pośpiesznie włączyłem Google. Nie wiem czemu padają tu słowa będące oczywistą nieprawdą... może należy to odbierać jako pewną przenośnię? Jeśli tak, to kiepską. Jest wiele muzułmańskich miast których ulice przypominają rozpłaszczoną kulkę makaronu, ale w przypadku Tokio mamy rozplanowanie rodem z Nowego Świata, prawie jak kartka z zeszytu w kratkę... Nie zgadzam się również z tym że ryby nie spadają z nieba... proponuje poczytać choćby Charlesa Forta... co prawda ciężko wierzyć w jego bajdurzenie o morzu super-sargasowym, ale trąby powietrzne się tu i tam się zdarzają, i takie „deszcze” nie są wcale aż tak rzadkie.
*Jaka część, które konkretnie – tego wydawca nie zaznaczył.
Zbiór felietonów o współczesnej Japonii, z których część* publikowana była w pierwotnej wersji na łamach „Gazety Wyborczej” i w „Bluszczu”. Kilka tekstów bardzo luźno nawiązuje do głównego tematu, skupiając się na refleksjach autorki odnośnie istotnych dla niej zagadnień obyczajowych i egzystencjalnych. Teksty zostały zredagowane w taki sposób by tworzyły jednolitą całość,...
więcej Pokaż mimo to