Z poczwarek w motyle

Okładka książki Z poczwarek w motyle Patrycja Żurek
Okładka książki Z poczwarek w motyle
Patrycja Żurek Wydawnictwo: E-bookowo literatura obyczajowa, romans
255 str. 4 godz. 15 min.
Kategoria:
literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo:
E-bookowo
Data wydania:
2013-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2013-01-01
Liczba stron:
255
Czas czytania
4 godz. 15 min.
Język:
polski
ISBN:
9788378592211
Tagi:
kobiety przyjaźń zdrada miłość związki literatura polska kobieca przyjaźń literatura kobieca
Średnia ocen

6,8 6,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Dziewięć świątecznych piosenek Małgorzata Falkowska, Justyna Leśniewicz, Barbara Mikulska, Ewelina Nawara, Aleksandra Rak, Daria Skiba, Joanna Wtulich, Maria Zdybska, Patrycja Żurek
Ocena 7,0
Dziewięć świąt... Małgorzata Falkowsk...
Okładka książki Cukierek albo psikus Alexandra Claire, Sandra Czoik, Krzysztof T. Dąbrowski, Anna Fobia, Aga Kalicka, Anna Kucharska, Piotr Kudlik, Kamila Malec, Kamila Mikołajczyk, Jakub Piesta, Riva Scott, Daria Smolarek, Anna Tuziak, Paula Uzarek, Noemi Vain, Patrycja Żurek
Ocena 7,7
Cukierek albo ... Alexandra Claire, S...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,8 / 10
36 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
11
8

Na półkach:

Piękna opowieść z kobiecego punktu widzenia na realny, nieprzesłodzony świat różnych rozterek i problemów, które należy przepracować, aby pójść dalej i tam dalej szukać swojego szczęścia. Bardzo lubię takie historie o dorosłym życiu, gorąco zatem polecam tą pozycję. Jedna z moich ulubionych autorki Patrycji Żurek.

Piękna opowieść z kobiecego punktu widzenia na realny, nieprzesłodzony świat różnych rozterek i problemów, które należy przepracować, aby pójść dalej i tam dalej szukać swojego szczęścia. Bardzo lubię takie historie o dorosłym życiu, gorąco zatem polecam tą pozycję. Jedna z moich ulubionych autorki Patrycji Żurek.

Pokaż mimo to

avatar
61
27

Na półkach:

Przepiękna kobieca opowieść o nas samych.

Przepiękna kobieca opowieść o nas samych.

Pokaż mimo to

avatar
227
177

Na półkach: , ,

Dwie, przyjaźniące się ze sobą, główne bohaterki książki są kobietami zmagającymi się z poważnymi problemami. Zuzanna i Sylwia muszą znaleźć w sobie sporo siły, by nim podołać. W ramach rozwoju akcji powieści, przeżywamy wraz z bohaterkami kolejne sytuacje, w których przychodzi im się odnaleźć. Tworzą one paletę problemów, z którymi borykają się ludzie - niekiedy przeraźliwie smutną, momentami radosną, z promykiem nadziei – niezmiernie rzeczywistą.

Książka skierowana raczej do nieco starszych czytelników.
To opowieść o życiu - takim, jakim ono bywa.

„Świat należy do tych silnych”.

Dwie, przyjaźniące się ze sobą, główne bohaterki książki są kobietami zmagającymi się z poważnymi problemami. Zuzanna i Sylwia muszą znaleźć w sobie sporo siły, by nim podołać. W ramach rozwoju akcji powieści, przeżywamy wraz z bohaterkami kolejne sytuacje, w których przychodzi im się odnaleźć. Tworzą one paletę problemów, z którymi borykają się ludzie - niekiedy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
358
201

Na półkach: ,

Gdy ją brałam, miałam nadzieje, że w końcu trafię na powieść, która wpadnie w mój gust i będę zadowolona. Powiem Wam, że pierwszy raz od dawna powróciła nadzieja dla polskich pisarzy.
Ta Pani potrafi wpleść w książkę bardzo dużo uczuć, ciekawe wątki i szczere przedstawianie rzeczywistości. O co chodzi? Już wyjaśniam.
„Z poczwarek w motyle” to książka o dwóch kobietach. Zuzannie – mężatce, matce, która popada w coraz to głębszą depresję. Nie umie zmotywować się do jakiegokolwiek działania. Oddala się od męża, który staje się obojętny . Nie dba o siebie. W ciągu dnia ma rytuał, by przetrwać do kolejnego i następnego. W nocy, gdy dom śpi, nawiedzają ją silne migreny od których nie może się uwolnić, jednak brak jej sił, by iść do lekarza i się zbadać. W takim też stanie zastaje ją Sylwia.
Sylwia to druga bohaterka książki. Z pozoru silna, pewna siebie kobieta, która osiągnęła w życiu wszystko. Ale to tylko pierwsze wrażenie. Kiedy poznajemy ją bliżej, dowiadujemy się, że kiedy wyjechała do Niemiec, nie było tam tak kolorowo, jak się wszystkim wydawało. Szef, który ją molestował, depresja, w którą wpadła i koszmary odwiedzające ją prawie co noc.
Lecz to, co różni dwie kobiety, to fakt, że Sylwia poznała Andrew, dzięki któremu odzyskała wiarę w siebie, kobiecość, a przede wszystkim stała się pewna siebie. Pokochała i nie żałowała, bo z tym mężczyzną nie boi się niczego, jest dla niej oparciem. To właśnie on pomaga w najtrudniejszym momencie życia, a mianowicie w chwili, kiedy matka Sylwii powoli umiera. Rak wyniszczył organizm, zostało jej bardzo niewiele czasu i dlatego bohaterka wraca do Polski, by spędzić z rodziną te chwile. I to właśnie Sylwia pomaga Zuzi podnieść się i wyjść z depresji.
Kobiety rozmawiają szczerze, wyznają wszystkie bóle jakie je spotkały przez lata, kiedy się nie widziały. Jedna pomaga drugiej przetrwać ciężkie chwile, wspierają się nawzajem. Jest to prawdziwa przyjaźń, mimo wielu nieporozumień i kłótni, a także śmierci wspólnej przyjaciółki. Nadal potrafią się dogadać i wiedzą, że ta więź przetrwa wiele. Szczególnie, że śmierć matki Sylwii i zwyciężenie depresji Zuzy, to początek przygód.
Czytając tę książkę, czujemy w sercu przyjemne ciepło, które rozlewa się po naszym wnętrzu. To sprawia, że nie możemy się oderwać. Mnie tak wciągnęła, że miałam spore zaległości w pracy, ale nie mogłam zostawić jej, nie wiedząc, co będzie dalej.
Polecam tę powieść wszystkim kobietom.
Moja ocena to 10/10
Pozdrawiam

Gdy ją brałam, miałam nadzieje, że w końcu trafię na powieść, która wpadnie w mój gust i będę zadowolona. Powiem Wam, że pierwszy raz od dawna powróciła nadzieja dla polskich pisarzy.
Ta Pani potrafi wpleść w książkę bardzo dużo uczuć, ciekawe wątki i szczere przedstawianie rzeczywistości. O co chodzi? Już wyjaśniam.
„Z poczwarek w motyle” to książka o dwóch kobietach....

więcej Pokaż mimo to

avatar
710
304

Na półkach: , , , , , , ,

Dzisiaj pod lupę wzięłam kolejną pozycję, która od jakiegoś czasu okupuje mój ukochany czytnik. Mam oczywiście na myśli powieść pani Patrycji Żurek, pt. "Z poczwarek w motyle". Czemu akurat ta? Głównie ze względu na ciekawą zapowiedź. O samej autorce wiem niewiele, bowiem wcześniej nie słyszałam o niej praktycznie nic - a szkoda. Nie mniej po ujrzeniu miłej dla oka okładki i przeczytaniu bardzo zachęcającego opisu postanowiłam przyjrzeć się jej bliżej.

"Z poczwarek w motyle" jest według mnie powieścią głównie obyczajową. Opowiada o losach dwóch kobiet, niegdyś przyjaciółek, które straciwszy ze sobą kontakt, po latach znów go odnawiają. Co ciekawsze, do spotkania dochodzi w momencie, gdy w życiu każdej dochodzi do wielkich, niekoniecznie pozytywnych zmian i wyborów.

Szczerze powiedziawszy trudno jest mi się odnieść w sposób jak najbardziej obiektywny do tej lektury, bowiem po przeczytaniu jej mam sporo wewnętrznych dylematów i opinii, które przeczą same sobie. Dlatego też spróbuję je Wam przybliżyć w miarę po kolei.

Gdybym miała zacząć od początku, to muszę przyznać, że od strony graficznej książka podoba mi się bardzo. Okładka (którą niestety miałam okazję obejrzeć tylko i wyłącznie ze sklepowej półki) nie jest ani słodka, ani przesadzona, ani też zbyt wymyślna. Prosta, tematyczna i idealnie dobrana pod tytuł powieści. Nijak nie uważam, że czegoś mi w niej brakuje, wręcz przeciwnie - gdyby graficy dodali tutaj coś jeszcze, to byłaby już przesada.

Na drugim planie (chociaż w tym wypadku powinna znaleźć się na pierwszym) jest sama treść, która ma tyle samo wad, co zalet. W przypadku fabuły jest tutaj zdecydowanie więcej pozytywów, ze względu nie tylko na sam pomysł na powieść, ale i wszystkie co ciekawsze wątki. Poza tym najbardziej podoba mi się w niej to, że nie jest to historia nad wyraz wymyślna,dzięki czemu daje czytelnikowi wierzyć, że jest realna. W końcu nie jest to jakaś książka o nadprzyrodzonych mocach i postaciach, a zwyczajnie o życiu. życiu, które niekoniecznie musi być usłane różami. Książka ta pokazuje całą sobą ile można stracić, ale i też ile można zyskać dzięki własnym wyborom zarówno tym, które trzeba podjąć, jak i tymi, które podjęte zostały w przeszłości.

"Z poczwarek w motyle" to naprawdę ciekawa lektura, w sam raz po do poczytania po ciężkim dniu w pracy, lub po prostu, gdy ma się ochotę na chwilę wytchnienia. Niestety jest to powieść głównie skierowana do kobiecego grona czytelników, co bądź, co bądź jest małym minusem. Większym niestety są już sami bohaterowie, którzy według mnie są nie do końca dopracowani - zwłaszcza Zuzanna, która swoim niezdecydowanym charakterem niekiedy potrafiła doprowadzić mnie do białej gorączki. Uważam, że autorka powinna bardziej się skupić na samych bohaterkach, a nie na całej reszcie, ponieważ, gdy bohaterowi czegoś brakuje, to i powieść na tym cierpi - a tak właśnie jest w tym wypadku.

Oprócz tego powieść ta ma jeszcze jeden dość spory minus - a mianowicie szalenie długie dialogi w porównaniu do opisów. Co prawda nie lubię aż nazbyt obszernych opisów miejsc, sytuacji, itp. - ale nie można wpadać z jednej skrajności w drugą. Jak dla mnie autorka zdecydowanie powinna bardziej się skupić na samych odczuciach i uczuciach, jakie żywią w stosunku do siebie, innych bohaterowie, a nie wyrażanie tego poprzez długie dialogi.

Tak poza tym to tej książce nie mam nic więcej do zarzucenia. Czyta się ją szybko i przyjemnie, niemalże jednym tchem. Gdyby nie tych kilka minusów, byłaby według mnie naprawdę fantastyczną lekturą z kilkoma trafnymi przesłaniami, jakie ze sobą niesie. Tak czy siak uważam, że jest ona na tyle ciekawa, że powinna zadowolić spore grono osób lubujących się w podobnych gatunkowo powieściach. Być może sama jeszcze kiedyś do niej wrócę - kto wie - być może następnym razem mnie o wiele bardziej do siebie przekona?

Dzisiaj pod lupę wzięłam kolejną pozycję, która od jakiegoś czasu okupuje mój ukochany czytnik. Mam oczywiście na myśli powieść pani Patrycji Żurek, pt. "Z poczwarek w motyle". Czemu akurat ta? Głównie ze względu na ciekawą zapowiedź. O samej autorce wiem niewiele, bowiem wcześniej nie słyszałam o niej praktycznie nic - a szkoda. Nie mniej po ujrzeniu miłej dla oka okładki...

więcej Pokaż mimo to

avatar
429
48

Na półkach: ,

Życie nie zawsze jest takie, jakie byśmy sobie wymarzyli. Po pierwsze - rodzinę się nie wybiera - prawda znana i stara jak świat. Po drugie - nic samo się nie zrobi - jeśli nie podwiniemy rękawy i nie ruszymy cztery litery nic nie osiągniemy, będzie cały czas tkwili w jednym punkcie. Patrycja Żurek w swojej książce pokazuje, że jeśli się chce, można zmienić wszystko i nawet z największej tragedii może wyjść coś dobrego.

Z poczwarek w motyle to opowieść o dwóch kobietach - Zuzannie i Sylwii - przyjaciółkach, które przez lata utrzymywały ze sobą jedynie mailowy kontakt. Pierwsze spotkanie po latach pokazało ile przed sobą zataiły i jak bardzo rzeczywistość odbiega od wypisywanych peanów. Zuzanna po zamążpójściu i urodzeniu synka popadła w depresję. Pozostałości z dzieciństwa spędzonego w rodzicami alkoholikami i biedzie miały duży wpływ na jej myślenie, nie potrafiła sobie poradzić z własną psychiką. Ciężki poród również zrobił swoje i, mimo pomocy męża, trzy lata później chodziła zapuszczona po domu z wiecznymi migrenami. Historia Sylwii była trochę inna - po wyjeździe do Niemiec jako opiekunka do dzieci szybko przeżyła swoje pierwsze rozczarowanie - to, co miało się okazać fajną pracą, przeistoczyło się w koszmar. Długo przeżywała wspomnienie molestowania przez swojego pracodawcę i dopiero Andrew ją z tego wyciągnął. Wielka miłość rozbudziła w niej nadzieję na wspaniałą przyszłość, niestety i tu los chciał inaczej. W ósmym miesiącu ciąży straciła dziecko i dowiedziała, że już nigdy nie będzie miała szansy na kolejne. Choroba mamy przywiodła ją do Polski i wtedy zarówno ona, jak i Zuzanna, miały okazję skonfrontować czytane wcześniej maile. Obie myślały, że ta druga ma sielskie życie, obie się mocno zdziwiły...

W powieści poruszony jest temat śmierci i żałoby. Sylwia w ósmym miesiącu traci dziecko, przez kolejne miesiące przeżywa tragedie i nie potrafi sobie z tym poradzić. Mąż stara się jak może jej w tym pomóc, jednak jemu również trudno się z pogodzić i szuka ratunku w pracy. Dopiero będąc w Polsce powoli dochodzą do siebie, do Sylwii dociera, że nie można żyć przeszłością i oboje ustalają nowe plany na przyszłość. W tym czasie umiera chora na raka mama Sylwii. Mimo, że kobieta od miesięcy przygotowywała swoją rodzinę na ten moment wszyscy są w szoku. Siostry odwracają się od Sylwii, jej tata stara się żyć dalej, tak, jak pragnęła tego jego żona a ona sama porównuje śmierć mamy do straty nienarodzonej córki. W ciężkich chwilach pomaga jej Zuzanna, która jednocześnie stara się coś zrobić ze swoim życiem. Ciekawie jest przyglądać się jej przemianie, z zaniedbanej kury domowej, mającej wiecznie migrenę i nie mogącej sobie poradzić z pesymistycznymi myślami, stała się zadowoloną z siebie, pełną energii i pomysłów na życie, zaradną mamą. Mimo, że jej mąż okazał się inny niż do tej pory myślała, przetrwała w swoich postanowieniach. Naprawdę przyjemnie było o tym czytać.

Duże znaczenie w tym, jak bohaterki ułożyły sobie życie i założyły rodziny, autorka przypisała ich dzieciństwu i wychowaniu. Nie dziwi mnie to. Sama na własnym przykładzie widzę, jak to, co się wyniosło z domu, oddziałuje na człowieka. W powieści zresztą widać też to było przy śmierci mamy Sylwii i wspomnieniu utracenia rodziców przez Zuzannę. Podczas, gdy jedna bardzo to przeżyła, druga przyjęła śmierć z ulgą. Zwróciłam też uwagę na uczucia, które łączyły Zuzannę oraz Sylwię z ich mężami. Jak bardzo można się pomylić w stosunku do drugiego człowieka i jak związek funkcjonuje, gdy obie strony potrafią pójść na kompromisy w pewnych sprawach. Z poczwarek w motyle zwraca uwagę na wiele rzeczy, z pewnością każdy znajdzie coś interesującego dla siebie.

Powieść zawiera sporo wulgaryzmów i scen erotycznych, które - mnie osobiście - nie przeszkadzały, wręcz przeciwnie, podobały mi się bo nie wydawały się sztuczne i śmieszne, jednak nie każdy lubi czytać tego typu rzeczy. Każdy rozdział był pisany z innego punktu widzenia - Zuzanny, Sylwii czy Katarzyny - ja jestem przyzwyczajona do takiej narracji, natomiast znam osoby, dla których to największy czytelniczy horror. Myślę, że książka zyskałaby, gdyby autorka wprowadziła jednego narratora. Minusem były zdecydowanie literówki, czasami dość mocno mnie drażniły, jestem zdolna wybaczyć okazjonalne błędy, lecz tym razem było ich zwyczajnie za dużo... Poza tym powieść mi się podobała, postaci pod względem charakteru były bardzo dobrze zarysowane, można się przyczepić do opisu ich wyglądu, tu trzeba było zdać się trochę na swoją wyobraźnię. Dialogi wydały mi się troszeczkę nierealne, były momenty, że bohater gadał i gadał, jakby chciał stworzyć epopeję w jednej wypowiedzi... Choć bardziej mnie to śmieszyło niż przeszkadzało.

Patrycja Żurek pokazuje w swojej powieści życie, po prostu, nie tylko dobre strony, ale i złe. Udowadnia nam na przykładzie Zuzanny i Sylwii, że nawet z największej tragedii można się podnieść, coś zrobić, że pogrążanie się w żalu do niczego nie zmierza. Nawet jeśli każdy nadchodzący dzień wydaje się nam identyczny, jak poprzedni, i nic sobą nie wnoszący, możemy to zmienić, jeśli nie sami, to przy pomocy bliskich nam osób. Z poczwarek w motyle to dobra powieść, wzruszająca, życiowa, zapadająca w pamięć. Na mnie zrobiła wrażenie, choć nie wiem na ile miały tu znaczenie szalejące u mnie przez ciąże hormony. W każdym razie powieść polecam, warto po nią sięgnąć.

Życie nie zawsze jest takie, jakie byśmy sobie wymarzyli. Po pierwsze - rodzinę się nie wybiera - prawda znana i stara jak świat. Po drugie - nic samo się nie zrobi - jeśli nie podwiniemy rękawy i nie ruszymy cztery litery nic nie osiągniemy, będzie cały czas tkwili w jednym punkcie. Patrycja Żurek w swojej książce pokazuje, że jeśli się chce, można zmienić wszystko i nawet...

więcej Pokaż mimo to

avatar
745
469

Na półkach:

www.ujrzecslowa.pl

Powieść Patrycji Żurek, jest pewnego rodzaju konfrontacją wydarzeń z życia dwóch przyjaciółek, Zuzanny oraz Sylwii. Życie dorosłych nigdy nie jest usłane płatkami róż. W przypadku Zuzy, nie jest wcale inaczej. Świat nigdy nie potraktował jej dobrze, zmaga się z migrenami, które jak wiemy, potrafią dostarczyć człowiekowi, ogólne zniechęcenie, przeplatane ogromnym bólem. Zaniedbuje samą siebie, doprowadzając się do nadwagi, małżeństwo, które już wisi na włosku nie przynosi żadnej ulgi i radości, jak i całe domowe ognisko, które nie przysparza małżeństwu chwil beztroski. Nawet dziecko, nie potrafi wymóc na bohaterce, chęci do życia. A większość jest spowodowane złą przeszłością, która cały czas daje o sobie znać Zuzannie.


Drogi przyjaciółek się rozeszły po wyjeździe Sylwii, a jedyny kontakt jaki im pozostał, to wiadomości wysyłane przez e-maile. Które, zapewne jakbyśmy przeczytali, byłyby pozbawione złych chwil, a wyłącznie pisaniem o dobrych dniach. Na początku historii poznajemy Sylwię, jako osobę której wszystko w życiu się udało. Ma wspaniałego męża, mieszka za granicą, chciałoby się napisać stwierdzenie: Żyć nie umierać. Lecz niestety, postanawia wyruszyć w podróż do Polski spowodowaną chorobą własnej matki, która leży już na łożu śmierci. Więc nie wybaczyłaby tego sobie, gdyby w tej chwili zostawiła ją sama. Przy okazji, chce odwiedzić swoją dawną przyjaciółkę, i jakże wielkie jest jej zdziwienie, gdy w drzwiach widzi wrak człowieka. Tak zaczyna się historia przeplatana ludzkimi tragediami, w którą wchodzisz tylko na własną odpowiedzialność.


Było to moje pierwsze spotkanie z autorką, jak i z historią tak tragiczną, ponieważ ogólnie rzecz biorąc, nie czytam takiego gatunku. Nie mniej jednak, było to niecodzienne spotkanie, które targnęło moje myśli do wielu refleksji. Osoby zmagające się z depresją, mają pięćdziesiąt procent szans na wyjście z tej choroby, nie będę zdradzać jak historia tutaj się zakończy. Czy Zuza będzie miała tyle wsparcia i odwagi, by przeciwstawić się własnym demonom, by móc zrzucić kokon i stać się motylem? Sylwia odkryje przed Wami wiele tajemnic z przeszłości jak i teraźniejszości i pokaże Wam, że z przeciwnościami losu trzeba walczyć, a nie wyłącznie chować je do szuflady, by pewnego dnia przytłoczyły nas swoim ogromem. Jak bohaterki poradzą sobie z kolejnymi kłodami rzucanymi im pod nogi? Czy powstaną jak feniks z popiołu, by móc odrodzić się na nowo, czy jednak są skazane na porażkę? Tego dowiecie się sięgając po tą książkę.


Kreacji bohaterów jest moim zdaniem bardzo trafna i przywodzi mi na myśl, że każdy z nas zna taką Zuzę, która wiecznie jest na nie, jednocześnie odrzucając pomoc innych, jak i Sylwię, która skrywa wszystko pod maską szczęścia, która zakłada każdego dnia. Dwie główne bohaterki, są w pewien sposób podobne, gdyż zmagają się ze swoimi demonami z przeszłości. Sylwia stara się je zaakceptować i zarazem przegonić, natomiast Zuzanna wkręca się w wir, pozwalając tym tragicznym i smutnym wydarzeniom, przejąć nad sobą kontrolę. Mamy tutaj dwa światy, które są wyłącznie w stanie pomóc sobie nawzajem. Zuza była tak bardzo denerwująca w swojej rozpaczy, że miałam ochotę podejść i potrząsnąć ją porządnie, nie wspominając o rękoczynach, tylko po to, by bohaterka się opamiętała. W końcu ma dziecko i męża, dla którego warto zmienić swoje nastawienie. Uważam, że to było genialne zagranie autorki, która wzbudza taką niechęć do stworzonych przez siebie bohaterów, oczywiście w pozytywny sposób. Będąc przyjaciółką Sylwii, zapewne też bym zamknęła się sama w sobie, bo przecież trudno słuchać o sukcesach, gdy my wciąż nie potrafimy zliczyć naszych przeszłych porażek. Lecz później, dowiadujemy się, że historia przyjaciółki, również nie należy do zbytnio kolorowych, jednak posiada ona siłę, by walczyć o dobrą przyszłość.


Reasumując, zdrada, poniżenie, brak wiary w przyszłość przeplatają się w tej historii, tak często, że powoli zaczynamy sami wpadać w mętnie przygnębienia, lecz nie martwcie się, gdy jesteśmy już na dnie, wtedy najlepiej się od niego odbić. Książka przedstawia trudy przeżycia każdego dnia, walki z przeszłością, a nawet z teraźniejszością, by móc zapewnić sobie i swoim najbliższym świetlaną przyszłość. Książka pozwala zrozumieć, że nawet przyszłość, nie będzie wiecznie kolorowa, może być poprzeplatana kolorami szarości, lecz powinniśmy pamiętać, że szczęśliwe chwile, mogą być tuż za rogiem.

www.ujrzecslowa.pl

Powieść Patrycji Żurek, jest pewnego rodzaju konfrontacją wydarzeń z życia dwóch przyjaciółek, Zuzanny oraz Sylwii. Życie dorosłych nigdy nie jest usłane płatkami róż. W przypadku Zuzy, nie jest wcale inaczej. Świat nigdy nie potraktował jej dobrze, zmaga się z migrenami, które jak wiemy, potrafią dostarczyć człowiekowi, ogólne zniechęcenie, przeplatane...

więcej Pokaż mimo to

avatar
752
248

Na półkach: ,

Słyszałam sporo dobrego o tej pozycji i kiedy tylko pojawiła się okazja do przeczytania książki, natychmiast się zgłosiłam.

"Z poczwarek w motyle" to historia dwóch przyjaciółek: Zuzanny i Sylwii. Kobiety nie widziały się przez kilka lat, a ich kontakt ograniczał się do maili. Zuzannę poznajemy w kiepskim okresie jej życia, kiedy dręczy ją głęboka depresja, kiedy wydaje jej się, że życie nie ma sensu, a do tego męczona przez silne, uporczywe migreny, nie widzi dla siebie żadnej przyszłości. Przy życiu trzyma ją mały synek i mąż Paweł, choć Zuzanna nie jest już pewna, czy nadal kocha tego drugiego. Sylwia, szczęśliwa żona Andrew, zakochana mocno w swoim mężu, pogodna i choć skrywa w sercu straszną tragedię, potrafi cieszyć się życiem i patrzeć optymistycznie w przyszłość. Wraz z mężem od kilku lat na stałe mieszka w Niemczech.

I pewnego dnia niespodziewanie Sylwia staje w drzwiach Zuzanny. Zamiast wesołej, ładnej dziewczyny, którą pamięta, widzi zaniedbaną kobietę, z przetłuszczonymi włosami, z papierosem w ustach, zmęczoną życiem i codziennością, załamaną, kompletnie niepodobną do Zuzy, którą Sylwia znała kiedyś. Usiłuje pomóc przyjaciółce, wbrew temu, co myśli ona sama, zapisuje ją na badania, namawia na psychologa. Mimo początkowej niechęci i wrogiego wręcz nastawienia, Zuzanna przystaje na propozycję Sylwii i uczy się korzystać z jej pomocy. Wkrótce się zmienia, podejmuje decyzje, które - być może - zaważą na całym jej życiu i na jej przyszłości. Niestety na wcześniejszym zachowaniu Zuzanny bardzo ucierpiało jej małżeństwo. Czy teraz, po tak długim czasie, będzie je mogła odbudować? Czy pomiędzy Zuzanną a Pawłem istnieje jeszcze uczucie? Jakaś więź? Czy może razem trzyma ich już tylko dziecko?

Sylwia zdaje się być niepodzielnie szczęśliwa w swoim życiu, ale okazuje się, że i ona ma za sobą traumatyczne przejścia, których nie sposób zapomnieć i z którymi musiała się oswoić i nauczyć żyć. Ogromne wsparcie ze strony Andrew, silna wola i chęć przetrwania, dały jej siłę do podniesienia głowy i optymistycznego spojrzenia w przyszłość. I tego się trzyma, tak właśnie stara się postępować, na przekór losowi.

Nie polubiłam Zuzanny. Zachowuje się ona jak chorągiewka na wietrze, co pięć minut zmienia zdanie, co chwilę uznaje, że coś zrobi inaczej niż dopiero powiedziała lub postanowiła. Na wyciągniętą dłoń przyjaciółki reaguje warczeniem i wulgarnością. Nie widzi w sobie wad, a kiedy ktoś jej je pokazuje, traktuje go jak wroga. Dopiero później sobie to uświadamia, ale z początku zachowuje się jak narkoman, którego ktoś zmusza do leczenia. Zupełnie jakby sama z siebie robiła męczennicę. Wiecznie narzeka na ból głowy, ale nie robi nic, by choć zdiagnozować, skąd owe bóle pochodzą. Jęczy, że wszystko idzie nie po jej myśli, ale nawet nie stara się zmienić samej siebie, swojego podejścia do syna, do męża, do życia. Zresztą sama przyznaje, że nie była w porządku:

"Ja byłam rozkapryszona i wiecznie miałam focha".

Dopiero silne potrząśnięcie Zuzanną daje nadzieję na to, że coś się zmieni. Dopiero wówczas ona sama zaczyna robić coś, by zmienić własne życie i życie swoich bliskich.

Polubiłam natomiast Sylwię, ciepłą, dobrą, szczodrą, o pięknym sercu. Sylwia robi wszystko, co tylko może, by pomóc przyjaciółce, angażuje w to nawet jej męża, rozmawia z nim, ustala wizyty u lekarzy. To ona wysłuchuje żalów i płaczu Zuzy, kiedy ta się załamuje, ona wisi godzinami na telefonie, ona przyjeżdża na jedno jej zawołanie. Jest naprawdę dobrą i oddaną przyjaciółką.

"Z poczwarek w motyle" to powieść obyczajowa. Nie ma w niej szybkich zwrotów akcji, ani wątku kryminalnego. To powieść o przyjaźni, o zdradzie, o przebaczaniu, o miłości, o życiu. Z pewnością porusza sporo ważnych problemów, o których chętnie przeczytają miłośnicy wątków obyczajowych. Mnie - przyznam szczerze - za mocno nie porwała. Od strony technicznej brakuje jej chyba więcej pracy nad treścią, ponieważ ma potencjał i zawiera w sobie ciekawy pomysł. No i z pewnością porusza ważne życiowe kwestie. Jednak - moim zdaniem - wymaga dopracowania, zwłaszcza w zakresie dialogów, które często są chaotyczne, często wręcz beznamiętne, brakuje mi w nich opisu zachowania bohaterów, bo przecież nikt nie rozmawia stojąc, czy siedząc bez ruchu. Podczas rozmowy gestykulujemy, podnosimy głos, chodzimy, robimy coś z rękami, zmieniamy pozycję, tutaj tego nie ma. No i kompletnie nie pamiętam (lub tego nie doczytałam),jak wyglądają poszczególni bohaterowie.

Jednak to, co najbardziej mnie w książce drażniło, to narrator. Osobiście nie przepadam za książkami pisanymi w pierwszej osobie, ale jak już zacznę czytać, to przywykam. Niestety tutaj mamy trzy postacie, między którymi przeskakujemy co rozdział i za każdym razem czytamy dalej w pierwszej osobie z punktu widzenia kogoś innego. Mnie osobiście strasznie wytrącało to z rytmu czytania, przeszkadzało się skupić i odbierało przyjemność z lektury. Nadmieniam jednak, że nie postrzegam tego jako wady książki, to tylko taka moja osobista dygresja.

Miejscami książka brzmi jak pamiętnik nastolatki, a z pewnością nie jest raczej kierowana do młodzieży. Chwilami bywa wulgarna, ale ostatecznie prawdziwi ludzie również bywają wulgarni, więc nie jest to jakiś rażący motyw. No i muszę to napisać: strasznie mi się nie podobało nazwanie zmarłego niemowlęcia "Białą Panią". Sama też jestem matką i nigdy nie nazwałabym w taki sposób zmarłego dziecka. Kruszynką, aniołkiem, maleństwem, córeńką, dzieciątkiem - tak, ale nigdy Panią.

W paru miejscach w dialogach pojawiały się zdania, których nie lubię w powieściach, bezosobowe ujęcia tego, co mówi bohater, w stylu:

"- To był twój obowiązek zadbać o niego - pogardliwie, z ironią".

Wolałabym jednak wtrącenie, że "pogardliwie powiedział, stwierdził, warknął, syknął", itd. W wielu miejscach błędnie są postawione przecinki, zdarzało się, że wyrazy miały złą końcówkę, co zupełnie potrafiło zmienić sens zdania - to wszystko to jednak raczej wina korekty, a nie samej autorki.

Ogólnie myślę, że książka może się spodobać każdemu, kto lubi klasyczne pozycje obyczajowe, a gdyby autorka popracowała dłużej nad treścią, nad dialogami, to miałaby szansę stać się powieścią bardzo dobrą. No i może dla takiego miłośnika powieści sensacyjnych i thrillerów, jakim jestem, mogła być przez te niedociągnięcia mniej wciągająca.

- cytaty pochodzą z książki,
- opinia również na moim blogu autorskim http://marta.kolonia.gda.pl/connieblog

Słyszałam sporo dobrego o tej pozycji i kiedy tylko pojawiła się okazja do przeczytania książki, natychmiast się zgłosiłam.

"Z poczwarek w motyle" to historia dwóch przyjaciółek: Zuzanny i Sylwii. Kobiety nie widziały się przez kilka lat, a ich kontakt ograniczał się do maili. Zuzannę poznajemy w kiepskim okresie jej życia, kiedy dręczy ją głęboka depresja, kiedy wydaje...

więcej Pokaż mimo to

avatar
409
332

Na półkach: , , , ,

Gdy życie przytłacza nas za bardzo, wtedy nie mamy chęci na nic. Nie obchodzi nas to, jak inni się czują, jak sobie radzą. Mamy wtedy własne problemy, z którymi chcemy dać sobie radę sami. Nie przewidujemy jednak, że wokół nas są takie osoby, które potrzebują naszej bliskości. Odcinanie się od świata i od nich, to największy błąd jaki możemy popełnić. Takie właśnie przeciwności losu, wyzbycie się świata i rodziny, oraz własne zatracenie, można zauważyć w tej książce. Wszystko oczywiście się zmienia, lecz czy na lepsze?



Dwie kobiety, dwa różne światy. Przyjaciółki z dawnych lat, które nie są ze sobą tak blisko jak kiedyś. Problemy, udręki i kilometry, ich od siebie oddaliły. Czy dane jest im na nowo się spotkać na tej samej drodze?
Zuzanna jest matką, żoną i przede wszystkim osobą, która została skrzywdzona przez przeszłość. Jej rodzice pozostawili po sobie jedynie ból i skrzywdzenie na resztę jej życia. Kobieta bowiem nie potrafi odnaleźć się w świecie. Nic ją nie cieszy, mąż jest jej obojętny, ona sama najchętniej całe dnie spędzałaby w łóżku. Zuza ma depresję, z której tak na prawdę nie do końca chce wyjść. Czy znajdzie w sobie tę siłę?
Sylwia jest kobietą spełnioną. Tak można by o niej powiedzieć, gdyby nie cień na jej życiu. Tragedia jaka się odegrała w przeszłości, nie daje o sobie zapomnieć. Kobieta jednak walczy. Nie poddaje się duchom przeszłości. U jej boku, wiernie stoi Andrew, jej mąż i zarazem najlepszy powiernik tajemnic. Żyje im się wspólnie dobrze, choć mężczyzna jest od niej dużo starszy. Nic jednak, nie jest dla nich ważne, oprócz ich szczęście. Sylwia wraca do rodzinnego domu, ponieważ jej mama leży na łożu śmierci. Jakie demony wyjdą z ukrycia?
Spotkanie dwóch przyjaciółek nie należy do tych idealnych. Na początku wroga Zuza, nie daje się omotać Sylwii. Dopiero ultimatum jej męża, którego nie kocha, powoduje, że pozwala Sylwii sobie pomóc. Czy kobiety znajdą rozwiązanie dla kłopotów Zuzy? Jaką tajemnicę odkryje przed Zuzanną, Sylwia? Czy to pozwoli by kobieta zmieniła podejście do życia?

Z pisarką, jaką jest Patrycja Żurek, spotkałam się po raz pierwszy w tej właśnie książce. Mogę rzec, że to spotkanie jest bardzo udane. Autorka napisała bardzo dobrą, uczuciową i pełną sprzecznych historii, książkę, jak przeszłość potrafi złamać człowieka. Ta trudna tematyka, powoduję, że czuję szacunek do autorki. Nie każdy lubi pisać o prawdziwym życiu i o tym, jak ono jest niekiedy skomplikowane. Wplotła ona w swoją pozycje różne tragedie. Każda z bohaterek, na własny rozum próbuje sobie z nimi radzić. To czy im się to powiedzie, czy też nie, można dowiedzieć się, czytają książkę.

Lektura ta nacechowana jest wieloma uczuciami, które nie do końca są pozytywne. Dużo emocji sprzecznych, da się zaobserwować, patrząc na Zuzannę. Kobieta nie radzi sobie z własnych życiem, ponieważ na jej psychice, odmalował się cień związany z rodzicami-pijakami. Bardzo współczułam Zuzie, ponieważ pomimo tego, jak jest jej źle, miałam wrażenie, że kobieta nie chcę się podnieść. Z Sylwią jest inaczej, lecz w cale nie lepiej. Ona również musi przezwyciężyć wiele przeciwności.

Bardzo zaprzyjaźniłam się z głównymi bohaterkami, a pomocą tutaj stała się narracja. To dzięki niej, wiedziałam o czym myśli dana osoba. Wszystko co przeżywają główne bohaterki, możemy poczuć. Świat bowiem, jest widziany oczami zarówno Sylwii jak i Zuzanny. Pojawia się też i trzecia osoba, która ożywia akcję w książce. Jest nią Katarzyna. Choć na początku jest ona zwykłą przyjaciółką męża Zuzy, to później coś powoduje, że to się zmienia. Co? Tego nie mogę zdradzić, powiem jedynie, że dzięki Katarzynie, dostrzec można widmo zdrady.

Uwielbiam gdy tytuł książki, wiąże się bezpośrednio właśnie z nią. Bardzo lubię odkrywać, co tak na prawdę tytuł skrywa pod sobą. W tym wypadku, jest on całkowicie adekwatny do całości utworu. Dostrzegam bowiem wiele aspektów własnego życia dzięki tej pozycji. Wiele razy skupiam się na tym, jak powinnam się zachowywać w przyszłości.Teraz, wiem też, że kobieta musi być nie tylko dobrą matką, ale też dobrą żoną. Każdy bowiem, kto wkracza w dorosłość, musi wiedzieć, że życie nie jest słodkie. Ta książka ukazała mi, że nawet największe szczęście, może zniknąć.To wielka lekcja dla mnie.

Książkę polecić mogę dużej ilości osób. Jest ona bowiem przeprawą którą, z czystym sumieniem mogę rzec, powinien odbyć każdy, kto myśli że życie jest złe. Pozycja ta pokazuje, że nawet największe nieszczęścia, można przezwyciężyć. Polecam więc ją bardzo serdecznie, ponieważ jest ona tego warta.

Gdy życie przytłacza nas za bardzo, wtedy nie mamy chęci na nic. Nie obchodzi nas to, jak inni się czują, jak sobie radzą. Mamy wtedy własne problemy, z którymi chcemy dać sobie radę sami. Nie przewidujemy jednak, że wokół nas są takie osoby, które potrzebują naszej bliskości. Odcinanie się od świata i od nich, to największy błąd jaki możemy popełnić. Takie właśnie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
632
281

Na półkach: , , ,

bardzo slabe i banalne dialogi, ciezko sie czyta, bo to jakies takie ... no banalne jest. Dwie skrzywdzone i zdesperowane przyjaciolki odbudowują swojąvprzyjazń i wszystko oczywiscie sie uklada..... eh

bardzo slabe i banalne dialogi, ciezko sie czyta, bo to jakies takie ... no banalne jest. Dwie skrzywdzone i zdesperowane przyjaciolki odbudowują swojąvprzyjazń i wszystko oczywiscie sie uklada..... eh

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    67
  • Przeczytane
    42
  • Posiadam
    16
  • Ulubione
    4
  • Posiadam - ebook
    2
  • Ebook
    2
  • Egzemplarze recenzenckie
    2
  • Moi mali książęta :)
    1
  • Wcześniej lub później
    1
  • Mam, ale jeszcze nie przeczytałam
    1

Cytaty

Więcej
Patrycja Żurek Z poczwarek w motyle Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także