Listy do Aleksandra Bobkowskiego 1940-1961
- Kategoria:
- biografia, autobiografia, pamiętnik
- Wydawnictwo:
- Więź
- Data wydania:
- 2013-05-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2013-05-01
- Liczba stron:
- 168
- Czas czytania
- 2 godz. 48 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788362610433
- Tagi:
- listy
„Czym jest nasze życie? Nawijaniem na kawałek tekturki krótkich kawałków nitki bez możności powiązania ich ze sobą. Gdzie mam szukać metryki urodzenia mojego dziadka? Gdzie odnaleźć ślad babki? Do czego przyczepić cofającą się wstecz myśl? Do niczego – do opowiadań, prawie do legend tego kraju, który wynajął sobie w Europie pokój przechodni i przez dziesięć wieków usiłuje urządzić się w nim z wszelkimi wygodami i ze złudzeniem pokoju z osobnym wejściem, wyczerpując całą swoją energię w kłótniach i walkach z przechodzącymi” – pisał Andrzej Bobkowski w „Szkicach piórkiem” w 1942 roku. Przy okazji publikacji listów pisarza z lat 1940–1961 do stryja, Aleksandra Bobkowskiego, sięgamy głęboko do korzeni. Odkrywamy część rodzinnych zawiłości, mitów, plotek.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 22
- 21
- 7
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Dobrze podsumował Czesław Miłosz zjawisko, którego częściowym refleksem są owe listy do stryja: „Andrzej Bobkowski po napisaniu Szkiców piórkiem wyemigrował z Francji do Gwatemali, cnota w nim zwyciężyła, sam, własnymi rękami stworzył sobie warunki egzystencji, żeby nie zależeć od komitetów, stypendiów, jałmużny. I ta cnota, dziwnie zawsze idąca w parze z pogardą dla, panie dzieju, różnych intelektualnych figlasów, zepsuła jego pisarstwo, zwróciła go na tor swojski, jakże znany: wrzaskliwych sarmackich napaści na cokolwiek, co wymaga myślowej pracy, dumnego z siebie obskurantyzmu, maskowanego oczytaniem i cytatami w obcych językach”.
Dobrze podsumował Czesław Miłosz zjawisko, którego częściowym refleksem są owe listy do stryja: „Andrzej Bobkowski po napisaniu Szkiców piórkiem wyemigrował z Francji do Gwatemali, cnota w nim zwyciężyła, sam, własnymi rękami stworzył sobie warunki egzystencji, żeby nie zależeć od komitetów, stypendiów, jałmużny. I ta cnota, dziwnie zawsze idąca w parze z pogardą dla, panie...
więcej Pokaż mimo toPrzeczytałem ponad 20 stronicowy „WSTĘP” Joanny Podolskiej, który wg mnie niewiele daje czytelnikowi spotykającemu się z Bobkowskim po raz pierwszy. Wydaje mnie się potrzebna garść informacji, przeto pozwalam sobie skopiować część mego eseju o Bobkowskim z mego blogu wgwg1943:
„Andrzej BOBKOWSKI urodził się 27.10.1913 r., w Wiener-Neustadt, w Austrii. Tatuś - Henryk Karol Bobkowski /1879-1945/, piłsudczyk dosłużył się stopnia generała brygady, a mamusia - Stanisława z Malinowskich /1897-1962/, po śmierci męża została /w PRL-u/ garderobianą w krakowskim teatrze „Rozmaitości”. Aby oddać atmosferę panującą w domu, w którym Andrzejek się wychował, przywołajmy jeszcze osobę stryja Aleksandra /1885-1966/, wiceministra komunikacji w II RP, twórcy kolejki na Kasprowy Wierch, piłsudczyka, zięcia prezydenta Ignacego Mościckiego /1867-1946/, też oczywiście piłsudczyka. Dodajmy, że stryj towarzyszył w 1940 r Prezydentowi w drodze z Rumunii do Szwajcarii i osiadł w tym kraju, utrzymując stały listowny kontakt z bratankiem przebywającym w Paryżu, a po 1948 r. w Gwatemali. Co do Ignacego Mościckiego czuję się zmuszony przypomnieć, że był profesorem chemii Uniwersytetu Lwowskiego i twórcą genialnej „metody komorowej” produkcji kwasu siarkowego. A co do rodzinnej „atmosfery” to piłsudczyzna, czyli patologiczna nienawiść do Rosji i wszystkiego co z nią związane; w następstwie rusofobia i OBSESYJNY lęk przed zalaniem Europy przez bolszewizm po 1945 roku i w efekcie -- ucieczka na Karaiby. Sam Bobkowski w swoim „Synopsis” /przeglądzie, zestawieniu/ pisze: „Przekonania polityczne: liberalny reakcjonista z silnymi akcentami antykomunizmu i zoologicznej nienawiści do Rosji, wszczepionej mu przez ojca od dziecka..”.
SZCZEGÓŁOWE PRZYPISY JOANNY PODOLSKIEJ PO KAZDYM LIŚCIE, PRZEKRACZAJĄCE DŁUGOŚCIĄ SAM LIST ZNUŻĄ KAZDEGO CZYTELNIKA. W związku z tym śmiem Państwu zaproponować dalszą część mojego wypracowania, by „wejść w temat”, a następnie czytać „Listy..” lekko i przyjemnie zerkając do przypisów tylko w razie konieczności.
„...Mnie zbliżyły do Bobkowskiego opinie o niektórych pisarzach identyczne z moimi. I tak doceniając poziom twórczości Iwaszkiewicza stwierdza /podobnie jak ja/: „Iwaszkiewicz to zupełna kurwa”; o „Nocach i Dniach” Dąbrowskiej, których ja nigdy do końca nie przeczytałem, pisze: ..”nudne, flaki z olejem, szare, GULBRASOWATE /tzn bez poczucia dowcipu i pointy/, niestrawne. Odłożyłem. Szara logorrhea /logorea – słowotok, blablanie/ Pewnie z tego dostałem ataku niestrawności i wiję się w kolkach od wczoraj. To nie dla mnie”. A o innej „ulubionej” przeze mnie pisarce: ...”grafomańskie wypociny tej Orzeszkowej. ....kontorsje typowej grafomanki”.
Również w innych kwestiach mamy zbieżne poglądy. O braku znajomości języka polskiego wśród dzieci emigrantów pisze: „...jeśli dzieci nie mówią po polsku, to boli...., że mając wszystkie możliwości ku temu, nie uczą się... innego języka... Zubożają się z winy rodziców niepotrzebnie, głupio...”. O relacji Kościoła z religią w Polsce konstatuje: „....ogromna rola Kościoła, z tym, że religia jest zupełnie niepogłębiona; jest demonstracją polityczną”. Mimo, że sam jest rusofobem naśmiewa się z polskiego kołtuna, dla którego „....jak bolszewik je kasztany z łupiną, to skandal i Wschód, i Polska „pod takimi”, a jak Amerykanin wbija sardynki z czekoladą, to śmiech, „cóż za dzieci”, niech żyje Zachód”. /por. porównanie stosunku do Rosjan i Niemców u Stasiuka, p. ESEJ „Moje lektury styczniowe str.5-6/.
Zgadzam się z nim co do przyczyn nieuniknionego upadku socjalizmu w Europie Wschodniej, bo...
„socjalizm bez uprzedniego treningu kapitalistycznego jest utopią. Moze pan uspołecznić kapitalizm /to dzieje się w USA, i daje pozytywne wyniki/, ale nie uspołeczni pan społeczeństwa, które nie przeszło przez okres kapitalizmu. ...jak psa, tak i człowieka można oduczyć kraść, ale pod warunkiem dania mu jeść”.
Co do nadziei m.in. Józefa Czapskiego pokładanych w sartrowskim egzystencjonalizmie jako antidotum na komunizm brutalnie kontrował per analogiam, „...że jeżeli uważa leczenie syfilisu trądem za skuteczne, to zgoda”.
Wywód Bobkowskiego o błędnych założeniach socjalizmu zasługuje na uwagę: oni chcieli...
„stworzyć w robotniku poczucie wspólnoty, dać mu naprawdę poczucie własności. Nie ma - to nie istnieje. Poczucie własności jest jednostkowe i inne poczucia własności są lipą. To co robotnika jedynie i naprawdę obchodzi, to maksimum zarobku przy minimum godzin pracy”. I dalej: „Człowiek jest człowiekiem, i dokąd nim zostanie /a nie świętym socjalistycznym/, to w fabryce będzie kradł i będzie jeżdził na gapę, i będzie wszędzie kradł, gdzie się da. Oni chcieliby wychowywać miliony świętych rocznie. To psiakrew Kościół przez 2000 lat nie dorobił się nawet 2000 świętych”.
Podzielam jego stosunek do „hurra-patriotyzmu” i haseł „Bóg, Honor, Ojczyzna” wyrażony m.in. słowami, które idealnie korespondują z poglądami Gombrowicza:
„Po co te pieprzenia o obowiązku wobec Poooolski? Czy raz ktoś nie mógłby mieć tego otwarcie w d...... Ta ojczyżniana obłuda nas zarzyna na każdym kroku. ...Szał mnie ogarnia, bo zamiast trzeżwieć zachlewamy się dziś bardziej niż kiedykolwiek tą Pooolską, romantyzmem, chujami-mujami patriotycznymi. Zupełna beznadzieja. Ciemnieje mi w oczach - Pacanów, Kłaj, Gówniarzykowo, a nie państwo”.
A dzięki eksponowaniu naszych cech narodowych „...tu /w Gwatemali/ tak samo jak wszędzie Polaków nie lubią”. Bobkowski podkreśla również, że ten polski patriotyzm /czytaj: nacjonalizm/ „prowadzi sznureczkiem do zaułka prowincjonalnego”.
Ostatnim tematem, w którym nasze poglądy są zbieżne to seks /czytaj: pornografia/ w sztuce. Bobkowski ujmuje to zwiężle i dobitnie:
„Seks jest bardzo ważny, kutas i dupa, to oś i łożysko na których obraca się kula ziemska.., ale nie widzę powodu przeszczepiania tego do sztuki. I do tzw literatury...”.
Ugodowy Giedroyc próbował mu ripostować przywołując Henry Millera z bulwersującym „Zwrotnikiem Raka”, lecz dzisiaj, po 60 latach od omawianej korespondencji, już wiemy, że Bobkowski miał rację; Henry Miller to nuda i nikt go nie czyta.
Po stronie minusów charakteru i poglądów Bobkowskiego musimy na pierwszym miejscu wymienić rasizm. Jest tak zaślepiony, że nie widzi sprzeczności w swoich deklaracjach: katolika i jednocześnie rasisty /”Listy..” str. 568 - „..jestem rasistą”/. W liście do Giedroycia pisze: /”Listy..” str.136/:
„...biały to jest jednak coś wyższego, ...pomimo wszystkiego, co można mu wytknąć. ....Jeżeli Amerykanie... czymś są to dlatego, że instyktownie zdobyli się na przezorność wybicia wszytkich Indian do nogi i niepomieszania sie z nimi.... Ja dziś rozumiem doskonale samoobronę Amerykanów przed czarnymi....”.
No i cała ewentualna sympatia do autora tych słów bezpowrotnie znika. Będąc „nikim”, bo trzyletnie studia w warszawskiej SGH to niewiele, ten uciekinier z Europy, przybłęda w Gwatemali, butnie się stawia: /str.216/ „jestem biały i rozkazów od takiego „half-caste” nie będę przyjmował”. /Jako half-caste miał na myśli mieszańców indyjsko-murzyńskich/. Rasizm, rusofobia już mu nie wystarczają, deprecjonuje nawet Hiszpanów pisząc po pierwszych dniach pobytu w Gwatemali:
„....twierdzę, że tak jak Rosjanie nie są Europejczykami, tak samo Hiszpanie nimi być nie mogą”.
Mentalnie pozostając kato-Polakiem odcina się od nacjonalizmu powtarzając w kólko „nie jestem endekiem” lub „ja nienawidzę nacjonalizmu” kreując się na „europejczyka”. Obraża wszech i wobec. Na temat ewentualnych rozmów w Paryżu z „ludżmi z kraju” cieszy się ze swojej nieobecności gdyż dzięki temu: „nie będę zmuszony do ściskania rąk kurwom, choćby wśród nich miało by być kilku porządnych”, a w 1956 r., jako jedyny solidaryzuje się z tzw. „uchwałą londyńską” obligującą pisarzy emigracyjnych do niepublikowania w kraju. W końcu „święty” człowiek - Giedroyc traci cierpliwość i go strofuje: „...jakim prawem Pan wydaje sądy, właściwie uciekłszy z tzw <frontu> ?”.
Bo Bobkowski jest uciekinierem, ogarniętym „obsesją wolności”. Kieruje nim motto: „Człowiek wolny to ten, kto zapanował nad przypadkowością życia, własną słabością, kto zawdzięcza zwycięstwo wyłącznie sobie”. Paradoksem jest, że uciekając z Europy „przekonany o jej bankructwie duchowym, klęsce politycznej, a niebawem militarnym w przewidywanym starciu z ZSRR”, trafia do Gwatemali targanej rewolucją komunistyczną, która „upaństwawia” jego dopiero co otwarty sklep z modelami samolotów. Zobaczmy jak go ocenia najsłynniejszy uciekinier z PRL-u - Miłosz:
„Andrzej Bobkowski po napisaniu Szkiców piórkiem wyemigrował z Francji do Gwatemali, cnota w nim zwyciężyła, sam, własnymi rękami stworzył sobie warunki egzystencji, żeby nie zależeć od komitetów, stypendiów, jałmużny. I ta cnota, dziwnie zawsze idąca w parze z pogardą dla, panie dzieju, różnych intelektualnych figlasów, zepsuła jego pisarstwo, zwróciła go na tor swojski, jakże znany: wrzaskliwych sarmackich napaści na cokolwiek, co wymaga myślowej pracy, dumnego z siebie obskurantyzmu, maskowanego oczytaniem i cytatami w obcych językach”.
Pierwotną przyczyną wzajemnej niechęci Miłosza i Bobkowskiego była rusofobia, która doprowadziła tego ostatniego do absurdalnej negacji literatury rosyjskiej. Przytoczmy fragment listu Bobkowskiego do Giedroycia o arcydziele literatury światowej Braciach Karamazow:
„..czytam - Braci Karamazow - całkiem żle ze mną. Poza Wielkim Inkwizytorem to zupełna szmira, teatralna, rozgadana, rozmemlana, cuchnąca dziegciem i uchrystianizowaną spermą”.
/Legenda o Wielkim Inkwizytorze - rozdział powieści/. A w następnym liście, dumny z siebie, konstatuje:
„Skończyłem /powinien mi Pan dać odznaczenie/ Braci Karamazow. Zbudowany byłem zakończeniem niesłychanie nowoczesnym i bardzo prawdziwym. Witia z Gruszeńką uciekną do Ameryki, nauczą się tam angielskiego i otrzymawszy obywatelstwo amerykańskie wrócą do Rosji z paszportami amerykańskimi. Mam wrażenie, że Dostojewski rozwiązał proroczo problem możliwości życia w tych naszych słowiańskich krajach. Bardzo możliwe, że potrafilibyśmy stworzyć prawdziwą ojczyznę dopiero z obcymi paszportami. Inaczej będzie to zawsze zas.... Pipidówka z kompleksem Polski, a nie z Polską”.
Zauważmy „klasę” Giedroycia, który kulturalnie odpowiada:
„Boję się tylko, że Pan zdaje się nie zna rosyjskiego i wobec tego zniekształca to Panu pisarza, a nie znam ani jednego dobrego tłumaczenia. To dziwnie nieprzetłumaczalny język”.
To tyle, i aż tyle. O Bobkowskim w szkołach nie uczą, a wart poznać tak nietuzinkową postać, jeśli więc w choć najmniejszym stopniu Państwu to ułatwiłem - radość dla mnie wielka.
Przeczytałem ponad 20 stronicowy „WSTĘP” Joanny Podolskiej, który wg mnie niewiele daje czytelnikowi spotykającemu się z Bobkowskim po raz pierwszy. Wydaje mnie się potrzebna garść informacji, przeto pozwalam sobie skopiować część mego eseju o Bobkowskim z mego blogu wgwg1943:
więcej Pokaż mimo to„Andrzej BOBKOWSKI urodził się 27.10.1913 r., w...