Przygody Alicji w Krainie Czarów
- Kategoria:
- klasyka
- Cykl:
- Alicja w Krainie Czarów (tom 1)
- Seria:
- Literatura klasyczna - Zielona Sowa
- Tytuł oryginału:
- Alice's Adventures in Wonderland
- Wydawnictwo:
- Wilga
- Data wydania:
- 2018-05-09
- Data 1. wyd. pol.:
- 2018-05-09
- Liczba stron:
- 144
- Czas czytania
- 2 godz. 24 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788328055940
- Tłumacz:
- Jolanta Kozak
- Ekranizacje:
- Alicja w Krainie Czarów (2010)
- Tagi:
- Beata Zdęba
Pewnego dnia Alicja wpada do króliczej nory i tym samym do świata przypominającego sen. Dziewczynka raz rośnie, raz maleje po wypiciu tajemniczego napoju i zjedzeniu ciastka. Na swojej drodze spotyka mnóstwo dziwnych postaci m.in. Pana Gąsienicę palącego fajkę wodną, Postrzelonego Zajączka, gniewną Królową Kier. Przed powrotem do rzeczywistości Alicja gra w szaloną partię krokieta z talią kart…
Ilustracje Beata Zdęba.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Spadając w głąb znaczeń
Nikt z uczestników wycieczki łodzią po Tamizie pewnego słonecznego lipcowego popołudnia w 1862 roku nie przypuszczał, jak brzemienny w konsekwencje będzie to dzień, nie tylko dla samych uczestników wyprawy, ale również dla literatury angielskiej, a nawet światowej. W czasie tej wyprawy, w której uczestniczyli wielebny Charles Lutwidge Dodgson - matematyk, fotograf (znany później jako poeta i pisarz Lewis Carroll), jego przyjaciel wielebny Robinson Duckworth (późniejszy kanonik Westminster) oraz trzy siostry Liddell: Lorina Charlotte (lat 13), Alice Pleasance (lat 10) i Edith Mary (lat 8), powstała bowiem, na prośbę dziewczynek, opowieść o przygodach Alicji pod ziemią. Historia tak spodobała się dziewczynkom, że Alice poprosiła autora o spisanie jej. Dodgson zrobił to wiosną nastęnego roku, ale najpierw pokazywał ją swoim przyjaciołom i pisarzom, którzy chwalili ją i zachęcali do jej publikacji. Pisarz dopiero w następnym roku ukończył manuskrypt dla Alice, w międzyczasie pracując nad wersją do druku. Opowieść miała tytuł „Alice’s Adventures Under Ground” (Przygody Alicji pod ziemią) i rozrosła się objętościowo prawie dwukrotnie, w porównaniu do wersji ustnej. Dokładnie w trzecią rocznicę wycieczki po Tamizie, 4 lipca 1895 roku książka o Alicji została opublikowana pod znanym do dziś tytułem „Alice’s Adventures in Wonderland” (Przygody Alicji w Krainie Czarów), wydanie zaś zostało zilustrowane przez Johna Tenniela, którego rysunki dla każdego miłośnika książki wiążą się nierozerwalnie z jej kanonicznym tekstem i do chwili obecnej są najczęściej wybieraną przez wydawców oprawą graficzną książki.
Przez ponad półtora wieku przygody Alicji doczekały się wielu przeróbek, adaptacji, wersji skróconych, adaptacji scenicznych, ilustracji muzycznych i baletowych, a także wielu nawiązań. Podjęto także kilka prób stworzenia kontynuacji obu tomów historii o Alicji (przypomnijmy, że Lewis Carroll napisał również drugi tom przygód Alicji „Po drugiej stronie lustra i co Alicja tam znalazła”) z różnym skutkiem. Jedno jest pewne – oba tomy stanowią wciąż wyzwanie i zagadkę dla literaturoznawców, matematyków, filozofów, logików, miłośników szachów i kart, znawców epoki wiktoriańskiej, psychologów, socjologów i historyków, a także lekarzy. Autor bowiem, w tak niewielkich objętościowo książeczkach, zawarł takie ilości aluzji, nawiązań czy cytatów, a raczej parodii innych utworów, przebranych za cytaty, że również dla tłumaczy utwory te stanowią nie lada wyzwanie.
Nowy przekład autorstwa profesor Elżbiety Tabakowskiej jest jedenastą (a nie – jak błędnie podaje jego autorka w posłowiu – dziewiątą) próbą przybliżenia opowieści polskiemu czytelnikowi, z jednoczesnym staraniem oddania niuansów oryginału. Warto dla porównania wspomnieć, że nasi zachodni sąsiedzi mają do dyspozycji aż 34 tłumaczenia niemieckie tekstu Carrolla. W pracy translatorskiej przy tym utworze również, podobnie jak przy innych dziełach literackich, tłumacze stają wobec dylematu: tekst tłumaczenia wierny oryginałowi czy też bliższy i bardziej zrozumiały dla współczesnego polskiego czytelnika. Niektórzy (np. Maciej Słomczyński) wybierają pierwszą opcję, inni (np. Jolanta Kozak) – drugą. W trzeciej grupie mieszczą się ci autorzy przekładów, którzy wybierają rozwiązanie pośrednie. Do nich należałoby zaliczyć autorkę powyższego tłumaczenia. Wyjaśnia ona, że chciała przybliżyć tekst współczesnemu czytelnikowi, stąd niektóre zmiany. Warto jednak najpierw zaznaczyć, że w najważniejszych miejscach tekst pozostaje bliski zamiarowi autora: nazwy postaci są podobne jak w najpopularniejszych tłumaczeniach polskich (kilka ciekawych w warstwie słowotwórstwa wyjątków: Kot Znikot – u innych Kot z Cheshire; Przeżółwacz – u innych Niby-Żółw lub Żółwiciel;); pomysłowo oddana została gra słów oryginału w kilku scenach, np. podczas opowieści myszy czy w historii o trzech siostrach opowiadanej przez Susła podczas zwariowanego podwieczorku. Zmiany widoczne są w tłumaczeniach wierszy w tekście – w większości przypadku autorka całkowicie odeszła od oryginału (Carroll sparodiował znane wiktoriańskiemu czytelnikowi teksty umoralniających poematów lub wierszy, których ówczesne dzieci uczyły się w trakcie lekcji), inspirując się przy tłumaczeniu tekstami znanymi polskim czytelnikom w różnym wieku: hurraoptymistycznym piosenkami epoki PRL-u, piosenkami z dobranocek czy wreszcie klasycznymi wierszami Brzechwy. Zapewne dla nowych czytelników „Alicji...” może być to ułatwienie, dla mnie jednak (znającej tekst oryginalny i inne tłumaczenia polskie) były to fragmenty utworu, które wybijały mnie z rytmu opowieści. W niektórych miejscach utworu pani tłumacz wyraźnie inspirowała się ilustracjami Tove Jansson, zamieszczonymi w tym wydaniu (o czym za chwilę), znacząco odmiennymi od klasycznych ilustracji Tenniela: np. u ilustratorki i autorki przekładu Gąsienica udzielająca Alicji rady to zdecydowanie ona, podczas gdy w większości polskich przekładów postać figuruje jako pan Gąsienica. Natomiast niezrozumiałe zostają dla mnie niektóre decyzje translatorskie, np. słynna zagadka Kapelusznika „dlaczego kruk jest podobny do biurka?” (tekst oryginalny: „Why is a raven like a writing-desk?”) przedstawiona tutaj jako: “Jakie jest podobieństwo między sekretarzem i sekretarzykiem?” prowokuje natychmiastowe odpowiedzi o wspólnej etymologii i znacznie zubaża sens zagadki, która w założeniu była absurdalna i/lub bez rozwiązania.
Największym jednak walorem nowego wydania (obok ciekawego przekładu oraz starannej pracy edytorskiej i redakcyjnej książki) są bez wątpienia ilustracje wspomnianej Tove Jansson, udostępnione polskim czytelnikom po raz pierwszy, pół wieku po ich premierze. Wnikliwy czytelnik bez żadnych wątpliwości rozpozna w nich charakterystyczną kreskę i wyobraźnię autorki „Muminków”. Dzięki talentowi ilustratorki przyniosły mi one zupełnie nowe, świeże skojarzenia i przypuszczenia. Najważniejsze novum dotyczy sposobu przedstawienia głównej bohaterki – Alicja ubrana jest, zamiast zwyczajowo w odzież z czasów wiktoriańskich, w zwykłą, prostą białą sukienkę (koszulę nocną?), a jej mglista, prawie monochromatyczna, jasna postać na tle barwnych jak rajskie ptaki pozostałych postaci wydaje się być jedyną postacią nierealną. Może zatem to ona jest zjawą, marą, snem lub marzeniem innych? A może to lunatyczka, pacjentka szpitala psychiatrycznego, niewinna ofiara jakiegoś rytuału lub też, jako jedyna, nie wie, kim jest? W czasie tej podróży z Alicją (podjętej po raz kilkunasty w moim czytelniczym życiu) nie mogłam się uwolnić od zadawanego wciąż przez nią samej sobie i innym pytania „(...) kim, u licha, jestem?” Dziewczynka mogła zatem znaleźć się w tej dziwnej krainie na skutek marzenia, snu, śmierci klinicznej, omdlenia, małego napadu epilepsji czy też atakowi psychozy, a może po prostu zaczęła dojrzewać? W poszukiwaniu odpowiedzi inni zdają się nie tylko jej nie pomagać, ale wręcz oddalać ją do rozwiązania. Dowiaduje się bowiem, że jest niewymiarowa (za mała lub za duża) dla przestrzeni, wręczającą nagrody dla zwierząt biorących udział w wyścigu, obiektem lekceważenia lokaja, nianią dziecka Księżnej, zabawką dla wielkiego szczeniaka, obiektem kpiącej obserwacji Kota z Cheshire i Gąsienicy, chwilową rozrywką Kapelusznika i Marcowego Zająca, którą szybko się nudzą, wrogiem dla Turkawki, ciekawą nowinką dla Królowej a wreszcie świadkiem w sądzie. Każda z tych ról bardziej określa oczekiwania innych (role społeczne) niż prawdziwą osobowość Alicji, więc trzeba jej gratulować, że z żadną się nie identyfikuje i nie ustaje w poszukiwaniach. Znamienne jest zakończenie przygód pod ziemią, które – rozpoczynając się wbrew jej woli od spadania małej dziewczynki w wielką, nieogarniętą przestrzeń kończą się na wyraźne życzenie większej od innych, wyzbytej strachu dziewczyny.
To oczywiście tylko jedna z wielu możliwych interpretacji tej genialnej historii. Gratulując Wydawnictwu Bona doskonałej pod każdym względem publikacji i dziękując za piękne ilustracje Tove Jansson (przypuszczałam już, że nie doczekam się ich polskiej premiery i miałam zamiar zdobyć wersję angielską z pracami Tove) w imieniu swoim i innych czytelników czekam z nadzieją na kolejne nowatorskie wydania tej klasycznej opowieści. Mnóstwo jeszcze jej znaczeń czeka przede mną, i nie tylko, do odkrycia i przeżycia.
Jowita Marzec
Oceny
Książka na półkach
- 15 050
- 4 122
- 2 632
- 772
- 158
- 139
- 124
- 105
- 105
- 85
Opinia
Ukochana ksiazka z dzieciństwa i nie tylko. Ale jedynie w tłumaczeniu Macieja Słomczyńskiego. Polecam.
Ukochana ksiazka z dzieciństwa i nie tylko. Ale jedynie w tłumaczeniu Macieja Słomczyńskiego. Polecam.
Pokaż mimo to