Wielbicieli literatury z wyższej półki należy ostrzec: KSIĄŻKA JEST WRĘCZ FATALNA!
Myślałem, że po "Geju w wielkim mieście" Milckego i "Końcu gry" Onichimowskiej nic gorszego napisać nie można, ale okazuje się, że i owszem, i że może to zrobić magister filologii polskiej! Przymknę oko na miliony literówek, ale te mnóstwo błędów ortograficznych, interpunkcyjnych (co to za znak ", -"? i czemu ciągle stawia się tu przecinek przed partykułą "czy" w znaczeniu "lub"?), składniowych... Wstyd autorze i wstyd Aldono Giczewska, redaktorko i korektorko. Tak jak autor jesteś po polonistyce? Gratuluje dyplomu! Tak niechlujnie napisanej i zredagowanej książki nie czytałem nigdy. Na każdej stronie aż roi się od językowej nieudolności i braku logiki w budowaniu zdań i przekazywaniu treści...
A co do treści... Tak fałszywie progejowskiej książki to jeszcze nie czytałem. Bo bądź sobie gejem, ale nie wychylaj się za bardzo, nie odstawaj od normy, bo wzbudzisz tylko wstręt i niechęć u heteryków. Co za brak tolerancji i jaka dyskryminacja wobec osób, które z założenia tej odautorskiej rady nie chcą lub nie są w stanie spełnić. I jakie to zakłamane, że autor reklamuje powieść jako pornograficzną (taka w dużej mierze jest), a ciągle nawołuje do jakichś religijnych treści, Boga najwyższego... Jakby posiadł jakąś wiedzę tajemną... wskazuje drogę ku lepszemu... Wszystko takie wzniosłe, takie żenująco naiwne i prostackie. Koszmar!!!
Jedyny plus jest taki, że chyba naprawdę poziom naszej tolerancji jest dość wysoki i nastąpiło jakieś wyrównanie szans, skoro takie szmatławce niczym z opowiadania w "Nowym Menie" lub innego pornograficznego pisma osiągają długość książki, są wydawane, a ludzie to kupują!!! Chociaż może właściwie nie - tak żenująco nieudolnej książki heteroseksualnego autora nie czytałem... ech...
Jeśli lubicie Geneta, Witkowskiego, Hollinghursta lub Cunninghama, to od tej książki trzymajcie się z daleka. No chyba, że interesuje was grafomaństwo albo lubicie bardzo złą literaturę..., choć trudno to w ogóle nazwać literaturą, nawet trashową.

Wielbicieli literatury z wyższej półki należy ostrzec: KSIĄŻKA JEST WRĘCZ FATALNA!
Myślałem, że po "Geju w wielkim mieście" Milckego i "Końcu gry" Onichimowskiej nic gorszego napisać nie można, ale okazuje się, że i owszem, i że może to zrobić magister filologii polskiej! Przymknę oko na miliony literówek, ale te mnóstwo błędów ortograficznych, interpunkcyjnych (co to za...