W księżycową jasną noc

Okładka książki W księżycową jasną noc
William Wharton Wydawnictwo: Rebis Seria: Salamandra literatura piękna
246 str. 4 godz. 6 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Salamandra
Tytuł oryginału:
A Midnight Clear
Wydawnictwo:
Rebis
Data wydania:
2001-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2001-01-01
Liczba stron:
246
Czas czytania
4 godz. 6 min.
Język:
polski
ISBN:
837120535X
Tłumacz:
Jolanta Kozak
Tagi:
powieść amerykańska wojna 1944 front Amerykanie Niemcy
Średnia ocen

                7,5 7,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,5 / 10
927 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
112
66

Na półkach:

Zapraszam na bloga > http://ksiegoteka.blogspot.com/2015/11/41-w-ksiezycowa-jasna-noc.html

Już od dosyć dawna planowałam sięgnąć po Williama Whartona, aż w końcu udało mi się upolować jedną z jego książek, „W księżycową jasną noc” i czuję się zobowiązana, aby już na samym początku złożyć autorowi należny hołd i podziękować za wspaniałe, chociaż tak krótkie przeżycia przy lekturze. Ta powieść ma w sobie bardzo dużo wartości zarówno historycznych, jak i społecznych (w domyśle głównie psychologicznych), a także biograficznych i, co chyba najistotniejsze, literackich. Wharton posługuje się niewymuszoną fantastyczną prozą, która robi wrażenie na czytelniku zarówno wymagającym, jak i niewprawionym.

Narrator pierwszoosobowy, jeden z żołnierzy walczących (a dokładniej… czekających na walkę) opowiada historię, której fabuła mieści się w kilku zimowych dniach 1939 roku, gdzieś w lesie w okopach i prowizorycznej stacji. Opowiadający William (już tutaj możemy zastanawiać się nad reminiscencjami autobiograficznymi) jest sierżantem okrojonego po wojnie plutonu i stara się zapanować nad współwalczącymi kolegami, jednak drużyna wydaje się być absolutnie samowystarczalna. Każdy ma własną działkę, a niepisane zasady pozwalają jednemu na coś, o czym drugi nie może nawet wspomnieć. Widoczna hierarchia pomiędzy żołnierzami musi zachować pozory rygorystycznej, aby usatysfakcjonować głównodowodzącego, ale w praktyce więzi między chłopcami (bo najstarszy z nich ledwo skończył dwadzieścia lat) są zbyt silne; oparte na wzajemnym zaufaniu i elektryzujących wręcz emocjach.

Walka, jakiej nie znamy (i prawdopodobnie nigdy nie poznamy) z podręczników szkolnych została czytelnikowi ukazana w pełnej krasie, bez żadnych cenzur, hiperbol, korekt. Wharton nie potrzebuje wybuchających przed nosem granatów, pourywanych nóg, nieustannego spiskowania i kipiącej nienawiści pomiędzy stronami sporu, aby utrzymać napięcie. Co więcej, Wharton w ogóle nie potrzebuje napięcia, aby wywołać emocje. Jakby od niechcenia kreśli historie żołnierzy, opisuje ich codzienność i dosyć nudnawe, pełne niewygód oczekiwanie na jakiś zwrot akcji, ale w takim stylu, że nie sposób czytać to wszystko bez zaangażowania. Na czym jeszcze polega paradoks i komizm sytuacji? Otóż wbrew pozorom przeciętny dzień żołnierza w „Księżycowej jasnej nocy” na froncie nie jest pełen zasadzek, przygód, strzałów, krwi, walki. Wiąże się raczej z czekaniem. Zanim dojdzie do krótkiej wymiany ognia, kilka dni, czy tygodni funkcjonariusz spędza w brudnym mundurze w okopie lub, jeśli ma szczęście, jakimś opuszczonym budynku i zmienia swoich wspólników na warcie. W przerwach gra w karty i zastanawia się, jak odnaleźć, pojmać albo załatwić przeciwnika. Jeśli zostaną mu trzy godziny ekstra, może się przespać.
Być może dla wielu ów tryb funkcjonowania wojskowych jest absurdalny, ale faktycznie w historii doszło do takowej sytuacji. Tzw. „dziwna wojna” (z ang. phoney war) miała miejsce na froncie zachodnim po formalnym wypowiedzeniu przez Francję i Wielką Brytanię wojny III Rzeszy. Stało się to po zaprzestaniu natarć wojennych na lądzie (ofensywa w Saarze). Mówi się, że walczący po przeciwnych stronach mimo tego, że znali położenie swoich przeciwników, nie walczyli z nimi, a nawet dochodziło między nimi do spotkań czysto towarzyskich. O tym w książce Wharton nie wspomina bezpośrednio, ale pisze m.in. o ofensywie w Saarze, podaje czas i miejsce akcji, także z kontekstu czytelnik powinien wywnioskować, że chodzi o to konkretne „starcie”. Warto o tym pamiętać, gdy czyta się powieść, bo błędną opinią jest, że Wharton tak opisuje całą II wojnę światową.

Samoistnie nasuwa się pytanie, skąd w ogóle autor wie takie rzeczy? A to tutaj właśnie zdołał on przemycić wątek autobiograficzny. Sam brał udział w wojnie w latach 1939-1940 po stronie Wielkiej Brytanii, a na początku zaznacza, że „nazwiska osób występujących w tej mroźnej opowieści wigilijnej zostały zmienione ku ochronie winnych”. Książka została więc oparta na faktach i z różnych (nie tylko autocenzuralnych) przyczyn, ubarwiona fikcją literacką. Ciężko odróżnić jedno od drugiego, bo przenikają się płynnie i niezauważalnie. Prawdopodobnie są to drobne niuanse, ponieważ znak rozpoznawalny Whartona to wkomponowywanie swojego życiorysu w fabułę własnych dzieł. W jego książkach oraz stworzonych postaciach można odnaleźć bliskich autora: dzieci, żonę Rosemary, a także jego przeżycia, np. życie w ubóstwie w Filadelfii, czy wspomnienia z przeprowadzki do Europy w latach 70.

Po przeżyciach wojennych Wharton doznał znacznego uszczerbku na zdrowiu, również psychicznym. Stres i zdecydowanie niehumanitarne warunki życia na froncie przyczyniły się może nie do obłędu i szaleństwa, ale na pewno pogorszenia stanu umysłu i zdrowia psychicznego. „Zawód” żołnierza z pewnością nie należy do najprzyjemniejszych, a jeśli ktoś tak nie uważa, niech sięgnie właśnie po „W księżycową jasną noc”. Tam bez żadnych ogródek narrator opisuje problemy, z jakimi musi zmagać się codziennie. Jedne spodnie na trzy miesiące; dieta składająca się z puszek mielonki, sardynek, kawy i chleba; brak dostępu do bieżącej wody pitnej; niepewność dnia następnego – to wszystko szara codzienność Williama i jego kolegów. Idzie przywyknąć do życia w brudzie, chłodzie i strachu, ale jakie to ma skutki uboczne, o tym się mówi dosyć niechętnie. Każda postać w powieści miała inny sposób „radzenia sobie” ze stresem – jedni potrafili to lepiej, inni gorzej, ale przecież powinnością każdego było przetrwanie.
Męki wojskowych, które opisuje Wharton z początku wprawiają w osłupienie, potem już tylko w bardzo głęboki podziw dla Bohaterów (wielka litera jak najbardziej adekwatna). W tym wypadku ujawnia się również uniwersalizm powieści. Dzisiejszym odpowiednikiem żołnierza byłby prawdopodobnie zawód policjanta, może negocjatora, lekarza sądowego do spraw zbrodni. Co nie ulega wątpliwości to to, że żaden z tych zawodów nie prowadzi do żadnych dobrych zmian w psychice ludzkiej. Autor nie zgłębia tego tematu, a szkoda, bo ten element ma znaczący wpływ na ostateczny wydźwięk historii i ogólnie jej sens.

Na niekorzyść powieści działa pewnego rodzaju nierówność między bohaterami. Mam na myśli nierówność literacką, bo przecież na froncie nikt nie jest lepszy ani gorszy. Wharton poświecił zbyt mało uwagi niektórym postaciom, a inne z kolei rozwinął dość szczegółowo. Oczywiste wydaje się, że gwiazdą powieści zostanie główny bohater. Poza nim na pierwszy plan wysuwali się jeszcze Matka oraz ojciec Mundy, dwie mocno charakterystyczne osobowości. Nie stanowiłoby to problemu, bo nawet da się ich lubić, gdyby nie to, że przysłonili sobą resztę załogi. Gordon, Schutzer, Miller praktycznie znikli w cieniu swoich wojennych kolegów. Przyczyny można się dopatrywać też w długości książki – 246 stron to zbyt mało, aby zamieścić wszystkie istotne informacje i rozwinąć każdą postać po kolei. Jednak myślę, że nikt nie miałby nic przeciwko wydłużeniu powieści i to jeszcze z bonusem w postaci pikantnych szczegółów na temat bohaterów.

„W księżycową jasną noc” zrobiło na mnie ogromne wrażenie, oczywiście w pozytywnym sensie głównie dzięki wspaniałej narracji. Wharton prowadzi fabułę w, wydawałoby się, banalny sposób, ale tylko pozornie, ponieważ nie trzeba doszukiwać się siedemnastego dna, aby zauważyć pasję, z jaką to robi. W klarownych, a czasem wręcz lakonicznych wypowiedziach zawiera prawdziwy sens, wojny,czy może jego brak? Dodatkowo, wprowadza czytelnika w mroźny las, między żołnierzy i na front tylko za pomocą słów. Nie znajdziemy tu metafor, wzniosłych i patetycznych wypowiedzi, szlachetnych środków literackich, bo magia powieści polega właśnie na skondensowaniu doniosłej i niebagatelnej treści w przejrzystej i prostej formie.

We wszystkich elementach, które składają się na dzieło Williama Whartona przeważają te pozytywne, ewentualnie bardzo pozytywne. Drobne niuanse takie jak na przykład zbyt pobieżne zarysowanie portretów psychologicznych bohaterów nie wpływają znacząco na ostateczną prezencję książki. Sposób, w jaki Wharton zdołał określić istotę człowieczeństwa i „nieczłowieczeństwa” w czasie wojny i nie tylko, nie pozostawia już żadnych wątpliwości – jest mistrzem w swoim fachu. „W księżycową jasną noc” na pewno nie było ostatnią książką tego autora, jaką przeczytałam. Wszystkich, którzy jeszcze się z nią nie zetknęli, bardzo do tego zachęcam.

Zapraszam na bloga > http://ksiegoteka.blogspot.com/2015/11/41-w-ksiezycowa-jasna-noc.html

Już od dosyć dawna planowałam sięgnąć po Williama Whartona, aż w końcu udało mi się upolować jedną z jego książek, „W księżycową jasną noc” i czuję się zobowiązana, aby już na samym początku złożyć autorowi należny hołd i podziękować za wspaniałe, chociaż tak krótkie przeżycia przy...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    4 927
  • Chcę przeczytać
    1 862
  • Posiadam
    765
  • Ulubione
    218
  • Teraz czytam
    31
  • Literatura amerykańska
    25
  • William Wharton
    22
  • Chcę w prezencie
    19
  • Wojenne
    14
  • Literatura piękna
    12

Cytaty

Więcej
William Wharton W księżycową jasną noc Zobacz więcej
William Wharton W księżycową jasną noc Zobacz więcej
William Wharton W księżycową jasną noc Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także