Lubię kupować książki na wakacyjnych wyprzedażach, bez planowania, po okazyjnych cenach. Czasem za 5zł trafia się perełka, do której wracam czasem z zainteresowaniem. Do takich należała "Lekcja miłości" Marka Harnego. Zakupiona jako romans (w końcu słowo miłość w tytule zobowiązuje) do poczytania na plaży, sprawiła, że jako nastoletnia dziewczyna z dobrego domu czytałam z wypiekami na policzkach od początku do końca.
Przede wszystkim zaskoczyło mnie to, że tytułowa miłość jest... normalna. Choć zakazana, bo łączy ucznia liceum i doświadczoną życiowo nauczycielkę. Chyba nikt z nas nie zaakceptowałby takiego romansu w swoim środowisku, a jednak wydaje mi się, że bohaterowie wzbudzają sympatię, współczucie, a w miarę czytania życzy im się nawet powodzenia. I choć aspekt cielesny ich uczucia jest rzeczywiście na pierwszym planie, to raczej przypominają dwoje nastolatków zafascynowanych swoją pierwszą miłością.
Wciągnęła mnie również historia upadłych aniołów, czyli nastolatków z dobrych domów, uczniów elitarnego liceum, którzy staczają się na samo dno za sprawą narkotyków. Gangsterskie porachunki kończące się śmiercią jednej z dziewcząt może nie są zbyt realistyczne, ale czytelnik dostaje gęsiej skórki na samą myśl, że coś takiego mogło mieć miejsce.
Chociaż właściwie wszystkie wątki są mocno naciągane, razem tworzą ładną całość, a powieść zdecydowanie wyróżnia się na tle ostatnich pozycji w polskiej literaturze, w której modne są ostatnio bohaterki w średnim wieku postanawiające zmienić swoje życie.

Lubię kupować książki na wakacyjnych wyprzedażach, bez planowania, po okazyjnych cenach. Czasem za 5zł trafia się perełka, do której wracam czasem z zainteresowaniem. Do takich należała "Lekcja miłości" Marka Harnego. Zakupiona jako romans (w końcu słowo miłość w tytule zobowiązuje) do poczytania na plaży, sprawiła, że jako nastoletnia dziewczyna z dobrego domu czytałam z...