Lepiej palić fajkę niż czarownice
Po tym, jak ksiądz Adam Boniecki otrzymał od swego przełożonego polecenie, by „ograniczyć swoje wystąpienia medialne”, rozpętała się w Polsce dyskusja o granicach wolności słowa w Kościele. Tom zawierający krótkie artykuły i niezwykłe zdjęcia Bonieckiego przypomina, o czym przez ostatnie lata pisał na łamach „Tygodnika Powszechnego” ów nietuzinkowy kapłan. Będzie w nim mowa i o wewnątrzkościelnym dialogu, i o tym, jak rozmawiać z inaczej myślącymi. O szacunku dla krzyża i o prawdziwym (i niebezpiecznym) satanizmie. O listach biskupów i polskich antyklerykałach, ale też o sile Ewangelii. To szansa, by nareszcie uważniej wsłuchać się w to, co ma do powiedzenia ksiądz, który rzeczywiście woli palić fajkę niż...”.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Niezbędnik intelektualisty
Kim jest ksiądz Adam Boniecki mówić nie potrzeba, bo cóż właściwie odkrywczego miałabym powiedzieć? Że światły? Mądry? Przenikliwy? Krytyczny? Ksiądz Boniecki należy do tych intelektualistów, którzy rzeczywiście zdają się mieć realny wpływ na stan umysłu polskiego inteligenta. Związany jest od lat ze środowiskiem, które stara się kształtować opinię publiczną w duchu wartości katolickich, ale w formule katolicyzmu otwartego na dialog, ortodoksyjnego w sprawach wiary i moralności (określenie samego księdza Bonieckiego), jednak podejmującego trudne, często niewygodne tematy, stawiającego pytania o nie zawsze łatwych odpowiedziach. Mowa oczywiście o środowisku „Tygodnika Powszechnego”, pisma ukazującego się od 1945 roku, które odegrało niebagatelną rolę w Polsce komunistycznej i mimo odmiennej sytuacji politycznej oraz licznych, towarzyszących mu kontrowersji do dziś pozostało pismem znaczącym. Ksiądz Boniecki był redaktorem „Tygodnika…” od 1999 (po Jerzym Turowiczu) do 2011 roku, kiedy to odszedł na zasłużoną emeryturę. Do dziś jednak współpracuje z redakcją na prawach redaktora seniora, piszącego stałe felietony wstępne.
Wydawnictwo Znak wspólnie z „Tygodnikiem Powszechnym” wydało owe felietony w formie książkowej z tytułem „Lepiej palić fajkę niż czarownice…”, na fali ruchu „Ksiądz Boniecki ma głos”, będącego odpowiedzią na decyzję władz zakonu Marianów, ograniczającą księdzu jego aktywność medialną.
Książeczka ta jest niezwykła. Zwraca uwagę szatą graficzną, starannym wydaniem. Każdemu felietonowi towarzyszy małe zdjęcie strony tytułowej numeru oraz informacja, jakim tematem „Tygodnika…” jest inspirowany, a także kto jeszcze komentował dany problem. Najwcześniejszy felieton pochodzi z 7 września 2008 roku, a ostatni z 13 listopada 2011 roku. Mógłby ktoś powiedzieć: afera z księdzem to świetna reklama dla gazety, a książka to niezły chwyt marketingowy, bezwzględnie wykorzystujący zamieszanie wokół duchownego. Jeśli nawet, to cóż z tego… Powstała bowiem, pięknie ilustrowana fotografiami księdza i jego otoczenia, niezwykła przypowieść o przypadkach człowieka myślącego, który stara się znaleźć równowagę w rozwiązywaniu najtrudniejszych problemów polskiej polityki i polskiego społeczeństwa. Są tu refleksje wynikające z konkretnych, aktualnych zagadnień życia społeczno-politycznego (np. pojęcia obywatelstwa, patriotyzmu, podejmowanych w związku np. z wyborami), ale i rozważania o charakterze ogólniejszym, jak na poetykę felietonu przystało. Pojawia się więc temat formuły polskiego katolicyzmu (spod znaku ojca Rydzyka, księdza Jankowskiego, ks. Natanka czy listów pasterskich biskupów), refleksje dotyczące świąt ważnych dla katolików, kobiet w kościele, tolerancji wobec przekonań innych, potrzeby rewizji mitów narodowych, mierzenia się ze śmiercią, kondycji człowieka wynikającej z nieuchronnej starości czy chorób. Pojawiają się też i felietony o galeriach handlowych czy „obciachu”. Bogactwo rozważań jednym słowem, a przecież to jedynie namiastka, więcej znajdziemy na stronach internetowych „Tygodnika…” czy też w jego papierowych wydaniach.
Książeczka ma format zbliżony do A5, czyni ją to niezwykle poręczną, można ją położyć obok łóżka, na biurku, wrzucić do torebki. Nie będzie przeszkadzać, a może przypomnieć „podczytanym” raz czy drugi felietonem o tym, co ważne, nawet, jeśli do katolicyzmu nam daleko.
Justyna Radomińska
Oceny
Książka na półkach
- 415
- 357
- 113
- 49
- 16
- 13
- 6
- 6
- 6
- 3
Opinia
Patrząc na zbiór wstępniaków księdza Bonieckiego dopada mnie istny mętlik. Bo z jednej strony okładki przywołanych numerów czasopisma znam dokładnie (łykałem w całości przez kilkanaście miesięcy), a z drugiej wypełniająca te karty treść co rusz jest mi taka obca... Nie zgadzam się, że jak hierarcha, bezpośredni zwierzchnik księdza, zakazał publicznie (poza tygodnikiem) wypowiadać się, to automatycznie ksiądz Boniecki ma coś ciekawego do powiedzenia. Henri de Lubac, też był na pewien czas odsunięty od możliwości nauczania, tyle tylko, że przyjął to w pokorze... Prawda ksiądz Boniecki nie głosi oficjalnego nauczania, ale nie czarujmy się wypowiedał się kilka razy conajmniej nie roztropnie. Mam znajomego zakonnika. Odrazu zaznaczę, że nie jestem w przedziale świętojebliwych, tylko ciężkich grzeszników recydywistów. Pijemy kawę pytam się: jak to jest, że wy franciszkanie, dominikanie jesteście tak spoko, mówicie jak ludzie, a diecezjalni księża są co rusz tak kompletnie zmanierowani i żenujący? To proste odpowiedział, bo u nas jest troche inny klimat i jesteśmy wspólnotą. To znaczy, że jak jednemu sie w baniaku coś przewrca drugi w całkiem cywilizacyjny sposób otrząsa go, żeby nie powiedzieć brutalnie kopie w tyłek. I pomimo naprawdę sympatii wobec księdza (zakonnika) Adama Bonieckiego, zachowanie posłuszeństwa chyba jest ważne, bo jednak Kościół nie jest tym miejscem gdzie panuje totalny luzik. Dialog, dialogiem, ale ten sam dekret wprowadza kilka znaczących punkcików co w owej deliberacji utracić nie można. I może fajny jest filozof Jan Hartman, Monika Olejnik i Adam Michnik, ale chyba na dłuższą metę rozmowa z nimi nie tyle nie ma sensu co nic nie przynosi. Wiem, że trochę się gubie, bo jak to określić, że chodź to tzw. różowy ksiądz dalej go lubie???? I dalej przeglądam Tygodnik Powszechny???
Patrząc na zbiór wstępniaków księdza Bonieckiego dopada mnie istny mętlik. Bo z jednej strony okładki przywołanych numerów czasopisma znam dokładnie (łykałem w całości przez kilkanaście miesięcy), a z drugiej wypełniająca te karty treść co rusz jest mi taka obca... Nie zgadzam się, że jak hierarcha, bezpośredni zwierzchnik księdza, zakazał publicznie (poza tygodnikiem)...
więcej Pokaż mimo to