Nie jestem w stanie powiedzieć co przyciągnęło moja uwagę, kiedy przechodzą w supermarkecie, zerknąłem na półkę z książkami. Najprawdopodobniej to kwestia okładki i widniejącego na niej pana, który w pierwszej chwili przypomina aktora, grającego prawnika w serialu „M jak Miłość”.
Przeczytałem tylną część okładki i już z marketu wyszedłem bogatszy o nową pozycję.
Kolejna książka po biografii Zacharskiego, traktująca o polskim wywiadzie. Kolejna, ale przedstawiająca odmienny punkt widzenia.
Głównym motywem powieści jest wyścig dwóch agencji wywiadów rosyjskiej i polskiej po skrzynię z tajnymi aktami NKWD zakopaną w Twierdzy Brzeskiej na terenach dzisiejszej Białorusi. Akta Rosjanie zakopali w wielkim pośpiechu w wyniku napaści hitlerowców na Związek Radziecki w czerwcu 1941 roku. Ich treść może mieć kolosalne znaczenie dla obu krajów, gdyż dotyczą szpiegów działających nielegalnie na terenach Rzeczypospolitej. Materiały te choć dotyczyły przeszłości mogły mieć wpływ także na obecne stosunki pomiędzy oboma krajami.
Dlatego sprawą tajnych akt interesują się najwyższe szczeble władzy w Polsce i Rosji.
Do głównego wątku, trzeba dodać jeszcze sprawę nielegała rosyjskiego mieszkającego w Szwecji i werbunek białoruskiego KGB-owca.
Ta cała mieszanka składa się na interesującą sensację, którą czyta się jednym tchem pomimo, że książka ma osiemset stron.
Równie ciekawą postacią jest sam autor powieści. Niewiele można znaleźć informacji na jego temat, ponieważ jak „mówi” okładka, był on szpiegiem i piastował jedne z najwyższych stanowisk w polskim wywiadzie. Zrezygnował z funkcji za czasów rządów koalicji PIS-Samoobrona-LPR.
Książka jest też niejako rozliczeniem z ówczesnymi przełożonymi, którzy obejmowali stanowiska na mocy klucza partyjnego a nie na podstawie zdobytego doświadczenia.
Autor za pomocą głównego bohatera Konrada Wolskiego, krytykuje także Zacharskiego i uważa, że jego rola jako super-szpiega została mocno przeceniona. A jego samego określa bardziej jako celebrytę niż agenta z krwi i kości.
Nie chciałbym oceniać kto tu ma rację, bo świat służb specjalnych rządzi się swoimi prawami. Ten kto dziś jest bohaterem jutro może okazać się zdrajcą. Warto zatem skupić się na samych książkach.
Ja, zarówno książki Zacharskiego jak i „Nielegalnych”, czytałem z zapartym tchem i czerpałem przyjemność z samego czytania.
Z tego co doczytałem w sieci autor obecnie pracuje nad kontynuacją pod tytułem „Niewierni”.
Już w tym momencie wiem, że ta pozycja także pojawi się mojej kolekcji.
Gorąco polecam.

Nie jestem w stanie powiedzieć co przyciągnęło moja uwagę, kiedy przechodzą w supermarkecie, zerknąłem na półkę z książkami. Najprawdopodobniej to kwestia okładki i widniejącego na niej pana, który w pierwszej chwili przypomina aktora, grającego prawnika w serialu „M jak Miłość”.
Przeczytałem tylną część okładki i już z marketu wyszedłem bogatszy o nową pozycję.
Kolejna...