rozwińzwiń

Przygody Sindbada Żeglarza

Okładka książki Przygody Sindbada Żeglarza Bolesław Leśmian
Okładka książki Przygody Sindbada Żeglarza
Bolesław Leśmian Wydawnictwo: Armoryka literatura dziecięca
190 str. 3 godz. 10 min.
Kategoria:
literatura dziecięca
Wydawnictwo:
Armoryka
Data wydania:
2009-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2009-01-01
Liczba stron:
190
Czas czytania
3 godz. 10 min.
Język:
polski
ISBN:
9788360276709
Średnia ocen

6,7 6,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,7 / 10
393 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
865
326

Na półkach: , , ,

Książki dla dzieci Leśmian traktował jak dochodowe fuchy, co widać najmocniej w schematyczności konstrukcji tych fabułek, które zresztą są jego autorskim opracowaniem wybranych opowieści z „Księgi tysiąca i jednej nocy”. Językowo jednak to prawdziwe perełki, pełne fantazji i absurdalnego humoru (wuj Tarabuk!). Strażników poprawności politycznej trzeba jednak przestrzec - zarówno wrażliwość dawnych Arabów, jak i naszych rodaków z początku minionego wieku, nie spełnia dzisiejszych standardów i trzeba to przeżyć, albo zarzucić lekturę.

Książki dla dzieci Leśmian traktował jak dochodowe fuchy, co widać najmocniej w schematyczności konstrukcji tych fabułek, które zresztą są jego autorskim opracowaniem wybranych opowieści z „Księgi tysiąca i jednej nocy”. Językowo jednak to prawdziwe perełki, pełne fantazji i absurdalnego humoru (wuj Tarabuk!). Strażników poprawności politycznej trzeba jednak przestrzec -...

więcej Pokaż mimo to

avatar
326
8

Na półkach: ,

Czyta się przyjemnie i ciekawie, jednak w każdej przygodzie powtarza się pewien schemat, zawsze tak samo.

Czyta się przyjemnie i ciekawie, jednak w każdej przygodzie powtarza się pewien schemat, zawsze tak samo.

Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach:

To najbardziej rasistowska, seksistowska książka jaką w życiu przeczytałem. Główny bohater ma mentalność 10 letniego, niezbyt inteligentnego, zarozumiałego dziecka, a przy tym jest tak irytujący, przewidywalny i płaski, że protagonista przeciętnego romansidła miałby więcej głębi. Dodatkowo jedyne jego cechy osobowości to wątpliwa szlachetność, swego rodzaju narcyzm i ogromne pokłady głupoty. Sindbad jest tak nieudolny we wszystkim co robi, że wszyscy, którzy go poznają albo do niego uciekają, albo umierają śmiercią tragiczną (często z jego winy). Nie potrafi niczego zrobić sam, nawet w naprawianiu szkód, które sam wyrządził, potrzebuje pomocy od kogoś innego. „Balladyna” i „Pan Tadeusz” były mniej kontrowersyjne, a napisane dużo wcześniej. Autor tak bardzo nienawidzi czarnoskórych osób, że cała jedna przygoda Sindbada polegała na rasizmie i szczerze mówiąc, cieszę się, że Chińczyk (bo nie miał imienia, bycie Chińczykiem to jego jedyna cecha osobowości) nie dostał po głowie taką ilością rasizmu. I pomijając fakt, że książka źle się zestarzała, nawet na początku XX wieku była to chyba przesada. Nie polecam.

To najbardziej rasistowska, seksistowska książka jaką w życiu przeczytałem. Główny bohater ma mentalność 10 letniego, niezbyt inteligentnego, zarozumiałego dziecka, a przy tym jest tak irytujący, przewidywalny i płaski, że protagonista przeciętnego romansidła miałby więcej głębi. Dodatkowo jedyne jego cechy osobowości to wątpliwa szlachetność, swego rodzaju narcyzm i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
67
50

Na półkach:

Ciekawa pozycja, zwariowane przygody. Baśnie 1001 i jednej nocy jakby z dodatkami w rodzaju wuja Tarabuka. Ten ma dziwaczne problemy ze swoją beznadziejną poezją :) Niektóre rzeczy wyszły sztampowo. Wyróżnia się jednak np. igraszki diabła morskiego czy starzec który zmusza do brania siebie na barana żeby wycieńczyć swoje ofiary.

Ciekawa pozycja, zwariowane przygody. Baśnie 1001 i jednej nocy jakby z dodatkami w rodzaju wuja Tarabuka. Ten ma dziwaczne problemy ze swoją beznadziejną poezją :) Niektóre rzeczy wyszły sztampowo. Wyróżnia się jednak np. igraszki diabła morskiego czy starzec który zmusza do brania siebie na barana żeby wycieńczyć swoje ofiary.

Pokaż mimo to

avatar
158
140

Na półkach:

Dodatek do poezji Leśmiana, ale jakże uroczy. Książka nie tylko dla dzieci, również dla dorosłych, którzy wcześniej tego nie czytali. Można tutaj odnaleźć wątki, które pojawiają się w "dorosłej" twórczości Leśmiana. Są też śmiesznostki jak choćby okręt do Balsory, który pojawia się regularnie pod koniec każdego rozdziału, niczym autobus komunikacji miejskiej.
Leśmian pisząc tę książkę opierał się na źródłach literackich z Dalekiego Wschodu. Jednak dziwaczny wuj Sindbada Tarabuk, to już jest autorska propozycja Leśmiana. I jest on niczym przyprawa, która czyni smak pełnym.

Dodatek do poezji Leśmiana, ale jakże uroczy. Książka nie tylko dla dzieci, również dla dorosłych, którzy wcześniej tego nie czytali. Można tutaj odnaleźć wątki, które pojawiają się w "dorosłej" twórczości Leśmiana. Są też śmiesznostki jak choćby okręt do Balsory, który pojawia się regularnie pod koniec każdego rozdziału, niczym autobus komunikacji miejskiej.
Leśmian...

więcej Pokaż mimo to

avatar
695
65

Na półkach:

Bardzo ciekawa pozycja, można się zrelaksować i odpłynąć w świat wyobraźni dzięki niezwykłemu językowi Bolesława Leśmiana. Nie jestem co prawda dzieckiem, a i tak uważam, że był to mile spędzony czas i naprawdę świetnie się bawiłam :))

Bardzo ciekawa pozycja, można się zrelaksować i odpłynąć w świat wyobraźni dzięki niezwykłemu językowi Bolesława Leśmiana. Nie jestem co prawda dzieckiem, a i tak uważam, że był to mile spędzony czas i naprawdę świetnie się bawiłam :))

Pokaż mimo to

avatar
607
413

Na półkach: , , ,

Pierwszy raz czytałam jako dziecko - podobała mi się bardzo. Teraz wróciłam z sentymentu... ale chyba lepiej było pielęgnować wspomnienie z dzieciństwa, bo teraz powtarzalność przygód bohatera aż boli ;) Ale można co jakiś czas przenieść się na chwilę w baśniowy świat.

Pierwszy raz czytałam jako dziecko - podobała mi się bardzo. Teraz wróciłam z sentymentu... ale chyba lepiej było pielęgnować wspomnienie z dzieciństwa, bo teraz powtarzalność przygód bohatera aż boli ;) Ale można co jakiś czas przenieść się na chwilę w baśniowy świat.

Pokaż mimo to

avatar
15
16

Na półkach:

Czym „Przygody Sindbada Żeglarza” różnią się od innych wersji tej opowieści? Przede wszystkim właśnie tym, że napisał je Leśmian. Może się wam to wydawać mało istotne, ale w gruncie rzeczy ma fundamentalne znaczenie, jeśli chodzi o styl. Czytaliście „Klechdy sezamowe” tegoż autora? No to „Sindbad” jest napisany na taką właśnie modłę. (Są jeszcze „Klechdy domowe”, ale to jakieś niepodokańczane urywki).

Leśmian napisał coś tylko trochę w rodzaju zwykłej prozy, głównie jednak to, co mu tu wyszło, można by chyba określić jako prozę poetycką. Tworzy to kapitalny klimat. Leśmian dodaje też całości lekko humorystycznego posmaku poprzez liczne powtórzenia. Zarzucę przykładowymi kawałkami:


„- Spójrz mi prosto w oczy i mów, co się stało.

[...]

Patrz prosto! [...]

- Czyż nie patrzę dość prosto?

- Właściwie patrzysz dość prosto i to mnie właśnie zupełnie zbija z pantałyku. Podejrzewam teraz ciebie o to, że chcesz mnie zbić z pantałyku.

- Przecież sam kazałeś mi patrzeć prosto w oczy.

- Kazałem ci patrzeć prosto w oczy, ale nie kazałem ci zbijać mnie z pantałyku.”


Albo takie cudo:

„Jęknąłem.

- Kto tam jęczy? - zapytał kapitan.

Nic nie odpowiedziałem.

[...]

Jęknąłem po raz wtóry.

- Kto tam jęczy po raz wtóry? - zapytał kapitan.

Nie zdobyłem się i tym razem na żadną odpowiedź.”


Wiecie już, o co chodzi? Po prostu czytając fragmenty „Przygód Sindbada Żeglarza” od razu się wie, że pochodzą z tej właśnie książki. Leśmian miał swój styl, którego nie można pomylić z żadnym innym. A książka, która na pierwszy rzut oka odróżnia się od reszty literatury, to już coś, na co warto zwrócić uwagę.

Bardzo też lubię staroświeckość tego stylu. Ma on w sobie pewną patetyczność, powodującą nieodmiennie komiczny efekt, nawet, gdy dzieją się rzeczy dramatyczne.


„- Co czynisz, bezrozumna! - wołałem znowu. - Jeśli mnie kochasz, znijdź żywa i ostrożna w me objęcia!

- Nie mogę znijść, mogę się jeno rzucić, ani żywa, ani ostrożna, tylko martwa i nieoględna!

I zanim zdołałem cokolwiek odpowiedzieć, Kaskada rzuciła się ze szczytu skały i z włosem rozwianym upadła do mych stóp - martwa i nieoględna!”


Widzicie? Tragiczne zdarzenie, smutna samobójcza śmierć, a ja to czytam z bananem na pysku. Kurczę, przez Leśmiana czuję się teraz złym człowiekiem.

„Przygody Sindbada Żeglarza” stoją jednak nie tylko stylem, ale też oczywiście samymi przygodami, zgodnie ze swoim tytułem. To taka eskapistyczna rozrywka, odwołująca się do czasów, gdy nie cały świat był zbadany, nie wszystkie lądy odkryte i nikt nie wiedział, jakie dziwy mogą kryć się hen, na odległych morzach - co pozwalało snuć fantazyjne, baśniowe domysły. Mamy tu więc magnetyczną górę, wyspę-wieloryba, księżniczkę żywiącą się wyłącznie klejnotami, ludzi żyjących tylko dlatego, że zostali wyśnieni - pełno tu tego rodzaju niesamowitości. Zaczynając nowy rozdział, czyli nową przygodę, nigdy się nie wie, co ona przyniesie.

Mimo to każda przygoda opiera się na pewnym schemacie. No wiecie, to jak w „Fineaszu i Ferbie” - pewne elementy powtarzają się za każdym razem. Sindbad wraca do domu, jego wuj ma nowy pomysł na uwiecznienie swojej poezji, Diabeł Morski podstępem skłania Sindbada do podróży, a przy tym podrzuca mu list, który nieuchronnie przyniesie bohaterowi pecha. Choć jednak te elementy muszą znaleźć się w każdej przygodzie, to nie wiadomo, w jakiej formie tym razem zostaną zrealizowane, tak więc pewna schematyczność nie zabija zainteresowania czytelnika.

Jako dzieciak szczególnie lubiłem wuja Tarabuka. Zapamiętajcie, że tak się nazywa wuj Sindbada, bo Sznuk czasem o to pyta w „Jednym z dziesięciu” i żaden z uczestników tego nigdy nie wie (a ja siedzę przed TV i podpowiadam, ale ci ludzie na ekranie jakoś mnie nie chcą słuchać). Jeśli zamierzacie tam wystartować i zabłysnąć, pamiętajcie o wuju Tarabuku.

Tarabuk jest niespełnionym poetą, którego wiersze pozostają niedocenione przez świat, choć objawiają ważne prawdy o tym świecie i życiu (na przykład jeden z nich głosi, iż „Morze - to nie rzeka, a ptak - to nie krowa!” - autor jest zachwycony swym dziełem i przekonany, że nikt nie mógłby zaprzeczyć prawdzie tych słów). Ale ponieważ papier jest nietrwały, szuka on wciąż nowych sposobów na uczynienie swej poezji wieczną. Na przykład każe każdej z tysiąca niewolnic uczyć się na pamięć jednego wiersza. Albo tatuuje sobie na skórze swoje utwory, by stać się żywą księgą. Wszystkie te coraz dziwaczniejsze plany nieuchronnie biorą w łeb. Jak tu jednak nie lubić poczciwego wuja Tarabuka?

W ogóle to uwielbiam tę baśniowość, z którą wiąże się nie tylko cudowność i dziwy, ale też baśniowa umowność. Na przykład w państwie rządzonym przez dobrodusznego króla istnieje zwyczaj, że po czyjejś śmierci współmałżonek zostaje pogrzebany żywcem ze swoją drugą połówką. Sindbad udaje się przed tron monarchy i pyta wprost, czemu tak się dzieje, a król odpowiada, że taki jest zwyczaj. Sindbad zapytuje, jak to jest możliwe, by tak okrutne zwyczaje były kultywowane pod panowaniem tak dobrodusznego króla, na co władca odpowiada: „Moja dobroduszność też jest tylko zwyczajem, któremu muszę się poddawać.”

Ale w sumie zapędziłem się i zaczynam za dużo opowiadać. A przecież, jakbym chciał wam tu streścić wszystkie fajne fragmenty, to musiałbym opowiedzieć całą książkę. Więc zamiast tego lepiej po prostu weźcie ją do rąk i przeczytajcie.

Pełną recenzję możecie przeczytać na:

https://mowisietrudno.blogspot.com/2021/02/moje-ulubione-przygody-sindbada-zeglarza.html

Czym „Przygody Sindbada Żeglarza” różnią się od innych wersji tej opowieści? Przede wszystkim właśnie tym, że napisał je Leśmian. Może się wam to wydawać mało istotne, ale w gruncie rzeczy ma fundamentalne znaczenie, jeśli chodzi o styl. Czytaliście „Klechdy sezamowe” tegoż autora? No to „Sindbad” jest napisany na taką właśnie modłę. (Są jeszcze „Klechdy domowe”, ale to...

więcej Pokaż mimo to

avatar
385
250

Na półkach: ,

Absolutnie cudowne w całym swoim urokliwym sentymentalizmie. Przeurocza ironia i wspaniały humor. Zabawa jak najbardziej przednia, chociaż nie bez rozrzewnienia.

Absolutnie cudowne w całym swoim urokliwym sentymentalizmie. Przeurocza ironia i wspaniały humor. Zabawa jak najbardziej przednia, chociaż nie bez rozrzewnienia.

Pokaż mimo to

avatar
377
377

Na półkach: ,

O Sindbadzie słyszałem już nieraz, jednak nigdy nie byłem w stanie zbliżyć się do tej postaci. Leśmiana zaś znałem z jego liryki. Dodając do siebie znaną, popkulturową postać i świetnego, metafizycznego poetę, spodziewałem się opowieści co najmniej świetnej.

Tym większe było moje zdziwienie, gdy odkryłem, że „Przygody Sindbada Żeglarza” nie są ani świetne, ani poprawne, ani nawet jako takie. Metafizyczny charakter Leśmiana co prawda błyska tu niekiedy spomiędzy poszczególnych akapitów dzieła (choćby w postaci wyśnionego dworu czy królewny zamieniającej się w ogień),jednak są to momenty sporadyczne.

Książka składa się z około siedmiu przygód Sindbada, z których każda na dobrą sprawę przejawiała pewien potencjał – w pewnym sensie były to historie niepowtarzalne i unikatowe, na swój sposób nowe (przynajmniej dla mnie). Tym bardziej dziwi mnie, jak można było to tak spartaczyć. Ciekawe koncepty są tu zmieszane z błotem przez pójście na łatwiznę i rozwiązywanie niemal wszystkich perypetii Sindbada za pomocą szczęśliwego trafu. Jak to wygląda od kuchni? Ano tak, że przy najdziwniejszej nawet chorobie/klątwie/przypadłości jakiejś postaci, na statku zawsze znajdzie się ktoś, kto ma pod ręką cudowną maść, która akurat tę przypadłość leczy. Takie uproszczenia znajdują się w chyba każdej z przygód.

Co zaś do samych perypetii Sindbada, te są ze sobą tylko bardzo luźno i umownie powiązane. Nic tutaj nie rozwija się w czasie, choć bardzo liczyłem na zamknięcie kilku wątków chociażby akapitem, zaś sam główny bohater przez całą książkę zdobywa coraz to nowsze żony, które po jakimś czasie traci. Poważnie! W tej książce dla dzieci zginęło jakieś dziesięć księżniczek.

Trudno mówić tu więc o jakiejkolwiek poprawności politycznej. Kobiety są tu zredukowane do roli zdobyczy, a Murzyni są ukazani jako zgoła gorsza rasa ludzi. Nie ma przy tym żadnych dylematów moralnych czy nauki, którą można wynieść z danych przygód. Sindbad jest irytującym pyszałkiem, który podejmuje często absurdalne wręcz decyzje. Trudno się z nim utożsamić. Nie wydaje mi się też, by dziecko mogło tego dokonać. Autor ewidentnie nie wie, jak pisać pozycje dla młodszych odbiorców.

Naprawdę chciałbym dać tej pozycji jakąś przyzwoitą ocenę, jednak nie mogę. Leśmian znany z liryki co jakiś czas puszcza do nas oczko, starając się zatuszować wstrętnego i niedorzecznego Leśmiana z opowieści dla dzieci. Tego drugiego jest tutaj jednak znacznie, znacznie więcej. Dwie na dziesięć gwiazdek.

O Sindbadzie słyszałem już nieraz, jednak nigdy nie byłem w stanie zbliżyć się do tej postaci. Leśmiana zaś znałem z jego liryki. Dodając do siebie znaną, popkulturową postać i świetnego, metafizycznego poetę, spodziewałem się opowieści co najmniej świetnej.

Tym większe było moje zdziwienie, gdy odkryłem, że „Przygody Sindbada Żeglarza” nie są ani świetne, ani poprawne,...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    749
  • Chcę przeczytać
    156
  • Posiadam
    148
  • Ulubione
    26
  • Teraz czytam
    12
  • Dzieciństwo
    9
  • Dla dzieci
    7
  • Literatura polska
    7
  • Chcę w prezencie
    5
  • Dziecięce
    4

Cytaty

Więcej
Bolesław Leśmian Przygody Sindbada Żeglarza Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także