Najnowsze artykuły
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński1
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać315
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Justin Gray
48
6,6/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,6/10średnia ocena książek autora
156 przeczytało książki autora
148 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Jonah Hex: Pochowajcie mnie w piekle
Cykl: Jonah Hex (tom 11)
7,7 z 9 ocen
16 czytelników 1 opinia
2022
Jonah Hex: Nieprawdopodobne opowieści
Cykl: Jonah Hex (tom 10)
7,6 z 12 ocen
21 czytelników 3 opinie
2021
Jonah Hex: Wojna sześciostrzałowców
Jimmy Palmiotti, Justin Gray
Cykl: Jonah Hex (tom 8)
6,3 z 13 ocen
23 czytelników 2 opinie
2019
Jonah Hex: Tylko zacni umierają młodo
Cykl: Jonah Hex (tom 4)
6,7 z 26 ocen
40 czytelników 3 opinie
2017
All Star Western: Czarny diament
Cykl: All Star Western (tom 3)
6,3 z 36 ocen
58 czytelników 4 opinie
2015
All Star Western: Wojna Lordów i Sów
Jimmy Palmiotti, Justin Gray
Cykl: All Star Western (tom 2)
6,5 z 42 ocen
62 czytelników 7 opinii
2015
All Star Western: Spluwy w Gotham
Jimmy Palmiotti, Justin Gray
Cykl: All Star Western (tom 1)
6,5 z 65 ocen
88 czytelników 10 opinii
2014
Batman: The Dark Knight #23.2: Mister Freeze (New 52)
Jimmy Palmiotti, Justin Gray
5,0 z 2 ocen
4 czytelników 0 opinii
2013
All-Star Western Vol 3 #9 - Night of the Owls: Vengeance in the Big Easy
Jimmy Palmiotti, Justin Gray
7,0 z 1 ocen
1 czytelnik 0 opinii
2012
Najnowsze opinie o książkach autora
Jonah Hex: Tylko zacni umierają młodo Jimmy Palmiotti
6,7
Najsłynniejszy rewolwerowiec DC Comics, który kroczy po Dzikim Zachodzie czasem ma gorsze dni. W zasadzie to jego całe życie można nazwać "gorszym dniem", ale tym razem po prostu zebrał większe wciry niż ostatnio. Wszak nie często przyszło mu wisieć na gałęzi do góry nogami i starać przeciąć więzy dziobem sępa, a raczej jego odgryzioną głową. Taaak... ten odcinek przygód Jonah'a Hexa jest dość dziwny. Muszę przyznać otwarcie, że liczyłem na coś zdecydowanie ciekawsze. "Tylko zacni umierają młodo" zawiera pięć historii, z których pierwsza nie wykorzystuje pełni potencjału, a druga mogła być czymś więcej, a stałą się zwykłą rzezią. Co do reszty... cóż, może przyjrzyjmy się wszystkiemu po kolei.
Pierwsza opowieść to "Teksańska forsa", składająca się w sumie z kilku rozdziałów. Od strony graficznej jest tutaj dobrze, choć nie powiem aby kreska mnie jakość porwała. Kolorystycznie jest lepiej, natomiast cała historia na polu graficzny, przynajmniej dla mnie, wypadła najciekawiej ze wszystkich zamieszczonych w tym albumie. Co zaś się tyczy historii, to z początku nieźle się zaczyna, a potem rozkręca. Ot proste zlecenie odnalezienia dwóch gości, a w tle mamy prostytutkę mordującą samotnych poszukiwaczy przygód. I to właśnie jej postać, mimo że występuje najkrócej, jest najciekawsza. Zresztą finał pościgu za kobietą wypada naprawdę imponująco i lepszego chyba nie dałoby się zrobić. Sam Hex ciekawie też odnosi się do swego głównego zlecenia oraz rodzącego się zatargu pomiędzy nim a zleceniodawcą. Koniec końców całość ma potencjał na długą, porządną przygodę, ale mimo wszystko autorzy skompresowali ja mocno przez co ma się wrażenie jakby miejscami była powycinana. Szkoda, bo tak naprawdę można było z tej przygody wycisnąć znacznie więcej.
Następną historią jest "Czarcia łapa", która z początku, niestety tylko i wyłącznie wtedy, zaczyna silić się na ciekawą opowieść o zemście. Potem wchodzi jeszcze motyw "Robin Hooda" Dzikiego Zachodu i legenda o indiańskiej, świętej ziemi. W tym momencie całość trafia szlag. Tak naprawdę o scenie z początku się zapomina, zaś scenariusz przeradza się w pseudo horror, silący się na bycie slasherem, gdzie "mordercę" gra Indianin. Brakowało mu tylko maski na twarzy i dopełniłby dzieła z "Halloween" czy innego filmu tego typu. Choć finał tego starcia może nieco zaskoczyć, to i tak czytało mi się całość bez większych emocji.
Potem jest tylko gorzej, przy czym apogeum absurdu trafiłem w opowieści "Wojna trwa". Edison kontra Tesla naparzają się miedzy sobą wysyłając do walki roboty, zaś pośrodku tego pobojowiska jest Jonah Hex. Absurd tutaj goni absurd, szczególnie, że komiks przedstawia jakoby to Thomas Edison był tym dobrym i twórczym wynalazcą, zaś Nikola Tesla jego konkurentem, który ukradł mu pomysły. Brakuje w tym wszystkim jeszcze Marconiego i sporu o radio, aby dopełnić obrazu głupoty. Graficznie też całość nie porywa, a miejscami wręcz potrafiła mnie odpychać. Zresztą całą opowieść czytało mi się bardzo ciężko, a do tego jest przegadana i na dokładkę sili się na bycie wizjonerską w sprawach mechanizacji ludzkiego życia.
Ostatnie dwie historie, to jest "Święto duchów" oraz "Ktoś umrze, by inny mógł żyć" totalnie nie zapadły mi w pamięci. Owszem czytało się to nawet w miarę dobrze, ale mimo wszystko po zakończeniu lektury, tak naprawdę nie pamiętałem za bardzo o czym były. Ot naukowiec wspominający swoje spotkanie z Hexem i to jak stracił rękę, a Hex go ocalił walcząc z Indianami czy jakiś duch opętujący głównego bohatera. Mniej więcej tyle z tego zostało w głowie. Dlaczego? Ciężko mi jednoznacznie stwierdzić, ale najbardziej przychylam się do tezy - już to gdzieś milion razy czytałem.
Czwarty album Jonah Hex jest co najwyżej przeciętny. Owszem, fani serii zapewne odnajdą tu więcej dla siebie, ale mi wszystko poprzednie tomy były ciekawsze. ja nie odczułem tutaj niczego co by mogło mnie zatrzymać na dłużej, a przy tym całość mocno mnie wymęczyła. Liczę jednak na to, ze to tylko przejściowy kryzys naszego łowcy głów, gdyż sam w sobie jest postacią ciekawą, choć dotąd dziwię się jakim cudem jego ciało znosi ilość ran jaką zadają mu autorzy w swych pracach. Podsumowując - bywało lepiej, ale do dna butelki whisky jeszcze bardzo daleko.
Jonah Hex: Garbate szczęście Jimmy Palmiotti
7,1
Lubię sobie poczytać raz na jakiś czas komiks z Jonah Hexem. Nasz zabijaka, jest ciekawym typem, postaci tragicznej, która nie usprawiedliwia swoich czynów błahymi pobudkami. Gość zabija dla forsy, o czym mówi wprost, ale nie bierze każdej roboty i stara się działać w granicach prawa. Widać to szczególnie mocno w obecnym albumie. Z drugiej strony nigdy nie traktowałem tego westernu od DC Comics, jakoś poważnie. Ot ciekawa strzelanina, dość schematyczna, mająca swoje lepsze i gorsze momenty. Dotąd mnie prześladuje odcinek, w którym Hex mierzył się z tworami Tesli oraz Edisona. W moich oczach - porażka - choć rozdział miał kilka ciekawych momentów. Tym razem jest dużo lepiej, niemniej tytułowe "Garbate szczęście", będące ostatnią przygodą w tym zeszycie, jakoś mnie nie powaliło.
W sumie piąty tom od Egmontu zawiera sześć rozdziałów, stanowiących odrębne przygody. Jeśli miałbym z nich wszystkich wybrać najciekawszą dla siebie to zdecydowanie padłoby na "Zgładzić miasto". czemu? Bo jest tak okrutnie realistyczne. Pokazuje nam co jesteśmy zrobić dla zemsty, która nawet jeśli jest uzasadniona, popycha nas do monstrualnych czynów. Stajemy się wtedy dokładnie tym, kim byli nasi oprawcy, a co gorsza potrafi dać to nam radość. Odcinek zaczyna się wyjątkowo brutalnie i tak samo kończy, ale daje czytelnikowi do myślenia. Zwraca też uwagę na jeszcze jeden aspekt, a którym Hex mówi wprost. Gdyby zabijanie było takie proste, a aparat prawa działał bez zarzutu, to ludzie tacy jak szeryf nie potrzebowaliby ludzi takich jak Hex. Niestety życie nie daje nam prostych wyborów i osobnicy pokroju Hexa, zawsze będą potrzebni.
Dodatkowo są tu dwie inne ciekawe historyjki. Pierwsza już na samym starcie i nosi tytuł "Nazywam się nikt". Niby nic wyszukanego, ale czyta się ją wyjątkowo przyjemnie. Do tego jest świetnie, przynajmniej w moich oczach, narysowana. Finał, zajmujący całą stronę, również potrafi zapaść w pamięci i brzmi bardzo wymownie. Zresztą dzięki tej opowieści czytelnik, który dotąd nie zaznajomił się szczególnie jakoś z tą postacią, może poznać część jej przeszłości. Drugą opowieść zatytułowano "Cztery małe świnki, krwawy western". Jest to swoista parodia znanej baśni dla dzieci, w stylu gore. Właśnie dzięki temu oraz udanemu scenariuszowi, potrafi przykuć uwagę czytelnika i zapaść w pamięci. Nic więcej na ten temat nie napiszę, bo naprawdę warto samemu odkryć znaczenie tego tytułu.
Warto na koniec jeszcze wspomnieć o "Star Man". Niby kolejna historyjka o zemście, ale ciekawie napisana, z interesującym obrazem antagonisty i osoby wymierzającej sprawiedliwość. Tymczasem tytułowe "Garbate szczęście" oraz ie wspomniany wcześniej "Powrót do Czarciej łapy", jakoś nie wzbudziły mojego zainteresowanie. Ot przygodny jakich Hex miał już sporo i niczym szczególnym się nie wyróżniały. Mimo wszystko album jako całość określam mianem "Dobry", zatem warto na niego wydać te kilkadziesiąt złotych, szczególnie jeśli lubi się tytułowego bohatera.