Najnowsze artykuły
- ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik264
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Hans-Ulrich Rudel
1
7,0/10
Pisze książki: powieść historyczna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,0/10średnia ocena książek autora
112 przeczytało książki autora
62 chce przeczytać książki autora
2fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Pilot Sztukasa. Mój dziennik bojowy Hans-Ulrich Rudel
7,0
Najgorzej przetłumaczona książka EVER. Wydawnictwo wykazało się niezwykłą wręcz ignorancją. Sformułowanie "airacobry" dotyczące samolotu Bell Aircobra to jeden z najlżejszych lapsów. W książce jest pełno błędów językowych, stylistycznych i merytorycznych.
Książka to nie instrukcja obsługi odkurzacza i nie tłumaczy się jej dosłownie tylko przekłada ze zrozumieniem treści i problemów zawartych w oryginale.
Na szczęście Rudel to postać kultowa i jakoś można przełknąć ten rozpiździaj(przepraszam) językowy i merytoryczny w książce. Z bólem polecam.
Pilot Sztukasa. Mój dziennik bojowy Hans-Ulrich Rudel
7,0
Otrzymałem tę książkę od znajomego, który stwierdził, że autor dość mocno koloryzuje swoje przygody i nieco przesadnie chełpi się swymi osiągnięciami. Nie będę polemizował z tą opinią, dodam natomiast, że tłumaczenie oraz redakcja książki pozostawiają wiele do życzenia. Wszystko to w połączeniu utrudnia odbiór pozycji, która dla czytelnika nad Wisłą powinna być nader ciekawa, przedstawia bowiem punkt widzenia przeciwnej strony, jakże rzadki w minionych latach i w polskiej literaturze. Wprawdzie Rudel niewiele mówi o walkach w Polsce, a gros jego dokonań odbywa się na froncie wschodnim, niemniej wspomnienia żołnierzy i polityków niemieckich są u nas względną nowością.
Hans-Ulrich Rudel był jednym z najskuteczniejszych pilotów bombowych i szturmowych. Olbrzymią większość spośród ponad 2,5 tys. swoich lotów bojowych odbył na słynnym Ju 87 zwanym sztukasem, a sporą część na tej samej maszynie wyposażonej w działka zamiast bomb i przystosowanej do zwalczania czołgów. Tym większym zaskoczeniem dla polskiego czytelnika może być szacunek, a nawet przyjaźń, z jaką w przedmowie odnosi się doń Pierre Closterman, inny as myśliwski, podczas wojny przeciwnik Rudla, za nim zaś jeszcze jeden wybitny lotnik Douglas Bader. Szacunek ten jest jednak o tyle uzasadniony, że niemiecki pilot nie tylko przeżył szlak bojowy i odwrót pod naporem armii radzieckiej (co już jest dużym wyczynem),ale też zadał jej znaczne straty, niszcząc ponad pięćset czołgów i uczestnicząc w zatopieniu czterech (!) okrętów, dowodząc tym samym swoich umiejętności. Był jedynym niemieckim pilotem uhonorowanym Krzyżem Rycerskim Krzyża Żelaznego ze Złotymi Liśćmi Dębu, Mieczami i Brylantami; odznaczeniem utworzonym specjalnie dla niego. Niemcy, świadomi olbrzymiej wartości propagandowej tak wybitnego pilota, kilkakrotnie zabraniali mu latać, lecz Rudel lekce to sobie ważył, ośmielając się zignorować nawet rozkaz samego Hitlera. W rezultacie ostatni lot bojowy zdążył jeszcze odbyć 8 maja.
Opisuję to wszystko, żeby nakreślić sylwetkę Rudla, a co za tym idzie – skalę oczekiwań wobec jego autobiografii. Ta jednak rozczarowuje, jedynie słabo oddając blask jej autora. Zacząć należy chyba od – i tu zaskoczenie – żołnierskiego stylu. Krótkie, urywane zdania faktycznie przypominają dziennik bojowy. Nie ma tu wiele miejsca na rozważania, refleksje, opowieści o domu. Sprawom rodzinnym autor nie poświęca wiele uwagi, wydarzenia raczej wymienia niż opisuje. Można zrozumieć, dlaczego choć książka obejmuje okres całej wojny, liczy niecałe trzysta stron wraz z fotografiami. Nawet akcje bojowe to raczej prześliźnięcie się po temacie; znamienny jest superlakoniczny opis jednej z nich: „Podczas kolejnego lotu udaje mi się zatopić krążownik”. Nieliczne opisane są szerzej, a walki powietrzne sprowadzają się do suchego „nadleciały myśliwce, wywiązała się walka, uciekliśmy”. Codzienności Rudel poświęca niewiele miejsca, wszelkie porażki niemieckiej armii stara się mimo wszystko przedstawiać jako zwycięstwa, choć czytelnik zachodzi w głowę, jak to możliwe, że zwycięska armia tak nieustannie się cofa.
Być może nie wszystko jest jednak winą autora. Uwagę zwraca suche, miejscami zawikłane, niezrozumiałe tłumaczenie lub błędy tak oczywiste, jak opis, gdy dwa oddziały szły w gęstej mgle, nawołując się z odległości czterystu kilometrów (!). Utrudnia to odbiór tekstu, który generalnie czyta się dosyć szybko i pomimo wszelkich wspomnianych niedociągnięć „Pilot sztukasa” pozostaje stosunkowo ciekawą pozycją.