Wszystkie barwy roku. Wyjątkowe opowieści na 12 miesięcy Iwona Czarkowska 7,0
ocenił(a) na 85 lata temu „Wszystkie barwy roku” to jedna z niewielu książek, które trafiły do mnie dzięki walorom wizualnym. Urzekła mnie okładka, przedstawiająca okno, w którym widać tylko łąkę pełną kwiatów – czerwonych maków i niebieskich chabrów, więc zapragnęłam przeczytać to, co mają mi do powiedzenia autorki dwunastu zawartych w zbiorze opowiadań. Oceniając po okładce spodziewałam się tekstów lekkich, kobiecych, trochę rozleniwiających, ale pod tym względem nie do końca trafiłam w dziesiątkę. Mimo tego nie zawiodłam się, spędziłam czas poruszona i rozemocjonowana.
Jak już wspomniałam, na książkę składa się dwanaście opowieści przypisanych do każdego miesiąca, każde z opowiadań ma też inną autorkę, dzięki czemu możemy poznać style dwunastu znanych i lubianych pisarek, których domeną są powieści obyczajowe. Jeśli chodzi o mnie, było to pierwsze spotkanie z ich twórczością, chociaż nazwiska pań są mi znane i z pewnością już pojawiały się na moich listach książek do przeczytania. Nawiasem mówiąc, mam teraz powód, żeby przesunąć ich powieści trochę wyżej na stosiku, bo zyskałam pewność, że warto się nimi zainteresować. Wracając do meritum, każde opowiadanie nawiązuje do ważnych wydarzeń, jakie kojarzą się z każdym miesiącem, tak na przykład styczniowa historia dotyczy Dnia Babci – wnuczka dostaje list, w którym jej babcia pisze, że nie zostało jej wiele życia, dlatego chce, aby odwiedziła ją rodzina, z którą dawno zerwały się kontakty. Problem w tym, że młoda kobieta myślała, że jej ukochana babcia już dawno nie żyje. Dlatego bezzwłocznie jedzie do samotnej kobiety, aby tam odkryć rodzinne tajemnice, oczyścić duszę i zaznać miłości, jakiej nie doświadczyła od swoich rodziców.
Marzec poświęcono wspomnieniu wydarzeń z 1968 roku, kiedy to masowe protesty inteligencji i studentów doprowadziły do kryzysu w państwie, w wyniku którego z Polski wypędzono Żydów, odbierając im prawo życia w miejscu, które uważali za ojczyznę i zmuszając do szukania swojego miejsca w Izraelu, którego nie znali, z którym nic ich nie łączyło. Wszystko to robiono bez względu na zasługi dla kraju, dla rozwoju jego nauki, kształcenia jego obywateli czy ich leczenia. Bez względu też na osobiste tragedie związane z rozdzielaniem bliskich sobie rodzin i przyjaciół czy narzeczonych.
Tylko grudniowe opowiadanie miało w sobie odrobinę komizmu, bo jego bohaterowie, dzięki przedziwnej nalewce babci, przenieśli się w czasie do roku 1978, aby doświadczyć choć na chwilę życia w tej trudnej, szarej epoce socjalizmu – kartek żywnościowych, kolejek do pustych sklepów, okropnych ubrań tworzonych własnoręcznie z farbowanych pieluch. Do tego mężowie, którzy mieli całkiem inne charaktery niż w prawdziwym życiu, nie mówiąc o liczbie dzieci.
Tak jak style pisarskie autorek, tak też tematyka opowiadań jest różna, wspólnym jednak mianownikiem jest jakaś tragedia, rodzinna tajemnica, smutna rzeczywistość czy okrutna przeszłość. Przedstawione historie mają w sobie jednak pierwiastek nadziei, nowych możliwości, uzasadnionego oczekiwania na poprawę losu, naprawienia dawnych błędów, wybaczenia win, jeszcze jednego początku. Ostatecznie więc jest to ciepła, emocjonalna literatura dostarczająca wzruszeń, przemyśleń, a przede wszystkim doskonałej rozrywki. Ich tematyka jest tak rozległa, że z pewnością każda czytelniczka znajdzie tu coś, co szczególnie do niej przemówi – czy to historie o niespełnionej miłości, czy o tej spełnionej, stracie męża, narzeczonego, dziecka, odzyskaniu babci, coś o aniołach, ale też coś o demonach. Zdecydowanie polecam kobietom, które czerpią radość z zagłębiania się w meandry życia i duszy.