Najnowsze artykuły
- ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
- ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
- Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
- ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Marcin Rojek
9
6,8/10
Pisze książki: horror, literatura piękna, nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.), czasopisma
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,8/10średnia ocena książek autora
371 przeczytało książki autora
753 chce przeczytać książki autora
2fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
City 6. Antologia polskich opowiadań grozy Dariusz Muszer
8,0
Cykl „City” wydawany przez Wydawnictwo Forma obfituje w publikacje krążące wokół miasta, jego oblicz, żywiołowości, żywotności i pewnego rodzaju demoniczności. Tkanka miejska jest zróżnicowana i zaskakująca. To, co pozornie martwe okazuje się mieć pamięć wielu pokoleń i wolę silniejszą od szybko przemijających ludzi. Do tego często przywołuje, przywabia osoby z nią związane, aby wchłonąć je w swoje struktury. W tym cyklu znajdziemy zarówno powieści, jak i antologie. Przeważa tu klimat mrocznego surrealizmu dającego poczucie, że ludzie są tylko mało znaczącymi elementami miasta, bo to od jego ducha i intencji zależy jak będą zachowywać się bohaterzy, ilu z nich będzie drapieżnikami, a ilu ofiarami, ilu zgodzi się na totalitaryzm, a ile spróbuje umknąć sile miejskiego ducha. Należąca do cyklu seria antologii polskich opowiadań grozy cechuje się krótkimi formami narracyjnymi stworzonymi przez wielu pisarzy. Łączy je konwencja tworzenia klimatu zagrożenia, drapieżności mieszkańców, ale też i przestrzeni miejskiej.. Pierwszy tom ukazał się w 2009 roku. W tym roku mamy już jej szóstą odsłonę. Niestandardowy format (kwadrat) stał się znakiem rozpoznawalnym nie tylko tego wydawnictwa, ale i cyklu. Do tego czarna okładka z wieloznacznymi grafikami, w których wprawne oko dostrzeże ludzkie kształty, zarysy pięter. To doskonale oddaje sposób, w jaki pisarze patrzą na miasto: tętniący życiem organizm, któremu mieszkańcy muszą się podporządkować. Próba wyłamania się ze schematu kończy się unicestwieniem.
Opowiadania są tak różnorodne, jak różni są ich autorzy. Każdy zbiór jest dość intrygujący. Z jednej strony pojawiają się opowiadania mogące uchodzić za etiudy, a z drugiej długie historie pokazujące wiele przemian. Budowane napięcie też bywa w nich różne: czasami krew się leje, a innym razem bywa wynikiem świadomości banalności zła, robienia na nim kariery czy siły przyciągającej do miasta lub dziwnych tworów zamieszkujących jego ulice. Możemy znaleźć w nich elementy znanej nam rzeczywistości przeplatane z mniej znaną nadzwyczajnością, z którą nie chcielibyśmy się spotkać. W mieście wszystko może być zagrożeniem. Czasami sam rzucany przez niego urok jest zabójczy, a innym razem zmiennokształtni mieszkańcy żądni kolejnych posiłków. Do tego miasta bywają otwarte, ale są i też takie, które musiały zostać otoczone wysokim murem, a przejście przez nie może być prawdziwym wyzwaniem survivalowym. Nie wierzycie? To sięgnijcie po „City 6”.
Wszystkie opowiadania łączy główny bohater, jakim jest miasto wciągające ludzi w sieci swoich ulic, tajemnic, morderstw, zjaw, duchów czy innych nadprzyrodzonych istot, a czasami po prostu w życie kryminalnych gwiazd tabloidów czy obcych przybyłych z kosmosu lub tajemniczych sił wpływających na działania ludzi błądzących ciasnymi uliczkami. Życie w takim otoczeniu nie może być normalne, a przez to i relacje są zaburzone. Ludzi łączą mniej lub bardziej widoczne interesy i podsycana przez różne budynki żądza krwi. Znikają, zabijają się, są zabijani, zabijają. Miasto to siedlisko dewiantów, którzy skrywają swoje prawdziwe oblicze pod maską uprzejmości i erudycji. Do tego mamy tu wszechobecną przemoc. Można ją spotkać w miejscach, które pozornie powinny dawać schronienie. Policja wobec napierającego z każdej strony zła często jest bezsilna, bo przestępcy są naprawdę sprytni i robią wszystko, aby ich czyn nie został wykryty. Do tego mordercami mogą okazać się istoty z kosmosu mogące przybrać postać niewinnych dzieci lub zwyczajnych przedmiotów. Jakby tych wyzwań było mało mamy tu także coś w postaci fatum i całą gamę przechodzących z rąk do rąk przedmiotów zmuszających kolejnych właścicieli do zabijania, przez co jeszcze trudniej uchwycić sprawców czynów. W takim otoczeniu praca śledczych często polega na bezmyślnym kręceniu się w kółko, bo jak odnaleźć sens czegoś, co sensu mieć nie może, jak wyjaśnić zjawiska, których ludzki rozum nie chce przyjąć do wiadomości.
W opowiadaniach bardzo ważną rolę odgrywa to, co w życiu każdego człowieka, czyli uczucia. To one formułują relacje międzyludzkie, stają się powodem do takich, a nie innych zachowań, przyczyną nieszczęść i radości (chociaż te w opowiadaniach zawsze mają złe skutki). One czynią z ludzi ofiary dające się zwabić na haczyk uwagi, uznania i miłości. Uleganie pożądaniu lub potrzebie bezpieczeństwa czy przedłużenia życia zawsze kończy się źle. I nie ważny jest tu status społeczny czy wiek. Jedni giną, bo zawierzyli osobie snującej przed nimi wizje wspólnej przyszłości, a inni przez to, że zabrakło im szczerości i szacunku dla bliskich, a jeszcze innych zwabił duch miasta, przed którym próbowali się schować w pierwotnych plemionach.
Zurbanizowane terytorium pełne jest labiryntów i niebezpieczeństw, które czyhają na jego mieszkańców w każdym miejscu: tłumne parki mogą tak samo zagrażać jak wyludnione, ciemne zaułki, wąskie uliczki są tak samo niebezpieczne jak szerokie ulice. Widzimy jak z każdą sensacją zmieniają się skojarzenia związane z określonymi miastami. Zbrodnie stają się tematami rozmówek przy kawce czy pretekstem do rzucania sobie wyzwań. Wchodzimy tu w świat, w którym zabijanie sąsiadek, nawiązywanie znajomości internetowej i rozwijanie romansów, rozgrzebywanie grobów umarłych, nawiedzone cele, miasta pełne kosmitów uwięzionych za murami, przepędzanie śmierci, wyludnianie miasta, żarłoczne blaszaki przytulone do kamienic, budynki domagające się krwi, mieszkańcy nastawieni na stosowanie przemocy i działanie w stadach. Z każdego zakamarka może wyłonić się zło. Zabójcy też są bardzo różnorodni: od młodzieńców szukających zemsty na rodzicach, przez dojrzałych i mających ustabilizowaną sytuację mieszkańcach, po niewinnie wyglądających staruszków, czy młode kobiety, które po latach zostają przyprowadzone przez matki do miasta, w których są ich korzenie. Miasto ma do tego cały arsenał wirusów, sił, substancji halucynogennych czy wywołujących zapomnienie i cudów, które budzą najgorsze instynkty i pomagają obnażyć drzemiące w ludziach zło. Czasami to, którego na pierwszy rzut oka nie widać i nie słychać.
Miasto jest siłą oblepiającą i otaczającą człowieka. Sprawia, że każdy mieszkaniec staje się jej elementem. Opowiadania pełne są dziwów oraz szaleństwa rozwijającego się pośród szarych blokowisk. Obraz wyłaniający się z opowiadań jest demoniczny: nie ma w miastach miejsc bezpiecznych. Nie ma znaczenia czy to duże przestrzenie czy bliskość przyrody w parku czy wąskie uliczki między kamienicami czy też brzydkie blokowiska. Każdy obszar jest tak samo niebezpieczny. Nawet wtedy, kiedy wydaje nam się, że miasto o nas dba, karmi nas, zapewnia każdą potrzebną rzecz może się okazać, że robi to wykorzystując ciała innych mieszkańców. W takim otoczeniu łatwo o kanibalizm.
Wielkim plusem zbioru jest to, że mamy tu dużą różnorodność. W kolejnych tomach znajdziemy wielość gatunków: jest zarówno groza jak i postapo, weird fiction czy realizm magiczny. Surrealistyczne wizje przeplata zwyczajność życia miejskiego, która po przyjrzeniu się okazuje się koszmarem. W tomie znajdziemy 22 utwory autorów z bardzo różnorodnym dorobkiem, piszących niesamowicie różnorodnie, dzięki czemu każda opowieść podsuwa inne nastroje oraz wizje, w których istotą miejskości jest zmuszanie do zabijania. Prowincja i wieś to obszar plemiennego, minimalistycznego życia pełnego trudów. Motywem powracającym jest tu pokazanie, że przeprowadzka do miasta wprowadzi wygodę, ale wiąże się z nakłanianiem do zabójstw. Miast staje się obszarem gry społecznej, w której mogą wygrać tylko najsilniejsze i najsprytniejsze jednostki. Czasami zło wypływa z bycia oddzielonym, osamotnionym.
Autorzy uświadamiają nam, że pełne grozy i zabobonnych wierzeń opowieści to nie tylko domena wsi, do których z pól i lasów mogą przywędrować złe moce, ale też można je znaleźć na miejskich placach, a nawet pięknych zielonych skwerkach kuszących ławką w cieniu drzewa. Zdecydowanie polecam.
City 6. Antologia polskich opowiadań grozy Dariusz Muszer
8,0
„Podniósł do oczu szklaną kulę, by przyjrzeć się zamkniętej w jej wnętrzu tajemnicy. Potrząsnął bibelotem, wprawiając w ruch skrawek umarłego świata” - Paweł Lach, „Ta tajemnica”
"Dla reszty ludzkości miasta są twardym urzeczywistnieniem idei maksymalnego porządku, pomnikami okiełznanego chaosu.[...] W moich oczach - już nie miasto, a Miasto - było czymś perwersyjnym, przerażającym, ale nade wszystko: samodzielnym, niezależnym od mieszkańców i ich megalomańskich ambicji: gargantuicznym megalodonem pozwalającym chmarom małych rybek pływać pomiędzy swoimi zębami.". - Dariusz Barczewski "Miasto. Mapa. Multiplayer."
Dzisiejszym tekstem zmartwię każdego, kto uważa, że groza została na zapadłych wsiach, a jej domeną są gęste lasy i stare dwory. Okazuje się bowiem, że wszystkie te nadnaturalne strachy, demony i ociekające ciemnością szaleństwo, znalazły schronienie w potężnych budowlach stawianych przez ludzi. Wielkie aglomeracje, które miały być synonimem racjonalizmu i odcięcia od ludowych „zabobonów”, nagle stały się niebezpiecznymi i tajemniczymi miejscami, w których każda budowla i miejsce mają swoje zjawy.
O sprawach nadprzyrodzonych zazwyczaj nie mówi się głośno, jednak niejaka Forma, znalazła ostatnio kolejnych świadków, którzy chcieli podzielić się z nami tego typu historiami. Ogromna machina serii „City” ruszyła w świat ponad czternaście lat temu („City 1” wyszło w październiku 2009 roku) i nieprawdopodobnym jest fakt, że pomimo tylu lat, nadal odczuwamy apetyt na tego typu opowieści.
Nietypowa forma publikowanych książek i nad wyraz interesująca tematyka, dają mi możliwość zakładania, że doskonale znacie zarówno wydawnictwo jak i wspomnianą serię „City”. Przez lata w oficynie przewijała się ogromna liczba pisarzy z środowiska, toteż wierzę, że nie muszę wchodzić w szczegóły powstawania omawianej tu antologii. Wystarczy wiedzieć, że „Szóstka” to kolejna część historii i jednocześnie motyw, który mimo upływu lat, jest nadal świeży i konkurencyjny.
Sięgając po „City 6” zmierzycie się z dwudziestoma dwoma opowiadaniami leżącymi na granicy rzeczywistości i koszmarnej fantazji. Autorzy, którzy zgodzili się wejść w bramy swoich nadnaturalnych miast i ubrać w słowa to, co niewysłowione, po raz kolejny prezentują nam efekty swojej wyobraźni, czego skutkiem może być kilka nieprzespanych nocy.
Wymagania tematyczne antologii sprowadzające się do grozy rodzącej się w mieście jako narzędzia, to temat, który tylko na początku może budzić pewne obawy. Miasto jest bez wątpienia siedliskiem grozy, jednak należy wspomnieć, że autorzy wielokrotnie wychodzili poza schemat. W kilku opowiadaniach tytułowa aglomeracja to główny punkt narracji, podczas gdy w innych jedynie złowrogi cień, rzucający ciemność na szare jednostki.
Omawianie wszystkich opowiadań byłoby zabójstwem dla uwagi nawet najwierniejszego czytelnika, dlatego ograniczę sie do omówienia kilku najbardziej zapadających w pamięć. Naturalnie nie był to łatwy wybór, bo antologia ma dość wyrównany poziom.
Pierwszym solidnym zaskoczeniem, okazał się "Blaszak" Beniamina Koffe. Nie przypominam sobie żebym wcześniej miał okazję czytać twórczość autora, a szkoda bo widać, że ewidentnie ma pomysł na swoje historie. Beniamin dostrzegł grozę tam, gdzie wielu, by nawet nie spojrzało i sprawił, że od dziś zupełnie inaczej patrzę na tytułowy "Blaszak".
Idąc dalej, przekonałem się, że co dwie Ole to nie jedna. Panie Bednarska i Knap to dobrze znane mi autorki, które ponownie wzniosły się na wyżyny swoich talentów. Aleksandra B. zabrała mnie do włoskiego miasta pokrytego wulkanicznym pyłem, a Szanowna Ola Knap, w objęcia miasta, w którym dosłownie można przepaść. Zupełnie inne historie i odmienne style, a jednak poczucie grozy takie samo.
Głównym faworytem antologii "City 6" okazał się Dariusz Barczewski. Jego "Miasto. Masa. Multiplayer." to wspaniały pokaz miasta, które dosłownie żyje. Wplatając w swoją historię szaleństwo zmieszane z napierającymi budynkami, podświadomie wywołał we mnie strach przed ciasnymi uliczkami i wzrokiem martwych okien.
Bardzo przyjemnie będę wspominał "Ja tylko chciałem pomóc" autorstwa Marcina Rojka. Wykorzystując miasto jako tło, autor przemyca kwestię zepsutej jednostki oraz rozgraniczenia dobra ze złem.
Marta Radomska, zostawiła mnie z ogromną dziurą w miejscu, gdzie kiedyś miałem mózg. Jej "Blackout" to historia niepozorna, atakująca z zaskoczenia, i co najważniejsze drenująca organy czytelnika do suchych ochłapów. Zdradzanie zabije przyjemność z niespodzianki, dlatego przeczytajcie sami.
Stara gwardia polskiego horroru również nie rozczarowuje. Panowie Maciejewski i Oszubski to dwaj wyjadacze, którzy zjedli zęby na grozie i jednocześnie autorzy, którzy nadal mają coś do opowiedzenia. U Tadeusza miasto odgrywa marginalną rolę na rzecz fortepianu (nie żeby to było złe) a u Maciejewskiego skompresowane zostało do refleksu w źrenicach kolejnej zepsutej jednostki.
Idąc dalej, znalazłem jedną z moich ulubionych autorek, czyli Anię Musiałowicz (tak, jestem fanem). Chłonę wszystkie rzeczy, które napisze i szczerze uważam, że jeszcze nigdy nie rozczarowała. Jej "Spokój" to stonowana historia, która atakuje czytelnika dopiero w ostatnim akapicie.
W kwestii pomysłowości, zdecydowanie wygrywa Paweł Lach. Autor "Tej tajemnicy" pokazuje jak nietuzinkowo odebrał "widełki projektu", i w jaki ciekawy sposób poprowadził swój pomysł.
W antologii udzielił się także dobry człowiek bez twarzy, Feranos. Autor wykorzystując popularny dowcip z wychodzącym po mleko ojcem, pokazał że nawet z komicznej sytuacji jest w stanie wykręcić dobrą opowieść. Pod sam koniec Feranos odlatuje w tylko sobie znane regiony, ale wyszło zdecydowanie na plus.
Chciałbym podziękować wszystkim autorom, którzy udzielili się w powyższej antologii. Doceniam każde opowiadanie i te kilka godzin dobrej rozrywki.