Być uznanym za przedmiot istniejący to po prostu i zwyczajnie tyle co być wartością pewnej zmiennej. W języku tradycyjnej gramatyki sprowadz...
Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać100
- ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel5
- ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
- Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Willard Van Orman Quine
Źródło: https://www.kyotoprize.org/wp/wp-content/uploads/2016/02/12kC_Quine.jpg
11
7,7/10
Urodzony: 25.06.1908Zmarły: 25.12.2000
Amerykański logik i filozof analityczny, profesor Harvard University.
W 1930 ukończył studia w zakresie matematyki i filozofii w Oberlin College. Zafascynowany pracami formalnymi A. N. Whiteheada, przeniósł się do Bostonu na Uniwersytet Harvarda (z uniwersytetem tym pozostał związany do końca życia). Studiował u Whiteheada oraz u H. M. Sheffera logikę, filozofię Kanta u C. I. Lewisa oraz modny wówczas behawioryzm. Interesowała go analiza gramatyki i etymologii języka naturalnego. Duży wpływ wywarły na niego wykłady B. Russella, których słuchał w 1931. W 1932 doktoryzował się na podstawie rozprawy "The Logic of Sequences. A Generalization of Principia Mathematica" pisanej pod kierunkiem Whiteheada. Dzięki stypendium z Harvardu udał się do Europy (1932-1933); w Wiedniu zapoznał się z nową filozofią propagowaną przez Koło Wiedeńskie, w Pradze uczęszczał na wykłady R. Carnapa, w Warszawie uczył się nowych technik logicznych u J. Łukasiewicza, S. Leśniewskiego, A. Tarskiego, K. Ajdukiewicza. W autobiografii "The Time of My Life" podróż tę wspomina jako intelektualnie najowocniejszy okres swego życia. Przez dyskusje z Carnapem, a następnie krytykę jego poglądów doszedł do podstawowych założeń własnej filozofii; łączyło ich także istotne podobieństwo metodologii. Natomiast kontakty z naukowcami z logicznej szkoły warszawskiej wpłynęły na stosowanie narzędzi nowoczesnej logiki w wykładzie i rozwiązywaniu problemów filozoficznych (wg J. Pelca, być może ocalił życie Tarskiemu, zapraszając go w przededniu wybuchu II wojny światowej do USA i pomagając w rozpoczęciu tam kariery uniwersyteckiej). Po powrocie do Bostonu w 1933 został wybrany na członka Society of Junior Fellows Harvard University. Prowadził badania naukowe oraz wykładał logikę i teorię mnogości. Karierę akademicką przerwała II wojna światowa. W 1942 został powołany do służby wojskowej i przydzielony do pracy w rozgłośni radiowej w Waszyngtonie w grupie specjalistów, których zadaniem było odszyfrowywanie cyfrowo zapisanych komunikatów. To zajęcie nie odciągnęło go jednak od pracy naukowej; podczas wojny pisał swoje prace formalne. W 1948 został prof., a w 1949 członkiem "Society of Senior Fellows Harvard University" oraz "American Academy of Arts and Sciences". Ważne znaczenie miała dla niego kolejna podróż europejska – do bryt. ośrodków akademickich, w tym do Oxfordu. Poznał wówczas J. L. Austina, Dummetta, P. Geacha, H. P. Grice'a, P. F. Strawsona. Od 1956 (do emerytury w 1978) piastował Katedrę Filozofii Edgara Peirce’a. Uczestniczył aktywnie w życiu naukowym Harvardu. Wywarł szczególny wpływ na nurt analityczny i pragmatyczny, wyznaczając kierunek badań filozofii współczesnej. Jego prace wnoszą istotny wkład w rozwój badań prowadzonych w filozofii nauki (począwszy od krytyki neopozytywistycznych założeń empiryzmu, aż po wypracowanie własnej koncepcji nauki),filozofii języka (głównie w kwestii analityczności, synonimiczności, znaczenia, referencji, prawdy),ontologii (w kwestii zobowiązań ontologicznych),epistemologii (w postaci znaturalizowanej),filozofii logiki, czy wreszcie w dyscyplinach formalnych (logice i teorii mnogości). Rozpoczynał badania naukowe od dyscyplin formalnych. Zbudował 2 systemy nieklasycznej teorii mnogości z intencją ugruntowania podstaw matematyki: NF (od tytułu artykułu, w którym go przestawił "New Foundations of Mathematical Logic", "The American Mathematical Monthly" 44 (1937),70-80) oraz jego rozszerzenie – system ML (od tytułu monografii "Mathematical Logic"). W celu zapobiegania antynomiom wykorzystał zarówno idee E. Zermelo (aksjomatyczne ograniczenie pewnika abstrakcji),jak i Russella (typizacja wyrażeń języka). Badania nad systemami Prowadziło wielu wybitnych matematyków i logików. J. B. Rosser potraktował je w swoim obszernym podręczniku jako podstawę matematyki. H. Wang dowiódł niesprzeczności ML przy założeniu niesprzeczności NF. Zaletą ML jest możliwość podania w nim (przy określeniu klasy liczb naturalnych) dowodu pełnej indukcji matematycznej. Uzyskał kilka wartościowych wyników formalnych, m. in. podał dowód niepełności logiki i arytmetyki inną metodą niż K. Gödel. W "Philosophy of Logic" podjął problem określenia statusu logiki: czym jest, jaka jest jej specyfika i zasięg. Logikę traktował jako dyscyplinę najbardziej ogólną, pozbawioną specyficznego przedmiotu badań i pełniącą funkcję służebną wobec wszystkich nauk z matematyką włącznie. Uważał za wystarczającą klasyczną logikę pierwszego rzędu – jest ona wyróżniona ze względu na swoje metodologiczne zalety: stanowi wzór jasności, elegancji i sprawności, a ponadto jest pozbawiona paradoksów. Jej ekstensjonalny język dostarcza kanonicznej notacji dla całej wiedzy. Logika drugiego rzędu niesie ze sobą znacznie silniejsze zobowiązania ontologiczne, naruszając tym samym zasadę, w myśl której logika, jako najogólniejsza nauka o rozumowaniu, winna być możliwie neutralna ontologicznie. Z tego samego powodu nie zaliczał teorii mnogości do logiki. Wg niego logika jest "wypadkową dwóch składników: gramatyki i prawdy" (Filozofia logiki, Wwa 1977, 91),czy mówiąc metaforycznie: "logika tropi prawdę na drzewie gramatyki". Powiązanie prawdy z gramatyką rozumiał w ten sposób, że logika bada warunki prawdziwości zdań w zależności od ich struktury gramatycznej. Zdanie jest logicznie prawdziwe, jeżeli wszystkie zdania o tej samej strukturze gramatycznej są prawdziwe. Innymi słowy, prawdy logiczne są prawdziwe na mocy znaczenia odpowiednich stałych logicznych. Odrzucał jednak głoszoną przez Carnapa lingwistyczną koncepcję prawdy logicznej, wg której prawdy logiki nie mają nic wspólnego z naturą świata, a są wyznaczone jedynie przez język. Gramatyka danego języka odzwierciedla bowiem jakieś cechy rzeczywistości. Pytanie o to, czy logika streszcza najogólniejsze cechy rzeczywistości, czy jest tylko wynikiem konwencji językowej, sięga do najgłębszej sfery filozofii logiki. Rozważając problem możliwości odstępstwa od ortodoksyjnej logiki pierwszego rzędu na rzecz jakiejś logiki nieklasycznej, Doszedł do wniosku, że wszelkie tego typu próby polegają na zmianie przedmiotu logiki, czyli nadaniu klasycznym stałym logicznym odmiennego znaczenia. Ktokolwiek np. przeczy prawu wyłączonego środka, mówi o czymś innym niż to prawo, czyli odrzuca klasyczne rozumienie negacji i/lub alternatywy. O logice wielowartościowej pisał, że jest tylko teorią analogiczną względem logiki, faktycznie jest to niezinterpretowana, abstrakcyjna algebra. Znane są także zarzuty wobec logiki modalnej: a) motywy prowadzące do jej rozwoju oparte były na nieporozumieniu b) logika ta jest zbędna z punktu widzenia uprawnionych celów formalizacji c) jej interpretacje napotykają nieprzezwyciężalne trudności. Pod tymi zarzutami kryje się głęboko zakorzeniony sceptycyzm względem pojęcia analityczności. Motywem konstrukcji logiki intuicjonistycznej było zredukowanie zasięgu dopuszczalnych pytań do możliwości odpowiedzi na nie. W logice tej nie można np. uznać alternatywy, jeśli nie mamy dostatecznych przesłanek do rozstrzygnięcia, który jej człon jest prawdziwy. a) bodźcowe; b) analityczność i kontradyktoryczność bodźcową; c) synonimiczność bodźcową; d) strukturę zdań złożonych. Twierdził, że przekład języka jest empirycznie niedookreślony, tzn. jeden język można przełożyć na inny, używając wiele wzajemnie niezgodnych sposobów, które są jednak zgodne z ogółem możliwych danych o dyspozycjach językowych użytkowników tych języków. Każdy przekład zgodny z ogółem możliwych danych jest materialnie poprawny. Na tej podstawie. Doszedł do wniosku, że pytanie, czy zdanie A jednego języka znaczy to samo co zdanie B innego języka, na ogół nie dopuszcza jednoznacznej odpowiedzi. Wniosek ten uogólnił twierdząc, że podstawowe pojęcia tradycyjnej teorii znaczenia: znaczenie, synonimiczność i analityczność są nieefektywne empirycznie. Postulował, aby pytania ontologiczne, tzn. pytania o to, jakie najogólniejsze kategorie rzeczy istnieją, stawiać w ramach wiedzy naukowej o świecie i rozstrzygać w jej świetle. Innymi słowy, ontologię należy budować na podstawie nauki i przyjmować tylko takie kategorie bytów, które są niezbędne dla teorii naukowych. Aby ustalić, jakie to są kategorie, trzeba zbadać sposób, w jaki "ontologia wkrada się do teorii", czyli zbadać zobowiązania ontologiczne teorii. W tym celu należy sparafrazować zdania danej teorii w języku standardowej logiki formalnej. Twierdził, że teoria zaciąga zobowiązania ontologiczne przez kwantyfikację, a nie przez zastosowanie nazw własnych, które nie muszą niczego desygnować. Znaczy to, że teoria jest zobowiązana do przyjęcia istnienia tych i tylko tych bytów, które figurują wśród wartości zmiennych związanych skwantyfikowanych zdań tej teorii. Krótko mówiąc: istnieć, to być wartością zmiennej związanej. Koncepcja istnienia relatywizuje istnienie do teorii i postuluje jeden sposób istnienia. Opiera się na założeniu, że język jest pierwotny wobec kategorii ontologicznych. O tym, co istnieje, dowiadujemy się przez analizę zdań, w których występuje kwantyfikator egzystencjalny. Istnienie nie jest cechą przedmiotu zależną od innych własności tego przedmiotu. Jego zdaniem poszukiwanie cech umożliwiających bądź wykluczających istnienie danego przedmiotu nie ma sensu, podobnie jak nie ma sensu rozgraniczenie pomiędzy "być" i "istnieć".
W 1930 ukończył studia w zakresie matematyki i filozofii w Oberlin College. Zafascynowany pracami formalnymi A. N. Whiteheada, przeniósł się do Bostonu na Uniwersytet Harvarda (z uniwersytetem tym pozostał związany do końca życia). Studiował u Whiteheada oraz u H. M. Sheffera logikę, filozofię Kanta u C. I. Lewisa oraz modny wówczas behawioryzm. Interesowała go analiza gramatyki i etymologii języka naturalnego. Duży wpływ wywarły na niego wykłady B. Russella, których słuchał w 1931. W 1932 doktoryzował się na podstawie rozprawy "The Logic of Sequences. A Generalization of Principia Mathematica" pisanej pod kierunkiem Whiteheada. Dzięki stypendium z Harvardu udał się do Europy (1932-1933); w Wiedniu zapoznał się z nową filozofią propagowaną przez Koło Wiedeńskie, w Pradze uczęszczał na wykłady R. Carnapa, w Warszawie uczył się nowych technik logicznych u J. Łukasiewicza, S. Leśniewskiego, A. Tarskiego, K. Ajdukiewicza. W autobiografii "The Time of My Life" podróż tę wspomina jako intelektualnie najowocniejszy okres swego życia. Przez dyskusje z Carnapem, a następnie krytykę jego poglądów doszedł do podstawowych założeń własnej filozofii; łączyło ich także istotne podobieństwo metodologii. Natomiast kontakty z naukowcami z logicznej szkoły warszawskiej wpłynęły na stosowanie narzędzi nowoczesnej logiki w wykładzie i rozwiązywaniu problemów filozoficznych (wg J. Pelca, być może ocalił życie Tarskiemu, zapraszając go w przededniu wybuchu II wojny światowej do USA i pomagając w rozpoczęciu tam kariery uniwersyteckiej). Po powrocie do Bostonu w 1933 został wybrany na członka Society of Junior Fellows Harvard University. Prowadził badania naukowe oraz wykładał logikę i teorię mnogości. Karierę akademicką przerwała II wojna światowa. W 1942 został powołany do służby wojskowej i przydzielony do pracy w rozgłośni radiowej w Waszyngtonie w grupie specjalistów, których zadaniem było odszyfrowywanie cyfrowo zapisanych komunikatów. To zajęcie nie odciągnęło go jednak od pracy naukowej; podczas wojny pisał swoje prace formalne. W 1948 został prof., a w 1949 członkiem "Society of Senior Fellows Harvard University" oraz "American Academy of Arts and Sciences". Ważne znaczenie miała dla niego kolejna podróż europejska – do bryt. ośrodków akademickich, w tym do Oxfordu. Poznał wówczas J. L. Austina, Dummetta, P. Geacha, H. P. Grice'a, P. F. Strawsona. Od 1956 (do emerytury w 1978) piastował Katedrę Filozofii Edgara Peirce’a. Uczestniczył aktywnie w życiu naukowym Harvardu. Wywarł szczególny wpływ na nurt analityczny i pragmatyczny, wyznaczając kierunek badań filozofii współczesnej. Jego prace wnoszą istotny wkład w rozwój badań prowadzonych w filozofii nauki (począwszy od krytyki neopozytywistycznych założeń empiryzmu, aż po wypracowanie własnej koncepcji nauki),filozofii języka (głównie w kwestii analityczności, synonimiczności, znaczenia, referencji, prawdy),ontologii (w kwestii zobowiązań ontologicznych),epistemologii (w postaci znaturalizowanej),filozofii logiki, czy wreszcie w dyscyplinach formalnych (logice i teorii mnogości). Rozpoczynał badania naukowe od dyscyplin formalnych. Zbudował 2 systemy nieklasycznej teorii mnogości z intencją ugruntowania podstaw matematyki: NF (od tytułu artykułu, w którym go przestawił "New Foundations of Mathematical Logic", "The American Mathematical Monthly" 44 (1937),70-80) oraz jego rozszerzenie – system ML (od tytułu monografii "Mathematical Logic"). W celu zapobiegania antynomiom wykorzystał zarówno idee E. Zermelo (aksjomatyczne ograniczenie pewnika abstrakcji),jak i Russella (typizacja wyrażeń języka). Badania nad systemami Prowadziło wielu wybitnych matematyków i logików. J. B. Rosser potraktował je w swoim obszernym podręczniku jako podstawę matematyki. H. Wang dowiódł niesprzeczności ML przy założeniu niesprzeczności NF. Zaletą ML jest możliwość podania w nim (przy określeniu klasy liczb naturalnych) dowodu pełnej indukcji matematycznej. Uzyskał kilka wartościowych wyników formalnych, m. in. podał dowód niepełności logiki i arytmetyki inną metodą niż K. Gödel. W "Philosophy of Logic" podjął problem określenia statusu logiki: czym jest, jaka jest jej specyfika i zasięg. Logikę traktował jako dyscyplinę najbardziej ogólną, pozbawioną specyficznego przedmiotu badań i pełniącą funkcję służebną wobec wszystkich nauk z matematyką włącznie. Uważał za wystarczającą klasyczną logikę pierwszego rzędu – jest ona wyróżniona ze względu na swoje metodologiczne zalety: stanowi wzór jasności, elegancji i sprawności, a ponadto jest pozbawiona paradoksów. Jej ekstensjonalny język dostarcza kanonicznej notacji dla całej wiedzy. Logika drugiego rzędu niesie ze sobą znacznie silniejsze zobowiązania ontologiczne, naruszając tym samym zasadę, w myśl której logika, jako najogólniejsza nauka o rozumowaniu, winna być możliwie neutralna ontologicznie. Z tego samego powodu nie zaliczał teorii mnogości do logiki. Wg niego logika jest "wypadkową dwóch składników: gramatyki i prawdy" (Filozofia logiki, Wwa 1977, 91),czy mówiąc metaforycznie: "logika tropi prawdę na drzewie gramatyki". Powiązanie prawdy z gramatyką rozumiał w ten sposób, że logika bada warunki prawdziwości zdań w zależności od ich struktury gramatycznej. Zdanie jest logicznie prawdziwe, jeżeli wszystkie zdania o tej samej strukturze gramatycznej są prawdziwe. Innymi słowy, prawdy logiczne są prawdziwe na mocy znaczenia odpowiednich stałych logicznych. Odrzucał jednak głoszoną przez Carnapa lingwistyczną koncepcję prawdy logicznej, wg której prawdy logiki nie mają nic wspólnego z naturą świata, a są wyznaczone jedynie przez język. Gramatyka danego języka odzwierciedla bowiem jakieś cechy rzeczywistości. Pytanie o to, czy logika streszcza najogólniejsze cechy rzeczywistości, czy jest tylko wynikiem konwencji językowej, sięga do najgłębszej sfery filozofii logiki. Rozważając problem możliwości odstępstwa od ortodoksyjnej logiki pierwszego rzędu na rzecz jakiejś logiki nieklasycznej, Doszedł do wniosku, że wszelkie tego typu próby polegają na zmianie przedmiotu logiki, czyli nadaniu klasycznym stałym logicznym odmiennego znaczenia. Ktokolwiek np. przeczy prawu wyłączonego środka, mówi o czymś innym niż to prawo, czyli odrzuca klasyczne rozumienie negacji i/lub alternatywy. O logice wielowartościowej pisał, że jest tylko teorią analogiczną względem logiki, faktycznie jest to niezinterpretowana, abstrakcyjna algebra. Znane są także zarzuty wobec logiki modalnej: a) motywy prowadzące do jej rozwoju oparte były na nieporozumieniu b) logika ta jest zbędna z punktu widzenia uprawnionych celów formalizacji c) jej interpretacje napotykają nieprzezwyciężalne trudności. Pod tymi zarzutami kryje się głęboko zakorzeniony sceptycyzm względem pojęcia analityczności. Motywem konstrukcji logiki intuicjonistycznej było zredukowanie zasięgu dopuszczalnych pytań do możliwości odpowiedzi na nie. W logice tej nie można np. uznać alternatywy, jeśli nie mamy dostatecznych przesłanek do rozstrzygnięcia, który jej człon jest prawdziwy. a) bodźcowe; b) analityczność i kontradyktoryczność bodźcową; c) synonimiczność bodźcową; d) strukturę zdań złożonych. Twierdził, że przekład języka jest empirycznie niedookreślony, tzn. jeden język można przełożyć na inny, używając wiele wzajemnie niezgodnych sposobów, które są jednak zgodne z ogółem możliwych danych o dyspozycjach językowych użytkowników tych języków. Każdy przekład zgodny z ogółem możliwych danych jest materialnie poprawny. Na tej podstawie. Doszedł do wniosku, że pytanie, czy zdanie A jednego języka znaczy to samo co zdanie B innego języka, na ogół nie dopuszcza jednoznacznej odpowiedzi. Wniosek ten uogólnił twierdząc, że podstawowe pojęcia tradycyjnej teorii znaczenia: znaczenie, synonimiczność i analityczność są nieefektywne empirycznie. Postulował, aby pytania ontologiczne, tzn. pytania o to, jakie najogólniejsze kategorie rzeczy istnieją, stawiać w ramach wiedzy naukowej o świecie i rozstrzygać w jej świetle. Innymi słowy, ontologię należy budować na podstawie nauki i przyjmować tylko takie kategorie bytów, które są niezbędne dla teorii naukowych. Aby ustalić, jakie to są kategorie, trzeba zbadać sposób, w jaki "ontologia wkrada się do teorii", czyli zbadać zobowiązania ontologiczne teorii. W tym celu należy sparafrazować zdania danej teorii w języku standardowej logiki formalnej. Twierdził, że teoria zaciąga zobowiązania ontologiczne przez kwantyfikację, a nie przez zastosowanie nazw własnych, które nie muszą niczego desygnować. Znaczy to, że teoria jest zobowiązana do przyjęcia istnienia tych i tylko tych bytów, które figurują wśród wartości zmiennych związanych skwantyfikowanych zdań tej teorii. Krótko mówiąc: istnieć, to być wartością zmiennej związanej. Koncepcja istnienia relatywizuje istnienie do teorii i postuluje jeden sposób istnienia. Opiera się na założeniu, że język jest pierwotny wobec kategorii ontologicznych. O tym, co istnieje, dowiadujemy się przez analizę zdań, w których występuje kwantyfikator egzystencjalny. Istnienie nie jest cechą przedmiotu zależną od innych własności tego przedmiotu. Jego zdaniem poszukiwanie cech umożliwiających bądź wykluczających istnienie danego przedmiotu nie ma sensu, podobnie jak nie ma sensu rozgraniczenie pomiędzy "być" i "istnieć".
7,7/10średnia ocena książek autora
44 przeczytało książki autora
294 chce przeczytać książki autora
11fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Granice wiedzy i inne eseje filozoficzne
Willard Van Orman Quine
7,7 z 9 ocen
58 czytelników 0 opinii
1986
Literatura na świecie 5/1984 (154)
Flann O'Brien, Willard Van Orman Quine
8,0 z 1 ocen
8 czytelników 0 opinii
1984
Lingwistyka a filozofia. Współczesny spór o filozoficzne założenia teorii języka.
Noam Chomsky, Willard Van Orman Quine
9,0 z 1 ocen
26 czytelników 0 opinii
1977
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
Opowiadając dziecku bajkę o Kopciuszku, nie jesteśmy ani trochę bardziej zobowiązani do wprowadzenia dobrej wróżki i złotej karocy do naszej...
Opowiadając dziecku bajkę o Kopciuszku, nie jesteśmy ani trochę bardziej zobowiązani do wprowadzenia dobrej wróżki i złotej karocy do naszej ontologii niż do uznania bajki za prawdę.
2 osoby to lubiąNiebyt musi w pewnym sensie być, gdyż inaczej – czym jest to czego nie ma? Tej powikłanej doktrynie można by nadać miano brody Platona. Hist...
Niebyt musi w pewnym sensie być, gdyż inaczej – czym jest to czego nie ma? Tej powikłanej doktrynie można by nadać miano brody Platona. Historycznie rzecz biorąc, okazała się ona bardzo twarda, stępiając często ostrze brzytwy Ockhama.
1 osoba to lubi
Najnowsze opinie o książkach autora
Pursuit of Truth. Revised Edition Willard Van Orman Quine
7,7
Klarowne, zrozumiałe auto-podsumowanie głównych punktów filozoficznego światopoglądu Quine w zakresie teorii znaczenia, prawdy, referencji, natury przekonań, a to wszystko w duchu naturalistycznego redukcjonizmu (np. jeśli mogę wybrać między analizą zdań a analizą znaczeń zdań, lepiej wybrać pierwszą, bo jest mniej zobowiązująca ontologicznie do dziwnych, abstrakcyjnych i nienaukowych bytów, jakimi są znaczenia). Z wieloma propozycjami się nie zgadzam, ale w przypadku Quine'a dość łatwo ustalić, z czym można się zgodzić lub nie, a to nie częste zjawisko w filozofii, a zatem jak zwykle duży plus za jasne formułowanie argumentów i bronionych tez. Więcej tak pisanej filozofii :)
Filozofia logiki Willard Van Orman Quine
7,1
Jest to druga przeczytana przeze mnie książka o logice, której autorem jest zagraniczny filozof, a tłumaczem na polski jest B. Stanosz. Niestety okazała się ona równie słaba jak poprzednia (por. „Formalizm w logice współczesnej” – M. Marković). Powody tego mogą być dwa. Pierwszy z nich to, że za pisanie o logice, częściowo też o matematyce, zabiera się filozof któremu może brakować kompetencji, drugi to niestaranne tłumaczenie B. Stanosz wynikające albo z niechlujstwa, albo braku bardzo dobrej znajomości logiki (choć żaden ze mnie ekspert w tej dziedzinie, a jedynie amator-entuzjasta). Skłaniałbym się ku wersji drugiej, wkład Quine'a do logiki formalnej jest raczej znany (przynajmniej wśród filozofów-logików),choć pewnie mniej znany jest (matematykom) jego wkład do rozwoju teorii mnogości, której modelami aksjomatycznymi był „𝑁𝑒𝑤 𝐹𝑜𝑢𝑛𝑑𝑎𝑡𝑖𝑜𝑛” i „𝑀𝑎𝑡ℎ𝑒𝑚𝑎𝑡𝑖𝑐𝑎𝑙 𝑙𝑜𝑔𝑖𝑐”. Te systemy aksjomatyczno-dedukcyjne nie były co prawda odkrywcze, są jedynie modyfikacją teorii typów logicznych stworzonych przez B. Russella i A. Whiteheada (który był promotorem doktoratu Quine'a),opublikowanych w dziele „𝑃𝑟𝑖𝑛𝑐𝑖𝑝𝑖𝑎 𝑀𝑎𝑡ℎ𝑒𝑚𝑎𝑡𝑖𝑐𝑎”, a które przez przez pewien czas były dominującym modelem aksjomatycznym teorii mnogości.
Słabości tych książka ma bardzo wiele. Przede wszystkim jest nie na temat – nie jest ona filozoficzną analizą i/lub refleksją na temat logiki formalnej, podejmującą temat zakresu jej stosowalności, związków z matematyką, istnieniem wielu rodzajów logik, ich porównania 𝑒𝑡𝑐.
Pierwsze dwa (z siedmiu) rozdziały są typowo filozoficznym pastwieniem się nad gramatyką języka naturalnego z nielicznymi i pojawiającymi się znikąd wtrętami logicznymi, czy to w postaci symboli funktorów logicznych czy predykatów/kwantyfikatorów – kompletnie niespójna treść.
Rozdział 3. dotyczy zagadnienia prawdy i jest mętnie przedstawionym (a w zasadzie jedynie poruszonym) zagadnieniem twierdzenia o niedefiniowalności prawdy (którego dowód formalny podał A. Tarski),nie omawiając najważniejszej dla tego zagadnienia stopniowania hierarchii języków, przez co, min., łatwo pogubić się pomiędzy pojęciem prawdy w języku naturalnym, a pojęciem prawdy w logice, jako języku formalnym.
Rozdział 4. jest, ponownie, niespójną plątaniną teorii mnogości, teorii modeli, metamatematyki (teorii dowodu) oraz związanych z nimi twierdzeń limitacyjnych (I tw. Gödla i tw. Löwenheima-Skolema),antynomii Russella i Grelllinga. Największy 𝑓𝑎𝑢𝑥 𝑝𝑎𝑠 popełniony został w podrozdziale „Prawda logiczna”, gdzie na podstawie rozwinięcia Herbranda autor (tłumacz?),stwierdza, że rachunek predykatów I rzędu (KRP) jest rozstrzygalny. Gwoli wyjaśnienia – poprawny dowód (dziedzicznej) nierozstrzygalności rachunku predykatów I rzędu podał A. Church (1936),oznacza to, że nie istnieje efektywna metoda rozstrzygania, czy określona formuła języka tego rachunku jest jego tautologią, jest jednak półrozstrzygalny: własność bycia tautologią tego rachunku jest pozytywnie obliczalna – metoda tablic analitycznych pozwala dowieść w sposób efektywny, tego czy jakaś formuła jest tautologią tego rachunku. Natomiast rozwinięcie Herbranda jest, po prostu, zapisem formuły rachunku predykatów I rzędu jako formuły rachunku zdań, gdzie wszystkie kwantyfikatory ogólne zastąpione zostały przez koniunkcję, a kwantyfikatory egzystencjalne przez alternatywę formuł atomowych – innymi słowy jest to redukcja rachunku predykatów I rzędu do rachunku zdań, gdzie ten drugi jest podzbiorem pierwszego i nie można na tej podstawie wnioskować zupełności tego pierwszego.
Jako ciekawostkę warto nadmienić, że polski filozof-logik, Leon Gumański podał dowód rozstrzygalności rachunku predykatów I rzędu (w swojej książce „Istnienie i logika”),lecz jest on niepoprawny. Jakby tego było mało pomylone zostało teoriomodelowe pojęcie spełniania (w modelu) z pojęciem pełności (czego? jaką?),żeby następnie tę nieokreśloną pełność pomylić z zupełnością (nieprawdziwą) dla klasycznego rachunku predykatów I rzędu.
W rozdziale „Podstawy prawdy logicznej” stwierdza, że „nawet elementarna teoria liczb, na pewno nie jest w całości potencjalnie oczywista; wszak nawet nie dopuszcza zupełnej procedury dowodowej”, gdzie w rozdziale poprzednim pisze, że model teorii liczb naturalnych (w teorii I rzędu) jest zupełny, czemu przeczy I tw. Gödla i twierdzenie Löwenheima-Skolema.
Ponadto często pojawiają się błędy ortograficzne – "nie" z przymiotnikami pisane jest oddzielnie, a pisać należy łącznie, nie da się stwierdzić, czy winę za to ponosi tłumacz (B. Stanosz),czy korekcja. Nie podoba mi się zapisywanie symbolu funktora koniunkcji jako kropki, co jest wizualnie nieintuicyjne, ponieważ może się to mylić z działaniem mnożenia.
W książce roi się od niepoprawnych, pod różnymi względami, zwrotów logiczno-teoriomnogościowych jak: „mocna teoria zbiorów”, „zdanie jest zbiorem swoich egzemplarzy”, „dodatnie liczby całkowite” (zamiast liczby naturalne),„... pojęcia tautologiczności i prawdy logicznej pozostają zależne tylko od bardzo skromnego fragmentu teorii zbiorów, a są niezależne od jej wyższych lotów.”, „... jakiejś metody dowodzenia przedstawionej w podręcznikach logiki.”, „… które by się wśliznęły, gdyby uwzględniało się tylko podstawienie predykatów za predykaty.”, „… logika jest wypadkową gramatyki i prawdy.”, „… pozalogiczna matematyka…”, „… predykat identyczności jest właściwie w zasięgu ręki…”, „… umieszczenie między nimi partykuły „∈”.”, „… przez brak ontologicznej powściągliwości są świadomymi rzecznikami własności.”, „Prawdziwa teoria zbiorów pozwala wyprowadzić wiele rzeczy, których nie można otrzymać z tej ograniczonej symulacji klas i relacji.”, „… przyjmująca trzy lub więcej tzw. wartości logicznych zamiast prawdy i fałszu.”, „Różnice koncepcje logiki kwantyfikacji są relewantne dla ontologii – dla kwestii, co istnieje.”, „… wchodzimy na teren matematyki funkcji…”, „… w uczciwej teorii zbiorów…”.
Najbardziej jednak zażenował mnie następujący fragment książki:
„Trzeba jednak powiedzieć coś w obronie tego pozornego odwoływania się do zbiorów. Pozwala ono korzystać w pewnym zakresie z wygodnej ontologii zbiorów bez płacenia za to ontologicznych rachunków; gdy trzeba będzie rozliczyć się z ontologii, można wytłumaczyć się z tych rzekomych zbiorów jako jedynie pewnego sposobu mówienia powołując się na definicję kontekstową. Im więcej pożytków przynosi takie „bezpłatne” posługiwanie się zbiorami, tym słabsze stają się argumenty na rzecz ontologii zbiorów. Wprawdzie nie uda nam się wykazać w ten sposób, że taka ontologia jest w ogóle zbyteczna; potrafimy jednak wykazać, że nie jest ona potrzebna do pewnych celów, do których wydawała się niezbędna, a być może także – że do jakichś innych celów wystarczy skromniejsza ontologia zbiorów, niż mogłaby się wydawać.”
Podsumowując – czytając tę pozycję czułem się poirytowany, a główne tego powody to chaos podejmowanych zagadnień i rażące błędy merytoryczne. Czytanie jej strasznie mnie męczyło. Nie wniosła ona nic do mojej wiedzy i refleksji na temat logiki. Dziwię się, że została ona w ogóle wydana. Porównując ją chociażby do pozycji „Pluralizm w logice” B. Czerneckiej-Rej, gdzie, wydawałoby się, poruszają one bardzo zbliżoną tematykę, to ta druga bije tę pierwszą na głowę, pod każdym względem. Niniejsza książka Quine'a jest dla mnie typowym dla filozofii biciem piany, z którego nie wynika nic, kompletnie. Absolutnie nie polecam.