Najnowsze artykuły
- ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel11
- ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
- ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać1
- Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Giulio De Vita
7
6,9/10
Pisze książki: komiksy
Włoski rysownik komiksowy, ilustrator, grafik.http://web.mac.com/giuliodevita3/GiulioDeVIta/home.html
6,9/10średnia ocena książek autora
625 przeczytało książki autora
482 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Dekalog 1-2: Rękopis / Fatwa
Giulio De Vita, Frank Giroud
Cykl: Dekalog (tom 1)
6,6 z 18 ocen
26 czytelników 3 opinie
2016
Thorgal - Kriss de Valnor: Czerwona jak Raheborg
Yves Sente, Giulio De Vita
6,5 z 184 ocen
317 czytelników 22 opinie
2014
Thorgal - Kriss de Valnor: Sojusze
Yves Sente, Giulio De Vita
6,9 z 214 ocen
357 czytelników 23 opinie
2013
Thorgal - Kriss de Valnor: Czyn godny królowej
Yves Sente, Giulio De Vita
7,0 z 267 ocen
440 czytelników 18 opinii
2012
Thorgal - Kriss de Valnor: Wyrok walkirii
Yves Sente, Giulio De Vita
7,2 z 291 ocen
478 czytelników 18 opinii
2012
Thorgal - Kriss de Valnor: Nie zapominam o niczym!
Yves Sente, Giulio De Vita
7,3 z 334 ocen
568 czytelników 26 opinii
2010
Najnowsze opinie o książkach autora
Thorgal - Kriss de Valnor: Sojusze Yves Sente
6,9
Kriss de Valnor objęła we władanie tron wikingów północnego wschodu, po śmierci ich króla. Jednak jako kobieta napotyka błyskawicznie na mur męskich praw oraz wrogie spojrzenia możnych jarlów ziem jakimi włada. Szukając sposobu pozwalającego jej w świetle prawa na stałe zasiąść na tronie, postanawia spotkać się z Taljarem, władcą zrzeszającym pozostałe ludy wikingów w walce z chrześcijańskim królem Magnusem. Ludy północy, mimo zaciętego oporu, nadal są podzielone, zaś Magnus i jego dowódcy palą wszystko na swej drodze w imię swego jedynego Boga. Taljar, czyli tak naprawdę Jolan Thorgalson, i Kriss de Valnor postanawiają zawrzeć sojusz aby ostatecznie pokonać najeźdźców, jednak zadanie to okazuje się dużo trudniejsze niż przypuszczali.
Czwarty tom niczym specjalnym nie zaskakuje. Co prawda czyta się go dobrze, a miejscami nawet przyjemnie, jednak czytelnik bez cienia problemu przewidzi zakończenie. Ciężko aby stało się inaczej, gdyż od samego początku widać wyraźnie w jaką stronę zmierza fabuła. To trochę frustruje, gdyż można by w tym aspekcie wycisnąć ze scenariusza znacznie więcej. A tak mamy prowadzenie czytelnika za rączkę jak dziecko, które doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że na końcu wycieczki nie czeka go żadna niespodzianka.
Nie lepiej jest w przypadku postaci. Owszem są ciekawe, szczególnie postać szambelana na dworze Kriss, jednak niczym nie wyróżniają się na tyle aby zapaść w pamięć. Mamy za to klasyczną sztampę - knujący za plecami władców jarlowie, skłócona szlachta w obu wrogich obozach, zdrada i tak dalej. Nic nowego, nic zaskakującego czy choćby silącego się na zwrot akcji. Nawet knowania na dworze króla Magnusa są boleśnie przewidywalne i czytelnik doskonale domyśla się jak się potoczą i kiedy nastąpią.
Z drugiej strony całość czyta się przyjemnie. Akcja jest wartka, mamy nawet do czynienia z jedną większą bitwą, zaś trup na obu dworach sypie się gęsto. Wszędzie widać zdradę, przez co budowany sojusz pośród ludów wikingów jest kruchy i łatwo go zniszczyć. To dobrze oddaje charakter tego ludu trudniącego się głównie wojaczką oraz rabunkiem, który nagle sam stał się celem silniejszego przeciwnika. Dialogi również napisano porządnie, co tylko umila lekturę.
Od strony graficznej nic się nie zmieniło względami poprzednich tomów. Prace De Vity są miłe dla oka i starają się nawiązać do kanonu serii. Co prawda to nie Van Hamme, ale jest naprawdę dobrze, dzięki czemu wizualnie nie czujemy się znużeni lekturą. Najbardziej jednak wpadają w oko kolory, chyba najlepiej podkreślające atmosferę danej sytuacji. Jedyne co mnie osobiście mierziło to okładka. Nie dość że zdradza zdecydowanie za dużo z samej fabuły to dodatkowo stylistycznie odstaje od tego co mamy na kartach komiksu.
Sojusze to klasyczny przeciętniak. Swoisty przerywnik w całej tej historii jaka aktualnie toczy się wokoło Jolana i Kriss. Z jednej strony musiał on powstać, z drugiej czuć że autorzy się zbytnio nie wysilili podczas projektowania scenariusza. Szkoda, bo mogło być ciekawiej i choć w jakimś pojedynczym aspekcie zaskoczyć czytelnika. A tak mamy niezły wątek w całej serii, który jednak utrzymuje tendencją spadkową tego spin-offu.
Thorgal - Kriss de Valnor: Czerwona jak Raheborg Yves Sente
6,5
"Thorgal" kiedyś kojarzył mi się z arcydziełem, dziś to co najwyżej poprawna seria, przynajmniej jeśli idzie o najnowsze tomy. Nigdy nie spadł on w moich oczach na coś słabego, no może poza kilkoma wyjątkami, ale dawno minęły czasy gdy prezentował taki poziom jak w "Alinoe", "Wilczycy" lub "Władcy gór". Seria z Kriss de Valnor zaczęła się bardzo obiecująco. Pierwszy tom był naprawdę udany, drugi, mimo słabszych momentów, również trzymał poziom. Jednak Sente odpowiedzialny za scenariusz, ostatecznie pogrzebał cały pomysł. Trzeci album był poprawny, a czwarty tylko znośny. "Czerwona jak Raheborg" jest już zwyczajnie słaby. Powodów tego stanu rzeczy jest naprawdę wiele.
Rys fabularny wygląda następująco. Kriss po zdjęciu klątwy, żyje i włada wikingami północy jako prawowita królowa. Z rozsądku wzięła ślub z Jolanem, który ukrywa swe pochodzenie pod imieniem Taljar. Łączą oni swe siły w walce z najeźdźcami z kontynentu, czyli chrześcijanami, wyznającymi jedynego Boga, Yavhusa. W tym albumie ma rozegrać się wielka bitwa, która zadecyduje o tym, czy ludy wikingów przetrwają wraz z swoją kulturą. Scenariusz jest tak przewidywalny, że bez czytania albumu wiemy jak potoczy się fabuła i całość się skończy. Co gorsza ilość dziur w scenariuszu razi po oczach, a skakanie od sceny do sceny frustruje i zwyczajnie męczy. Rozumiem, że całość miała być dynamiczna, ale są pewne granice.
Na dokładkę mamy stos debilizmów. Nie wiem czy scenarzysta widział kiedyś opisy historyczne bitew, ale jego jest tak boleśnie naiwna, że zastanawiałem się, gdzie zgubił rozum. Mamy długi wąski kanion, gigantyczną zaporę, zatem co robi nasz przeciwnik? Pakuje się wąwozem, wraz z całą armią i wszystkimi machinami oblężniczymi... przed zaporę. Co więcej, pakuje wszystkie katapulty i trebusze na most i ostrzeliwuje wioski wikingów rozlokowane koło tamy na urwiskach. W tym momencie przerwałem czytanie, odłożyłem komiks na półkę, poszedłem się napić i wróciłem do lektury na drugi dzień. Niestety takich kretynizmów, jest w tym albumie bez liku, a finał to największy z nich.
Zachowania bohaterów również przypominają bardziej bezrozumną gimbazę, niż postacie, jakie stworzył Van Hamme wraz z Rosińskim. Rozsądku za grosz, oklepane teksty, nuda i flaki z olejem. Cały potencjał Jolana, jego towarzyszy oraz Kriss de Valnor poszedł do piachu za sprawą tego albumu. "Sojusze" nie porywały, ale dało się je czytać. Tu jest inaczej. Bohaterowie są tak durni, naiwni i nudni, że po dziesięciu stronach człowiek zastanawia się, czy to na pewno "Thorgal". Do tego rysunek De Vita, kompletnie mi nie pasuje. Poprzednio było w kratkę, choć pierwsze dwa tomy przypadły mi do gustu. Tym razem jest zupełnie inaczej. Jeszcze sam rysunek, choć mało nawiązujący do głównej serii, potrafi być miły dla oka, tak kolory to kompletna porażka. Miejscami wygląda to tak, jakby ktoś nachlapał farbą.
"Czerwona jak Raheborg" to komiks po prostu zły. Nie tylko na tle całej serii, ale sam w sobie, jako samodzielne dzieło. Porwany scenariusz, pełen dziur i idiotyzmów, nudne postacie, nieciekawa paleta kolorów, męcząca oraz przewidywalna fabuła i absolutny brak zaskoczenia. Te słowa najlepiej opisują, to co Sente i De Vita zrobili z tą podserią. Jeśli ktoś psioczył na "Raissa", czyli pierwszy tom przygód młodej Louve, córki Thorgala, to po lekturze tego albumu, zapewne podniesie jej mocno ocenę.