Najnowsze artykuły
- ArtykułyBieszczady i tropy. Niedźwiedzia? Nie – Aleksandra FredryRemigiusz Koziński3
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać271
- ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
- ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jarosław Klonowski
16
6,7/10
Pisze głównie kryminały i powieści grozy. Jego debiutem literackim było opowiadanie Mała Chińska Osobowość opublikowane w „Nowej Fantastyce” we wrześniu 2010. Opowiadanie zostało docenione w plebiscycie QFant, zyskując opinię 6 z 10 najlepszych opowiadań SF 2010 roku. Autor ponad dziesięciu powieści i zbiorów opowiadań, miedzy innymi „Motyli Zła”, „Zimnej Fali” i „Stowarzyszenia Przyjaciół Morderców”. Pomysłodawca i redaktor prowadzący charytatywnej antologii 24.02.2022, założyciel „Studia Grozy”, które poszczycić się może m.in. udaną adaptacją „Drogi Zjednoczenia” Wojtka Guni, czy „Płaczu” Anny Musiałowicz, a także
licznymi występami w radiu. Autor scenariuszy teatralnych i słuchowisk teatralnych. Pomysłodawca konwentu grozowo-teatralnego „Dreszczówka”. To właśnie na tym konwenciewykorzystał oryginalny pomysł autorski, Słuchowisko z Obrazem, którego był współtwórcą.
licznymi występami w radiu. Autor scenariuszy teatralnych i słuchowisk teatralnych. Pomysłodawca konwentu grozowo-teatralnego „Dreszczówka”. To właśnie na tym konwenciewykorzystał oryginalny pomysł autorski, Słuchowisko z Obrazem, którego był współtwórcą.
6,7/10średnia ocena książek autora
422 przeczytało książki autora
613 chce przeczytać książki autora
6fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Sny umarłych 2022. Polski rocznik weird fiction
Paweł Lach, Jarosław Klonowski
7,4 z 24 ocen
63 czytelników 6 opinii
2023
Patronat LC
2011
Najnowsze opinie o książkach autora
Baźnie Jarosław Klonowski
6,5
Antologia „Baźnie” to jedna wielka pomyłka, a zawarte w niej opowiadania są nie tylko mało oryginalne, ale też w większości kiepsko napisane. Redakcja i korekta pozostawia bardzo dużo do życzenia. Do kilku tekstów się odniosę.
„Krypta” – Maciej Szymczak
Opowiadanie o wampirze w klasztorze. Sztampa wylewa się z każdego akapitu. Dialogi są tak drewniane, że trudno się przez nie przebić. Zawiązanie akcji polega na tym, że dwóch mnichów niesie krew wampirowi, żeby się nie wybudził, ale okazuje się, że… i tu uwaga, bo to zasługuje na długą pauzę pełną napięcia… zegarek stanął i przyszli za późno. Autor oczywiście raczy nas infodumpami w dialogach, gdy jeden mnich mówi drugiemu, co im wolno, a co jest zakazane. Sposób, w jaki braciszkowie debatują nad tym spóźnieniem, wyciska z oczu łzy zażenowania.
A oto jak nieudolnie budowany jest nastrój grozy:
„Spojrzał na swojego kompana oszołomionym wzrokiem.
– Za późno… – rzekł głosem wyzbytym nadziei.
Mateusz dostrzegał w świetle jego bladą jak kreda twarz”,
„– Kurwa! – wrzasnął, zdjęty trwogą”.
Jest to tak złe, że aż śmieszy.
I jeszcze kilka przykładów nieudolności językowej, za którą zarówno autora jak i redaktora należałoby posadzić w oślej ławce:
„Przez dłuższą chwilę przyglądał się ciału arystokraty, gdy wtem doznał szokującego odkrycia”.
„Duchowni odskoczyli od niej z krzykiem na ustach”.
„Upiór spojrzał pożądliwie na kurczących się w strachu Oblatów”.
„Kąciki ust rozszerzyły mu się w kpiącym uśmiechu”.
Warto tutaj też zaznaczyć, że wampir, truposz i upiór to nie są synonimy i nie powinny być tak stosowane. Co drugie zdanie w tym opowiadaniu wymaga poprawki. W takiej formie nie da się tego czytać. Kiepskie dialog ubarwione są jeszcze gorszymi didaskaliami.
„– Zsikałeś się w moim domu?! – wzburzył się wąpierz, prężąc się jak lew”.
I na koniec jeszcze jeden przykład. W pewnym momencie opisana jest scena, jak mnich się potyka i rozbija lampę naftową, z której szkło wbija mu się w dłoń. I po tej całej akcji pełnej dramatycznych słów mnich wyciąga latarkę. No, jedno trzeba przyznać, dawno się tak nie uśmiałem. Czułem się, jakbym czytał humor z zeszytów szkolnych.
„Prawdziwie polski black metal” – Michał Pięta
Zdecydowanie najlepsze opowiadanie w antologii, pod względem językowym od pozostałych dzieli je przepaść. Autor ma dobry styl i warsztat, jedyne co można zarzucić to niewielki brak umiaru w tworzeniu porównań i kilka nieudanych sformułowań jak: „okoliczności wnętrza”. Sarkastyczny i zdystansowany bohater to zdecydowany atut opowiadania, a język jakim się posługuje potrafi wywołać uśmiech: „A band piłował black metal tak rasowy, że ptaki w lesie składały kwadratowe jaja”. Fabuła jest bardzo prosta, ale dobrze skonstruowana i osadzona. Opowiadanie broni się scenerią i rzucanymi niejako mimochodem spostrzeżeniami bohatera. Dobrze wyszło przejście od nieco absurdalnego początku do coraz bardziej mrocznych wydarzeń. Niestety jedno dobre opowiadanie nie jest w stanie uratować całej antologii.
„Sianokosy” – Artur Grzelak
Opowiadanie cechuje pewna nieporadność językowa, styl pozostawia wiele do życzenia, a sama historia niczym specjalnym się nie wyróżnia. Udało się jednak autorowi nakreślić społeczność owładniętą zabobonami i oddać klimat obrzędów. Mam mieszane uczucia, co do pokazania tej historii z dwóch perspektyw, powiedziałbym, że kategoryczne decyzje młodszej z sióstr są trudne do uwierzenia, ponieważ aby móc coś odrzucić trzeba mieć wiedzę i inne wzorce do wyboru, a w realiach przedstawionych w opowiadaniu tego nie ma. Dialogi nie brzmią naturalnie i są jedną z największych wad tekstu.
„Smak młodości” – Rafał Łoboda
Zdecydowanie najgorsze opowiadanie w całej antologii, nie pod względem ilości błędów, bo w tym aspekcie króluje „Krypta”, ale pod względem fabuły, a właściwie jej braku. Opowiadanie składa się z dwóch elementów: pomysłu ściągniętego z bajki o „Jasiu i Małgosi” oraz wniosku, który jest łudząco podobny do pewnej sceny z trzeciej części Shreka. Opowiadanie jest paradą literackiego zadęcia bez choćby odrobiny oryginalności. Rozwleczone opisy ociekające purpurą przyprawiają wręcz o mdłości. Jak na dłoni widać, że jest to grafomania udająca opowiadanie. W głowie mi się nie mieści, że można coś tak kiepskiego wydać.
Zimna fala Jarosław Klonowski
5,8
Książka sama nie wie czym chce być. Główna historia została potraktowana jak śmietnik gdyż autor wrzucał do niej wszystko co popadnie. Oczywiście całość skończyła tragicznie. Udało mi się śledzić historie do końca i mimo że ją „ogarniam” to uważam że jest co najmniej głupia. Jedyny plus książki jest taki że miejscami można się pośmiać z tego jaka jest idiotyczna.