Najnowsze artykuły
- ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant5
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński37
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać422
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Nina Kiriki Hoffman
6
6,2/10
Urodzona: 20.03.1955
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,2/10średnia ocena książek autora
133 przeczytało książki autora
272 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Nowa Fantastyka 492 (09/2023)
Nina Kiriki Hoffman, Adrianna Filimonowicz
7,1 z 23 ocen
28 czytelników 6 opinii
2023
Fantasy & Science Fiction, August 1999
Nina Kiriki Hoffman, Michael Kandel
0,0 z ocen
0 czytelników 0 opinii
1999
Dziecko z miasta przeszłości
Tad Williams, Nina Kiriki Hoffman
6,4 z 37 ocen
98 czytelników 5 opinii
1995
Najnowsze opinie o książkach autora
Nowa Fantastyka 492 (09/2023) Nina Kiriki Hoffman
7,1
Lato – urlop, upały i wrześniowy numer NF.
A w nim – po polsku.
„Krucze pióra” Adrianny Filimonowicz – słowiańskie fantasy z Tatrami w tle. Zjeżyłem się od razu, bo nie cierpię gór. W sumie nie było tak źle, ale też bez szału. Po prostu poprawne opowiadanie. No, może nie całkiem, bo kiedy spodziewałem się, że historia osadzona jest dość głęboko w przeszłości, to jak diabeł z pudełka wyskakuje turysta ze zdjęciami. Czyli czasy niemal współczesne? Skoro tak, to skąd pistolety u górali?
„Kapitan Rackham” Cezarego Czyżewskiego – w przeciwieństwie do gór, klimaty pirackie lubiłem zawsze. Ale to kolejny poprawny tekst, który emocji nie wzbudza. Przeczytać i zapomnieć!
„Zimno, ciepło, gorąco” Krzysztofa Rewiuka – że Autor pisać potrafi, wiadomo nie od dziś. Zajdla byle komu nie dają. Także ten tekst jest pięknie napisany, skrzący się odniesieniami (nie tylko do bajek i mitów). Umyka mi jedynie jakiś głębszy sens tego opka, ale kładę to na karb mojego gapiostwa. Bardzo, bardzo ładne!
„Moja matka stała się Słowem” Marty Kładź-Kocot – ech… Można ten tekst odczytywać jako bieżącą, polityczną agitkę: uchodźcy, płot, globalne ocieplenie, cierpiące zwierzęta, złe elity i odrzucone masy. Można, ale wolę nie. Wolę ten tekst traktować jako oskarżenie ludzi, że nie dorośli do ludzkości. I potrzebni nam są kosmici, żebyśmy mogli odnaleźć w sobie humanizm. Ale takie odczytanie tego tekstu też budzi mój głęboki sprzeciw. Chybiony jest tu dla mnie wtedy motyw biblijny. Znaczy – to opowiadanie nie gra mi na tylu poziomach, że je po prostu odrzucam jako fałszywie brzmiące w całości.
Za granicą natomiast znacznie lepiej.
„Rzep na duchy” Niny Kiriki Hoffman – opowiadanie nie udające niczego poza tym, czym jest: lekką literaturą rozrywkową, w sam raz na wakacje. Trochę w stylu „Szóstego zmysłu”.
„Pani na Żemerach” Ołeksija Gedeonowa – w sumie ciekawe, ale pewnie 80% siły tego tekstu tkwi w nawiązaniach do twórczości Gogola, której niestety nie znam. Przeczytałem z ciekawością, ale i żalem, że tyle mi umyka.
„Projekt smok” Naomi Kritzer – literatura rozrywkowa w najlepszym stylu. Choć właściwie cudów w tym tekście nie ma, to czytało mi się z wielką przyjemnością. Dla mnie najlepszy tekst numeru!
„Biuro rzeczy zagubionych” Valentino Poppiego – pomysł jak z Kinga, wykonanie ciut gorsze. Ale w sumie ciekawy tekst!
I publicystyka…
Odszedł Lech Jęczmyk – guru moich lat młodzieńczych i moich lat dojrzałych. Kiedyś ceniłem go za świetny dobór tekstów i mistrzowskie operowanie słowem, później – za trzeźwe spojrzenie na świat i przemyślenia, którymi się z nami dzielił. Na jego felietony czekałem kiedyś z nabożnym oczekiwaniem, a potem po lekturze zachodziłem w głowę, jak mogłem nie zauważyć tych zjawisk, które opisywał.
Żegnaj, Mistrzu!
Po Jęczmyku właściwie już nic nie zostało do powiedzenia, ale jeszcze dwie sprawy: w wywiadzie z Robem Wilkinsem indagujący mówi więcej niż indagowany. Tak to powinno wyglądać?
Oraz, już całkiem na marginesie, brawa dla Redakcji! Idzie w ślady Stephena Hawkinga, a to już wielka rzecz!
Do czego piję? Tak jak Hawking urządził przyjęcie dla podróżników w czasie, tak i Redakcja wspólnie z FineArtPrints organizuje promocje dla nich: „zniżka ważna do 30.07.2023 r.”. Zaiste fantastyczne posunięcie ;).
Dziecko z miasta przeszłości Tad Williams
6,4
Dobre fantasy, z elementem grozy, w którym główną rolę odgrywają dwaj Arabowie Ibn Fahad i Masrur opowiadający o niemiłej przygodzie,jaka im się przytrafiła podczas wędrówki z Bagdadu na północ, do kraju Armenitów.
Zważywszy na to,że tekst jest krótki ciężko jest poznać i zżyć się z bohaterami. Na pewno postacią wyróżniającą się jest Masrur,który swoimi opowieściami może przywodzić na myśl naszego polskiego Zagłobę. Cała reszta to praktycznie dodatki do tej historii.
Książka przesycona jest baśniami oraz opowiastkami i stanowi analogię do baśni tysiąca i jednej nocy. Dobra na jeden wieczór lub kilkugodzinną podróż pociągiem,bo czyta się ją szybko i z zainteresowaniem.
Dla fanów "Baśni 1000 i jednej nocy" pozycja obowiązkowa. Dla fanów Tada Williamsa przyjemny dodatek, po wcześniejszym zapoznaniu się z jego innymi, ciekawszymi książkami. ;)