31 dni maja Maja Komorowska 7,0
ocenił(a) na 75 lata temu To rzeczywiście bardzo intymne, osobiste spotkanie literackie z Autorką. Bardzo ciekawe jest to, że po raz pierwszy w książce mnie, osobę niewierzącą, nie razi ciągłe pisanie o wierze, Bogu, ważnej roli religii i kościoła w życiu (a te tematy stanowią ok. 30% książki). Niestety znamienne dla literatury biograficznej i autobiograficznej końca lat 80' i początków 90' jest ścisłe łączenie pewnych zjawisk: kościół + „Solidarność” + papież + gorliwa wiara = OK, brak tych elementów = jesteś przeciwko nam. Bardzo czarno-biały świat, ostre podziały. Komorowska taka nie jest. Sądy wydaje ostrożnie, racjonalnie, nie ponosi jej aż tak. Z jednej strony jesteśmy w jej bardzo prywatnym świecie, zanurzamy się w jej codzienność, także dotyczącą polityki i religii, co jest szczere i prawdziwe, a z drugiej - autorka nie jest osobą emocjonalną, kategoryczną w osądach. Taka wyważona, dojrzała mądrość. Czuć od Komorowskiej równowagę ducha, unika zbędnych emocji i egzaltacji.
Oprócz religii Autorka porusza wątek postrzegania przez siebie „wolności” Polski po 1989 r. i zagrożeń z niej wynikających. Pięknie opisuje też Polskę lat 90’ XX w. Plastycznie oddana rzeczywistość, opisana językiem trochę poetyckim, sentymentalnym, z klasą, wrażliwością i wdziękiem, zamknięta w przepięknie wydaną książkę. Mnóstwo jest też umiłowania Natury, przywiązania do świata Przyrody. Przepiękne rozdziały o rodzicach, tyle tam ciepła, czułości, wdzięczności, podziwu, szacunku, miłości i tęsknoty. Opisuje też Komorowska swoje spotkania z różnymi ludźmi w tym maju 1991 roku.
Książka arcydziełem nie jest, ale warto ją przeczytać. Zanurzyć się w bardzo wyjątkowym i oryginalnym świecie Mai Komorowskiej.