Susan Howatch, ur. 14 lipca 1940 w Leatherhead, Surrey w Anglii, brytyjska powieściopisarka. Jej pisarską karierę charakteryzuje typ powieści określany mianem sagi rodzinnej. W swych książkach ukazuje skomplikowane powiązania rodzinne i służbowe, dotyczące uczuć, wiary i władzy na przestrzeni wielu lat. Jej późniejsza twórczość znana jest również ze swego religijno-filozoficznego charakteru. Urodziła się jako Susan Elizabeth Sturt, córka maklera giełdowego. Uczęszczała do szkoły w Sutton w Londynie. Mimo śmierci ojca podczas II wś jak i faktu, że była jedynaczką, swoje dzieciństwo określa jako szczęśliwe. W 1961 ukończyła prawo w Londyńskim King's College. W 1964 wyemigrowała do Nowego Jorku w Stanach Zjednoczonych, gdzie pracowała jako sekretarka. W tym samym roku wyszła za mąż za rzeźbiarza i pisarza Josepha Howatcha. Było to początkiem jej pisarskiej kariery, na polu którym to błyskawicznie odniosła sukces, głównie dzięki swym zawiłym powieściom gotyckim. W roku 1971 małżeństwu Howatch urodziła się córeczka. Po separacji z mężem w 1975, Howatch powróciła do Anglii, następnie w latach 1976-80 osiedliła się w Irlandii by następnie znów wrócić do Aglii, tym razem na stałe. Jej pierwszą powieścią było The Dark Shore, opublikowane w 1965. Jej pierwszą sagą rodzinną była wydana w 1971 Penmarric, opisująca dzieje rodziny Penmar żyjącej w Cornwalli na przestrzeni XIX i XXw. Howatch za część z zysków z pisarstwa założyła koło akademickie 'Starbridge Lecturer in Natural Science and Theology' na Faculty of Divinity uniwersytetu z Cambridge gdzie łączą się wątki nauki i religii. Pierwszym członkiem koła został psycholog i teolog - wielebny Dr. Fraser Watts. W 1992 Howatch była lektorem na rzeczonym wydziale, do teraz jest członkiem King's College . Jest także Honorowym Członkiem Uniwersytetu Walijskiego w Lampeter oraz Sarum College w Salisbury. Obecnie mieszka w Londynie. Seria sześciu książek opisująca historię dwudziestowiecznego kościoła anglikańskiego. Każda z książek jest niezależna w treści oraz posiada inne postaci główne i narratora. Główną nicią zespalającą wszystkie powieści są protagoniści, pojawiający się w każdej z części. Taki zabieg pozwala autorce przedstawiać te same wydarzenia z różnych punktów widzenia. Akcja trylogii St. Benet's ma miejsce w Londynie w latach '80 i '90 XX w. Tu także autorka zilustrowała zmiany zachodzące w kościele anglikańskim, również i tu spotkać można postaci z serii o Starbridge. Jakkolwiek trzonem powieści jest wciąż sam kościół, tym razem większy nacisk położono na osoby świeckie. Tak jak i poprzednie sześć książek, tak i tu, każda z części napisana jest w pierwszej osobie przez innego narratora.
Najlepiej udawać, nawet przed sobą, że o całej sprawie zdążyła już zapomnieć, a może wówczas łatwiej jej przyjdzie wymazać tego mężczyznę na...
Najlepiej udawać, nawet przed sobą, że o całej sprawie zdążyła już zapomnieć, a może wówczas łatwiej jej przyjdzie wymazać tego mężczyznę na zawsze z pamięci.
Susan Howatch kojarzy się mi z książką lekką w odbiorze. „Weekend w Londynie” zdecydowanie do tej kategorii należy. Pewnego letniego popołudnia Claire Sullivan otrzymuje niepokojący telefon od swojej młodszej siostry Giny. Gdy rozmowa zostaje gwałtownie przerwana, a histeryczny głos dziewczyny milknie w słuchawce, Claire nie ma wątpliwości Ginie grozi niebezpieczeństwo. Nie zastanawiając się wiele, wyjeżdża do Paryża. Tymczasem Gina znika. ślady prowadzą do Anglii, do atrakcyjnego biznesmena, Gartha...
Mamy tu dwie siostry Ginę i Claire. Jedna to nieodpowiedzialna młoda dziewczyna, która wpakowała się w kłopoty. Druga, to stateczna nauczycielka, która rozważanie planuje każde działanie. I to ona pod wpływem dramatycznego telefonu rzuca wszystko i leci do Europy. I wpada w jeszcze większe kłopoty.
Książka jest do bólu przewidywalna. Niemal od pierwszej chwili wiadomo, kto jest czarnym charakterem. A przynajmniej ja dobrze obstawiłam. Bohaterowie są ledwie zarysowani, nieciekawi. Nie wzbudzili we mnie żadnych emocji. Słaba intryga, kiepskie dialogi. Ot, taka historia do przeczytania i zapomnienia. Dla mnie jedna ze słabszych tej autorki. Nie wciągnęła mnie. Wydawnictwo zadbało przynajmniej o intrygującą okładkę.
Sięgnęłam po tą książkę, wiedząc o niej niewiele. Niezawsze czytam opisy z tyłu i chyba tutaj też tak zrobiłam.
Historia opowiadana jest z róznych perspektyw dotyczących wydarzeń z przed kilkunastu lat. Akcja głównie rozgrywa się w Buryan w posiadłości.
Jedyna pozytywna rzecz jaką znalazłam w tej książce to to, że dość szybko ją przeczytałam. Jednak sama historia mnie nie porwała. Nie mam do niej jakichkolwiek uczuć. A wręcz miałam wrażenie, że nic tam ciekawego się nie dzieje.