Avengers kontra Ultron Barry Windsor-Smith 6,2
Na cykl natrafiłem przypadkiem, kilka "albumów" z serii leżało w koszu z wyprzedażami - wcześniej pewnie zalegało w magazynach - i po pierwszym, pozytywnym wrażeniu, zacząłem czytać, po czym przyszedł czas na rozczarowanie.
Album składa się z kilku historii, w których losy Avengers splatają się z - dobrze znanym wszystkim fanom MCU Ultronem - złowieszczym robotem pragnącym (w zależności od etapu w jakim się pojawia) wyplenić całą ludzkość lub uczynić ją sobie bezwarunkowo poddaną.
Niestety, historie trzy historie sprzed dekad (dwie z 1963 - "OTO... VISION! NAWET ANDROID MOŻE PLAKAĆ", "ZDRADA! U PROGU... ARMAGEDDONU! ...I WALCZYMY O ZIEMIĘ", oraz "...GDZIE ANIOŁY BOJĄ SIĘ STĄPAĆ" z 1978),mimo tego, że przynoszą genezy postaci, które później wpisały się w komiksowy kanon Marvela (i obecnie pojawiają się w dużo bardziej złożonych iteracjach i wariacjach),mocno trącą myszką. Co prawda mam sentyment do specyficznej kreski rysowników tych epok (John Buscema, George Pérez),ale infantylizm i toporność opowieści, miałka intryga i bohaterowie komentujący każdą akcję czerstwymi tekstami, lub "wyjaśniający" czytelnikowi, co zaraz / właśnie robią sprowadzają tę część albumu do trudnej do przełknięcia, "czerstwej buły".
Trochę lepiej jest z ostatnią z historii "ULTRON NA ZAWSZE" z 2015 roku. Nadal zaskakująco infantylnie, na tle wielu współczesnych komiksów, ale rysunki (Alan Davis) to już bardzo nowoczesny Marvel.
I już abstrahując do fabuł komiksów zawartych w albumie, którą można usprawiedliwić czasem ich powstania, trzeba powiedzieć, że "AVENGERS KONTRA ULTRON" został kiepsko, haniebnie wręcz przetłumaczony (niektóre nazwy własne się tłumaczy, czego od dawna już się nie robi, inne pozostawia w nienaruszonym stanie, wiele zdań i dialogów nie ma sensu) i tragicznie zredagowany. Roi się tu od błędów rzeczowych, pozostawionych kadrów, które referują do innych historii, bez żadnego wyjaśnienia ich kontekstu i mnóstwa wołających o pomstę do nieba błędów ortograficznych. Mam też nieodparte wrażenie, że wykorzystano tu materiał z komiksów tłumaczonych wcześniej dla TM-Semic, który zdecydowanie wymagał ponownego zweryfikowania i korekty. Najwyraźniej tego nie uczyniono.
Cena albumów z serii nie jest wygórowana, ale i tak mam wrażenie, że należy wymagać więcej. Udało mi się zdobyć cztery "WIELKIE POJEDYNKI" (oprócz niniejszego "Strażnicy Galaktyki kontra Thanos", "Deadpool kontra Deadpool" oraz "Spider-Man kontra Mysterio"),więc niewykluczone, że doczekały się one lepszej translacji i redakcji. Niestety, z czytaną równolegle serią "Legendarnych Komiksów Marvela" od Hachette, na tę chwilę "...POJEDYNKI" nie wytrzymują porównania w żadnym aspekcie.