Amerykańska transpłciowa wokalistka, założycielka, liderka i gitarzystka punkrockowego zespołu Against Me! Jest działaczką na rzecz osób transpłciowych. Mieszka w Chicago. Książka Trans, którą napisała wraz z Danem Ozzim, zajęła czterdzieste drugie miejsce w zestawieniu stu najlepszych książek muzycznych wszechczasów tygodnika „Billboard”.
Z pewnością trudno było napisać taką książkę. Nawet w Ameryce kwestie zmiany płci i bycie tranpłciowym jest rzeczą trudną i nieakceptowalną społecznie. To dokładnie przypadek założycielki i gitarzystki zespołu Against Me!, która w swojej książce „Trans” opowiada nam całą historię nie pomijając kwestii najbardziej bolesnych. Mam tu na myśli szczególnie relacje rodzinne. Zarówno z własnym ojcem, jak i te z późniejszą żoną i córką.
Pewnie nie trudno zobrazować sobie środowisko muzyków gitarowych, żeby dojrzeć nadchodzące kłopoty dla kogoś, kto nie czuje się dobrze w swoim ciele. Jednak najciekawsze są momenty, kiedy autorka relacjonuje nam skomplikowane układy rodzinne. Nie ma łatwej drogi, ani łatwych odpowiedzi.
Spory problem krył się również w tłumaczeniu, gdyż język angielski nie wymusza zaimków. Stosuje neutralne, a język polski już nie. Rafał Lisowski spisał się na medal przekładając tekst. Niemniej nie do końca książka wywiera na mnie wrażenie. Całej historii domyślić się jest łatwo, za łatwo. Nie ma w niej też jakiś nadmiernych odkryć, może trochę ciekawych historii z amerykańskiego rynku muzycznego. Docenić odwagę trzeba, ale to trochę za mało żeby światu ogłaszać rewelację.
Podkreślę mocniej, że to książka która dobrze zaznacza problem. Nie zgłębia go w ogóle, ale pewnie jest potrzebna. I nam, i jej.
Inne: https://www.nowamuzyka.pl/author/jaroslawszczesny/
Z trudem przebrnęłam przez tę książkę, przez opisy "życia w trasie": prymitywizm, wulgarność, brud i ogólna degrengolada. Kupiłam jednak książkę ze względu na kwestię tzw. "transpłciowości", bardzo popularną obecnie w narracji skrajnej lewicy (lewicy tożsamościowej). Określenie "transpłciowość' jest oczywiście mylące, fałszuje problem, bo sugeruje jakieś "przejście" między płciami (trans- = przez),tymczasem płeć jest stałą cechą biologiczną, której zmiana nie jest możliwa. W rzeczywistości chodzi tu o dysforię płciową, zaburzenie psychiczne polegające na niechęci/nienawiści do własnej płci i/lub własnego ciała, oraz przekonaniu, że jest się płci przeciwnej do własnej.
Nie dowiedziałam się z książki niczego nowego - ot, kolejny przypadek mężczyzny, który lubi przebierać się w damskie ubrania, a w końcu, zapewne pod wpływem nabierającej siły ideologii gender, decyduje się na okaleczenia, aby upodobnić się zewnętrznie do kobiety. Oczywiście przekonanie Toma Gabela, że "czuje się kobietą", jest niewątpliwie fałszywe. Mężczyzna nie może czuć się kobietą, bo i skąd miałby wiedzieć, jak to jest być kobietą? Musi odwoływać się do kulturowych stereotypów kobiecości: rajstopy, sukienki, długie włosy.
Koncepcja płci w obrębie ideologii gender przypomina znacznie starszą, religijną koncepcję tzw. duszy: niematerialnego bytu, który fruwa sobie tu i tam w kompletnym oderwaniu od ciała (i od rzeczywistości). A zatem ciało można - a nawet trzeba - torturować i okaleczać, aby je dopasować do "płci wyobrażonej". W takie koncepcje - skrajnie antynaukowe, ignorujące biologię i spuściznę ewolucyjną gatunku ludzkiego - można tylko wierzyć, bo wszystko to są kocopoły wyssane z palca. Ciekawe, że tylu ludzi obecnie dało sobie zrobić pranie mózgu i w te nonsensy uwierzyło.