Blackfish City Sam J. Miller 6,5
ocenił(a) na 73 lata temu Dystopia/utopia. Postapokaliptyczne miasto Qaanaaq dryfuje gdzieś na kole podbiegunowym, swoje osiem sztucznych Ramion wyciąga w różne strony świata. Oczywiście, że są Ramiona, na których żyją nieliczni bogaci, i są ramiona dla licznej biedoty. Masa imigrantów z różnych stron, jako że stary świat stał się Zatopionym Światem (Sunken World); Akcjonariusze/Udziałowcy (Shareholders) anonimowo trzymają wszystko w swoich łapach, zaś administracją miasta zajmują się sztuczne inteligencje (...akurat ten wątek nie jest w książce prawie w ogóle rozwinięty). Poznajemy miasto głównie z perspektywy czterech osób: Filla, młodziutkiego, bogatego geja, wnuka jednego z Udziałowców, który właśnie nabawił się tzw. załamań (breaks) - choroby, która powoli niszczy człowieka przez zatopienie go we wspomnieniach randomowych osób; Ankit, działaczkę i administratorkę bardzo niskiego szczebla, która chce pomóc ludziom, ale jednocześnie nie ma takiej władzy; Kaeva, zawodnika podziemnych walk na arenie i zawodowego przegrywa pod władzą szefowej gangu; a także Soq, młodą osobę niebinarną, które jest sierotą i czymś w rodzaju kuriera/posłannika w Qaanaaq, a które chce, jak każdy w mieście, polepszyć swój żywot. Poznajemy miasto w momencie, gdy przybywa do niego samotna kobieta z niedźwiedziem polarnym i orką na czele, podobno jedna z ostatnich przedstawicieli ludzi zdolnych nanozwiązać (nanobond) się ze zwierzętami.
Uff.
Przede wszystkim może tak: nastawiłam się na rozczarowanie, a książka zrobiła na mnie wrażenie. Mam słabość do ciekawych strukturalnie fabuł i formatów, a tutaj mamy i jedno i drugie. Bohaterowie, pomimo bycia dla siebie na początku obcymi ludźmi, wchodzą i wychodzą z nieswoich narracji; ich wątki łączą się i fabularnie, i tematycznie, nie mówiąc już o tym, że drugoplanowych bohaterów także widzimy z różnych perspektyw. Twisty nadchodzą w dobrych momentach - gdy człowiek (...a przynajmniej ja) jest już na skraju domyślenia się, co będzie dalej, ale powieść go w tym wyprzedza. Autor potrafi stworzyć zdania i akapity w punkt, nadające się garściami na cytaty. Zresztą widać po krótkich rozdziałach, że bardzo stara się dawać tylko to, co interesujące, a nie wypełniać objętości książki fillerami.
Jednocześnie to bardzo queerowa, różnorodna powieść. Co mnie bardzo cieszy, bo częściej czytam raczej tropiaste romanse (z wyboru, żeby nie było),w których i różnorodności, i queerowości - jako cechy pewnych społeczności, nie jednostek czy par - niekoniecznie jest tak dużo. Poza tym mamy tu masę motywów i luźnych przemyśleń: z jednej strony są imigranci ciągle napływający do Qaanaaq i kocioł kulturowy, który się z tego robi; przestrzeń odwzorowująca podział społeczny i bogaci kryci przez prawo; z drugiej strony szeroki motyw bycia połączonym, bycia w społeczeństwie, aktywizmu społecznego (autorowi bliska rzecz),nadziei, że nowe/młode będzie lepsze.
Jednak książka niepozbawiona jest wad - Sam J. Miller chciał ugryźć bardzo dużo tematów, więc po niektórych się po prostu prześlizgnął; fabuła mknie naprzód bardzo szybko jak na książkę SFF, z tajemnicą w tle i zbiorowym bohaterem. Miałam też słabe wrażenie, że akcja tak szybko szła do przodu, że autor nie miał czasu zawsze pokazać konsekwencji poprzednich wydarzeń, czy to fabularnych, czy emocjonalnych. Na bazie fabularnej zastanawiałam się na przykład czemu Ankit nie straciła swojej pracy po tym, jak sprzeciwiła się rozkazowi szefowej (to są pierwsze jej rozdziały) i jakim cudem szefowa była jej w stanie zaufać później. Na bazie emocjonalnej - eh, Kaev bardzo szybko chociażby przechodził z jednego stanu do drugiego, jego emocje nie wybrzmiewały do końca.
Jestem pewna, że zapomniałam połowę rzeczy, o których miałam napisać; ta książka jest po prostu wypchana po brzegi, i to stanowi o wadach i zaletach. Ale zdecydowanie polecam, bo nawet jeśli nie przypadnie wszystko do gustu, to i tak uważam, że nie jest to stracony czas.
Rzeczy luźno powiązane:
- w serialu "Sense8" pojawia się część podobnych motywów, bohater zbiorowy, różnorodność, bycie połączonym;
- na netach za darmo można przeczytać niektóre opowiadania Sama J. Millera na podobne tematy, też eksperymentujące z formą; polecam zapoznać się z "We Are the Cloud" w Lightspeed Mag albo "The Heat of Us: Notes Toward and Oral History" w Uncanny Mag.