Najnowsze artykuły
- Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik4
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać3
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński9
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać14
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Michael Flynn
Źródło: davidbartell.us
Znany jako: Michael Francis FlynnZnany jako: Michael Francis Flynn
4
6,6/10
Pisze książki: fantasy, science fiction, czasopisma
Urodzony: 1947 (data przybliżona)
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,6/10średnia ocena książek autora
98 przeczytało książki autora
234 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Clarkesworld Magazine, Issue 117, June 2016
Nancy Kress, Michael Flynn
0,0 z ocen
1 czytelnik 0 opinii
2016
Najnowsze opinie o książkach autora
Eifelheim Michael Flynn
6,6
Jak to czasem bywa, do sięgnięcia po Eifelheim zachęciła mnie okładka. Nawet nie musiałam czytać opisu, żeby wiedzieć, iż mamy tu do czynienia z kosmitami w średniowiecznej Europie - tak intrygującego wydarzenia nie mogłam przeoczyć.
Schwarzwald, jesień średniowiecza. W Europie zbiera żniwo Czarna Śmierć, za co Inkwizycja karze Żydów i heretyków. Pojawiają się już przebłyski oświeconego postrzegania świata, jednak zdają się one być nadal sporadycznymi przypadkami. Ksiądz Dietrich z wioski Oberhochwald usiłuje w logiczny sposób wytłumaczyć dziwną burzę wykazując przy tym zadziwiającą, jak na te czasy, otwartość umysłu i przenikliwość, które będą nam towarzyszyć i mile zaskakiwać aż do ostatniej strony.
Dietrich wraz z dowódcą dworskiego garnizonu, Maksem, udaje się do lasu, gdzie spotykają ludzi bez ziemi. Tylko... to w ogóle nie są ludzie.
"Patykowaci, mizerni, zdeformowani. Ciała ozdobione podartymi kawałkami tkaniny. Szara skóra nasycona bladą zielenią. Długie, bezwłose tułowia zwieńczone pozbawionymi pozbawionymi wyrazu twarzami bez nosa i uszu, zdominowanymi przez wielkie, złote kuliste oczy, o wielu powierzchniach jak diament, oczy, które nie spoglądały w żadnym kierunku, ale widziały wszystko. Na czołach powiewały im jak letnia pszenica czułki."
Krenkowie przybyli z daleka, z tak daleka, że sami nie są pewni, czy ich rodzinną gwiazdę widać z miejsca tak odmiennego od ich domu, że nawet tutejsze pożywienie ich nie syci, a w którym uległ awarii ich statek badawczy. Czy uda się naprawić wóz pielgrzymów? Czy Dietricha czeka sąd biskupi za ochrzczenie diabłów o wyglądzie pasikonika? Czy bratu Joachimowi uda się nawrócić demony zanim odejdą lub umrą? A może wcześniej do wioski przyjdzie zaraza?
Siedem stuleci później amerykański kliolog, Tom Schwoerin, próbuje wyjaśnić dlaczego, mimo bardzo atrakcyjnego położenia w Schwarzwaldzie, nie zasiedlono ponownie wsi Eifelheim.
Życiowa partnerka Toma, Sharon Nagy, prowadzi badania nad prędkością światła i czasoprzestrzenią. W związku tych dwojga nie dzieje się najlepiej, a badania jeszcze bardziej ich oddalają od siebie.
Z jednej strony pozornie banalna fabuła, z drugiej historia o siłe przyciągania równej czarnej dziurze. Nie mogłam się oderwać! Co w niej takiego niezwykłego? Przede wszystkim postać księdza Dietricha - człowieka, który wykraczał poza swoje czasy. Człowieka, który potrafił pogodzić wiarę i naukę. Człowieka, który skrywał mroczną tajemnicę. Niesamowicie było patrzeć jak Dietrich balansuje na pograniczu herezji. W jaki sposób rozmawia z osobami, które są zdolne przygotować dla niego stos. W jaki sposób przy użyciu serca i rozumu stawia czoła czemuś, co nie mieści się w światopoglądzie średniowiecznych Europejczyków. Jak bardzo stara się zrozumieć sytuację Krenków przy użyciu ograniczonego zasobu słownictwa ówczesnych ludzi. Jak wielkie jest zaskoczenie osób, które siedem wieków później ze szczątkowych informacji odtwarzają postać tego niezwykłego duchownego.
Ciekawie rozwiązana budowa powieści to kolejna zaleta - w odległym średniowieczu trwa walka z czasem, zabobonami i możliwościami technicznymi, historyk Tom i jego asystentka Judy prowadzą żmudne badania starych manuskryptów w poszukiwaniu odpowiedzi, kosmolog Sharon, jak wielu naukowców, balansuje na granicy herezji, a wszystko to spina klamra narracji Antona, historyka i przyjaciela Toma Shwoerina.
Styl autora oraz dobre tłumaczenie również zasługują na pochwałę. Flynn pisze bardzo równo, akcja przyspiesza i zwalnia bez ostrych przeskoków, poszczególne sekwencje przerywane są w najciekawszym momencie i następuje przeniesienie w przyszłość bądź przeszłość, a jednak elementy uzupełniają się i pomagają ułożyć logiczną całość.
Porozmawiajmy o minusach. Nie ma ich wiele, ale jednak są - po pierwsze objaśnienia podstaw fizyki w wykonaniu Sharon mimo, iż są istotne dla fabuły, to jednak można się pokusić o nazwanie ich dłużyznami. Po drugie - Tom jest poliglotą i często wtrąca sentencje w kilku językach, niestety brak przepisów w większości przypadków odsyłał mnie do Internetu. Drobny dyskomfort odczuwałam ze strony wydania - nie lubię niszczyć książek, więc tę mogłam otworzyć jedynie na jakieś 45-60 stopni w obawie, że złamię grzbiet.
W 2007 roku Eifelheim nie zostało uhonorowane nagrodą Hugo, chciałabym przeczytać dzieło pana Vinge, które ją wówczas dostało. Musi być naprawdę świetne.
Myślę, że, nawet jeśli ktoś rzadko czyta science-fiction, może pokusić się o sięgnięcie po Eifelheim - jeśli przymkniecie oczy na Krenków, staniecie się świadkami dialogu świata nauki ze światem wiary, światła z gwiazd z mrokami średniowiecza. Gra warta świeczki.
http://ksiazkawmiescie.blogspot.com
Eifelheim Michael Flynn
6,6
Jestem bardzo zaskoczony kierunkiem, w który poszła ta powieść. Jest ona bez wątpienia ciekawa, choć trudna.
W skrócie: czternasty wiek, mała niemiecka wieś, ksiądz z tajemniczą przeszłością i kosmici. Łapiecie? Super, to teraz zabrnijmy w szczegóły.
Książa bardzo, ale to bardzo mocno skupia się na przedstawieniu życia w czternastowiecznych Niemczech u progu epidemii czarnej śmierci. Są to czasy, gdzie ludzie byli jednocześnie bardzo inteligentni i przesądni, wiara stanowiła podstawę świata, a nauka pragnęła się rozwijać. Czasy jednocześnie bardzo proste i złożone. I to wychodzi autorowi super, mimo że ni podoba mi się nacisk, który kładzie na te wątki. Mimo to bohaterowie są żywi, bardzo plastyczni i realistycznie oddani.
I w to wszystko wpada grupa kosmitów. Co można zrobić z kosmitami w czternastym wieku? Nawrócić. I wow autor robi niesamowitą robotę, wyjaśniając wiarę chrześcijańską w sposób prosty i zrozumiały. Niektóre z wywodów księdza Dietricha zasługują na bycie lekturą dla kaznodziejów.
Równie dobrze oddane jest podejście obcych do wiary. Nie łykają jej oni, ale odnajdują w niej to, co im odpowiada. I potem, stopniowo uczą się reszty przykazań. To nie jest schematyczna powiastka. To jest głębokie studium psychologiczne wiary.
Do tego dochodzi masa kontekstów historycznych. I tak, jak z reguły jestem przeciwny umieszczeniu postaci historycznych w powieściach, tak tutaj wyszło to bardzo dobrze. Jak zaznacza tłumacz w przypisach końcowych, praktycznie każdy bohater żył naprawdę i zostawił po sobie jakieś dokumenty. W tym momencie ta powieść traci znamiona fikcji, a staje się fabularyzowaną pracą naukową poświęconą życiu na niemieckiej wsi. I jeżeli mam być szczery, to chętnie czytałbym więcej takich prac.
Co do bohaterów, jak wspominałem, są oni przedstawieni bardzo plastycznie i życiowo. Ksiądz Dietrich zdecydowanie wiedzie tu prym, będąc postacią złożoną, tajemniczą. Brat Joachim jest jego przeciwieństwem, prostym, głośnym i cholerycznym człowiekiem. Jedną z rzeczy, które stara się pokazać ta powieść, jest to, że ludzie rzadko są tacy, jak o nich myślimy, a jednocześnie często, mimo pokuty i woli poprawy wracają do starych nawyków. Tu wyraźnie widać to na postaciach Hildy i Theresii. Manfred i Maks są typowymi przedstawicielami rycerstwa i ładnie wpasowują się w te role, trochę arturiańskie i miejscami idealizowane, ale również realistyczne.
W części historycznej książki jest również bardzo dużo wątków, których nie mam miejsca tu opisywać, choć zasługują na nie mniejszą uwagę, jak chociażby stosunek do żydów.
Celowo pomijam w tej recenzji szerszy opis wątków współczesnych. Moim zdaniem są one całkowicie zbędne, mocno burzą strukturę powieści, są wyraźnie napisane osobne (co autor sam przyznaje w posłowiu) a do tego nieczytelne ze względu na język. Po pierwsze Sharon i Tom są naukowcami i stosują język adekwatny do swoich dziedzin, wybiegając daleko poza tony uchwytne dla zwykłych ludzi. Po drugie, obydwoje są poliglotami i w swoich wypowiedziach z łatwością mieszają kilka, jeżeli nie kilkanaście języków. I o tyle, o ile nie miałem problemu z niemiecki, to gdy to tego dochodzi rosyjski czy wietnamski, to już sprawy mają się gorzej.
Podsumowując, jest to książka bardzo trudna, wymagająca niesamowitego skupienia na lekturze, z paroma niestrawnymi częściami i bardzo dobrze skomponowanym (mimo wszystko) zakończeniem, albo dwoma. Nie wiem, czy polecać, ale myślę, że może być warto, jeżeli ktoś ma dużo sił i cierpliwości.