Najnowsze artykuły
- Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik4
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać3
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński9
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać14
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Xermanico
15
6,9/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,9/10średnia ocena książek autora
86 przeczytało książki autora
89 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Injustice. Bogowie pośród nas: Rok piąty
Juan Albarran, Xermanico
Cykl: Injustice (tom 5)
7,3 z 15 ocen
33 czytelników 1 opinia
2023
Injustice. Bogowie pośród nas: Rok czwarty
Cykl: Injustice (tom 4)
7,0 z 24 ocen
46 czytelników 2 opinie
2023
Injustice. Bogowie pośród nas: Rok trzeci
Cykl: Injustice (tom 3)
7,6 z 39 ocen
65 czytelników 3 opinie
2022
Injustice. Bogowie pośród nas: Rok drugi
Tom Taylor, Xermanico
Cykl: Injustice (tom 2)
8,1 z 47 ocen
78 czytelników 6 opinii
2022
Najnowsze opinie o książkach autora
Nieskończona granica Joshua Williamson
6,5
Uniwersum DC nie jest ostatnimi czasy szczególnie stabilne. Co jakiś czas (dla mnie za często),twórcy decydują się na przedstawienie czytelnikowi kolejnego wielkiego eventu, który wywraca do góry nogami wszystko, co do tej pory wiedzieliśmy o świecie superbohaterów. Może takie podejście sprawdza się jeśli chodzi o słupki sprzedażowe, jednak zawsze byłem zwolennikiem bardziej kameralnego oblicza superhero. Ono jest po prostu bardziej ludzkie. Nie liczyłem, że „Ostateczna granica” zmieni ten stan rzeczy, ale może akurat? Czasami zaskoczenia czają się w najmniej oczekiwanych miejscach.
Wydaje się, że po tym, jak superbohaterowie ocalili Multiwersum przed Perpetuą, nic nie jest w stanie zagrozić jego dalszemu spokojnemu trwaniu. Koszty zwycięstwa okazały się jednak naprawdę duże – na arenę wydarzeń powrócił Darkseid, zawsze zagrażający wszelkiemu życiu. Co więcej, nowe Multiwersum nie jest jeszcze do końca stabilne i pełno w nim tajemnic oraz intrygujących pytań. Pewne jest jedno – to początek zupełnie nowego rozdziału dla całego Uniwersum DC.
Wydarzenia o tak wielkiej skali, jakie są udziałem protagonistów w „Nieskończonej granicy” (a wcześniej w kilku innych wielkich crossoverach),powinny być prezentowane czytelnikom nieco rzadziej. Dlaczego? Kiedyś nawiedzające Uniwersum DC „Kryzysy” miały swoją wagę, a ich konsekwencje były ogromne i robiły naprawdę duże wrażenie na fanach. Teraz wygląda to zgoła inaczej. Jeśli co chwilę dostajemy kolejne komiksy z gatunku „epickich drużynówek”, mających ogromny wpływ już nie tylko na jedno Uniwersum, ale na całe Multiwersum, to summa summarum za bardzo się z tą epickością oswajamy. Konsekwencją takiego stanu rzeczy jest to, że tytuły takie jak „Ostateczna granica” przestają być czymś wyjątkowym, a stają się kolejnym, w miarę stałym punktem w kalendarzu wydawniczym.
Na kartach „Nieskończonej granicy” autorzy starają się równolegle prowadzić sporo wątków. To zawsze jest pewnym ryzykiem. Chodzi tu przede wszystkim o to, że utrzymanie uwagi czytelnika podczas ciągłego skakania od jednego bohatera do drugiego nie jest wcale łatwe. I jak można się było spodziewać, fabuła nie zawsze angażuje tak, jak by mogła. Dzieje się tak dlatego, że jeśli już jakiś wątek przykuje naszą uwagę, to szybko jest przerywany, by pokazać co dzieje się w innym miejscu świata/Wszechświata/Multiwersum (niepotrzebne skreślić). To generalnie dość męczące, a cała opowieść traci przez to spójność.
Bawienie się przez piszących dla DC scenarzystów kolejnymi wariantami danej postaci nie jest na dłuższą metę niczym dobrym. Owszem, od czasu do czasu pojawi się bohater na tyle ciekawy, że nawet zaprawiony w bojach komiksiarz uniesie z uznaniem brew w podziwie dla interesującej kreacji (dla mnie takim kimś jest chociażby Prezydent Superman – to udane rozwinięcie znanej od dawna koncepcji),ale w dłuższej perspektywie na tej międzywymiarowej scenopisarskiej turystyce cierpi jakość całego Uniwersum. Dostajemy bowiem coraz mniej angażujących fabuł, które może poznać czytelnik nie do końca zorientowany w sieci zależności między protagonistami. Zamiast tego jesteśmy stale karmieni epickością. „Nieskończona granica” wydaje się być zresztą zapowiedzią kolejnych tego typu wydarzeń. A na to jest, zwłaszcza po kilku innych albumach utrzymanych w podobnym tonie, zdecydowanie za wcześnie.
Pod względem graficznym „Nieskończona granica” prezentuje się przynajmniej poprawnie – jest to komiks bardzo kolorowy i efektowny. Pokusiłbym się o stwierdzenie, że to idealny produkt naszych czasów – ilustracje są gładkie, miłe dla oka i chyba ani przez chwilę niewykraczające poza mainstream. Innymi słowy – próżno szukać w nich artyzmu, o jaki przecież pod względem wizualnym wcale w superbohaterszczyźnie nietrudno – to po prostu rzetelna, rzemieślnicza robota. I za to należy całe grono plastyków (a jest to prawie trzydzieści nazwisk!) docenić.
Podsumowując – nowy crossover DC to opowieść z gatunku tych ważnych i brzemiennych w skutki. Każdy fan doskonale wie, z czym to się je i jakie jest jego własne postrzeganie tego rodzaju tytułów. Jeśli czytając je, bawicie się dobrze, to lektura „Ostatecznej granicy” także będzie całkiem przyjemnym doświadczeniem. Gorzej jednak, jeśli taki styl zaczął już was męczyć. Wtedy… Cóż. Wtedy będzie po prostu gorzej. W takim przypadku pozostaje po prostu liczyć na to, że DC Comics postawi jeszcze kiedyś na kameralność.
Recenzja do przeczytania także na moim blogu - https://zlapany.blogspot.com/2023/02/nieskonczona-granica-recenzja.html
oraz na łamach serwisu Szortal - https://www.facebook.com/Szortal/posts/pfbid02U84B3S5hNrMrbUGjW6f4s2ZQTSPvG46heBE5MJ8v3KATRk46DRM9KSSGjGvpSbFol
Nieskończona granica Joshua Williamson
6,5
PopKulturowy Kociołek:
Liczne kryzysy i poważne zagrożenia, których byliśmy świadkami w innych tomach DC, odcisnęły swoje piętno na uniwersum superbohaterów. Poświęcenie znanych i lubianych herosów pozwoliło ocalić świat, ale wprowadziło również wiele zmian w jego strukturze. Nowe multiwersum naszpikowane jest tajemnicami, które czekają na odkrycie. Wraz z nimi pojawiają się jednak liczne niebezpieczeństwa, z którymi będą musieli sobie poradzić nowi bohaterowie.
Jeżeli chodzi o ogólny zarys fabuły albumu Nieskończona granica, to cisną się na siłę do głowy słowa bohatera GTA San Andreas – Aw s.., here we go again. Scenarzysta Joshua Williamson korzysta bowiem z całej gamy znanych już schematów, aby zapewnić fanom DC sprawdzoną, ale dość schematyczną rozrywkę. Czy to źle? Wszystko zależy od tego, czego oczekuje się od danego tytułu. Jeśli ktoś lubi motywy ratowania świata/wszechświata, całą gamę postaci obdarzonych niezwykłymi zdolnościami z ich „różnorakimi” problemami (często egzystencjalnymi) i pokaźną dawkę widowiskowej akcji, to powinien być z tego komiksu więcej niż zadowolony.
Znacznie gorzej jest w przypadku, jeśli oczekuje się od scenariusza jakieś ewolucji (niekoniecznie już rewolucji). Tak jak zostało to już wspomniane, Joshua Williamson nie stara się tutaj być w żaden sposób innowacyjny. Przewracając kolejne strony albumu, widzimy klisze tego, co już wielokrotnie było wykorzystywane w innych tego typu dziełach. Tytuł najprościej jest określić mianem typowego blockbustera. Czyli dzieła potrafiącego zapewnić satysfakcję odbiorcy (na swój sposób),zapewniającego dość przyjemną rozrywkę, przy której nie trzeba jednak nadmiernie wysilać szarych komórek i o którym szybko zapomni się po zakończonej lekturze.
Będąc przy ewentualnych wadach pozycji, należy również wspomnieć, że na pewno nie jest to tytuł dla „nowego” czytelnika. Po pierwsze fabuła bardzo mocno powiązana jest z serią „Death Metal” (można powiedzieć, że jest to swego rodzaju kontynuacja),a autor nie kwapi się, aby rozjaśnić czytelnikowi sekrety historii. Po drugie pojawia się tu cała gama mniej znanych drugoplanowych bohaterów, którzy mają okazję zabłysnąć, ale wprowadzają również spory chaos dla kogoś, kto nie zna dobrze całego multiwersum DC. Można odnieść wręcz wrażenie, że twórca założył, iż po jego dzieło sięgną jedynie obeznani fani marki, a cała reszta niech poszuka sobie czegoś innego...
https://popkulturowykociolek.pl/recenzja-komiksu-nieskonczona-granica/