rozwiń zwiń
Marek

Profil użytkownika: Marek

Nie podano miasta Mężczyzna
Status Czytelnik
Aktywność 9 godzin temu
1 257
Przeczytanych
książek
1 258
Książek
w biblioteczce
986
Opinii
37 612
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Mężczyzna
Dodane| 35 książek
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie

Okładka książki Diuna. Dziedzic Kaladanu Kevin J. Anderson, Brian Herbert
Ocena 6,1
Diuna. Dziedzi... Kevin J. Anderson, ...

Na półkach:

Zaplanowana na trzy tomy kolejna prequelowa seria Briana Herberta i Kevina J. Andersona dzieje się tuż przed wydarzeniami oryginalnej „Diuny”. Już pierwszy tom nie był niczym nadzwyczajnym, ale można było czerpać pewną przyjemność z lektury tej rozrywkowej space opery. Druga odsłona prezentowała już zauważalnie niższy poziom, a to z tego względu, że autorzy dali nam dokładnie to samo, co poprzednio, niczego nie poprawili, a dodatkowo powielili wszystkie wcześniejsze wady. To sprawiło, że nie byłem nastrojony zbyt optymistycznie przed poznaniem książki zamykającej ten projekt. Bo czy twórcy, którzy wielokrotnie pokazali już, że raczej nie po drodze im ze słowem „progres”, nagle przeskoczą pewien pułap i dostarczą nam powieść inną (lepszą) niż poprzednie?

Książę Leto chce od wewnątrz rozsadzić Wspólnotę Szlachecką. W tym celu opuszcza tymczasowo Kaladan, wysyła też posłańca, który ma poinformować o jego planach imperatora Szaddama IV. Niestety kurier zostaje pochwycony przez Harkonnenów, to zaś sprawia, że nikt nie wie, że Atryda w rzeczywistości nie jest buntownikiem, ale wypełnia niebezpieczną misję. Tymczasem na Kaladanie Paul mierzy się z narkotykowymi bossami, którzy nadal produkują śmiercionośny ailar. Odwołana przez Bene Gesserit ze świata Atrydów lady Jessica musi z kolei znaleźć sposób, żeby ponownie połączyć się z rodziną i dochować przy tym wierności zakonowi.

Sposób Herberta i Andersona na „Diunę” to akcja. Najczęściej jest ona poganiana akcją, a gdzieś za fabularnym zakrętem kryje się zazwyczaj… akcja. Tak, ich wizja legendarnego uniwersum ma charakter czysto rozrywkowy i w materii ducha nie ma niczego wspólnego z zamysłem Franka Herberta, który bardzo często ciekawie filozofował i dawał czytelnikom sporo okazji do przemyśleń na tak interesujące tematy jak specyfika religii totalnej czy istota władzy. W książkach kontynuatorów nie uświadczymy nawet ułamka jego niesamowitej wizji. Jej spłycenie jest coraz bardziej bolesne i staje się widoczne wraz z każdą kolejną książką. „Dziedzic Kaladanu” nie przynosi niestety w tej materii żadnej zmiany.

Trzecia część „Trylogii Kaladanu” poprowadzona jest w taki sam sposób, jak poprzednie dwie książki, a także jak wszystkie wcześniejsze wspólne dzieła tych dwóch pisarzy. To opowieść podzielona na krótkie, dynamiczne rozdziały, w których opisywane są losy różnych bohaterów. Z czasem wszystkie wątki zaczynają się przeplatać, a wszystko zmierza do finału – fabuła kończy się chwilę przed „Diuną”, a co za tym idzie czytelnik obeznany z uniwersum nie będzie miał większego problemu z domyśleniem się, jak to się skończy. To nieszczególnie sprzyja serwowaniu przez autorów zaskoczeń, bo doskonale wiemy, kto przeżyje, a kto nie pojawi się już więcej na arenie wydarzeń. Właściwie każdy wątek prowadzony jest w bardzo prosty sposób, autorzy nie próbują już nawet pozorować, że nadają swoim „Diunom” pozory głębi – to każe zgadywać, że wszystko albo skrojono pod fanów najlżejszej odmiany fantastyki, albo pisano na miarę faktycznych możliwości twórczych tej dwójki.

Mimo naprawdę dobrych chęci, podyktowanych przede wszystkim sporym sentymentem dla tego uniwersum, trudno mi znaleźć jakiś element, który dałby jakąkolwiek czytelniczą satysfakcję fanom oryginalnego sześcioksiągu. Za zaletę można od biedy uznać fakt, że powieść czyta się dość szybko – styl Herberta i Andersona jest prosty, ale płynny, dzięki temu oraz wspomnianym wcześniej krótkim rozdziałom możemy skakać między wątkami jeszcze szybciej (a co za tym idzie, jeśli mogę sobie pozwolić na lekką złośliwość, móc wcześniej zacząć czytać coś lepszego). Niezmiennie cieszy także wspaniała oprawa, jaką Rebis funduje kolejnym „Diunom” – w materii wydania jest to prawdziwy produkt deluxe. Co warto odnotować – twarda oprawa i nieco większy format absolutnie nie przeszkadzają w czytaniu, bo książka leży w rękach naprawdę dobrze i siedzenie z nią fotelu nie nastręcza absolutnie żadnych trudności. Innymi słowy, żeby czytać, nie trzeba się gimnastykować.

„Dziedzic Kaladanu”, tak jak poprzednie części tej trylogii, ma mylący tytuł. Powieść nie skupia się na Paulu Atrydzie, autorzy skaczą za to między kolejnymi postaciami, dzieląc między nie „czas ekranowy”. Ale o kim byśmy akurat nie czytali, mocno irytuje to, że intryga jest szyta bardzo grubymi nićmi. Jeśli jakiś wątek potrzebuje rozwiązania przed „Diuną” (bo na przykład nie ma w niej o nim żadnej wzmianki), to jest rozwiązywany ad hoc – autorzy serwują nam pretekstowe zawiązanie akcji i wysyłają bohaterów w kolejną przewidywalną, najczęściej również patetyczną i rozpisaną według znanych schematów, misję. Taki sposób pisania męczy i zwyczajnie nie przystoi tej (ani w sumie żadnej innej) franczyzie.

Początkowo prequele „Diuny” były dla mnie czymś bardzo odświeżającym. Już wtedy zdawałem sobie sprawę, że nie jest to sztuka wyższa, ale nie ukrywam – byłem na „diunowym“ głodzie i wszystkie trzy „Rody” pochłonąłem z uśmiechem na ustach, ciesząc się, że dziedzictwo Franka Herberta nie umarło i ma szansę w pełni rozbłysnąć oraz umocnić swoją pozycję na popkulturowej mapie świata. Z każdą kolejną powieścią wydawaną w ramach tego uniwersum mój entuzjazm słabł, by obecnie zniknąć prawie zupełnie. Gdyby nie nazwa „Diuna”, to książkami Briana Herberta i Kevina J. Andersona nie zainteresowałoby się tylu odbiorców i przez swą mocno przeciętną jakość zostałyby szybko zweryfikowane przez rynek. Czy panowie napiszą coś jeszcze? Nie wiem, wiem jednak, że będę miał spory dylemat, czy dać im kolejną szansę.


Recenzja do przeczytania także na moim blogu - https://zlapany.blogspot.com/2024/03/brian-herbert-kevin-j-anderson-diuna.html
oraz na łamach serwisu Szortal - https://www.facebook.com/Szortal/posts/pfbid0L1h4q4Xmc6DrYXFxtcCNDgAMhWfkcb4L6iu498rUEX9wnoq8khSbwfgawLTDjurol

Zaplanowana na trzy tomy kolejna prequelowa seria Briana Herberta i Kevina J. Andersona dzieje się tuż przed wydarzeniami oryginalnej „Diuny”. Już pierwszy tom nie był niczym nadzwyczajnym, ale można było czerpać pewną przyjemność z lektury tej rozrywkowej space opery. Druga odsłona prezentowała już zauważalnie niższy poziom, a to z tego względu, że autorzy dali nam...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Jack z Baśni. Księga druga Tony Akins, Russ Braun, Dan Green, Steve Leialoha, José Marzán Jr., Andrew Pepoy, Lilah Sturges, Bill Willingham
Ocena 6,9
Jack z Baśni. ... Tony Akins, Russ Br...

Na półkach:

Pierwszy tom „Jacka z Baśni” był komiksem lekkim, łatwym i w znacznej mierze także przyjemnym. Konwencja zaproponowana przez autorów sprawiła, że był to tytuł z gatunku tych, po których nie ma co spodziewać się jakichś intelektualnych wyzwań. Zasadniczo działało to całkiem dobrze, bo przez te czterysta stron z małym okładem przechodziło się generalnie bezboleśnie. Komiks miał co prawda swoje mankamenty, ale nie przeszkadzały za bardzo w lekturze. Zasiadając do tomu numer dwa, miałem nadzieję na powtórzenie tego doświadczenia.

Zupełnie niespodziewanie Jack Horner staje się jedną z centralnych postaci wojny, której stawką może być dalsza egzystencja Baśniowców. Choć nie wszyscy są zadowoleni z faktu, że zyskał niebagatelny wpływ na przebieg konfliktu, to on sam jest zdania, że nikt nie nadaje się lepiej do roli decydenta. Pewne jest jedno – będzie się działo, a z wojny nie każdy wyjdzie bez szwanku.

Podobała mi się pierwsza zbiorcza odsłona „Jacka z Baśni”, choć nie był to komiks wolny od wad. Niektóre z nich stają się niestety bardziej zauważalne teraz, w drugim albumie. Chodzi mi przede wszystkim o postać głównego bohatera. Poprzednio Jack bywał irytujący, tym razem jest taki przez cały czas, co więcej, rozwój fabuły jedynie utrwala ten obraz. Jest złośliwym dupkiem, którego przekonanie o własnym uroku i wielkości niebezpiecznie zbliża się do megalomanii. Nie kupuję wyjaśnienia, że facet ma taki być, a to z tego względu, że czytanie o perypetiach kogoś tak denerwującego szybko staje się męczące, zwłaszcza w momencie, kiedy czytelnik zaczyna mieć nadzieję, że kolejna scena poświęcona będzie postaciom drugoplanowym, a nie Jackowi. Chyba nie o to chodzi.

Nie ma za to co narzekać na tempo akcji. W tej materii twórcy spisali się generalnie dobrze, praktycznie cały czas coś się dzieje, a nad światem przedstawionym przetaczają się wydarzenia o niebagatelnym znaczeniu. Cały tom podzielony jest na kilka osobnych story-arców – ten manewr pozwolił na pokazanie szeregu postaci drugoplanowych, które bez wątpienia nadały opowieści kolorytu, często biorąc na siebie fabularny ciężar i odciągając uwagę od bufonowatego głównego bohatera.

Fabuła skupia się w znacznej mierze na walce o ośrodek „Złote gałęzie” oraz o przyszłość zarówno Baśniowców, jak i sił sprawujących nad nimi pieczę. Im bliżej końca komiksu, tym coraz silniejsze staje się wrażenie, że wątek zanadto rozciągnięto. Jest interesujący na początku, ale już finalna wielka bitwa, rozpisana na aż pięć zeszytów, zwyczajnie nudzi zamiast emocjonować. Sytuację ratują okazjonalne żarty słowne, które bywają naprawdę błyskotliwe (choć bywają i takie ocierające się o cringe), dzięki czemu chwilami rozmywa się wrażenie nadmiernej Jackowej głupawki. Główna linia fabularna tomu ma nużące momenty, a w całym albumie najlepiej wypada retrospektywna opowieść poboczna, zatytułowana „1883”, na łamach której Jack musi zmierzyć się ze ścigającym go Wilkiem. Znajdziemy w niej napięcie i suspens, a bohater tytułowy serii irytuje jakby mniej.

Tom drugi prezentuje się więcej niż przyzwoicie jeśli idzie o walory graficzne. To podobny poziom co poprzednio (w sumie nic dziwnego, skoro w znacznej mierze odpowiadają za niego ci sami artyści), a co za tym idzie jest dynamicznie i efektownie. Bardzo mnie też cieszy, że całość wydano na offsecie. Zwracałem na to uwagę już przy recenzji „Księgi pierwszej”, ale zawsze warto powtórzyć – offset rządzi! Bo i całość jest lżejsza, i na kartach nie zostają tłuste ślady paluchów, i taki album zwyczajnie jakoś lepiej leży w dłoni.

Druga odsłona „Jacka z Baśni” to więcej tego samego, ale w nieco gorszym wydaniu niż wcześniej. Być może to dlatego, że gdzieś uleciała unosząca się początkowo nad cyklem świeżość, efekt jest jednak taki, że to czterystustronicowe tomiszcze jest generalnie dość monotonne. Nadal znajdziemy tu dobre pomysły, interesujące wątki i bohaterów, których można polubić, jednak trzeba ich szukać z dala od postaci tytułowej. To nieco utrudnia lekturę, bo to Jack stoi zazwyczaj na pierwszym planie. Nie jest jednak źle, bo choć album wypada gorzej niż ten oznaczony „jedynką”, to mimo wszystko nie jest stratą czasu. Po prostu trzeba odpowiednio skalibrować swoje oczekiwania.

Recenzja do przeczytania także na moim blogu - https://zlapany.blogspot.com/2024/03/jack-z-basni-tom-2-recenzja.html
oraz na łamach serwisu Szortal - https://www.facebook.com/Szortal/posts/pfbid02iXWpgfid1WBGSon4s6sHqQGxaWSawzEqeACqpMbHZ8uGURVP5XPL9VLJzfDk2oDKl

Pierwszy tom „Jacka z Baśni” był komiksem lekkim, łatwym i w znacznej mierze także przyjemnym. Konwencja zaproponowana przez autorów sprawiła, że był to tytuł z gatunku tych, po których nie ma co spodziewać się jakichś intelektualnych wyzwań. Zasadniczo działało to całkiem dobrze, bo przez te czterysta stron z małym okładem przechodziło się generalnie bezboleśnie. Komiks...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Proza Kresa ma w sobie to coś, co sprawia, że nawet mimo braku wartkiej akcji, człowiek nie może się oderwać od lektury. Nie jestem do końca w stanie określić co to dokładnie jest, ale chyba po trochu nuta cynizmu podlana urokliwym (dziwne, ale właśnie tak) fatalizmem, umiejętność świetnego opisywania charakterów (szczególnie tych nie do końca chwalebnych cech człowieka) oraz szczypta gawędziarstwa.

Powyższe połączenie daje wyborne efekty, a w "Grombelardzkiej" autor jest chyba w swojej życiowej formie (choć zaznaczam, że cykl doczytałem kiedyś tylko do "Tarczy Szerni", teraz nadrabiam powoli całość, w przyszłości łącznie z nowymi tomami). Nie piszę nic o treści tych opowiadań, bo tę niech każdy odkryje sam, powiem tylko, że ja takie fantasy uwielbiam, bo to coś więcej niż pierdololo o magii, jak wielu ten gatunek postrzega.

Zasłużony kanon polskiej fantastyki.

Proza Kresa ma w sobie to coś, co sprawia, że nawet mimo braku wartkiej akcji, człowiek nie może się oderwać od lektury. Nie jestem do końca w stanie określić co to dokładnie jest, ale chyba po trochu nuta cynizmu podlana urokliwym (dziwne, ale właśnie tak) fatalizmem, umiejętność świetnego opisywania charakterów (szczególnie tych nie do końca chwalebnych cech człowieka)...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Marek Adamkiewicz

z ostatnich 3 m-cy
Marek Adamkiewicz
2024-03-18 20:44:21
Marek Adamkiewicz ocenił książkę Diuna. Dziedzic Kaladanu na
3 / 10
i dodał opinię:
2024-03-18 20:44:21
Marek Adamkiewicz ocenił książkę Diuna. Dziedzic Kaladanu na
3 / 10
i dodał opinię:

Zaplanowana na trzy tomy kolejna prequelowa seria Briana Herberta i Kevina J. Andersona dzieje się tuż przed wydarzeniami oryginalnej „Diuny”. Już pierwszy tom nie był niczym nadzwyczajnym, ale można było czerpać pewną przyjemność z lektury tej rozrywkowej space opery. Druga odsłona prezen...

Rozwiń Rozwiń
Marek Adamkiewicz
2024-03-17 11:34:01
Marek Adamkiewicz ocenił książkę Jack z Baśni. Księga druga na
5 / 10
i dodał opinię:
2024-03-17 11:34:01
Marek Adamkiewicz ocenił książkę Jack z Baśni. Księga druga na
5 / 10
i dodał opinię:

Pierwszy tom „Jacka z Baśni” był komiksem lekkim, łatwym i w znacznej mierze także przyjemnym. Konwencja zaproponowana przez autorów sprawiła, że był to tytuł z gatunku tych, po których nie ma co spodziewać się jakichś intelektualnych wyzwań. Zasadniczo działało to całkiem dobrze, bo przez...

Rozwiń Rozwiń
Marek Adamkiewicz
2024-03-15 22:57:13
Marek Adamkiewicz ocenił książkę Grombelardzka legenda. Serce gór na
9 / 10
i dodał opinię:
2024-03-15 22:57:13
Marek Adamkiewicz ocenił książkę Grombelardzka legenda. Serce gór na
9 / 10
i dodał opinię:

Proza Kresa ma w sobie to coś, co sprawia, że nawet mimo braku wartkiej akcji, człowiek nie może się oderwać od lektury. Nie jestem do końca w stanie określić co to dokładnie jest, ale chyba po trochu nuta cynizmu podlana urokliwym (dziwne, ale właśnie tak) fatalizmem, umiejętność świetneg...

Rozwiń Rozwiń
Grombelardzka legenda. Serce gór Feliks W. Kres
Cykl: Księga Całości (tom 3.1)
Średnia ocena:
7.3 / 10
780 ocen
Marek Adamkiewicz
2024-03-06 20:50:52
Marek Adamkiewicz ocenił książkę Batman: Nie tylko Biały Rycerz na
8 / 10
i dodał opinię:
2024-03-06 20:50:52
Marek Adamkiewicz ocenił książkę Batman: Nie tylko Biały Rycerz na
8 / 10
i dodał opinię:

Opowieści osadzone w tak zwanych elseworldach, czyli obok głównej linii wydarzeń danego uniwersum, mają to do siebie, że dają twórcom zdecydowanie większe pole manewru niż pisarzom odpowiedzialnym za regularne serie. Dlaczego? Nie trzeba nieustannie oglądać się przez ramię, żeby dopasować ...

Rozwiń Rozwiń
Marek Adamkiewicz
2024-03-01 10:48:24
Marek Adamkiewicz ocenił książkę Przeprawa na
7 / 10
i dodał opinię:
2024-03-01 10:48:24
Marek Adamkiewicz ocenił książkę Przeprawa na
7 / 10
i dodał opinię:

Mocna rzecz. Określiłbym tę nowelę jako antywestern z elementami horroru. Czy Ketchum mógł bardziej rozwinąć fabułę? Zapewne tak, ale trudno powiedzieć, czy miałaby wtedy taką siłę rażenia jak w tej, mocno skondensowanej wersji.

Tymczasem dostajemy intensywną (choć nie tak ekstremalną ja...

Rozwiń Rozwiń
Przeprawa Jack Ketchum
Średnia ocena:
6.2 / 10
92 ocen
Marek Adamkiewicz
2024-02-28 09:13:53
Marek Adamkiewicz ocenił książkę Szkarłat na
6 / 10
i dodał opinię:
2024-02-28 09:13:53
Marek Adamkiewicz ocenił książkę Szkarłat na
6 / 10
i dodał opinię:

Początkowe odsłony „Coś zabija dzieciaki” nie zrobiły na mnie oszałamiającego wrażenia. Tytuł był dobry, ale tylko tyle, bez rewelacji. Tymczasem zewsząd spływały ochy i achy sugerujące, że mamy do czynienia z horrorowym objawieniem. Rzeczywistość była jednak nieco inna. Dopiero niedawno c...

Rozwiń Rozwiń
Marek Adamkiewicz
2024-02-26 20:11:26
Marek Adamkiewicz ocenił książkę Bradl. Cykl II na
7 / 10
i dodał opinię:
2024-02-26 20:11:26
Marek Adamkiewicz ocenił książkę Bradl. Cykl II na
7 / 10
i dodał opinię:

Komiks to medium, które oferuje odbiorcy wiele dobrego i chyba tylko najwięksi ignoranci określają go mianem naiwnych historyjek dla dzieci. Wydaje mi się zresztą, że to nie jest kwestia ostatnich kilku lat, bo już dawno temu powieść graficzna wyszła z getta, przestała być kojarzona jedyni...

Rozwiń Rozwiń
Bradl. Cykl II Marek OleksickiTobiasz Piątkowski
Cykl: Bradl. Cykl II (tom 1)
Średnia ocena:
7.3 / 10
3 ocen
Marek Adamkiewicz
2024-02-24 19:35:08
Marek Adamkiewicz ocenił książkę Ghost Rider: Danny Ketch na
7 / 10
i dodał opinię:
2024-02-24 19:35:08
Marek Adamkiewicz ocenił książkę Ghost Rider: Danny Ketch na
7 / 10
i dodał opinię:

Kiedy TM-Semic wydawał w Polsce pierwsze zeszyty z przygodami superbohaterów, światło dzienne ujrzały przede wszystkim perypetie najbardziej znanych z nich. Batman i Superman z DC, Spider-Man i X-meni z Marvela – to chyba były te serie, na których kolejne odcinki co miesiąc czekało się z w...

Rozwiń Rozwiń
Marek Adamkiewicz
2024-02-23 18:49:01
2024-02-23 18:49:01
Marek Adamkiewicz ocenił książkę Star Wars. Han Solo i Chewbacca: Za milion kredytów. Tom 1. na
6 / 10
i dodał opinię:

Natura tytułów ze świata „Star Wars” jest taka, że są nastawione przede wszystkim na łatwo przyswajalną rozrywkę. To fakt, nie opinia. Czasami jest w tym coś więcej (oryginalne filmy, kilka znakomitych książek i komiksów), ale najczęściej raczej nie. I spoko. Najważniejsze, żeby ta rozrywk...

Rozwiń Rozwiń
Marek Adamkiewicz
2024-02-15 13:25:27
Marek Adamkiewicz ocenił książkę Wielka ucieczka na
7 / 10
i dodał opinię:
2024-02-15 13:25:27
Marek Adamkiewicz ocenił książkę Wielka ucieczka na
7 / 10
i dodał opinię:

„Wielka ucieczka” to powieść dość monotonna – prawie w żadnym momencie Harris nie decyduje się na przyspieszenie akcji, wszystko dzieje się w jednolitym tempie, co momentami czyni lekturę nieco usypiającą. Rzecz jest zauważalna, choć nie będzie to niczym szczególnie uciążliwym dla czytelni...

Rozwiń Rozwiń
Wielka ucieczka Robert Harris
Średnia ocena:
6.8 / 10
209 ocen

statystyki

W sumie
przeczytano
1 257
książek
Średnio w roku
przeczytane
90
książek
Opinie były
pomocne
37 612
razy
W sumie
wystawione
1 255
ocen ze średnią 7,0

Spędzone
na czytaniu
5 848
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
1
godzina
13
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
35
książek [+ Dodaj]