rozwiń zwiń

Historia u bram

Michał Cetnarowski Michał Cetnarowski
03.12.2014

Najczęściej są przyjemnie grubaśne, dobrze leżą w ręku i aż krzyczą do ciebie, żebyś je otworzył. Że o bogatym wnętrzu nie wspomnę. Powieści historyczne – i w ogóle historia w kulturze popularnej – przeżywają renesans.

Historia u bram

Jak w dobrym kryminale, zaczyna się od morderstwa: historię całkiem niedawno uśmiercił Francis Fukuyama, amerykański politolog i ekonomista, który w 1992 roku wydał Koniec historii i Ostatni człowiek. Książki narobiły wówczas sporo szumu: autor przekonywał w nich, że z chwilą upadku Związku Radzieckiego dokonał się ostatni z ważnych procesów historycznych naszych czasów, a zglobalizowane społeczeństwa liberalnej demokracji osiągnęły ostateczny – bo najbardziej stabilny i „naturalny dla człowieka” – stan polityczny, kulturowy i ekonomiczny. I wszystko byłoby ładnie-pięknie, a zachodni neokonserwatyści z zakonu Fukuyamy żyliby długo i szczęśliwie w neoliberalnych gospodarkach globalnej wioski, gdyby ten trup w szafie nie okazał się nadspodziewanie żywotny; szybko bowiem okazało się, że – parafrazując Twaina – pogłoski o śmierci historii okazały się mocno przesadzone.

Jej chichot tym razem zabrzmiał jednak wyjątkowo gorzko i ponuro: najpierw zakipiał bałkański kocioł i zawrzało w krajach byłej Jugosławii, potem piekło na ziemi otworzyło się w Rwandzie, w Iraku od czasów Pustynnej Burzy tylko pogłębiał się kryzys, podobnie zagęściła się sytuacja w Czeczenii, a wreszcie – już w nowym tysiącleciu – doszło do zamachu na WTC, rozpoczęła się wojna w Afganistanie, na Dalekim Wschodzie rozbudził się chiński smok i potęga ekonomiczna Dekanu, przez globalną wioskę przetoczył się potężny kryzys finansowy, afery z WikiLeaks i niedawna ze Snowdenem obnażyły zakres inwigilacji w sieci, wybuchła Arabska Wiosna Ludów, Rosja zajęła Krym i wkroczyła na Ukrainę… Dziś już wiadomo, że historia nie tylko nie spowolniła, ale wręcz przyspieszyła, a jej żarna mielą tak szybko, jakby chciały nadrobić czasy zimnowojennego zamrożenia. (Lech Jęczmyk w swoim cyklu „Nowe średniowiecze” z tej obserwacji uczynił w ogóle podstawę swoich rozważań).

Echem tego przyspieszenia wydaje się popularność tematów historycznych w kulturze masowej. Nie jest oczywiście tak, że popkultura dopiero odkryła dla siebie przeszłość i niezgłębioną egzotykę, którą niesie ze sobą zgłębianie historii. Wszak powieść „płaszcza i szpady” – czy „karabeli i kontusza” w naszym polskim, sienkiewiczowskim wydaniu – to nie wynalazek ani dzisiejszych, ani nawet nie wczorajszych czasów; filmy spod znaku „gladiusa i sandałów” – żeby wspomnieć tylko o nich – też ściągały do sal kinowych tłumy na długo przed tym, zanim narodził się Fukuyama. Z tym że dzisiaj popularność scenografii i tematów historycznych wchodzi znów w fazę apogeum. Wystarczy spojrzeć na kilka najgorętszych tytułów i gatunków, jakie najchętniej czytamy, oglądamy czy w które obecnie gramy.

Przez kino przejechała właśnie "Furia" z Bradem Pittem w roli amerykańskiego porucznika Olgierda (w sumie szkoda, że nie Czereśniaka) – a Oscara za 2013 rok dostał "Zniewolony", film o niewolnikach w XIX-wiecznych Stanach Zjednoczonych. Z polskich produkcji dużo mówiło się m.in. o "Obławie", "Róży" (ale i "Domu złym", rekonstruującym siermiężnie przerysowany obraz PRL-u), paradokumentalnym "Powstaniu Warszawskim" czy popowym "Mieście 44". Wraz z bohaterami kasowej serii "Assassin’s Creed" odwiedzamy średniowieczną Jerozolimę czasu wypraw krzyżowych, renesansową Florencję, Boston z okresu amerykańskiej wojny o niepodległość czy Paryż z dni Rewolucji. Jeszcze bardziej widoczny jest ten trend w serialach telewizyjnych nowego typu, w których liczne grono wiernych fanów mają produkcje w typie "Rzymu", "Deadwood", "Mad Manów", "Wikingów" czy "Ripper Street", a nawet w produkcjach, w których tło historyczne nie wybija się na plan pierwszy – jak w "Detektywie" czy "American Horror Story" – poziom realizmu w odwzorowaniu niuansów scenografii stanowi wartość samą w sobie.

#####

W fantastyce estetycznie wybija się steampunk, z czego sprawę zdaje sobie każdy, kto choć raz wybrał się na cosplayowy konkurs strojów na jakimkolwiek konwencie: moda na wszystko, co kojarzy się z podrasowanym magicznie XIX wiekiem, okresem egzotycznych podróży, cudownych wynalazków, gogli, eteru i pary. W kryminałach – całkiem niedawno przeżywaliśmy boom na kryminały retro; powieści Krajewskiego, Wrońskiego czy Akunina wciąż zresztą mają licznych czytelników. W tak zwanym „głównym nurcie” – Chutnik pisze Dzidzię, w której w ogóle podstawą fabuły jest swoiście zaprezentowana „zemsta Historii”, Karpowicz Sońkę¸ Orbitowski Widma i Ogień, Twardoch nagrodzoną Paszportem Morfinę, a Szostak przewrotnego Dumanowskiego, gdzie w fikcyjnym życiorysie tytułowego bohatera odbijają się wszystkie polskie XIX-wieczne mitologie, postawy i dążenia niepodległościowe. Ba, NIKE w tym roku otrzymało Zajeździmy kobyłę historii, „autobiografia historyczna” Karola Modzelewskiego, profesora, który historią zajmuje się także z obowiązku zawodowego. To symptomatyczne, że nagrodę kojarzoną głównie z literatura piękną dostaje wywód, który na kanwie opowieści biograficznej snuje rozważania o ostatnim półwieczu przemian w Polsce. Jakby tego było mało, w zasadzie każdy szanujący się tygodnik opinii ma swój wysokonakładowy „dodatek historyczny”, za pomocą którego prowadzi dalej ideologiczną wojnę, tyle że już w przełożeniu na interpretacje przeszłości, a nie tylko teraźniejszości. Na szczęście to nie wszystko.

Szybko okazało się, że wraz z historyczną scenografią odżywają także dawne formy XIX-wiecznej epiki literackiej. Powieści budowanych w zgodzie z tym realistycznym wzorcem, za którego „wzorzec z Sèvres” mogłyby służyć książki-mamuty Tołstoja, Dostojewskiego, twórczość Dickensa czy – u nas – Prusa, pojawia się coraz więcej. Do epickiej prozy XIX-wiecznej odwoływał się już Lód Dukaja, niejako zapowiadając ten trend; w podobnym czasie przyszły monumentalne Łaskawe Littela, My, topielcy Jensena, a ostatnio Dostatek Crummeya, rzecz może nie tak posągowa, na pewno krótsza, ale też kreśląca fascynujący fresk z surowego życia rybaków na XIX-wiecznej Nowej Funlandii. Zwieńczeniem popularności podobnych opowieści jest Wszystko, co lśni Eleonor Catton i Księgi Jakubowe Olgi Tokarczuk, powieści bardzo różne – ale też bardzo podobne, jeśli chodzi o metodę.

Czy bowiem jest to kryminał o nowozelandzkich poszukiwaczach złota, czy polifoniczna historia religijnego buntu na kresach XVIII-wiecznej Rzeczypospolitej, opowieść o tym, co było, stanowi punkt wyjścia do dyskusji, rozważań i refleksji nad teraźniejszością, czyli o tym, co być mogło, a czasem nawet jest. Zakrojone z podobnie wielkim rozmachem powieści nie tyle uczą nas historii – nie po to przecież sięgamy po beletrystykę – co udowadniają, że najegzotyczniejsze neverlandy wcale nie muszą się kryć na innych planetach czy w magicznych krainach high fantasy. Co cieszy zwłaszcza wówczas, kiedy człowiek uświadomi sobie, ile niewyeksploatowanych krain kryje wciąż historia ludzkości… Ja osobiście z utęsknieniem czekam na powieści rozgrywającą się na ten przykład w starożytnej Babilonii, w jukatańskich imperiach Indian mezoamerykańskich czy kambodżańskim Angor Wat – choć tu pewnie każdy z czytelników mógłby wymienić swoje typy, okresy i scenografie.

Inna sprawa, czy podobne ożywienie „mody na retro” w kulturze popularnej to jedynie przypadek i efekt działania prawa wielkich liczb – czy też raczej znak, że żyjemy w epoce dziejowo aktywnej, na historycznym uskoku historycznym na moment przed tąpnięciem, a twórcy po prostu wyczuwają szybciej te podskórne drżenia. Tak zwany „zwyczajny obywatel” mógłby się tego nawet obawiać… Z kolei kto jak kto, ale pisarze – i ich czytelnicy – nie powinni się raczej martwić tym, że przyszło im żyć w ciekawych czasach.

---

Michał Cetnarowski - prowadzi dział literatury polskiej w „Nowej Fantastyce”. Jest pisarzem, krytykiem i publicystą, a także redaktorem antologii „Głos Lema”. Jego książka "I dusza moja" została wydana pod patronatem lubimyczytać.pl.


komentarze [11]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
jatymyoni 03.12.2014 22:03
Bibliotekarz

Teza brzmi-powieść historyczna przeżywa renesas.A do tej pory co się działo z powieścią historyczną?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
tsantsara 04.12.2014 10:34
Bibliotekarz

Do tej pory pewnie trwało średniowiecze...:]

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
jatymyoni 04.12.2014 11:18
Bibliotekarz

Myślałam, że autor włączy się w dyskusje.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Michał Cetnarowski 05.12.2014 21:06
Autor/Redaktor

Autor był off-line ;-) Ale też odpowiedź na tak postawioną kwestię jest w felietonie: "Echem tego przyspieszenia wydaje się popularność tematów historycznych w kulturze masowej. Nie jest oczywiście tak, że popkultura dopiero odkryła dla siebie przeszłość i niezgłębioną egzotykę, którą niesie ze sobą zgłębianie historii. (...) Z tym że dzisiaj popularność scenografii i...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
jatymyoni 05.12.2014 21:27
Bibliotekarz

Przyznaję się,że nie zuważyłam, aby tematy historyczne w jakiś sposób były w odwrocie. Może dlatego, że jestem molem książkowym, który głównie czyta książki z biblotek, a więc z mniejszym dostępem do nowości. Moja teza brzmi, poza niektórymi gatunkami literackimi, książka powinna zawierać tło historycne, zyskuje w ten sposób. Natomiast prawdą jest, że w tej chwili jest moda...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Le_h_muet 03.12.2014 21:02
Czytelnik

Chyba nie rozumiem tezy autora. Od XIX wieku historia jest nieprzerwanie obecna w literaturze. Nie zauważyłem, by kiedykolwiek literatura odwróciła się od niej plecami.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Mikkjal 03.12.2014 19:47
Czytelnik

Z pogranicza fantastyki i powieści historycznej warto dodać "Cykl barokowy" Stephensona. Niestety, na razie fundusze nie pozwalają na zdobycie tej lektury w nowym wydaniu, a trudno zebrać poszatkowane na 8 tomów starsze.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Obywatel_Śliwka 03.12.2014 19:29
Bibliotekarz

Moje ulubione z historią w tle: Złodziejka książek Spóźnione wyznania a teraz czytam Człowiek, który czytał umarłych i też jest bardzo dobra.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Złodziejka książek  Spóźnione wyznania  Człowiek, który czytał umarłych
jatymyoni 03.12.2014 16:51
Bibliotekarz

Większość dobrych powieści pomijając fantasy i s-f (które mogą być też fantastyczne) ma w swoim tle historię. Ksiązki te pokazyją losy pojedyncze na tle przemian historycznych, społecznych i obyczajowych. Przykładem mozę być Hosseini "Chłopiec z latawcem", Cabre "Głosy Pamano" lub Zuzak "Złodziejka książek". Wziełam za przykład ostatnio przeczytane książki. Chyba dobra...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Między sklejonymi 03.12.2014 15:44
Bibliotekarka

Nie "Hutnik" tylko "Chutnik" (bo rozumiem, że chodziło o pisarkę), ale artykuł bardzo ciekawy (jak z resztą większość tego autora), dobry przegląd współczesnej powieści historycznej :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Michał Cetnarowski 03.12.2014 15:05
Autor/Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post