Historia u bram
Najczęściej są przyjemnie grubaśne, dobrze leżą w ręku i aż krzyczą do ciebie, żebyś je otworzył. Że o bogatym wnętrzu nie wspomnę. Powieści historyczne – i w ogóle historia w kulturze popularnej – przeżywają renesans.
Jak w dobrym kryminale, zaczyna się od morderstwa: historię całkiem niedawno uśmiercił Francis Fukuyama, amerykański politolog i ekonomista, który w 1992 roku wydał Koniec historii i Ostatni człowiek. Książki narobiły wówczas sporo szumu: autor przekonywał w nich, że z chwilą upadku Związku Radzieckiego dokonał się ostatni z ważnych procesów historycznych naszych czasów, a zglobalizowane społeczeństwa liberalnej demokracji osiągnęły ostateczny – bo najbardziej stabilny i „naturalny dla człowieka” – stan polityczny, kulturowy i ekonomiczny. I wszystko byłoby ładnie-pięknie, a zachodni neokonserwatyści z zakonu Fukuyamy żyliby długo i szczęśliwie w neoliberalnych gospodarkach globalnej wioski, gdyby ten trup w szafie nie okazał się nadspodziewanie żywotny; szybko bowiem okazało się, że – parafrazując Twaina – pogłoski o śmierci historii okazały się mocno przesadzone.
Jej chichot tym razem zabrzmiał jednak wyjątkowo gorzko i ponuro: najpierw zakipiał bałkański kocioł i zawrzało w krajach byłej Jugosławii, potem piekło na ziemi otworzyło się w Rwandzie, w Iraku od czasów Pustynnej Burzy tylko pogłębiał się kryzys, podobnie zagęściła się sytuacja w Czeczenii, a wreszcie – już w nowym tysiącleciu – doszło do zamachu na WTC, rozpoczęła się wojna w Afganistanie, na Dalekim Wschodzie rozbudził się chiński smok i potęga ekonomiczna Dekanu, przez globalną wioskę przetoczył się potężny kryzys finansowy, afery z WikiLeaks i niedawna ze Snowdenem obnażyły zakres inwigilacji w sieci, wybuchła Arabska Wiosna Ludów, Rosja zajęła Krym i wkroczyła na Ukrainę… Dziś już wiadomo, że historia nie tylko nie spowolniła, ale wręcz przyspieszyła, a jej żarna mielą tak szybko, jakby chciały nadrobić czasy zimnowojennego zamrożenia. (Lech Jęczmyk w swoim cyklu „Nowe średniowiecze” z tej obserwacji uczynił w ogóle podstawę swoich rozważań).
Echem tego przyspieszenia wydaje się popularność tematów historycznych w kulturze masowej. Nie jest oczywiście tak, że popkultura dopiero odkryła dla siebie przeszłość i niezgłębioną egzotykę, którą niesie ze sobą zgłębianie historii. Wszak powieść „płaszcza i szpady” – czy „karabeli i kontusza” w naszym polskim, sienkiewiczowskim wydaniu – to nie wynalazek ani dzisiejszych, ani nawet nie wczorajszych czasów; filmy spod znaku „gladiusa i sandałów” – żeby wspomnieć tylko o nich – też ściągały do sal kinowych tłumy na długo przed tym, zanim narodził się Fukuyama. Z tym że dzisiaj popularność scenografii i tematów historycznych wchodzi znów w fazę apogeum. Wystarczy spojrzeć na kilka najgorętszych tytułów i gatunków, jakie najchętniej czytamy, oglądamy czy w które obecnie gramy.
Przez kino przejechała właśnie "Furia" z Bradem Pittem w roli amerykańskiego porucznika Olgierda (w sumie szkoda, że nie Czereśniaka) – a Oscara za 2013 rok dostał "Zniewolony", film o niewolnikach w XIX-wiecznych Stanach Zjednoczonych. Z polskich produkcji dużo mówiło się m.in. o "Obławie", "Róży" (ale i "Domu złym", rekonstruującym siermiężnie przerysowany obraz PRL-u), paradokumentalnym "Powstaniu Warszawskim" czy popowym "Mieście 44". Wraz z bohaterami kasowej serii "Assassin’s Creed" odwiedzamy średniowieczną Jerozolimę czasu wypraw krzyżowych, renesansową Florencję, Boston z okresu amerykańskiej wojny o niepodległość czy Paryż z dni Rewolucji. Jeszcze bardziej widoczny jest ten trend w serialach telewizyjnych nowego typu, w których liczne grono wiernych fanów mają produkcje w typie "Rzymu", "Deadwood", "Mad Manów", "Wikingów" czy "Ripper Street", a nawet w produkcjach, w których tło historyczne nie wybija się na plan pierwszy – jak w "Detektywie" czy "American Horror Story" – poziom realizmu w odwzorowaniu niuansów scenografii stanowi wartość samą w sobie.
#####
W fantastyce estetycznie wybija się steampunk, z czego sprawę zdaje sobie każdy, kto choć raz wybrał się na cosplayowy konkurs strojów na jakimkolwiek konwencie: moda na wszystko, co kojarzy się z podrasowanym magicznie XIX wiekiem, okresem egzotycznych podróży, cudownych wynalazków, gogli, eteru i pary. W kryminałach – całkiem niedawno przeżywaliśmy boom na kryminały retro; powieści Krajewskiego, Wrońskiego czy Akunina wciąż zresztą mają licznych czytelników. W tak zwanym „głównym nurcie” – Chutnik pisze Dzidzię, w której w ogóle podstawą fabuły jest swoiście zaprezentowana „zemsta Historii”, Karpowicz Sońkę¸ Orbitowski Widma i Ogień, Twardoch nagrodzoną Paszportem Morfinę, a Szostak przewrotnego Dumanowskiego, gdzie w fikcyjnym życiorysie tytułowego bohatera odbijają się wszystkie polskie XIX-wieczne mitologie, postawy i dążenia niepodległościowe. Ba, NIKE w tym roku otrzymało Zajeździmy kobyłę historii, „autobiografia historyczna” Karola Modzelewskiego, profesora, który historią zajmuje się także z obowiązku zawodowego. To symptomatyczne, że nagrodę kojarzoną głównie z literatura piękną dostaje wywód, który na kanwie opowieści biograficznej snuje rozważania o ostatnim półwieczu przemian w Polsce. Jakby tego było mało, w zasadzie każdy szanujący się tygodnik opinii ma swój wysokonakładowy „dodatek historyczny”, za pomocą którego prowadzi dalej ideologiczną wojnę, tyle że już w przełożeniu na interpretacje przeszłości, a nie tylko teraźniejszości. Na szczęście to nie wszystko.
Szybko okazało się, że wraz z historyczną scenografią odżywają także dawne formy XIX-wiecznej epiki literackiej. Powieści budowanych w zgodzie z tym realistycznym wzorcem, za którego „wzorzec z Sèvres” mogłyby służyć książki-mamuty Tołstoja, Dostojewskiego, twórczość Dickensa czy – u nas – Prusa, pojawia się coraz więcej. Do epickiej prozy XIX-wiecznej odwoływał się już Lód Dukaja, niejako zapowiadając ten trend; w podobnym czasie przyszły monumentalne Łaskawe Littela, My, topielcy Jensena, a ostatnio Dostatek Crummeya, rzecz może nie tak posągowa, na pewno krótsza, ale też kreśląca fascynujący fresk z surowego życia rybaków na XIX-wiecznej Nowej Funlandii. Zwieńczeniem popularności podobnych opowieści jest Wszystko, co lśni Eleonor Catton i Księgi Jakubowe Olgi Tokarczuk, powieści bardzo różne – ale też bardzo podobne, jeśli chodzi o metodę.
Czy bowiem jest to kryminał o nowozelandzkich poszukiwaczach złota, czy polifoniczna historia religijnego buntu na kresach XVIII-wiecznej Rzeczypospolitej, opowieść o tym, co było, stanowi punkt wyjścia do dyskusji, rozważań i refleksji nad teraźniejszością, czyli o tym, co być mogło, a czasem nawet jest. Zakrojone z podobnie wielkim rozmachem powieści nie tyle uczą nas historii – nie po to przecież sięgamy po beletrystykę – co udowadniają, że najegzotyczniejsze neverlandy wcale nie muszą się kryć na innych planetach czy w magicznych krainach high fantasy. Co cieszy zwłaszcza wówczas, kiedy człowiek uświadomi sobie, ile niewyeksploatowanych krain kryje wciąż historia ludzkości… Ja osobiście z utęsknieniem czekam na powieści rozgrywającą się na ten przykład w starożytnej Babilonii, w jukatańskich imperiach Indian mezoamerykańskich czy kambodżańskim Angor Wat – choć tu pewnie każdy z czytelników mógłby wymienić swoje typy, okresy i scenografie.
Inna sprawa, czy podobne ożywienie „mody na retro” w kulturze popularnej to jedynie przypadek i efekt działania prawa wielkich liczb – czy też raczej znak, że żyjemy w epoce dziejowo aktywnej, na historycznym uskoku historycznym na moment przed tąpnięciem, a twórcy po prostu wyczuwają szybciej te podskórne drżenia. Tak zwany „zwyczajny obywatel” mógłby się tego nawet obawiać… Z kolei kto jak kto, ale pisarze – i ich czytelnicy – nie powinni się raczej martwić tym, że przyszło im żyć w ciekawych czasach.
---
Michał Cetnarowski - prowadzi dział literatury polskiej w „Nowej Fantastyce”. Jest pisarzem, krytykiem i publicystą, a także redaktorem antologii „Głos Lema”. Jego książka "I dusza moja" została wydana pod patronatem lubimyczytać.pl.
komentarze [11]
Teza brzmi-powieść historyczna przeżywa renesas.A do tej pory co się działo z powieścią historyczną?
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postDo tej pory pewnie trwało średniowiecze...:]
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postAutor był off-line ;-) Ale też odpowiedź na tak postawioną kwestię jest w felietonie: "Echem tego przyspieszenia wydaje się popularność tematów historycznych w kulturze masowej. Nie jest oczywiście tak, że popkultura dopiero odkryła dla siebie przeszłość i niezgłębioną egzotykę, którą niesie ze sobą zgłębianie historii. (...) Z tym że dzisiaj popularność scenografii i...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejPrzyznaję się,że nie zuważyłam, aby tematy historyczne w jakiś sposób były w odwrocie. Może dlatego, że jestem molem książkowym, który głównie czyta książki z biblotek, a więc z mniejszym dostępem do nowości. Moja teza brzmi, poza niektórymi gatunkami literackimi, książka powinna zawierać tło historycne, zyskuje w ten sposób. Natomiast prawdą jest, że w tej chwili jest moda...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejChyba nie rozumiem tezy autora. Od XIX wieku historia jest nieprzerwanie obecna w literaturze. Nie zauważyłem, by kiedykolwiek literatura odwróciła się od niej plecami.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postZ pogranicza fantastyki i powieści historycznej warto dodać "Cykl barokowy" Stephensona. Niestety, na razie fundusze nie pozwalają na zdobycie tej lektury w nowym wydaniu, a trudno zebrać poszatkowane na 8 tomów starsze.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postMoje ulubione z historią w tle: Złodziejka książek Spóźnione wyznania a teraz czytam Człowiek, który czytał umarłych i też jest bardzo dobra.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postWiększość dobrych powieści pomijając fantasy i s-f (które mogą być też fantastyczne) ma w swoim tle historię. Ksiązki te pokazyją losy pojedyncze na tle przemian historycznych, społecznych i obyczajowych. Przykładem mozę być Hosseini "Chłopiec z latawcem", Cabre "Głosy Pamano" lub Zuzak "Złodziejka książek". Wziełam za przykład ostatnio przeczytane książki. Chyba dobra...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejNie "Hutnik" tylko "Chutnik" (bo rozumiem, że chodziło o pisarkę), ale artykuł bardzo ciekawy (jak z resztą większość tego autora), dobry przegląd współczesnej powieści historycznej :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post