Sportowe podejście
„Jesienne dni! Jakby stworzone do jazdy na rowerze” – pisał Henry Miller w drugiej części "Różoukrzyżowania", w Plexusie mianowicie. Jechał ocienioną drzewami, żwirową ścieżką i nie czuł nic prócz wrażenia pędu w przestrzeni. „Krajobraz po obu stronach opada jak kartki kalendarza. Żadnych myśli, a nawet uczuć. Tylko nieustający pęd do przodu”. Po co uprawia się sport? Czy nie właśnie m.in. dla tych chwil pełnej, nasyconej pustki? Dziś - kilka zdań o sporcie w literaturze.
Jeździe na rowerze wiele miejsca poświęcił również Andrzej Bobkowski w swoich Szkicach piórkiem. Rowerową podróż przez Francję pod okupacją odbierał jako jeszcze bardziej wyzwalającą i pozwalającą się oderwać od swoich myśli i spraw niż cytowany wcześniej Miller. „Wspaniałe, zwierzęce uczucie rozkoszy, w której cała uwaga koncentruje się na szybkości, drogowskazach, jedzeniu i znalezieniu noclegu. Mam wrażenie, że jeszcze nigdy w życiu nie miałem wszystkiego do tego stopnia, tak absolutnie gdzieś – i pewnie dlatego jest mi tak dobrze”.
Z zupełnie innych powodów było dobrze Humbertowi Humbertowi z Lolity. Jemu sport dostarczał przyjemności wyższego rzędu – jeśli dostrzec w nim estetę – lub niższego rzędu – jeśli widzieć w nim jedynie kogoś, kto z lubością oddaje się swoim perwersjom.
„Usiłowałem nauczyć ją gry w tenisa, żebyśmy mieli więcej wspólnych rozrywek. (…) Od naszych meczów wolała, o dziwo (…) nieforemny surogat, nieudolną odbijankę – więcej biegania za piłką niż samej gry – z wiotką, wątłą rówieśniczką, cudownie urodziwą w typie ange gauche.(…) Zostawiałem je same i dalej patrzyłem, porównując ich ciała w ruchu, a szyję owijał mi jedwabny szal; działo się to chyba gdzieś w południowej Arizonie – dni podbite były leniwą podszewką ciepła, niezręczna Lo zamierzała się na piłkę i chybiała, i klęła, i posyłała erzac serwu prosto w siatkę, i odsłaniała mokry, lśniący, młody puch pachy, rozpaczliwie wywijając rakietą, a jeszcze bardziej od niej mdła partnerka sumiennie goniła za każdą piłką i nie znajdywała ani jednej; lecz obie przepięknie cieszyły się grą i czystymi, dźwięcznymi głosami obwieszczały dokładny wynik swych nieporadnych zabiegów” (s. 195-196).
O kobiecym sporcie, tym razem jednak opartym na autentycznej rywalizacji, a nie na zabawowych przepychankach, pisał też Jonathan Franzen w Wolności – Patty była profesjonalną koszykarką do czasu fatalnej kontuzji. Zapasy u Johna Irvinga stały się drugą z pierwszych rzeczy, jakie się kojarzą z jego książkami (pierwszą niech każdy ustali sam w zaciszu swojego domostwa), a o boksie – o boksie pisali i Nabokov (w esejach), i Hemingway, i mniej od nich znany, a szkoda, Lars Saabye Christensen w Półbracie.
Przypominacie sobie książki, w których sport odgrywał kluczową rolę, lub pisarzy, dla których pewna dyscyplina sportowa miała szczególne znaczenie? A z moich bardziej osobistych pytań: kto jeszcze równie znakomicie jak Bobkowski pisał o jeździe na rowerze?
komentarze [6]
Liczy się każda sekunda
No mountain high enough. Raising Lance, Raising Me
A teraz zupelnie nie wiem co mam o tych książkach myśleć :(
Obrona Łużyna
chyba najpiekniejsza książka z szachami- bardziej niz tylko w tle wydarzeń!
Opętani
Główny bohater książki Gombrowicza "Opętani", Marian Walczak (a od pewnego momentu powieści Leszczuk) był trenerem tenisa, którą to dyscyplinę uprawiała również główna bohaterka Maja Ochołowska. Być może tenis nie jest motywem przewodnim fabuły, ale pojawia się kilka ciekawych i żywych opisów pojedynków toczonych przez Leszczuka,...
O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu
autobiograficzna
oraz oczywiście lekka atletyka w
Disneyland
Jedyna książka w której sport grał ważną rolę jaka przychodzi mi do głowy to "Wielki Marsz" Stephena Kinga, ale opisuje ona dość groteskową wręcz makabryczną wersje zwykłego marszu. Nawiasem mówiąc to jedna z moich ulubionych książek Kinga, bardzo polecam.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post