Grafik, ilustrator, projektant. Czyta wszystko - etykietki do szamponów, dzieła współczesne i klasykę literatury. Zbiera gumki recepturki, ptasie pióra i starocie. Hobbystycznie pisze opowiadania na starej maszynie do pisania. Posiadaczka dwóch kotów i kaktusa. Rysuje, szkicuje, maluje, robi logotypy i plakaty.https://nikolakucharska.myportfolio.com/
„Kurzol”. Litery są duże, jest mnóstwo ilustracji i komiksów. Nasz tytułowy Kurzol to kurzowy stworek mieszkający pod łóżkiem, ale bez obaw jest on całkiem sympatyczny, a na dodatek posiadacz magicznej klepki, dokładnie piątej, tej której często ludziom brakuje 😊 To właśnie za jej sprawą Antek wraz z Kurzolem przenoszą się do wnętrza organizmu zapoznając się ze wszystkim co się tam znajduje. Ala czytała część Gdzie podział się sen, ale jest więcej części Kurzola, wszystkie utrzymane w tym fajnym klimacie. Chyba nie ma fajniejszego sposobu na przedstawienie czerwonych krwinek, kortyzolu czy płytek krwi.
Zaskoczyła mnie ta książka! Zachwyciła! Bo chociaż z niejednego pieca jadłam, a język polski to mój konik, to nigdy bym nie przypuszczała, że można stworzyć tak rewelacyjną pozycję o związkach frazeologicznych! Tak wesołą i przystępną. I obszerną!
Co tu dużo mówić, język polski nie jest łatwy. Skomplikowana odmiana przez przypadki, przyprawiająca o dreszcze ortografia i jeszcze cała masa powiedzonek, których znaczenia nie można traktować dosłownie. Te ostatnie są dla dzieci niczym marsjański szyfr, który potrafi narobić niezłego bigosu.
Bohaterowie książki - Baśka i Maks, postanawiają zrozumieć, co właściwie mają na myśli dorośli, mówiąc różne dziwaczne rzeczy. Chociażby takie, że ktoś ostrzy sobie zęby, lata z wywieszonym językiem, pali za sobą mosty, ma dziurawe ręce, czy łapie Pana Boga za nogi. Oczywiście to tylko maleńki przykład, bo dorośli siedzą też pod pantoflem (lub na tureckim kazaniu),płacą żywą gotówką, owijają sobie kogoś wokół palca i robią całą masę innych, cudacznych rzeczy.
Aby dowiedzieć się, o co właściwie w tym wszystkim chodzi, dzieci rozpoczynają prywatne śledztwo. Bardzo profesjonalne, bo z wywiadami, eksperymentami, dokładną obserwacją, a nawet bajkami i przepisami kuchni polskiej (będą np. rzucać grochem o ścianę).
Na blisko 300 stronach śledzimy, jak krok po kroku, Baśka i Maks rozszyfrowują język, który chociaż jest polski, to początkowo brzmi absurdalnie niezrozumiale. A wszystko w towarzystwie dowcipnych, dynamicznych, urozmaiconych ilustracji.
Świetna jest ta książka! Gorąco ją Wam polecam! Od 8 r.ż.