rozwiń zwiń

Czytamy w weekend

LubimyCzytać LubimyCzytać
03.02.2017

Jeśli jesteście mieszkańcami dużych miast: Poznania, Warszawy, Krakowa czy Wrocławia, to z pewnością śledzicie doniesienia o zanieczyszczeniu powietrza. I zapewne, jeśli jesteście molami książkowymi, to ostrzeżenia, że lepiej zostać w domu was specjalnie nie martwią, bo przynajmniej nie macie wyrzutów sumienia, że zamiast uprawiać sporty na świeżym powietrzy siedzicie zawinięci w koc, z książką w ręce. A jeśli macie szczęście mieszkać w miarę czystym otoczeniu to cóż... musicie szukać innych wymówek!

Czytamy w weekend

Introwertyk to taka cortazarowska nadzieja – to cichy bohater codzienności. Jego życie wypełniają małe wielkie wyzwania, niemal co dzień musi wychodzić poza swoją strefę komfortu. Choć najbardziej lubi spędzać czas sam, ubiera płaszcz i rusza w świat. Choć woli słuchać niż mówić, czasem coś jednak powie i zaskakuje trafną obserwacją. Gdy wpada na świetny pomysł, musi zmobilizować swoje siły mentalne, by podzielić się nim na forum. Gdy przychodzi mu wystąpić publicznie, robi to, i to nie najgorzej, ale po wystąpieniu przez kilka godzin wraca do siebie – w ciszy, najchętniej w samotności lub wśród najbliższych, do nikogo się nie odzywając, czytając książkę – gdyż tak mocno zużywa się, spala zmuszony do uzewnętrznienia. A czasem, nawet wtedy gdy specjalnie niczego się od niego nie oczekuje, poza tym że ma spędzić kilka godzin z innymi ludźmi, którzy mówią, żartują, zagadują siebie i jego i których skądinąd bardzo lubi, czuje się wyczerpany. Zaczyna go boleć głowa i musi zażyć chwili samotności wraz z tabletką przeciwbólową, by się zregenerować i odzyskać swoje poczucie mocy. Współczesnemu introwertykowi często bywa ciężko – dzisiejsza rzeczywistość stworzona jest dla ekstrawertyków, głośnych, przekonanych o swoich racjach i rozpychających się łokciami. Niemających czasu, by zawracać sobie głowę tymi, którzy mówią ciszej i spokojniej i źle znoszą ciągle nakręcające się zamieszanie.

Jak introwertycy radzą sobie w tych warunkach? Jakie stosują strategie przetrwania? Co robią, by uchodzić za bardziej ekstrawertycznych i jak to odreagowują? Jak lepiej komunikować się w relacjach introwertyk-ekstrawertyk? Jak rozmawiać z introwertykami, by poczuli się z nami dobrze? Te pytania są mi bliskie co najmniej z trzech powodów. Po pierwsze dlatego, że mam wiele introwertycznych cech i potrzeb (choć ostatecznie nie określiłabym siebie jako introwertyczki), które muszę przełamywać, by realizować różne zadania. Po drugie, i w pracy, i w najbliższym otoczeniu spotykam się z introwertykami, których chciałabym lepiej rozumieć. Po trzecie, komunikacja z introwertykami to część interesującego mnie obszaru komunikowania społecznego. Książkę Ciszej proszę w tym kontekście polecał jeden z moich ulubionych wykładowców. Gdy więc dowiedziałam się, że Jagoda ją posiada, poprosiłam ją o pożyczenie – i dzięki Jagodzie będę mieć przyjemność spędzić z nią cichy, introwertyczny weekend.

Z „Moją walką” Knausgårda wpadłem jak śliwka w kompot. Otóż, po początkowym entuzjazmie, nie do końca chce mi się ją czytać. Proszę mnie źle nie zrozumieć, podoba mi się jego proza. Natomiast nie mam przekonania, że historia, którą ów palacz papierosów z Norwegii ma do przekazania, nadawała się do rozpisania aż na sześć grubaśnych tomiszczy. Rzecz w tym, że nie lubię zostawiać rzeczy niedokończonych. Po pierwszej części szybko chwyciłem za drugą. W kolejce czekała już trzecia, ale ona musiała swoje odstać. Nie nęciła. Ale nie było rady, po tylu przeczytanych stronach wiedziałem, że i na nią przyjdzie pora. I wiecie co? Bardzo mi się ta książka podobała. Pisałem o niej zresztą w jednym w zeszłorocznych odcinków Czytamy w weekend. Knausgård posiada niebywały talent do plastycznego opowiadania. Kiedy zatopię się w lekturze zapominam o wszystkim co złe. Że ta opowieść nie jest szczególnie wyjątkowa. Że autor zafundował światu swego rodzaju literackie selfie (może stąd wynika jego globalna popularność). Ale nikt tak pięknie nie pisze o „dupie Maryni”, jak on. Jego słowa niosą czytelnika. Tom czwarty niemal od dnia premiery zerkał na mnie z wyrzutem z półki. Jeszcze trochę by pewnie zerkał, gdybym na Gwiazdkę nie dostał tomu piątego. Ich połączonych spojrzeń nie dałbym rady długo wytrzymać. W ten weekend przyjdzie na niego czas. Co więcej, jestem przekonany, że doczytam ten cykl do końca (jeśli wytworzyła się tu jakaś reguła, tom piąty skonsumuję w okolicach premiery szóstego). I nie będę się przy tym nudził!

Ostatnio sięgam zdecydowanie częściej po film, niż po książkę. Częstotliwość moich wyjść do kina odczuł nie tylko studencki budżet, ale też nieruszone w styczniu pozycje z listy „do przeczytania”. Jednak gdy na LC pojawił się artykuł z konkretną datą serialu stworzonego na podstawie książki Atwood, poczułam presję. Przecież kwiecień już niebawem, a ja nie chcę na świeżo konfrontować fabuły powieści z serialem.

Dostanie Opowieści podręcznej na wyłączność graniczy z cudem, ponieważ żadna księgarnia nie ma jej w swojej ofercie, a jedyny używany egzemplarz, na jaki udało mi się trafić, był wystawiony za, uwaga, sto polskich złotych. Przecież to rozbój w biały dzień! Pozwolę sobie na mały apel do wydawnictw: macie idealną okazję, żeby wznowić wydanie! Ja z pewnością kupię! Tymczasem muszę obejść się smakiem i skorzystać z zasobów bibliotecznych. Nici z pisania po książce.

„Opowieść podręcznej”, w odróżnieniu od antyutopii Huxleya, nie rozpoczyna się ekspozycją, która łopatologicznie przedstawia zasady funkcjonowania wykreowanego świata. Autorka przemyca fragmenty nowej rzeczywistości w opisach codzienności głównej bohaterki i jej wspomnieniach, co uważam za duży walor. Nie dotarłam jeszcze do połowy, a za brzegi pożółkłych stron wystaje już kilkanaście niebieskich karteczek. To będą pierwsze cytaty, które zasilą moje konto w serwisie.

A wy po co sięgnięcie w ten weekend?


komentarze [159]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
zuza033 05.02.2017 22:06
Czytelniczka

U mnie co prawda smogu nie ma i spokojnie mogę wyjść z domu, ale nie ma to jak móc w końcu zacząć czytać Harry Potter i Przeklęte Dziecko

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Harry Potter i Przeklęte Dziecko
Monika 05.02.2017 17:22
Czytelniczka

a ja czytam Medicus z Saragossy

wciągnęła mnie ta książka od pierwszych stron.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Medicus z Saragossy
fossa 05.02.2017 16:10
Oficjalny recenzent

Wreszcie!
A Little Life

od ponad roku czekałam na tę chwilę :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 A Little Life
ChanLee 05.02.2017 15:54
Czytelnik

Za oknem śnieg i mgła śmierdząca plastikiem, więc zaczytuję się w Ganbare! Warsztaty umierania. Zajebista. O Japonii więcej się dowiesz niż z Japońskiego wachlarza Bator. :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Ganbare! Warsztaty umierania
_Magnolia_ 05.02.2017 16:36
Czytelniczka

O! Dobrze wiedzieć :) .

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
ChanLee 05.02.2017 17:03
Czytelnik

Warto to przeczytać.
To książka bez zbędnego słodzenia i zachwycania się odmiennością Tokio i samych obywateli - jak to było w przypadku Bator. Tutaj jest brutalnie, pełno absurdów i ciekawostek, które aż się proszą o rozszerzenie tematu. Na pewno ją kupię, bo obecny egzemplarz udało mi się trafić w bibliotece. :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
_Magnolia_ 05.02.2017 14:32
Czytelniczka

W Warszawie niestety jest ten problem, wieczorem jest mgła, ale nie wilgotna i lepka, tylko sucha i dziwnie pachnąca (zapach ten, unasza się także w dzień). Dopiero dziś jest trochę wiatru i od czasu do czasu sypie śnieg, to wreszcie można było otworzyć okna.

Ostatnio czytam Z mgły zrodzony doszłam do połowy i, tak szczerze, nie...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
 Z mgły zrodzony
ChanLee 05.02.2017 15:57
Czytelnik

A słyszałam tyle dobrego o tym cyklu. :(

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
_Magnolia_ 05.02.2017 16:35
Czytelniczka

No ja też :/. Jeżeli ktoś się mocno skupia na zdolnościach tzw. Allomantycznych (czyli taki rodzaj magii polegająca na tym, że jak się połyka pewne metale ma się pewne moce), to reszta nie będzie mu przeszkadzała. Na razie nie raz byłam przerażona, że przeczytałam 80 stron i było tylko parę rzeczy, które rzeczywiście coś wnaszają do fabuły, a reszta to takie gadki o niczym,...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
ChanLee 05.02.2017 17:11
Czytelnik

To raczej jeden z typów książek, który ma w sobie łopatologiczne opisy, które zamiast pobudzać wyobraźnię to ją zastępują. Często mają tę wadę wszystkie książki-kloce. Jedyne komu mogę to wybaczyć to King, ale jego gadaninę trzeba lubić. :)

Kurde. Jak dotąd to pierwsza negatywna opinia o tym cyklu, więc raczej ją sobie wypożyczę niż kupię. Może faktycznie im dalej, tym lepiej?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
_Magnolia_ 05.02.2017 18:19
Czytelniczka

Nie tyle problemem są tu opisy, co za duża ilość dialogów, które po prostu nudzą. Opisy są łopatologiczne gdy chodzi o te zdolności (powtarzające do znudzenia), ale z całą resztą to nie wydaje mi się by zabierały miejsce na własną wyobraznię.

A wiesz, że chciałam sobie kupić na gwiazdkę? Ale wstrzymałam się, bo różnie z tymi wychwalonymi pod niebiosa książkami bywa, a też...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Jarosław Asztemborski 06.02.2017 08:39
Czytelnik

Muszę was niestety zasmucić. Im dalej tym gorzej... Opisy przyjęć i pojedynków są całkowicie pozbawione sensu. W dodatku wymuszony romans. A motywacje Kelsiera są wyjątkowo niejasne. Tym wątku czuć było potencjał, ale autor pominął go. A to tylko pierwszy tom z trzech, a potem jeszcze kolejna trylogia osadzona w późniejszym okresie. Przeczytałem tylko pierwszą trylogię,...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Jarosław Asztemborski 06.02.2017 08:39
Czytelnik

Muszę was niestety zasmucić. Im dalej tym gorzej... Opisy przyjęć i pojedynków są całkowicie pozbawione sensu. W dodatku wymuszony romans. A motywacje Kelsiera są wyjątkowo niejasne. Tym wątku czuć było potencjał, ale autor pominął go. A to tylko pierwszy tom z trzech, a potem jeszcze kolejna trylogia osadzona w późniejszym okresie. Przeczytałem tylko pierwszą trylogię,...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
_Magnolia_ 06.02.2017 10:50
Czytelniczka

@Jarosław no właśnie, zamiast tego powinna być obfita w intrygi, kombinacje różne, przecież tu mowa o rebelii i obalenia Ostatniego Imperium trwający ponad 1000 lat! Przyznam się, że widząc taką książkę, jakby nie było grubą, liczącą dobrze ponad 600 stron, liczyłam, że będzie trzeba się nad nią dobrze skupić by niczego nie przegapić (specjalnie nawet czekałam na moment...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
verielle 05.02.2017 14:04
Czytelniczka

Sesja za mną, czas na odpoczynek, więc weekend spędzam z książką pani Lackberg Niemiecki bękart

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Niemiecki bękart
Saha 05.02.2017 13:59
Czytelnik

Amerykańscy bogowie

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Amerykańscy bogowie
Soloriel 05.02.2017 11:52
Czytelniczka

Jeszcze kilkanaście stron do końca Czerwony smok
i zacznę Hannibal
Milczenie owiec już przeczytane wcześniej :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Czerwony smok  Hannibal
Gabriela 05.02.2017 10:54
Czytelniczka

Pokolenia. Powrót do domu

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Pokolenia. Powrót do domu
Ewelina 05.02.2017 10:54
Czytelniczka

Skończyłam w nocy Zanim zasnę, a dziś zaczynam Everville

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post