Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Brudny i ponury obraz PRL-owskiej rzeczywistości. Bohaterowie książki są niespełnieni życiowo, a ich niezrealizowane nadzieje autorka ukazuje w groteskowy, prześmiewczy sposób (przypominający mi Gombrowicza). Świetnie się czyta (Masłowska ma ucho do gładkiego języka), ale nie należy spodziewać się jakiegoś rozwiązania fabularnego. Nie bez powodu klamrę dla całości stanowi Bowie, który nie przynależy do głównych postaci utworu, a ma jedynie go otworzyć i zamknąć.

Brudny i ponury obraz PRL-owskiej rzeczywistości. Bohaterowie książki są niespełnieni życiowo, a ich niezrealizowane nadzieje autorka ukazuje w groteskowy, prześmiewczy sposób (przypominający mi Gombrowicza). Świetnie się czyta (Masłowska ma ucho do gładkiego języka), ale nie należy spodziewać się jakiegoś rozwiązania fabularnego. Nie bez powodu klamrę dla całości stanowi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Abercrombie klasa. Wielowątkowa opowieść, wypełniona akcją, postaciami, pysznymi wymianami zdań, humorem, realizmem mimo fantastyki i fikcyjnej rzeczywistości (w rewolucji przemysłowej odnaleźliby się bohaterowie "Ziemi obiecanej"). Może i autor trochę popłynął w romansach, może fabuła finalnie wydaje się wprowadzeniem do czegoś więcej (a jak na swój rozmiar, mogłaby być czymś więcej), ale też duże wydarzenia potrafią zblaknąć, gdy już spojrzy się na nie z dystansu

Tak czy siak, znakomite otwarcie.

Abercrombie klasa. Wielowątkowa opowieść, wypełniona akcją, postaciami, pysznymi wymianami zdań, humorem, realizmem mimo fantastyki i fikcyjnej rzeczywistości (w rewolucji przemysłowej odnaleźliby się bohaterowie "Ziemi obiecanej"). Może i autor trochę popłynął w romansach, może fabuła finalnie wydaje się wprowadzeniem do czegoś więcej (a jak na swój rozmiar, mogłaby być...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Literacki fenomen

"Rękopis znaleziony w Saragossie" to wielkie dzieło poruszające się na gruncie grozy, romansu, przygody, powieści płaszcza i szpady, a tematycznie biorące na warsztat filozofię, moralność, religię czy historię (zmieszaną z fikcją). Tę rozpiętość umożliwia oddanie głosu wielu postaciom, które opowiadają swoje opowieści, często przy okazji opowieści kogoś innego. Opowieść w opowieści w opowieści... Takie wielopiętrowe powikłania są tutaj normalnością, ale uważny czytelnik zgubi się prędzej w końcowym gąszczu polityki i systemie Velasqueza, postaci, która do kategorii wiedzy dorzuca jeszcze matematykę.

Wielość znaczeń i wątków, intertekstualność, poszlaki, fragmenty inspirowane podróżami, odnoszenie się do różnych dziedzin wiedzy – to mógł rozplanować i napisać tylko geniusz. Ktoś mógłby uciekać od tak pojmowanej, ambitnej i złożonej klasyki, ale rozrywki jest tu przecież co nie miara. Gotyckie historie rozpalają w duszy czytającego ekscytację, zmysłowe romanse z zauważalną erotyką (bywa, że i demoniczną!) wywołują niemal podniecenie, czarny humor bawi, a intrygi emocjonują. To czyta się z prawdziwym zainteresowaniem.

"Rękopis..." jest literackim fenomenem nie tylko ze względu na swoją najwyższą jakość. To powieść, która ma właściwie trzy kształty: pierwotny i niedokończony; drugi, już dokończony, ale za życia autora niewydany, możliwe więc, że mógł dokonać jeszcze poprawek; trzeci miksujący te dwie wersje i z inwencją twórczą tłumacza, Chojneckiego. Przeczytałem tę drugą, najbardziej zgodną z wizją autora. Ukazała się nakładem Wydawnictwa Literackiego.

Literacki fenomen

"Rękopis znaleziony w Saragossie" to wielkie dzieło poruszające się na gruncie grozy, romansu, przygody, powieści płaszcza i szpady, a tematycznie biorące na warsztat filozofię, moralność, religię czy historię (zmieszaną z fikcją). Tę rozpiętość umożliwia oddanie głosu wielu postaciom, które opowiadają swoje opowieści, często przy okazji opowieści kogoś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Powieść traktat, która obok podróży bohaterów do fikcyjnego państwa Ciemnogrodu przedstawia wiele cennych myśli na temat funkcjonowania kraju, m.in. w zakresie edukacji, religii czy finansów.

Ciemnogród jest państwem zacofanym i pełnym źle działających trybików. Dużo z tego można odnieść do dzisiejszej rzeczywistości, bo ludzie u władzy bardzo się nie zmienili (pęd za pieniędzmi, wykorzystywanie posiadanych stanowisk), a religia dalej uzurpuje sobie wysokie, dobrze opłacane miejsce. Potocki świetnie pokazuje także sposób, w jaki można pokonać drugą stronę dyskusji (mieszanie jej ze skrajnością, to się dzieje teraz w dyskusjach prawicy z lewicą).

Zarazem jest to historia, która przechodzi coraz odważniej w sielankę, ale którą czyta się zaskakująco dobrze. Pod warunkiem, że czyta wprawiony czytelnik, bo zdania są rozbudowane do przesady, a ich konstrukcja już niedzisiejsza. Niemniej są tu: romans, jakieś (proste) intrygi, humor (obalający głupie zabobony), serdeczne stosunki między postaciami i bogato opisywany świat (można poczuć klimat podróży).

Powieść traktat, która obok podróży bohaterów do fikcyjnego państwa Ciemnogrodu przedstawia wiele cennych myśli na temat funkcjonowania kraju, m.in. w zakresie edukacji, religii czy finansów.

Ciemnogród jest państwem zacofanym i pełnym źle działających trybików. Dużo z tego można odnieść do dzisiejszej rzeczywistości, bo ludzie u władzy bardzo się nie zmienili (pęd za...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przekaz powieści, zwłaszcza jak na swoje czasy, jest bardzo ważny. Historia ma parę wzruszających momentów i mogła być mocnym dramatem. Dlaczego nie jest? Bo to powieść tendencyjna.

Autorka jakby nie wierzyła w czytelnika, któremu musi powtarzać swoje nauki z ujawnieniem narratora (osobiście czuję przykrość, gdy muszę z wydarzeń przenosić się do jego lekcji). Pytania retoryczne padają w zbyt dużej gęstości, ogólnie w "Marcie" nic nie można nazwać subtelnym.

Nie jestem też przekonany co do długości powieści. Pierwsza połowa jeszcze emocjonuje, ale w drugiej wyraźny jest schemat: szansa na pracę dla Marty i przeszkoda nie do przejścia (w postaci braku talentu bądź wyrobienia zdolności albo nieodpowiedniej płci). Oczywiście narrator się ujawnia, tłumaczy, że tak musiało być, lecz "Martę" czytałoby się lepiej, gdyby treść została wzbogacona, a zbliżający się finał nie był do przewidzenia.

Orzeszkowa nie idzie zupełnie w ślady Kraszewskiego, który w "Dziecięciu Starego Miasta" fabułę traktuje jako pretekst do dydaktyki, przez co jego wartość artystyczna jest bardzo niska. "Marta" jest lepsza, dydaktyzm, choć też nachalny, nie niweczy pewnych zalet dramatycznej historii, nawet gdy ta zostaje nagięta w celu wzmocnienia przekazu.

Przekaz powieści, zwłaszcza jak na swoje czasy, jest bardzo ważny. Historia ma parę wzruszających momentów i mogła być mocnym dramatem. Dlaczego nie jest? Bo to powieść tendencyjna.

Autorka jakby nie wierzyła w czytelnika, któremu musi powtarzać swoje nauki z ujawnieniem narratora (osobiście czuję przykrość, gdy muszę z wydarzeń przenosić się do jego lekcji). Pytania...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Wiedźmin. Córka płomienia Aleksandra Motyka, Marianna Strychowska
Ocena 6,7
Wiedźmin. Córk... Aleksandra Motyka, ...

Na półkach: , , ,

Aleksandra Motyka i Marianna Strychowska przywracają moją wiarę w sens komiksowego "Wiedźmina".

Bez wątpienia najlepszy z tomów, i rysunkowo, i fabularnie. Czytelnik od razu zostaje wrzucony w nową przygodę, która jest prowadzona wartko i z humorem, zapewnianym m.in. przez Jaskra. Dodać orientalne klimaty nawiązujące do "Serc z kamienia" i ilustracje, na które chce się patrzeć, a nie przymykać oczy, żeby nie dostrzec uproszczonych twarzy. Bardzo dobra robota. Dałem się porwać tej historii, a sięgałem po nią bez wiary. Można byłoby tylko bardziej rozwinąć Ofir, pełniący głównie rolę tła. 7 z plusem (po namyśle, bo w pierwszej chwili było 8).

Aleksandra Motyka i Marianna Strychowska przywracają moją wiarę w sens komiksowego "Wiedźmina".

Bez wątpienia najlepszy z tomów, i rysunkowo, i fabularnie. Czytelnik od razu zostaje wrzucony w nową przygodę, która jest prowadzona wartko i z humorem, zapewnianym m.in. przez Jaskra. Dodać orientalne klimaty nawiązujące do "Serc z kamienia" i ilustracje, na które chce się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie przepadam za motywami martyrologicznymi, chyba że u Mickiewicza. Kiedyś pisałem o "Morfinie" Twardocha, że cenię ją właśnie za rozprawienie się z mitami o świętej walce Polaków o niepodległość. Mimo to, a może dzięki takim wątkom, powieść jest "arcypolska". Powieść Kraszewskiego też jest arcy-, tylko że arcynadęta.

W "Dziecięciu Starego Miasta" znajduje się cała ta patetyczna mowa o męczennictwie z bardzo częstymi odwołaniami do chrześcijaństwa. Bez dystansu, wszystko na poważnie do bólu, powtarzalne tak, że po kilkudziesięciu stronach można przestać czytać i wziąć się za jakiejś streszczenie. Może w dwóch-trzech sytuacjach przerwany zostaje pompatyczny marazm.

Autor ukazuje Polskę w 1860 roku, z wyraźną tendencją, ze z góry określonym przekazem. Nie ma miejsca na historię i postacie (opisywane tak, jakby się czytało charakterystykę na zajęcia), wystarczy dużo rozmów o wielkiej miłości (fatalny wątek romansowy) i potrzebie poświęcenia. Pozytyw jest jeden: opisy Starego Miasta, to nadanie mu prawie że osobowości jako tako wychodzi. Cała reszta nie.

Nie przepadam za motywami martyrologicznymi, chyba że u Mickiewicza. Kiedyś pisałem o "Morfinie" Twardocha, że cenię ją właśnie za rozprawienie się z mitami o świętej walce Polaków o niepodległość. Mimo to, a może dzięki takim wątkom, powieść jest "arcypolska". Powieść Kraszewskiego też jest arcy-, tylko że arcynadęta.

W "Dziecięciu Starego Miasta" znajduje się cała ta...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czarno-białe ilustracje, prosta historia zemsty, noir, miasto grzechu.

Kreacja świata na medal, chce się pobyć tu dłużej oraz popatrzeć na więcej demoralizacji i grzechu. Bohater narrator to nietypowy gość, brzydki mięśniak, niegłupi (odpowiednik detektywa), sentymentalny. I tylko historia zostawia pewien niedosyt. Mniej i prościej nie do końca oznacza dość — po mocnym uderzeniu fabuła traci przez przewidywalną akcję i nacisk na dłuższą narrację.

Do tego motyw zemsty został tak przeorany przez wszelakich twórców, że trzeba więcej do zachwytu w jego realizacji. Ale doceniam całość, zwłaszcza że minimalizm to trudna, tu dobrze wykonana sztuka.

Czarno-białe ilustracje, prosta historia zemsty, noir, miasto grzechu.

Kreacja świata na medal, chce się pobyć tu dłużej oraz popatrzeć na więcej demoralizacji i grzechu. Bohater narrator to nietypowy gość, brzydki mięśniak, niegłupi (odpowiednik detektywa), sentymentalny. I tylko historia zostawia pewien niedosyt. Mniej i prościej nie do końca oznacza dość — po mocnym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Mariaż powieści awanturniczej z dramatem o niewolnictwie. Przez większość czasu autor utrzymuje lekki styl, potrafi żartować z ludzi wszelkiego rodzaju i podchodzić do tematu z humorystycznym dystansem. Rewolwery nieraz idą w ruch, a z głównego bohatera jest niezły hultaj, ładujący się w kolejne kłopoty.

Czasem jednak jest też poważnie. Zwłaszcza finał ma dramatyczny wydźwięk, gdy wiemy, że dla niektórych będzie to koniec życia, a tak wyśmiewany Starzec John Brown w swoim religijnym szaleństwie okazuje większą mądrość i dobroć niż niejeden zwykły, poczciwy człowiek. McBride świetnie wyważył te dwa aspekty "Ptaka dobrego Boga": awanturniczą przygodę i dramat.

Tłumaczenie jest wspaniałe, choć trzeba chwili, żeby się do niego przyzwyczaić. Wypełnione błędnym zapisem i ze specyficzną stylizacją pozwala oddać narratora i bohatera historii, ale też język innych postaci. Moja ocena książki to 8+.

Mariaż powieści awanturniczej z dramatem o niewolnictwie. Przez większość czasu autor utrzymuje lekki styl, potrafi żartować z ludzi wszelkiego rodzaju i podchodzić do tematu z humorystycznym dystansem. Rewolwery nieraz idą w ruch, a z głównego bohatera jest niezły hultaj, ładujący się w kolejne kłopoty.

Czasem jednak jest też poważnie. Zwłaszcza finał ma dramatyczny...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Gotham Central: Na służbie Ed Brubaker, Noelle Giddings, Matt Hollingsworth, Michael Lark, Lee Loughridge, Greg Rucka
Ocena 7,7
Gotham Central... Ed Brubaker, Noelle...

Na półkach:

Spodziewałem się dużo więcej. Pomysł jest dobry: pokazać walkę z przestępczością z perspektywy zwykłych gliniarzy, którzy niechętnie zwracają się o pomoc do Batmana. Można było zaprezentować przyziemne kryminalne sprawy, kameralne dramaty i stworzyć sympatyczny team detektywów.

Pierwsze dwie historie dobrze realizują ten zamysł, ale z widocznym mankamentem: fabuły są nieprzekonujące. Szczegóły zbyt słabo się ze sobą łączą, rozwiązanie przychodzi ot tak, a jednocześnie same sprawy zdają się dość proste. Jakoś się to broni, bo można pokibicować tym dobrym, pooglądać policyjną pracę od kuchni i jest to pewna świeżość w komiksach ze świata DC.

Trzecia historia, najdłuższa, ma najgorszą intrygę i bardziej dotyka strony obyczajowej. Jednak w tej obyczajowej stronie nie znajduję nic unikalnego, może poza zakończeniem, które może jednak zostać dalej pociągnięte, a wtedy wątek okaże się typowy.

Spodziewałem się dużo więcej. Pomysł jest dobry: pokazać walkę z przestępczością z perspektywy zwykłych gliniarzy, którzy niechętnie zwracają się o pomoc do Batmana. Można było zaprezentować przyziemne kryminalne sprawy, kameralne dramaty i stworzyć sympatyczny team detektywów.

Pierwsze dwie historie dobrze realizują ten zamysł, ale z widocznym mankamentem: fabuły są...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Wiedźmin. Klątwa kruków Piotr Kowalski (rysownik), Paul Tobin
Ocena 7,2
Wiedźmin. Kląt... Piotr Kowalski (rys...

Na półkach:

Akcja dzieje się po "Wiedźminie 3" i tym samym komiks jest adresowany do graczy. Sugeruje pewne rozwiązania wątków, które nie w każdej grze mogłyby zajść (np. Geralt związał się z Yennefer, a nie z Triss).

Część scen to retrospekcje o walce ze strzygą. Akurat czytam "Ostatnie życzenie" (powtórna lektura przed serialem) i mogę powiedzieć, że nie wszystkie szczegóły w komiksie się zgadzają. No i jest to część nudna, wprowadzana na siłę, żeby dodać nową grupę adresatów: czytelników książek.

Związki między postaciami, sekrety, klątwy... One tworzą połączenia między komiksem a wspomnianym opowiadaniem o strzydze. Niestety grubą nicią to wszystko szyte i trzyma się wyłącznie na papier i ślinę. Charakter fanfiku, czyli napakujmy nawiązań do oryginału i nie martwmy się o przekonującą historię. Urąga się inteligencji Geralta, który już w opowiadaniach głupi nie był, a i Yennefer zachowuje się niekonsekwentnie (np. jakby Ciri nie znała). Całość częściowo ubrana w questową formę, co akurat nie jest takie złe – mamy kilka scen przygotowywania się i spędzania wolnego czasu w oczekiwaniu na akcję. Gorzej, że wiele fragmentów to branie kąpieli... Bohaterowie notorycznie się kąpią, po takich scenach jestem przekonany, że Tobin nie wie, co poczynać z postaciami, bo już w "Domie ze szkła" posyłał ich tu i ówdzie bez celu. Ale "Dom ze szkła" był jednak lepszy.

Rysunki są proste, żadnej artystycznej pracy tutaj nie spotkamy, a mimika Geralta wygląda topornie. Poprzedni ilustrator bardziej szedł w grozę i uważam, że był lepszy, mimo że zaniedbywał twarze postaci. W sumie dla mnie rozczarowanie przemieszane z oburzeniem na pewne głupoty.

Akcja dzieje się po "Wiedźminie 3" i tym samym komiks jest adresowany do graczy. Sugeruje pewne rozwiązania wątków, które nie w każdej grze mogłyby zajść (np. Geralt związał się z Yennefer, a nie z Triss).

Część scen to retrospekcje o walce ze strzygą. Akurat czytam "Ostatnie życzenie" (powtórna lektura przed serialem) i mogę powiedzieć, że nie wszystkie szczegóły w...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Hellblazer. Brian Azzarello 1 Brian Azzarello, Richard Corben, Steve Dillon, Marcelo Frusin, Lee Loughridge, Pamela Rambo, James Sinclair, Dave V. Taylor
Ocena 7,4
Hellblazer. Br... Brian Azzarello, Ri...

Na półkach: , , ,

Zaskakująco mało fantastyki. To inny John Constantine, ścierający się z ludzkimi potworami, nieprzyjemny, mroczny. Staje naprzeciwko psychopatów czy w pierwszej historii współwięźniów i czytelnik od razu wie, kto zwycięży w konflikcie – bo nawet najwięksi brutale czy szaleńcy nie mogą mierzyć się z mrokiem Constantine'a.

Przypomina się "Kaznodzieja", przypomina się "Punisher" Ennisa ze względu na brutalność świata. Album zawiera kilka historii, które potrafią zaciekawić tajemnicami i zaskoczyć, zwłaszcza że bohater nie zawsze jest taki wszechwiedzący – albo wie coś, czego czytelnik nie wie, więc w napięciu śledzi się rozwój sytuacji. Świetna jest ostatnia z dłuższych opowieści, która korzysta ze znanego schematu: wrzuć różne postacie do jednego pomieszczenia, niech zaczną się problemy, a za oknem trwa burza śnieżna (tu przypomina się – oczywiście powstała później – "Nienawistna ósemka").

Wciągający, długi komiks, ale trzeba pamiętać, że to jednak inny Constantine. Fantastyka jest tutaj sztafażem – uzupełnia chorą, pełną ludzkich bestii rzeczywistość. Ocena: 8,5/10.

Zaskakująco mało fantastyki. To inny John Constantine, ścierający się z ludzkimi potworami, nieprzyjemny, mroczny. Staje naprzeciwko psychopatów czy w pierwszej historii współwięźniów i czytelnik od razu wie, kto zwycięży w konflikcie – bo nawet najwięksi brutale czy szaleńcy nie mogą mierzyć się z mrokiem Constantine'a.

Przypomina się "Kaznodzieja", przypomina się...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Deadly Class, tom 1: Reagan Youth Wes Craig, Rick Remender
Ocena 7,4
Deadly Class, ... Wes Craig, Rick Rem...

Na półkach: , , ,

Chcę więcej tego Hogwartu dla zabójców, ostrej jazdy, przemocy, cynizmu i trudnych tematów na dynamicznych ilustracjach z piękną kolorystyką.

Chcę więcej tego Hogwartu dla zabójców, ostrej jazdy, przemocy, cynizmu i trudnych tematów na dynamicznych ilustracjach z piękną kolorystyką.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

POWIEŚĆ ARCYPOLSKA*

"Morfina" jest po brzegi wypełniona emocjonującymi myślami i pomysłami. Można o nich opowiadać i opowiadać... Uwagę zwracają przede wszystkim kobiece postacie, które mają tak duży wpływ na życie Kostka, łącznie z tajemniczą czernią, narratorką nigdy do końca niepoznaną. Dzięki której [narratorce] poznajemy przeszłość, przyszłość i odczucia wielu bohaterów, a więc zdajemy sobie sprawę, jak bardzo ludzie są skomplikowani i niejednoznaczni, czego Kostek jest głównym przykładem.

Ciekawie wypada ujęcie patriotycznej walki. Twardoch wulgarnym, humorystycznym językiem staje przeciwko nadmiernej patetyczności i podnoszenia walki o niepodległość do rangi świętej. Losy Kostka z jednej strony nawiązują do wallenrodyzmu, z drugiej jednak stanowią jego karykaturę, ponieważ Kostek sam nie wie, kim jest. Polakiem? Niemcem? A to tylko kwestia narodowości. Wydaje się, że Kostek chciałby móc się określić, ale targany różnymi – głównie kobiecymi – siłami przybiera rozmaite formy. Żadna nie jest jego, Kostek jest po prostu Kostkiem, sobą. Na jego pytanie "Kim jestem?" nie ma innej odpowiedzi, a że sam je sobie czasem zadaję, to w tym i w całej niejednoznaczności bohatera czuję z nim bliskość.

Dostrzeganie egzystencjalnej pustki i bezsensu świata to wyrazy pesymizmu autora. Nihilizm, który połączony z mistycyzmem – czarne bogi – bohaterem łajdakiem, przechodzącym jednak przemianę, oraz tym specyficznym, narkotycznym, a zarazem soczystym stylem, daje oryginalne, przyciągające dzieło.

Ps. Fantastyką tego nazwać nie można (tak?), ale lubię takie dziwne, oniryczne, mistyczne zjawiska, pozwalające się różnie interpretować. I tak mi się skojarzyło to trochę ze "Ślepnąc od świateł" – na razie widziałem tylko serial, ale tajemnicza czerń, sny, choć o dużo mniejszym znaczeniu, też były dobrze wkomponowane w realistyczną treść. Taką polską sztukę cenię!

* bardzo podoba mi się to określenie, a usłyszałem je na studiach podczas zaliczania "Literatury współczesnej", rozmowa dotyczyła właśnie "Morfiny"

POWIEŚĆ ARCYPOLSKA*

"Morfina" jest po brzegi wypełniona emocjonującymi myślami i pomysłami. Można o nich opowiadać i opowiadać... Uwagę zwracają przede wszystkim kobiece postacie, które mają tak duży wpływ na życie Kostka, łącznie z tajemniczą czernią, narratorką nigdy do końca niepoznaną. Dzięki której [narratorce] poznajemy przeszłość, przyszłość i odczucia wielu...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Saga. Tom Ósmy Fiona Staples, Brian K. Vaughan
Ocena 7,8
Saga. Tom Ósmy Fiona Staples, Bria...

Na półkach: , ,

Kolejny dobry tom "Sagi", choć zaczynam się zastanawiać, kiedy nastąpi koniec i czy seria jeszcze będzie potrafiła tak zachwycić, jak na początku. Trochę dziwi mnie tylko ostatni rozdział, który wydawał się jakiś nieprawdopodobny, miałem wrażenie, że wydarzenia nie są prawdziwe, bo wcześniej bohaterowie mieli bardziej pod górkę.

Kolejny dobry tom "Sagi", choć zaczynam się zastanawiać, kiedy nastąpi koniec i czy seria jeszcze będzie potrafiła tak zachwycić, jak na początku. Trochę dziwi mnie tylko ostatni rozdział, który wydawał się jakiś nieprawdopodobny, miałem wrażenie, że wydarzenia nie są prawdziwe, bo wcześniej bohaterowie mieli bardziej pod górkę.

Pokaż mimo to

Okładka książki Daredevil. Nieustraszony! Tom 5 Paul Azaceta, Ed Brubaker, Marko Djurdjevic, Michael Lark, John Paul Leon
Ocena 8,0
Daredevil. Nie... Paul Azaceta, Ed Br...

Na półkach: , ,

Ale to niestety nie jest dobre. Brubaker świetnie sobie poradził z "dziedzictwem" Bendisa w 4. tomie, jednak tu nie. Dziwią mnie wysokie oceny, bo opowieść zbyt bardzo została osadzona na fundamentach, które nudzą... właściwie od początku. Są to dwa fundamenty:

- Daredevil działający po omacku, chaotycznie, dający sobą manipulować jak dziecko. Manipulacja to świetny motyw, ale nie może być tak dostrzegalna, bo urąga inteligencji postaci
- Milla jako kobieta w opałach. Przez cały album to kula u nogi Matta. Jego najsłabszy punkt, w który wrogowie uderzają do... do znudzenia właśnie. A przy tym po prostu jej nie lubię, chwilami jest zarozumiała i stanowi za łatwy cel (Mattowi jako partnerka przydałaby się niezależna, silna kobieta, która jest w stanie się obronić).

Przez te dwa punkty komiks jest przewidywalny i nieemocjonujący. Ocenę zawyżają ilustracje.

Ale to niestety nie jest dobre. Brubaker świetnie sobie poradził z "dziedzictwem" Bendisa w 4. tomie, jednak tu nie. Dziwią mnie wysokie oceny, bo opowieść zbyt bardzo została osadzona na fundamentach, które nudzą... właściwie od początku. Są to dwa fundamenty:

- Daredevil działający po omacku, chaotycznie, dający sobą manipulować jak dziecko. Manipulacja to świetny motyw,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nierówna powieść. Historia Ezekiela - fascynująca, budząca emocje. Reszta - raz ciekawa, raz nie.

Przede wszystkim miałem wrażenie, że autor momentami tracił z widoku cel całej powieści - a to oznaczało utratę mojego zainteresowania. Nie podobał mi się nacisk na realia, co miało posłużyć krytyce zachowań społeczeństwa i przemycić historyczne informacje. Super, ale to skutkowało zaniedbywaniem postaci. Jak Karl błąkał się po świecie i nie poznawał nikogo, ot zapis jego wędrówki i efektów poszukiwań, to nudziłem się przeokropnie. Okej, styl ładny, ale to tylko forma. Co z treścią?

Dokądś zostałem doprowadzony. Nie czuję rozczarowania odpowiedziami, ale tak samo nie czuję zadowolenia. Nie podobało mi się też, że przyziemny i ponury świat wypierał fantastyczną grozę - ona była, lecz pozbawiona swoich atutów. Wyjątek - historia Ezekiela, w której udało się to wszystko zrównoważyć.

Nierówna powieść. Historia Ezekiela - fascynująca, budząca emocje. Reszta - raz ciekawa, raz nie.

Przede wszystkim miałem wrażenie, że autor momentami tracił z widoku cel całej powieści - a to oznaczało utratę mojego zainteresowania. Nie podobał mi się nacisk na realia, co miało posłużyć krytyce zachowań społeczeństwa i przemycić historyczne informacje. Super, ale to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kocham miłością bezgraniczną.

"Harry Potter" zawsze budzi we mnie takie totalne uczucia. Tak jak w dzieciństwie go uwielbiałem, tak uwielbiam do dziś. Powtórka z "Więźnia Azkabanu" okazała się fantastyczna, lata od pierwszego czytania sprawiły, że była pełna napięcia, ale i w przypadku wydarzeń dobrze zachowanych w pamięci nie mogłem oderwać się od książki. Najchętniej bym tylko czytał i wydłużał to czytanie w nieskończoność, a teraz sięgnął po "Czarę Ognia". Powstrzymuje mnie brak wydania ilustrowanego.

No właśnie. Ilustracje są cudowne. W poprzednich tomach były mile widzianą atrakcją, ale czasami miałem wrażenie, że kolidują z moją wyobraźnią. Tu nie miałem takiego wrażenia - byłem zachwycony całą szatą graficzną. Obrazków jest mnóstwo: większych, mniejszych, wplecionych w tekst, zajmujących stronę lub dwie strony. Przepięknych. Kolorystyka została znakomicie dobrana do nastroju danej sceny, dzięki czemu ten nastrój potęguje. Prawie cały czas czujemy, że obcujemy z fantastycznym wydaniem, bowiem stylizacja stron oraz zobrazowane sceny i postacie pojawiają się co chwila, w niewyobrażalnym zagęszczeniu (chyba większym niż dotychczas).

Jim Kay pozwala na nowo cieszyć się światem Harry'ego Pottera. Jego praca jest czasochłonna, dlatego "Czara Ognia" w wydaniu ilustrowanym ukaże się w 2019 roku. Też chciałbym szybciej - ale trzeba czekać!

Kocham miłością bezgraniczną.

"Harry Potter" zawsze budzi we mnie takie totalne uczucia. Tak jak w dzieciństwie go uwielbiałem, tak uwielbiam do dziś. Powtórka z "Więźnia Azkabanu" okazała się fantastyczna, lata od pierwszego czytania sprawiły, że była pełna napięcia, ale i w przypadku wydarzeń dobrze zachowanych w pamięci nie mogłem oderwać się od książki. Najchętniej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Nie spodziewałem się powrotu do tak wysokiego poziomu. Przesunięcie akcji do przodu o 10 lat tchnęło w serię nowe życie. Podobnie zadziałały nowe postacie, w tym wiedźma Jane, która od samego pojawienia się budzi ciekawość tajemniczymi intencjami (i mroczną... magią?). Są intrygi i dramaturgia, miłosne kwestie trochę poszły na bok, a podczas lektury udzielają się emocje.

Byleby autorka nie zbłądziła i po tak udanym początku (bo to właściwie jest nowy początek) utrzymała zainteresowanie.

Nie spodziewałem się powrotu do tak wysokiego poziomu. Przesunięcie akcji do przodu o 10 lat tchnęło w serię nowe życie. Podobnie zadziałały nowe postacie, w tym wiedźma Jane, która od samego pojawienia się budzi ciekawość tajemniczymi intencjami (i mroczną... magią?). Są intrygi i dramaturgia, miłosne kwestie trochę poszły na bok, a podczas lektury udzielają się emocje....

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Spider-Man 2099: Nie z tego czasu Peter David, Rick Leonardi, Will Sliney
Ocena 6,5
Spider-Man 209... Peter David, Rick L...

Na półkach: , ,

Mógłby walczyć w kategorii "najbardziej przeciętny komiks".

Spider-Man z przyszłości trafia do czasów Spider-Mana Petera Parkera. Miewa problemy z przyswojeniem tego, jak wygląda dawniejszy (a dla nas współczesny) świat, łapie przestępców, co jakiś urządza prymitywne mordobicie i rzuci żartem oraz próbuje nakłonić dziadka do etycznego działania.

Proste to jak kij, ale jako lektura na drogę - w sam raz. No, przynajmniej początkowo, bo akcja z dziadkiem bohatera na Bliskim Wschodzie kompletnie mnie nie przekonała. Zbyt schematyczne i przewidywalne to. Scenarzysta poszedł na łatwiznę.

O dziwo, Spider-Man z przyszłości, który jest trochę wyniosły, nawet przypadł mi do gustu, ale jego osobowość nie została zbyt wyraźnie zarysowana. Ilustracje wydają mi się płaskie, lecz przez większość czasu jakoś nieszczególnie rażą (są po prostu przeciętne, jak cały komiks) - dopiero końcówka wygląda słabo.

Mógłby walczyć w kategorii "najbardziej przeciętny komiks".

Spider-Man z przyszłości trafia do czasów Spider-Mana Petera Parkera. Miewa problemy z przyswojeniem tego, jak wygląda dawniejszy (a dla nas współczesny) świat, łapie przestępców, co jakiś urządza prymitywne mordobicie i rzuci żartem oraz próbuje nakłonić dziadka do etycznego działania.

Proste to jak kij, ale...

więcej Pokaż mimo to