-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik235
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2016-12-18
2016-12-01
2016-11
2016-10-17
Ciężko mi przy pisaniu recenzji tej książki ustrzec się takich rozdmuchanych słów jak genialna, błyskotliwa, wspaniała.
Mamy tu humor Woody'ego Allena w sztuce opisującej sumarycznie 2 dni życia głównego bohatera. Cała historia zacznie się od tak traumatycznej sytuacji, jaką jest odejście jego małżonki - dostaniemy więc prawdziwy Allenowski komediodramat pełen przemyśleń, marzeń, oraz działań jakie podejmujemy, gdy jest nam źle i chcemy udawać kogoś, kim nie jesteśmy.
Nie udało mi się przerwać czytania ani na chwilę, pomimo zostawienia sobie 4h snu przed pracą - a to już jest jakaś rekomendacja.
Ciężko mi przy pisaniu recenzji tej książki ustrzec się takich rozdmuchanych słów jak genialna, błyskotliwa, wspaniała.
Mamy tu humor Woody'ego Allena w sztuce opisującej sumarycznie 2 dni życia głównego bohatera. Cała historia zacznie się od tak traumatycznej sytuacji, jaką jest odejście jego małżonki - dostaniemy więc prawdziwy Allenowski komediodramat pełen przemyśleń,...
2016-10-16
Pierwszy raz z twórczością Jacka McDevitta spotkałem się czytając 'Brzegi zapomnianego morza' - była to na tyle niezwykła książka S/F, że gdy tylko wszedłem przypadkiem w posiadanie Bożej Maszynerii - przeskoczyła w kolejce dość wysoko. Nie żałuję swojego wyboru.
Boża Maszyneria jest książką o dziejach ludzkości w epoce lotów gwiezdnych w czasach, gdy ludzkość jest na etapie końcowym wyniszczania planety - takie przestawienie sytuacji zasługuje na szacunek, ze względu na przesłanie od autora, który jest świadom, w jaki sposób sami teraz postępujemy z nieodnawialnymi źródłami zasobów.
Tak więc odkryliśmy planety, na których istniały, lub też istnieją cywilizacje - mamy wyścig wielu interesów, z jednej strony poszukiwanie miejsca do exodusu, z drugiej zachowanie archeologicznych wykopalisk po innych rasach, oraz poszukiwanie istot, które pozostawiły pewne monumenty na swoją pamiątkę.
Boża Maszyneria stawia kilka pytań i nie daje jednoznacznych odpowiedzi - a to jest coś, co warte jest docenienia w tym nurcie.
Pierwszy raz z twórczością Jacka McDevitta spotkałem się czytając 'Brzegi zapomnianego morza' - była to na tyle niezwykła książka S/F, że gdy tylko wszedłem przypadkiem w posiadanie Bożej Maszynerii - przeskoczyła w kolejce dość wysoko. Nie żałuję swojego wyboru.
Boża Maszyneria jest książką o dziejach ludzkości w epoce lotów gwiezdnych w czasach, gdy ludzkość jest na...
2016-08
Przyznam szczerze - najpierw widziałem film - który mnie oczarował i zachwycił, na sam film poszedłem skuszony już samym - dość niezwykłym tytułem.
Niedawno przekopując się przez kolejny salon z tanią książką natrafiłem na tą pozycję, więc nie mogłem jej nie zabrać ze sobą do domu ;)
Książka bardzo niezwykła, zachwycająca jeszcze bardziej niż film (co może nie być niezwykłe, ale różnie to bywa).
Mamy tu kryminał, komedię, mamy trochę książkę drogi - dziejącą się w dwóch wymiarach - jednak odnoszącą się do jednego bohatera - Allana, którego poznamy w dzień setnych urodzin, gdy staje się zbiegiem z domu starców. 2 genialnie przeplatające się wątki to jego droga ucieczki na wolność i udowodnienie sobie, że poradzi sobie poza domem starców, a drugim planem stają się liczne retrospekcje jego zwariowanego życia. Allan bowiem, jak wynika z jego opowieści zwiedził praktycznie cały glob, poznał wiele osobistości (wliczając w to Stalina, Mao i wiele innych postaci dobrze nam znanych z kart historii).
We wszystkich tych retrospekcjach wymienione zostały przełomowe, niekiedy tragiczne losy ludzkości, a całość pokazana jest z istnie Monty Pythonowskim czarnym humorem.
Nie czytałem chyba tak ciepłej i sympatycznej książki, w której jednocześnie występuje tylu rannych i zabitych ;)
Cóż mogę powiedzieć więcej - gorąco polecam tą lekturę.
Przyznam szczerze - najpierw widziałem film - który mnie oczarował i zachwycił, na sam film poszedłem skuszony już samym - dość niezwykłym tytułem.
Niedawno przekopując się przez kolejny salon z tanią książką natrafiłem na tą pozycję, więc nie mogłem jej nie zabrać ze sobą do domu ;)
Książka bardzo niezwykła, zachwycająca jeszcze bardziej niż film (co może nie być...
2016-08
2016-06
2016-06
2015
2016-07-25
Po latach powróciłem do poszukiwań w antykwariatach za jeszcze nieprzeczytanymi tytułami kilku autorów, w tym Henry'ego Kuttnera, jednego z bardziej niezwykłych dla mnie pisarzy S-F. Choć zahaczał on dodatkowo w swoich dziełach zarówno o fantastykę czy horror, czy psychologię. Swoje inspiracje zaś czerpał z przeogromnego zbioru wiedzy na świecie, oraz ze swojej wyobraźni - Wyobraźni, która pozwoliła mu już w latach '30 przewidywać niektóre wynalazki lat '80 i późniejszych. Tak oto trafiłem jakiś czas temu na pułapkę czasu napisaną przez Kuttnera w 1938 roku, jeszcze przed II WŚ.
Sama akcja powieści rozgrywa się od prapoczątków Ziemi do jej schyłku, gdy już cywilizacja właściwie wyginęła, na dłużej dzieje się w starożytności, w której jednak zagubiony, dość szalony naukowiec z przyszłości rozbił się podróżując w czasie i przy pomocy stworzonych przez siebie robotów przejął starożytne miasto. Naszym bohaterem jest pewien człowiek ściągnięty pułapką czasu z lat '30 do tamtego okresu. Bohater dość niezwykły, będący naukowcem biegle władającym językami starożytnymi a także nowożytnym Angielskim czy Chińskim, przy tym umięśniony i przystojny oraz młody ;) To tyle jeśli idzie o realizm tej książki - jest to mało dokładna wizja przyszłości, bardziej styl heroic fantasy. Ciekawy jest archetyp zła występujący w postaci bardzo seksownej kobiety występującej w asyście dwóch lampartów - jeszcze ciekawsze jest rozwiązanie zagadki jej pochodzenia. Jak na pruderyjne lata '30 ilość seksu i nagości w tej książce wręcz zdumiewa - nasi pradziadkowie musieli czytać tą pozycję z wypiekami na policzkach.
Czy polecam tą pozycję obecnym czytelnikom? Tak, jeśli interesują was ciekawe zwroty akcji, surrealizm niemalże rodem wyciągany z Mad Maxa oraz przepiekny język, jakim chwilami zwykł posługiwać się Henry Kuttner, człowiek o tak rozbudowanej wyobraźni, jakiej na próżno doszukiwać się u większości aktualnych pisarzy - przeczytałem owo dzieło z przyjemnością. Dodatkowo w Polskim wydanie dołożone zostały 2 opowiadania, również ciekawe. Oczy Thara - opowiadanie S/F zawierające pewną teorię światów równoległych umieszczone w czasach, gdy ziemia skolonizowała już Marsa oraz inne planety, oraz opowiadanie Druga Strona Lustra zawierające postapokaliptyczną wizję po globalnej wojnie atomowej - horror s/f story.
Po latach powróciłem do poszukiwań w antykwariatach za jeszcze nieprzeczytanymi tytułami kilku autorów, w tym Henry'ego Kuttnera, jednego z bardziej niezwykłych dla mnie pisarzy S-F. Choć zahaczał on dodatkowo w swoich dziełach zarówno o fantastykę czy horror, czy psychologię. Swoje inspiracje zaś czerpał z przeogromnego zbioru wiedzy na świecie, oraz ze swojej wyobraźni -...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-05-18
2016-05
2016-04-03
Jako fan książek Mike'a Resnicka (w szczególności niesamowitej serii o Kikinyadze) nie mogę powiedzieć, iż nie mam pewnego niedosytu, ze względu na wysokie oczekiwania, jakie stawiam autorowi.
Książka jest dość zabawna, poprawna, pełna zwykłej Resnickowi nieprzewidywalności i tak przypadkowości losu, jak i niedoskonałości bohaterów.
W tym przypadku mowa jest o bardzo mocno niedoskonałej postaci Wielce Wielebnego Doktora Lucyfera Jonesa - już po raz drugi.
Druga część trzyma poziom pierwszej, nie rozwijając go, ale też nie pikując w dół. Typowe autobusowe czytadło, lub lekka książka do zasypiania, albo porannego słonecznego śniadania.
Główny bohater nie jest prawym człowiekiem, ale nie pierwszy raz tak się dzieje u Resnicka - tak więc poznajemy księdza kanciarza, który przemierza Azję i Europę i wplątuje się dzięki swej chciwości, erotomanii, oraz kanciarstwu w coraz to ciekawsze przygody.
Jako fan książek Mike'a Resnicka (w szczególności niesamowitej serii o Kikinyadze) nie mogę powiedzieć, iż nie mam pewnego niedosytu, ze względu na wysokie oczekiwania, jakie stawiam autorowi.
Książka jest dość zabawna, poprawna, pełna zwykłej Resnickowi nieprzewidywalności i tak przypadkowości losu, jak i niedoskonałości bohaterów.
W tym przypadku mowa jest o bardzo mocno...
2016-03
Dwa czy trzy lata temu trafiłem na kilka cytatów z Traktatu o Łuskaniu Fasoli - tego samego dnia dodałem tą książkę do tych, które bardzo chciałbym przeczytać - jednak sam z tematem nic nie zrobiłem.
Trochę zdając się na przypadek lub przeznaczenie. Jedna rozmowa, która potoczyła się niezwykle a dotyczyła autora (choć nazwiska nie pamiętałem) doprowadziła do tego, że Traktat wpadł tymczasowo w moje ręce.
Książce przyznaję maksymalną ocenę, i to czwarta tak oceniona przeze mnie pozycja, mimo, że wiem, iż jest ona o jedną gwiazdkę na wyrost. Tą dziesiątą dostała, ponieważ poruszyła we mnie pewne bardzo osobiste struny.
Mogłem być bowiem niemym świadkiem rozmowy, w której słyszy się tylko jedną stronę, wypowiedzi przybysza można się tylko domyślać po odpowiedziach tego, którego słuchamy.
A słuchamy monologu całego życia, niekiedy chaotycznego i wybiórczego, niekiedy pamiętającego całe historie - momenty przełomowe w życiu,
mimo iż obiektywnie nie posiadającego może wielkich znaczeń dla nikogo poza nosicielem pamięci. Przemyślenia, w których podczas zastanawiania się, czy przypadek, czy przeznaczenie
wiedzie człowieka przez życie poznajemy także życie jednego człowieka - od wojny, poprzez czasy powojenne, aż do punktu, w którym przybywa przybysz do starszego samotnego człowieka i razem łuskają fasolę.
Traktat, jak życie pozostawia niedosyt poznania drugiego człowieka. Jego historii, przeżyć, uczuć, wspomnień - wszystkich niedopowiedzeń.
Żyjąc spotykamy ludzi, którzy celowo lub nie - zmieniają nasze życie, pchają je na nowe tory, to też książka o takich spotkaniach, a mało kto tak pięknie potrafi szkicować portrety, jak Myśliwski.
Czytając Traktat sam więc sobie przypominałem swoje niecodzienne spotkania, zostałem nakłoniony do tego, by rozważyć niektóre zdarzenia z życia jeszcze raz.
Punkty szczególne i przecięcia, gdy na chwilę, lub na dłużej moje drogi krzyżowały się z cudzymi. Dlatego Traktat czyta się wolniej, uważniej, czasami też warto zrobić przerwę i przeczytać wybrany fragment jeszcze raz.
To też opowieść o pamięci, o tym co zostaje, a co się zaciera. Filozoficzne dywagacje, czy można pamiętać coś, co się nie zdarzyło.
Wszystko ma swój czas, i ta książka najwyraźniej u mnie czekała właśnie na ten, ponieważ niektóre książki, jak ludzie, też odmieniają życie, jeśli czas i miejsce jest odpowiednie.
'Milczenie też głos. I też słowa. Tylko, żeby tak powiedzieć, słowa, które straciły wiarę w siebie.'
Dwa czy trzy lata temu trafiłem na kilka cytatów z Traktatu o Łuskaniu Fasoli - tego samego dnia dodałem tą książkę do tych, które bardzo chciałbym przeczytać - jednak sam z tematem nic nie zrobiłem.
więcej Pokaż mimo toTrochę zdając się na przypadek lub przeznaczenie. Jedna rozmowa, która potoczyła się niezwykle a dotyczyła autora (choć nazwiska nie pamiętałem) doprowadziła do tego, że...