-
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14 -
Artykuły
Zapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2017-02-16
2017-02-12
Steampunku w literaturze jest mało, a ten jest tak czysty, że aż miło. Hodder stawia bardzo rozsądnie na alternatywną wersję historii i sięga po znane postaci historyczne, kierując ich kroki w stronę zupełnie innej przyszłości. Królowa Wiktora zginęła więc na wskutek zamachu z ręki Edwarda Oxforda i losy Anglii potoczyły się zupełnie inaczej, a z winy człowieka, który grzebał w przeszłości, wszystko wydarzyło się o wiele szybciej.
Hodder świetnie pogrywa sobie koncepcją wpływania na przeszłość i skutków, jakie wywiera to w przyszłości: pokazuje, że zmiana tego, co się wydarzyło, jest w jakimś sensie nie możliwe, bo próba wpłynięcia na przeszłość jest uwzględniona z góry w toku wydarzeń. Reczywistość rozgałęzia się, tworząc wersje alternatywne, które anihilują się nawzajem z powodów logicznych. To wszystko ma tutaj sens i podane jest w interesującej, skrzącej się od detali formie.
Chce się tego świata zobaczyć więcej, obserwować, jak się rozwija i otrzymywać coraz to nowe szczegóły. Hodderowi jednak delako do demiurgicznego geniuszu Mievilla i jego precyzji odwzorowania świata przedstawionego. Szkoda, jednak wyjaśnienie problemu wynagradza wszystko, nawet jeśli podane jest trochę deus ex machina. Miłośnicy steampunku muszą przeczytać.
Steampunku w literaturze jest mało, a ten jest tak czysty, że aż miło. Hodder stawia bardzo rozsądnie na alternatywną wersję historii i sięga po znane postaci historyczne, kierując ich kroki w stronę zupełnie innej przyszłości. Królowa Wiktora zginęła więc na wskutek zamachu z ręki Edwarda Oxforda i losy Anglii potoczyły się zupełnie inaczej, a z winy człowieka, który...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-01-04
Gaimana nieodmiennie po prostu dobrze się czyta: genialnie buduje klimat, zupełnie od niechcenia wywołując czasami ciarki na plecach czytelnika. Chociaż "Dym i lustra" miały wstrząsającą "Dzieciznę", to tutaj też nie brakuje ciekawych rozwiązań, których rozwinięcie chciałoby się przeczytać w formie dłuższej powieści. Eklektyczny zbiorek nie ma spójnego tematu, ma jednak łączącą wszystkie opowiadania atmosferę. I jak miło zobaczyć znowu Cienia! Czołówka światowego urban fantasy.
Gaimana nieodmiennie po prostu dobrze się czyta: genialnie buduje klimat, zupełnie od niechcenia wywołując czasami ciarki na plecach czytelnika. Chociaż "Dym i lustra" miały wstrząsającą "Dzieciznę", to tutaj też nie brakuje ciekawych rozwiązań, których rozwinięcie chciałoby się przeczytać w formie dłuższej powieści. Eklektyczny zbiorek nie ma spójnego tematu, ma jednak...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-12-24
Takie 6.5 - nie tak dobry, jak tom 1., ale lepszy niż 2., pozostawia z uczuciem niedosytu i chociaż ma niezaprzeczalnie klimat, to nie tak duszny i mroczny, jak pierwsza część cyklu. Szkoda: całość zapowiadała się świetnie, a jest tylko dobra. Nie przeszkadza mi przy tym zakończenie i brak jasnych odpowiedzi, po prostu mam wrażenie, że sam autor nie wiedział, jak rozwiązać niektóre problemy, że zagadka, którą skonstruował, w którymś momencie go przerosła i wybrał bezpieczną drogę, żeby nie ryzykować upadku. VanderMeer tak często przypomina o tym, że rzeczy, które opisuje, nie dają się zamknąć w słowach i objąć umysłem, że aż nasuwa się pytanie, czy to nie po prostu jego niezdolność jako pisarza do uchwycenia tego w zdaniach. Mam nieodparte przeczucie, że Mieville by jednak potrafił.
Takie 6.5 - nie tak dobry, jak tom 1., ale lepszy niż 2., pozostawia z uczuciem niedosytu i chociaż ma niezaprzeczalnie klimat, to nie tak duszny i mroczny, jak pierwsza część cyklu. Szkoda: całość zapowiadała się świetnie, a jest tylko dobra. Nie przeszkadza mi przy tym zakończenie i brak jasnych odpowiedzi, po prostu mam wrażenie, że sam autor nie wiedział, jak rozwiązać...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-12-12
Wciąż czyta się dobrze, chociaż nie ma już tego napięcia, które cechowało pierwszą część cyklu. Na plus - język zdecydowanie mniej wydumany, prostszy, bez nadętych fraz i pseudofilozoficznych rozważań.
Akcja przenosi się z zony do Southern Reach i skupia się na bohaterach, narracja pogłębia sylwetki psychologiczne.
Końcówka rekompensuje przestoje: Whitby i spotkanie w zatoce podkręcają tempo narracji (zwłaszcza zachowanie Whitby'ego potęguje nastrój grozy), zakończenie nie pozwala nie przeczytać kolejnej części. Ogólnie: dobra książka ze świetnym finałem. Czytam dalej!
Wciąż czyta się dobrze, chociaż nie ma już tego napięcia, które cechowało pierwszą część cyklu. Na plus - język zdecydowanie mniej wydumany, prostszy, bez nadętych fraz i pseudofilozoficznych rozważań.
Akcja przenosi się z zony do Southern Reach i skupia się na bohaterach, narracja pogłębia sylwetki psychologiczne.
Końcówka rekompensuje przestoje: Whitby i spotkanie w...
2016-12-10
Nie ma, niestety, startu nawet do Mieville'a w kategorii new weird, ale klimat jak się patrzy. Jest gęsto, duszno, jest groza i napięcie, czuje się bezustanny niepokój, a sama zagadka intryguje - aż chciałoby się sprawdzić na ostatniej stronie, o co tu chodzi. Problem w tym, że mam przeczucie, że i ostatnia strona ostatniego tomu niewiele wyjaśni, a wyjaśniając tajemnicę, dorzuci do puli kolejne. Mam nadzieję, że ten film - albo lepiej, serial! - powstanie i że będzie wyrywał z butów. Bo ta historia ma ogromny potencjał.
Językowo przyzwoicie - trudno określić, na ile to wina autora, a na ile tłumacza, ale polski przekład nie jest wolny od grafomanii i napuszonych zdań-wydmuszek, które niby to zwiastują wielką tajemnicę, ale tak naprawdę głównie masturbują się same sobą. Poziom nadęcia jest jednak w granicach akceptowalnej normy, czyta się bez parsknięć i przewracania oczami, chociaż VanderMeer balansuje momentami na krawędzi kiczu i śmieszności. Udaje mu się jednak z niej nie spaść, co działa na jego korzyść. Warto!
Nie ma, niestety, startu nawet do Mieville'a w kategorii new weird, ale klimat jak się patrzy. Jest gęsto, duszno, jest groza i napięcie, czuje się bezustanny niepokój, a sama zagadka intryguje - aż chciałoby się sprawdzić na ostatniej stronie, o co tu chodzi. Problem w tym, że mam przeczucie, że i ostatnia strona ostatniego tomu niewiele wyjaśni, a wyjaśniając tajemnicę,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-12-08
Dla fanów Cohena rzecz obowiązkowa, ze zwyczajowym humorem i nostalgią. Wdzięczne, chociaż nie nadaje się jako wstęp do przygód Cohena dla kogoś, kto nie czytał sagi - w ramach poszerzenia wiedzy o Świecie Dysku spisuje się znacznie lepiej.
Dla fanów Cohena rzecz obowiązkowa, ze zwyczajowym humorem i nostalgią. Wdzięczne, chociaż nie nadaje się jako wstęp do przygód Cohena dla kogoś, kto nie czytał sagi - w ramach poszerzenia wiedzy o Świecie Dysku spisuje się znacznie lepiej.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-12-07
Naprawdę dobra książka dla starszych dzieci i młodszych nastolatków, zmyślnie przemycająca pochwałę buntu. W mieście na opak zasady nie mają sensu, przepowiednie pozbawione są mocy, przeznaczenie to tylko bzdury wypisane w starej książce. Poglądy Mieville'a i jego postawa przesączają się tu z ogromnym wdziękiem. Być wybranym nie znaczy nic zupełnie, trzeba wybrać (się). Wypełnianie po kolei dziwnych zadań jest dla tych, którzy mają czas na takie zabawy, kiedy się go nie ma, można po prostu przeć do celu jak lodołamacz i naginać wydarzenia do swojej woli.
Piękna historia o dziewczynce, która zostaje bohaterem nie dlatego, że zrobiła to, co jej powiedziano, ale dlatego, że tego nie zrobiła i postąpiła po swojemu. Cel liczy się bardziej niż to, z jaką finezją i gracją zostaje on osiągnięty. Pomocnicy są ważni, jednak ktoś musi być liderem, postawić na swoim, narzucić swoją wolę grupie. Żeby wygrać, trzeba być czasem bezwzględnym i surowym. Czasami nie ma miejsca na wybaczenie, a złość na tych, którzy zawiedli, jest jak najbardziej uzasadniona. Nie każdy zasługuje na drugą szansę.
Zupełnie gratis: garść mroku, szczypta okrucieństwa, trochę przemocy i makabry, krwiożercze żyrafy i ci próżni idioci, koty.
Och, China, jak zwykle brutalnie, szczerze i przewrotnie, tak jakbyś zakładał - w przeciwieństwie do większości pisarzy - że dzieci potrafią samodzielnie myśleć i dokonywać oceny.
Naprawdę dobra książka dla starszych dzieci i młodszych nastolatków, zmyślnie przemycająca pochwałę buntu. W mieście na opak zasady nie mają sensu, przepowiednie pozbawione są mocy, przeznaczenie to tylko bzdury wypisane w starej książce. Poglądy Mieville'a i jego postawa przesączają się tu z ogromnym wdziękiem. Być wybranym nie znaczy nic zupełnie, trzeba wybrać (się)....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-12-03
Czytałam to to przez kilka miesięcy i kilkakrotnie mózg mi się przegrzał po drodze, ale było warto. To jest niesamowite intelektualne wyzwanie i osoby, które szukają w sci-fi przede wszystkim wartkiej akcji i przygód, mogą dać sobie od razu spokój.
Pojawiające się w kontekście "Peanatemy" skojarzenia z "Imieniem róży" są jak najbardziej na miejscu, ale ważniejszym kontekstem jest filozofia, zwłaszcza starożytna, w szczególności Platon: zarówno jeśli chodzi o metaforę jaskini jak i o samą formę dialogu (vide: Sokrates). Ściera się tu bardzo dużo koncepcji filozoficznych i na pewno lektura będzie łatwiejsza i przyjemniejsza dla osób, które mają ugruntowaną wiedzę z tego zakresu.
Teoretyczne rozważania nad procesami myślowymi zajmują tu ogromną część całości: jeśli ktoś z przyjemnością czytuje traktaty filozoficzne, będzie zachwycony. Z mojego punktu widzenia trudniejszą częścią były opisy techniczne, rozmowy o mechanice i jej podobnych, ale przy odpowiednim skupieniu da się wszystko zrozumieć, "Ślepowidzenie" Wattsa jest pod tym względem bardziej wymagające.
"Peanatema" to przede wszystkim oda do rozumu. Stephenson przedstawia świat, w którym intelektualistów, myślicieli, wynalazców, filozofów, odcięto od maszyn i technologii dla bezpieczeństwa świata, odseparowano ich w swojego rodzaju zakonach, gdzie w ascezie uprawiają myślenie. Czytelnik chłonie rozmowy ludzi, którzy funkcjonują w świecie bezkresnej teorii. Pytanie brzmi, czy umysł ludzki ma moc sprawdzą, która pozwoli mu zmieniać, kształtować świat, wpływac na niego, bez użycia narzędzi? Realne problemy rzeczywistego świata są tu sprowadzane (i rozwiązywane!) poprzez dialogi polegające na wyścigu umysłów, metodą majeutyczną zmuszające przeciwnika do dojścia do odpowiednich wniosków. Sofistyka i erystyka to tylko tanie chwyty, wszystkim rządzi logika, prawdopodobieństwo, matematyka teoretyczna, fizyka kwantowa. I filozofia.
I w takim właśnie świecie pojawiają się Obcy. Dla których, być może, mieszkańcy Arbre, są czymś więcej niż tylko celem do podbicia.
Czytałam to to przez kilka miesięcy i kilkakrotnie mózg mi się przegrzał po drodze, ale było warto. To jest niesamowite intelektualne wyzwanie i osoby, które szukają w sci-fi przede wszystkim wartkiej akcji i przygód, mogą dać sobie od razu spokój.
Pojawiające się w kontekście "Peanatemy" skojarzenia z "Imieniem róży" są jak najbardziej na miejscu, ale ważniejszym...
2016-06-25
Jest tu naprawdę sporo świetnych pomysłów (czy tylko mi Goss i Subby przypominają panów Croupa i Vandemara z "Nigdziebądź" Gaimana?), ale wyszło to, co jest nieodmiennie problemem Mieville'a: świat przedstawiony wypada lepiej niż sama fabuła. Tej brakuje nieco lekkości, a pod sam koniec - wyraźnie pomysłu. Znowu mam wrażenie, jakby Mieville piętrzył przed bohaterami perypetie tylko po to, żeby pokazać kawałek uniwersum, które zbudował. A to jest, jak zawsze, cudowne: Ambasada Morza, Londynmaci i Tatuaż to tylko rozgrzewka do festiwalu znakomitych detali. "Kraken" nie jest jednak (niestety!) tak mroczny jak cykl Bas Lag, przez to wydaje się być z jednej strony bardziej przystępny, a z drugiej - tę książkę mógłby napisać Gaiman. I nie żeby to była obelga, ale komplement to też nie jest. Wolę Mieville'a w szczytowej formie - tutaj nie rozwija całego swojego potencjału.
Gwoździem do trumny jest porażająco złe tłumaczenie autorstwa Krystyny Chodorowskiej. Nie dość, że w kilku miejscach aż bije po oczach, że tłumaczka nie zrozumiała sensu oryginalnej wypowiedzi i przekręciła ją, pozbawiając logicznego sensu, to jeszcze regularnie dokonuje małych gwałtów nie tylko na interpunkcji ale i na gramatyce. "Cofnął się wstecz", naprawdę? Czy tak duże wydawnictwo nie może pozwolić sobie na korektora, który sprawdzi wpadki tłumaczki? Bo ta ostatnia z poprawną polszczyzną jest ewidentnie na bakier. Źle odmienione zaimki to kolejna perełka w tym tłumaczeniu. Błędów jest tu na tyle dużo, że zwróciłam uwagę na problem już po kilkunastu stronach, a mniej więcej w połowie książki zaczęłam je wypisywać.
Jest tu naprawdę sporo świetnych pomysłów (czy tylko mi Goss i Subby przypominają panów Croupa i Vandemara z "Nigdziebądź" Gaimana?), ale wyszło to, co jest nieodmiennie problemem Mieville'a: świat przedstawiony wypada lepiej niż sama fabuła. Tej brakuje nieco lekkości, a pod sam koniec - wyraźnie pomysłu. Znowu mam wrażenie, jakby Mieville piętrzył przed bohaterami...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2005
2001
2006
2008
2007
2003
2003
Trzyma poziom pierwszej części - akcja nabiera tempa, a zakończenie zostawia z obietnicą naprawdę emocjonującej części trzeciej. Podobnie jak w pierwszym tomie brakuje mi tu pietyzmu w opisach i chętnie poświęciłabym kawał akcji dla lepszego poznania tego świata. Nie jest jednak źle: tam, gdzie Hodder macha ręką na detale uliczek i maszyn, tam nadrabia bardzo przemyślaną strukturą cyklu i konsekwencją. Świat wpadł w alternatywne tory, zaczyna się stopniowo wykolejać, ale kolejna część opowieści wpada na swoje miejsce jak precyzyjnie dopasowany klocek i widać w tym większy plan. Świetne czytadło na długie wieczory, które nie obraża inteligencji czytelnika, a jednocześnie przesadnie nie męczy -bardzo dobra i niegłupia literatura rozrywkowa.
Trzyma poziom pierwszej części - akcja nabiera tempa, a zakończenie zostawia z obietnicą naprawdę emocjonującej części trzeciej. Podobnie jak w pierwszym tomie brakuje mi tu pietyzmu w opisach i chętnie poświęciłabym kawał akcji dla lepszego poznania tego świata. Nie jest jednak źle: tam, gdzie Hodder macha ręką na detale uliczek i maszyn, tam nadrabia bardzo przemyślaną...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to