Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Efekt czytania tego zbioru jest taki, że teraz mam ochotę wyprowadzić się do Berlina zamiast do Pragi. Świetna selekcja tekstów - bardzo różnorodnych, a jednocześnie powiązanych ze sobą, prezentująch skrajnie różne wrażliwości autorów i rozmówców, różne historie, różne zagadnienia i problemy - niektóre osobiste, inne społeczne. Masa ciekawostek dla każdego, kogo interesuje współczesny Berlin i zamieszkujący go ludzie oraz kopalnia wiedzy dla tych, którzy - jak ja - nie zdawali sobie sprawy lub nie zastanawiali się nawet, jak wygląda rozwarstwienie społeczne w stolicy Niemiec po upadku muru berlińskiego. Parę słów także o tym, dlaczego Berlin zarzuca Warszawie pretensjonalność i sztuczność. Świetna książka!

Efekt czytania tego zbioru jest taki, że teraz mam ochotę wyprowadzić się do Berlina zamiast do Pragi. Świetna selekcja tekstów - bardzo różnorodnych, a jednocześnie powiązanych ze sobą, prezentująch skrajnie różne wrażliwości autorów i rozmówców, różne historie, różne zagadnienia i problemy - niektóre osobiste, inne społeczne. Masa ciekawostek dla każdego, kogo interesuje...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Niezwykle rzadko zdarza mi się rzucić książkę w trakcie czytania i nigdy już do niej nie wrócić. Ale są książki, które nie są warte cierpienia, które powodują. Przerywam czytanie w 1/3 i tak, wystawiam ocenę, bo tego paraliterackiego wyrzygu nie da się czytać na trzeźwo. Brown jak zwykle odbija bohaterów od kalki, jak zwykle złoczyńczy spadają z wież budynków jak ulęgałki, rozpłaszczając się na brukach starych miast, a Robert Langdon buja się z laskami po starówkach. Powiedziałabym, że to fatalne tłumaczenie, ale po porównaniu z oryginałem stwierdzam, że to fatalne tłumaczenie fatalnej książki.

Nie czytajcie tego. Pod żadnym pozorem. To jest najgorsza książka, jaką miałam w rękach od miesięcy.

Niezwykle rzadko zdarza mi się rzucić książkę w trakcie czytania i nigdy już do niej nie wrócić. Ale są książki, które nie są warte cierpienia, które powodują. Przerywam czytanie w 1/3 i tak, wystawiam ocenę, bo tego paraliterackiego wyrzygu nie da się czytać na trzeźwo. Brown jak zwykle odbija bohaterów od kalki, jak zwykle złoczyńczy spadają z wież budynków jak ulęgałki,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

To było tak złe, że aż nie wiem, od czego zacząć. Zacznę może od tego, że kiedyś przeczytałam "Kod da Vinci", "Anioły i demony", "Cyfrową twierdzę" i "Zwodniczy punkt" i podobało mi się to. Ale potem skończyłam gimnazjum, poszłam do szkoły średniej i wiadomo.
Przez lata wspominałam książki Dana Browna jako porządnie napisane rozkoszne bzdurki. Niezbyt mądre i napchane idiotyzmami, brutalnie okaleczające naukę, ale sprawnie skonstruowane, z wartką akcją, trzymające w napięciu.
Nie wiem więc, czy źle zapamiętałam, czy Brown przeszedł jakąś ciężką chorobę, bo tego się nie da czytać na trzeźwo: intryga jest pisana łopatą, od samego początku wiadomo, kim jest główny złoczyńca, język jest tak toporny, że aż robi się przykro, a całość przypomina grę w podchody: Langdon i piękna kobieta jak zwykle hasają po mieście, żeby zbierać kawałki układanki. Na szczęście wszystkie jej kawałki są pod ręką i ogólnie nie ma problemu.
Dopiero z perspektywy czasu dostrzegam, jak infantylna jest proza Browna i jak słaby jest sam pomysł fabularny, który autor stosuje w każdej książce w ten sam sposób.
To powinno być zakazane. Albo przynajmniej dostępne po konsultacji z lekarzem. Bardzo, bardzo zła literatura, pozbawiona jakiejkolwiek wartości.

To było tak złe, że aż nie wiem, od czego zacząć. Zacznę może od tego, że kiedyś przeczytałam "Kod da Vinci", "Anioły i demony", "Cyfrową twierdzę" i "Zwodniczy punkt" i podobało mi się to. Ale potem skończyłam gimnazjum, poszłam do szkoły średniej i wiadomo.
Przez lata wspominałam książki Dana Browna jako porządnie napisane rozkoszne bzdurki. Niezbyt mądre i napchane...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Czyta się lekko, szybko i w sumie z przyjemnością - po tych wszystkich głosach rozczarowania dookoła spodziewałam się, że będzie gorzej, ale ogólnie nie jest fatalnie, tylko sama intryga jet na tyle prosta, że zakończenia można się domyślić mniej więcej w połowie. Wykonanie i oprawa pomysłu są nienajgorsze, sprawne rzemiosło - zawodzi po prostu sam pomysł, bo brakuje mu polotu. "Dziewczyna z pociągu" to książka do pociągu, w sam raz na kilkugodzinna jazdę: wciąga na tyle, że zabija nudę, nie wymaga absolutnego skupienia.

Czyta się lekko, szybko i w sumie z przyjemnością - po tych wszystkich głosach rozczarowania dookoła spodziewałam się, że będzie gorzej, ale ogólnie nie jest fatalnie, tylko sama intryga jet na tyle prosta, że zakończenia można się domyślić mniej więcej w połowie. Wykonanie i oprawa pomysłu są nienajgorsze, sprawne rzemiosło - zawodzi po prostu sam pomysł, bo brakuje mu...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trzyma poziom pierwszej części - akcja nabiera tempa, a zakończenie zostawia z obietnicą naprawdę emocjonującej części trzeciej. Podobnie jak w pierwszym tomie brakuje mi tu pietyzmu w opisach i chętnie poświęciłabym kawał akcji dla lepszego poznania tego świata. Nie jest jednak źle: tam, gdzie Hodder macha ręką na detale uliczek i maszyn, tam nadrabia bardzo przemyślaną strukturą cyklu i konsekwencją. Świat wpadł w alternatywne tory, zaczyna się stopniowo wykolejać, ale kolejna część opowieści wpada na swoje miejsce jak precyzyjnie dopasowany klocek i widać w tym większy plan. Świetne czytadło na długie wieczory, które nie obraża inteligencji czytelnika, a jednocześnie przesadnie nie męczy -bardzo dobra i niegłupia literatura rozrywkowa.

Trzyma poziom pierwszej części - akcja nabiera tempa, a zakończenie zostawia z obietnicą naprawdę emocjonującej części trzeciej. Podobnie jak w pierwszym tomie brakuje mi tu pietyzmu w opisach i chętnie poświęciłabym kawał akcji dla lepszego poznania tego świata. Nie jest jednak źle: tam, gdzie Hodder macha ręką na detale uliczek i maszyn, tam nadrabia bardzo przemyślaną...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Steampunku w literaturze jest mało, a ten jest tak czysty, że aż miło. Hodder stawia bardzo rozsądnie na alternatywną wersję historii i sięga po znane postaci historyczne, kierując ich kroki w stronę zupełnie innej przyszłości. Królowa Wiktora zginęła więc na wskutek zamachu z ręki Edwarda Oxforda i losy Anglii potoczyły się zupełnie inaczej, a z winy człowieka, który grzebał w przeszłości, wszystko wydarzyło się o wiele szybciej.
Hodder świetnie pogrywa sobie koncepcją wpływania na przeszłość i skutków, jakie wywiera to w przyszłości: pokazuje, że zmiana tego, co się wydarzyło, jest w jakimś sensie nie możliwe, bo próba wpłynięcia na przeszłość jest uwzględniona z góry w toku wydarzeń. Reczywistość rozgałęzia się, tworząc wersje alternatywne, które anihilują się nawzajem z powodów logicznych. To wszystko ma tutaj sens i podane jest w interesującej, skrzącej się od detali formie.
Chce się tego świata zobaczyć więcej, obserwować, jak się rozwija i otrzymywać coraz to nowe szczegóły. Hodderowi jednak delako do demiurgicznego geniuszu Mievilla i jego precyzji odwzorowania świata przedstawionego. Szkoda, jednak wyjaśnienie problemu wynagradza wszystko, nawet jeśli podane jest trochę deus ex machina. Miłośnicy steampunku muszą przeczytać.

Steampunku w literaturze jest mało, a ten jest tak czysty, że aż miło. Hodder stawia bardzo rozsądnie na alternatywną wersję historii i sięga po znane postaci historyczne, kierując ich kroki w stronę zupełnie innej przyszłości. Królowa Wiktora zginęła więc na wskutek zamachu z ręki Edwarda Oxforda i losy Anglii potoczyły się zupełnie inaczej, a z winy człowieka, który...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Przyjemny, klimatyczny kryminał z przesadzonym, teatralnym zakończeniem. Odpowiedź na pytanie "kto zabił?" jest tym razem bardzo prawdopodobna, ale okoliczności, które prowadzą do wyjaśnienia zagadki - mniej. Niemniej, dobrze się czyta, chociaż główna bohaterka znowu jest, jak Lacey Flint, wyalienowaną, dumną i silną heroiną, która nie daje po sobie nic poznać. W zasadzie mogłaby się nazywać Lacey Flint.
Ciekawie wypadają same Falklandy i samo to zasługuje na punkt więcej - historia wysp oraz ich specyfika, prawdopodobnie nieznane czytelnikowi, to wartościowa ciekawostka i chociażby z tego powodu warto "Małe mroczne kłamstwa" przeczytać. To mnie chyba nawet bardziej zaintrygowało niż te wszystkie morderstwa.

Przyjemny, klimatyczny kryminał z przesadzonym, teatralnym zakończeniem. Odpowiedź na pytanie "kto zabił?" jest tym razem bardzo prawdopodobna, ale okoliczności, które prowadzą do wyjaśnienia zagadki - mniej. Niemniej, dobrze się czyta, chociaż główna bohaterka znowu jest, jak Lacey Flint, wyalienowaną, dumną i silną heroiną, która nie daje po sobie nic poznać. W zasadzie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bardzo przyjemny w formie, lekki i sprawnie napisany poradnik, który naprawdę motywuje do działania i ogarnięcia przestrzeni dookoła siebie. Pierwsza część z mojej perspektywy znacznie ciekawsza, druga, dotycząca kształtowania własnego stylu, to już mniej moja bajka. Całość czyta się z przyjemnością, chociaż lepiej nie czytać późnym wieczorem: od razu chce się wstać i wyrzucić wszystko z szafy, żeby zacząć rewolucję w życiu.

Bardzo przyjemny w formie, lekki i sprawnie napisany poradnik, który naprawdę motywuje do działania i ogarnięcia przestrzeni dookoła siebie. Pierwsza część z mojej perspektywy znacznie ciekawsza, druga, dotycząca kształtowania własnego stylu, to już mniej moja bajka. Całość czyta się z przyjemnością, chociaż lepiej nie czytać późnym wieczorem: od razu chce się wstać i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Przyjemny finał serii - zdecydowanie lepsza książka niż cz. 3, jednak nie dorównuje o wiele lepiej poprowadzonej cz. 2. Niezły pomysł, interesujące rozwiązanie, chociaż zagadkę można roszyfrować na wczesnym etapie, a końcowy plot twist nie zmienia przesadnie wiele. Trochę szkoda, że to już koniec - to jedna z nielicznych serii kryminalnych, jakie przeczytałam w całości i chętnie poznałabym tę bohaterkę jeszcze bliżej.

Przyjemny finał serii - zdecydowanie lepsza książka niż cz. 3, jednak nie dorównuje o wiele lepiej poprowadzonej cz. 2. Niezły pomysł, interesujące rozwiązanie, chociaż zagadkę można roszyfrować na wczesnym etapie, a końcowy plot twist nie zmienia przesadnie wiele. Trochę szkoda, że to już koniec - to jedna z nielicznych serii kryminalnych, jakie przeczytałam w całości i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dziwnie czyta się success story marki, która - jak wieść niesie - stoi na krawędzi bankructwa.
Amoruso jest założycielką i do niedawna była prezesem firmy Nasty Gal, sklepu internetowego z damskimi ubraniami niszowych marek. Startowała, sprzedając na eBayu ubrania wygrzebane w second-handach i w dużej mierze wypromowała modę na specyficznie rozumiany styl vintage (moda lat 70., 80. i 90.). To m.in. dzięki niej tysiące dziewczyn na świecie oszalały na punkcie butów Jeffreya Campbella (pamiętacie słynne Lity?), nosiły creepersy i przyjmowały rozmaite, czasami szalone, trendy.
Amoruso w swojej książce dużo radzi. Zachęca, żeby ciężko pracować, żeby zakasać rękawy, żeby oszczędzać, żeby być uczciwym, solidnym, dbać o klienta i pracowników, żeby robić to co się kocha. Wszystko piękne, tyle że jej rzekomo wypieszczone firma jest obecnie w niepewnej sytuacji - ubiegłej jesieni świat obiegła informacja, że Nasty Gal stoi na krawędzi bankructwa. Chociaż Amoruso wycofała się ze stanowiska prezesa jakiś czas temu i poświęciła się swojemu nowemu projektowi http://www.girlboss.com/, powtarzają się pogłoski o trwającej już dłuższy okres niewypłacalności, złym traktowaniu pracowników i dostawców, fatalnym zarządzaniu marką.
Powracają jak bumerang głosy krytyki, które towarzyszyły Amoruso i Nasty Gal od samego początku, dotyczące m.in. średnio uczciwych metod zarobkowania, opartych na sztucznym podbijaniu cen na eBayu. Chociaż nie można odmówić jej zmysłu biznesowego i gustu, nietrudno zauważyć słuszność w niektórych zarzutach, np. tych dotyczących obojętności marki na zmieniającą się modę i rozpaczliwe forsowanie trendów panujących przed kilkoma laty.
Zgrzyta to wszystko potwornie mocno, kiedy czyta się tę do bólu amerykańską success story. American dream Sophii Amoruso okazuje się obrazkiem nie do końca prawdziwym, a jej rady tracą nieco na celności, kiedy z drugiej strony słyszy się głosy zarzucające jej nadmierne skupienie się na własnej osobie i pompowanie ego. Nie przekonuje również cała parada wyjaśnień i usprawiedliweń, jaką wynajduje dla siebie autorka, racjonalizując swoją przemianę z kradnącej w sklepach anarchistki do kapitalistycznej hedonistki w Porsche, mieszkającej w domu za kilkanaście milionów. Czy naprawdę potrzeba więcej wyjaśnień niż to, że fajnie mieć hajs i że posiadanie pieniędzy często sprawia, że ideały idą w odstawkę? Amoruso na siłę próbuje podkreślić, jak bardzo zakorzeniona jest w kulturze niezależnej i jak mocno się z nią wciąż identyfikuje, nie mając jakby świadomości, że jej koturny od YSL są policzkiem dla środowiska, na którym próbuje się wozić.
Dziwna jest to książka. Zapewne inaczej wybrzmiewała w momencie publikacji w 2014 roku, inaczej brzmi dzisiaj, kiedy okazuje się, że model zarządzania proponowany przez Amoruso i jej zespół nie sprawdził się w ogóle, a dane sprzedażowe pokazują, że marka od dawna nie radziła sobie dobrze i pochwały pod jej adresem były mocno na wyrost. "Szefowa" emanuje pewnością siebie i przekonaniem o własnej wartości, nie razi nawet przesadnie pompowanie ego, bo z pewnością Amoruso dokonała sporo. Jednak wciąż jest to książka raczej motywacyjna niż jakakolwiek inna - rady na temat prowadzenia własnego biznesu są dość zdawkowe i poza osobami, które planują karierę związaną z branżą mody, niewielu czytelników skorzysta w znaczący sposób z tych treści. Publikacja wpasowuje się jednak idealnie w potrzeby licznej grupy odbiorców: kobiet planujących rozkręcenie własnego biznesu lub doskonalących go.
Wyjątkowy kuriozalny jest rozdział o magii chaosu, której wyznawczynią jest rzekomo Amoruso. Jej żarciki na temat liczny 666 i mhroczne szatanistyczne filozofie brzmią cokolwiek infantylnie i nieco trącą podręcznikami magii ze sklepów z literaturą ezoteryczną. Wrażenie to potęguje się z powodu interpretacji tych rewelacji: magia chaosu w wykonaniu Amoruso ma więcej wspólnego z "Potęgą podświadomości" i pozytywnym myśleniem niż ze źródłami, na które autorka rzekomo się powołuje. W ustach 17-latki byłoby to może urocze i zabawnie naiwne, w ustach niemal 30-latki jest nieco infantylne.
Gdyby nie problemy, z którymi boryka się Nasty Gal, "Szefowa" byłaby warta o jedną gwiazdkę więcej. Niestety okazuje się, że trzeba rady Amoruso traktować bardzo ostrożnie, bo jej firma zdradza obecnie wszelkie oznaki kryzysu, z którymi borykają się marki rosnące w dynamiczny sposób, jednak niemyślące perpektywicznie i nierozwijające się w oparciu o badania rynku. Wynurzenia autorki na temat znajomości potrzeb klientki przypominają bardziej zaklinanie rzeczywistości i magiczne "tak mi się wydaje" niż staranną analizę popartą researchem. Pozostaje pytanie: kto jest odpowiedzialny za upadek Nasty Gal?
Netflix w tym roku wypuszcza ponoć serial oparty na historii Amoruso. Nie ma co udawać - jej przeszłość to idealny materiał na filmową opowieść: legenda "od zera do bohatera" pasuje idealnie do amerykańskiego przekonania, że wszystko jest możliwe i że wystarczy chcieć i ciężko pracować, żeby osiągnąć sukces.
O tym, dlaczego Nasty Gal zaczęła podupadać, możecie przeczytać np. tutaj: https://www.businessoffashion.com/…/nasty-gal-what-went-wro… - polecam też lekturę komentarzy, jest tam (oprócz negatywnych emocji) sporo interesujących koncepcji.

Dziwnie czyta się success story marki, która - jak wieść niesie - stoi na krawędzi bankructwa.
Amoruso jest założycielką i do niedawna była prezesem firmy Nasty Gal, sklepu internetowego z damskimi ubraniami niszowych marek. Startowała, sprzedając na eBayu ubrania wygrzebane w second-handach i w dużej mierze wypromowała modę na specyficznie rozumiany styl vintage (moda lat...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zbiór krótkich tekstów, opowieści licznych Polaków mieszkających na Wyspach, głównie w Londynie. Są tu emigranci z czasów PRLu, w tle nawet ci wojenni, sa ci, którzy przyjechali w latach 90. i ci, którzy ruszyli wielką falą po otwarciu granic. Niektórzy z nich skończyli angielskie prestiżowe szkoły i uczelnie, inni nie nauczyli się wciąż, po latach pobytu, angielskiego. Jedni mają ambicje, inni ich nie mają. Jedni zdołali się zasymilować, inni. Niektórym udało się zbudować na Wyspach normalne życie. Innym nie.

Obraz, jaki wyłania się z tego zbioru, jest niejednorodny: nie ma jednej, jednorodnej grupy polskich emigrantów. Są wśród nich intelektualiści i robotnicy, bezdomni i żyjący z zasiłków, młodzi i starzy, kobiety i mężczyźni, katolicy i ateiści. Nie łączy ich wiele, nietrudno wręcz założyć, że nie mieliby między sobią o czym rozmawiać. Taki wniosek zresztą powraca w "Angolach" wielokrotnie: że na emigracji to nie tubylec jest najgorszym wrogiem imigranta, ale jego własny krajan.

Zwłaszcza w przypadku jednostek w pełni zasymilowanych uderza brak zaakcentowanych kontaktów z pozostałymi imigrantami: niektórzy z przybyłych sprawiają wrażenie przywiązanych do kultury brytyjskiej niż rodzimej i w wielu przypadkach zapewne tak jest. Nieliczne rzeczy powtarzają się w wielu spośród tych opowieści: podkreślenie odmienności w mentalności Brytyjczyków względem obyczajów polskich, odmienny sposób rozwiązywania problemów i konfliktów, powracające jak bumerang "nie jestem rasistą, ale...". Chociaż Winnicka nie demonizuje, to całościowo obraz polskiej emigracji jest raczej smutny i przytłaczający. Najważniejszy wniosek: jeśli wyjeżdżasz z kraju, żeby uciec przed problemami i nieumiejętnością poradzenia sobie z własnym życiem, nie poradzisz sobie z nim także na Wyspach.

Te rzeczy, które jedne z rozmówców chwalą, inni zaciekle krytykują. Przede wszystkim dlatego efekt jest nieco chaotyczny, ale wieloaspektowy, chociaż ułożenie tekstów pozostawia z refleksjami dość smutnymi. Najbardziej szokujący fragment? Opis Irlandii Północnej i aktualnej sytuacji w Belfaście. Najsłabszy moment? Do bólu pretensjonalna i napuszona wypowiedź antropologa, który popisuje się własną erudycją. Ogólnie: warto, chociaż minusem jest zbyt wiele skrajności, a zbyt mało opinii ludzi po prostu żyjących normalnie z dnia na dzień.

Zbiór krótkich tekstów, opowieści licznych Polaków mieszkających na Wyspach, głównie w Londynie. Są tu emigranci z czasów PRLu, w tle nawet ci wojenni, sa ci, którzy przyjechali w latach 90. i ci, którzy ruszyli wielką falą po otwarciu granic. Niektórzy z nich skończyli angielskie prestiżowe szkoły i uczelnie, inni nie nauczyli się wciąż, po latach pobytu, angielskiego....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zaczyna się świetnie i mniej więcej do 2/3 trzyma napięcie, potem niestety czar pryska, sytuacja się wyjaśnia i reszta tonie w opowieściach o przyczynach zła. Najgorsze jest w zasadzie to, że te wyjaśnienia nie przekonują, argumentacja jest naciągana i jakoś nie za bardzo chce się wierzyć w motywacje obydwu bohaterów. Można próbować usprawiedliwiać to próbą oddania realiów szoku i traumy, ale bardziej prawdopodobne jest, że autor poległ na psychologii. Szkoda - początek obiecywał dużo. I ten początek - max wspomniane 2/3 - warto przeczytać chociażby w celach informacyjnych: największą wartością tej książki pozostaje to, że jest ona dość bogatym źródłem danych na temat tokijskiego seksbiznesu i dzielnic seksualnych rozrywek. Jako thriller sprawdza się gorzej. Ostatnia gwiazdka jest koniec końców tylko za research.

Zaczyna się świetnie i mniej więcej do 2/3 trzyma napięcie, potem niestety czar pryska, sytuacja się wyjaśnia i reszta tonie w opowieściach o przyczynach zła. Najgorsze jest w zasadzie to, że te wyjaśnienia nie przekonują, argumentacja jest naciągana i jakoś nie za bardzo chce się wierzyć w motywacje obydwu bohaterów. Można próbować usprawiedliwiać to próbą oddania realiów...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Reportaż totalny. Potężnych rozmiarów tom zawiera wyniki 10 lat pracy nad rozwikłaniem zagadki Lucie Blackman, młodej Brytyjki, która zaginęła w Tokio, gdzie pracowała w charakterze hostessy w nocnym klubie. Dla czytelnika, który nie zna tej sprawy, "Ludzie..." to w zasadzie kryminał, podczas lektury którego w napięciu oczekuje się na rozwiązanie tajemnicy i przedstawienie winowajcy. Kiedy pojawia się on jednak na scenie, nic nie staje się prostsze: wątpliwości, liczne mylne tropy, o których skrupulatnie donosi Parry, pozostawiają do samego końca wiele miejsca na wątpliwości. Koniec końców mniej istotne okaże się kto, ale raczej dlaczego. Napięcie puszcza dopiero na ostatnich stronach.
To jedna z tych książek, od których nie da się oderwać. Nie sposób opuścić tego świata i zdystansować się wobec niego, odsunąć w czasie poszukiwanie winnego, proces i do samego końca nieprzesądzony przecież wyrok. Pod względem budowania napięcia "Ludzie..." to arcydzieło i świadomość, że ta potworna historia wydarzyła się naprawdę, zapada w pamięć i świadomość dokładnie tak mocno, jak powinna. Parry po mistrzowsku żongluje sympatią czytelnika do kolejno pojawiających się bohaterów, każdemu z nich kolejno pozwala zaufać, a później obnaża powody, dla których być może lepiej tego nie robić. Są oni przez to niesamowicie ludzcy, słabi, wzruszający, irytujący i budzący momentami potępienie, prawdziwi, sportretowani z wirtuozerią nieprzeciętnie dobrego reportera. Chociaż momentami wydaje się, że Parry pozwala sobie na ocenę, to tylko pozory: swoje wrażenia sam bezustannie będzie poddawał rzeczowej analizie i konfrontował z kolejnymi wydarzeniami i zachowaniami.
Parry, wieloletni korespondent "The Independent" i "The Times" w Tokio, w tle historii Lucie obnaża problemy palące japońskie społeczeństwo i przypomina, że Japonia znana z kolorowych zdjęć to tylko jedna strona medalu. Drobiazgowo opisuje tokijską dzielnicę Roppongi z jej nocnymi klubami i hostessami na tle całego seksbiznesu, pochyla się nad skomplikowanym stosunkiem Japończyków do obcych, pełnym jednocześnie fascynacji i niechęci, opisuje pracę japońskiej policji i sądownictwo, uczciwie przedstawia faktyczny poziom bezpieczeństwa na ulicach Tokio.

Wypada ze swej roli jedynie na ułamki chwil, jak np. podczas porównania brytyjskiego i japońskiego sądownictwa, gdzie daje się odczuć niepoparte w zasadzie sensownym argumentem przekonanie o wyższości tego pierwszego. Dla polskiego widza może być to szczególnie uderzające i wręcz kuriozalne, z uwagi na fakt, że z opisu wynika, że japońskie sądownictwo, działające w oparciu o prawo stanowione, przypomina o wiele bardziej system prawa kontynentalnego aniżeli system anglosaski. To jednak detal.

Trzeba przeczytać. Wstrząsająca, potworna w swojej drobiazgowości i pełna intrygujących faktów oraz wnikliwych obserwacji książka.

Reportaż totalny. Potężnych rozmiarów tom zawiera wyniki 10 lat pracy nad rozwikłaniem zagadki Lucie Blackman, młodej Brytyjki, która zaginęła w Tokio, gdzie pracowała w charakterze hostessy w nocnym klubie. Dla czytelnika, który nie zna tej sprawy, "Ludzie..." to w zasadzie kryminał, podczas lektury którego w napięciu oczekuje się na rozwiązanie tajemnicy i przedstawienie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Są takie książki, dla których chce się podjąć naukę obcego języka i poświęcić na to nawet i lata, żeby tylko któregoś dnia móc przeczytać te zdania w oryginale. Nie ma większego sensu zakreślanie tu najlepszych fragmentów poszczególnych miniatur i krótkich opowiadań: zaznacza się wówczas co drugie zdanie, prawie każdą kolejną miniaturę. Absurd, groteska, karykatura, ironiczne poczucie humoru, przerysowanie i poezja rzeczy małych. Klasyka realizmu magicznego i jego doskonały reprezentant.

Są takie książki, dla których chce się podjąć naukę obcego języka i poświęcić na to nawet i lata, żeby tylko któregoś dnia móc przeczytać te zdania w oryginale. Nie ma większego sensu zakreślanie tu najlepszych fragmentów poszczególnych miniatur i krótkich opowiadań: zaznacza się wówczas co drugie zdanie, prawie każdą kolejną miniaturę. Absurd, groteska, karykatura,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Gdybym była bardziej zainteresowana tematem samym w sobie, dałabym o gwiazdkę więcej. Przyjemna i lekka lektura pełna ciekawostek na temat zwierząt, głównie tych zamieszkujących Puszczę Białowieską: od efektownych żubrów do niepozornych żab. Wygodna forma - bardzo krótkie teksty opatrzone zdjęciami, zgrupowane w kolejne miesiące: idealna lektura do czytania po kawałku, w biegu. Świetnie sprawdzi się jako prezent nawet dla starszego dziecka lub nastolatka (od ok. 12-13 lat) z uwagi na bardzo przystępną formę. Przyda się na pewno także tym, którzy chcą fotografować zwierzęta i pragną poznać lepiej ich zwyczaje. W treści: ogrom lekko podanych faktów, o których przeciętny odbiorca na pewno nie wie, jak np. to, że sikorki [sic!] polują na... nietoperze.

Gdybym była bardziej zainteresowana tematem samym w sobie, dałabym o gwiazdkę więcej. Przyjemna i lekka lektura pełna ciekawostek na temat zwierząt, głównie tych zamieszkujących Puszczę Białowieską: od efektownych żubrów do niepozornych żab. Wygodna forma - bardzo krótkie teksty opatrzone zdjęciami, zgrupowane w kolejne miesiące: idealna lektura do czytania po kawałku, w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeden z tych rzadkich przypadków, kiedy film jest lepszy od książki. Ta ostatnia sprawia wrażenie, jakby była pisana, a raczej w pośpiechu notowana, w oparciu o scenariusz. Rozwiązania fabularne, które zostały wprowadzone w ekranizacji i wszystkie dokonane tam zmiany wyszły historii na dobre. Tutaj sylwetki bohaterów są ledwie naszkicowane, wydarzenia pędzą jak szalone (objętościowo ta część cyklu nie przedstawia się imponująco) i są dość kuriozalne, zupełnie zbędne dla fabuły, jak Mark Darcy malujący obrazy. Czyta się bez zażenowania charakterystycznego dla lektury 3. części, ale za to z poczuciem bycia oszukanym i zlekceważonym jako czytelnik. Tak jakby nie była to osobna powieść, a tylko dodatek do całej serii, który powinno się wydać w formie gratisowego zeszyciku. Szkoda. Ale przynajmniej ekranizacja się udała.

Jeden z tych rzadkich przypadków, kiedy film jest lepszy od książki. Ta ostatnia sprawia wrażenie, jakby była pisana, a raczej w pośpiechu notowana, w oparciu o scenariusz. Rozwiązania fabularne, które zostały wprowadzone w ekranizacji i wszystkie dokonane tam zmiany wyszły historii na dobre. Tutaj sylwetki bohaterów są ledwie naszkicowane, wydarzenia pędzą jak szalone...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Kurcze, ja naprawdę lubię tę bohaterkę i przykro mi trochę patrzeć na jej ewolucję. Albo raczej jej brak? Bridget wciąż jest strasznym nieogarem, chociaż jako samotna matka radzi sobie całkiem nieźle. Wydaje się jednak, że pod pewnymi względami ani ona ani jej przyjaciele emocjonalnie nie dojrzeli, tak jakby czas stanął w miejscu: to smutny obraz i cokolwiek zawstydzający samych zainteresowanych, obnażający jakby niewiarę w "happily ever after" i związki udane aż do samego końca.
Związek Bridget z atrakcyjnym trzydziestolatkiem budzi wręcz niesmak w czytelniku, który ma w pamięci Marka Darcy'ego i wspomina go nie mniej ciepło niż sama bohaterka. Idealny "chłopczyk" z pretensjonalnym do bólu imieniem jest postacią jakby wyjętą z taniego romansidła, karykaturą samego siebie. Próby kontrapunktowania tej wydmuszki jowialnymi dowcipasami o pierdzeniu i rzyganiu są niesmaczne i infantylne, a zakończenie i nowa miłość w życiu Bridget pojawiają się koniec końców nieco deus ex machina. Teoretycznie od samego początku wiadomo już, jak sprawa się skończy, jednak to, jak dochodzi do szczęśliwego rozwiązania, jest nieco zbyt grubymi nićmi szyte. Zupełnie jakby Bridget zamerykanizowała się, podporządkowała swoją historię regułom hollywoodzkich romkomów. Bo jedno jest pewne: ta książka skonstruowana jest tak, jak stereotypowa amerykańska komedia romantyczna i równie stereotypowo amerykańskie prezentuje poczucie humoru. To nie są komplementy. Czyta się to to lekko, ale z poczuciem silnego guilty pleasure. Tym razem nie ma już nawet mowy o rewolucji w konstrukcji bohaterki i szansach na status kultowej lektury. Szkoda.

Kurcze, ja naprawdę lubię tę bohaterkę i przykro mi trochę patrzeć na jej ewolucję. Albo raczej jej brak? Bridget wciąż jest strasznym nieogarem, chociaż jako samotna matka radzi sobie całkiem nieźle. Wydaje się jednak, że pod pewnymi względami ani ona ani jej przyjaciele emocjonalnie nie dojrzeli, tak jakby czas stanął w miejscu: to smutny obraz i cokolwiek zawstydzający...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Gaimana nieodmiennie po prostu dobrze się czyta: genialnie buduje klimat, zupełnie od niechcenia wywołując czasami ciarki na plecach czytelnika. Chociaż "Dym i lustra" miały wstrząsającą "Dzieciznę", to tutaj też nie brakuje ciekawych rozwiązań, których rozwinięcie chciałoby się przeczytać w formie dłuższej powieści. Eklektyczny zbiorek nie ma spójnego tematu, ma jednak łączącą wszystkie opowiadania atmosferę. I jak miło zobaczyć znowu Cienia! Czołówka światowego urban fantasy.

Gaimana nieodmiennie po prostu dobrze się czyta: genialnie buduje klimat, zupełnie od niechcenia wywołując czasami ciarki na plecach czytelnika. Chociaż "Dym i lustra" miały wstrząsającą "Dzieciznę", to tutaj też nie brakuje ciekawych rozwiązań, których rozwinięcie chciałoby się przeczytać w formie dłuższej powieści. Eklektyczny zbiorek nie ma spójnego tematu, ma jednak...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Sporo truizmów, więcej story niż merytoryki - przyjemnie się to niby czyta i szybko, ale ani razu nie zatrzymałam się na dłużej żeby coś zanotować, zapamiętać, podkreślić. Może to kwestia tego, że sporo tych rzeczy po prostu już wiem. Może to kwestia tego, że widzę z perspektywy PRowca, w których miejscach Tomek się myli w ocenie pracy agencji i tego, jak te agencje funkcjonują. Gdybym przeczytała to kilka lat temu, może potraktowałabym "Bloga" poważniej, dzisiaj postrzegam go głównie jako ciekawostkę. Niemniej fajne case study, to jest chyba najbardziej wartościowa część tej publikacji, szkoda, że brak im profesjonalnego opracowania. Poradnik o zastosowaniu głównie motywacyjnym.

Sporo truizmów, więcej story niż merytoryki - przyjemnie się to niby czyta i szybko, ale ani razu nie zatrzymałam się na dłużej żeby coś zanotować, zapamiętać, podkreślić. Może to kwestia tego, że sporo tych rzeczy po prostu już wiem. Może to kwestia tego, że widzę z perspektywy PRowca, w których miejscach Tomek się myli w ocenie pracy agencji i tego, jak te agencje...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pozostawia z przemyśleniami: poprzez kreację dwóch bohaterek Szczepkowska mierzy się z tematem maski i prawdziwej natury rzeczy, zarówno w odniesieniu do człowieka jak i do sztuki, kultury, dzieła. Przewrotna, celna, zgrabnie puentuje, wymierzając ironiczny policzek publiczności, oczekującej nagości Gołej Baby.

Pozostawia z przemyśleniami: poprzez kreację dwóch bohaterek Szczepkowska mierzy się z tematem maski i prawdziwej natury rzeczy, zarówno w odniesieniu do człowieka jak i do sztuki, kultury, dzieła. Przewrotna, celna, zgrabnie puentuje, wymierzając ironiczny policzek publiczności, oczekującej nagości Gołej Baby.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to