-
ArtykułySherlock Holmes na tropie genetycznego skandalu. Nowa odsłona historii o detektywie już w StorytelBarbaraDorosz1
-
ArtykułyDostajesz pudełko z informacją o tym, jak długo będziesz żyć. Otwierasz? „Miara życia” Nikki ErlickAnna Sierant3
-
ArtykułyMagda Tereszczuk: „Błahostka” jest o tym, jak dobrze robi nam uporządkowanie pewnych kwestiiAnna Sierant1
-
ArtykułyLos zaprowadzi cię do domu – premiera powieści „Paryska córka” Kristin HarmelBarbaraDorosz1
Biblioteczka
2017-12-13
2017-12-13
Kocham książki Tosca Lee. Mimo, że po Królowej Saby (która była wręcz rewelacyjna i zostawiła mnie z rozdziawioną buzią) jest to druga książka autorki jaką przeczytałam. Ale czytając Potomków poczułam się jak w domu. Bo to jest jej niepowtarzalny styl. Tylko Tosca Lee potrafi pisać tak świetne książki z nutką super historii, którą czytając, w ogóle się nie nudzisz! Wręcz przeciwnie, to cię zmusza do zaglądnięcia w google i wpisanie jakiejś postaci z historii, by dowiedzieć się o jej życiorysie. Uwielbiam to. Uwielbiam to, jak Tosca Lee pisze książki. A ta była kolejną super, super mega książką!
Audra usunęła sobie pamięć, ponieważ ukrywała tajemnice, o których nikt miał się nie dowiedzieć. Żyje w małym miasteczku, z dala od kłopotów i spotyka świetnego chłopaka Luka. Miała zacząć zwykłe, normalne życie. Pojawia się też Rolan, który uświadamia dziewczynie, że Luka jest niebezpieczny. Ufa mu. Jednak on nie jest godny zaufania. Ale czy Luka jest? Tosca Lee już od samego początku po prostu wciągnęła nas w akcję. No kocham to. Ta książka jest pełna akcji, tajemnic i ich odkrywania i niespodziewanych zwrotów akcji! Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego ile tutaj jest zwrotów akcji. A ja błagam już każdego w tym miejscu, żeby nie przechodził obojętnie obok tej książki. Bo naprawdę warto przeczytać, jest genialna i mądra. Podziwiam wielu pisarzy, piszę to przy wielu recenzjach, bo nie pojmuję, jak mogą pisać takie genialne książki, jak wpadli na fabułę i jak umiejętnie tworzą akcję po akcji, aż wszystko się rozwiązuje. To jest epickie czytając taką książkę.
Dodatkowo mamy tu mały romans! Niby nic szczególnego ale wplatając to do takiej książki akcji, tajemnic, ciemnej historii Krwawej Hrabiny Elżbiety Batory... to było takie świetne, że aż brakuje mi po prostu słów! Ta więź była opisana i pokazana jako taka silna i zdołająca pokonać wszystko. Bohaterowie mieli wobec siebie bardzo silne uczucia i tak miło się to czytało. Ta troska, czułość.... to trzeba przeczytać, żeby to poczuć.
A reszta bohaterów? Wszystko było idealne. Bardzo polubiłam Claudię i Piotrka. Nie miałam za bardzo poczucia więzi z Nino i Anią, ale oni... odgrywają ważną rolę. Jeszcze ten Historyk... tyle tajemnic. Ten świat Potomków jest tak rozbudowany, że nikt, by sobie nie zdawał z tego sprawy.
Historia Krwawej Hrabiny jest tu świetnie przedstawiona. Potomkowie to są... potomkowie właśnie tej hrabiny. I mają też moce, ale niektórzy mają najsilniejsze od innych. I historia cała dąży do odnalezienia Pamiętnika, która albo pogrąży Potomków udowadniając, że Hrabina dopełniła się zbrodni... albo ją uniewinni. Tyle mogę napisać. Więcej nie mogę, bo aż mną nosi. :D Książka epicka i już się czas zabrać za kolejną część.
Kocham książki Tosca Lee. Mimo, że po Królowej Saby (która była wręcz rewelacyjna i zostawiła mnie z rozdziawioną buzią) jest to druga książka autorki jaką przeczytałam. Ale czytając Potomków poczułam się jak w domu. Bo to jest jej niepowtarzalny styl. Tylko Tosca Lee potrafi pisać tak świetne książki z nutką super historii, którą czytając, w ogóle się nie nudzisz! Wręcz...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-12-25
Uwielbiam książki Tosca Lee i jeszcze się na niej nie zawiodłam. Autorka świetnie potrafi wmieszać elementy historii w książkę, a dodatkowo umieścić jakieś przesłanie dla czytelników.
Pierwsza część zostawiła nas z wieloma pytaniami, ale po tej części już wiemy o wiele więcej rzeczy. Oczywiście akcja tutaj jest niesamowita. Już od samego początku jesteśmy w nią wciągnięci, kiedy to Audra chce odzyskać swojego ukochanego Lukę. Mogę się na nim na troszkę zatrzymać? Bo ten chłopak... no zakochałam się w nim. Jest takim ideałem chłopaka, który tak się troszczy o Audrę, tak bardzo ją kocha, ja naprawdę czytając tę książkę to poczułam. Więc Audra to szczęściara, mieć przy sobie takiego męża.
A mówiąc o Audrze, to bardzo silna dziewczyna. Chciałabym być aż tak odważna jak ona. Pójdzie w ogień bez wahania. Wszystko to, by uratować bliskich. To bardzo piękne i odważne.
Jak myślę ogólnie o tym, co się w tej książce działo, to aż mam ciarki. :D Bo działo się wiele rzeczy, ale także tyle niespodziewanych! To się świetnie czyta, po prostu niesamowicie. Dodatkowo cała ta tajemniczość i niebezpieczeństwo podkręca temperaturę. :) Kto jest Historykiem? Oj wiemy, wiemy. W końcu! Każdy z was będzie zdziwiony na ten temat. To było świetnie pomyślane. :D Podoba mi się też pomysł z Sergem. Dziedzicem, który niby pomagał.... jednak oczywiście miał swoje cele. Ale Audra... wszystko oczywiście naprawia. :)
Też chcę wspomnieć o bohaterach drugoplanowych. O Błaźnie, który miał w tej książce - nie oszukujmy się - największą rolę. Claudia, która chciała mieć trochę normalności i właśnie pokazała jak to jest dobrze żyć normalnie. Piotrek, który bardzo się opiekował dziewczynami. Był bardzo opiekuńczy i jego zakończenie... trochę jest dla mnie niejasne.
Zakończenie było słodkie, jednak czuję, że mało zostało wyjaśnione. Całe dwie książki były skupione na tej sprawie z pamiętnikiem, "wojnie" między Potomkami a Dziedzicami. Na końcu tej książki w sumie nic się nie dowiadujemy jak to wszystko się kończy i jak wszystko się rozwiązało. Nie wiemy nic. Została jeszcze sprawa z samolotem, nie wiem kto tam był, chociaż można się domyślać, ale jednak. Więc mimo to, że zakończenie było również zaskakujące, to jednak mam to poczucie niewiedzy. Jednak książka zasługuje na brawa. I na to, że autorka w świetny sposób pokazała, jak należy szanować życie i te zwykłe czynności, które robimy codziennie... chodzenie do szkoły, czy pracy. Szanowanie tego, że mamy normalne życie i bezpiecznie żyjemy.
Uwielbiam książki Tosca Lee i jeszcze się na niej nie zawiodłam. Autorka świetnie potrafi wmieszać elementy historii w książkę, a dodatkowo umieścić jakieś przesłanie dla czytelników.
Pierwsza część zostawiła nas z wieloma pytaniami, ale po tej części już wiemy o wiele więcej rzeczy. Oczywiście akcja tutaj jest niesamowita. Już od samego początku jesteśmy w nią wciągnięci,...
2017-01-06
Ta książka to arcydzieło. Jest to moje pierwsze spotkanie z autorką i nie mogę się nadziwić temu, co stworzyła. Byłam baaardzo ciekawa tej książki, ale nie spodziewałam się, że będzie to dla mnie takie interesujące cudo. To nie jest nudna lekcja historii. Dla mnie to jest jak współczesne opowiadanie, tyle, że dziejące się 3 tysiące lat wcześniej. Jestem pełna podziwu pracy, jaką włożyła w tę książkę autorka. O Królowej Saby nie wiele wiemy, ale ona musiała się przekopać na pewno w wielu źródłach, żeby dowiedzieć się jak najwięcej i stworzyć nam idealną historię, która pozwoliłaby nam poznać Bilkis, jej życie, królestwo. Jestem pod wrażeniem!
Powieść jest napisana w bardzo łatwym języku, wszystko jest doskonale wyjaśnione, może czasami się gubiłam, ale to nieważne, bo książka jest napisana idealnie. Córa księżyca jest silną i jakże mądrą i piękną kobietą! Jej dzieciństwo było bardzo ciężkie, wiele przeżyła, a królową nie miała w ogóle być. Wiele wycierpiała, jednak jako młoda 18-letnia kobieta bardzo odpowiedzialnie przyjęła obowiązki królowej. Taka młoda dziewczyna stanęła na tronie, decydując o losach swojego kraju! A była taka mądra, że jestem - powtórzę się po raz kolejny - pod wrażeniem!
Kontakt między Bilkis a Salomonem był bardzo dobrze dopracowany, listy i podarunki, które sobie wysyłali były sprytne, wszystko przemyślane, oboje niesamowicie mądrzy, wyrażali swoje opinie. Kiedy się wreszcie spotkali, ich spory, polemiki, rozmowy na różne tematy były na bardzo wysokim poziomie, nie wiem czy ludzie w dzisiejszych czasach tak pięknie potrafią mówić. Ich więź się rozwijała powoli i mimo wielu przeciwności, oboje bardzo się do siebie przywiązali, byli dla siebie oparciem. Salomon pisał dla niej romantyczne wiersze, które mną poruszyły.
Postacie drugoplanowe miały bardzo duży udział w opowieści, co bardzo mi się podobało. Relacje królowej ze swoimi służkami, obrońcami, radnymi, były bardzo przyjazne, nie sztywne. Kochała swoją przyjaciółkę i służkę Sharę, która również ma swoją piękną historię. Była przywiązana do swojego eunucha i handlarza Tamrina, który pośredniczył między nią a Salomonem. W Królestwie Saby wszystko było uporządkowane, żadnych wojen, kraj ociekający bogactwem, u Salomona zaś było dużo zamieszek i niepokojów. Sam Salomon stracił wiarę w siebie, czuł się winny, że nie przestrzega przykazań Jahwe. Młoda królowa pomogła mu odzyskać wiarę i siłę w przestrzeganiu zasad wobec jego Boga mimo, że ona sama wierzyła w Almaqaha, choć często podważała jego i innych bogów istnienie.
Ta powieść jest dla mnie dziełem sztuki. Napisana w nowoczesny sposób. Uważam, że takie lektury powinny być w szkołach, z lekkością i łatwością czytało mi się tę książkę, byłam bardzo zainteresowana, nie odczuwałam tego jako nużącej historii, bo wszystko zostało tu bardzo ciekawie napisane! Niech każdy, kto ma okazję pozna tę historię, jest na bardzo wysokim poziomie, myślę, że nikt nie pożałuje tego, że przeczytał taką genialną opowieść.
Ta książka to arcydzieło. Jest to moje pierwsze spotkanie z autorką i nie mogę się nadziwić temu, co stworzyła. Byłam baaardzo ciekawa tej książki, ale nie spodziewałam się, że będzie to dla mnie takie interesujące cudo. To nie jest nudna lekcja historii. Dla mnie to jest jak współczesne opowiadanie, tyle, że dziejące się 3 tysiące lat wcześniej. Jestem pełna podziwu pracy,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-08-08
Czytając "Dziesięć płytkich oddechów" myślałam (nie wiedząc o czym są dalsze tomy) o tym, że fajnie by było gdyby była historięa o Livie, właśnie już na studiach. Ponieważ ja wiedziałam, nie wiem jakim cudem, że po prostu Livie nie będzie zawsze taką osobą cały czas z głową na karku, albo po prostu pęknie pod presją dobrej nauki i solidnej przyszłości.
I miałam rację. Dziewczyna wmawia sobie, że wie kim chce być. Wie, że nie może zawieść siostry, która ciężko harowała na studia Livie. Dziewczyna chce sprostać oczekiwaniom swoim, innych oraz jej zmarłego ojca. Przecież Princton to uczelnia jej taty, byłby z niej dumny. Dodatkowo na uczelni spotyka Connora, który jest doskonałym kandydatem na męża. Głowa na karku, małżeństwo, płotek, dziecko, Livie jako pielęgniarka, Connor jako prawnik czy ktoś tam. Jednak Livie nie zdaje sobie sprawy, że to nie jest życie dla niej. Do czasu, gdy Ashton się wkrada w jej życie.
Ashton to chłopak, którego każda chce mieć oczywiście, a Livie chce się trzymać od niego z daleka. Woli bezpieczeństwo nie szaleństwo. Czułam jednak, że właśnie Livie jest tą osobą, w której pod pozorami tego ideału, spokojnego charakteru kryje się coś, co chce się wydostać na zewnątrz. Sama tak mam. Gdy poznaje Ashtona chce właśnie takiego spontanicznego chłopaka, ona zdaje sobie sprawę, że biały płotek dla niej nie jest. Jednak się boi, bo co pomyślą inni? Jednak zaczyna mieć dość bycia doskonałym. Dość spełniać oczekiwana innych. Ona chce być szczęśliwa. Zaczyna dopiero odkrywać siebie. Już niczego nie jest pewna w swoim życiu.
Bardzo mi się podobała ta książka. Pokazuje, że nie zawsze to co myślimy, że chcemy jest dla nas odpowiednie. Pokazuje, że nic się nie dzieje, gdy popełniamy błędy, ba, my je musimy popełniać, bo tak uczymy się życia.
Jedyny mankament w tej książce to to, że schemat się pojawia ten sam jak w "Dziesięć płytkich oddechów". Jest okay, książka się rozwija. Nagle bum, bohaterzy się rozdzielają, końcówka się powtarza tak jak w poprzedniej części. Ale oprócz tego, jest idealna.
Uwielbiam też doktorka psychiatrę w tej książce. Pomaga Livie zobaczyć jej życie na nowo i jest mega śmieszny. Ogólnie ta książka jest mega i polecam każdemu, warto ją poznać! :)
Czytając "Dziesięć płytkich oddechów" myślałam (nie wiedząc o czym są dalsze tomy) o tym, że fajnie by było gdyby była historięa o Livie, właśnie już na studiach. Ponieważ ja wiedziałam, nie wiem jakim cudem, że po prostu Livie nie będzie zawsze taką osobą cały czas z głową na karku, albo po prostu pęknie pod presją dobrej nauki i solidnej przyszłości.
I miałam rację....
2017-08-07
Ta książka jest świetna i boska.
Ogólnie nie spodziewałam się wielu rzeczy i bardzo mi się to podobało. Ta książka jest po prostu inna. Opowiada o bólu i koszmarze jaki prześladuje Kacey, dziewczynę, która przeżyła okropną rzecz w przeszłości i była świadkiem wielkiej tragedii. Niby czuje się lepiej, ale okazuje się, że sobie to tylko wmawia. Wcześniej, by zapomnieć używała narkotyków, alkoholu i seksu. Jednak przestała dla swojej młodszej siostry. Kocha ją nad życie i zrobi dla niej wszystko, by miała dobrą przyszłość, i siostra się o nią nie martwiła. Dlatego przeniosła się na kickboxing. Każdy z nas ma chyba coś, co go trzyma z dala od ciężkich chwil i pomaga przetrwać oraz nie myśleć. Jedni czytają, drudzy grają na instrumentach, tańczą, rysują... ona używała kickboxingu, by przetrwać. Przeprowadziła się z siostrą Livie do Miami, by zacząć w końcu żyć. Jednak praca Kacey nie jest wystarczająca. Za pomocą przyjaciółki znajduje nową, o wiele lepszą pod względem zarobków pracę. Wiecie co? Podziwiam Kacey. Jest to silna dziewczyna. Wiem, że buduje w okół siebie mur. Przecież nie chce zostać skrzywdzona, czyż nie wiele przecierpiała? Rozumiem ją. Z pozoru to silna babka, która pordzi sobie ze wszystkim, skopie dupy facetom i zrobi wszysto, by zapewnić dobry byt sobie i siostrze, jednak... jest też słaba. Bo tak naprawdę ciężko jej żyć. Pod skorupą siły jest słabą dziewczyną i nikt nie potrafił do niej dotrzeć... prócz Trenta chłopaka z 1D.
Czyż to nie dziwne, że on jako jedyny zozgryzł dziewczynę? Potrafił przebić się jak jedyny przez jej skorupę. Ona nie chciała się poddać, jednak jemu się udało. Kacey nie wiedziała co robić, bo czuła się przy nim bezbronna. Rozwalił jej mur, a ona boi się swojego upadku, jednak... uwielbiam Trenta! Chce on poskładać dziewczynę, być przy niej, pomóc jej... Jednak czasami zawodzi. Przynosi Kacey niepewność. Sama już byłam niepewna. Jednak prawda okazała się okrutna. Jednak to uczyniło książkę fantastyczną, przeczytajcie ją! Nawet się nie będziecie spodziewać czego się dowiedziecie, a będziecie zachwyceni.
A Livie, siostra Kacey? Jest młoda, ale wie czego chce od życia. To ona wydaje się być dorosłą w tej rodzinie i tą mądrzejszą. Livie jest podporą dla siostry, nie tylko motywacją. Obie mają piękną relację i się podbudowują.
Strom, przyjaciółka z sąsiedztwa to było dla mnie WOW. Każdy chyba myślał, że to będzie plastikowa lala. To bardzo pokazało jak pozory mylą, bo już wiele naczytaliśmy się książek o charakterze dziewczyn z wyglądem Barbie, a tutaj było to interesujące. Okazuje się, że ludzie mają wielkie serca, choć się po nich tego nie spodziewamy.
Faceci z klubu striptizerskiego. Co się po nich możecie spodziewać? Samych zlych chłopców? Wielkich, okropnych ochroniarzy, na których strach patrzeć? Poznajcie Caina, Bena i Nate'a. W życiu byście się po nich tego nie spodziewali. :D
Książka jest niesamowita. Pokazuje jakie rzeczy tak naprawdę siedzą w naszej psychice, a my zaprzeczamy ich istnieniu. Jednak każdy kiedyś pęka. Nie możemy zaprzeczać złym rzeczom, tylko się nim przeciwstawić. Poszukać złotego środka. Przebywać z innymi ludźmi. Ta książka jest niesamowita i polecam wszystkim.
Ta książka jest świetna i boska.
Ogólnie nie spodziewałam się wielu rzeczy i bardzo mi się to podobało. Ta książka jest po prostu inna. Opowiada o bólu i koszmarze jaki prześladuje Kacey, dziewczynę, która przeżyła okropną rzecz w przeszłości i była świadkiem wielkiej tragedii. Niby czuje się lepiej, ale okazuje się, że sobie to tylko wmawia. Wcześniej, by zapomnieć używała...
2017-12-28
Ja nie wiem co ja sobie myślałam, że byłam przekonana, że Jennifer L. Armentrout, autorka mojej kochanej, najlepszej serii Lux i The Dark Elements nie ma więcej książek! Ona ma ich tak dużo, że ja nie wiem, kiedy ja je wszystkie przeczytam! Ostatnio wchodząc na jej stronę na fb, dowiedziałam się, że właśnie ta seria A Wicked Trilogy będzie filowana w filmy! Więc od razu zaczęłam czytać tę książkę i od razu się przekonałam, ile ta autorka ma książek, których jeszcze nie odkryłam!
Przechodząc do rzeczy... omg, ta książka jest świetna. Ale od razu mówię, że na początku nie mogłam się wkręcić, bo jest tutaj mowa o świecie fae i ich The Otherworld i... myślałam, że Fae został odkryty, że wymyśliła to Sarah J. Maas! Chyba za mało książek czytałam, skoro teraz widać, że to jest częsty motyw w literaturze. Tutaj Fae są przedstawieni jako ci okropni, którzy wykorzystują i manipulują ludźmi, którzy się żywią ludźmi, żeby się nie starzeć. Gdy się nie żywią na ludziach, starzeją się tak samo jak ludzie. Trochę mi to przypomniało The Dark Elements, gdzie Layla też mogła wysysać z innych esencję. No ale mniejsza oto.
Więc, jest The Order, którego członkowie, mają na celu wysyłać Fae poprzez uderzenie w serce z powrotem do ich świata. Ci ludzie, dla nich to jest praca, i zarabiają na tym pieniądze, i to duże. Jednak członkowie The Order są nimi dlatego, że to jest dziedziczne. Tylko oni mają zdolność widzenia Fae. Pewnego razu, głowna bohaterka, Ivy widzi Fae... który wcale nie wygląda na Fae. I ma bardzo wielkie zdolności. To starożytny. Jednak lider ich "sekty" nie wierzy jej, że kogoś takiego mogła spotkać. Jedyną osobą, która jej wierzy jest piękny Ren. O pięknych zielonych oczach. :D Kurde, już się uśmiecham, gdy o tym piszę. Więc, Ren zna się na rzeczy i oboje tak się składa, ze muszą pracować i szukają wskazówek o co może chodzić Fae. Jejku tyle się dzieje między nimi! Ivy jest świetna, potrafi świetnie mówić do Rena. Dużo się kłócą, Ren działa Ivy na nerwy, jednak Ren... stara jej się uświadomić, że przecież im na sobie zależy... szczególnie po scenie w klubie... jejku ta scena jest boska. I właśnie to mi się w Renie podoba. Że on walczy o dziewczynę i chce jej uświadomić to, że jest tchórzem, że zaprzecza swoim uczuciom. Nie mogę o tym mówić, no proszę, przeczytajcie to. Ta książka jest świetna...
Ivy ma przyjaciółkę, jedyną, z którą naprawdę może porozmawiać i się wyżalić. Jest świetna. Jednak im bardziej się w książkę zagłębiałam, tym bardziej coś mi nie pasowało. I miałam rację.
Kolejną rzeczą w tej książce jest to... że Ren tak naprawdę przyjechał do New Orleans, by zabijać Haflingi. To potomek Fae i człowieka. Gdy książe z The Otherworld byłby na ziemi, gdyby się wydostał przez bramę dzielącą te dwa światy i spłodził z Haflingiem dziecko... świat by się skończył. I to jest zadaniem Rena. Polowanie. Haflinga, który na pewno jest w The Order. Tylko między członkami The Order można szukać Haflingów. I właśnie... kto nim jest? Może ktoś się domyśli czytając, może nie... ja miałam swoje przeczucia. :D I wcale nie byłam rozczarowana, gdy odgadłam. :D Jejku, tyle chciałabym powiedzieć! Tutaj tyle się dzieje... Fae, starożytni, Ren, Ivy... TINK! Ojej, Tink. Ten mały Brownie. To stworzenie z The Otherworld, którym się opiekuje Ivy. Ta postać z pewnością tej książce dodała dużo uroku i humoru! Tinka każdy pokocha, wiem to. A przynajmniej polubi. <3
Zakończenie książki jest genialne. Ale genialna jest cała książka. Genialne jest przedstawienie przeszłości i Ivy i Rene i wcale nie odczułam zbytnich dramatów. Dodatkowo relacja Ivy i Rena jest przepiękna. Nigdzie się nie spieszą. Wszystko jest słodkie, ale też z nutą dystansu. Absolutnie tę książkę uwielbiam. No ale to napisała Jennifer L. Armentrout. Wiadomo więc, że książka super. Podziwiam bardzo autorkę, że każda jej seria jest inna i wkłada w nie tyle pomysłów i ciekawych wydarzeń. To jest piękne. <3
Ja nie wiem co ja sobie myślałam, że byłam przekonana, że Jennifer L. Armentrout, autorka mojej kochanej, najlepszej serii Lux i The Dark Elements nie ma więcej książek! Ona ma ich tak dużo, że ja nie wiem, kiedy ja je wszystkie przeczytam! Ostatnio wchodząc na jej stronę na fb, dowiedziałam się, że właśnie ta seria A Wicked Trilogy będzie filowana w filmy! Więc od razu...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-01-08
"Prawo "Mojżesza" to książka, która dla mnie jest inna. Ma w sobie coś wyjątkowego. Poruszyła mną i mocno zaciekawiła. Połączenie bohaterów, ich charakterów, scenerii, wydarzeń jest świetnie ze sobą powiązane. Chciałabym opisać to uczucie, które we mnie jest po przeczytaniu tej książki w jakiś fajny sposób... ale trochę mną zatkało i nie potrafię znaleźć odpowiednich słów, ponieważ ta książka naprawdę mi się spodobała.
Georgia mieszka w Levan, bardzo małej miejscowości, gdzie dominują farmy. Ma własną stajnię koni, które kocha całym sercem, wie o nich wszystko. Jej rodzice prowadzą hipoterapię dla różnych ludzi z różnymi profilami. Dziewczyna jest mega odważna, charyzmatyczna, zabawna, pewna siebie i uparta. Zawsze dąży do celu. Jak się okazuje w dalszej części książki, jest to bardzo silna bohaterka, bardzo mi się to spodobało.
Mojżesz, chłopak, który przyjechał do swojej babci. Jest dziwny. W każdym tego słowa znaczeniu. Dziecko cracku, wycofane, każdy uważa go za kryminalistę, ponieważ maluje w nieodpowiednich miejscach. Lecz nikt nie rozumie dlaczego to robi. Ma w sobie możliwości, których inni nie mają, dlatego czuje się samotny. Jego dar - lub przekleństwo - przejmują nad nim kontrolę i nie może nad tym zapanować. Stworzył sobie pewne prawa, których zmusza się do przestrzegania. I to robi. Jednak Georgia niczego mu nie ułatwia, tym bardziej, że od teraz mają ze sobą kontakt, gdy Mojżesz pomaga na farmie Georgii.
Ich relacja jest trudna. Ale silna, mimo tego, że Mojżesz stara się jej zaprzeczać. Ale Georgia - uwielbiam ją - jest uparta. I oj nie, ona nie da się tak po prostu odepchnąć. :)
Wiele wątków jest ze sobą powiązanych, a my nie zdajemy sobie z tego sprawy dopóki, nie poznamy dalszego rozwoju wypadków przy końcówce. Bardzo mi się spodobała ta tajemniczość, która była, jednak nie zawsze ją zauważymy. Historia jest bardzo głęboka, szybko się ją czyta. Nasze uczucia podczas czytania się przeplatają, choć nie w sposób brutalny, ale jednak.
Muszę też wspomnieć o grze, która polega na tym, by wymienić swoje pięć plusów. Chyba to wykorzystam w swoim życiu, ponieważ jest to bardzo dobry sposób, gdy coś się wali. Gdy widzimy w świat w czarnych barwach, wystarczy pomyśleć nad plusami, nad czymś co jest dobre i wtedy widać, że jednak nie wszystko jest do niczego. Bo są nawet żałosne rzeczy, które nas uszczęśliwiają. Amy Harmon bardzo fajnie wplotła to w fabułę. No więc... nic dodać, nic ująć. Nie czekać - czytać! :)
"Prawo "Mojżesza" to książka, która dla mnie jest inna. Ma w sobie coś wyjątkowego. Poruszyła mną i mocno zaciekawiła. Połączenie bohaterów, ich charakterów, scenerii, wydarzeń jest świetnie ze sobą powiązane. Chciałabym opisać to uczucie, które we mnie jest po przeczytaniu tej książki w jakiś fajny sposób... ale trochę mną zatkało i nie potrafię znaleźć odpowiednich słów,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-01-10
"Pieśń Dawida" opowiada historię Taga i Millie. No, nie spodziewałam się tego, ale zaskoczyła mnie ta książka baaaardzo. W tej części duży jest nacisk na byciu silnym, kochaniu swojego życia i akceptowaniu tego, co ono przynosi i wydaje mi się to piękne. Nacisk na spełnianiu marzeń mimo trudności. Na tańczeniu, mimo tego, że jesteś niewidomy. Na sprawianiu, by twoje ograniczenia cię nie ograniczały!
Akcja zaczyna się w domu Millie, dziewczyn, którą poznajemy na dalszych stronach książki. Dziewczyna jest z Mojżeszem. Oboje zdruzgotani, napięci. Ponieważ nie wiadomo co się stało z Tagiem, najbliższą osobą w ich życiu. Nikt go nie widział, nikt nie wie co się z nim dzieje... czy żyje. Razem zaczynają słuchać kaset - jedyne co po sobie pozostawił. Okazuje się, że sprzedaje mieszkanie, a firmę pozostawia w rękach swoich przyjaciół.
Historia ta... jest piękna. Pozbnajemy w niej jak Tag odnajduje się jeszcze bardziej, gdy poznaje Millie. Nie ma zamiaru dobrać się jej do majtek, bo jest dla niego inna, wyjątkowa. Poznaje młodą kobietę, tancerkę, niesamowicie odważną i niezależną, która mimo swojej niepełnosprawności ma do siebie dystans i nie odbiera swojej ślepoty jako coś co może ją ograniczać. I to podziwia w niej Tag. I to w niej ja podziwiam. Cudowna dziewczyna, która jest w rozsypce, gdy facet, który mówił, że ją nigdy nie opuści... zniknął bez śladu... Jednak jego powody... nie wiem w sumie jak je odbierać. Rozumiem go, a jednak...
Zakochałam się w tej książce i tej historii całym moim serduszkiem. :) Nie wahajcie się jej przeczytać :)
"Pieśń Dawida" opowiada historię Taga i Millie. No, nie spodziewałam się tego, ale zaskoczyła mnie ta książka baaaardzo. W tej części duży jest nacisk na byciu silnym, kochaniu swojego życia i akceptowaniu tego, co ono przynosi i wydaje mi się to piękne. Nacisk na spełnianiu marzeń mimo trudności. Na tańczeniu, mimo tego, że jesteś niewidomy. Na sprawianiu, by twoje...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-09-17
W tej części mamy do czynienia z trochę innym aspektem. Tutaj cała książka skupia się na zaufaniu, a raczej ściślej mówiąc - nieufności. Bo nie tylko Aubrey nie ufa Maxxowi. Ale też czytelnik. Przez całą książkę trzymałam za tego chłopaka kciuki, bo tak go uwielbiam, że nie mogłabym znieść jego porażki. Mówiłam mu tylko "Boże, tylko tego nie rób, proszę, już było tak dobrze". Bo Maxx ma teraz motywację, żeby nie ćpać. Aubrey go odrzuciła, jego brat no cóż... się do niego nie odzywa i tak naprawdę został sam, co tak naprawdę było smutno. Dlatego już myślałam, że sobie nie poradzi.
Aubrey jest bardzo silną dziewczyną w tej książce. Stara się uratować siebie i Maxxa. Dziewczyna próbuje znaleźć siebie, bo już nie wie czy bycie terapeutką będzie jej wymarzoną pracą w przyszłości, zaczyna mieć wątpliwości. Nie układają się jej też stosunki z Brooksem. Jest to jej przyjaciel, ale ich relacje są nadszarpnięte i to przez zazdrość i to myślenie, że dziewczyna postępuje niedojrzale. Ja ją podziwiam jednak, że miała odwagę podejmować tak ciężkie decyzje.
Ich cały związek, Maxxa i Aubrey, praktycznie do końca książki jest jedną wielką nie wiadomą. Tak naprawdę czytałam z lekką adrenaliną, pod wielkimi emocjami i napięciem. Jestem dumna z bohaterów i z ich decyzji, chociaż czasami już myślałam, że to koniec.
I znowu co do przyjaciółki Aubrey, bardzo dobrze, że autorka pokazała też osobowość Renee i jej problemy. Też wiele przeżyła z tym dupkiem, byłym chłopakiem i cieszę się, że też potrafiła z tego jakoś wyjść.
Kocham obie książki, są świetne pokazują wiele emocji. Pokazały też wgląd do psychiki narkomana, no a to było ciekawe.
W tej części mamy do czynienia z trochę innym aspektem. Tutaj cała książka skupia się na zaufaniu, a raczej ściślej mówiąc - nieufności. Bo nie tylko Aubrey nie ufa Maxxowi. Ale też czytelnik. Przez całą książkę trzymałam za tego chłopaka kciuki, bo tak go uwielbiam, że nie mogłabym znieść jego porażki. Mówiłam mu tylko "Boże, tylko tego nie rób, proszę, już było tak...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-11-22
Czytając opis tej książki pomyślałam sobie, że z jednej strony bardzo chcę ją przeczytać. Jednak z drugiej strony... gwiazdy porno? Myślałam, że ta książka będzie pusta i mało ambitna, jak większość tego typu. Jednak od pierwszych stron się wciągnęłam. I się zdziwiłam.
Logan O'Toole i Devi są gwiazdami porno jednak grali razem tylko raz, na początku kariery dziewczyny, gdy ta miała 18 lat. Jednak oboje zapamiętali to, co razem przeżyli. Spotykają się trzy lata później i oboje wspominają tamte chwile, ale żadne z nich nie wie, że oboje nawzajem o sobie myśleli od tamtego czasu. To była wspólna fascynacja. Teraz ich drogi się zetknęły i mają szansę oboje współpracować.
Autorki bardzo dobrze według mnie stworzyły ten świat. Powiem, że naprawdę mnie ciekawiło jak to wygląda. Okazuje się, że w tej branży większość podchodzi bardzo profesjonalnie i aktorzy czują się bardzo swobodnie. Jednak autorki nie bały się pokazać tej ciemniejszej strony. Mam na myśli to, że Devi przyszła na nagrania do pewnej firmy, gdzie chciała się spróbować w innych... taktykach, że tak powiem. I tam nie mieli szacunku do kobiet. Wszystko było nie tak jak powinno. Więc ta książka nie jest przekoloryzowana na ten temat, autorki pokazały dokładnie jak wygląda taki świat.
I od razu powiem, że w tej książce nie lało się od seksu na każdej stronie. Wręcz przeciwnie, tutaj bardziej ciągnie się akcja. Więc wszystko było stonowane, w odpowiedniej ilości. Dzięki Loganowi, producentowi i reżyserowi ale także aktorowi bardziej poznajemy jak to ogólnie wygląda. Ale też.... to co taka osoba jako aktor czuje. Ponieważ ci aktorzy traktują to jako pracę. Tylko i wyłącznie pracę. Tu nie ma czegoś takiego, że po nagrywaniu aktorzy wracają do siebie na kolejną rundę. Tutaj pełny profesjonalizm. Ale też sceny intymne między Devi i Loganem... no powiem, że jak na aktorów porno przystało było interesująco. Nie nudno. Po prostu te sceny były bardzo, bardzo dobre.
W książce najbardziej mi się podobało to, co Devi i Logan (w szczególności) czuli. Bo mimo, że traktowali wszystko jako pracę, mieli wielu partnerów podczas jej wykonywania to oboje bardzo pragnęli miłości, takiej prawdziwej. Po prostu wtedy aż się rozczuliłam i ciepło na sercu mi się zrobiło. To jak bardzo chcieli mieć kogoś jedynego przy swoim boku, to, że jednak oboje czuli się samotni, dopóki nie spotkali siebie nawzajem. Jednak nie pomyśleli o tym, że bycie z drugą osobą i jednocześnie mieć taką pracę gdzie musisz uprawiać seks z innymi może być bardzo trudne. Można starać się to zaakceptować i być profesjonalnym pod tym względem. Ale mimo to... chyba nikt się nie dziwi, że nawet w tym wypadku tak się nie da. Bo nikt nie chce się dzielić swoją połówką z kimś innym i to w ten sposób.
Cała książka jest świetna. Jak mówiłam, jest bardzo ciekawa, dzieje się w niej dużo ciekawych rzeczy, tutaj nie jest tak, że wszystko skupione jest na jednym. Bo mamy tu wiele o zainteresowaniach bohaterów, ich uczuciach, książka bardzo skupiona na tej miłości psychicznej, nie tylko fizycznej. Ale co do tego drugiego to było świetnym dodatkiem do całości. Tak, jakby książka była kompletna. Pamiętam też, że czasami podczas czytania chyba się do czegoś przyczepiałam do jakichś niedociągnięć, jednak teraz nie mogę wam po prostu powiedzieć jakiegoś minusu książki, bo go nie pamiętam. Więc myślę, że warto dać jej szansę, bo książka jest też trochę życiowa i również o poszukiwaniu siebie i własnego celu w życiu.
Czytając opis tej książki pomyślałam sobie, że z jednej strony bardzo chcę ją przeczytać. Jednak z drugiej strony... gwiazdy porno? Myślałam, że ta książka będzie pusta i mało ambitna, jak większość tego typu. Jednak od pierwszych stron się wciągnęłam. I się zdziwiłam.
Logan O'Toole i Devi są gwiazdami porno jednak grali razem tylko raz, na początku kariery dziewczyny, gdy...
2017-05-21
Dobra, ta część jest mega i dla mnie najlepsza. Pierwsza część również świetna, piękna, mega, ale ta jest dłuższa, więcej się dzieje, jednak poziom jest tak wysoki, że aż mnie to cały czas dziwi. Wątpię czy większość z nas potrafiłoby napisać taką książkę, bo jednak jest ciężka w zrozumieniu relacji bohaterów i tego czy rozum nie oszukuje głównej bohaterki? Czy jej uczucia nie są fałszywe? Cóż, już w pierwszej części się dowiedzieliśmy, że nie. Jednak ta część to już wystarczające potwierdzenie. Głęboko jesteśmy w psychice Livvie i poznajemy co czuje. Cóż, nie tylko w czasie tych czterech miesięcy w trakcie, których jest porwana ale i w psychiatryku, w którym wylądowała podejrzana o przestępstwo, ale i z powodu niestabilizacji uczuć. Dlaczego jest niestabilna emocjonalne? A no przez to wszystko, co przeżyła w ciągu tych miesięcy.
Zauważyliście jak Livvie się zmieniła? Czy to nie sam Caleb opisywał dziewczynę jako nieśmiałą, ukrywającą się w otoczeniu? Caleb ją zmienił. Oczywiście, jest porywaczem i nawet to było jego zamiarem. Zrobic z niej niewolnicę. Jednak Livvie nie jest niewolnicą. Ona jest dziewczyną, która stara się przetrwać. Livvie to kolejna dziewczyna do kolekcji mega silnych i mocnych. Podziwiam ją bardzo. Podczas tego wszystkiego nie poddawała się. Nie ulegała, chyba że musiała, bo coś jej zagrażało. Jej emocje nie były ukryte. Pokazywała co czuje, chociaż często to było niebezpieczne. Jednak czuła. Nie wyłączyła uczuć, bo wciąż miała nadzieję. To ona ją trzymała. I wiele innych rzeczy. Jej psychika jest skomplikowana, ale to co ona czuje czujemy i my, czytelnicy.
Caleb to myślę, że jedna z trudniejszych postaci z jaką miałam do czynienia. Oczywiście, jak to w książce było ujęte: "Potwory się nie rodzą. Potwory się stwarza". Co się stało, że Caleb jest jaki jest? Czy ma rodzinę? Jakie było jego dzieciństwo? Skąd pochodzi? I co najważniejsze: ile ma lat? Sytuacje z jego strony są opisane w narracji trzecioosobowej, więc mimo, że mniej więcej wiemy co się dzieje, to nie za bardzo mamy wszystko wyłożone na stół. Myślę, że autorka chciała jak najbardziej dodać jego postaci tajemniczości i cóż, udało jej się. Poza tym, wiemy, że ciągle się waha i ma sto myśli na godzinę, jest nieobliczalny, bo raz widzimy czułego kochanka, a za drugim razem osobę dominującą, która rozkazuje i nie rozważa żadnego sprzeciwu. Chce rozwiązać sytuację z Livvie jednak ma pewne wartości, które jak może przekroczyć i zrezygnować z nich, skoro były z nim przez całe jego życie? Jak zdradzić osoby, które są jemu najbliższe? A jednak widzimy, jak żałuje. Tego co zrobił Livvie i na jaki los skazał niewinną dziewczynę. Ale również jest brutalny. Czasami ciężko się czyta to, co robi, bo to nuie są normalne zachowania. Jednak pamiętajmy, że to zawodowy porywacz, morderca (tylko osób, które uczyniły coś złego i zasługują na śmierć, ale jednak) no i treser niewolnic. O tym cały czas musimy pamiętać, jednak widzimy, że jest zdolny do innych uczuć, które całe życie były mu obce.
Autorka mnie zdziwiła, ponieważ wydaje mi się, że ta tematyka jest bardzo trudna, a stworzenie takich bohaterów jeszcze trudniejsze. Poza tym ich myśli, uczucia, psychika... to wymagało wiele roboty, trzeba było się wczuć w sytuacje osoby porwanej i porywacza. Także autorka wykonała wielką robotę.
Książka, jak już mówiłam na wielkim poziomie i świetna, i naprawdę zmusza do refleksji. Naprawdę było mało książek, do których wracałabym często myślami i zastanawiała się nad tym wszystkim. Szczerze polecam przeczytać całą serię!
Dobra, ta część jest mega i dla mnie najlepsza. Pierwsza część również świetna, piękna, mega, ale ta jest dłuższa, więcej się dzieje, jednak poziom jest tak wysoki, że aż mnie to cały czas dziwi. Wątpię czy większość z nas potrafiłoby napisać taką książkę, bo jednak jest ciężka w zrozumieniu relacji bohaterów i tego czy rozum nie oszukuje głównej bohaterki? Czy jej uczucia...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-05-24
Jak czytam recenzje tej ostatniej części trylogii The Dark Duet, widzę, że większość osób uważa, że ta część jest zbędna i niepotrzebna. Wystarczyło skończyć na drugiej. Ja mam jednak odmienne zdanie.
Przez całe dwie serie dużo przeżyłam. Czułam strach i bezsilność i różne inne emocje bohaterów. Często wręcz bolało samo czytanie. I cierpienie. Dużo cierpienia. Były oczywiście dobre rzeczy. Jednak nie oszukujmy się. Przynajmniej dla mnie ta ostatnia część była potrzebna. Żeby się wyleczyć ze złych emocji, ze smutku, z żalu do bohaterów. Wydaje mi się, że ta książka jest raczej lekarstwem dla nas, złamanych po poprzednich dwóch częściach. Jednak to wcale nie tak, że w tej części było wszystko słodkie... o nie. Przecież nie da się tak łatwo mieć happy endu po takiej przeszłości i wyrzutów sumienia?
"Smak ciemności" to narracja pierwszoosobowa naszego bohatera Caleba. Po wszystkich przeżyciach pragnie stać się jak najlepszą osobą dla Livvie. Mimo, że drastyczna przeszłość go goni, nie poddaje się. Jest bardzo trudno, ale Livvie mu pomaga. Widzimy jak stara się "odpokutować" Livvie wyrządzone szkody. To, że żałuje, ciągle przeprasza i pragnie wybaczenia, które już dawno otrzymał. Ich relacja nie jest łatwa, ponieważ ciągle się zmagają z koszmarami z przeszłości. Książka pokazuje najbardziej, że człowiek może się zmienić. Oczywiście, że może. Jest jednak ale. Ty musisz tego chcieć. Musisz mieć solidny powód i siłę, by stawić czoła przeciwnościom. I już najlepiej jest, jeśli masz osobę, która ci w tym pomaga. Caleb był szczęściarzem, że miał Livvie, jednak nie każdy ma tyle szczęścia. Jednak jest zawsze nadzieja, że ludzie mogą się zmienić, z różnych jednak skutkiem im to wychodzi.
Livvie z nowym imieniem i nazwiskiem ciężko zacząć nowy start. Za pieniądze, które ma zaczyna podróżować, chce studiować. Nie chce się cofać tylko przeć do przodu. Po raz kolejny podziwiam tę dziewczynę, że nie zamknęła się na świat. Zaczęła żyć życiem, mimo że nie zapomniała o przeszłości. Ona tylko nie pozwala, by ona przejęła jej życie i stara się być normalną osobą posiadającą przyjaciół, pracę i chodzącą na uczelnię. Jestem mega podziwu jej siły i wytrwałości. Zawsze potrafi przetrwać i nauczyła się odważnie brnąć przez życie. Ponieważ nic już jej nie może zaskoczyć.
Po całej serii, "Smak Ciemności" był mi bardzo potrzebny. Jestem szczęśliwa, że autorka postanowiła w taki sposób przedstawić trzecią część. Muszę przyznać, że całkiem różni się od poprzedniczek tak jakbyśmy wkroczyli nagle do innego świata, jednak to było potrzebne i jest to dla mnie wspaniałe zakończenie całej serii.
Jak czytam recenzje tej ostatniej części trylogii The Dark Duet, widzę, że większość osób uważa, że ta część jest zbędna i niepotrzebna. Wystarczyło skończyć na drugiej. Ja mam jednak odmienne zdanie.
Przez całe dwie serie dużo przeżyłam. Czułam strach i bezsilność i różne inne emocje bohaterów. Często wręcz bolało samo czytanie. I cierpienie. Dużo cierpienia. Były...
2017-11-10
Oh, well. Ta książka z pewnością zasługuje na więcej niż 10 gwiazdek. Złego Romea i Złą Julię kocham. Myślałam, że już naprawdę nic nie jest w stanie pobić tych dwóch książek. Myliłam się. Bo Wicked Heart je przebiło! I to jak. Czuję, że jestem pod niesamowitym wrażeniem. Odkryłam, że Leisa Rayven lubi pisać książki o duszach sobie przypisanych. I ta książka wyjątkiem nie jest, ale... myślałam, że w poprzednich tomach sytuacja Ethana i Cassie była skomplikowana. Ale tutaj... oh, dear, tutaj ich sytuacja była tak skomplikowana, że przez całą książkę... naprawdę po prostu nie wierzyłam, że im wyjdzie. Ale cóż, geniusz autorki potrafi zaskakiwać czytelników.
Okazuje się, że Elissa i jej kompanii będą pracować nad nową projekcją, którą jest Poskromienie Złośnicy. Aktorzy filmowi..., którzy będą teraz pracować w teatrze. Okazuje się, że Elissa zna aktora, Liama, z przeszłości... tak naprawdę jak się potem dowiemy łączyło ich coś epickiego, jednak bardzo krótko. Ale ich więź była tak niesamowita, że moje serce po prostu się stopiło. To było bardzo gorące, nieprzewidywalne, pełne pasji... ja po prostu czułam ich uczucia. A nie ma w książce nic lepszego, niż utożsamianie się z bohaterami. Więc Elissa i Liam nie zapomnieli o sobie. Gdy się spotykają pierwszy raz na próbach... Elissa staje się wobec niego czysto profesjonalna. By nie zdardzić swoich uczuć, oraz by nie miała pękniętego serca. Znowu. Bo jest problem. Liam ma narzeczoną. Angel. Aktorka, z którą będzie grał w produkcji Poskromienie Złośnicy. Ale oni też razem występują w serialu, który podbił cały świat, a fani szaleją. Bo chyba nie ma nic lepszego niż bohaterzy serialowi, którzy w serialu są razem, ale i w realnym świecie również łączy ich miłość, prawda? Przecież to świetne...
Z Elissą pracuje również jej przyjaciel Josh. Mieszkają razem, ale łączy ich tylko przyjaźń. Josh się podkochuje w Angel, a Elissa zaprzecza swoim uczuciom. I okazuje się, że Liam ją pamięta. I to bardzo dobrze. I bardzo chce z nią spędzać jak najwięcej czasu, szuka wymówek na rozmowy itd. I może się wam wydawać, że to wszystko jest puste. Ale tak naprawdę to, co się dzieje w tej książce... jest nie do uwierzenia. A Angel jest super dziewczyną i Elissa się z nią zaprzyjaźnia. To daje jej jeszcze większy powód do unikania Liama. Ale on nie chce jej unikać. I to nie jest tak, że on zdradza Angel. O nie. Wcale nie. Dlatego to jest skomplikowane.
Naprawdę kibicowałam Elissie i Liamowi. Jednak mieli zdrowy rozsądek i wiedzieli też co skandal zrobi ze światem. Jak ich kariera może się rozpaść. A menadżer Angel i Liama również... ma swój wielki wkład w ich prestiż... i on zrobi wszystko, by utrzymać sytuację taką jaką jest. Ale Liam i Elissa... Liam staje się coraz mniej ostrożny. W rezultacie cierpią wszyscy. On. Elissa. Angel. Ale nie zapominajmy jeszcze o Joshu, który ma coś do Angel...
Nie wiem jak mogę określić to co się działo w tej książce. Była taka adrenalina, pasja, sytuacja taka skomplikowana, że myślałam naprawdę, że z tego nie uda się im wyjść. Myślałam, że jakby miało się to rozwiązać, był tylko jeden sposób. Wpadłam na to. Ale nie wiedziałam, że to okaże się jednak prawdą. Mimo że odgadłam, nie uważam, że to źle. Wręcz przeciwnie. Dodatkowo też nie wiedziałam co czuć względem Angel, bo naprawdę ją lubiłam. Jej przyjaźń z Elissą była naprawdę świetna. Ale cóż. Jestem szczęśliwa, że przynajmniej Angel i Liam są naprawdę dobrymi aktorami. :D Potrafili zaskoczyć. :)
Epilog. Kobieto, Leiso Rayven. Napisałaś jeden z najlepszych epilogów jakie czytałam. Zmiażdżyłaś to. Potrafiłaś mnie zaskoczyć do końca. Nawet na ostatnich stronach książki. Brawo! <3
Oh, well. Ta książka z pewnością zasługuje na więcej niż 10 gwiazdek. Złego Romea i Złą Julię kocham. Myślałam, że już naprawdę nic nie jest w stanie pobić tych dwóch książek. Myliłam się. Bo Wicked Heart je przebiło! I to jak. Czuję, że jestem pod niesamowitym wrażeniem. Odkryłam, że Leisa Rayven lubi pisać książki o duszach sobie przypisanych. I ta książka wyjątkiem nie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-12-06
Zabójczyni to książka, w której było akurat to, co najbardziej nam potrzebne, by zrozumieć kolejne części. I te 5 opowiadanń, mimo że czytając każde czułam całkiem co innego były naprawdę dobre. Wytłumaczyły i wyjaśniły pewne sprawy. I Sarah znowu pokazała swój talent oczywiście.
ZABÓJCZYNI I WŁADCA PIRATÓW
Świetnie mi się czytało to opowiadanie i chyba muszę przyznać, że jest najlepsze. I... to pierwsze opowiadanie, w którym jest Sam! Kto czytał serię Szklanego tronu, wie o kim mowa, kto nie... dowiecie się. Nie spodziewałam się takiej relacji między nimi, byłam bardzo pozytywnie zaskoczona. Pisząc to mam uśmiech na twarzy, jak sobie pomyślę co tam się działo w tym opowiadaniu. Polubiłam Rolfe'a władcę piratów. Jakoś taki zabawny mi się wydawał. No i rozmowy między nim a Celaeną... bomba. Ale też misja, którą sobie wyznaczyli Celaena i Sam... oboje świetnie się spisali i po prostu zakochałam się w tej dwójce. W tej części mamy dużo akcji i nic mi się nie nudziło. Może dlatego, że bardzo byłam zainteresowana tym opowiadaniem, w którym jest Rolfe. Fajnie było się dowiedzieć tego wszystkiego tutaj.
ZABÓJCZYNI I UZDROWICIELKA
To opowiadanie jest najkrótsze, ale ile się dzieje! To opowiadanie jest tym, które trzeba przeczytać przed Wieżą świtu, ponieważ bohaterka Yrene z tego opowiadania, tam jest główną bohaterką. Tutaj Celaena jest taką zadzoriorną dziewczyną, nie wyobrażacie sobie tego. :D Sama szuka zaczepek i bardzo mi się to podobało. Ale również pokazała jak jest współczująca i pomagająca. Nawet nie wiedziała jak bardzo pomogła Yrene. Uwielbiam to opowiadanie i będę do niego wracała często.
ZABÓJCZYNI I CZERWONA PUSTYNIA
Niestety przez to opowiadanie, długo mi schodziło ze skończeniem książki. Było to dla mnie jakoś nudne to opowiadanie, na początku najbardziej. Może dlatego, że Sama tutaj nie było. Jednak później akcja nabiera tempa. Nie ma czasu na nudę. Jest tylko zdziwienie i szok. Na pewno nikt się tego nie spodziewał, ale cóż, to przecież pióro Maas. Ogólnie w tym opowiadaniu Celaena stara się zdobyć uznanie Mistrza Milczących Zabójców. Okazuje się to trudne. Bardzo. Jednak... warto było przyjechać na Czerwoną Pustynię. Celaena miała okazję mieć przyjaciółkę, a wcześniej nigdy nikogo takiego nie miała.
ZABÓJCZYNI I PODZIEMNY ŚWIAT
Dziewczyna wraca do Rifthold i do twierdzy. Arobynn... nienawidzę go. Tutaj również... to opowiadanie pokazuje, że Celaena nie jest idealna. Nie mogłam jej znieść. Nie mogłam. Jak ona mogła wierzyć pustym słówkom Arobynna? Przyjmować takie prezenty od niego i się z tego cieszyć? Materialistka, egoistka, samolubna. Tyle bym o niej tutaj powiedziała. Dodatkowo zachowuje się wobec Sama okropnie. Kocham go. Kocham... bardziej niż późniejszego Rowana. Naprawdę. On był taki dobry, tyle dla niej zrobił... a ona praktycznie do samego końca go omijała. W tej historii widzimy, jak Arobynn manipuluje swoimi uczniami. Mają oni misję zabicia pewnego człowieka, wszystko związane z handlem niewolnikami... jednak nie wszystko jest tak jak miało być. Akcja tutaj świetna. Najlepsza ze wszystkich opowiadań. Relacja między Samem i Celaeną się rozwija. Sam... no kocham go! To jak Sarah go wykreowała... mam brak słów.... Przeczytajcie te opowiadania choćby ze względu na niego, serio!
ZABÓJCZYNI I IMPERIUM ADARLANU
Przepraszam, ale nie jestem w stanie dużo tutaj pisać, bo po prostu serce moje nie wytrzyma. WIEDZIAŁAM o czym będzie to ostatnie opowiadani i jak się skończy. Chyba większość fanów Szklanego tronu po prostu wiedziało, bo właśnie tamte książki dały nam to do zrozumienia. Czytając to opowiadanie... kochałam relację bohaterów. To jak o siebie dbali, jakie uczucia mieli względem siebie. To jak WALCZYLI razem o przyszłość. Wolną. Tę książkę czytałam długo. I jak wspomniałam wcześniej, nie tylko 2. opowiadanie mnie to trzymało. Ale również to ostatnie opowiadanie. Nie chciałam go czytać. Bo to boli. Ale w końcu musiałam. Płakałam. W sumie się nie dziwię sobie. Sarah J. Maas złamała tu serce wielu czytelnikom. Każdy z nas chciałby, żeby było inaczej. Jestem zła i smutna z tego powodu. Bo nie zasługiwał. Po prostu NIE.
Podsumowując, jest to książka dla każdego fana autorki. Szczególnie dla fanów Szklanego tronu. Musicie się po prostu dowiedzieć tych rzeczy, które były tu zawarte.
Zabójczyni to książka, w której było akurat to, co najbardziej nam potrzebne, by zrozumieć kolejne części. I te 5 opowiadanń, mimo że czytając każde czułam całkiem co innego były naprawdę dobre. Wytłumaczyły i wyjaśniły pewne sprawy. I Sarah znowu pokazała swój talent oczywiście.
ZABÓJCZYNI I WŁADCA PIRATÓW
Świetnie mi się czytało to opowiadanie i chyba muszę przyznać, że...
2017-09-15
Chciałabym tyle napisać odnośnie tej książki, ale wiem, że nie dam rady, po prostu się nie da wszystkiego wyrazić co czuję. Jest piękna i zarazem smutna. Czytając, bałam się kończyć, bo wiedziałam, że dobrze nie pójdzie, a dobre chwile, które pojawiały się w książce mimo, że dawały mi radość, to głęboko czułam, że kurde, to się zaraz skończy. Ciągle brnęłam dalej w książkę z myślą, że to nie jest jedna z tych, które łatwo i ładnie się kończą, bo ten temat tutaj uzależnienia od narkotyków (i miłości), to nie jest coś łatwego i co łatwo pokonać.
Aubrey ma ciężką historię, poszła na psychologię, by zostać terapeutką ludzi uzależnionych od narkotyków, ponieważ sama się z tym zetknęła, a dokładniej mówiąc -jej siostra. Dlatego chciała zrobić coś dla ludzi i im pomóc. Jednak nie zawsze się udaje ludziom pomóc, tutaj książka pokazała, że mimo iż dziewczyna miała doświadczenie teoretyczne, to w praktyce niełatwo komuś pomóc. Nawet osobie, którą kochasz.
Maxxa mi było tak szkoda. Ponieważ, tutaj jest ukazane inne światło osoby uzależnionej od narkotyków, niż ja sobie to wyobrażałam. Zawsze mi na myśl przychodziły osoby, które zostały stoczone, bez celów w życiu, przeklinają, nikt ani nic ich nie obchodzi. Tutaj poznajemy chłopaka, dla którego narkotyki są po prostu sposobem, by nie myśleć. Jest bardzo inteligentny, studiuje i ma niesamowity talent, jednak jego przeszłość i oczekiwania teraźniejszości spowodowały, że nie może myśleć o tym, że po prostu nie daje rady sprostać tym oczekiwaniom. Myślę, że każdy ma coś co pomaga im zapomnieć, jedni słuchają muzyki, drudzy biegają, ja czytam książki... on bierze narkotyki. Dodatkowo nic nie poradzę, że zakochałam się w tym człowieku, który po prostu jest słodki i romantyczny. To pierwsza książka, w której po prostu czytałam o nowych sposobach okazywania romantyzmu. Jego śniadania nie były wyszukane, a jednak gdy zobaczyłam co dal Aubrey do jedzenia to przepadłam ze śmiechu. Pierwsza randka? Kino, spacer? Zapomnijcie. Ten chłopak po prostu chwycił mnie za serce i chciało mi się płakać, że taki dobry człowiek nie mógł sobie poradzić.
Jednak jego emocje, to jak on POTRZEBOWAŁ Aubrey mnie rozwaliło. Nie dziwię się, że Aubrey nie wiedziała co robić. Szantażował ją emocjonalnie, choć nie zdawał sam sobie z tego sprawy, a ona, uzależniona od niego, od jego miłości po prostu się poddawała. Jednak potem, na końcu książki postanowiła obrać inną strategię. I jestem z niej niesamowicie dumna. Rozumiałam ją pod każdym względem, zrobiła co mogła, by uratować siebie i jego, jednak nie wiadomo jak to się potoczy w drugiej części książki.
Bardzo się cieszę, że ta książka jest prawdziwa. Nie pokazała cukierków miłości. Przyjaciółka Aubrey, Renee myślę, że też przyjęła tutaj ważną część w książce, żeby nam coś uświadomić i pokazać w jak toksycznym związku ludzie potrafią być i nie mogą odpuścić. Bo się boją między innymi. Ta książka jest po prostu idealna i bardzo się cieszę, że miałam okazję ją przeczytać.
Chciałabym tyle napisać odnośnie tej książki, ale wiem, że nie dam rady, po prostu się nie da wszystkiego wyrazić co czuję. Jest piękna i zarazem smutna. Czytając, bałam się kończyć, bo wiedziałam, że dobrze nie pójdzie, a dobre chwile, które pojawiały się w książce mimo, że dawały mi radość, to głęboko czułam, że kurde, to się zaraz skończy. Ciągle brnęłam dalej w książkę...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-10-21
JEJEJEJEJEJJEJ! Ta część pobiła wszystkie i była niesamowita. Tak naprawdę trochę czułam się jakbym już czytała inną książkę, bo jednak znaleźliśmy się w nowym świecie, do którego dostała się nasza bohaterka. Na szczęście jednak mamy też sceny z zamku w Adarlanie no i rozdziały z perspektywy nowej bohaterki, wiedźmy o imieniu Manon.
Świetnie, że książka zaczęła się konkretnie i na temat, bez zbędnego przedłużania akcji i podania najważniejszych informacji. Od razu poznaliśmy nową postać Rowana (hihi) oraz też wielką Fae Maeve, która okazała się wredną babą. Rowan musiał trenować bihaterkę, by mogła dostać się do królestwa kobiety i odzyskać ważne informacje na temat Kluczy Wyrda, które pozwolą jej pokonać króla Adarlanu. I tutaj już było ostro. Nie spodziewałam się takich relacji między nią i Rowanem, kłótni, bójek... ale jejku tak strasznie mi się to podobało!!!! Strasznie! Ciągłe napięcie. Ale też znowu pokochałam Celaenę. Jest świetną bohaterką. Typową badass ale również słabą, która jest sama i boi się i nie chce być królową, ani mieć na barkach tak dużej odpowiedzialności. Jest słaba, nie idzie jej z kontrolowaniem jej mocy - ognia, Rowan ciągle ją tylko dobija, mówiąc, że jest tchórzem. Jednocześnie jest silna, potrafi sobie ze wszystkim poradzić na własną rękę, bez niczyjej pomocy i ma wielką determinację. Mimo że wątpi w siebie i w swoje możliwości, są jednak osoby, które w nią wierzą.
Pojawiają się nowe osoby. Sorsha, Aedion, Manon. Tak naprawdę rozdziały z Manon bardzo mnie ndziły i całe te utarczki między wiedźmami. W sumie nie wiadomo o co chodzi z nią w tej książce, ale wiem, że to na pewno będzie miało coś wspólnego z następnymi częściami. No i Sorsha.. ta dziewczyna jest taka fajna, Dorian ją zauważył, znalazł swój promyczek, w tej całej okropnej sytuacji....
Aedion razem z Chaolem planują obalenia króla, zdobywają różne informacje i czekają... na Aelin. Królową. Nie mogę, to zbyt piękna historia...
Jednak Maas nie daje nam wytchnienia. Zasmuciła mi serce końcówką książki. Jednak dała też inne sceny, i to zakończenie było słodko-gorzkie. Słodkie z jednego powodu i gorzkie... z powodu innego.
Ale to spowodowało, że ta książka była świetna, nawet bardzo. Nie mogę się doczekać kontynuowania książki. :)
JEJEJEJEJEJJEJ! Ta część pobiła wszystkie i była niesamowita. Tak naprawdę trochę czułam się jakbym już czytała inną książkę, bo jednak znaleźliśmy się w nowym świecie, do którego dostała się nasza bohaterka. Na szczęście jednak mamy też sceny z zamku w Adarlanie no i rozdziały z perspektywy nowej bohaterki, wiedźmy o imieniu Manon.
Świetnie, że książka zaczęła się...
2017-10-23
Baaardzo dużo się tu działo, aż nie wiem od czego zacząć tak naprawdę. Jest wiele do powiedzenia, jednak nie mogę zebrać słów. :D
Najlepsze w tej książce to akcja. Wiele się tu naprawdę dzieje, nie ma nudy, ciągle nowe rzeczy do zrobienia. Pojawia się Arobyn i Aelin ciekawe akcje z nim wyczynia. :D
Nie spodziewałam się też aż takiej nienawiści Chaola do Aelin. Niby go rozumiem, ale czasami przesadzał, jednak wiadomo, że w ich sytuacji, wiele się działo i bohaterzy byli pod wielką presją. Zakochałam się w Aedionie i nowa postać Lysandra, również pokazała swoją ciekawą historię. Ta dziewczyna jest bardzo silna i polubiłam jej postać.
Manon zaś pokazała pazurki, już w tej części nie nudziłam się jej historią. Wiem, że okaże się ważną postacią, no i też ma pazurki i charakterek. Elide też jest ciekawą postacią, jestem bardzo ciekawa jak potoczą się jej dalsze losy.
Co do Rowana, mam do niego sentyment, jednak nie mogę powiedzieć, że jestem w nim zakochana. :D W porównaniu do Rhysa z Dworów. Jakoś czuję, że autorka nie przedstawiła mi aż tak dogłębnie jego postać, ale mimo to bardzo go lubię. No i ma władczy charakter, a to dodaje mu uroku. :D
Prawie zapomniałam o Dorianie! Chłopaku... ile ty mi stresu nasporzyłeś. Naprawdę z nim to jest adrenalinka, bardzo się nim martwiłam, nie tylko ja z resztą. Najbardziej Chaol go chronił i spodobało mi się to, że zawsze stał przy jego boku. :)
Baaardzo dużo się tu działo, aż nie wiem od czego zacząć tak naprawdę. Jest wiele do powiedzenia, jednak nie mogę zebrać słów. :D
Najlepsze w tej książce to akcja. Wiele się tu naprawdę dzieje, nie ma nudy, ciągle nowe rzeczy do zrobienia. Pojawia się Arobyn i Aelin ciekawe akcje z nim wyczynia. :D
Nie spodziewałam się też aż takiej nienawiści Chaola do Aelin. Niby go...
2017-10-27
Chyba nie jestem jeszcze w stanie się realistycznie określić, ale myślę, że jest to moja ulubiona część ze wszystkich książek serii. Znalazłam kilka mankamentów, ale to nie pomniejsza wartości książki.
Bardzo podobały mi się relacje między wszystkimi bohaterami. Kocham ich wszystkich, jednak Rowan i Aelin... niestety zaczęli mnie wkurzać. Rowan dlatego, że już nie był tym Fae z 3. części tym surowym, dominującym, trochę spotulniał i zbabiał w tej części, brakowało mi jego charakterku. Mimo że Aelin była królową, dalej powinien mieć swój stary charakter według mnie. Też nie podobało mi się zachowanie Aelin wobec innych. Królowa królową, nie jest oficjalnie ukoronowana ale rządzi się wszystkimi jak nie wiem. Po prostu nie jest tą samą osobą co w poprzednich częściach. Niby tak, Caelena i Aelin to dwie inne osoby, ale i tak to jedna osoba i żeby aż tak się zmienić? Nawet Dorianowi nie pozwalała ingerować, mimo że też był w końcu królem. I jeszcze jedno. Te ciągłe niespodzianki i intrygi Aelin. To, że nic nikomu nie mówiła i robiła wszystko po swojemu, a potem wszystko się wyjawia na wierzch i wszyscy zdziwieni no i trochę smutne to było, każdy był smutny, że z nikim się nie dzieliła tak ważnymi informacjami. Byłoby okej gdyby to zrobiła z raz, ale nie za każdym razem.
Poza tym jednak... Aelin jest taką silną osobą, że aż pod koniec książki prawie płakałam (prawie bo kończyłam książkę w szkole i nie miałam za bardzo jak płakać, ale miałam łzy w oczach :D). To jaką siłę psychiczną pokazała pod koniec książki... najbardziej wzruszająca scena i najbardziej wpadnie mi w pamięć. Dodatkowo cierpienie jej dworu... nie mogę. Każdy by pozazdrościł tego uporu Aelin. Tego, że się nie poddawała. Trochę to podejrzane, że była taka mądra, ale może to po prostu był jej talent. Ja nie umiałabym myśleć w ten sam sposób co ona, bo to co wymyślała, te wszystkie intrygi przechodziły ludzkie pojęcie.
Muszę też wspomnieć, ze nie tylko w tym tomie, ale tez w poprzednich zawsze wszystko... tak jakby szło im łatwo. Gdy była jakaś trudność nagle znajdywali sposób, by rozwiązać problem. To nie jest jakiś wielki minus, ale trochę to odejmowało realności książki.
ALE. Jak ja polubiłam pobocznych bohaterów. Chyba najbardziej Manon i Doraiana. Ich rozmowy są epickie i w ogóle sceny są świetne. Oboje są dla siebie według mnie idealni, aż mi się buzia uśmiecha jak o nich pomyśle. Manon od zawsze miała charakterek i również ją uwielbiam. Świetnie pasuje do Doriana.
Co do Lorcana i Elide. Jejku jak ja bardzo chciałam żeby było coś między nimi. I już się układało, było dobrze! Nawet zaczęłam lubić tego drania! Ale okazał się takim łajdakiem... że już nie mam dla niego litości... po prostu... nie wiem jak mógł on coś takiego zrobić.
Jest też zmiennokształtna Lysandra i Aedion. Aediona polubiłam od początku, świetny gość. Mam nadzieję, że uda mu się z Lysandrą, chociaż... teraz nie wiem jakby to miało się potoczyć. Wiem też, że wielu osobom przeszkadza to, że Maas każdego dobiera w parę, by z kimś był. Mnie to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, dla mnie to jest świetne. Byłabym przytłoczona całą tą fantastyką, wojnami i intrygami, gdyby nie ta romantyczność w tych książkach. Oczywiście nie ma tu przesady, tylko delikatny romansik. Mnie się to bardzo podoba.
Ogólnie to mogłabym pisać i pisać o tej książce. Relacje bohaterów są przepiękne, wszystko jest tajemnicze i zagadkowe, ale fajnie jest razem z bohaterami odkrywać wspólnie tajemnice. I przeżywać szok. No i cierpieć z nimi. No może to fajne nie było, ale to oznacza, że książka dobra. :)
Nie mogę, nie mogę, po prostu nie mogę się doczekać kolejnego tomu. Na pewno wiele się będzie działo wziąwszy pod uwagę, że Maas tworzy coraz to lepsze książki, które są genialne.
Chyba nie jestem jeszcze w stanie się realistycznie określić, ale myślę, że jest to moja ulubiona część ze wszystkich książek serii. Znalazłam kilka mankamentów, ale to nie pomniejsza wartości książki.
Bardzo podobały mi się relacje między wszystkimi bohaterami. Kocham ich wszystkich, jednak Rowan i Aelin... niestety zaczęli mnie wkurzać. Rowan dlatego, że już nie był tym...
2017-03-05
"Until you" to książka opisana z perspektywy Jareda, która mnie bardzo poruszyła. Jest równie dobrze napisana co "Bully". Zawiera wiele dodatkowych scen, z których mega się cieszę, są świetnie opisane i przedstawione.
Tutaj poznajemy uczucia Jareda. Co myślał, co robił, mimo że nie chciał, jak na niego wpływały reakcje Tate, po prostu jest dla nas odkryty. Wiele sytuacji jest wyjaśnionych oraz przedstawionych w innym świetle oraz niektóre sytuacje są ukryte przed Tate, która nie była świadoma co naprawdę się działo między K.C oraz Jaredem.
Każdy się pewnie zastanawia co się działo podczas rocznego pobytu Tate we Francji. No i wszystko jest przedstawione jak na dłoni. Jak się Jared czuł, co robił, jakie były jego czyny i zachowania, jakie miał kłopoty. Choć nie chciał się przyznawać, to jednak wiedział, że ciężko mu wytrzymać bez Tate, którą prześladował, którą nienawidził zarazem kochając.
Poznajemy też rolę Madoca w przyjaźni z Jaredem oraz w jego zachowaniu wobec Tate. Poznajemy Jaxona, przyrodniego brata, oraz zachowanie mamy Jareda i jej powolna transformacja. Widać, że coraz bardziej zależy jej na synowi. Podobały mi się również urywki z przeszłości, poznajemy dzień pierwszego spotkania Tate i Jareda, ich najpiękniejsze wspólne chwile, ale jednak też te najgorsze chwile, kiedy wakacje spędzał z ojcem, którego nawiasem mówiąć szczerze nienawidzę. Poznajemy również bardziej tatę Tate, który ma bardzo duży kontakt z Jaredem. Pokochałam to, jak się o niego troszczył, dbał, pytał jak się miewa i zapewniał bezpieczeństwo. Myślę, że uważał go jako swojego syna. Mieli też swoje małe sekreciki, o których nikt nie wiedział i często się uśmiechałam z tego powodu.
"Until you" to głęboka książka pokazujące wszelkie zakamarki psychiki Jareda. Naprawdę widać jego słabość do Tate, którą kocha z całego serca i stara się z nią naprawiać stosunki i przenieść etap ich relacji na wyższy poziom.
"Until you" to książka opisana z perspektywy Jareda, która mnie bardzo poruszyła. Jest równie dobrze napisana co "Bully". Zawiera wiele dodatkowych scen, z których mega się cieszę, są świetnie opisane i przedstawione.
Tutaj poznajemy uczucia Jareda. Co myślał, co robił, mimo że nie chciał, jak na niego wpływały reakcje Tate, po prostu jest dla nas odkryty. Wiele sytuacji...
Wiedziałam, że ta książka będzie boska. I jest boska od samego początku... najgorsze (lub najlepsze) jest to, że Brittainy zwala na nas ogrom emocji już od samego początku książki. Serce mi się łamało czytając tę książkę, ponieważ jest taka prawdziwa. Pokazana w taki prawdziwy sposób, że to bolało czytając. Chciałabym tu o tylu rzeczach powiedzieć, ale wydaje mi się, że po prostu zapomnę. Ale muszę powiedzieć, że ta książka jest mega wartościowa.
Coś o bohaterach. Z Jasmine myślę, że wiele osób będzie się utożsamiać. To osoba, która spełnia marzenia swojej mamy. Nie chodziła do szkoły, ale za to chodziła codziennie na kilkugodzinne lekcje tańca, aktorstwa i śpiewu. Musi być perfekcjonistką i sławną osobą. Nie ma miejsca na inne rzeczy. Musi śpiewać pop. Jednak dziewczyna kocha soul, ale nie może tego śpiewać, bo to mama jej dyktuje wszystko. Bohaterka ma 16 lat. Ogólnie książka dzieli się na dwie części, w pierwszej bohaterowie mają po 16 lat, w drugiej części 22. Ale o tym zaraz. Tak więc Jasmine nie ma wyboru, musi podlegać decyzjom swojej mamy. Ale chyba każdy w końcu kiedyś pęknie, prawda? W międzyczasie dziewczyna uprosiła swoją mamę, by mogła pójść do normalnej szkoły publicznej. Jej matka się zgodziła jednak dalej musiała ciężko pracować nad dążeniem do sławy.
Tu historia się zaczyna. W szkole jest Elliot. Chłopak, który złamał mi serce. Jest mocno prześladowany w szkole. Wiem, że w wielu książkach było pokazywane to jak ludzie się nad kimś znęcają, ale tu było to pokazane tak prawdziwie... i te emocje jakie odczuwał ten chłopak również... Kiedy on był na samym dnie, dziewczyna była górą. Była jedną z tych "popularnych". Jednak dziewczyna widziała w nim chłopaka, który ma duszę. Kiedyś go widziała jak przepięknie gra na saksofonie. Wtedy był bardzo pewny siebie, lecz poza grą... jąka się i jest słaby. Dziewczyna postanawia mu pomóc. I to w bardzo nietypowy sposób.
Ta książka była dla mnie bardzo smutna, jednak to nie znaczy, że nie daje nadzieję. Właśnie myślę, że o to chodziło autorce, by pokazać jak przejść przez cierpienie. To było niesamowite w tej książce... Pokazała dwoje różnych bohaterów, cierpienie tego prześladowanego chłopaka i cierpienie popularnej dziewczyny. Pokazała, że wszyscy mają problemy i to ciężkie. Podobało mi się też ukazanie rodziców. Dwóch różnych mam. Jedna, która nie liczy się z uczuciami dziecka, która nie pozwala dziecku cieszyć się młodością, druga, która była silna, która przeżyła wiele, była kochająca, opiekuńcza. Pokazała też różne typy ojców. Jeden, który używał przemocy i który zostawił rodzinę, drugi, który nie był biologicznym ojcem, ale kochał nad życie. Rozczulam się tu bardzo, bo to wszystko w tej książce jest tak cholernie mądre.
Nie mogę zapomnieć o Katie, siostrze Elliota. Oboje byli pięknym rodzeństwem, które sobie pomagało i wspierało. Poświęcało dla siebie nawzajem. Gdy o tym piszę, aż chce mi się płakać. Bo mega silne emocje towarzyszą mi tutaj. Dawno nie czytałam takiej emocjonującej książki. Katie była kolejnym przykładem silnej osoby. Ona i Elliot.... tak mocno zranieni, a mimo wszystko tak cholernie silni...
Kiedy myślałam, że już gorzej być nie może... może. Potem pokazane jest 6 lat później... przewidywałam i dobrze przewidziałam, jak bohaterzy będą wyglądać. Jak Elliot będzie wyglądać fizycznie i psychicznie. Jak Jasmine będzie wyglądać. Niedostępni, zranieni przez życie. Samotni. Silni-niesilni. To TRZEBA przeczytać, żeby doświadczyć. Wszystko.
Musze wspomnąć o innych bohaterach. O TJ, świetnym staruszku z doświadczeniem, który był taki dobry i pomagał ludziom... Mama Elliota, Ray, jeszcze przyjaciel Elliota Jason, który zawsze był dobrym przyjacielem i wspierał go...
Ta książka zasługuje na milion gwiazdek, i na to, by każdy kto tylko może ją przeczytał. Ta książka zasługuje na to by była czytana w kółko i w kółko. Żeby każdy mógł doświadczyć te mocje i uczucia.
Wiedziałam, że ta książka będzie boska. I jest boska od samego początku... najgorsze (lub najlepsze) jest to, że Brittainy zwala na nas ogrom emocji już od samego początku książki. Serce mi się łamało czytając tę książkę, ponieważ jest taka prawdziwa. Pokazana w taki prawdziwy sposób, że to bolało czytając. Chciałabym tu o tylu rzeczach powiedzieć, ale wydaje mi się, że po...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to