-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik243
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2018-10
2018-11-05
To pierwsza powieść Gaimana jaką czytałem. Przeczytawszy recenzje, miałem pewne oczekiwania wobec książki. Głównie liczyłem na bardzo ciekawe przedstawienie bogów (tych starych i tych nowych) oraz ich mitologii. Niestety, bogowie i ich mitologie są strasznie płytko przedstawione. Kreacja bohaterów ogólnie nie powala. Nie mówiąc już o fabule, bo czytając, czuć, że jest ona mało istotna w tej książce. Dzieło Gaimana przypomina mi trochę twórczośc Terrego Pratchetta, którego bardzo lubię. Pod względem fabuły i humoru właśnie. U Pratchetta słaba fabuła wcale mi nie przeszkadza, bo stawia on nacisk na humor i świat przedstawiony, a bohaterowie są bardzo ciekawi. W Amerykańskich Bogach, sam humor i lekkość książki nie jest w stanie zrekompensować słabej fabuły. Nie zrozumcie mnie źle. Książka nie jest zła; czyta się ją przyjemnie. Na plus zaliczam fajne przedstawienie prowincjonalnej Ameryki i jej mieszkańców, czy też wstawki z przeszłości o tym jak bogowie docierali do brzegów nowego kontynentu. Prosty język też jest dużym plusem, przy takiej średnio ciekawej historii. Nie mniej jednak, nie rozumiem, czemu ta książka odniosła taki sukces. Sam pomysł autora był bardzo dobry. Ale sam pomysł nie wystarcza.
To pierwsza powieść Gaimana jaką czytałem. Przeczytawszy recenzje, miałem pewne oczekiwania wobec książki. Głównie liczyłem na bardzo ciekawe przedstawienie bogów (tych starych i tych nowych) oraz ich mitologii. Niestety, bogowie i ich mitologie są strasznie płytko przedstawione. Kreacja bohaterów ogólnie nie powala. Nie mówiąc już o fabule, bo czytając, czuć, że jest ona...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-09-20
Nietypowa opowieść o sześciu ludziach żyjących na przestrzeni ok. 500 lat. Każda historia pisana jest innym stylem, wydawałoby się, że przez innego autora. Dlatego niektóre z nich czyta się trudniej, niektóre łatwiej, choć tak naprawdę tylko historia Timothiego Cavendisha jest napisana tak, że można ją czytać bardzo szybko. Dziennik Ewinga, pisany jest stylem XIX wiecznym, trzeba więc będzie skupić się na lekturze. Mimo, że bohaterowie żyją w różnych czasach, pokazany jest ich wpływ na innych bohaterów, żyjących wcześniej lub później. Nie są więc one zupełnie niezależne od siebie
Po lekturę sięgnąłem pół roku po obejrzeniu filmu. Tu należy od razu zauważyć, że książka jest o wiele bardziej rozbudowana niż film.
O ile w filmie fragmenty o Adamie Ewingu były najmniej ciekawe, w książce ich moc polega na opisach życia ludzi na wyspach Pacyfiku, opisach rasizmu jaki panuje czy na rozmyślaniach na temat czy warto nieść cywilizację tubylczym ludom.
Najciekawszą częścią książki jest opowieść o muzyku Forbisherze. Nie wiem właściwie z czego to wynika. Możliwe że przyczyną jest bardzo dobre wykreowanie jego postaci. Możliwe też, że wpływ na to ma rzadkość pojawiania się muzyków jako głównych bohaterów w literaturze. A może winny jest jego utwór "Atlas Chmur na Sekstet", który znam z filmu i który jest genialny. Czytając książkę byłem w stanie wyobrazić sobie jego muzykę.
Historia Luisy Rey jest w książce najmniej interesująca i trochę poplątana, także nie widać dobrze, kto za czym stoi. Nie porwał mnie spisek budowniczych elektrowni jądrowej.
Fragmenty o Timothym Cavendishu są bardzo przyjemne i humorystyczne, tak samo jak w filmie. Mam wrażenie, że on i Forbisher to postaci mające najmniej związku z głównym motywem powieści jakim jest cywilizacja i jej wady.
Opowieść o Sonmi, tak samo jak w filmie, jest bardzo bardzo ciekawa. Tu autor pokazuje z całą mocą co doprowadziło do upadku cywilizacji. Jest to fragment który zmusza do przemyśleń, i przestrzega przed pewnymi rzeczami, z których jedną jest klonowanie ludzi. Jest to najdłuższa ze wszystkich historii, i zarazem najbardziej odmienna w stosunku do książki. Mam wrażenie, że to właśnie ona jest najważniejszym elementem całej powieści w której autor opisuje różnorakie problemy i wady społeczeństw.
Rozdział o Zachariaszu opisuje skutki tego, co widzieliśmy u Sonmi. W tym przypadku uważam, że w filmie jest to trochę ciekawiej przedstawione. Zachariasz nie jest łatwy w odbiorze, podobnie jak Ewing. W bardzo wiarygodny jednak sposób opisuje życie w czasach postcywilizacyjnych.
W przeciwieństwie do filmu, rozdziały nie przeplatają się ze sobą tak bardzo. Zaczynamy od Ewinga, później po kolei dochodzimy do Zachariasza, żeby znów się cofnąć do Ewinga. W filmie chyba jest to zrobione ciekawiej, ale również taka forma nie jest zła.
Książka jest połączeniem różnych gatunków i form literackich. Dzieje się na przestrzeni wieków. Pokazuje życie różnorodnych ludzi. Jest to swoisty atlas.
Jest to książka dla ludzi lubiących lektury skłaniające do przemyśleń. Wymaga zaangażowania do zrozumienia, więc nie każdemu fanowi filmu się spodoba.
Miejmy nadzieje jednak, że wizje autora się nie sprawdzą. Niestety mam wrażenie, że są one dość realnym wyobrażeniem przyszłości naszej planety.
Nietypowa opowieść o sześciu ludziach żyjących na przestrzeni ok. 500 lat. Każda historia pisana jest innym stylem, wydawałoby się, że przez innego autora. Dlatego niektóre z nich czyta się trudniej, niektóre łatwiej, choć tak naprawdę tylko historia Timothiego Cavendisha jest napisana tak, że można ją czytać bardzo szybko. Dziennik Ewinga, pisany jest stylem XIX wiecznym,...
więcej mniej Pokaż mimo to2017
Książka znacznie inna od swojej poprzedniczki. Nadal mamy powieść przygodową, ale tym razem akcja toczy się powoli, i mamy dużo rozważań filozoficznych. Fabuła nie tak ciekawa jak w Metrze 2033. Po prostu to mocno inna książka, ale i tak warta przeczytania
Książka znacznie inna od swojej poprzedniczki. Nadal mamy powieść przygodową, ale tym razem akcja toczy się powoli, i mamy dużo rozważań filozoficznych. Fabuła nie tak ciekawa jak w Metrze 2033. Po prostu to mocno inna książka, ale i tak warta przeczytania
Pokaż mimo to2011
2017-11
Najlepszy kryminał Agathy Christie. Nie ma w nim Poirota. Jest pisany inaczej niż większość jej powieści. Ginie o wiele więcej postaci niż w przeciętnym kryminale. Wszystko toczy się w inny sposób niż zwykle. Książka absolutnie kapitalna, najlepszy kryminał który czytałem.
Najlepszy kryminał Agathy Christie. Nie ma w nim Poirota. Jest pisany inaczej niż większość jej powieści. Ginie o wiele więcej postaci niż w przeciętnym kryminale. Wszystko toczy się w inny sposób niż zwykle. Książka absolutnie kapitalna, najlepszy kryminał który czytałem.
Pokaż mimo to2016-06
Alternatywna historia hordy, dopasowana do realiów filmu. Gorsza od "Narodzin Hordy"tej samej autorki książki która również przedstawia historię orków. Ale i tak Durotan to przyjemna opowieść o orkach. Nie uświadczymy tu jakiś zdumiewających zwrotów akcji, a fabuła nie porwie. Czuć natomiast klimat Dreanoru. Warto przeczytać, szczególnie jeśli jest się fanem uniwersum.
Alternatywna historia hordy, dopasowana do realiów filmu. Gorsza od "Narodzin Hordy"tej samej autorki książki która również przedstawia historię orków. Ale i tak Durotan to przyjemna opowieść o orkach. Nie uświadczymy tu jakiś zdumiewających zwrotów akcji, a fabuła nie porwie. Czuć natomiast klimat Dreanoru. Warto przeczytać, szczególnie jeśli jest się fanem...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-08
Książka opisuje historię Arthasa w 3 częściach: jako dziecko, jako paladyna i jako rycerza śmierci. Najciekawsza jest ta pierwsza, możemy dowiedzieć się o Arthasie ciekawych rzeczy. Również ciekawym elementem jest epilog, pokazuje jak do końca dokonała się przemiana Arthasa. Pozostałe to streszczenie fabuły Warcrafta 3 i Tronu Mrozu. No właśnie streszczenie. Książki opisujące fabułę gry lub filmu powinny coś od siebie dodawać. Jakiś smaczek w grze nieprzedstawiony. Niestety nie tym razem. Tutaj otrzymujemy skróconą wersję historii Arthasa jako paladyna i jeszcze bardziej skróconą historię Arthasa jako rycerza śmierci. Jak ktoś nie grał w Warcrafta 3 to dowie się wielu ciekawych rzeczy. A jak ktoś grał to powspomina sobie miło chwile spędzone przy grze. I tylko tyle. Niektóre dialogi są wręcz skopiowane z gry, a streszczenie fabuły trochę boli fana warcrafta. Dziwię się Christie Golden, że nie potrafiła napisać tutaj czegoś więcej, skoro napisała tak dużo innych dobrych książek w tym uniwersum. Ta książka, mimo iż nie jest zła, jest najsłabszą pozycją książek z serii Warcraft/World of Warcraft.
Książka opisuje historię Arthasa w 3 częściach: jako dziecko, jako paladyna i jako rycerza śmierci. Najciekawsza jest ta pierwsza, możemy dowiedzieć się o Arthasie ciekawych rzeczy. Również ciekawym elementem jest epilog, pokazuje jak do końca dokonała się przemiana Arthasa. Pozostałe to streszczenie fabuły Warcrafta 3 i Tronu Mrozu. No właśnie streszczenie. Książki...
więcej mniej Pokaż mimo to2017
2017
2016
2016
2015
2014
2014
Seria Metro była naprawdę wspaniała. Future dobre. Opis fabuły "Czasu Zmierzchu" bardzo interesujący. Pierwsze 100 stron jest całkiem ciekawych, ze względu na dużą liczbę stron poświęconych XVI wiecznej ekspedycji. Dalej jest coraz gorzej. Książka dzieli się na w płaszczyzny: XVI wieczną, ciekawą, i współczesną, do bólu nudną. Współczesna to ponad 200 stron rozważań bohatera nad sytuacją w której się znalazł. Tych fragmentów jest po prostu za dużo, ile można o tym czytać! One wszystkie są bardzo podobne. A czyta się kolejne rozdziały, po to aby dojść do tych lepszych fragmentów opisujących dzieje konkwistadorów. Nie są one jednak na tyle dobre, aby sprawić, by warto było przeczytać tę powieść. Autorowi po prostu się nie udało oddać tego co zamierzał. Albo może nikt nie zwrócił mu uwagi, aby skrócił historię? A może po prostu powinien pozostać przy tematach postapo i utopiach? Wielka szkoda, bo pomysł na książkę był naprawdę dobry... .
Seria Metro była naprawdę wspaniała. Future dobre. Opis fabuły "Czasu Zmierzchu" bardzo interesujący. Pierwsze 100 stron jest całkiem ciekawych, ze względu na dużą liczbę stron poświęconych XVI wiecznej ekspedycji. Dalej jest coraz gorzej. Książka dzieli się na w płaszczyzny: XVI wieczną, ciekawą, i współczesną, do bólu nudną. Współczesna to ponad 200 stron rozważań...
więcej Pokaż mimo to