rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Kolejna wydana jak z automatu pozycja, niegdyś jednego z moich ulubionych rodzimych autorów. Ale coś się z Panem Remkiem stało niedobrego. Wydaje te książki z taką częstotliwością jakby miał do spłacenia potężny kredyt we frankach... A niestety ich poziom stale spada. Zamiast poczekać, dopieścić, wydać raz na 8-10 miesiecy, rok, jedną ale kapitalną, przemyślaną książkę to mamy wysyp co 2-3 miesiące spektrum wszystkiego.... Od kryminałów do S-F.... A niestety tak to bardzo niewielu potrafi pisać, a już na pewno nie w takim tempie. Bo to się zwyczajnie nie da - napisać dobrze i tak szybko. Ale w przypadku Głosów z zaświatów akurat nie to wpłynęło na zaniżenie oceny. Panie Remigiuszu - czy te opisy gwałtu na dziecku były potrzebne ???? Serio ???? Pierwszy raz w życiu zdarzyło mi się przerzucać kartki bo nie mogłem uwierzyć w to co czytam..... Co się z Panem stało ?????!!!! Tylko proszę się nie tłumaczyć, że był to niezbędny zabieg artystyczny.....albo......"wena twórcza"....
Mam wrażenie, żę sukces i "warszawka" Panu trochę do głowy uderzyły, dlatego na razie to moja ostatnia lektura spod Pana pióra...

Kolejna wydana jak z automatu pozycja, niegdyś jednego z moich ulubionych rodzimych autorów. Ale coś się z Panem Remkiem stało niedobrego. Wydaje te książki z taką częstotliwością jakby miał do spłacenia potężny kredyt we frankach... A niestety ich poziom stale spada. Zamiast poczekać, dopieścić, wydać raz na 8-10 miesiecy, rok, jedną ale kapitalną, przemyślaną książkę to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka jak to bywa zazwyczaj o wiele fajniejsza od filmu, szczególnie, że zakończenie jest zupełnie inne niż w filmie w którym dopowiedzieli sobie odrobinę lewackiej ideologii

Książka jak to bywa zazwyczaj o wiele fajniejsza od filmu, szczególnie, że zakończenie jest zupełnie inne niż w filmie w którym dopowiedzieli sobie odrobinę lewackiej ideologii

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Jako fan p. Remka praktycznie od początku jego twórczości i fan Chyłkowej serii, muszę niestety wytknąć parę rzeczy. Rzeczy na które zwracałem uwagę już dużo wcześniej zarówno przy cyklu z Chyłką jak i innych z tym, że w tym wydaniu tych kilka rzeczy sięgnęło wręcz zenitu.... Jestem przekonany, że jest to głównie kwestia tego, że autor zwyczajnie za dużo pracuje. Pisanie w takim tempie, zabieranie się za różne gatunki, potrzeba ogarnięcia setek różnych wątków i wielu fabułach po prostu odbija się na jakości która wydaje się być 'łatana' tanimi sztuczkami, które wyłapie nawet 'casualowy' czytelnik... Nie będę podawać szczegółów bo zdradzi to fabułę ale podejrzewam, że wiele osób wie o co mi chodzi. Panie Remku - proszę!!! Poczekam na książkę pół roku dłużej a nawet jeszcze więcej byle tak jak było to kiedyś, podczas czytania być w jednym wielkim trybie 'wow' i myśleć o przeczytaniu jeszcze raz po zaraz po zakończeniu lektury a nie wyliczać tanie zagrywki na lubimyczytać.pl Niech Pan skupi się na jakimś jednym cyklu, porządnie, niech się Pan nie śpieszy! Serio. Bo będzie gorzej, Podejrzewam też, że 'dil' z TVNami na serial wcale temu nie pomoże... :/
Ale daje 7/10 zaliczkowo bo ma Pan ogromny talent i jest Pan u mnie w czołówce Polskich pisarzy! Tylko proszę tak nie gonić :)

Jako fan p. Remka praktycznie od początku jego twórczości i fan Chyłkowej serii, muszę niestety wytknąć parę rzeczy. Rzeczy na które zwracałem uwagę już dużo wcześniej zarówno przy cyklu z Chyłką jak i innych z tym, że w tym wydaniu tych kilka rzeczy sięgnęło wręcz zenitu.... Jestem przekonany, że jest to głównie kwestia tego, że autor zwyczajnie za dużo pracuje. Pisanie w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Właśnie słucham wywiadu z autorką w SuperStacji.....
MASAKRA!!!!! Autorka przyznała, że książka jest wynikiem....uwaga...braku seksu w związku. Że jej ukochany, kiedy w końcu zaczął ją kochać to przestał pragnąć... Wyjechali na ostatnie wakacje na Sycylię podczas których to nie posiadł jej ani razu. I nie było to dla niej zaskoczeniem bo nie uprawiali seksu już od 2 miesięcy. Była załamana bo jej partner był jak to stwierdziła - ideałem, którym praktycznie się nie spotyka. Ale jej nie bzykał. I na tej Sycylii, któregoś dnia, kiedy siedziała taka wyposzczona i nakręcona jakby ktoś jej przywalił w łeb i nagle dostała olśnienia, że musi napisać książkę. I tak książka jak twierdzi autorka, jest jej seksualną terapią.....
Właśnie przyznała, że w seksie lubi się bać... ale już nie potrafiła wyjaśnić :)Coś tam jeszcze gada o męskich 'siusiakach' że my mężczyźni musimy!! nauczyć się ich używać... Musimy! Bo inaczej powstanie jeszcze parę książek autorstwa tej pani ;) I że poprosiła kiedyś tatę, żeby naprawił jej wibrator....bo był to oldschoolowy model, nie do dostania już nigdzie a była do niego przywiązana więc poprosiła własnego ojca żeby jej naprawił. I przyznała, że wibrator ten był nadmiernie używany właśnie przez tego ukochanego który tak bardzo ją skrzywdził i tak ją katował brakiem seksu.....
Serio....po sposobie wypowiadania się tej kobiety i nie chodzi mi o opisywaniu przez nią jej ogromnej 'chcicy' czy seksualnych wymagań i potrzeb, jestem pewien, że jej książka '365 dni' to jedna wielka grafomania, rażąca stylem literackim lub właściwie jego brakiem jak i błędami logicznymi... Ona zwyczajnie nie potrafi poprawnie sklecić zdania (no chyba, że chodzi o wibratory i penisy) to wątpię, żeby dało się przeczytać jej powieść...

Właśnie słucham wywiadu z autorką w SuperStacji.....
MASAKRA!!!!! Autorka przyznała, że książka jest wynikiem....uwaga...braku seksu w związku. Że jej ukochany, kiedy w końcu zaczął ją kochać to przestał pragnąć... Wyjechali na ostatnie wakacje na Sycylię podczas których to nie posiadł jej ani razu. I nie było to dla niej zaskoczeniem bo nie uprawiali seksu już od 2...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zupełnie nie rozumiem negatywnych opinii dotyczących tego tytułu.... Po raz kolejny autor udowodnił, że wie jak pisać dobre, nawet bardzo dobre powieści kryminalno-szpiegowskie. Nie wnikam tutaj w jakieś techniczne aspekty literackiego fachu bo zupełnie się na tym nie znam i moja ocena jest oceną zwykłego, końcowego odbiorcy czyli czytelnika. Zgadzam się, że wydana wcześniej tetralogia była lepsza ale w końcu mówimy o cyklu czterech książek w których to autor mógł lepiej, dokładniej, bardziej szczegółowo opisać przedstawianą historię. Zgadzam się też, że książka nie jest doskonała, niektóre posunięcia bohaterów wydają się absurdalne czy mało logiczne ale nie jest tego dużo i nie dominuje to wartkiej akcji i emocjonujących jej zwrotów. Być może komuś, kto nie czytał tetralogii postacie mogą wydawać się płaskie czy słabo przedstawione ale to właśnie dlatego, że Zamęt mimo iż nie jest oficjalnie częścią serii Nielegalni to w bardzo dużej mierze nawiązuje do niej a nawet jest w pewnym stopniu kontynuacja i to właśnie tam możemy dokładnie poznać bohaterów. W sumie nie wiem dlaczego autor zdecydował się opublikować Zamęt jako oddzielną książkę bo spokojnie mogłaby być tomem 5-tym Nielegalnych.
Uważam, że Vincent V. Severski przebojem wdarł się na naszą polska scenę literatury kryminalno-szpiegowskiej i od razu uplasował się gdzieś w okolicy podium ;) Naprawdę świetnie czyta się jego powieści i każdemu miłośnikowi tematu mogę śmiało polecić.

Zupełnie nie rozumiem negatywnych opinii dotyczących tego tytułu.... Po raz kolejny autor udowodnił, że wie jak pisać dobre, nawet bardzo dobre powieści kryminalno-szpiegowskie. Nie wnikam tutaj w jakieś techniczne aspekty literackiego fachu bo zupełnie się na tym nie znam i moja ocena jest oceną zwykłego, końcowego odbiorcy czyli czytelnika. Zgadzam się, że wydana...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Ściągnąłem ze stron IPN'u Pamiętnik Zdzisława Brońskiego "Uskok, w formie audiobooka, który tak jak wersja e-book, jest oferowany za darmo. Lektor Marcin Kwaśny, bardzo dobrze się spisał i słucha się przyjemnie. Rzadko sięgam po audiobooki, ponieważ często lektorzy czytają tekst tak, że nie da się tego słuchać. Przeważnie są to znani aktorzy, bo wydawcy zakładają, że znane nazwisko sprzeda lepiej produkt. Niestety lektor to nie to samo co aktor. Aktorzy mają tendencje, do jakby "wcielania" się w postacie, imitują emocje, głosy, akcenty - czytają tak, jak czyta się bajki małym dzieciom. I to jest właśnie złe. Słuchając audiobooka, oczekuje, że lektor przeczyta mi tekst normalnie, a ja sam "wyobrażę" sobie emocje poszczególnych bohaterów w danym dialogu. Jest kilku lektorów, którym ta sztuka się udaje, jak Gosztyła, który jest mistrzem, ale taki Maciej Stuhr kaleczy prawie za każdym razem...
W przypadku Pamiętnika Uskoka jest dobrze - parę razy też intonuje, ale nie za dużo.
Co do samej książki to naprawdę polecam każdemu - i temu kto interesuje się historią i temu co nie. Dowiadujemy się z pierwszej ręki, jak wyglądała sytuacja w czasie 2WŚ i kilka lat po, nie tylko u partyzantów ale i społeczeństwa. Przez cały okres powojenny, za PRL jak i po '89 roku, historia była fałszowana. Bandyci i okupanci byli bohaterami a patrioci i prawdziwi bohaterowie przestępcami. Uskok w pamiętniku opisuje prawdziwą rolę Żydów, będących trzonem UB w powojennej Polsce, ich postawę i opresję wobec Polaków. Przez tyle lat a nawet dzisiaj, stara się Nam wmówić wrodzony antysemityzm. I czytając Pamiętnik, ciężko nie zauważyć, że żołnierze z partyzantki do Żydów miłością nie pałali. Ale dowiadujemy się też dlaczego! I wygląda na to, że był całkowicie uzasadniony. Uskok opisuje czerwoną komunistyczną zarazę, która pochłaniała Polskę po wojnie. Drastyczne, brutalne i nieludzkie metody UB, zarówno wobec partyzantów jak i zwykłej ludności przyprawiają o mdłości.... Uskok komentuje również wydarzenia nie tylko w Polsce ale i na świecie. I tak poznajemy reakcje ówczesnego żołnierza na konflikt w Palestynie, zdradę w Jałcie czy wynalezienie silnika odrzutowego. Jest kilka wesołych momentów, ale głównie dostajemy obraz bohaterów, idealistów i prawdziwych patriotów, którzy byli gotowi i poświęcali życie dla wolnej Polski, której nie było im dane doczekać...

Ściągnąłem ze stron IPN'u Pamiętnik Zdzisława Brońskiego "Uskok, w formie audiobooka, który tak jak wersja e-book, jest oferowany za darmo. Lektor Marcin Kwaśny, bardzo dobrze się spisał i słucha się przyjemnie. Rzadko sięgam po audiobooki, ponieważ często lektorzy czytają tekst tak, że nie da się tego słuchać. Przeważnie są to znani aktorzy, bo wydawcy zakładają, że znane...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Będzie krótko tym razem.
Po świetnym pierwszym tomie serii "Mróz", miałem dosyć duże oczekiwania i zasadniczo autor mnie nie zawiódł. Zasadniczo, bo po przeczytaniu ostatniego akapitu, sprawdzałem, czy może ktoś w księgarni, nie wyrwał mi dla żartu kilku stron..... a nawet kilkudziesięciu..... Dla mnie ta książka kończy się jeśli nie w połowie, to w 3/4....Zastanawiałem się nawet, czy nie odjąć gwiazdki, ale z racji, że nie muszę czekać na wydanie kolejnego tomu, ponieważ ukazał się już jakiś czas temu i mogę kontynuować historię jeśli tylko nabędę egzemplarz, to się powstrzymam... Staram się sobie przypomnieć, kiedy to ostatnio tak bardzo zawiodło mnie zakończenie jakiejś książki i nie jestem w stanie. Nie aż w takim stopniu. To nawet nie chodzi o zawód źle skonstruowanego zakończenia - tego zakończenia zwyczajnie nie ma. A poza tym było dobrze. Nawet bardzo. ;)

Będzie krótko tym razem.
Po świetnym pierwszym tomie serii "Mróz", miałem dosyć duże oczekiwania i zasadniczo autor mnie nie zawiódł. Zasadniczo, bo po przeczytaniu ostatniego akapitu, sprawdzałem, czy może ktoś w księgarni, nie wyrwał mi dla żartu kilku stron..... a nawet kilkudziesięciu..... Dla mnie ta książka kończy się jeśli nie w połowie, to w 3/4....Zastanawiałem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Kolejna część perypetii p. mecenas Chyłki za mną. Mimo, że wątek kryminalno-detektywistyczny nie jest aż tak fascynujący jak to było przy pierwszych tomach, to cały czas saga trzyma przyzwoity, bardzo dobry poziom. Niektóre z posunięć bohaterów, mogą wydawać się mogą lekko absurdalne, jakby autor tworzył w ten sposób punkty wyjściowe do kolejnych części, lecz mimo wszystko wychodzi mu to świetnie i sprawia, że z niecierpliwością czekam na kolejne tomy.
Czytając, za każdym razem zastanawiam się, czy podziwiać Oryńskiego czy współczuć mu tych klapek na oczach..... Dla mnie Chyłka to nie dość, że taka Femme Fatale, to jeszcze skupiona na sobie egocentryczka, z którą na dłuższą a nawet krótszą metę nie wyobrażam sobie relacji partnerskiej.... Ta niewątpliwa miłość Zordona do niej, ociera się wręcz o jakiś platoniczny absurd. Cierpliwość którą prezentuje bohater, jest możliwa chyba tylko w fikcji literackiej tudzież filmowej. Poza tym praktycznie wszystkie problemy których on doświadcza są bezpośrednio lub pośrednio związane z Chyłką, jej decyzjami i w ogóle jestestwem.
Dlatego jestem ciekaw, czy autor, dla chłopakowi w końcu uwolnić się (skoro zrobił już pierwszy krok na samym końcu tej części) od tego "krzyża" którym jest dla niego uczucie do Chyłki..

Kolejna część perypetii p. mecenas Chyłki za mną. Mimo, że wątek kryminalno-detektywistyczny nie jest aż tak fascynujący jak to było przy pierwszych tomach, to cały czas saga trzyma przyzwoity, bardzo dobry poziom. Niektóre z posunięć bohaterów, mogą wydawać się mogą lekko absurdalne, jakby autor tworzył w ten sposób punkty wyjściowe do kolejnych części, lecz mimo wszystko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Początkowo czytając, byłem zdziwiony, że książka zebrała sporo nieprzychylnych komentarzy. Ciekawa,wciągająca fabuła, opowiedziana z perspektywy osób biorących w niej udział. Zrozumiałem zarzuty w momencie wdrażania w życie przez bohaterów, swoich seksualnych fantazji.. Strasznie trąciło to "50-cioma Twarzami.." czy innym soft-erotykiem dla damskiej części czytelników. Uważam, że tematu seksu jest już zwyczajnie za dużo....w literaturze,kinie czy ogólnie w przestrzeni publicznej. Na szczęście dla "Lokatorki" fabuła i clue nie opierają się głownie na tym temacie i zasadniczo inne wątki przykrywają sprawy fantazji seksualnych. Dobry, w miarę logiczny, bez tony tak powszechnego ostatnio absurdu, kryminał.

Początkowo czytając, byłem zdziwiony, że książka zebrała sporo nieprzychylnych komentarzy. Ciekawa,wciągająca fabuła, opowiedziana z perspektywy osób biorących w niej udział. Zrozumiałem zarzuty w momencie wdrażania w życie przez bohaterów, swoich seksualnych fantazji.. Strasznie trąciło to "50-cioma Twarzami.." czy innym soft-erotykiem dla damskiej części czytelników....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bandytę - Gabriela Glinki dostałem w prezencie w formie audiobooka. Od czasu do czasu, lubię posłuchać dobrej książki, w której trakcie mogę pojeździć na rowerze, czy porobić jakieś inne rzeczy. To jest największa zaleta tej formy wydawania literatury. Natomiast minusem bywają lektorzy. Tak jak właśnie w tym przypadku, kiedy Bandytę czyta Artur Dziurman. Sama książka jest dosyć dobra, natomiast jej czytanie a właściwie interpretacja w wydaniu p. Artura jest tragiczna na tyle, że gdzieś w połowie musiałem odpuścić.... Na tym też przykładzie, można zauważyć bardzo dużą różnicę między lektorem a aktorem który czyta. Wydawnictwa moim zdaniem, robią błąd, zatrudniając do czytania aktorów, których nazwiska zapewne mają przyciągnąć klientów, którzy myślą, że skoro dobry aktor i znany do tego, to audiobook w jego wydaniu będzie rewelacyjny. Otóż NIE!! Profesjonalny lektor, potrafi przeczytać książkę tak, że odbiorca praktycznie nie zauważa jego ingerencji, natomiast aktorzy mają taką manierę, że starają się wczuwać w role poszczególnych bohaterów czy postaci... To wygląda mniej więcej tak, jak dorośli czytają małym dzieciom książki, kiedy wczuwają się i udają, że mówią jak osiołek, piesek czy tam inna postać. Aktor ma przeczytać tekst, ewentualnie, z wyważeniem, delikatnie intonując i akcentując (co właśnie potrafią robić zawodowi lektorzy) a nie odgrywać jednoosobowy spektakl teatralny!! Nie powinien też, nawet jeśli sam tekst na to wskazuje, za bardzo odtwarzać emocje, bo ten sam tekst, w czytelniku czy słuchaczu, może wywoływać z goła inne emocje i to od razu razi strasznie. Artur Dziurman w Bandycie jest idealnym przykładem tego o czym pisze....próbując naśladować kryminalne głosy, zachowania, emocje - to wszystko wygląda czasem komicznie a głownie przeszkadza. A zasadniczo ma świetny głos i warunki żeby być lektorem!!. Wystarczyłoby przeczytać NORMALNIE!!
Oczywiście są odstępstwa od tego, np. Krzysztof Gosztyła, który potrafi w sobie tylko znany sposób, odczytać tekst wręcz teatralnie...
Pewnie kupie ebooka, żeby dokończyć czytanie.

Bandytę - Gabriela Glinki dostałem w prezencie w formie audiobooka. Od czasu do czasu, lubię posłuchać dobrej książki, w której trakcie mogę pojeździć na rowerze, czy porobić jakieś inne rzeczy. To jest największa zaleta tej formy wydawania literatury. Natomiast minusem bywają lektorzy. Tak jak właśnie w tym przypadku, kiedy Bandytę czyta Artur Dziurman. Sama książka jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ostatnio rzadko mi się zdarza, chęć przyznania 8 gwiazdek, najzwyklejszemu w świecie kryminałowi. A w tym przypadku, przez cały czas lektury, taki zamiar miałem. Zdanie zmieniłem dosłownie w końcówce, a dokładnie rzecz biorąc przez zakończenie. Miałem napisać ogólnie co, ale nie chcę w żaden sposób, nawet drobny spojlerować.
Sama książka, jest naprawdę świetnie napisanym, wspomnianym już kryminałem, w którym narrację prowadzi kilka osób związanych z fabuła. Akcja jest wciągająca a zwroty zaskakujące. Wszystkie postacie mają wyraziste charaktery a przedstawione wydarzenia,działania i decyzje, bronią się logicznie (tylko do jednej rzeczy się przyczepiłem, a lubię to robić ;)) co się ostatnio co raz rzadziej spotyka.
To pierwsza powieść Petera Swansona która czytałem ale na pewno nie ostatnia, bo autor przykuł nią moją uwagę i polecam każdemu miłośnikowi literatury sensacyjnej - nie zawiedzie się ;)

Ostatnio rzadko mi się zdarza, chęć przyznania 8 gwiazdek, najzwyklejszemu w świecie kryminałowi. A w tym przypadku, przez cały czas lektury, taki zamiar miałem. Zdanie zmieniłem dosłownie w końcówce, a dokładnie rzecz biorąc przez zakończenie. Miałem napisać ogólnie co, ale nie chcę w żaden sposób, nawet drobny spojlerować.
Sama książka, jest naprawdę świetnie napisanym,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Fikcyjna historia z historycznym zarysem, opisana oczami ekwity Teofila. Wychowanek i przyjaciel słynnego retora i filozofa Seneki, kształci się na adwokata a jego losy rzucają go do Judei gdzie służy pod poncjuszem Piłatem, jak i do samego Rzymu gdzie prowadzi swoją praktykę w czasach dominacji imperium na świecie.

Fikcyjna historia z historycznym zarysem, opisana oczami ekwity Teofila. Wychowanek i przyjaciel słynnego retora i filozofa Seneki, kształci się na adwokata a jego losy rzucają go do Judei gdzie służy pod poncjuszem Piłatem, jak i do samego Rzymu gdzie prowadzi swoją praktykę w czasach dominacji imperium na świecie.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Do Remigiusza Mroza ;)
Zawiódł mnie Pan, Panie Mróz... Mnie - swojego wiernego czytelnika i fana. Tego, który czeka niecierpliwie i z wypiekami na twarzy na każdą nową książkę. Zawszę wysoko oceniałem Pana twórczość, chwaliłem a jak było o co, to się doczepiałem. Ale tych drugich na szczęście za dużo nie było....do czasu. Już przy okazji "Świt, który nie nadejdzie" zwracałem uwagę na fakt, że pośpiech a właściwie ilość publikowanego przez Pana tekstu zaczyna rzutować na jakość. Pojawiały się drobne, głupie błędy, które musiały wynikać z pobieżnego researchu w danym temacie i być może większość czytelników nawet nie zwróciła na nie uwagi. Przy ilości i tempie wydawanych przez Pana książek, zasadniczo nie można się dziwić takiemu stanowi rzeczy. Jednak osobiście, jak już pisałem, wolałbym poczekać te pół roku i dostać historię dopracowaną, niż zatrzymywać wzrok na głupich błędach i zastanawiać się, skąd one się tam wzięły.
Najnowsze przygody Joanny Chyłki i to muszę powiedzieć z dużym żalem, bardzo mnie rozczarowały....... wręcz w pewnym stopniu obraziły. I nie chodzi o drobne błędy o których wcześniej trułem głowie, choć i one znowu były, tylko tym razem o całą treść i formę.
Czytałem i przecierałem oczy - czemu Pan poruszył tak bardzo poważny, istotny i budzący skrajne emocje temat, jakim są muzułmańscy uchodźcy z Bliskiego Wschodu i Afryki ?? Jak to już było u Pana w którymś z Frostów, gdzie też poruszył Pan sprawę uchodźców, apelowałem, że poważny twórca w takiej sytuacji, stara się przedstawić argumenty obu stron sporu w sposób subiektywny. Korzystając z możliwości, tak prowadzi narrację, żeby czytelnik mogł sam ocenić, które z przytoczonych argumentów do niego przemawiają i zasadniczo, żeby sam wyciągnął wnioski. A już wtedy mieliśmy rzekę liberalno-marksistowskiego bełkotu z jednej strony (nie pamiętam przez którego z bohaterów prowadzoną) a z drugiej będącego do nich w opozycji Osicę, który wydukał raptem parę akapitów. Naprawdę ? Idzie Pan w ślady Larssona, który propagandą pobił samego Goebbelsa ? Czytając "Inwigilacje" czytelnik zostaje zasypany pro-islamską demagogią gdzie widzimy kolejne "sieroty" odrzucane i krzywdzone przez nacjonalistyczno-rasistowskie polskie społeczeństwo, które w wolnych chwilach gania po ulicach napadając na śniadych przybyszów ze wschodu!! Nie wiem gdzie robił Pan research, chyba w TVN24 albo GW, ale ja nie zauważam mieszkając w Warszawie i mając muzułmańskich znajomych, żeby takie sytuacje miały miejsce. Tak samo tyczy się to gejów. Czytając byłem prawie pewien, że w którymś momencie zmieni się sytuacja bohaterów i prowadzona przez Pana narracja, i dzięki której czytelnik, uświadomi sobie, że systematycznie zabijane osoby na ulicach Europy, dzieci zabite bombą, wypełnioną śrubami, nakrętkami i gwoździami stanowi poważne zagrożenie dla wszystkich, również dla nas w Polsce. Że nie są to "incydenty" i że jest to ściśle powiązane z uchodźcami oraz religią islamu. Zamiast tego znowu usłyszałem o tych biednych rodzinach uciekających przed wojną i o tym wstrętnym Kowalskim, nie chcącym ich do siebie wpuścić... Jeszcze na sam koniec,Chyłka dostała kwasem w twarz!! I jak wynika z treści, od...... POLAKA!! wstrętnego rasisty Polaka!!! A tak się składa, że oblewanie kobiecych twarzy,jest ulubioną formą rozwiązywania małżeńskich problemów przez tak promowanych przez pana muzułmanów!!!! Chciałbym wierzyć, że finał tego w kolejnym tomie będzie inny i że te samo zakończenie z wylanym przez Polaka kawasem jest inne,że Cormak żle usłyszał itp. Ale jeśli faktycznie jest tak to nie wiem Panie Remku... straci Pan fana chyba - a właściwie trzech, bo zaraziłem Pana twórczością żonę i syna. I nie dzielimy się książkami, tylko każdy ma swoją, bo ja czytam papier, żona Kindla a syn audiobooki ;) I tym przechodzę do ostatniej kwestii to znaczy samej fabuły. To chyba najsłabsza z Pana wszystkich książek - tym bardziej boli, że cykl o Chyłce. Gdzie jest te Pana budowanie napięcia, gdzie jest zawoalowana intryga? Wątki jakoś po łebkach wszystkie po kolei. Dla mnie (i dla reszty rodziny) książka kończy się w połowie??! Główny wątek nie dociągnięty - nie wiadomo co dalej z naszym udawanym islamistą. Jako czytelnik i fan, wolałbym poczekać pół roku albo rok i zamiast "Turkusowe Szle" dostać w jednym tomie pełną ,emocjonującą i dopracowaną Chyłkę. A tak mam co 3 miesiące tematy wojenne, polityczne,historyczne, Frosta, Chyłkę i wszystko co raz bardziej na szybko i po łebkach.
Tak że Panie Remigiuszu, wierzę, że weźmie Pan poprawkę na tych parę uwag czytelnika i fana ;)

Do Remigiusza Mroza ;)
Zawiódł mnie Pan, Panie Mróz... Mnie - swojego wiernego czytelnika i fana. Tego, który czeka niecierpliwie i z wypiekami na twarzy na każdą nową książkę. Zawszę wysoko oceniałem Pana twórczość, chwaliłem a jak było o co, to się doczepiałem. Ale tych drugich na szczęście za dużo nie było....do czasu. Już przy okazji "Świt, który nie nadejdzie"...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Moja pierwsza książka Suworowa. Zacząłem ją czytać, jakieś 2 tygodnie po przekroczeniu murów jednostki wojskowej w Ostródzie w roku 1996 :-) Pierwsze dni służby, unitarka czyli podstawowe szkolenie i Suworow. Zapewne w każdej innej okoliczności śmiałbym się z absurdów serwowanych Nam przez autora, lecz ku mojemu zdziwieniu to co czytałem, za chwilę miałem przerabiane "na żywo" ;) Oczywiście nie w takim skrajnym i absurdalnym wydaniu ale pewne zbieżności były aż nadto zauważalne, szczególnie dla osoby, która dopiero co trafiła ze studenckiego,wesołego i hulaszczego życia, do wojskowego matrixa Polski lat 90-tych. To były czasy jeszcze przed przystąpieniem kraju do NATO i tak naprawdę PRL był wtedy w Wojsku Polskim ciągle żyw... A jeszcze bardziej całe te radzieckie dziedzictwo zarówno sprzętowe jak i, być może nawet bardziej - mentalne. Zapewne miało się ono całkiem dobrze jeszcze wiele,wiele lat potem. Tak że w dosyć ciekawych okolicznościach dane mi było zapoznawać się z kontrowersyjną literaturą Suworowa i wręcz organoleptycznie przekonywać, że jego twórczość to nie całkiem Science-Fiction ;) Książki nie skończyłem, udało mi się przeczytać jakieś 2/3 - powodów już nie pamiętam, wszak 20 lat prawie mija ;) Pamiętam jednak, że bardzo mi się podobała i mimo ogromnego deficytu wolnego czasu a zwłaszcza snu czytałem kiedy się dało ;) Dzięki LubimyCzytać.pl udało mi się przypomnieć tytuł i właśnie organizuję sobie egzemplarz, którego recenzje pełną zamieszczę po ponownym, tym razem całkowitym przeczytaniu :)

Moja pierwsza książka Suworowa. Zacząłem ją czytać, jakieś 2 tygodnie po przekroczeniu murów jednostki wojskowej w Ostródzie w roku 1996 :-) Pierwsze dni służby, unitarka czyli podstawowe szkolenie i Suworow. Zapewne w każdej innej okoliczności śmiałbym się z absurdów serwowanych Nam przez autora, lecz ku mojemu zdziwieniu to co czytałem, za chwilę miałem przerabiane...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Ostatnio Remigiusz Mróz rozpieszcza swoich fanów, do których się zaliczam, wydając co chwila nową powieść. Dopiero co skończyłem czytać "Świt który nie nadejdzie" a ukazuje się "Wotum Nieufności" reklamowane jako rodzime House Of Cards. Jako, że Mróz jest jednym z moich ulubionych polskich pisarzy, w mig nabyłem książkę i równie szybko ją przeczytałem. Nie będę rozpisywać się o fabule, bo opisano ją tutaj już wiele razy i bardzo dokładnie, ale napiszę parę słów krytyki - konstruktywnej z pod palców naprawdę wielkiego fana. Otóż jak wspomniałem autor wypuszcza nowe pozycje z prędkością sitodruku a przynajmniej raz na trzy miesiące. Miłośnicy z pewnością są zadowoleni, twórca zapewne też, ale jak pisałem przy okazji recenzji poprzedniej książki, jest to niestety obarczone stratami na jakości. Uczucie, że tekst był pisany naprędce miałem już podczas czytania "Świt który nie nadejdzie" a teraz i przy "Wotum nieufności". Objawiało się to również kuriozalnymi wręcz błędami, których ni jak nie potrafię wytłumaczyć jak pośpiechem. Otóż czytając trafiamy na takie kwiatki jak: "Arabowie z Teheranu uwolnili zakładników...." Arabowie z Teheranu (Iran) ?? Że mieszkańcami Iranu są w ponad 80% Persowie to chyba jest wiedza z zakresu gimnazjum.. Albo "Donald Trump, znany magnat medialny" - ok, Trump pojawiał się na okładkach Times i innych, brylował przed kamerami a nawet brał udział w reality show, ale magnatem to on jest deweloperskim !! Ja rozumiem, że Jola Pieńkowska w swoim szale nienawiści podczas transmisji w TVN24 twierdziła, że Trump to prosty chłopak bo całe życie na budowie pracował (popłakałem się ze śmiechu i jej głupoty jak to usłyszałem :-)) ale Remigiusz Mróz ?? Którego sznurówki mają więcej IQ niż cała Pieńkowska ?? Takich kwiatków w książce jest więcej a i ja pewnie sporo nie wyłapałem. Więc zastanawia mnie skąd to i wydaje mi się, że to właśnie pośpiech. Wolałbym osobiście, poczekać parę miesięcy, pół roku a dostać produkt bardziej dopieszczony - również pod względem fabularnym. Np. główny wątek można by bardziej rozbudować, rozwinąć śledztwo bo dostajemy praktycznie na gotowo, choć fakt, że autor umiejętnie dawkuje tą wiedzę i buduje atmosferę napięcia. I gdyby skupił sie już teraz wyłącznie na tej serii politycznej a nie skakał gdzieś pomiędzy okresem międzywojennym, zaborami, czy Sci-Fi. Będzie kontynuowana seria z Chyłką (i dobrze) i mam nadzieje, że na tych dwóch tematach się skupi na razie. Nie czepiam się, wyrażam opinie jako naprawdę wielki fan (zresztą zwróciłem autorowi uwagę na kilka z w/w rzeczy na Twitterze) w dobrej wierze. A Wotum Nieufności pomimo tych drobnych mankamentów, jest świetną lekturą. Po prostu mogłaby być jeszcze lepsza, zahaczając o rewelacyjną

Ostatnio Remigiusz Mróz rozpieszcza swoich fanów, do których się zaliczam, wydając co chwila nową powieść. Dopiero co skończyłem czytać "Świt który nie nadejdzie" a ukazuje się "Wotum Nieufności" reklamowane jako rodzime House Of Cards. Jako, że Mróz jest jednym z moich ulubionych polskich pisarzy, w mig nabyłem książkę i równie szybko ją przeczytałem. Nie będę rozpisywać...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Mróz jest jednym z moich ulubionych pisarzy, którzy na dodatek ostatnimi czasy wykazuje się dużą twórczą weną, serwując czytelnikom co kilka miesięcy nową pozycję. Fani autora, do których się zaliczam, są zapewne zadowoleni z takiego stanu rzeczy, o ile nie przekłada się to na jakość wydawanych książek. A właśnie takie wrażenie, powieści napisanej naprędce,mam po przeczytaniu "Świt, który nie nadejdzie". Generalnie jak to u Mroza, dostajemy ciekawą i wciągająca historię, dziejąca się tym razem w międzywojennej Warszawie, opanowanej i kontrolowanej przez gangi, starające się wzorować na włoskiej Cosa Nostrze. Bohaterem jest były bokser, który przyjeżdża do stolicy i wplątuje się w konflikt z jedną z grup rządzących miastem.
Autor ilustruje nam Warszawę jak i Polskę 20-lecia międzywojennego, jej społeczeństwo, panujące w nim emocje,zasady, problemy i momenty dnia codziennego. Dowiadujemy się o genezie i funkcjonowaniu przestępczości oraz co pewnie parę osób może zdziwić - narkotykach w tamtym okresie. I wszystko fajnie, tylko mnie osobiście jakoś nie przekonali przedstawieni bohaterowie. O ile sama historia jest przekonująca, to miałem problem z wiarygodnością dialogów, sposobu porozumiewania się - takich najprostszych rzeczy. One były jakby za bardzo współczesne.. Nie tak wyobrażam sobie rozmowę miedzy dwoma osobami w latach 30-stych minionego wieku. Calkiem przypadkiem, trafiłem w sieci na dokumenty, przedruki tamtejszych gazet, na których autor zapewne się opierał, bo dokładnie opisywały sytuacje, które dostaliśmy w książce. Dlatego mam wrażenie, ze ta powieść szybko zrodziła się w głowie i równie szybko powstała, a wiem ze autora stać na więcej.

Mróz jest jednym z moich ulubionych pisarzy, którzy na dodatek ostatnimi czasy wykazuje się dużą twórczą weną, serwując czytelnikom co kilka miesięcy nową pozycję. Fani autora, do których się zaliczam, są zapewne zadowoleni z takiego stanu rzeczy, o ile nie przekłada się to na jakość wydawanych książek. A właśnie takie wrażenie, powieści napisanej naprędce,mam po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Marc Lucas w wypadku samochodowym traci żonę oraz nienarodzone dziecko. Jego życiem zaczyna kierować depresja. Pewnego dnia, dostaje niespodziewaną propozycję, wzięcia udziału w eksperymentalnym projekcie medycznym, mającym na celu, całkowite wymazanie z pamięci, wszystkich złych wspomnień. Od tego momentu w życiu Marka, pojawia się lawina niespodziewanych i niewytłumaczalnych sytuacji...
Odprysk - był moim drugim spotkanie z autorem, po "Pasażer 23", który mimo wielu pozytywnych opinii, nie rzucił mnie na kolana, a nawet przez ilość niespójności i absurdów zmęczył. Jestem, na moje nieszczęście, bardzo wybredny, jeżeli chodzi o literaturę, a dokładnie logiczne elementy fabuły, realność detali itp. Prawie zawsze doszukam się czegoś, co zazwyczaj zniechęca mnie do kontynuacji czytania i psuję zabawę. Tak że, po doświadczeniach z Pasażerem, z pewną dozą sceptycyzmu podszedłem do Odprysku. I tutaj niespodzianka - z każdym rozdziałem, co raz bardziej pochłaniała mnie historia. Mimo zawiłej i dość skomplikowanej fabuły, nie łapałem się za głowę a ni nie czułem, że autor po łebkach stara się brnąć dalej. Można powiedzieć, że fabuła od początku do końca jest dosyć nieprzewidywalna, zaskakująca, przez co ciekawa i wciągająca. Nie zdziwię się, jeśli powstanie scenariusz filmowy, w oparciu o Odprysk. Całość oceniam na 8/10.

Marc Lucas w wypadku samochodowym traci żonę oraz nienarodzone dziecko. Jego życiem zaczyna kierować depresja. Pewnego dnia, dostaje niespodziewaną propozycję, wzięcia udziału w eksperymentalnym projekcie medycznym, mającym na celu, całkowite wymazanie z pamięci, wszystkich złych wspomnień. Od tego momentu w życiu Marka, pojawia się lawina niespodziewanych i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Druga część cyklu z komendantem policji z Tuluzy Martinem Servazem. W małej uniwersyteckiej miejscowości, zostaje zamordowana kobieta, będąca wykładowczynią na lokalnej uczelni. Servaz zostaje poproszony o pomoc przy sprawie, przez dawną kochankę, której syn okazuje się być głównym podejrzanym.
Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie ta pozycja, ponieważ pierwsza część cyklu, mimo iż dobra, nie rzuciła mnie na kolana. Chodzi mi głownie o kilka pierwszych rozdziałów, które czytałem na raty, nie mogąc się jakoś przemóc. Być może musiałem przyzwyczaić się do stylu oraz do sposobu narracji prowadzonej przez autora. Natomiast od "Kręgu" nie mogłem się wręcz oderwać. Po raz kolejny zostaje nam zaserwowana ciekawa,wciągająca a przede wszystkim mroczna historia, która nie jest do końca autonomiczna od poprzedniej części. Dlatego osobiście proponuję zacząć czytanie od "Bielszy Odcień Śmierci".
Muszę wspomnieć o jednej rzeczy, która zaskoczyła mnie (negatywnie) i to nie raz podczas lektury. Mianowicie, kto na Boga, redagował polskie wydanie ??? Lub robił edycje ?? Czytając "otworzył skrytkę samochodu", albo "Pani Ministra..." przecierałem oczy, a takich kwiatków było sporo więcej. Tak że akurat autor raczej nie miał z tym nic wspólnego, tylko nasz krajowy przekład i wydawnicza redakcja dała niezłą plamę.

Druga część cyklu z komendantem policji z Tuluzy Martinem Servazem. W małej uniwersyteckiej miejscowości, zostaje zamordowana kobieta, będąca wykładowczynią na lokalnej uczelni. Servaz zostaje poproszony o pomoc przy sprawie, przez dawną kochankę, której syn okazuje się być głównym podejrzanym.
Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie ta pozycja, ponieważ pierwsza część cyklu,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Kolejna część historii mecenas Joanny Chyłki za mną. Powiem szczerze, że początkowo, podszedłem trochę sceptycznie do tej pozycji, mimo iż Mróz jest jednym z moich ulubionych pisarzy, tak samo jak cykl z panią adwokat. Powodem był temat TK, który jak sądziłem, będzie nawiązywać do bieżących wydarzeń na naszym lokalnym podwórku. Znając mniej więcej poglądy polityczne autora, które dosyć wyraźnie przedstawił w Trawersie (sytuacja z uchodźcami itp), bałem się, że Immunitet będzie kolejną okazją, żeby je zamanifestować. Nie mam jakby nic przeciwko, żeby autorzy wyrażali poprzez literaturę swoje spostrzeżenia, sympatie czy poglądy, nawet jeśli nie są zgodne z moimi, z tym, że oczekiwałbym rozsądnej i przemyślanej strategii, w której przedstawiali by za pomocą fabuły czy dialogów właśnie swoje racje, zestawiając je z racjami strony drugiej, wysuwając argumenty i kontrargumenty. W taki logiczny i inteligentny sposób, mogliby dowieść racji a nawet przekonać oponentów lub sceptyków do nich. I tego zabrakło w Trawersie, kiedy to spór na temat uchodźców, został przedstawiony w sposób zupełnie jednostronny, a oponent wydawał się nie mieć żadnych sensownych argumentów. Odebrałem za to jedną gwiazdkę, mimo iż może wydawać się to drobiazgiem. Właśnie z takimi obawami podszedłem do lektury. Na szczęście Remigiusz Mróz tym razem zachował się wzorowo i mimo tak gorącego, oczywistego, politycznego tematu,on sam jak i jego bohaterowie, wydają być się neutralni co do realiów. Jest sędzia TK, są przedstawiciele partii, mediów, prokuratury, ale nie potrafiłem jednoznacznie dopasować ich do autentycznych charakterów, oprócz kilku drobnych wręcz detali.
Jeżeli chodzi o resztę, to ponownie autor, bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Książkę czyta się świetnie. W przeciwieństwie do poprzednich tomów, większość akcji rozgrywa się na sali sądowej lecz nie ujmuje jej to w dynamice. Dodatkowo dostajemy ciekawe, zagadkowe elementy, których nie powstydził by się sam Dan Brown :-) Jest intryga, zaskakujące zwroty akcji i dużo nieprzewidywalnych elementów, za co naprawdę wielkie chapeau bas dla Mroza. Zakończenie nie pozostawia wątpliwości, że spotkamy się jeszcze z Chyłką, co niezmiernie mnie cieszy :-)

Kolejna część historii mecenas Joanny Chyłki za mną. Powiem szczerze, że początkowo, podszedłem trochę sceptycznie do tej pozycji, mimo iż Mróz jest jednym z moich ulubionych pisarzy, tak samo jak cykl z panią adwokat. Powodem był temat TK, który jak sądziłem, będzie nawiązywać do bieżących wydarzeń na naszym lokalnym podwórku. Znając mniej więcej poglądy polityczne autora,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Lata temu, ponad 2 dekady, dostałem tą książkę w prezencie, z piękną dedykacją od mojej pierwszej miłości :-) A sam Ptasiek jest cudowną, wciągającą, zabawną opowieścią, która chyba każdemu powinna przypaść do gustu.

Lata temu, ponad 2 dekady, dostałem tą książkę w prezencie, z piękną dedykacją od mojej pierwszej miłości :-) A sam Ptasiek jest cudowną, wciągającą, zabawną opowieścią, która chyba każdemu powinna przypaść do gustu.

Pokaż mimo to