Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

"99 dni lata" jest historią Molly, która, po spędzeniu roku w oddalonym o wiele kilometrów miasteczku, wraca do rodzinnej miejscowości na ostatnie wakacje przed rozpoczęciem studiów, i musi tam zmierzyć się z konsekwencjami wydarzeń, w których brała udział poprzedniego lata - a są to między innymi trójkąt miłosny, utrata przyjaciółki i trudna relacja z matką.

Kate Cotugno stworzyła bohaterów, których naprawdę trudno jest polubić. Główna bohaterka nie wzbudza natychmiastowej sympatii, często ciężko pogodzić się z podejmowanymi przez nią decyzjami, jej charakter bywa irytujący. Podobnie jest z pozostałymi postaciami - każda z nich ma wady, i to poważne, denerwujące wady, nie, jak to często bywa w tego typu książkach, cechy, które równie dobrze mogłyby być zaletami. Tutaj jedynym bohaterem, którego polubiłam bez kłopotu, jest nieżyjący od dłuższego czasu ojciec części bohaterów. Myślę jednak, że własnie w ten sposób wykreowane postaci są jedną z największych zalet "99 dni lata". Ich niedoskonałości sprawiają, że bohaterowie są bardzo autentyczni. Podejmują złe decyzje, ale jesteśmy w stanie dokładnie zrozumieć, dlaczego je podejmują. Widzimy ich emocje i widzimy też, skąd się one biorą. Wszystko to opisane jest ładnym, prostym językiem i w ciekawej formie - każdy rozdział książki to jeden z dziewięćdziesięciu dziewięciu dni lata. Jeśli szukacie książki szczerej do przysłowiowego bólu, przepełnionej emocjami i nieoczywistej - polecam tę powieść.

"99 dni lata" jest historią Molly, która, po spędzeniu roku w oddalonym o wiele kilometrów miasteczku, wraca do rodzinnej miejscowości na ostatnie wakacje przed rozpoczęciem studiów, i musi tam zmierzyć się z konsekwencjami wydarzeń, w których brała udział poprzedniego lata - a są to między innymi trójkąt miłosny, utrata przyjaciółki i trudna relacja z matką.

Kate Cotugno...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Ponad wszystko" jest opowieścią o nastolatce cierpiącej na, krótko mówiąc, alergię na cały świat. W związku z tą nieuleczalną chorobą Maddy ma kontakt jedynie ze swoją matką i pielęgniarką, żyje w zamkniętym domu z filtrami powietrza, a wiedzę o świecie czerpie z książek i internetu. O tym, jak jej życie zmienia się wraz z wprowadzeniem się nowej rodziny do sąsiedniego budynku, opowiada ta książka.

Mimo podjęcia przez autorkę wielu trudnych tematów, powieść Nicoli Yoon jest wyjątkowo lekka w odbiorze. Maddy trudno nie polubić, a jej urocze rysunki, diagramy i słowniczek dodają książce oryginalności. Postaci są wykreowane na autentyczne, a ich zachowania racjonalne. Na szczególną uwagę zasługuje poczucie humoru bohaterów - zdarzało się, że chichotałam nad książką, czytając niektóre dialogi. Polecam więc "Ponad wszystko" fanom mądrych opowieści o poważnych sprawach, ale podanych w łagodny sposób - nie zawiedziecie się.

"Ponad wszystko" jest opowieścią o nastolatce cierpiącej na, krótko mówiąc, alergię na cały świat. W związku z tą nieuleczalną chorobą Maddy ma kontakt jedynie ze swoją matką i pielęgniarką, żyje w zamkniętym domu z filtrami powietrza, a wiedzę o świecie czerpie z książek i internetu. O tym, jak jej życie zmienia się wraz z wprowadzeniem się nowej rodziny do sąsiedniego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Od dłuższego czasu chciałam przeczytać "Lekcje Madame Chic", zwłaszcza odkąd fascynuję się stylem ubierania zwanym "french chic" - pomyślałam, że ta książka może być ciekawą wskazówką w tym temacie. Poza tym Francuzki od zawsze kojarzyły mi się z uosobieniem klasy i niewymuszonego wdzięku - o tym, jak uzyskać taki efekt we własnym zachowaniu i wyglądzie zawsze warto poczytać.

Książka jest bardzo lekka i czyta się ją szybko (mi zajęło to jedno popołudnie), ponieważ rozdziały rzeczywiście przypominają wpisy z bloga (autorka napisała "Lekcje..." w oparciu właśnie o posty na swoim blogu). Krótkie podrozdzialiki, wypunktowane podsumowania, żartobliwy styl, anegdotki - w poradniku to bardzo przyjemna forma.

Jeśli chodzi o treść - według mnie jest nierówna. Fragmenty o ubiorze, makijażu, dbaniu o urodę bardzo mi się podobały, choć moim zdaniem nie było w nich nic odkrywczego dla osoby, która choć trochę przykłada wagę do swojego wyglądu - raczej systematyzują pewne kwestie niż wnoszą coś nowego. Sztuka, umeblowanie domu, sposób odżywiania - w porządku, choć byłabym ostrożna w przekonaniach, że rzeczywistość opisana przez autorkę będzie odpowiadać każdemu. Natomiast rozdziały o ogólnym stylu bycia były moim zdaniem bez sensu - po co naśladować cudze życie? Sama autorka wielokrotnie powtarza, że czuła się w domu państwa Chic jak na planie filmu kostiumowego. Dla mnie to znaczy, że musiała odgrywać jakąś rolę. Rozumiem, że dla opisanej rodziny pewne zachowania były naturalne - bo tak zostali wychowani, bo odpowiadało to ich charakterom. Ale dlaczego osoby o innym sposobie funkcjonowania miałyby kopiować ten styl, jak zdaje się radzić autorka? Dla mnie to śmieszny pomysł. Ponadto, mam wrażenie, że często obserwacje nie dotyczą wcale kultury francuskiej, ale jedynie konkretnej rodziny, która wiedzie "arystokratyczne" życie i z tego powodu ma ono pewne charakterystyczne cechy. Ale myślę, że rodzina z tego typu tradycjami będzie tak samo żyć w Wielkiej Brytanii, Szwecji, Polsce i Francji. Na ścianach też będą antyki, a przy stole będą obowiązywać maniery. Może tylko zmieni się rodzaj podawanego alkoholu...

W ostatnich rozdziałach za to wkradło się już za dużo pseudofilozofowania, przez co po przeczytaniu książki pozostał mi pewien niesmak - byłoby lepiej, gdyby autorka pozostała przy opisywaniu życia Francuzów, a nie dodawała do tego swoje rozważania, które w mojej opinii były niestety dość płytkie, tanie.

Według mnie "Lekcje Madame Chic" zawierają kilka sensownych, dobrych do wcielenia w życie rad i parę wartych rozważenia propozycji, natomiast jako kompleksowy poradnik, jak zmienić swoje życie, by stać się "ikoną stylu" - nie dają rady. Zresztą, po co komu taki poradnik? Myślę, że lepiej być po prostu najlepszą wersją siebie. Od tajemniczości, wyrafinowania i powściągliwości osobiście wolę po prostu ciepło, otwartość i bezpretensjonalność. Może są mniej "chic", ale za to pomagają stworzyć pełną przyjaźni atmosferę.

Od dłuższego czasu chciałam przeczytać "Lekcje Madame Chic", zwłaszcza odkąd fascynuję się stylem ubierania zwanym "french chic" - pomyślałam, że ta książka może być ciekawą wskazówką w tym temacie. Poza tym Francuzki od zawsze kojarzyły mi się z uosobieniem klasy i niewymuszonego wdzięku - o tym, jak uzyskać taki efekt we własnym zachowaniu i wyglądzie zawsze warto...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Miało być tak pięknie. Wzruszająca, ciepła, magiczna powieść z mnóstwem książek w tle. Opis "Lawendowego pokoju" zachwycił mnie i od dawna bardzo chciałam tę pozycję przeczytać. Niestety, zawiodłam się, mimo tego, że miałam ochotę na właśnie tego typu literaturę.

To, co jako pierwsze uderza w "Lawendowym pokoju" to język. Niby poetycki, ale na siłę i za bardzo - wszystko jest "świetliste", "rozłożyste" albo "nienawistne". Bardzo lubię plastyczne opisy, ale tutaj takich wyrażeń było za wiele, a ich użycie często okazywało się nieadekwatne do przedstawianych sytuacji. Dziwnie jest też poprowadzona fabuła w tej książce - autorka wprowadza postaci jakby bez celu, pojawiają się bez żadnego wpływu na rozwój wydarzeń, którego w sumie nie ma, bo też jakiejś większej akcji w tej powieści nie odnotowałam. Od początku wiadomo, jak się potoczy, a po drodze nie ma żadnych zaskakujących sytuacji, albo chociaż zabawnych, albo chociaż denerwujących. Fabuła po prostu się snuje i nawet zdarzenia, które chyba w zamierzeniu miały być tragiczne, są po prostu... nudne. Wyjątkowo zaś zaskakujące są kreacje bohaterów. Cóż, może nie znam zbyt wielu mężczyzn koło pięćdziesiątki, ale Jean Perdu jest najmniej prawdopodobnym facetem, jakiego spotkałam w jakiejkolwiek książce (a warto zaznaczyć, że lubię fantastykę). Nie chcę zdradzać zbyt wiele z opisanej historii, ale pojawiający się później ludzie są jeszcze bardziej oderwani od rzeczywistości (Przykładowo - oddają samochód właśnie poznanemu człowiekowi, bo, ach, są tacy życzliwi albo malują sobie nago obrazy w ogrodzie, a gdy ktoś wchodzi, promiennie się z nim witają. I w założeniu nie są chory psychicznie). I, nie - nie nadaje to powieści magicznego klimatu, raczej staje się ona mało śmieszną farsą. Całość jest w ogóle utrzymana w dziwnym nastroju, chodziło chyba o stworzenie wyjątkowej atmosfery, ale przeplatane jest to wszystko codziennością, to znowu nienaturalnością i całość nie jest ani jak z marzenia, ani jak z rzeczywistości, tylko z jakiegoś irytującego "pomiędzy".

Pomysł na historię mi się podoba - choć też nie cały, bo, jak wspominałam, fabuła po prostu nudzi. Ale wizja Apteki Literackiej - genialna, relacja Jeana z Maksem - też. Pozostałe związki między bohaterami, postać Manon (nie używam publicznie słów, jakie cisną mi się na usta w związku z tą kobietą... wiem, jestem niewyrozumiała i nieczuła), rodzice Jeana, Catherine... To wszystko po prostu niszczy te lepsze pomysły i sprawia, że bardzo, bardzo bledną. Niestety, nie polecam "Lawendowego pokoju", ani jako lekkiego czytadła, ani jako wzruszającej, ciepłej powieści.

Miało być tak pięknie. Wzruszająca, ciepła, magiczna powieść z mnóstwem książek w tle. Opis "Lawendowego pokoju" zachwycił mnie i od dawna bardzo chciałam tę pozycję przeczytać. Niestety, zawiodłam się, mimo tego, że miałam ochotę na właśnie tego typu literaturę.

To, co jako pierwsze uderza w "Lawendowym pokoju" to język. Niby poetycki, ale na siłę i za bardzo - wszystko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo chciałam przeczytać "Wyznania", ale kiedy już wpadły w moje ręce, czytałam je bardzo długo - wyglądało to tak, jakbym nigdy miała nie skończyć. Ale dzisiaj przebrnęłam przez ostatnie strony tego dzieła i wiem już, że było warto. Cieszę się też, że mam tę książkę na własność, żeby móc w każdej chwili do niej wracać.

"Wyznań" nie czytało mi się łatwo ze względu na to, że nie jest to tylko autobiografia Augustyna. W zasadzie opis życia autora trzeba wyłuskiwać spomiędzy licznych modlitw, fragmentów Pisma Świętego i rozważań filozoficznych. Zwłaszcza w te ostatnie książka obfituje, a szczególnie dużo miejsca zajmuje spór świętego z manicheizmem - przewija się w zasadzie chyba przez wszystkie księgi. Filozofia Augustyna nie wydaje mi się szczególnie trudna do zrozumienia - gdy się skupiłam, byłam w stanie nadążyć za tokiem myślowym autora. Trudności dostarczał język, archaiczna budowa zdań, obszerne porównania.

Między wierszami można jednak sporo dowiedzieć się o stosunku świętego do Boga, Pisma Świętego, nauki i zdobywania wiedzy. Dlatego właśnie między innymi warto było przeczytać "Wyznania" - przekonałam się, że momentami ja i biskup żyjący ponad 1500 lat temu czujemy tak samo. Podobnie przeżywamy. I to jest niezwykłe. Brakuje mi jego pobożności i mądrości (choć wewnętrznego przymusu tak dokładnego wyjaśniania swoich myśli mu nie zazdroszczę), ale łączy nas jakaś uniwersalna nitka zbliżonego przeżywania wiary. Wspaniale było to odkryć.

Cieszę się, że przeczytałam "Wyznania". Wybitne dzieło kultury, sprawozdanie z pracy lotnego umysłu, osobiste zapiski - ta książka jest tym wszystkim i na pewno jeszcze czymś znacznie więcej.

Bardzo chciałam przeczytać "Wyznania", ale kiedy już wpadły w moje ręce, czytałam je bardzo długo - wyglądało to tak, jakbym nigdy miała nie skończyć. Ale dzisiaj przebrnęłam przez ostatnie strony tego dzieła i wiem już, że było warto. Cieszę się też, że mam tę książkę na własność, żeby móc w każdej chwili do niej wracać.

"Wyznań" nie czytało mi się łatwo ze względu na to,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Totalnie zakochałam się w tej książce. "Świat Zofii" jest niezwykły. Dawno już wyobraźnia, fantazja autora tak mnie nie zaskoczyła - pomysł na fabułę zwala z nóg. W momencie, gdy przeczytałam, jak wyjaśnia się większa część akcji, siedziałam przez chwilę z rozdziawioną buzią - dosłownie. Sam sposób przeprowadzenia narracji jest również doskonały, dialogi, opisy - to wszystko zachwyca inteligentnym przekazem i doskonałym, ironicznym humorem. Dodatkowo w piękny sposób przedstawiona, przemycona w całej opowieści historia filozofii - nie bez krytycyzmu, za to chyba dość obiektywnie i uczciwie przedstawiona. Czytałam z zapartym tchem i wiem, że będę wracać. Trafia na listę "najmojszych" książek.

Totalnie zakochałam się w tej książce. "Świat Zofii" jest niezwykły. Dawno już wyobraźnia, fantazja autora tak mnie nie zaskoczyła - pomysł na fabułę zwala z nóg. W momencie, gdy przeczytałam, jak wyjaśnia się większa część akcji, siedziałam przez chwilę z rozdziawioną buzią - dosłownie. Sam sposób przeprowadzenia narracji jest również doskonały, dialogi, opisy - to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Choć nie mam już "-nastu" lat, lubię czasem sięgnąć po ciekawe, młodzieżowe fantasy z dużą dawką nastoletniej miłości. ;) Na trylogię o Julii polowałam już od dawna i przykro mi stwierdzić, że pierwsza część mnie zawiodła - nie zamierzam sięgać po następne. To, co zwaliło mnie z nóg, niestety negatywnie, to język powieści - niektóre metafory, w zamierzeniu chyba jakże emocjonalne i głębokie, u mnie powodowały wybuchy śmiechu - brzmiały jak z pamiętnika 12-latki (tak, ja pisałam takie rzeczy w pamiętniku w wieku 12 lat). Fabuła jest ciekawa i nawet miałam pokusę dowiedzenia się, co będzie dalej, ale jak pomyślałam, że będę musiała przebrnąć przez te egzaltowane, przeładowane niepasującym "poetyzmem" wynaturzenia tytułowej bohaterki, to odechciało mi się. Szkoda czasu.

Choć nie mam już "-nastu" lat, lubię czasem sięgnąć po ciekawe, młodzieżowe fantasy z dużą dawką nastoletniej miłości. ;) Na trylogię o Julii polowałam już od dawna i przykro mi stwierdzić, że pierwsza część mnie zawiodła - nie zamierzam sięgać po następne. To, co zwaliło mnie z nóg, niestety negatywnie, to język powieści - niektóre metafory, w zamierzeniu chyba jakże...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie traktuję powieści Evansa jako literatury ambitnej i "Słonecznik" (bo taki tytuł miało wydanie, które wpadło mi w ręce) taką książką zdecydowanie nie jest. Mimo że losy bohaterów są pokomplikowane, zdarzają się sytuacje obiektywnie tragiczne, cała książka wypada raczej jako lekki romans niż dramat czy obyczajówka. Wyidealizowani bohaterowie to chyba specjalność tego autora, ale nie irytują. Choć historia jest prawdziwa, wypada, szczerze mówiąc, dość naiwnie. Ale jako niezobowiązująca, odstresowująca lektura w zimowe popołudnie - jak najbardziej.

Nie traktuję powieści Evansa jako literatury ambitnej i "Słonecznik" (bo taki tytuł miało wydanie, które wpadło mi w ręce) taką książką zdecydowanie nie jest. Mimo że losy bohaterów są pokomplikowane, zdarzają się sytuacje obiektywnie tragiczne, cała książka wypada raczej jako lekki romans niż dramat czy obyczajówka. Wyidealizowani bohaterowie to chyba specjalność tego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Losy Władysława Szpilmana są szokująco nieprawdopodobne. Choć chyba to samo można powiedzieć o większości Żydów, którzy podczas II wojny światowej mieszkali w Polsce i ocaleli - to, że przeżyli, zakrawa o cud. Autor opisuje swoje przeżycia w sposób mało emocjonalny, raczej jak suchą relację o życiu kogoś zupełnie innego. To sprawia, że te wspomnienia są jeszcze bardziej uderzające. Warto przeczytać, jeśli oglądaliście film - moim zdaniem książka jest bardziej brutalna, jakby toporna i przez to taka autentyczna.

Losy Władysława Szpilmana są szokująco nieprawdopodobne. Choć chyba to samo można powiedzieć o większości Żydów, którzy podczas II wojny światowej mieszkali w Polsce i ocaleli - to, że przeżyli, zakrawa o cud. Autor opisuje swoje przeżycia w sposób mało emocjonalny, raczej jak suchą relację o życiu kogoś zupełnie innego. To sprawia, że te wspomnienia są jeszcze bardziej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo sympatyczny zbiór opowiadań. Mimo że to "WCZESNE sprawy Poirota", myślę, że spodobają się raczej osobom zaznajomionym już ze wspaniałym detektywem. Wtedy takie pojedyncze scenki z jego pracy stają się naprawdę zajmujące. Bo czy prawdziwy fan Poirota mógłby oprzeć się opowiadaniu, w którym detektyw łamie prawo albo... myli się? Sama nie wiem, o który czyn mniej bym go podejrzewała.
Chociaż to podobno początki pracy Poirota, i tak oczywiście za nim nie nadążałam, ale na szczęście większość opowieści relacjonuje Hastings, więc po prostu razem z nim rumieniłam się pod pobłażliwym spojrzeniem detektywa.
Opowiadania czytało mi się bardzo dobrze, są krótkie, lekkie, akcja jest szybka, a rozwiązania zagadek efektowne. Osobiście jednak chyba wolę kryminały Agathy Christie w wersji powieściowej - każde z opowiadań chętnie przeczytałabym jako "pełnometrażową" książkę. Nie odbiera to jednak tym krótkim formom uroku - polecam je serdecznie, choć, tak jak wspominałam, raczej osobom, które już wcześniej zetknęły się z twórczością autorki.

Bardzo sympatyczny zbiór opowiadań. Mimo że to "WCZESNE sprawy Poirota", myślę, że spodobają się raczej osobom zaznajomionym już ze wspaniałym detektywem. Wtedy takie pojedyncze scenki z jego pracy stają się naprawdę zajmujące. Bo czy prawdziwy fan Poirota mógłby oprzeć się opowiadaniu, w którym detektyw łamie prawo albo... myli się? Sama nie wiem, o który czyn mniej bym go...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Co mogę napisać, kiedy wprost uwielbiam kryminały Agathy Christie w dobrym, starym, klasycznym stylu? I Poirota, do którego żywię fanatyczną sympatię? "A.B.C." to kolejna doskonała książka z wartką akcją, sprytną intrygą, ciekawymi dialogami, doskonałą fabułą. Dzięki niej polubiłam też bardzo Hastings'a, wcześniej chyba aż tak go nie doceniałam. Polecam!

Co mogę napisać, kiedy wprost uwielbiam kryminały Agathy Christie w dobrym, starym, klasycznym stylu? I Poirota, do którego żywię fanatyczną sympatię? "A.B.C." to kolejna doskonała książka z wartką akcją, sprytną intrygą, ciekawymi dialogami, doskonałą fabułą. Dzięki niej polubiłam też bardzo Hastings'a, wcześniej chyba aż tak go nie doceniałam. Polecam!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wspaniała, typowo "Jeżcyjadowa" książka - seria nie utraciła nic ze swojej wyjątkowości. Musierowicz zawsze była dla mnie trochę naiwna, ale w taki baśniowy, magiczny sposób i tego w tym tomie również nie zabrakło. Bohaterowie nie stracili nic ze swojej indywidualności, wciąż mają unikatowe charakterki, rozpoznaje się ich nawet, gdy autorka każe się domyślać, o kogo chodzi w danym podrozdziale. Na pierwsze miejsce na podium wśród mężczyzn z rodu Borejków niespodziewanie wskoczył dla mnie Józef Pałys - wyrósł na cudownego chłopaka!

Wspaniała, typowo "Jeżcyjadowa" książka - seria nie utraciła nic ze swojej wyjątkowości. Musierowicz zawsze była dla mnie trochę naiwna, ale w taki baśniowy, magiczny sposób i tego w tym tomie również nie zabrakło. Bohaterowie nie stracili nic ze swojej indywidualności, wciąż mają unikatowe charakterki, rozpoznaje się ich nawet, gdy autorka każe się domyślać, o kogo chodzi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo ciekawa książka. Rzeczywiście momentami więcej tu samych PRL-owskich dygnitarzy, a nie ich kobiet, ale dla takiego laika w dziedzinie historii, jak ja, nie wpływa to na odbiór treści. Czasami trochę męczące było to, że "Kobiety władzy PRL" to w zasadzie zbiorowisko plotek na temat życia towarzyskiego opisywanych osób - mogłam się tego spodziewać, ale jednak natężenie tego typu informacji odrobinę mnie przytłoczyło. Styl, język - bez zarzutu, czyta się niezwykle lekko, książka wciąga. Jak trochę odpocznę od tego plotkarskiego klimatu, chętnie sięgnę po inne pozycje autora.

Bardzo ciekawa książka. Rzeczywiście momentami więcej tu samych PRL-owskich dygnitarzy, a nie ich kobiet, ale dla takiego laika w dziedzinie historii, jak ja, nie wpływa to na odbiór treści. Czasami trochę męczące było to, że "Kobiety władzy PRL" to w zasadzie zbiorowisko plotek na temat życia towarzyskiego opisywanych osób - mogłam się tego spodziewać, ale jednak natężenie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wstrząsająca powieść. Bardzo dobra dla tych, którzy uważają II wojnę światową za tę najokrutniejszą. Nie można tak wartościować - tam, gdzie ludzie się zabijają, gdzie jacyś wielcy, gdzieś na górze, zmuszają tych na dole do zabijania się nawzajem, tam zawsze będzie cierpienie, ból, rozpacz, utrata nadziei, a te są udziałem konkretnych ludzi, których przeżyć nie sposób porównywać. Sytuacja na frontach I wojny światowej, choć może jeszcze bardziej sytuacja w szpitalach polowych, przeraża i napawa zgrozą, ale myślę, że trzeba to przełknąć dla poznania prawdy.
To moja pierwsza książka Remarque'a, panujący w niej smutek i brak nadziei uderza, a przecież pisał ją, mając za sobą dopiero jedną wojnę. Styl autora do mnie nie przemawia, ale być może to kwestia starszego tłumaczenia. Niemniej, bardzo polecam. Warto.

Wstrząsająca powieść. Bardzo dobra dla tych, którzy uważają II wojnę światową za tę najokrutniejszą. Nie można tak wartościować - tam, gdzie ludzie się zabijają, gdzie jacyś wielcy, gdzieś na górze, zmuszają tych na dole do zabijania się nawzajem, tam zawsze będzie cierpienie, ból, rozpacz, utrata nadziei, a te są udziałem konkretnych ludzi, których przeżyć nie sposób...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Niezwykła książka. Ona jest o wszystkim. O życiu. O miłości. O poświęceniu. O zadośćuczynieniu. O przyjaźni. O prawdzie.
Khaled Hosseini pisze niezwykle. "Chłopiec z latawcem" to dzieło Sztuki.

Niezwykła książka. Ona jest o wszystkim. O życiu. O miłości. O poświęceniu. O zadośćuczynieniu. O przyjaźni. O prawdzie.
Khaled Hosseini pisze niezwykle. "Chłopiec z latawcem" to dzieło Sztuki.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Khaled Hosseini pisze niezwykle. Maluje słowami opowieść, choć nie używa wielkich czy poetyckich wyrażeń. Opisywany przez niego świat jest jak żywy. Widziałam, słyszałam, smakowałam, czułam to, co bohaterowie. "Tysiąc wspaniałych słońc" to książka niezwykle poruszająca. Pewnie dlatego, że realia, w jakich osadzona jest historia zmyślonych bohaterów, wcale zmyślone nie są. To przeraża i daje do myślenia. Jednocześnie jednak książka jest przepełniona pięknem - pięknem miłości, przyjaźni i poświęcenia. Jak kwiat, który wyrasta na szarej, brudnej, błotnistej glebie. Jak źdźbła trawy, które, prędzej czy później, zawsze pojawią się na zgliszczach.
Jedna z bohaterek wypowiada słowa, które według mnie bardzo dobrze oddają to, o czym jest ta powieść:
"(...) czasami przemieszczenia skał odbywają się tak głęboko, bardzo głęboko w ziemi, i są tak potężne i straszne tam w głębi, ale tu na powierzchni czujemy tylko lekkie drżenie. Tylko delikatne drżenie."
A ja dodałabym: ale w końcu te przemieszczenia mogą wywołać wybuch wulkanu. I o tych dwóch różnych skutkach tych wielkich przemieszczeń uczuć - złości, nienawiści, miłości, oddania - jest ta książka.

Khaled Hosseini pisze niezwykle. Maluje słowami opowieść, choć nie używa wielkich czy poetyckich wyrażeń. Opisywany przez niego świat jest jak żywy. Widziałam, słyszałam, smakowałam, czułam to, co bohaterowie. "Tysiąc wspaniałych słońc" to książka niezwykle poruszająca. Pewnie dlatego, że realia, w jakich osadzona jest historia zmyślonych bohaterów, wcale zmyślone nie są....

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki I co my z tego mamy? Dominika Figurska, Agata Puścikowska
Ocena 6,8
I co my z tego... Dominika Figurska, ...

Na półkach: ,

Ta książka jest wyjątkowa. Autorki w prosty, lekki sposób mówią o sprawach poważnych i wielkich. Obie kobiety dają niezwykłe świadectwo bycia matkami, żonami, kobietami spełniającymi się zawodowo i wierzącymi w Boga. Szczerość rozmowy jest oczywista - obie panie przyznają się zarówno do swoich słabości, jak i sukcesów, opowiadają wprost o przeszłości i obecnych poglądach i widać, że nie przejmują się opinią innych. Ale tego nauczyła ich wielodzietność, co same przyznają. Choć przedstawiona przez nie wizja urodzenia i wychowywania pięciorga dzieci jest niepozbawiona trudności i walki, w moim odczuciu pokazana jest bardzo pozytywnie. Jako świadomy wybór, który właśnie dlatego, że jest własnym wyborem, daje radość i spełnienie. Oby więcej takich kobiet w Polsce i na świecie! I mężczyzn takich, jak ich mężowie, którzy, choć zupełnie nie o nich ta książka, ukradkiem wyłaniają się spomiędzy jej kartek, i pokazują, że to również dzięki nim ich kobiety są tak niezwykłymi matkami.

Ta książka jest wyjątkowa. Autorki w prosty, lekki sposób mówią o sprawach poważnych i wielkich. Obie kobiety dają niezwykłe świadectwo bycia matkami, żonami, kobietami spełniającymi się zawodowo i wierzącymi w Boga. Szczerość rozmowy jest oczywista - obie panie przyznają się zarówno do swoich słabości, jak i sukcesów, opowiadają wprost o przeszłości i obecnych poglądach i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Piąty elefant" wyraźnie różni się od pozostałych przeczytanych przeze mnie powieści ze Świata Dysku - głównie dlatego, że bardzo dużo tu się dzieje! Nie czytam książek Pratchetta dla szybkiej akcji, a tutaj, proszę - wraz ze znanym mi już, doskonałym humorem, błyskotliwymi porównaniami i zachwycającą zabawą językiem, dostałam też porcję adrenaliny, jak w dobrym kryminale, opakowaną w klimat typowy dla Pratchett'owskich bohaterów.

Rada: Jeśli jeszcze nie przeczytaliście opisu z tyłu okładki, nie róbcie tego. Nie wiem, kto to pisał, ale to spojler z 230-tej na 330 stron powieści, więc "trochę" bez sensu.

"Piąty elefant" wyraźnie różni się od pozostałych przeczytanych przeze mnie powieści ze Świata Dysku - głównie dlatego, że bardzo dużo tu się dzieje! Nie czytam książek Pratchetta dla szybkiej akcji, a tutaj, proszę - wraz ze znanym mi już, doskonałym humorem, błyskotliwymi porównaniami i zachwycającą zabawą językiem, dostałam też porcję adrenaliny, jak w dobrym kryminale,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zastanawiam się i zastanawiam, co napisać o tej książce i trudno mi znaleźć słowa - tyle wywołała emocji. Śmiałam się przy niej, cieszyłam, serce mocno mi biło, a zaraz znów płakałam tak bardzo, że nie mogłam rozczytać słów, a wszystko wokół było mokre od moich łez. Trzeba przyznać, że Karen Kingsbury nie boi się trudnych tematów, ale opowiada o nich w wyjątkowo smaczny, delikatny, a zarazem bezpośredni sposób. Bohaterowie "Niezapomnianego lata" stają tu przed wieloma trudnymi wyborami, jednak zawsze odnajdują siebie w Panu Bogu i to jest to, co najbardziej mnie w tej książce zachwyca i przyciąga.
To, do czego mogę się przyczepić, to znów literówki, które chyba przewijają się przez całą serię. Denerwowali mnie też trochę Flaniganowie - według mnie ich poglądy na spotykanie się Bailey z chłopakami są grubo przesadzone, ale być może zmienię zdanie, jak sama będę miała dzieci...

PS. Muszę napisać o czymś jeszcze: w cyklu o Baxterach mamy przekrój cudownych mężczyzn. Silnych, odpowiedzialnych, wierzących - po prostu ideałów! Wspaniale o takich poczytać i pomarzyć... Za nich też kocham te książki!

Zastanawiam się i zastanawiam, co napisać o tej książce i trudno mi znaleźć słowa - tyle wywołała emocji. Śmiałam się przy niej, cieszyłam, serce mocno mi biło, a zaraz znów płakałam tak bardzo, że nie mogłam rozczytać słów, a wszystko wokół było mokre od moich łez. Trzeba przyznać, że Karen Kingsbury nie boi się trudnych tematów, ale opowiada o nich w wyjątkowo smaczny,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czytam Tolkiena i ciągle nie mogę się nadziwić, jak można mieć tak niezwykłą wyobraźnię, tak ogromną fantazję, tak niebywałą zdolność kreowania nowych światów. Nie wiem, być może to dlatego, że sama nie jestem zbyt kreatywna, ale to, co stworzył ten człowiek, jest dla mnie niepojęte w swojej złożoności i wielkości. W "Silmarilionie" niestety widać, że to tylko jakby skrót, notatki, z których mogłoby powstać coś więcej. Piszę "niestety", bo czyż nie byłoby cudownie przeczytać te wszystkie historie w rozbudowanej wersji, tak, jak historia Froda we "Władcy Pierścieni", która tutaj zajmuje zaledwie niewielki ułamek książki? Nie czyta się tego lekko (zwłaszcza mi, jako osobie, która nawet we "Władcy" gubiła się z imionami i nazwami geograficznymi), ale świat stworzony przez Tolkiena dosłownie zasysa, uzależnia. Osobiście wcale mi ten nałóg nie przeszkadza!

Czytam Tolkiena i ciągle nie mogę się nadziwić, jak można mieć tak niezwykłą wyobraźnię, tak ogromną fantazję, tak niebywałą zdolność kreowania nowych światów. Nie wiem, być może to dlatego, że sama nie jestem zbyt kreatywna, ale to, co stworzył ten człowiek, jest dla mnie niepojęte w swojej złożoności i wielkości. W "Silmarilionie" niestety widać, że to tylko jakby skrót,...

więcej Pokaż mimo to