rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Jakież to aktualne... Jest wojna, jest epidemia, jest konflikt społeczny. Analogia sama się nasuwa.
No i ten finał: upadek potęgi! :D
Nie znam geografii Grecji, gubię się trochę w tych szczegółach. Ale czytam z zainteresowaniem!

Jakież to aktualne... Jest wojna, jest epidemia, jest konflikt społeczny. Analogia sama się nasuwa.
No i ten finał: upadek potęgi! :D
Nie znam geografii Grecji, gubię się trochę w tych szczegółach. Ale czytam z zainteresowaniem!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Rewelacyjna historia 8. Armii Powietrznej USA. Ogrom ciekawej wiedzy, podanej na chłodno, bez upiększania.
Szokują statystyki. Tylko co piąty lotnik miał szansę wrócić do domu, reszta straciła życie w lotach nad Niemcy. Krótko mówiąc, mieli najmniejsze szanse na przeżycie ze wszystkich amerykańskich żołnierzy walczących w II wojnie... A przecież przeważnie byli to młodzi chłopcy, młodsi od mojego syna!
bardzo jestem ciekawy filmu, który ma powstać na podstawie książki.
Pozycja obowiązkowa dla wszystkich interesujących się lotnictwem wojskowym.

Rewelacyjna historia 8. Armii Powietrznej USA. Ogrom ciekawej wiedzy, podanej na chłodno, bez upiększania.
Szokują statystyki. Tylko co piąty lotnik miał szansę wrócić do domu, reszta straciła życie w lotach nad Niemcy. Krótko mówiąc, mieli najmniejsze szanse na przeżycie ze wszystkich amerykańskich żołnierzy walczących w II wojnie... A przecież przeważnie byli to młodzi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nic by się nie stało, gdyby nie była to "tołstaja kniga". Ale rozumiem, taka teraz moda, żeby pisać duuuużo.
Fajny pomysł z osadzeniem akcji w ważnych momentach historii Paryża. Sama akcja trochę nudnawa, ale w sumie tomisko da się czytać. Zwłaszcza, jeśli to jedyna książka zabrana na wyjazd na narty do Czech :)
Przeczytałem, bo lubię Paryż i chyba sporo o nim wiem. Nie musiałem sięgać do mapek na wklejkach, które przydadzą się czytelnikom nieznającym miasta. Przydał mi się natomiast diagram pokazujący związki między przedstawicielami rodzin na przestrzeni dziejów.
W sumie nic nadzwyczajnego, takie czytadło... Kto lubi ten typ literatury, może być zadowolony. Ja na pewno do tej książki nie wrócę.

Nic by się nie stało, gdyby nie była to "tołstaja kniga". Ale rozumiem, taka teraz moda, żeby pisać duuuużo.
Fajny pomysł z osadzeniem akcji w ważnych momentach historii Paryża. Sama akcja trochę nudnawa, ale w sumie tomisko da się czytać. Zwłaszcza, jeśli to jedyna książka zabrana na wyjazd na narty do Czech :)
Przeczytałem, bo lubię Paryż i chyba sporo o nim wiem. Nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zaciekawiłem się, bo rzecz o Szczecinie. No i tu się nie zawiodłem, realia aktualne i dobrze oddane. Sporo ciekawostek, choć ten legion rzymski i czaszka gryfa to chyba lekka przesada ;).
Dobrze się czyta, ale nie miałbym nic przeciwko, żeby dzieło nie było takie napuchnięte. Ale rozumiem, teraz moda na tłuste tomiska...

Zaciekawiłem się, bo rzecz o Szczecinie. No i tu się nie zawiodłem, realia aktualne i dobrze oddane. Sporo ciekawostek, choć ten legion rzymski i czaszka gryfa to chyba lekka przesada ;).
Dobrze się czyta, ale nie miałbym nic przeciwko, żeby dzieło nie było takie napuchnięte. Ale rozumiem, teraz moda na tłuste tomiska...

Pokaż mimo to


Na półkach:

Dałem się nabrać paru zachwytom, niewykluczone, że podpłaconym :). Na szczęście nie wydałem pieniędzy na książkę, wziąłem z biblioteki. Na pewno drugi raz po nią nie sięgnę.
Tomisko niepotrzebnie takie grube. Autorka nie miała aż tak wiele do przekazania, by zapełniać 670 stron.
Ciekawy byłem, w jaki sposób doszło do pozostania głównej bohaterki w Sojuzie na dziesiątki lat. Dowiedziałem się, ale średnio to było przekonujące. Jedno, co mnie zaskoczyło, to że zmienił się obiekt, w którym ulokowała swoje uczucia. Obstawiałem jednak tego pierwszego Rosjanina. A tu - proszę!
Paradoksalnie, najciekawsze są opisy zdarzeń współczesnych z udziałem syna głównej bohaterki. Ciekawie pokazane realia i metody prowadzenia biznesu w Rosji.
Może książka spodoba się tym, którzy mają skąpą wiedzę o Sojuzie i nie czytali klasyki na jego temat. Innym - nie polecam.

Dałem się nabrać paru zachwytom, niewykluczone, że podpłaconym :). Na szczęście nie wydałem pieniędzy na książkę, wziąłem z biblioteki. Na pewno drugi raz po nią nie sięgnę.
Tomisko niepotrzebnie takie grube. Autorka nie miała aż tak wiele do przekazania, by zapełniać 670 stron.
Ciekawy byłem, w jaki sposób doszło do pozostania głównej bohaterki w Sojuzie na dziesiątki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Za parę dni spotkanie z autorką, więc przeczytać chciałem koniecznie. Ale nie sądziłem, że łyknę książkę w jeden wieczór...
Prawie 50 lat temu wyjechała z Polski. Dwudziestoletnia Żydówka, wrocławianka, studentka. Uznała, że nie może dłużej mieszkać w kraju, który jej nie chce. W którym jej nie chcą.
Zabrała oboje rodziców. Wyjechali do Wiednia, stamtąd do Rzymu, a z Włoch do USA, do Detroit.

Byłaby to dość banalna notka o losie trojga polskich Żydów, którzy w 1968 roku przestali być polscy. Banalna, bo wiele historii polskich Żydów naznaczonych rokiem 1968 kończy się zdaniem „Wsiedli do pociągu (albo na prom) i wyjechali”.
Ale zamiast banalnej notki mamy książkę napisaną przez ową młodą – pięćdziesiąt lat temu – dziewczynę. Książka mówi o tym, o czym inne relacje milczą: co się działo po decyzji o wyjeździe. Autorka, Sabina Baral, opisuje swój pierwszy, najtrudniejszy okres emigracji. Poczynając od starannego upokarzania, jakie Polska zafundowała jej na koniec, przez życie w Wiedniu i Rzymie, a wreszcie osiedlenie się w USA.
Na koniec autorka krótko kwituje kilkadziesiąt lat swojego życia już jako Amerykanka. Dowiadujemy się, że zrobiła karierę, że ma dużą rodzinę, że jest spełniona. I że nie tęskniła za Polską, nie mówiła po polsku, tego języka nie znają jej dzieci i wnuki. Z mężem, również polskim Żydem, rozmawia po angielsku.
Parę dni temu Sabina Baral w naszej lokalnej bibliotece spotkała się z kilkudziesięcioosobową grupą zainteresowanych. Ciekawe: dominowały panie w wieku więcej niż średnim, mniej więcej rówieśniczki S. Baral. Panów było niewielu. Młodych – kilka osób. Większość zdaje się jeszcze książki nie czytała.
Być może stąd pytanie jednej z pań: jak autorka książki postrzega Polskę po pięćdziesięciu latach, co się w niej zmieniło i czy na lepsze. Być może pytająca pani oczekiwała wyznania, że to nie ta sama Polska, że Polacy są cudowni, a autorka tęskni za krajem.
Odpowiedź zaskoczyła chyba większość obecnych na spotkaniu. Usłyszeli, że znów wyczuwalna jest duszna atmosfera marca 1968, że niedawna awantura o ustawę w sprawie IPN była osobliwym sposobem uczczenia smutnej rocznicy. Nie usłyszeli zachwytów nad Polską i Polakami. Tym bardziej ani słowa o tęsknocie za krajem, z którego autorka książki wyjechała 50 lat temu. Usłyszeli, że czuje się Amerykanką, że jest szczęśliwa w kraju, który chciał ją przyjąć po wyjeździe z Polski, że ma tam rodzinę i tam jest jej dom.
„Zapiski z wygnania” napisała dla Polaków, którzy w zdecydowanej większości niewiele wiedzą o losie polskich Żydów, którzy wyjechali po marcu 1968. Żeby wiedzieli. I pewnie dla siebie, żeby jakoś podsumować swoje udane życie. Z tekstu czuć wyraźnie potrzebę opowiedzenia o przełomowym dla niej czasie. Pewnie dlatego odbywa teraz spotkania z polskimi czytelnikami i przyszłymi czytelnikami. W nadziei, że coś tam uda się jej w Polakach zmienić.
Sądząc po komentarzach pod moim wpisem na FB o spotkaniu, będzie miała co robić jeszcze długie lata :)

Do przeczytania koniecznie. Absolutnie koniecznie.

Za parę dni spotkanie z autorką, więc przeczytać chciałem koniecznie. Ale nie sądziłem, że łyknę książkę w jeden wieczór...
Prawie 50 lat temu wyjechała z Polski. Dwudziestoletnia Żydówka, wrocławianka, studentka. Uznała, że nie może dłużej mieszkać w kraju, który jej nie chce. W którym jej nie chcą.
Zabrała oboje rodziców. Wyjechali do Wiednia, stamtąd do Rzymu, a z Włoch...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwsza przeczytana książka pana Mroza. I ostatnia, po kolejne nie sięgnę.

Przeczytałem, bo mi powiedziano, że fajnie pisze. No więc ani fajnie, ani zgrabnie. Postaci drewniane, taki też i język. Fabuła dla kucharek z pałacu pana barona, którego sobie autor wymyślił: kariera od pucybuta do arystokraty dzięki kompletnie nierealistycznemu planowi, który wspomniany pucybut wciela w życie.

Szkoda czasu. Pana Mroza pozdrawiam i życzę mu lepszych pomysłów na tworzenie literatury.

Pierwsza przeczytana książka pana Mroza. I ostatnia, po kolejne nie sięgnę.

Przeczytałem, bo mi powiedziano, że fajnie pisze. No więc ani fajnie, ani zgrabnie. Postaci drewniane, taki też i język. Fabuła dla kucharek z pałacu pana barona, którego sobie autor wymyślił: kariera od pucybuta do arystokraty dzięki kompletnie nierealistycznemu planowi, który wspomniany pucybut...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Żadna tam komedia ironiczna, jak wyczytałem w głupawej reklamie. Fajny wątek uczuciowo-erotyczny, bardzo oryginalny pomysł Polski w aliansie z Francją zamiast tkwienia pod sowieckim buciorem. Jeszcze raz miałem okazję się ucieszyć, że znam francuski, więc pewne smaczki łapałem sprawniej od kolegów anglofilów. Brawa za świetne rozważania na temat rodzajów francuskiego "e" - kurka, ile ja się natłumaczę ludziom, że ono jest naprawdę ważne! No i brawa za stronę 421 - w pełni podzielam pogląd, że Polska nie jest żadną częścią Zachodu, tylko najbardziej na zachód wysuniętym skrawkiem Azji.
Książka zaczyna się faktycznie jak dobra powieść przygodowa, ale potem czytelnikowi mina pewnie poważnieje, tak jak i mi. Ale nie do końca, bo choć tło głównych zdarzeń staje się coraz bardziej ponure, to miło jest skonstatować, że uczucie jest siłą! :)
Podzielam ten pogląd. Warto kochać.

Żadna tam komedia ironiczna, jak wyczytałem w głupawej reklamie. Fajny wątek uczuciowo-erotyczny, bardzo oryginalny pomysł Polski w aliansie z Francją zamiast tkwienia pod sowieckim buciorem. Jeszcze raz miałem okazję się ucieszyć, że znam francuski, więc pewne smaczki łapałem sprawniej od kolegów anglofilów. Brawa za świetne rozważania na temat rodzajów francuskiego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Długa książka. U Kinga to normalne, ale ta książka była bardzo długa. A może to tylko wrażenie, bo tym razem czytana na Kindlu?
Początek wciągający - podróże w czasie wciągają. Potem na jakiś czas znużyły mnie trochę zbyt szczegółowe opisy relacji bohatera z otoczeniem. Ale gdzieś w połowie książki trafiłem na wątek, który mnie zafascynował: miłość Jake’a i Sadie. Proszę mi wierzyć – świetnie poprowadzony. Pięknie pokazana miłość dwojga ludzi. Z bardzo ciekawym, nieefekciarskim, choć wzruszającym zakończeniem :)
Paradoksalnie, najsłabiej poprowadzony został wątek główny, czyli próba zapobieżenia zabójstwu JFK. Mnie on nie zachwycił, mało dynamiczny i w finale po prostu słabiutki. Choć pomysł z interaktywną przeszłością – ciekawy.
Tak więc dla mnie „Dallas…” pozostanie ciekawą książką ze świetnym wątkiem uczuciowym. Sam przeżywam teraz coś zdecydowanie podobnego do relacji dwojga głównych bohaterów, więc patrzę na tę książkę ze szczególną sympatią :)

Długa książka. U Kinga to normalne, ale ta książka była bardzo długa. A może to tylko wrażenie, bo tym razem czytana na Kindlu?
Początek wciągający - podróże w czasie wciągają. Potem na jakiś czas znużyły mnie trochę zbyt szczegółowe opisy relacji bohatera z otoczeniem. Ale gdzieś w połowie książki trafiłem na wątek, który mnie zafascynował: miłość Jake’a i Sadie. Proszę mi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Warto przeczytać dla informacji o kobiecie, która nauczyła Polaków jak się kochać, a nie tylko kopulować. Mam do niej sentyment, bo właśnie "Sztuka kochania", którą czytałem jako licealista, dała mi solidne podstawy teoretyczne :). To, że teraz zbieram świetne recenzje jako kochanek, w ogromnej mierze zawdzięczam pani dr Michalinie Wisłockiej.
Nieprzekonujący dla mnie jest wątek esbeka, który miał ją rozpracować. Szczególnie w końcówce, kiedy to podobno stoi na ulicy i już w roli "krawężnika" kieruje ruchem ulicznym - bo wolał zostać szczęśliwym ojcem, niż podkładać świnię pani doktor.
No i ten stary sekretarz, co to sobie wali konia oglądając ilustracje w książce Wisłockiej... Panie Szołajski, litości!
Ale generalnie - zachęcam. Szczególnie młodych, którzy pewnie sądzą, że to oni odkryli seks i wiedzą o nim wszystko :)

Warto przeczytać dla informacji o kobiecie, która nauczyła Polaków jak się kochać, a nie tylko kopulować. Mam do niej sentyment, bo właśnie "Sztuka kochania", którą czytałem jako licealista, dała mi solidne podstawy teoretyczne :). To, że teraz zbieram świetne recenzje jako kochanek, w ogromnej mierze zawdzięczam pani dr Michalinie Wisłockiej.
Nieprzekonujący dla mnie jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

No, nieźle. Druga (po "Ziarnie...") przeczytana książka pana M. i wciąż mam ochotę czytać dalej. Kupię więc i "Gniew".
Cholernie mi odpowiada konstrukcja postaci Szackiego, ciągle mam wrażenie, że ma nie trzydzieści parę, a z pięćdziesiąt lat. Mało mówi, kiedy powie, to każde słowo jest istotne. Dialogi oszczędne w słowach, bogate w treść. To, co lubię.
No i znalazłem w "Uwikłaniu" dwa dowody na to, że "Mistrz i Małgorzata" była powieścią ważną dla autora - przypuszczałem to już czytając "Ziarno...", w którym wprawdzie nie ma żadnego odniesienia do Bułhakowa, ale przecież to się czuje. Czucie czuciem, ale mam teraz dowód.
Nie będę zachęcał do czytania, bo pewnie jestem jednym z ostatnich, co to "Uwikłania" nie czytali. :)

No, nieźle. Druga (po "Ziarnie...") przeczytana książka pana M. i wciąż mam ochotę czytać dalej. Kupię więc i "Gniew".
Cholernie mi odpowiada konstrukcja postaci Szackiego, ciągle mam wrażenie, że ma nie trzydzieści parę, a z pięćdziesiąt lat. Mało mówi, kiedy powie, to każde słowo jest istotne. Dialogi oszczędne w słowach, bogate w treść. To, co lubię.
No i znalazłem w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Krótko: zachwycony. Długo zakochany w Krajewskim, zadurzyłem się w Miłoszewskim (platonicznie, bien sur...).
Film widziałem, na szczęście nie od początku, dlatego zaskoczyła mnie wskazanie rzeczywistego mordercy. Spryciarz-Miłoszewski skłaniał mnie ku nieprzyjemnemu podejrzeniu, że może nim być nawet pani prokurator z piegowatymi łydkami (ta wzmianka o kimś, kto ma córkę pracującą w wymiarze...).
Smaczku lekturze dodało, że jestem po niedzielnym spotkaniu z Robertem Więckiewiczem, na którym czytał fragmenty powieści. Szacki do końca mojego życia będzie miał więc twarz Więckiewicza - wypisz wymaluj bliźniacy :)
Świetna intryga, świetny język, bez wątpliwości daję komplet gwiazdek. Drugą taką książką jest tylko "Mistrz i Małgorzata". BTW, założę się o mój nowy czerwony kajak firmy Prijon, że Miłoszewski też lubi M&M - i nie mam na myśli kolorowych kulek z czekoladą w środku :)

Krótko: zachwycony. Długo zakochany w Krajewskim, zadurzyłem się w Miłoszewskim (platonicznie, bien sur...).
Film widziałem, na szczęście nie od początku, dlatego zaskoczyła mnie wskazanie rzeczywistego mordercy. Spryciarz-Miłoszewski skłaniał mnie ku nieprzyjemnemu podejrzeniu, że może nim być nawet pani prokurator z piegowatymi łydkami (ta wzmianka o kimś, kto ma córkę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zaufałem "Polityce" rekomendującej autora. Błąd. Książka, która nic nowego nie wnosi, niczym nie zachwyca. Są w niej fragmenty, które przeczytałem z pewnym zainteresowaniem (np. hipotetyczna rozmowa Babla z Erenburgiem), ale generalnie wtórność, mało porywająca narracja, no i ten pokraczny pomysł: jakieś tajemnicze pododdziały złożone z najbardziej skatowanych więźniów Stalina, które miały zdecydować o ruskim zwycięstwie w 1945. Bez jaj, drodzy państwo, metoda na waleczność ruskiego wojska była prosta: oddziały zaporowe NKWD i plutony egzekucyjne, przed którym stawali ci, co się cofnęli.
Na pewno do książki nigdy nie wrócę, kasuję ją z czytnika nieodwołalnie.

Zaufałem "Polityce" rekomendującej autora. Błąd. Książka, która nic nowego nie wnosi, niczym nie zachwyca. Są w niej fragmenty, które przeczytałem z pewnym zainteresowaniem (np. hipotetyczna rozmowa Babla z Erenburgiem), ale generalnie wtórność, mało porywająca narracja, no i ten pokraczny pomysł: jakieś tajemnicze pododdziały złożone z najbardziej skatowanych więźniów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Cztery gwiazdki jedynie za walor autentyczności. Książka już po pierwszej ćwierci nużąca, nieciekawa, nic nowego nie wnosi. Liczyłem, że przeczytam coś ciekawego o wojnie widzianej oczami niemieckiego żołnierza. Niewiele ciekawego.
Nie wiem, kto miał robić korektę i dlaczego tego nie zrobił. Przy następnej korekcie proszę o uwzględnienie drobnej rady: jak komputer podkreśla na czerwono, to znaczy, że widzi błąd. Warto reagować. Gorzej, że części błędów komputer nie widzi, dlatego czytelnik dostaje do ręki coś strasznego...

Cztery gwiazdki jedynie za walor autentyczności. Książka już po pierwszej ćwierci nużąca, nieciekawa, nic nowego nie wnosi. Liczyłem, że przeczytam coś ciekawego o wojnie widzianej oczami niemieckiego żołnierza. Niewiele ciekawego.
Nie wiem, kto miał robić korektę i dlaczego tego nie zrobił. Przy następnej korekcie proszę o uwzględnienie drobnej rady: jak komputer podkreśla...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zdaje się, że autorka jest młoda, pewnie dlatego sądzi, że odkrywa Amerykę.
Doczytałem w nadziei, że zmienię opinię pod koniec książki. Niestety, nie na lepsze. Dopiero przed chwilą się dowiedziałem, że to dopiero tom 1. Dla mnie ostatni, nie mam zamiaru czekać na wieści o skutkach bzykania się z Mieszkiem na cmentarzu. Pewnie bym się dowiedział, że skutkiem jest dziecko (dość częsty skutek...)
Ale kto chce, niech czyta, oczywiście.

Zdaje się, że autorka jest młoda, pewnie dlatego sądzi, że odkrywa Amerykę.
Doczytałem w nadziei, że zmienię opinię pod koniec książki. Niestety, nie na lepsze. Dopiero przed chwilą się dowiedziałem, że to dopiero tom 1. Dla mnie ostatni, nie mam zamiaru czekać na wieści o skutkach bzykania się z Mieszkiem na cmentarzu. Pewnie bym się dowiedział, że skutkiem jest dziecko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Z tym, że to "wszystko, co powinieneś wiedzieć", to trochę przesady. Może to będzie odkrycie Ameryki dla obywatela tulącego się zimą do kaloryferów, ale nie dla mnie. Choć jestem z miasta, to całe lato spędzałem na wsi u dziadków, a moim ulubionym zajęciem było właśnie rąbanie drewna, najchętniej - brzozy i osiki, bo pięknie się szczepiły :)
Książka warta przeczytania, bo zawiera sporo przydatnej wiedzy. Niby to prosta fizyka na poziomie szóstej klasy starej podstawówki, ale tych przecież już nie ma... Warto wiedzieć jak suszyć drewno, jak rozpalać i jak utrzymywać właściwą intensywność palenia. Nigdy nie wiadomo, kiedy to się może przydać.
Zgrabnie napisane, lekko się czyta, ale zostało mi trochę niedosytu. Mimo wszystko - zachęcam!

Z tym, że to "wszystko, co powinieneś wiedzieć", to trochę przesady. Może to będzie odkrycie Ameryki dla obywatela tulącego się zimą do kaloryferów, ale nie dla mnie. Choć jestem z miasta, to całe lato spędzałem na wsi u dziadków, a moim ulubionym zajęciem było właśnie rąbanie drewna, najchętniej - brzozy i osiki, bo pięknie się szczepiły :)
Książka warta przeczytania, bo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lektura obowiązkowa dla każdego, kto chce zrozumieć to, co dzieje się za naszą wschodnią granicą. Lepiej ją zrozumieją ci, co życiorysem zahaczyli o komunę i doświadczyli jej na własnej skórze. Młodsi muszą mieć niezłe przygotowanie historyczne, bez tego będą czytać i nic nie pojmą. Kto tych warunków nie spełnia, nie ma szans w konfrontacji z tym, co napisała SA.
Wstrząsające, wciągające. I pesymistyczne.
Tę książkę muszę mieć w wersji papierowej, będę do niej wracał.

Lektura obowiązkowa dla każdego, kto chce zrozumieć to, co dzieje się za naszą wschodnią granicą. Lepiej ją zrozumieją ci, co życiorysem zahaczyli o komunę i doświadczyli jej na własnej skórze. Młodsi muszą mieć niezłe przygotowanie historyczne, bez tego będą czytać i nic nie pojmą. Kto tych warunków nie spełnia, nie ma szans w konfrontacji z tym, co napisała...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Umarli mają głos Jerzy Kawecki, Marek Krajewski
Ocena 7,2
Umarli mają głos Jerzy Kawecki, Mare...

Na półkach:

No więc tak: daleko do poziomu, który lata temu ustalił p. Krajewski swoimi powieściami z cyklu "... w Breslau". Ale też zamierzenie było pewnie inne, jak rozumiem - chciał uhonorować dr. Kaweckiego, któremu wiele zawdzięcza. I jeśli dr Kawecki jest rzeczywiście postacią tak interesującą i wartościową (a wierzę), to jest OK. Należało mu się.
Opowieści nie są tak zajmujące, jak te o E. Mocku, ale czytało się nieźle. Drugi raz nie przeczytam, bez przesady. Wolę Mocka :)
Nie zawiodłem się natomiast na języku, którym pisana była książka. Uwielbiam to jedno zdanie, które kończy każdy podrozdział: celne, dowcipne, zaskakujące. Choćby dla tego warto przeczytać.

No więc tak: daleko do poziomu, który lata temu ustalił p. Krajewski swoimi powieściami z cyklu "... w Breslau". Ale też zamierzenie było pewnie inne, jak rozumiem - chciał uhonorować dr. Kaweckiego, któremu wiele zawdzięcza. I jeśli dr Kawecki jest rzeczywiście postacią tak interesującą i wartościową (a wierzę), to jest OK. Należało mu się.
Opowieści nie są tak zajmujące,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Rzecz doskonała.
Doskonała dla kogoś, kto pamięta 26 kwietnia 1986 i dni następne. Te kłamstwa Urbana, że wszystko jest w porządku, że nie ma żadnego zagrożenia. Te pochody pierwszomajowe, których nikt nie odważył się odwołać, bo przecież 1 maja. Te dzieci milicjantów, klawiszy i żołnierzy dowożone po cichaczem do punktów, gdzie pojono je płynem Lugola, którego nie starczyło dla "zwykłych" dzieci...
To, co opisuje autorka książki szeroko - w przerażeniu - otwiera oczy tym, którzy czuli się opuszczeni i upokorzeni przez polskie władze. Dopiero teraz mogą się przekonać, jak bardzo człowiek może się nie liczyć i jak bardzo można go sponiewierać.
Do przeczytania koniecznie!

Rzecz doskonała.
Doskonała dla kogoś, kto pamięta 26 kwietnia 1986 i dni następne. Te kłamstwa Urbana, że wszystko jest w porządku, że nie ma żadnego zagrożenia. Te pochody pierwszomajowe, których nikt nie odważył się odwołać, bo przecież 1 maja. Te dzieci milicjantów, klawiszy i żołnierzy dowożone po cichaczem do punktów, gdzie pojono je płynem Lugola, którego nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Brałem do ręki z ciekawością, kim jest autor: żydożercą czy żydofilem? Przez pierwszą ćwierć książki nie byłem w stanie sobie odpowiedzieć. A potem już było jasne (szczególnie po świetnej analizie NYT i GW :) ), że to po prostu dobra książka o żydowskim fenomenie.
Fajnie, że została napisana. Szkoda tylko, że jest bardzo nierówna, piekielnie ciekawa w jednych miejscach, nudnawa w innych. Ale nie o doskonałość przecież chodziło.

Brałem do ręki z ciekawością, kim jest autor: żydożercą czy żydofilem? Przez pierwszą ćwierć książki nie byłem w stanie sobie odpowiedzieć. A potem już było jasne (szczególnie po świetnej analizie NYT i GW :) ), że to po prostu dobra książka o żydowskim fenomenie.
Fajnie, że została napisana. Szkoda tylko, że jest bardzo nierówna, piekielnie ciekawa w jednych miejscach,...

więcej Pokaż mimo to