-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać1
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
2021-03-02
2020-07-24
2020-04-27
2020-03-10
2019-10-11
2019-09-24
2019-09-03
2019-05-13
2017-08-07
2019-04-19
2019-02-05
2019-01-31
2018-10-18
2018-08-20
Spędziłam z tą książką bardzo udane chwile. Dawno już się tak nie uśmiałam. Humor autora bardzo mi odpowiada. Czeskie realia, aż nadto przypominają te z naszego podwórka. Marii trudno nie lubić, a jej rodzina, służba i reszta towarzystwa, stanowi bardzo barwne tło do jej zapisków. Spodziewałam się pamiętnika księżniczki, a dostałam błyskotliwą groteskę. Jak widać o pewnych wadach grup społecznych można mówić na wesoło, nadal wystawiając poważną ocenę i zmuszając do przemyśleń. Od ręki zamówiłam obie kontynuacje.
Spędziłam z tą książką bardzo udane chwile. Dawno już się tak nie uśmiałam. Humor autora bardzo mi odpowiada. Czeskie realia, aż nadto przypominają te z naszego podwórka. Marii trudno nie lubić, a jej rodzina, służba i reszta towarzystwa, stanowi bardzo barwne tło do jej zapisków. Spodziewałam się pamiętnika księżniczki, a dostałam błyskotliwą groteskę. Jak widać o pewnych...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-06-21
Nie byłam zbyt zachwycona sięgając po kolejny "Światowy Hit" zaproponowany w ramach Klubu Książki. Shantaram był dla mnie drogą przez mękę, której nie dokończyłam. Wyrosłam już z przekonania, że wszystko co zacznę, muszę dokończyć. Niestety zaczęłam od negatywnego nastawienia. Sama nie wiem ... znowu Indie? Kolejna książka zmieniająca ludzkie serca? Poruszy każdego? Wyciśnie łzę nawet z kamienia? Takie opinie zazwyczaj działają na mnie wbrew ich pierwotnemu założeniu ... zniechęcają. Od razu sięgnęłam więc po audiobooka. Uznałam, że jak już mam się męczyć, to chociaż będę to robić przy wykonywaniu domowych obowiązków. Czy się myliłam?
Życie Pi na pewno nie jest dla każdego. Nie poruszy wszystkich, nie jest panaceum na choroby tego świata. Nie uznałabym jej także za książkę, po której każdy się nawróci (tak jak nie każdy kto przeczyta Boga Urojonego straci wiarę, choć swojego czasu takie panowały opinie). Celowo piszę "nawróci" nie podając konkretnej religii, ponieważ wiara głównego bohatera nie zamyka się tylko na jedno wyznanie. Chyba to pierwsze odkrycie zapoczątkowało nasze przełamywanie lodów. Ogromne wrażenie zrobiła na mnie wiedza autora na temat zwierząt, ogrodów zoologicznych i zoo, hodowli, tresury. Ogólnie rzecz biorąc ogromną część książki zajmują opisy zwierząt i ich zwyczajów, których potrzebujemy aby zrozumieć pewne mechanizmy opowieści. Oczywiście od początku byłam nastawiona na metaforyczny wydźwięk powieści, jednak mój mózg cały czas próbował doszukiwać się tutaj logiki. Czasami było jej więcej, czasami mniej, jednak mówimy tutaj o walce o przetrwanie młodego chłopca, zagubionego na środku oceanu, stawiającego czoła próbom, jakim człowiek może zostać poddany tylko w tak skrajnym miejscu i sytuacji. Jednym słowem, książkę "połknęłam". Podobała mi się pierwszoosobowa narracja, ponieważ głos lektora przemawiał do mnie, niosąc ze sobą tą niesamowitą historię. Dałam się porwać. Każdy rozdział robił na mnie coraz większe wrażenie. Muszę jednak przyznać, że prawdziwy szok nadszedł po wysłuchaniu opowieści drugiej. Czysta groza. Potem nic już nie było. Książka się kończy, a ja pozostałam z ogromem emocji, nad którymi tak ciężko było zapanować. Być może nie jest to książka dla każdego, zdecydowanie była to jednak opowieść dla mnie. O człowieku, jego woli przetrwania, instynktach, które skrywamy, moralności, wierze i miłości. Przede wszystkim miłości. Myślę, że kwintesencją tej książki będzie jej ostatnie zdanie. Nienachalnie, bez zbędnych epitetów, bez wielkich moralnych dysput, nie oceniając ... ta książka rzeczywiście potrafi odmienić ludzkie serce.
Żałuję, że nastawiłam się tak negatywnie. Cieszę się, że dostałam taką lekcję. Zastanawiam się, czy i ja poskromiłabym swoją bestię.
Nie byłam zbyt zachwycona sięgając po kolejny "Światowy Hit" zaproponowany w ramach Klubu Książki. Shantaram był dla mnie drogą przez mękę, której nie dokończyłam. Wyrosłam już z przekonania, że wszystko co zacznę, muszę dokończyć. Niestety zaczęłam od negatywnego nastawienia. Sama nie wiem ... znowu Indie? Kolejna książka zmieniająca ludzkie serca? Poruszy każdego?...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-11-15
Niestety poległam. Nie doczytałam i oficjalnie stwierdzam, że nie doczytam ostatnich kilkuset stron tej książki. Nawet moja ciekawość mnie nie zmobilizuje. Gdyby książka ta była reportażem, gdyby były w niej tylko te cudowne opisy ludzi, miejsc i doświadczeń, mogłabym w nieskończoność brnąć przez jej karty. Niestety wkrada się tu tyle płytkich filozofii, które wręcz wymachują nam przed oczami tabliczką z napisem "tak, oto kolejny głęboki cytat o życiu, który możesz dopasować do siebie, który zmieni Twoją codzienność, a teraz bij mi brawa, zachwycaj się i wzdychaj ...". Znalazłam tutaj wiele ozdobników, które zakrywały prawdę. Prawdę bijącą z obserwacji otoczenia. Szkoda, że autor nie zauważył potęgi jaka płynie z jego wiedzy, doświadczeń. Zamiast tego serwuje nam wiele z Coelho. Ta książka jest jakby połączeniem dwóch odrębnych powieści i chyba sam autor nie może się już zdecydować, jak właściwie chce tę historię opowiedzieć. Wmawia nam za to, że bohaterowie są mądrzy, błyskotliwi, nawet jeżeli sam nie daje nam na to dowodu. Jedna z moich koleżanek powiedziała w obronie: on jest zaślepiony przez miłość, dlatego tylko jemu wydaje się ona być niezwykłą. Być może. Dla mnie to jednak za wiele. Doceniam ale nie kupuję.
Niestety poległam. Nie doczytałam i oficjalnie stwierdzam, że nie doczytam ostatnich kilkuset stron tej książki. Nawet moja ciekawość mnie nie zmobilizuje. Gdyby książka ta była reportażem, gdyby były w niej tylko te cudowne opisy ludzi, miejsc i doświadczeń, mogłabym w nieskończoność brnąć przez jej karty. Niestety wkrada się tu tyle płytkich filozofii, które wręcz...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-10-13
Po tę książkę chciałam sięgnąć już dawno, nadarzyła się w końcu okazja. Po wrześniu z "Szantaram" nadeszła moja kolej aby zaproponować koleżankom książkę na październik. Poprzednikiem byłam bardzo zmęczona, rozdarta i nie do końca zadowolona. Chciałam jednocześnie udowodnić koleżankom, że cenne odpowiedzi możemy znaleźć także w literaturze dziecięcej. Nawet przez chwilę nie byłam zmęczona, chłonęłam każdą przeczytaną stronę. Zżyłam się z bohaterami i pokochałam te małe absurdy, które machały do mnie z każdej strony. Nie rozmiar ma znaczenie - to pewne. "Noah ucieka" to wielka książka, choć w formacie niemal kieszonkowym. Na pewno ją zapamiętam i powrócę do niej już z własnymi dziećmi.
Po tę książkę chciałam sięgnąć już dawno, nadarzyła się w końcu okazja. Po wrześniu z "Szantaram" nadeszła moja kolej aby zaproponować koleżankom książkę na październik. Poprzednikiem byłam bardzo zmęczona, rozdarta i nie do końca zadowolona. Chciałam jednocześnie udowodnić koleżankom, że cenne odpowiedzi możemy znaleźć także w literaturze dziecięcej. Nawet przez chwilę nie...
więcej mniej Pokaż mimo to
Trzeba przyznać, że książka różniła się (zwłaszcza przy końcu) od japońskiej wersji Miyazakiego. Choć spotkałam się z wieloma niezadowolonymi głosami, dla mnie ta odmiana zadziałała na duży plus. Nie czułam się jakbym czytała transkrypcję anime. Każdy z autorów wniósł w swoją opowieść ważne dla niego elementy, a także poprzestawiał charaktery bohaterów. Animacja była bardzo baśniowa, pozostawiała wiele wątków niewytłumaczonych, miała mocny wydźwięk antywojenny, a jej bohaterowie, zwłaszcza Hauru, przejawiał efemeryczną naturę. Tak naprawdę o jego przywarach dowiadujemy się z dalszego planu, a sam uwidacznia je głównie w scenie rozmowy w jego pokoju.
Książka przedstawia nam natomiast całe spektrum bohaterów, na których film nie miał czasu. Są to barwne postaci, o ciekawych osobowościach. Hauru to leń, podrywacz i samolub, choć nie brak mu uroku, któremu ciężko się oprzeć. Sophie, która początkowo przyjmuje swój los dość pasywnie, rozwija się, odkrywa swój charakter, potrzeby i uczucia. Uwielbiam książkowego Kalcyfera i konflikt z Wiedźmą z Pustkowia. Magia natomiast została przedstawiona bardzo zgrabnie, choć bez wgłębiania się w zasady jej działania itp. Sama historia skradła moje serce, w obu wydaniach.
Co mi nie pasowało? Fabuła jest dość prosta, magiczna ale raczej oczywista. Choć niektóre rozwiązania fabularne nawet mnie zaskoczyły, to sam opis był raczej ubogi. Suchy. Nie wiem czy to wina tłumaczenia czy taki jest styl autorki (z chęcią skuszę się na angielską wersję) ale zdania są krótkie i zdawkowe. Może przez to mniej było chemii z czytelnikiem? Nie narzekam natomiast na relację Sophie i Hauru. Gdy czyta się między wierszami, można zauważyć, że ich uczucie nie pojawiło się tak nagle, na potrzeby historii.
Podsumowując, książka wypadła lepiej w ciągu przyczynowo-skutkowym. Niestety dynamika była nierówno rozłożona. Ładnie poprowadzony i wciagajacy początek przechodzi w rozbudowaną intrygę, łączącą ze sobą wielu bohaterów i ich wątki w praktycznie dziewiętnastu rozdziałach. Wszystko to zamykają dwa ostatnie rozdziały, w których lawinowo wyjaśniono każdy z nich. Wszystko się domyka ale szybko, bardzo szybko. Tak jakby autorce ktoś nagle nałożył limit stron. Wydaje mi się, że był to zbyt mocny zryw w porównaniu do dotychczasowej narracji. Finałowi brakło przez to mocy.
Zarówno książka jak i animacja mają swoje mankamenty. Pod względem artystycznym nadal skłaniam się w kierunku anime. Tam ciężar opowieści jest większy. Jednak historia ma sporo luk. Książka ładnie je uzupełnia. Osobiście wezmę to co najlepsze z obu i pozostanę przy stwierdzeniu, że Hauru pożarł moje serce ;)
Trzeba przyznać, że książka różniła się (zwłaszcza przy końcu) od japońskiej wersji Miyazakiego. Choć spotkałam się z wieloma niezadowolonymi głosami, dla mnie ta odmiana zadziałała na duży plus. Nie czułam się jakbym czytała transkrypcję anime. Każdy z autorów wniósł w swoją opowieść ważne dla niego elementy, a także poprzestawiał charaktery bohaterów. Animacja była bardzo...
więcej Pokaż mimo to