-
ArtykułySięgnij po najlepsze książki! Laureatki i laureaci 17. Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać1
-
Artykuły„Five Broken Blades. Pięć pękniętych ostrzy”. Wygraj książkę i box z gadżetamiLubimyCzytać4
-
ArtykułySiedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać4
-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
Biblioteczka
2024-06-08
2024-05-17
2024-05-25
2024-05-19
“Do kobiet trzeba być podejściowym. Dzień dobry, przepraszam, proszę. Miłe słówka, prezenciki. No i słuchać ich. One same mówią, czego by chciały. Spełniasz wpierw ich zachcianki, a potem, jak się zakochają, robią co im każesz. Proste.”
On. Miły, przystojny, szarmancki i świetnie ubrany.
One. Młode, w średnim wieku i starsze. Wszystkie poszukujące akceptacji, miłości i szczęścia. Kiedy go spotkały na swojej drodze wszytko inne zeszło na dalszy plan. One żyją dla niego. A on może obiecać im wszystko to, czego one potrzebują.
Bajka? Nie… koszmar…
“Ten facet jest jak z romantycznego filmu. Z tym źe bez perypetii i wszystko kończy się dobrze…”
Najnowsza książka Katarzyny Bondy to powieść napisana na kanwie prawdziwych wydarzeń. Wydarzeń wciąż świeżych, bowiem pierwowzór głównego bohatera tej powieści został skazany na karę dożywotniego więzienia dopiero rok temu. Sprawa ta ma nadal wiele wątków do rozwikłania, białych plam, których wyjaśnienie może otworzyć kolejne “puszki Pandory”.
Cała ta historia jest tak nieprawdopodobna, że gdyby nie była prawdziwa, to nie miała by racji bytu jako fabuła powieściowa.
Gdzieś kiedyś przeczytałam, albo usłyszałam, że prawda jest czasami straszniejsza od fikcji. “Krew w piach” potwierdza tę tezę. Lektura tej książki jest wstrząsająca.
Autorka zmieniła imiona i nazwiska bohaterów, miejsce w którym są osadzone wydarzenia i niektóre wątki tej historii po to, by jako powieść nabrała odpowiedniego kształtu. Co szczegółowo jest również wyjaśnione w posłowiu.
Nie mogłam się oderwać… wciąż nie mogę uwierzyć… Śledziłam tę historię od początku, w lokalnych mediach, bo tak naprawdę działa się tuż obok mnie. Żyło nią całe miasto i wszyscy byli równie skonfundowani kiedy prawda wyszła na jaw. Niedowierzanie, złość i bezsilność opanowały miasto na wiele dni.
“Krew w piach” oprócz oczywistej funkcji przekazania czytelnikowi tej historii, ma również inną, zdecydowanie ważniejszą. Mianowicie przypomina, że wszędzie może być niebezpiecznie. Że złe rzeczy nie dzieją się tylko w filmach i książkach. Że ci najsłabsi, często zagubieni, tak bardzo pragnący szczęścia, mogą być znakomitym celem. Że często to kobiety. Zakochane, tracące dla tej miłości głowę i kontakt z rzeczywistością.
Czy to źle? Chyba nie - przecież o takiej miłości piszą w powieściach.
Czy to niebezpieczne? Zdecydowanie tak…
Wszyscy przejdziemy w pewnym momencie do zwykłego porządku. Emocje opadną. Będą tacy, pewnie bliscy ofiar, którzy już zawsze będą się zastanawiali, czy wtedy mogli zrobić coś więcej. Będą też tacy, którzy będą szczęśliwi, że nigdy nie spotkali tego człowieka na swojej drodze.
Mnie ta historia nauczyła jednego - kochajmy życie, poddajmy się jego nurtowi, ale pamiętajmy, że złe rzeczy dzieją się także tutaj.
Piękna okładka!
“Do kobiet trzeba być podejściowym. Dzień dobry, przepraszam, proszę. Miłe słówka, prezenciki. No i słuchać ich. One same mówią, czego by chciały. Spełniasz wpierw ich zachcianki, a potem, jak się zakochają, robią co im każesz. Proste.”
On. Miły, przystojny, szarmancki i świetnie ubrany.
One. Młode, w średnim wieku i starsze. Wszystkie poszukujące akceptacji, miłości i...
2024-05-12
„Goulue. Tak, to było odpowiednie słowo. Idealnie oddawało charakter Louise Weber, jej zachłanność i ogromny apetyt na życie. Pragnienie innego, lepszego losu towarzyszyło jej od bardzo dawna. Czuła, że ma w sobie siłę, by osiągnąć więcej niż jest jej pisane i wyzwolić się z nędznego świata pralni Noiset.”
Nastoletnia Louise pracuje razem z matką w jednej z paryskich pralni. Odkąd zostały same los ich nie oszczędza. Louise cały czas wspomina piękne dni spędzone z ojcem i dziadkami w Alzacji. Z tych czasów pozostała jej pasja jaką jest taniec. Louise zaczyna potajemnie wymykać się nocami z domu by odwiedzać okryty złą sławą Montmartre. Tam poznaje przyjaciół i w końcu jej marzenie się spełnia. Dziewczyna stawia wszystko na jedną kartę.
Tak rodzi się nowa gwiazda, królowa Montmartre- La Goulue.
„Szczęście mogli osiągnąć tylko ci, którzy potrafili cieszyć się chwilą. Liczyły się spotkania, momenty ekstazy, chwile zapierające dech w piersiach, spędzone z bratnymi duszami, czas kiedy pękają wszystkie tamy. Chwile, gdy granice zostają zniesione.”
„Tancerka z Moulin Rouge” autorstwa Tanji Steinlechner to powieść oparta na prawdziwej historii, która wydarzyła się w Paryżu pod koniec dziewiętnastego wieku. Były to lata wielkich przemian w wielu dziedzinach i niesamowitego postępu. Historia działa się na oczach ludzi, impresjoniści zmieniali sztukę, Eiffel budował tę ohydną konstrukcję na wystawę światową, a Louise Weber stawała się wielką tancerką.
Zawsze chciała osiągnąć sukces, ale chyba wtedy nie przypuszczała, że nawet tak wiele lat później jej nazwisko, a właściwie pseudonim sceniczny, będzie nierozerwalnie kojarzył się z kankanem. Że stanie się królową Montmartre. I mimo, że jak wszyscy wiemy, historia Louise Weber jest tragiczna, to La Goulou stała się nieśmiertelna. Wykorzystała swoje pięć minut najlepiej jak tylko potrafiła.
Historia Louise Weber w tej książce jest mocno fabularyzowana. Nie jest to jednak biografia, więc zupełnie nie przeszkadza to w jej odbiorze. Wręcz odwrotnie. Autorka stworzyła tu wspaniały, niezwykle kolorowy świat, który bardzo mocno zakotwiczyła w czasoprzestrzeni, zwracając uwagę na ważne wydarzenia przemian społeczno-kulturowych. Klimat powieści jest niesamowity, autorce udało się ukazać pasmo wzlotów i upadków nie tylko Louise, ale także jej przyjaciół, w sposób bardzo przystępny i ciekawy.
I nawet jak po cichu myślę sobie, że pewnie nie było wtedy tak kolorowo i La Goulue miała zdecydowanie trudniejsze życie niż tu przedstawione, to nie przeszkadza mi to w odbiorze powieści… w odczytaniu przesłania, które niesie.
Lektura „Tancerki z Moulin Rouge” to dobrze spędzony czas. Powieść jest niezwykle wciągająca, a książka jest po prostu piękna. Genialna okładka, na której wykorzystano plakat autorstwa Toulouse-Lautreca, artysty tak samo mocno i nierozerwalnie związanego z paryskim Montmartre jak sama La Goulue.
Brawa za grafikę, brawa za tłumaczenie - Wydawnictwo Marginesy nie zawodzi!
Polecam gorąco!
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Marginesy.
„Goulue. Tak, to było odpowiednie słowo. Idealnie oddawało charakter Louise Weber, jej zachłanność i ogromny apetyt na życie. Pragnienie innego, lepszego losu towarzyszyło jej od bardzo dawna. Czuła, że ma w sobie siłę, by osiągnąć więcej niż jest jej pisane i wyzwolić się z nędznego świata pralni Noiset.”
Nastoletnia Louise pracuje razem z matką w jednej z paryskich...
2024-04-27
„Często w życiu zdarzają się sytuacje, w których ktoś inny podejmuje za nas ważne decyzje. Nam pozostaje zaakceptować je lub ponieść porażkę.”
Ostatni rok wojny. Wszystko wskazuje na niemiecką porażkę, ale dla dla wywiadów państw uczestniczących w konflikcie, to bardzo intensywny czas. Dzięki wynikom ich pracy będą kształtować się powojenne realia. Kiedy Carl von Wedel, oficer Abwehry, który pracuje dla polskiego wywiadu, zostaje wysłany do tajnego ośrodka w Zakopanem, w którym są szkoleni niemieccy szpiedzy, nie podejrzewa nawet, że jego zadanie zmieni się w misję, która może zaważyć na biegu ostatnich wojennych miesięcy. Aby przejąć niemieckie ściśle tajne archiwum, znajdujące się w Zakopanem, Polacy angażują wszelkie siły i środki. Rozpoczyna się wyścig z czasem oraz z niemiecką służbą bezpieczeństwa, która zaczyna podejrzewać von Wedla o współpracę z aliantami.
„Wywalcz Jej wolność lub zgiń!”
„Dolina szpiegów” to najnowszy tytuł Roberta Michniewicza, autora znakomitej powieści szpiegowskiej „Partnerzy” i byłego oficera wywiadu. Nie wahałam się ani chwili, kiedy zaproponowano mi jej egzemplarz recenzencki, bo byłam już po lekturze „Partnerów”, książki, która bardzo przypadła mi do gustu. Ale, mimo że wyobraźnię miewam bujną 😉, nawet przez myśl mi wtedy nie przeszło, że będzie to powieść tego kalibru. Taka, że będę się zastanawiać co o niej napisać. Bo wszystko to, co chciałabym powiedzieć, to i tak za mało, żeby wyrazić zachwyt, jaki wywarła na mnie lektura „Doliny szpiegów”.
Zacznę więc od zdania, które powinno pojawić się na końcu: „Dolina szpiegów” to najlepsza powieść przeczytana przeze mnie w tym roku… wiem, że jest maj… i co z tego? 🙃 to jest najlepsza powieść tego roku! Kropka 🤩
„Dolina szpiegów” to szeroko zakrojona powieść, to tak bardzo wielowątkowa historia, że nazwaniem jej „szpiegowską” byłoby niedopowiedzeniem. Owszem, osią fabuły jest historia naszego znakomitego bohatera, oficera Abwehry, Carla von Wedla (obawiam się, że się zakochałam 😍…), ale wątków pobocznych jest tak wiele i są one tak znakomicie dopracowane, że nie sposób zaszufladkować tej powieści na jakiejś konkretnej półce. Oprócz wojny wywiadów, mamy tu wątek miłosny, wątek rodzinny, mamy wszystkie te dylematy szarpiące bohaterami, niezależnie od tego, po której stronie barykady stoją. Obserwujemy ich walkę o przetrwanie, w zdecydowanie niełatwych czasach, patrzymy jak ewoluują i kibicujemy, kiedy podejmują dobre decyzje, lub pragniemy zemsty na tych, którzy brną w niewłaściwą stronę… Każdy, absolutnie każdy bohater tej powieści, jest dla czytelnika „kimś”. Każdy wywołuje emocje, tak jak emocje wywołuje spotkanie z prawdziwymi ludźmi, w prawdziwym życiu… a to przecież powieść…
Ale czy nie jest tak, że zamiarem autora jest stworzenie fabuły, która właśnie wywołuje takie reakcje? Której bohaterowie żyją? Której czytelnicy śmieją się i płaczą razem z nimi? Tutaj tak właśnie jest 🤩
„Dolina szpiegów” to taka książka, którą chcemy skończyć czytać i jednocześnie chcielibyśmy by historia trwała i trwała nieprzerwanie. Która pokazuje, że każdy człowiek postępuje według swoich, tylko sobie znanych reguł. Że czasami nasza perspektywa zmienia się płynnie, zależnie od sytuacji, w której się znajdziemy. I że żaden z nas nie jest tylko dobry, lub tylko zły… Daje nadzieję na możliwość zmiany, utwierdza w przekonaniu, że warto podążać za marzeniami, ale i ostrzega, że nic nie jest dane na zawsze.
„Dolina szpiegów” to zdecydowanie powieść na miarę najlepszych z tego gatunku!
Wspaniała! Chapeau bas Panie Robercie! Dziękuję za te wszystkie czytelnicze emocje 😊
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Czarna Owca.
„Często w życiu zdarzają się sytuacje, w których ktoś inny podejmuje za nas ważne decyzje. Nam pozostaje zaakceptować je lub ponieść porażkę.”
Ostatni rok wojny. Wszystko wskazuje na niemiecką porażkę, ale dla dla wywiadów państw uczestniczących w konflikcie, to bardzo intensywny czas. Dzięki wynikom ich pracy będą kształtować się powojenne realia. Kiedy Carl von Wedel,...
2024-03-02
„Wraz z wiekiem przybywa nam zaszczytów i bogactw, a kiedy już chcemy się nimi nacieszyć, przychodzi Ojciec Czas i psuje nam ciało.”
Obrzydliwie bogaty i zabójczo przystojny Lucas Tappan proponuje Norze Kelly pracę przy wykopaliskach prowadzonych w amerykańskiej bazie wojskowej. Nora jednak początkowo odrzuca propozycję, ponieważ ma wrażenie, że ta praca zaprzepaści jej karierę. Wykopaliska są prowadzone w sławetnym Roswell, a Nora nie zamierza stać się „tą archeolożką od UFO”.
Życie jednak decyduje inaczej i w końcu Nora nie ma innego wyjścia. Zgadza się na kierowanie pracami, które sponsoruje Tappan.
Pierwszym odkryciem są dwa ciała, na pierwszy rzut oka - ofiary morderstwa. Wtedy do akcji wkracza FBI w osobie Corrie Swanson.
Ani Corrie, ani tym bardziej Nora, nie podejrzewają do czego może doprowadzić to, z pozoru nieistotne dla prowadzonych prac, odkrycie.
„-Servandae vitae mendacium - zacytował Tappan.
-Kłamstwa w służbie życia. Właśnie.”
„Diabelska góra” to trzeci tom z cyklu o przygodach archeolożki Nory Kelly i agentki FBI Corrie Swanson. Ostatnio to jeden z cykli, na którego kolejne tomy czekam z niecierpliwością. Bardzo go polubiłam. Co ciekawe chyba nie polubiłam go „za coś”, tylko „pomimo czegoś”…😉
W tym cyklu historie, wokół których opłata się fabuła, są często nieprawdopodobne, czasami, tak jak w „Diabelskiej górze” ocierają się o zdarzenia paranormalne. Ale całość jest spójna i ciekawa, a szybko prowadzona akcja pochłania uwagę stuprocentowo i nie pozwala się oderwać od lektury 😃
Ten cykl to znakomita odskocznia od rzeczywistości. Osobiście raczej nie lubię wątków paranormalnych, ale chociaż dwa poprzednie tomy bardzo mi się podobały i były bardziej „przyziemne” 😉, to właśnie ten uważam za najlepszy! 🤩 Być może dlatego, że jest to tom, w którym, jakby dla przeciwwagi, zdarzenia z życia osobistego obu bohaterek bardzo się rozwijają. A ja bardzo im kibicuję, w związku z czym, znowu, z niecierpliwością, czekam na kolejny tom 🤩
Nie mogłam się oderwać!
Przy okazji książek autorstwa tego duetu to chyba oczywiste, że literacko to klasa sama w sobie, w obrębie swojego gatunku. Fabularnie wszystko jest tu dopięte na ostatni guzik. To tak klasycznie amerykańskie, takie zakorzenione w ideach gatunku! Jest o odwadze, o miłości, o tajemnicy, są niesamowite opisy dzikiej amerykańskiej przyrody, są szeryfowie, jest… UFO 😎👽🤠
Jest także staranne wydanie, genialna okładka i znakomite tłumaczenie 😍
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Agora.
„Wraz z wiekiem przybywa nam zaszczytów i bogactw, a kiedy już chcemy się nimi nacieszyć, przychodzi Ojciec Czas i psuje nam ciało.”
Obrzydliwie bogaty i zabójczo przystojny Lucas Tappan proponuje Norze Kelly pracę przy wykopaliskach prowadzonych w amerykańskiej bazie wojskowej. Nora jednak początkowo odrzuca propozycję, ponieważ ma wrażenie, że ta praca zaprzepaści jej...
2024-03-23
„Świat handlarzy i przemytników dzieł sztuki, byłych oficerów wywiadu, ludzi żądnych pieniędzy i zdrajców ojczyzny jest dość zagmatwany.”
Na jednej z wysp archipelagu Seszeli tajemnicza, uzbrojona grupa napada na dom byłego oficera rosyjskiego wywiadu. Kradną ukryte tam bezcenne artefakty, między innymi fragment Bursztynowej Komnaty.
W Berlinie zostaje zamordowany antykwariusz. Dla wywiadu MI6 jest jasne, że obie sprawy się łączą. Ślady natomiast prowadza do Polski. Agentka Caroline Godlewski nawiązuje kontakt z Marcinem Łodyną, emerytowanym oficerem Agencji Wywiadu. Tak rozpoczyna się niebezpieczny pościg o niezwykle wysoką stawkę.
„…skarby wikingów, Bursztynowa Komnata, tajemnicza śmierć starego berlińskiego antykwariusza… O co tu chodzi? Gubię się w tym. Co to wszystko ma ze sobą wspólnego?”
„Ostatni azyl” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Marcina Falińskiego. Teraz już wiem, że na pewno nie ostatnie, bo w tej powieści jest wszystko to, co uwielbiam. Zaginione dzieła sztuki, tajne dokumenty, pościgi, zagmatwane historie ludzkich losów, szalone zwroty akcji oraz piękne krajobrazy. Wszystko to, co nie pozwala na nudę podczas lektury.
„Ostatni azyl” to prawdziwy rollercoaster emocji. Akcja toczy się w tak skrajnie różnych miejscach, że czasami brak tchu od natłoku wrażeń. Początkowo lektura nie jest przez to łatwa, bo postaci również jest sporo. Dobrze jest więc na początku opanować emocje, by wgryźć się w fabułę, aby później dać się porwać tej niesamowitej akcji.
Cieszę się, że autor znalazł swoją własną drogę w gatunku jakim jest thriller szpiegowski, że wydeptuje świeże literackie ścieżki, kreuje nowe, jakże ciekawe światy.
Znakomite jest to, że na naszym rodzimym podwórku, mamy co najmniej kilku świetnych twórców tego poczytnego gatunku i każdy z nich proponuje coś innego. Każdy znalazł sposób by uchylić, niegdyś zamknięte dla zwykłych ludzi drzwi i choć trochę przybliżyć czytelnikowi tę owianą tajemnicą profesję, jaką jest praca w Agencji Wywiadu.
Aaaach, uwielbiam nerwowe przewracanie kartek pod koniec lektury i w tym przypadku tak właśnie było 🤩
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.
„Świat handlarzy i przemytników dzieł sztuki, byłych oficerów wywiadu, ludzi żądnych pieniędzy i zdrajców ojczyzny jest dość zagmatwany.”
Na jednej z wysp archipelagu Seszeli tajemnicza, uzbrojona grupa napada na dom byłego oficera rosyjskiego wywiadu. Kradną ukryte tam bezcenne artefakty, między innymi fragment Bursztynowej Komnaty.
W Berlinie zostaje zamordowany...
2024-03-13
„W ogólnym rozrachunku samotność staje się darem, który tylko uwypukla to, co podejrzewałam już wcześniej. Że chodzi o ten moment, kiedy cień wędruje po ścianie i zaspokaja nasze wszelkie potrzeby estetyczne.
Tylko tyle.”
„Dintojra” Sylwii Chutnik to zbiór jedenastu opowiadań. Każde z nich jest niczym wycinek z czyjegoś życia. Każde dotyka ludzkiej egzystencji w różnych jej aspektach. Bohaterami są zwykli ludzie, tacy jakich codziennie spotykamy w autobusie, w sklepie, w parku. A każdy z nich niesie swój niewidzialny krzyż, niezdolny do głośnego wołania o pomoc. Autorka dostrzega ludzi, którzy w swojej zwyczajności wydają się być przezroczyści. Opisuje ich ułomności i smutki, ale także te małe radości, które sprawiają, że warto żyć.
„Miasto przenika skórę. Działa nie jak ekskluzywny krem na zmarszczki, ale jak smoła pokrywająca dach. Zakleja pory, nie daje swobodnie oddychać.”
Lektura „Dintojry” była dla mnie lekturą trudną. Na pierwszy rzut oka to mała książeczka i kilkanaście niedługich opowiadań. Jednak jej przekaz emocjonalny jest tak ogromny, że nie mogłam czytać więcej niż jedno lub dwa dziennie. Właściwie każde z nich wymagało przemyślenia i każde skłaniało do pewnych refleksji. Poza tym Chutnik nie owija w bawełnę i jeśli trzeba to potrafi walić prawdy prosto z mostu, czym robi na czytelniku takie wrażenie, że trzeba przystanąć w lekturze i wziąć głęboki oddech przed kolejnym akapitem. Najczęściej staje w obronie tych wykluczonych i zapomnianych. Otwiera oczy. A to przecież jest cechą literatury przez wielkie „L”.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Znak.
„W ogólnym rozrachunku samotność staje się darem, który tylko uwypukla to, co podejrzewałam już wcześniej. Że chodzi o ten moment, kiedy cień wędruje po ścianie i zaspokaja nasze wszelkie potrzeby estetyczne.
Tylko tyle.”
„Dintojra” Sylwii Chutnik to zbiór jedenastu opowiadań. Każde z nich jest niczym wycinek z czyjegoś życia. Każde dotyka ludzkiej egzystencji w różnych...
2024-03-14
2024-03-09
„To było pełne wydarzeń lato, na pewno je zapamięta, ale nie w jasnym świetle. Zostanie w nim przede wszystkim ta ciemność i smutek, który czuł podczas najcieplejszego i najjaśniejszego lata w Szwecji, jakie pamięta.”
Latem 1994 roku policjant Tomas Wolf zostaje wezwany do Falun, gdzie miała miejsce masowa strzelanina. Wśród ofiar odnalezione zostaje ciało uduszonej kobiety. Szybko okazuje się, że nie jest to ofiara strzelaniny. Tomas odkrywa w toku dochodzenia, że do podobnych zbrodni dochodziło już w różnych częściach kraju. W tym samym czasie na ślad tych zbrodni trafia dziennikarka Vera Berg, a głównym podejrzanym staje się znany i popularny aktor Micael Bratt.
„Dotarł do rozstaju dróg.
Mógł wybrać to, co wydawało mu się właściwe, albo to co było właściwe.
Nie wiedział jednak, które jest które.”
Lato tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego czwartego roku w Szwecji, było czasem niezwykłym z wielu względów. Zlepek wyjątkowych zdarzeń i ekstremalnie wysokiej temperatury wyrył się w szwedzkiej świadomości narodowej. Na kanwie owych wydarzeń autorzy „Pamięci mordercy” postanowili oprzeć fabułę swojej powieści, z gatunku, który ze Szwecją związany jest jak żaden inny, mianowicie powieści kryminalnej.
Autorami „Pamięci mordercy” jest duet dziennikarzy śledczych, a ich dzieło niemałą, ponad sześćset stronicową „cegłą”.
Niemniej jednak czyta się ją jednym tchem! Linearna narracja, mnogość wątków i krótkie rozdziały sprzyjają wciągającej lekturze.
Jest to stuprocentowy skandynawski kryminał, nawiązujący do „starej szwedzkiej szkoły”, co w zalewie kryminałów tego gatunku, nie jest w dzisiejszej czytelniczej rzeczywistości takie oczywiste.
Pamiętam, jak wiele lat temu delektowałam się lekturą Trylogii Millenium, a zaraz później kultowego cyklu z Martinem Beckiem w roli głównej. Jak żałowałam, że nie obrałam innej kolejności tych lektur i jakie wrażenie na mnie wywarły oba te cykle. Tak teraz jestem zadowolona, że kultowy cykl autorstwa duetu Sjowall&Wahloo poznałam wcześniej niż „Pamięci mordercy”. Przede wszystkim dlatego, że powieść Engmana&Selakera, czerpie garściami z tej klasyki. Czułam się teleportowana do rzeczywistości Martina Becka, w gorące lato, kiedy Szwecja zamiera, a Szwedzi wyjeżdżają do swoich domków letniskowych… Ale nie jest to krajobraz sielankowy, lecz brudny, skorumpowany i duszny.
Szeroko przedstawione tło społeczno- obyczajowo-polityczne, tak charakterystyczne dla szwedzkich klasyków gatunku i tutaj gra pierwszoplanowe role, a samo śledztwo to tylko przyczynek do toczenia tych rozważań. Oczywiście policyjne dochodzenie kluczy, przestaje w martwych punktach i wiruje tak, że nawet ścigający mogą stać się ściąganymi.
Wszystko to sprawia, że „Pamięci mordercy” to tytuł obowiązkowy dla miłośników gatunku i dla tych, którzy chcieliby się z nim zapoznać.
A ja osobiście mam nadzieję, że już niedługo będzie mi dane zapoznać się z kolejnym tomem, bo zakończenie tego było… zarwałam noc!
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.
„To było pełne wydarzeń lato, na pewno je zapamięta, ale nie w jasnym świetle. Zostanie w nim przede wszystkim ta ciemność i smutek, który czuł podczas najcieplejszego i najjaśniejszego lata w Szwecji, jakie pamięta.”
Latem 1994 roku policjant Tomas Wolf zostaje wezwany do Falun, gdzie miała miejsce masowa strzelanina. Wśród ofiar odnalezione zostaje ciało uduszonej...
2024-02-17
„Podobno prawda jest tylko jedna, a wszystko zależy jedynie od jej interpretacji. Czyż nie?”
Miriam Macharow znika w dniu czwartej rocznicy swojego ślubu. Jej samochód zostaje odnaleziony pół roku później, na terenie opuszczonej fabryki, a w nim częściowo spalone zwłoki kobiety. Mąż Miriam jest pewien, że to ona i rozpoczyna przygotowania do pogrzebu. Jednak siostra Miriam, Adela, ma wątpliwości. Po emisji programu o osobach zaginionych, okazuje się, że ktoś widział Miriam w metrze…
Czy to możliwe, że Miriam żyje?”
„Okazuje się, że ludzie, nawet ci najbliżsi, potrafią mieć oblicza całkiem inne od naszych wyobrażeń.”
„Sześć powodów by umrzeć” to najnowsza powieść Marty Zaborowskiej. Mimo, że autorka ma już spory dorobek literacki, dla mnie było to pierwsze spotkanie z jej twórczością.
Kiedy na pierwszej stronie zauważyłam cytat słynnej wyliczanki z „Koszmaru z ulicy Wiązów”, pomyślałam sobie „mój klimat”, a po pierwszym rozdziale już szukałam innych tytułów autorstwa pani Marty 😉🤩
Ten thriller jest taki jaki być powinien. Niepokojący, zakręcony, wypełniony charakterystycznymi postaciami i wartką akcją.
I jeszcze coś, co zdarza mi się ostatnio rzadko… było to kilkukrotne poczucie irytacji 😉 Irytacji, bo autorka sprawnie, raz po raz, wyprowadzała mnie w pole i wodziła za nos 🤣 Serio! Zazwyczaj podczas lektury thrillerów, obieram jakiś „kierunek” w mojej głowie, mniej więcej do połowy wiem (albo wydaje mi się, że wiem) „kto i jak”, a później tylko potwierdzam swoje teorie. Tym razem było inaczej, co wywołało pewną czytelniczą złość (w najlepszym tego słowa znaczeniu) co, jestem tego pewna, spowoduje, że zapamiętam ten tytuł na długo. Dałam się zwodzić bohaterom, popłynęłam wraz z nurtem wydarzeń, a nielinearna narracja sprawiła całkowite zatracenie w lekturze! I zakończenie… tadaaam… nic nie powiem! 🤣😂
„Sześć powodów by umrzeć” zdecydowanie wpada na moją, raczej krótką, listę najlepszych thrillerów 🤩
Poza tym, chyba warto mieć chociaż jeden powód by umrzeć? Czyż nie?
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.
„Podobno prawda jest tylko jedna, a wszystko zależy jedynie od jej interpretacji. Czyż nie?”
Miriam Macharow znika w dniu czwartej rocznicy swojego ślubu. Jej samochód zostaje odnaleziony pół roku później, na terenie opuszczonej fabryki, a w nim częściowo spalone zwłoki kobiety. Mąż Miriam jest pewien, że to ona i rozpoczyna przygotowania do pogrzebu. Jednak siostra...
2024-02-07
2024-02-06
2024-01-22
2024-01-10
„Człowiek musi mieć wspomnienia, bez nich nie istnieje, jest pusty.”
Dziennikarz Rafał Terlecki otrzymuje informację o szkole nielegałów, która funkcjonowała w pobliżu jego rodzinnego Wolsztyna. Dziennikarskie śledztwo szybko wchodzi na niebezpieczne tory. Okazuje się że sprawa jest niezwykle delikatna i życie Terleckiego jest zagrożone. Ten jednak nie odpuszcza i z narażeniami życia dąży do rozwiązania sprawy, która prowadzi na najwyższe szczeble polityczne.
„Ludzie nieustannie rozprawiający o patriotyzmie i Bogu często mają na sumieniu bardzo nieładne uczynki.”
„Fabryka szpiegów” to najnowsza książka autorstwa Piotra Gajdzińskiego. Ponownie głównym bohaterem jest dziennikarz Rafał Terlecki, ale każdy z tomów to właściwie osobna historia i można je czytać zupełnie niezależnie od siebie. Historia przedstawiona tutaj jest niezwykle ciekawa. Sięga bowiem 1945 roku, kiedy w jednym z wielkopolskich pałaców utworzono szkołę nielegałów. Okazuje się, że działania Sowietów, które miały miejsce tak wiele lat temu, rezonują w teraźniejszości, a obudzeni szpiedzy stają się bardzo niebezpieczni.
Tak jak poprzednie tytuły autorstwa Piotra Gajdzińskiego czyta się świetnie. Historia wciąga od pierwszych stron, a kilka sprawnych zwrotów akcji zaskakuje tak bardzo, że ciężko odłożyć lekturę na później. Mamy tu rosyjskich szpiegów, wielką politykę, wielkie biznesy, niebezpieczne układy na najwyższych szczeblach. Mamy bohaterów, których już znamy i tych zupełnie nowych. Trochę kryminału, trochę sensacji i szczypta thrillera. Setki wypalonych papierosów i …alkohole z najwyższej półki 😉😎
Wydaje mi się, że to najlepszy tytuł autora, ale chyba o każdej jego książę tak mówię, więc najwyraźniej mam do niego słabość 😉😂
Lubię po prostu sprawnie napisane historie, które wciągają tak bardzo, że zapominamy o otaczającym nas świecie.
Rozrywka w najlepszym wydaniu! Polecam!
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Muza.
„Człowiek musi mieć wspomnienia, bez nich nie istnieje, jest pusty.”
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toDziennikarz Rafał Terlecki otrzymuje informację o szkole nielegałów, która funkcjonowała w pobliżu jego rodzinnego Wolsztyna. Dziennikarskie śledztwo szybko wchodzi na niebezpieczne tory. Okazuje się że sprawa jest niezwykle delikatna i życie Terleckiego jest zagrożone. Ten jednak nie odpuszcza i z...