rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Bardzo dobra książka na poprawę humoru. Lekka, zabawna, bardzo dobrze napisana, z wyrazistymi postaciami, sparodiowanymi w ten idealny, nieprzesadzony sposób. I z fragmentami, które niepostrzeżenie mogą się później zaplątać do codziennej rozmowy.

Bardzo dobra książka na poprawę humoru. Lekka, zabawna, bardzo dobrze napisana, z wyrazistymi postaciami, sparodiowanymi w ten idealny, nieprzesadzony sposób. I z fragmentami, które niepostrzeżenie mogą się później zaplątać do codziennej rozmowy.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Wbrew temu, co sugeruje opis, treść książki nie skupia się na staraniach tytułowego marzyciela, by spełnić swoje marzenie o odnalezieniu mitycznego miasta. Ten motyw został potraktowany jakby po macoszemu i stanowi ledwie początek fabuły. Niestety, po skończonej lekturze zaczęłam się zastanawiać czy nie wyszłoby powieści na korzyść, gdyby w tym momencie się zakończyła.

Autorka przedstawia trzy wątki główne: tytułowego marzyciela Strange'a - bibliotekarza, speca od historii o zaginionym mieście, młodego alchemika Nero oraz dysponującej niezwykle dramatyczną mocą Sarai. Daje to trzy odmienne perspektywy na problem, wokół którego koncentruje się fabuła. W teorii więc konflikt, który dzięki temu powstaje, powinien zachęcać czytelnika do wyboru strony, której kibicuje, i z zapartym tchem śledzenia, czy jego obstawienie było słuszne. Tak się niestety nie dzieje. Postaci głównych bohaterów są mdłe, pozbawione głębi, trudno przejmować się ich losem. Najkorzystniej w tym zestawieniu wypada Nero, praktycznie pozbawiony zalet innych niż inteligencja i wytrwałość, narcystyczny, egoistyczny, nieskory do rewizji własnych poglądów, ale jednak próbujący sprostać oczekiwaniom, jakie mają wobec niego bliscy, przerażony myślą, że ktoś odkryje jego sekret. Natomiast zarówno Strange, jak i Sarai, których historia zajmuje zdecydowanie więcej miejsca, są po prostu... hm, nudni. Pozbawieni wad. Niby mają jakąś przeszłość, problemy. Niby ona jest nieśmiała i delikatna, a on uparty, z wielką wyobraźnią. Ale jakoś to... nieprzekonujące. Prawdę mówiąc w pewnym momencie kontynuowałam lekturę już nie z jakiejkolwiek troski o ich los czy ciekawości, co się stanie, ale ze zwykłego uporu, ew. dla jednej z postaci tła, o której co prawda również nie można było wiele powiedzieć, ale przynajmniej jej historia była ciekawa.

Fabuła. Kolejny problem. Jak już wspomniałam, to, co sugeruje wydawca, jest jedynie samym początkiem historii, ale przecież wszyscy wiemy, że głównemu bohaterowi uda się dopiąć swego. Później przez chwilę tkwimy w lekkim napięciu, usiłujemy się domyślać, jakie to wydarzenie sprawiło, że miasto nagle jakby zapadło się pod ziemię. Później wraz z bohaterami docieramy do rzeczonego miasta iiii.... koniec. Choć właśnie tutaj akcja powinna coraz bardziej się rozkręcać, pojawia się stagnacja. Praktycznie nic się nie dzieje, przedstawione wydarzenia nie wnoszą nic do fabuły, nieraz bezsensownie rozwleczone (opis konsumpcji ciasta na 3 rozdziały). Chyba, że ktoś liczył na kiepski romans z typu ,,miłość od pierwszego wejrzenia, prawdziwa i aż do śmierci, co z tego, że kompletnie się nie znamy". Gdzieś tam wrzucane są kolejne elementy układanki, ale nie zaskakują w najmniejszym stopniu, czytelnik przyjmuje je jak rozwiązanie równania. A zakończenie... odniosłam wrażenie, że w pewnym momencie autorka sama stwierdziła, że starczy tego dobrego, i ni z gruszki ni z pietruszki dostaliśmy takie oto cudo, po którym jedyną reakcją jest lekkie uniesienie brwi i spokojne ,,aha." Czy jest godnym zwieńczeniem budowanej przez coś koło 500 stron piramidy, spleceniem wątków, ciągiem przyczynowo-skutkowym? A gdzie tam. Czy sprawia, że trzeba szybko zamówić kolejny tom? W moim przypadku w żadnym razie.

Świat przedstawiony. Jako, że powieść należy do fantastyki, należałoby ocenić również ten aspekt. Świat jest... ciekawy. Pomysł na zaginione miasto i jego problem - godny pochwały. O reszcie świata co prawda nie jestem w stanie wiele powiedzieć, ponieważ niewiele zostało powiedziane, ale skoro autorka ma możliwość rozjaśnienia paru spraw w innych tomach, a tutaj jasno skupiła się na rzeczonym mieście - nie będę się przyczepiać. Gwiazdka.

I wisienka na torcie - język. Kupiłam tę pozycję, bo napotkałam opinie o rzekomej poetyckości, oniryzmie, prolog też był napisany dobrze, intrygująco. Niestety, wielki zawód. Oniryzm ograniczył się do opisania snów bohaterów, przy czym owego oniryzmu w warstwie językowej ze świecą szukać. Poezji nie dostrzegłam wcale, chyba, że rzekomą "poezją" ktoś określi stosunek narracji do dialogów (bywały całe ciągi rozdziałów bez choćby jednej wymiany zdań). A przy dialogach będąc... nieadekwatność języka do bohaterów. Zawsze poniżany, uciekający do własnego świata Strange wypowiada się jak popularny król szkoły, jeszcze większym zgrzytem była postać wojownika z elitarnego, mitycznego oddziału, teoretycznie zimnokrwistego zabójcy, którego wypowiedzi zdolne są wywołać flashbacki z pogranicza podstawówki i gimnazjum.

Podsumowując, nie polecam. Okładka ładna, pierwszy rozdział ładny, ale na resztę, niestety, szkoda czasu.

Wbrew temu, co sugeruje opis, treść książki nie skupia się na staraniach tytułowego marzyciela, by spełnić swoje marzenie o odnalezieniu mitycznego miasta. Ten motyw został potraktowany jakby po macoszemu i stanowi ledwie początek fabuły. Niestety, po skończonej lekturze zaczęłam się zastanawiać czy nie wyszłoby powieści na korzyść, gdyby w tym momencie się zakończyła....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Z bólem daję takie niskie noty. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że przez większość mojego dzieciństwa Baśniobór był niekwestionowanym #1, dorastałam razem z bohaterami, do całej twórczości Mulla, a zwłaszcza uniwersum magicznych rezerwatów, podchodzę z wielkim sentymentem. Początkowo swój zawód tą pozycją zrzuciłam właśnie na karb sentymentu do starszej serii, jednak po ponownej lekturze Plagi Cieni utwierdziłam się w przekonaniu, że książki niestety bardzo różnią się poziomem. W mojej ocenie najlepszy okres twórczości Mulla przypadł na 3-5 tomy Baśnioboru i Pozaświatowców. Mam nadzieję, że autor jeszcze mnie w tym względzie zaskoczy.

Dobrze, po kolei: po rozdzieleniu w poprzednim tomie wątki Setha i Kendry splatają się jedynie okazjonalnie. Ona stara się przywrócić działanie smoczego azylu, on - odzyskać wolność i odkryć, kim kiedyś był. Brzmi nieźle. Niestety w praktyce fabuła rozdrabnia się na wiele segmentów przywodzących na myśl postać w grze wykonującą poboczne misje, podczas gdy główny cel jedynie majaczy gdzieś w tle. Przy niektórych z nich, zwłaszcza w wątku Kendry, częstokroć pojawia się wątpliwość czemu tak właściwie te misje mają służyć. Także wyzwania, z którymi mierzą się bohaterowie, po wstępnej groźbie rychłej klęski okazują się równą przeszkodą co śpiący policjant na drodze, podobnie łatwą do pokonania i w zasadzie niegroźną dla mocarnych bohaterów.

Zarówno Pozaświatowcy, jak i Baśniobór korzystały ze schematu wprowadzenia młodych protagonistów, którzy jednak, mimo osobistych zalet i talentów, w sporej mierze opierać się musieli na radach i wsparciu otaczających ich dorosłych, bez których, nie licząc pojedynczych sytuacji, niewiele by zrobili. Tutaj pozostały już tylko jego pozory. Bohaterowie wszystko mogą sami, a jak ktoś im towarzyszy, to głównie jako tło. Właściwie można się zastanawiać, po co mnogość postaci, skoro poza symbolicznym wkładem czy pomocą nie robią one nic niezbędnego. I nie mam tu na myśli tylko nowych bohaterów czy najstarszego pokolenia (którego dogodne więżenie/odsyłanie stało się już obowiązkowym punktem rozwoju fabuły tej i poprzedniej serii), ale nawet znane z Baśnioboru takie postaci jak Vanessa, Tanu czy Warren. Inną kwestią jest, że wyraziste dotąd postaci nagle straciły większość określających je cech, płynnie wtapiając się w tło, te natomiast, które tego nie zrobiły, gwałtownie zdziecinniały (choć czymże jest wiek kilku tysięcy lat...), co czyni niektóre dialogi niedorzecznymi.

Podsumowując: gdyby to była pierwsza pozycja autora, raczej nie sięgnęłabym po inne. Może wiek już nie ten, może, po poprzednich książkach po prostu zbyt dobrze wiem, na co stać twórcę i boli ten niewykorzystany potencjał...

Z bólem daję takie niskie noty. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że przez większość mojego dzieciństwa Baśniobór był niekwestionowanym #1, dorastałam razem z bohaterami, do całej twórczości Mulla, a zwłaszcza uniwersum magicznych rezerwatów, podchodzę z wielkim sentymentem. Początkowo swój zawód tą pozycją zrzuciłam właśnie na karb sentymentu do starszej serii, jednak po...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie jest to chyba najlepsza książka autora, ale jeźďźcy, przepraszam, piesi apokralipsy... powiem tak: to wszystko wyjaśnia. To, że jest 2016, a świat jeszcze stoi

Nie jest to chyba najlepsza książka autora, ale jeźďźcy, przepraszam, piesi apokralipsy... powiem tak: to wszystko wyjaśnia. To, że jest 2016, a świat jeszcze stoi

Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka ciekawa, jednak brakuje mi w niej intryg i niespodziewanych zwrotów akcji, które zachwycały mnie w innych powieściach tego autora. Niestety widać też, że podjeżdżające pod miasto rodem z Gwiezdnych Wojen Zeropolis to nie do końca klimaty autora. Mimo wszystko niektóre fragmenty porywające, najciekawsze w serii jak dotychczas, a i następna część zapowiada się bardzo dobrze. Dla fanów twórczości Mulla polecam-nadal jest nadzieja, iż ta seria zbliży się poziomem do Baśnioboru lub Pozaświatowców. Przecież tam też początki nie powalały na kolana:-)

Książka ciekawa, jednak brakuje mi w niej intryg i niespodziewanych zwrotów akcji, które zachwycały mnie w innych powieściach tego autora. Niestety widać też, że podjeżdżające pod miasto rodem z Gwiezdnych Wojen Zeropolis to nie do końca klimaty autora. Mimo wszystko niektóre fragmenty porywające, najciekawsze w serii jak dotychczas, a i następna część zapowiada się bardzo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka ciekawa, jednak brakuje mi w niej intryg i niespodziewanych zwrotów akcji, które zachwycały mnie w innych powieściach tego autora. Niestety widać też, że podjeżdżające pod miasto rodem z Gwiezdnych Wojen Zeropolis to nie do końca klimaty autora. Mimo wszystko niektóre fragmenty porywające, najciekawsze w serii jak dotychczas, a i następna część zapowiada się bardzo dobrze. Dla fanów twórczości Mulla polecam-nadal jest nadzieja, iż ta seria zbliży się poziomem do Baśnioboru lub Pozaświatowców. Przecież tam też początki nie powalały na kolana:-)

Książka ciekawa, jednak brakuje mi w niej intryg i niespodziewanych zwrotów akcji, które zachwycały mnie w innych powieściach tego autora. Niestety widać też, że podjeżdżające pod miasto rodem z Gwiezdnych Wojen Zeropolis to nie do końca klimaty autora. Mimo wszystko niektóre fragmenty porywające, najciekawsze w serii jak dotychczas, a i następna część zapowiada się bardzo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zdecydowanie najlepsza część w serii! Może nie jest to najciekawsza książka Mulla, ale w porównaniu do poprzednich tomów ,,5 królestw" bardzo dobra. Więcej akcji, zdrad, niemożliwych celów-widać, że autor dopiero się rozkręca. I jeszcze powrót na scenę moich ulubionych, obecnie martwych bohaterów z ,,Pozaświatowców"... Polecam i czekam na ostatnią część!

Zdecydowanie najlepsza część w serii! Może nie jest to najciekawsza książka Mulla, ale w porównaniu do poprzednich tomów ,,5 królestw" bardzo dobra. Więcej akcji, zdrad, niemożliwych celów-widać, że autor dopiero się rozkręca. I jeszcze powrót na scenę moich ulubionych, obecnie martwych bohaterów z ,,Pozaświatowców"... Polecam i czekam na ostatnią część!

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Całkiem niezłe spotkanie 2 światów:greckiego, znanego z książek o Percym, i egipskiego, który pojawił się w serii o rodzeństwie Kane. Jednym słowem, opowiadanie godne polecenia, jednak jego pojawienie nieco niweczy moje nadzieje na całą serię o egipskich magach i greckich herosach razem, której zapowiedź pojawiła się na końcu ,,Cienia Węża''.

Całkiem niezłe spotkanie 2 światów:greckiego, znanego z książek o Percym, i egipskiego, który pojawił się w serii o rodzeństwie Kane. Jednym słowem, opowiadanie godne polecenia, jednak jego pojawienie nieco niweczy moje nadzieje na całą serię o egipskich magach i greckich herosach razem, której zapowiedź pojawiła się na końcu ,,Cienia Węża''.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Niestety po przeczytaniu tej powieści zaczynam utwierdzać się w przekonaniu, że nowe książki tego autora są już pisane jakby na siłę. Humor jest nieco drętwy, akcja nie przprawia o szybsze bicie serca, a Apollo swoją ,,wielką przemianę" przechodzi nie wiadomo kiedy. I znowu gadająca broń... Chociaż główny bohater nie jest tak ,,mdły" jak był Magnus, zanim historia się skończy, zdąża stracić większość cech, które czyniły go wyjątkowym. Na koniec dodam, że to mogła być całkiem fajna książka, gdyby fabuła była nieco bardziej dopracowana, a wszelkie psychologiczne fragmenty mniej chaotyczne. Byłoby 5 gwiazdek ale początki Apollina trzeba docenić:)

Niestety po przeczytaniu tej powieści zaczynam utwierdzać się w przekonaniu, że nowe książki tego autora są już pisane jakby na siłę. Humor jest nieco drętwy, akcja nie przprawia o szybsze bicie serca, a Apollo swoją ,,wielką przemianę" przechodzi nie wiadomo kiedy. I znowu gadająca broń... Chociaż główny bohater nie jest tak ,,mdły" jak był Magnus, zanim historia się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Prawdę mówiąc spodziewałam się czegoś lepszego. Za krótkie, za mało akcji, dialog też na dość przeciętnym poziomie...

Prawdę mówiąc spodziewałam się czegoś lepszego. Za krótkie, za mało akcji, dialog też na dość przeciętnym poziomie...

Pokaż mimo to


Na półkach:

Galbatroix był znienawidzonym tyranem, do jego obalenia dążono przez całą serię, a Paolini uśmiercił go już w połowie książki. I właśnie do tego momentu fabuła jest najlepsza, praktycznie pozbawiona widocznych w poprzednich tomach ,,rozwleczeń''. Dalej są już tylko pożegnania, wzruszające scenki itd.

Galbatroix był znienawidzonym tyranem, do jego obalenia dążono przez całą serię, a Paolini uśmiercił go już w połowie książki. I właśnie do tego momentu fabuła jest najlepsza, praktycznie pozbawiona widocznych w poprzednich tomach ,,rozwleczeń''. Dalej są już tylko pożegnania, wzruszające scenki itd.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Ostatnia (jak na razie) część serii jest całkiem inna niż dotychczasowe. Will nie jest już młodym, beztroskim chłopakiem, lecz mężczyzną w średnim wieku, zmagającym się z depresją i ogarniętym palącą żądzą zemsty. Zmienia się to dopiero wtedy, gdy zobowiązuje się on być mentorem nieposłusznej, a czasem nawet bezczelnej córki swoich najlepszych przyjaciół. Akcja, może nie tak wartka jak w pozostałych tomach, jest interesująca. Książka może być dobrym zakończeniem przygód Willa Treaty, ale byłaby też doskonałym początkiem całkiem nowej serii.

Ostatnia (jak na razie) część serii jest całkiem inna niż dotychczasowe. Will nie jest już młodym, beztroskim chłopakiem, lecz mężczyzną w średnim wieku, zmagającym się z depresją i ogarniętym palącą żądzą zemsty. Zmienia się to dopiero wtedy, gdy zobowiązuje się on być mentorem nieposłusznej, a czasem nawet bezczelnej córki swoich najlepszych przyjaciół. ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Opis na okładce ciekawy. Początek też może być. Ale potem... Akcji właściwej śladowe ilości, reszta stron zapchana przez opisy co też on czuł jak ją widział i jak to się całowali. Zdecydowanie nie polecam.

Opis na okładce ciekawy. Początek też może być. Ale potem... Akcji właściwej śladowe ilości, reszta stron zapchana przez opisy co też on czuł jak ją widział i jak to się całowali. Zdecydowanie nie polecam.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Moim zdaniem najmniej porywająca książka Riordana. Bohaterowie, a w szczególności Magnus, ledwie naszkicowani, wydarzenia niespójne, humor wydaje się, poza paroma wyjątkami, zrobiony na siłę. I jeszcze gadający miecz... a nazwy rozdziałów? W porównaniu do serii o Percym lub rodzeństwie Kane są beznadziejne. Juz lepsze byłyby numery. Poza tym autor jedzie, niestety, stworzonymi przez siebie wczesniej schematami. Jednak nie mogę stwierdzic, że książka nie miała dobrych stron. Ciekawie zapowiadał się wątek z Annabeth, która nie irytowała mnie tak jak w innych powieściach. W miarę niezłe było też zakończenie. Ale niestety nie jest to poziom,na jakim były wcześniejsze powieści tego autora.

Moim zdaniem najmniej porywająca książka Riordana. Bohaterowie, a w szczególności Magnus, ledwie naszkicowani, wydarzenia niespójne, humor wydaje się, poza paroma wyjątkami, zrobiony na siłę. I jeszcze gadający miecz... a nazwy rozdziałów? W porównaniu do serii o Percym lub rodzeństwie Kane są beznadziejne. Juz lepsze byłyby numery. Poza tym autor jedzie, niestety,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciekawe i emocjonujące, choc niestety nieco przewidywane zakończenie serii. Jedynym minusem była przesadzona ilość wątķów romantycznych, przez co niektóre rozdziały wyglądały jak wycięte z Romea i Julii.

Ciekawe i emocjonujące, choc niestety nieco przewidywane zakończenie serii. Jedynym minusem była przesadzona ilość wątķów romantycznych, przez co niektóre rozdziały wyglądały jak wycięte z Romea i Julii.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Niezła, lecz niestety wątek Percy'ego w Tartarze bywa monotonny.

Niezła, lecz niestety wątek Percy'ego w Tartarze bywa monotonny.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Niestety jest to najmniej wciągająca i zaskakująca książka autorstwa Brandona Mulla, jaką czytałam. Choć narracja jest niezła, ogólny obraz burzy nudna fabuła, przeznaczona raczej dla młodszych czytelników.

Niestety jest to najmniej wciągająca i zaskakująca książka autorstwa Brandona Mulla, jaką czytałam. Choć narracja jest niezła, ogólny obraz burzy nudna fabuła, przeznaczona raczej dla młodszych czytelników.

Pokaż mimo to


Na półkach:

ideał. 10/10

ideał. 10/10

Pokaż mimo to


Na półkach:

I ponownie Brandon Mull pokazuje, że, w przeciwieństwie do początków, zakończenia serii wychodzą mu świetnie. Szybka akcja, liczne, niespodziewane zwroty, nieco wzruszające zakończenie, brak zbyt wielu wątków romantycznych...zalet można by wymienić wiele. Młodszym czytelnikom niektóre fragmentu mogą wydać się nużące, jednak według mnie pozwalają one po prostu jeszcze lepiej poznać bohaterów.

I ponownie Brandon Mull pokazuje, że, w przeciwieństwie do początków, zakończenia serii wychodzą mu świetnie. Szybka akcja, liczne, niespodziewane zwroty, nieco wzruszające zakończenie, brak zbyt wielu wątków romantycznych...zalet można by wymienić wiele. Młodszym czytelnikom niektóre fragmentu mogą wydać się nużące, jednak według mnie pozwalają one po prostu jeszcze lepiej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Doskonałe zakończenie serii. To książka, którą można czytać wiele razy, ciągle od nowa wczuwając sie w genialny klimat.

Doskonałe zakończenie serii. To książka, którą można czytać wiele razy, ciągle od nowa wczuwając sie w genialny klimat.

Pokaż mimo to