Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Najlepszy debiut jaki czytałem od czasów pierwszego opowiadania o Wiedźminie prawie 40 lat temu. Pani Szczubełek awansowała na pierwsze miejsce w rankingu pisarzy, których będę obserwował z najwyższą uwagą. Co za potencjał!!!

Najlepszy debiut jaki czytałem od czasów pierwszego opowiadania o Wiedźminie prawie 40 lat temu. Pani Szczubełek awansowała na pierwsze miejsce w rankingu pisarzy, których będę obserwował z najwyższą uwagą. Co za potencjał!!!

Pokaż mimo to

Okładka książki Rubieże Rzeczywistości. Antologia. Tom 1 Maja Baranowska, Jarosław Boryś, Kamil Bury, Przemysław R. Cichoń, Kamila Ciołko-Borkowska, Tomasz Fąs, Jacek Fleiszfreser, Janusz Jurgielewicz, Przemysław Karasinski, Marek Kolender, Marcin Kowal, Dariusz Kraszewski, Adam Kreczmański, Marek Myszograj, Piotr Niwa, Joanna Nowakowska, Maja Podolska, Piotr Prokopowicz, Karol Senator, Katarzyna Soja, Wojciech Terlecki, Paweł Użwa, Robert Zawadzki
Ocena 7,4
Rubieże Rzeczy... Maja Baranowska, Ja...

Na półkach: ,

Dawno temu postanowiłem nie pisać opinii, bo to subiektywna sprawa i czasami dostawałem po uszach od zakochanych forumowiczów. No ale teraz nie zdzierżę. Takiego poziomu grafomaństwa słowa pisanego, zaprawdę, dawno nie doświadczyłem. Ja rozumiem, że początki są trudne, ale zebrać takie wypociny w jednym tomie i jeszcze naciągać na ich kupno - szczyt marketingu. Pseudofilozoficzne wynurzenia przeplatane mruganiem do czytelnika, że coś tam głębiej jest okraszone przewidywalnymi zakończeniami... Ani to straszy, ani zachwyca. NUDA, panie, nuda i grafomaństwo. Nic tam nie znalazłem, co by mnie odwiodło od dania wyrazu mojemu niezadowoleniu. Dlatego, zaprawdę powiadam Wam, zastanówcie się razy trzy przed wydaniem ciężko zarobionych pieniędzy na ten tomik (?) pozycję na półce (?) - sam nie wiem jak to nazwać...
Edit.
Po napisaniu tej recenzji odezwał się do mnie wielce oburzony autor kilku opowiadań z tego tomiku, nawyzywał od hejterów i chamów, za nic mając, że po to portal udostępnia możliwość oceny - zarówno niskiej jak i wysokiej - i przyznaje każdemu prawo do takowej opinii. Niespełniony ten i wielce urażony pisarz nawkładał mi, że nie mam prawa oceniać rezultatów wysiłku jego i innych, polecił mi samemu napisać i w konkursie wystartować. Światły ten literat w swym oburzeniu trzasnął drzwiami konwersacji - niskiego niestety poziomu z jego strony, gdyż nie popisał się ani erudycją, ani polotem w inwektywach, zapominając jednakoż, że to właśnie uniżony jest autorem powyższej opinii i jako jedyny może do niej dołożyć, lub ją zmieniać wedle życzenia swego. Nie przytoczę miana tegoż autora, aby nie być posądzony o reklamę (lub antyreklamę) - w swojej pierwszej wiadomości był pewien swej anonimowości, nie doceniając przenikliwości mojej i pasji poznania - co trudne nie było, gdyż wiele śladów do swojej tożsamości w internecie i na portalu naszym pozostawił. Dlatego edytuję opinię swoją ku przestrodze: bacz drogi czytelniku i użytkowniku tego portalu, aby w swojej ocenie innych dorobku, nie nastąpić na odcisk pisarza niespełnionego, któren za nic ma twoje prawo do oceny jego twórczości i niedoceniania wysiłku twórczego. Aż strach się bać, czy aby w progu nie stanie w dłoni dzierżąc pióro stalowe z niebezpiecznym błyskiem w oku, boć przecież ujmę wielką mu uczyniłem.
Reasumując: pomimo obaw podtrzymuję opinię swoją - trzymajcie się od tej książki z dala, gdyż nigdy nie wiadomo, czy aby więcej tam autorów takich, co być może research w internetach właśnie robią adresu mego poszukując :) . Nie to abym bał się, bo przecież bywały już na moje życie zakusy, ale to ze strony czytających księgę Mahometa i w sumie im się nie udało - nie żeby się nie starali. Dlatego myślę, że nie będę pod samochód zaglądać na zakupy jadąc, ani strzelawki po dziadku - zasłużonym akowcu - rozkonserwowywać. No ale pozostali opiniodawcy - ku przestrodze...

Dawno temu postanowiłem nie pisać opinii, bo to subiektywna sprawa i czasami dostawałem po uszach od zakochanych forumowiczów. No ale teraz nie zdzierżę. Takiego poziomu grafomaństwa słowa pisanego, zaprawdę, dawno nie doświadczyłem. Ja rozumiem, że początki są trudne, ale zebrać takie wypociny w jednym tomie i jeszcze naciągać na ich kupno - szczyt marketingu....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Obiecałem opisać cykl po jego przeczytaniu i z żalem, ale słowa dotrzymam.
Dlaczego z żalem? Bo muszę zrewidować swoje oczekiwania i strącić z mojego piedestału coś, co prawie całe moje dorosłe życie hołubiłem za uszami.
Moje pierwsze zetknięcie z Ksinem przypada na początek lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, gdy w me rączki wpadła maleńka książeczka z infantylną okładką. To było jak iluminacja. Połknąłem i przez lata wracałem niejednokrotnie właściwie znając ją na pamięć. Udało mi się nawet zgromadzić trzy następne tomiki, dokonując wręcz ekwilibrystyki zakupowej. Dlatego, gdy ukazał się pierwszy tom uzupełnionego i poprawionego przez autora cyklu o Ksinie, kupowałem poszczególne tomy i odkładałem ich czytanie do pozyskania ostatniej części, śliniąc się tylko i unikając wzrokiem tej części półki, na której stały.Trwało to TRZY lata, dlatego moje oczekiwania były naprawdę wysokie, a wola wystawiona na bardzo ciężką próbę.
Dlatego teraz mam olbrzymią nieprzyjemność napisać to co właśnie czytacie (albo i nie, tylko plusika klikacie, trudno). Jestem zawiedziony, straszliwie. Mam wrażenie, że te książki, które wyszły lata temu napisał całkowicie inny autor. I nie chodzi tu o dojrzałość twórczą, tylko pomysł, rytm i soczystość treści. To co teraz dostaliśmy, to - szczególnie w stosunku do linii czasu Ksina jako koczownika - jawi mi się jako bajania starca snującego opowieść nad dymem ogniska, pełną patosu i howardowskiego zapożyczenia z Conana. Jak gdyby dwóch autorów napisało dwie oddzielne powieści, połączone postacią głównego gieroja, różne w przekazie, formie i stylistyce. Ten dysonans totalnie pozbawił mnie przyjemności powrotu do mojego ukochanego kotołaka. I tyle.
Z ciężkim sercem, ale nie polecam tego sześciopaka nikomu. Polecam za to poprzednie książeczki wydane ponad ćwierć wieku temu. O ile ktoś je jeszcze znajdzie. Ja mam i jestem z tego powodu szczęśliwy.

Obiecałem opisać cykl po jego przeczytaniu i z żalem, ale słowa dotrzymam.
Dlaczego z żalem? Bo muszę zrewidować swoje oczekiwania i strącić z mojego piedestału coś, co prawie całe moje dorosłe życie hołubiłem za uszami.
Moje pierwsze zetknięcie z Ksinem przypada na początek lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, gdy w me rączki wpadła maleńka książeczka z infantylną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przeczytałem.
Harry Dresden walczy o ocalenie świata.
Znowu.
Przeciwników ma złych i potężnych, że aż strach.
Znowu.
W jego otoczeniu straty muszą być.
Znowu.
Dziesiąty tom jego przygód.
Jedyna nowość - na ostatniej stronie zasugerował Autor, że Harry D. sobie pociupciał :)))
Nie, no czepiam się, bo książka zła nie jest i dla fanów serii będzie smakowita, ale to już 10-ty tom pisanej pod sztancą historii. ZNOWU.
To już chyba taka moda tam, za wielką wodą, na seriale i cykle literackie tworzone według sprawdzającego się schematu, z delikatnym napomnieniem, że tam głębiej coś większego się czai.
Jak zawsze narzekam, tak teraz jestem kontent, że ta historia wychodzi z częstotliwością jednej książki na rok. Bo częściej to bym dostał niestrawności...
Chwalmy Autora i Wydawnictwo za te drobne dary! :)))

Przeczytałem.
Harry Dresden walczy o ocalenie świata.
Znowu.
Przeciwników ma złych i potężnych, że aż strach.
Znowu.
W jego otoczeniu straty muszą być.
Znowu.
Dziesiąty tom jego przygód.
Jedyna nowość - na ostatniej stronie zasugerował Autor, że Harry D. sobie pociupciał :)))
Nie, no czepiam się, bo książka zła nie jest i dla fanów serii będzie smakowita, ale to już 10-ty...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trzy mikropowieści składające się na cykl.
Zacznę od tego, że Pan Sapkowski jest moim najulubieńszym polskim pisarzem fantasy od czasu, gdy przeczytałem w miesięczniku Fantastyka jego pierwsze opowiadanie o Geralcie jakieś 35 lat temu i nic tego nie zmieni. Dlatego dla Pana Zambocha stworzyłem nową kategorię: Najulubieńszy Pisarz Fantasy z Czech! Bo nie mogę detronizować Mistrza mego :) Nie jestem obiektywny, bo każda nowa pozycja Autora "Sierżanta" jest przyjmowana przez mnie z drżeniem podrobów i szumem w przestrzeni międzyczaszkowej, dlatego nie będę silił się na opisywanie "Ostatni...". Po prostu czuję, że potargała mi flaki jak wichura grzywkę Presleya, a drżenie moich niezaspokojonych kolan podczas odkładania książki na półkę godne jest zapisania w annałach sejsmologii. JESZCZE! Dlaczego wydawnictwa w Polsce tak wolno wydają twórczość tego Pana!!??!! To jak z czekoladą albo alkoholem, zawsze kończą się za szybko i nie wiadomo kiedy, a kupić nie ma gdzie, bo pora późna... Nic więcej nie napiszę, idę płakać w kącie i jak narkoman tęsknić za następną dawką...
Żałosne, ale co zrobić...

Trzy mikropowieści składające się na cykl.
Zacznę od tego, że Pan Sapkowski jest moim najulubieńszym polskim pisarzem fantasy od czasu, gdy przeczytałem w miesięczniku Fantastyka jego pierwsze opowiadanie o Geralcie jakieś 35 lat temu i nic tego nie zmieni. Dlatego dla Pana Zambocha stworzyłem nową kategorię: Najulubieńszy Pisarz Fantasy z Czech! Bo nie mogę detronizować...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W pełni zasłużona "siódemka" :)
No panie, rąbią się, aż wióry lecą na progi Walhalli! Nasza głównobohaterska wonderwoman wymiata wrażych najemników na pęczki, wiernie jej sekunduje qmpli kilku i staronordyccy bogowie się temu przypatrują, klaskając kiedy trzeba i nie trzeba :) Rzeź mociumpanie i rąbanka jak u masarza we wiosce, zwały trupów okraszone wynurzeniami popapranej od dzieciństwa psychopatki, magia i snajperki, akcja i łzawe odniesienia do abnormalnego dzieciństwa, trolle czyszczące corpus delicti do cna i przepychanki z Odynem. Miszmasz jakich mało gdzie indziej szukać! Świetna kontynuacja tomu pierwszego, akcja wartka jak woda potoku spływającego z lodowca i wreszcie wyjaśnienie, kto zrobił takie kuku w mózg głównej postaci i dlaczego. No i teraz na tomy następne zemsta została - jakże smakowicie. Czekam z utęsknieniem :)

W pełni zasłużona "siódemka" :)
No panie, rąbią się, aż wióry lecą na progi Walhalli! Nasza głównobohaterska wonderwoman wymiata wrażych najemników na pęczki, wiernie jej sekunduje qmpli kilku i staronordyccy bogowie się temu przypatrują, klaskając kiedy trzeba i nie trzeba :) Rzeź mociumpanie i rąbanka jak u masarza we wiosce, zwały trupów okraszone wynurzeniami popapranej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tom drugi i znowu siedem gwiazdek. Bardzo dobra kontynuacja cyklu, lekko przewidywalna, ale to wcale nie umniejsza "dobroci" czytania. Twarda militarna SF, z dodatkiem zwykłego ludzkiego szczęścia i rozsądku, które tworzą fabułę opartą nie tylko na Obcych, walce i sprzęcie robiącym bum i zzziu. Nic nie będę spojlerował, po prostu polecę ten cykl i już :) Ja się jeszcze nie zawiodłem na Autorze, czyta się gładko, szybko i miło :)

Tom drugi i znowu siedem gwiazdek. Bardzo dobra kontynuacja cyklu, lekko przewidywalna, ale to wcale nie umniejsza "dobroci" czytania. Twarda militarna SF, z dodatkiem zwykłego ludzkiego szczęścia i rozsądku, które tworzą fabułę opartą nie tylko na Obcych, walce i sprzęcie robiącym bum i zzziu. Nic nie będę spojlerował, po prostu polecę ten cykl i już :) Ja się jeszcze nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

No tom zadowolniony, mocium panie!!!
Akcja, pomysł, wykonanie nie pozwoliły mi na spanie, na odkładanie, czy przerywanie! Połkłem w całej masie naraz, no i teraz mam ambaras. Jak opisać tę pozycję, by nie zdradzić, nie przedobrzyć, nie przesłodzić i przepieprzyć :)
Jest tam wszystko, co być powinno, szybka akcja, polscy (i nie tylko) specjalsi, kosmos, Luna i obcy. Czyli SF pełną gębą! I teraz to co najważniejsze - ogarnął mnie strach. Strach przed wizją Nowego Ładu do którego zdążamy wielkimi krokami, do wyczesanego i zaciśniętego w okowach praw i regulacji, ogłupionego mediami i dziwnie pojętą wolnością człowieka w Europie, do dzikiego religijnego fanatyka, który z biedy po załamaniu rynków ropy poszedł w stronę ekstremalnego islamu opartego na prawach szariatu, do oderwanych od ludzi polityków i korporacji, do mocarstwowości nowej Rosji i Chin. To wszystko zaczyna się na naszych oczach! Autor poszedł po prostu kroczek dalej, wyciągnął z obecnej sytuacji wnioski i przedstawił - przerażającą w swojej prostocie i geniuszu - wizję. Czyli zrobił to co inni wielcy twórcy SF. Odkrył przyszłość :) A jak my to odbierzemy i co z tym zrobimy - to już insza inszość - jak mawiał klasyk. Grzędowicz jako Autor jest na mojej liście Top SF niezwykle wysoko i ta książka tylko umacnia jego pozycję. Zaprawdę polecam.

No tom zadowolniony, mocium panie!!!
Akcja, pomysł, wykonanie nie pozwoliły mi na spanie, na odkładanie, czy przerywanie! Połkłem w całej masie naraz, no i teraz mam ambaras. Jak opisać tę pozycję, by nie zdradzić, nie przedobrzyć, nie przesłodzić i przepieprzyć :)
Jest tam wszystko, co być powinno, szybka akcja, polscy (i nie tylko) specjalsi, kosmos, Luna i obcy. Czyli SF...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Epopeja. Legendy fantasy Paolo Bacigalupi, Trudi Canavan, Orson Scott Card, Kate Elliott, Robin Hobb, Nora K. Jemisin, Mary Robinette Kowal, Ursula K. Le Guin, Juliet Marillier, Melanie Rawn, Patrick Rothfuss, Brandon Sanderson, Carrie Vaughn, Tad Williams, praca zbiorowa
Ocena 6,7
Epopeja. Legen... Paolo Bacigalupi, T...

Na półkach: ,

Nie polecam tej knigi nikomu, kto nie ma czasu na czytanie!
Rozwalił mnie ten zbiór opowiadań na łopatki. Jest tak wspaniały, bo przypomniał mi cykle czytane lata temu i spowodował, że po przeczytaniu każdego z opowiadań sięgałem po cykle danych autorów i czytałem obłędnie wszystko od początku! Moorcock, Hobb, Williams, Le Guin, Card, Rothfuss, Sanderson, Jesmin, Canavan - przypomniałem sobie wszystko co mam na półkach! Obłęd! Aż mnie oczęta zasłabowały! Nigdy więcej takich zbiorów, bo mi życie uciekło nie wiem nawet kiedy. Małmazja!!!

Nie polecam tej knigi nikomu, kto nie ma czasu na czytanie!
Rozwalił mnie ten zbiór opowiadań na łopatki. Jest tak wspaniały, bo przypomniał mi cykle czytane lata temu i spowodował, że po przeczytaniu każdego z opowiadań sięgałem po cykle danych autorów i czytałem obłędnie wszystko od początku! Moorcock, Hobb, Williams, Le Guin, Card, Rothfuss, Sanderson, Jesmin, Canavan -...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Chaos, Panie, totalny chaos!!!
Nie dam nawet pół gwiazdki więcej, bo nie ma za co. Pan Biedrzycki wyciągnął z szuflady rozdziały odrzucone w poprzednich tomach, spiął je zakończeniem i wydał całkowicie bezsensowną książeczkę, wprowadzającą totalne zamieszanie u czytającego, a nie wnoszącą nic do całości trylogii, może poza zakończeniem (ostatni rozdział w sumie). Pierwszy tom wyszedł w 2014, drugi w 2015, a teraz w trzecim każdy rozdział to jakaś zapchajdziura z poprzednich tomów! Co ja jestem, badacz literatury? Że mam latać do tekstów źródłowych, aby zrozumieć, co światły autor chce mi przekazać? I jeszcze na bezczela, pod koniec tomiku wydaje dodatek z chronologią zdarzeń - ten rozdział z tego tomu, następny z tamtego, itd... Przeczytawszy te dwie pozycje autora swego czasu, byłem zadowolony, ale nie na tyle zachwycony, żeby pamiętać niuanse czy postacie niepierwszoplanowych bohaterów i wydarzeń ze szczegółami!!! Dlatego tom trzeci miałem pizgnąć w kąt w okolicach 50% książki i wtedy odkryłem "Dodatek A". Zmęczyłem to wszystko, odgrzewając sobie poprzednie tomiki, ale to mi tylko zepsuło smak, i jak to z odgrzewanymi daniami - spowodowało absmak wraz ze zniechęceniem do autora i całości projektu. Reasumując: ja - choć kocham Zonę i lubam Metro 2033 - deklaruję wszem i wobec, że Pan Bartłomiej Biedrzycki, pomimo swojego niewątpliwego polotu pisarskiego (wraz ze swoją koleżanką od chaosu- Panią Węcławek) trafia na moją listę niekupowalnych autorów, Kompleks 7215 z przyległościami zaś odchodzi w niepamięć i zostaje dożywotnim "półkownikiem". Ament.

Chaos, Panie, totalny chaos!!!
Nie dam nawet pół gwiazdki więcej, bo nie ma za co. Pan Biedrzycki wyciągnął z szuflady rozdziały odrzucone w poprzednich tomach, spiął je zakończeniem i wydał całkowicie bezsensowną książeczkę, wprowadzającą totalne zamieszanie u czytającego, a nie wnoszącą nic do całości trylogii, może poza zakończeniem (ostatni rozdział w sumie). Pierwszy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Marsjanie atakują!!!
Nie te zielone ludziki z lat "złotego wieku SF", tylko z krwi i kości ziemskich szumowin i najemników. Kontynuacja tomu pierwszego na poziomie niezmienionym, co jest dużym plusem, bo i klimat trzyma poziom i standard military SF nie spada. Bardzo udany debiut w odsłonach dwóch jak dotychczas. Podwyższyłem ocenę o jedną gwiazdkę, bo i tomik większy i akcja się ciekawie rozwija, ale też muszę pewne rzeczy zganić. Niestety Autor nie ustrzegł się komiksowego bohaterstwa głównej postaci. Jest zbyt doskonała, nawet jak jej mordę obiją - sorki- twarzyczkę zdefasonują (brzmi bardziej poprawnie), to i tak w następnej scenie narysowana jest grubą i wyraźną kreską oraz jaskrawymi kolorami. Niezniszczalna i niestety niepokonana w rezultacie, przez to mniej ludzka i zbyt hapiendowa. Mogłaby ją choć raz jeden na akcji rozboleć głowa z powodu "tych dni" na przykład... :))
Wiem, czepiam się, ale niestety postacie są pomimo egzoszkieletów i wypasionych strzelawek, czy innych zabawek krocząco-latających, mocno nierzeczywiści i mało "ludzcy". Ciężko się czytelnikowi z kimkolwiek utożsamić i polubić, a przecież to właśnie ciągnie do każdej książki. Tak mi się wydaje... Choć pewnie się mylę, bo ekspert ze mnie żaden, a dzisiaj wyjątkowo od rana boli mnie głowa.
:))))))))))

Marsjanie atakują!!!
Nie te zielone ludziki z lat "złotego wieku SF", tylko z krwi i kości ziemskich szumowin i najemników. Kontynuacja tomu pierwszego na poziomie niezmienionym, co jest dużym plusem, bo i klimat trzyma poziom i standard military SF nie spada. Bardzo udany debiut w odsłonach dwóch jak dotychczas. Podwyższyłem ocenę o jedną gwiazdkę, bo i tomik większy i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nowy, młody Twórca na naszej scenie SF. Dziennikarz i publicysta - spodobała mi się jego książka właściwie od pierwszej strony, choć początek historyi kolonizacji Marsa był zdrowo naciągany. Nie mniej jednak książka przypomniała mi film "Pamięć absolutna" z 1990 roku w reż. Paula Verhoevena. W odróżnieniu od nowej ekranizacji z 2012, posiadała oprócz niedoróbek i śmiesznej grafiki komputerowej niezaprzeczalny walor - klimat. Taki klimat ma również powieść Autora, odpowiednią dawkę militariów i przemocy, ale rówież taktyki i myślenia, czyta się bardzo gładko i nawet zaciekawia. Jestem pod wrażeniem debiutu w SF i zabieram się za tom drugi. Dobre, bo Polskie - chciałoby się napisać. Ja dodam, dobre bo świeże :))) Polecam z czystym sumieniem.

Nowy, młody Twórca na naszej scenie SF. Dziennikarz i publicysta - spodobała mi się jego książka właściwie od pierwszej strony, choć początek historyi kolonizacji Marsa był zdrowo naciągany. Nie mniej jednak książka przypomniała mi film "Pamięć absolutna" z 1990 roku w reż. Paula Verhoevena. W odróżnieniu od nowej ekranizacji z 2012, posiadała oprócz niedoróbek i śmiesznej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Skusiłem się na klasykę, bo wydali całą trylogię w jednej grubaśnej knidze. Oczywiście przypomnienie sobie po latach i setkach przeczytanych książek było praktycznie niemożliwe, dlatego przeczytało mi się prawie jak zupełna nowość :) Trącące myszką, ale zawsze to nowe doświadczenie prawie. Zaprawdę polecam to wydanie, choć wizja świata totalnie informatycznego z funkcjonującymi jako osobowości SI oraz wiecznie naćpanym społeczeństwem budzi pewien niepokój, bo wygląda jak przepowiednia. Zarówno w sferze socjalnej jak i ekologicznej. Początki tegoż stanu - wyjątkowo niepokojące - już można zauważyć nieuzbrojonym okiem :) Do tego akcja i klimat sensacyjno-najemnikowo-szpiegowski powodują całkiem zgrabny miszmasz do poczytania. Twarda SF, taka jaką lubię i szanuję :)))

Skusiłem się na klasykę, bo wydali całą trylogię w jednej grubaśnej knidze. Oczywiście przypomnienie sobie po latach i setkach przeczytanych książek było praktycznie niemożliwe, dlatego przeczytało mi się prawie jak zupełna nowość :) Trącące myszką, ale zawsze to nowe doświadczenie prawie. Zaprawdę polecam to wydanie, choć wizja świata totalnie informatycznego z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie mogę dać mniej, bo byłbym wredny, ale i pół gwiazdki więcej to byłaby przesada. Schemat i liniowość akcji od pierwszego tomu jednaka: szwendają się bohatery po stronicach, robią do siebie maślane oczka, boćkają się po kątach, makiaweliczny antybohater wisi nad całością, pod koniec dynamiczna walka i oczywiście happy end. Każdy tom tak samo. Do zrzygu. Typowa pozycja z nurtu young girl fantasy, rozczarowująca swoją naiwnością i epatująca "romantyzmem" z serii Tristan i Izolda. Kochali się że strach, a świat im podkładał nóżkę na spacerze (i nikt się nie zastanawia, że może tak się w siebie wgapiali, że nie zauważyli przeszkody i gips). Ta dynamiczna scena walki ze złem, która miała podkręcać akcję - pomimo mojej niewątpliwie szerokiej imaginacji, kompletnie dla mnie niezrozumiała. Nie mogłem jej sobie wyobrazić i tym bardziej nie podkręciła mi wąsa. A może jednak tępy jestem...? Bracia Grimm mogą być dumni z takiej autorki, typowa ich bajka, tylko zamiast 3 stron mamy trzy tomy. Zmarnowany naprawdę niezły pomysł przez wykonanie w stylu młodzieżówki dla kasy. Szkoda. Na półkę i zapomnieć, może wnuczka doceni jak się nauczy czytać...

Nie mogę dać mniej, bo byłbym wredny, ale i pół gwiazdki więcej to byłaby przesada. Schemat i liniowość akcji od pierwszego tomu jednaka: szwendają się bohatery po stronicach, robią do siebie maślane oczka, boćkają się po kątach, makiaweliczny antybohater wisi nad całością, pod koniec dynamiczna walka i oczywiście happy end. Każdy tom tak samo. Do zrzygu. Typowa pozycja z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Podchodziłem do tej pozycji z niejaką nadzieją, że mnie wreszcie coś urzecze i zachwyci. Niestety, deczko się rozczarowałem, bo mając chrapkę na kontynuację, a właściwie na pogłębienie tomu pierwszego, otrzymałem liniową i płaską powiastkę niewiele wnoszącą do pomysłu poza pociągnięciem fabuły do przodu. I to też według schematu. Nic zaskakującego, nic ożywczego czy świeżego. Napisane dla objętości i wypełnione rozterkami sercowo-magicznymi głównej bohaterki. Trudno, może tom trzeci będzie lepszy, bo jak nie, to zapomnę nazwisko pani Bardugo na długo.

Podchodziłem do tej pozycji z niejaką nadzieją, że mnie wreszcie coś urzecze i zachwyci. Niestety, deczko się rozczarowałem, bo mając chrapkę na kontynuację, a właściwie na pogłębienie tomu pierwszego, otrzymałem liniową i płaską powiastkę niewiele wnoszącą do pomysłu poza pociągnięciem fabuły do przodu. I to też według schematu. Nic zaskakującego, nic ożywczego czy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Paradoksalnie nawet mi się podobywało. Nic szczególnego na pierwszy oka zarzut, ale podskórnie mam wrażenie, że Autorka jednak przemyślała dogłębnie temat. W sumie taka historyjka jakich wiele na rynku, młoda i głupiutka dziewczynka ma zbawić świat, a wszyscy jej pod górkę robią. Naiwność głównej bohaterki może zniechęcać, dopóki się nie zrozumie, że dziewczę owe jest z bidula, łaknie akceptacji jak ja książek, wpada w wir wielkich i celebryckich, którzy to łaknienie zaspokajają poniekąd i do tego jest zakochana bez tego faktu świadomości. Naiwne do bólu w pierwszej książki części, potem jej oczka brutalnie zostają przetarte za sprawą starożytnego i złego do kości szpiku. Naiwność pierwszej części jawi mi się jako celowy zabieg Autorki, która chce nam pokazać ewolucję z dziewczęcia w dziewoję twardą i świata świadomą. Całkiem zgrabnie to wygląda - o ile się nie mylę :) Zobaczymy, sięgam po tom drugi z nadzieją, że się nie zawiodę i moje podejrzenia okażą się jednak prorocze.

Paradoksalnie nawet mi się podobywało. Nic szczególnego na pierwszy oka zarzut, ale podskórnie mam wrażenie, że Autorka jednak przemyślała dogłębnie temat. W sumie taka historyjka jakich wiele na rynku, młoda i głupiutka dziewczynka ma zbawić świat, a wszyscy jej pod górkę robią. Naiwność głównej bohaterki może zniechęcać, dopóki się nie zrozumie, że dziewczę owe jest z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Balsam na moją skołataną głowę. Z pełnym zaangażowaniem polecam tę pozycję wszystkim, którzy uwielbiają fantasy. Wbrew pozorom świat szpady i magii wyjątkowo dobrze przemyślany, spójny i smakowicie skomplikowany. Sama opowiastka to właściwie bohaterski romans chorobliwie honorowego zabójcy-pojedynkowicza, ale skompilowana ze światem równoległym, a właściwie głębokościowo-antyświatowym, daje właściwą perspektywę na tę książkę i pomysł Autora. Odpowiednio skomplikowany i właściwie przedstawiony to prawdziwa uczta w zalewie chłamu ostatnimi czasy. Gorąco polecam.

Balsam na moją skołataną głowę. Z pełnym zaangażowaniem polecam tę pozycję wszystkim, którzy uwielbiają fantasy. Wbrew pozorom świat szpady i magii wyjątkowo dobrze przemyślany, spójny i smakowicie skomplikowany. Sama opowiastka to właściwie bohaterski romans chorobliwie honorowego zabójcy-pojedynkowicza, ale skompilowana ze światem równoległym, a właściwie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pierwszy tom był w miarę, ale drugi jest po prostu słaby i potwornie przewidywalny. Nie ratuje go styl "Bastionu", nie ratuje nawet niezły pomysł na całą fabułę. Z książki wieje nudą i przeintelektualizowanym epatowaniem ludzkim sqrwesyństwem, na którym autor ewidentnie się nie zna. Obejrzenie kilku holiłudzkich superprodukcji nie zastąpi zdroworosądkowego myślenia i przekopania się przez kilka źródeł. [UWAGA SPOJLER] Pomysł z obozami pracy pod egidą krwiossaczy - totalna porażka, widać jak autor mało wie o NIEMIECKICH obozach koncentracyjnych czy ruskich łagrach, poza kilkoma filmami które niewątpliwie obejrzał, choć w mojej ocenie i to bez zrozumienia. Sto lat po ustaniu cywilizacji na kontynencie nadal eksploatują i rafinują ropę naftową, użytkują pojazdy przedapokaliptyczne, broń z działającą amunicją, której nikt nie wytwarza, nawet odzienie i obuwie ze stuletnim przebiegiem. No dajcie spokój! Nawet (a właściwie szczególnie) hamburgerowcy nie produkują tak trwałych przedmiotów. 100 lat? To tak jak dla jętki przeżycie miesiąca... Nawet puszkowana żywność im się trafia... I te niewydarzone wampiry, psychoaktywne i dzikie ponad wszelkie wyobrażenie nie wybiły twardych hamerykańskich społeczności rozsianych w enklawach i potrafiących wydać walkę jak prawie równy z równym gatunkowi, który wcześniejszej spustoszył cały kontynent i wytłukł półtoramilionową armię posiadającą i używającą broń nuklearną. 650 stron w sumie o niczym, bo fabuła streszczona to raptem kilka wierszy dosłownie, 10 bohaterów za to opowiada głosem narratora historie swojego życia i jak doszli do takich schiz jakie mają teraz. Do tego kończy się takim happy endem, że mi cukrzyca zawyła w żyłach z radości. Potwornie się męczyłem czytając ten tom...
Reasumując: nie kupię tomu trzeciego, nawet gdyby wyszedł już teraz i z podpisem autora. Nie polecam ani tej książki ani tego cyklu. Srodze się rozczarowałem i zanudziłem.

Pierwszy tom był w miarę, ale drugi jest po prostu słaby i potwornie przewidywalny. Nie ratuje go styl "Bastionu", nie ratuje nawet niezły pomysł na całą fabułę. Z książki wieje nudą i przeintelektualizowanym epatowaniem ludzkim sqrwesyństwem, na którym autor ewidentnie się nie zna. Obejrzenie kilku holiłudzkich superprodukcji nie zastąpi zdroworosądkowego myślenia i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trochę ciężko mi opisać tę pozycję. Z jednej strony ma wszystko czego się spodziewałem: postapo, przygoda "drogi", rozwinięcie w apokalipsę, dawka mistycyzmu w stylu "Bastionu" Kinga. Naprawdę napisana dobrze, może się podobać. Tylko jakoś tak nie mogłem się do niej wciągnąć. Ciągle mnie coś uwierało, wydawało się bardzo nierzeczywiste, sztuczne zbytnio. I takie to wrażenie mam po przeczytaniu tomu pierwszego. Jakieś to takie nie całkiem przekonujące dla mnie...

Trochę ciężko mi opisać tę pozycję. Z jednej strony ma wszystko czego się spodziewałem: postapo, przygoda "drogi", rozwinięcie w apokalipsę, dawka mistycyzmu w stylu "Bastionu" Kinga. Naprawdę napisana dobrze, może się podobać. Tylko jakoś tak nie mogłem się do niej wciągnąć. Ciągle mnie coś uwierało, wydawało się bardzo nierzeczywiste, sztuczne zbytnio. I takie to wrażenie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tom z cyklu w mojej ocenie najsłabszy. Przytłoczyło mnie to naiwno-nastolatkowate biadolenie i straszenie wielkimi słowami. Kompletnie mnie nie wzruszyła masakra ludzkości na dwóch kontynentach, ekonomia od czapki w stylu małego sklepiku z groszkiem i pocztówkami, gadanie, gadanie i gadanie jak u nastolatki w początkowej fazie dojrzewania, obślinianie jednego zagadnienia ze wszystkich stron na 10 stronicach co najmniej. Zatrudnienie w roli eksterminatorów stworów na podobieństwo Lovecraftowskich "nienazywalnych" - kompletny niewypał. Raczej mnie rozbawiło niż przestraszyło, bo straszyć "to trza umić". Reasumując: kończę z cyklem "Inni", nie będę kupował dalszych kontynuacji, a autorka trafia na moją listę "nieruszalnych" i zapominam o niej.

Tom z cyklu w mojej ocenie najsłabszy. Przytłoczyło mnie to naiwno-nastolatkowate biadolenie i straszenie wielkimi słowami. Kompletnie mnie nie wzruszyła masakra ludzkości na dwóch kontynentach, ekonomia od czapki w stylu małego sklepiku z groszkiem i pocztówkami, gadanie, gadanie i gadanie jak u nastolatki w początkowej fazie dojrzewania, obślinianie jednego zagadnienia ze...

więcej Pokaż mimo to