Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

Doskonała w każdym calu! Klasyczne ujęcie kryminału, który chciałoby się, by nie miał końca. Plejada gwiazd krakowskiej bohemy, pokazana od strony jak najżywszej, najpełniejszej w warunkach bądź co bądź krótkiej powieści. Doskonałe oddanie klimatu kończącego się stulecia i nastrojów z tym związanych. Fenomenalne miraże miejsc i postaci, które znamy z historii literatury. Wciąż jestem pod wrażeniem tego, jak doskonale Jacek Dehnel oraz Piotr Tarczyński kreślą tło swoich powieści. Właśnie dla tych smaczków, misternych sieci zależności społecznych, przemian, które targają krakowską socjetą i nowym prądom w sztuce ujętych w drobnych gestach, kilku ciastkach bądź wyprawie do kawiarni oddają oni cały smak lat, których sami nie mieliśmy okazji zobaczyć na oczy, a które teraz nabierają zupełnie nowego kolorytu.
Panowie, mam nadzieję, że obdarzycie Panią Szczupaczyńską jeszcze niejedną zagadką kryminalną do odgadnięcia, a nam, czytelnikom, pozwolicie poznać kulisy jej działań.

Doskonała w każdym calu! Klasyczne ujęcie kryminału, który chciałoby się, by nie miał końca. Plejada gwiazd krakowskiej bohemy, pokazana od strony jak najżywszej, najpełniejszej w warunkach bądź co bądź krótkiej powieści. Doskonałe oddanie klimatu kończącego się stulecia i nastrojów z tym związanych. Fenomenalne miraże miejsc i postaci, które znamy z historii literatury....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Druga w kolejności z przygód Pani Szczupaczyńskiej nieco odstaje od pozostałych części. Jest jakby bardziej ospała, mniej w niej wigoru niż zwykle, choć nie odbiera jej to wiele uroku i wciąż uważam, że warto sięgnąć po tę pozycję.
Chociażby po to, by wejrzeć w mentalność XIX-wiecznych Krakowian od, jakby to ująć, zakulis- a więc łóżka. Za zasłoną milczenia skrywają się bowiem fantastyczne sekrety, które "nie-wścibska a wniklwia" Pani Szczupaczzyńska z udawaną niechęcią odkryje. Wybór tematyki to skok na głęboką wodę i należą się tutaj autorom wyrazu uznania- czuć, że research nie skończył się na pobieżnym przejrzeniu dwóch książek.

Druga w kolejności z przygód Pani Szczupaczyńskiej nieco odstaje od pozostałych części. Jest jakby bardziej ospała, mniej w niej wigoru niż zwykle, choć nie odbiera jej to wiele uroku i wciąż uważam, że warto sięgnąć po tę pozycję.
Chociażby po to, by wejrzeć w mentalność XIX-wiecznych Krakowian od, jakby to ująć, zakulis- a więc łóżka. Za zasłoną milczenia skrywają się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lampiony Bondy, pomimo tego, że ich akcja rozgrywa się w moim ukochanym mieście, nie wznieciły we mnie pożaru. Mocno przerysowane postaci, fabuła pogmatwana i zupełnie odrealniona. Dżihadyści w Łodzi? Zdaje się, że spaleniu uległa nielegalna substancja, nie kilka kamienic.
Plus za znajomość miasta i łączących się z nim ciekawostek- wiele z nich było dla mnie zupełnym odkryciem.

Lampiony Bondy, pomimo tego, że ich akcja rozgrywa się w moim ukochanym mieście, nie wznieciły we mnie pożaru. Mocno przerysowane postaci, fabuła pogmatwana i zupełnie odrealniona. Dżihadyści w Łodzi? Zdaje się, że spaleniu uległa nielegalna substancja, nie kilka kamienic.
Plus za znajomość miasta i łączących się z nim ciekawostek- wiele z nich było dla mnie zupełnym odkryciem.

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nietuzinkowe-bo naukowe!- spojrzenie na blokowiska i ich tkanki. Autorka rozbiera osiedla do najdrobniejszej miarki, rozwarstwia beton i sprawdza, co kryje się między żebrami zbrojeń, jaka historia tyczy się kamienia węgielnego czy konkretnych zdobień fasady na konkretnych osiedlach.
Odkrywa przed czytelnikami, że bezduszne bloki- bezosobowe twory to mieszkania- mają de facto twarze; przybliża heroiczną walkę architektów o każdy centrymetr przestrzeni i każdy gram betonu na budowie. Rysuje przed czytelnikami z jakimi trudnościami mierzyli się budowniczowie lepszego świata- nie tylko w Polsce.
Ciekawe spojrzenie na to, jak zmiana stylu życia czy ustroju miała się do mieszkalnictwa i jak konkretnie odbijało się to na warunkach mieszkania w blokach.
Konkretny kawałek literatury do przyswojenia, choć mniej tu architektury niż by się mogło wydawać.

Nietuzinkowe-bo naukowe!- spojrzenie na blokowiska i ich tkanki. Autorka rozbiera osiedla do najdrobniejszej miarki, rozwarstwia beton i sprawdza, co kryje się między żebrami zbrojeń, jaka historia tyczy się kamienia węgielnego czy konkretnych zdobień fasady na konkretnych osiedlach.
Odkrywa przed czytelnikami, że bezduszne bloki- bezosobowe twory to mieszkania- mają de...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Absolutnie porywająca. Odkrywa zależności, których laik nie dostrzeże, w przystępnej formie tłumaczy zjawiska i czaruje lekkością porównań. Jak prawdziwy historyk z powołania nie podaje gotowych odpowiedzi na talerzu, zakłada, że nasze tezy mogą być ograniczone, umniejszające rolę przeszłych pokoleń chociażby ze względu na niezrozumienie ich kultury oraz brak źródeł pisanych, do których obecna nauka jest tak przywiązana.
Jedna z książek, które warto przeczytać, gdyż zmienia punkt widzenia w tematach, które wydają się być bezdyskusyjnie oczywiste: czy przejście z trybu koczowniczego na osiadły było rzeczywiście rozwojem? Czy rzeczywiście poprawiło byt człowieka? Dlaczego korporacje są następnym etapem po imperiach? Jaka może czekać nas, jako gatunku, przyszłość? Co sprawiło, że człowiek, jedno z niewyróżniających się zwierząt na świecie, nagle przejęło kontrolę nad światem i bytem innych gatunków? A wszystko to bez większych zmian fizycznych?

Czytałam wersję angielską, mam wielką nadzieję, że polskie tłumaczenie przystaje do poziomu, choć tłumaczenie podtytułu nie tylko odbiega od wersji angielskiej, ale przede wszystkim jest dalece... nudne? Niewybtine? Niewystarczające? Być może tak brzmi podtytuł oryginalny (pierwsze wydanie jest w języku hebrajskim), ciężko mi więc się do tego odnieść.

Absolutnie porywająca. Odkrywa zależności, których laik nie dostrzeże, w przystępnej formie tłumaczy zjawiska i czaruje lekkością porównań. Jak prawdziwy historyk z powołania nie podaje gotowych odpowiedzi na talerzu, zakłada, że nasze tezy mogą być ograniczone, umniejszające rolę przeszłych pokoleń chociażby ze względu na niezrozumienie ich kultury oraz brak źródeł...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Nijak nie jestem w stanie przekonać się do tej pozycji. Czy bycie bardziej efektywnym naprawdę sprowadza się do wstawania dwie godziny wcześniej?
Duże rozczarowanie, zwłaszcza po niesamowitym boomie widocznym we wszelkich social mediach na temat tej książki.
Hal ze wszystkich sił stara się pokazać, że wymyślił najlepszy sposób pracowania nad samym sobą i z niemalże każdej strony wyrzuca na siłę przykład tzw. "testimony", którego życie zmieniło się o 180 stopni po wprowadzeniu idei miracle morning do codziennej rutyny. Jest to sposób utwierdzania czytelnika w przekonaniu, że oto trzyma w ręku przewodnik do ukrytych bram niebieskich na ziemii, który nie tylko mnie nie przekonuje, ale i niesamowicie drażni. Ruch niemalże religijny, który popija smoothie, a następnie przez 5 minut pisze w notatniku, by po chwili przejść w pozycję psa z głową w dół jednocześnie wyobrażając sobie osiągnięcie celów długodystansowych, powtarzając afirmację "jestem najlepszą wersję siebie, zasługuję na najlepszą wersję swojego życia i zaraz po nią sięgnę"... Chciałoby się rzucić "no thanks" i wydaje się być to idealną kwintesencją tej recenzji.

Nijak nie jestem w stanie przekonać się do tej pozycji. Czy bycie bardziej efektywnym naprawdę sprowadza się do wstawania dwie godziny wcześniej?
Duże rozczarowanie, zwłaszcza po niesamowitym boomie widocznym we wszelkich social mediach na temat tej książki.
Hal ze wszystkich sił stara się pokazać, że wymyślił najlepszy sposób pracowania nad samym sobą i z niemalże każdej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W przystępny i skondensowany sposób tłumaczy koreańską kulturę piękna. Dowiemy się z niej nie tylko jak skonstruować swój codzienny rytuał oraz jakich kosmetyków używają Koreanki, lecz również jak całościowo dbają o zdrowie i zachowanie młodzieńczego wyglądu. Książkę tę traktować można również jako przewodnik po stylu życia w Seulu- znajdziemy w niej najlepsze butiki czy koreańskie SPA.

W przystępny i skondensowany sposób tłumaczy koreańską kulturę piękna. Dowiemy się z niej nie tylko jak skonstruować swój codzienny rytuał oraz jakich kosmetyków używają Koreanki, lecz również jak całościowo dbają o zdrowie i zachowanie młodzieńczego wyglądu. Książkę tę traktować można również jako przewodnik po stylu życia w Seulu- znajdziemy w niej najlepsze butiki czy...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Ukryta perswazja Kevin Hogan, James Speakman
Ocena 6,3
Ukryta perswazja Kevin Hogan, James ...

Na półkach:

Jedna z książek, których nigdy nie doczytam. Szkoda na nią czasu. Wartościowa treść stanowi ułamek całości, która przykryta jest grubym kocem makiawelistycznego "self made man" bełkotu. Polecam tylko dla wytrwałych, zaś sama wolałabym się rozejrzeć za bardziej naukowym opracowaniem.

Jedna z książek, których nigdy nie doczytam. Szkoda na nią czasu. Wartościowa treść stanowi ułamek całości, która przykryta jest grubym kocem makiawelistycznego "self made man" bełkotu. Polecam tylko dla wytrwałych, zaś sama wolałabym się rozejrzeć za bardziej naukowym opracowaniem.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Struktura książki jest "sensacyjno-sprzedajna", zbitek "anonimowych" wypowiedzi pracowników instytucji bankowych, które zdają się być dobrane według jednego kryterium: im bardziej prostackie i chciwe co do swoich założeń, tym lepiej! O ile książka łatwo tłumaczy niektóre mechanizmy, o tyle sama forma mocno zniechęca do zagłębienia się w lekturę.

Struktura książki jest "sensacyjno-sprzedajna", zbitek "anonimowych" wypowiedzi pracowników instytucji bankowych, które zdają się być dobrane według jednego kryterium: im bardziej prostackie i chciwe co do swoich założeń, tym lepiej! O ile książka łatwo tłumaczy niektóre mechanizmy, o tyle sama forma mocno zniechęca do zagłębienia się w lekturę.

Pokaż mimo to

Okładka książki Startup w 7 dni. Od mocnego startu do szybkiego sukcesu Dan Norris, Rob Walling
Ocena 7,0
Startup w 7 dn... Dan Norris, Rob Wal...

Na półkach: , ,

Zgarnęłam tę książkę z bibliotecznej półki zupełnie nie zdając sobie sprawy, że oto trafiłam na najważniejszy poradnik biznesowy do tej pory! Doskonała pozycja, która zmienia wyobrażenie o prowadzeniu dochodowej firmy. Co więcej, Norris nie jest przykładem człowieka, który zamienia w złoto wszystko, czego się tylko dotknie, dlatego to wyjątkowo nieamerykański poradnik: nieprzegadany, bardzo konkretny (ah te tabelki w Excelu!), pokazuje, dlaczego przez większość kariery był biznesowym nieudacznikiem, nie boi się przyznać do licznych porażek. Przede wszystkim jednak to istna biblia przedsiębiorcy, zmieniająca podejście do prowadzenia firmy: koniec z ulepszaniem produktu w zaciszu domu. Norris przekonuje, że aby odnieść sukces, należy jak najszybciej wyjść z minimalnie satysfakcjonującym produktem do świata i przekonać się, czy ktokolwiek go potrzebuje. Tylko w taki sposób można odnieść szybki sukces, gdyż feedback otrzymany od prawdziwych klientów (czyli tych płacących) jest znacznie bardziej wartościowy od sugestii znajomych i ludzi, którzy klepią po plecach i mówią "super pomysł", jednak nigdy nie zdecydują się zagłosować własnym portfelem. Wydaje się to być oczywiste, prawda? Próżno jednak szukać takiego podejścia w innym pozycjach biznesowych. Tym bardziej polecam tę książkę; znajdzie się w niej jeszcze kilka smaczków, które warto zastosować we własnej firmie czy jakimkolwiek innym przedsięwzięciu.

Zgarnęłam tę książkę z bibliotecznej półki zupełnie nie zdając sobie sprawy, że oto trafiłam na najważniejszy poradnik biznesowy do tej pory! Doskonała pozycja, która zmienia wyobrażenie o prowadzeniu dochodowej firmy. Co więcej, Norris nie jest przykładem człowieka, który zamienia w złoto wszystko, czego się tylko dotknie, dlatego to wyjątkowo nieamerykański poradnik:...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Harry Potter i Przeklęte Dziecko J.K. Rowling, Jack Thorne, John Tiffany
Ocena 6,2
Harry Potter i... J.K. Rowling, Jack ...

Na półkach: , ,

Cudownie wybrać się choć na chwilę z wizytą do znajomych czarodziejów. Nawet jeżeli serwują ci zimną herbatę i lekko przytwarde ciasteczka.
Nie zrozumcie mnie źle, to wciąż Harry Potter, jednak w Hogsmeade kremowe piwo jest wygazowane (czyt. język postaci jest nijaki), a Feniksy coraz niemrawiej odradzają się z popiołu (przygody są nieco... sztampowe i przewidywalne). Całość okraszona nutką taniej filmowości, wzorców znanych z tysiąca innych komercyjnych opowieści. Cóż. Wygląda na to, że zabawkom ze sklepu Weasleyów wyczerpały się baterie, a Rowling pomysły.

Cudownie wybrać się choć na chwilę z wizytą do znajomych czarodziejów. Nawet jeżeli serwują ci zimną herbatę i lekko przytwarde ciasteczka.
Nie zrozumcie mnie źle, to wciąż Harry Potter, jednak w Hogsmeade kremowe piwo jest wygazowane (czyt. język postaci jest nijaki), a Feniksy coraz niemrawiej odradzają się z popiołu (przygody są nieco... sztampowe i przewidywalne)....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Inspirująca w sposób, którego kompletnie się nie spodziewałam- Sophia Amoruso pokazuje na własnym przykładzie, że bycie życiowym nieudacznikiem, dziwakiem omijanym z daleka przez powszechnie lubianych może... się opłacić! Wystarczy zakasać rękawy i krok po kroku wprowadzać swoje marzenia w życie. Hey #girlboss, dream big but also execute that!

____________________________________________
Technicznie: książka napisana fantastycznie prostym, ale barwnym językiem. Nie miałam w rękach przetłumaczonej wersji, jednak jestem skłonna uwierzyć, że nie została najlepiej przełożona na język polski- z bardzo prostej przyczyny: ciężko oddać w tłumaczeniu to "flow" (także tu brak polskiego odpowiednika, który by oddawał to, co chcę powiedzieć, także wybaczcie kaleczenie ojczystego języka). Słownik możecie odłożyć na półkę, 99,9% wyrażeń zrozumiecie w mig z kontekstu, co oznacza, że to nie tylko świetny poradnik, ale i doskonała okazja do podszkolenia angielskiego.

Inspirująca w sposób, którego kompletnie się nie spodziewałam- Sophia Amoruso pokazuje na własnym przykładzie, że bycie życiowym nieudacznikiem, dziwakiem omijanym z daleka przez powszechnie lubianych może... się opłacić! Wystarczy zakasać rękawy i krok po kroku wprowadzać swoje marzenia w życie. Hey #girlboss, dream big but also execute...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"I człowiek, który przez trzy długie dziesięciolecia nie pomyślał ani razu, że są gdzieś na świecie krzaki bzu, bratki, wysypane piaskiem ścieżki w ogrodach, wózki z wodą sodową- aż jęknął, przekonując się raz jeszcze, na nowo, że i bez niego życie się toczyło, trwało". "Miało się wrażenie, że czarna mgła zawisła nad Moskwą i wślizguje się do domów, do szkół i do serc ludzkich".

Piękne słowa o umieraniu jednostki i jej wolności- deptanej bezlitośnie i obojętnie przez obcas historii, wciskane w ukraińskie czarnoziemy pozbawione ziarna, usłane za to wzdętymi trupami głodujących.

"I człowiek, który przez trzy długie dziesięciolecia nie pomyślał ani razu, że są gdzieś na świecie krzaki bzu, bratki, wysypane piaskiem ścieżki w ogrodach, wózki z wodą sodową- aż jęknął, przekonując się raz jeszcze, na nowo, że i bez niego życie się toczyło, trwało". "Miało się wrażenie, że czarna mgła zawisła nad Moskwą i wślizguje się do domów, do szkół i do serc...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Fantastyczna! Choć w dużej mierze opiera się na metodologii "getting things done", przekazuje wiedzę znacznie lepiej niż oryginał. Zero lania wody, proste przykłady i wprowadzanie nowych nawyków już na etapie czytania książki. Doskonały mechanizm z prostymi zadaniami do wykonania "tu i teraz", po każdym rozdziale- prosty trik psychologiczny, który początkowo mierzwi; "ale jak to odkładać książkę i zastanawiać się nad czymś takim właśnie TERAZ, może zrobię to PÓŹNIEJ?". Już w poleceniu padają jednak magiczne słowa "spokojnie, ja poczekam". Bodziec ten sprawił, że przezwyciężyłam opory i zabrałam się za zadanie, które- o dziwo!- spowodowało, że już następnego dnia po przeczytaniu ściągnęłam aplikację i wprowadzam zdobytą wiedzę w życie. Czy istnieje lepsza rekomendacja poradnika z dziedziny zarządzania czasem?

Fantastyczna! Choć w dużej mierze opiera się na metodologii "getting things done", przekazuje wiedzę znacznie lepiej niż oryginał. Zero lania wody, proste przykłady i wprowadzanie nowych nawyków już na etapie czytania książki. Doskonały mechanizm z prostymi zadaniami do wykonania "tu i teraz", po każdym rozdziale- prosty trik psychologiczny, który początkowo mierzwi;...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Solaris” to wyimaginowane świadectwo upadku człowieka. Ułomność nauki objawia się pączkowaniem zasobów biblioteki, które- choć merytorycznie bez zastrzeżeń- nie wnoszą do sprawy nic p o t r z e b n e g o, nie odpowiadają na pytania; kolejne hipotezy poparte mądrymi sformułowaniami są próbą ucieczki przed bezmiarem wiedzy, niemożliwego do objęcia rozumiem. Przyznanie się do porażki na tym polu to zarazem pierwsza z wielu przytoczonych przez Lema rozpaczy.

„My, my jesteśmy pospolici, jesteśmy trawą wszechświata i szczycimy się tą naszą pospolitością, że taka powszechna, i myśleliśmy, że wszystko można w niej pomieścić.”
„Człowiek wyruszył na spotkanie innych światów, innych cywilizacji, nie poznawszy do końca własnych zakamarków, ślepych dróg, studni, zabarykadowanych, ciemnych drzwi.”
„To nie jest operacja "Myśl", tylko "Rozpacz". Teraz trzeba tylko jednego, człowieka, który miałby dostateczną odwagę i wziął na siebie odpowiedzialność za decyzję, ale ten rodzaj odwagi większość uważa za zwykłe tchórzostwo, bo to jest odwrót, uważasz, rezygnacja, ucieczka niegodna człowieka. Tak jakby godne człowieka było brnąć i grzęznąć, i tonąć w czymś, czego nie pojmuje i nigdy nie pojmie.”

„Solaris” to wyimaginowane świadectwo upadku człowieka. Ułomność nauki objawia się pączkowaniem zasobów biblioteki, które- choć merytorycznie bez zastrzeżeń- nie wnoszą do sprawy nic p o t r z e b n e g o, nie odpowiadają na pytania; kolejne hipotezy poparte mądrymi sformułowaniami są próbą ucieczki przed bezmiarem wiedzy, niemożliwego do objęcia rozumiem. Przyznanie się do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Powód gniewu był zawsze ten sam- że im ktoś zabrał życie. Że mieli się radować i żyć, a żyli na niby, w mękach, na siłę i w desperacji. Przeżywali życie, a nie mieli z niego pożytku. I za to nienawidzili wszystkich, a siebie najbardziej".
W smutku cinkciarza odnaleźć można po troszę każdego z nas. Zamieniamy życie, dzień po dniu, na kolejne kwity do zapłaty, oddajemy się po kawałku za comiesięczną wypłatę i wizję spokojnej emerytury w trakcie której- wreszcie!- można będzie żyć po swojemu, własnym rytmem, z dala od wytycznych przełożonych czy utartych reguł. Utopijna wizja jesieni życia otula woalem bezpieczeństwa- wyimaginowanego, jednak wciąż jakby na wyciągnięcie ręki.
Chutnikowy cinkciarz różni się od Kowalskiego profesją, lecz niczym poza tym. Pragnienia i priorytety ma zupełnie pospolite, sposoby dotarcia do nich inne, lecz równie nieudolne. Pod brokatem nocnych dansingów czai się codzienna samotność, której nie przesłonią dolary i dżinsy.
"Cziendź many, ciendź dobry kurs. Gud prajs, jak nie wierzysz to zapytaj".

"Powód gniewu był zawsze ten sam- że im ktoś zabrał życie. Że mieli się radować i żyć, a żyli na niby, w mękach, na siłę i w desperacji. Przeżywali życie, a nie mieli z niego pożytku. I za to nienawidzili wszystkich, a siebie najbardziej".
W smutku cinkciarza odnaleźć można po troszę każdego z nas. Zamieniamy życie, dzień po dniu, na kolejne kwity do zapłaty, oddajemy się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nieco poniżej oczekiwań. Wyobrażam sobie, że przeszło sto lat temu czytelnicy śledzili z zapartym tchem dalsze losy bohaterów. W erze telewizorów i smartfonów nie robi aż takiego wrażenia. Niemniej, chwali się groteskowe poczucie humoru Bułhakowa. Dla fanów jego twórczości polecam.

Nieco poniżej oczekiwań. Wyobrażam sobie, że przeszło sto lat temu czytelnicy śledzili z zapartym tchem dalsze losy bohaterów. W erze telewizorów i smartfonów nie robi aż takiego wrażenia. Niemniej, chwali się groteskowe poczucie humoru Bułhakowa. Dla fanów jego twórczości polecam.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Ze wszystkich półek spozierały krzykliwe okładki. Co jedna, to grubsza i bardziej pstrokata. Litery krzyczały o bestsellerach i opiniach New York Times'a. Oszołomiona jazgotem, powoli wycofywałam się z księgarni, przytłoczona ogromem bylejakich tytułów, chciałam uciec i oddać się bezrefleksyjnemu przewijaniu tablicy. Z dala od tych, tfe!, mądrości!
-Dość mam przegadanych amerykańskich poradników, jak zostać bogaczem w tydzień!- chciałam zakrzyknąć, lecz nie zdążyłam. Nagle bowiem, zupełnie znikąd, na tle szkarady marketingowych poradników, moim oczom ukazała się skromna, biała książka. Litera "n" w rogu, nieśmiało sugerowała, że być może to enta pozycja, która nie wniesie nic do mojego życia. Skromnie spuszczała wzrok.
A ja nie mogłam przestać na nią spoglądać. Co tu dużo mówić, przepadłam! Biała, skromna książeczka skradła moje serce i już wtedy wiedziałam, że nie zostawię jej na zimnej księgarnianej półce. Ujęłam ją w ramiona i pobiegłam do kasy. W drodze do domu pokonałam wiele trudności. Przeskakiwałam kałuże, biegłam co tchu na autobus, lawirowałam między tłumem, raz nawet prawie wypadłaby mi z rąk, wprost w przyblokowe błoto! Z rumieńcami na policzkach i lekko dysząc, pokonałam ostatnie stopnie schodów i oddałam się lekturze.
Kolejne stronice pochłonęły mnie na tyle, że straciłam poczucie czasu. Słońce zniżało się ku horyzontowi, a ja trwałam, wciąż zaczytana, nieobecna. Niebo za oknem pociemniało. A ja czytałam długo i szczęśliwie.

Ze wszystkich półek spozierały krzykliwe okładki. Co jedna, to grubsza i bardziej pstrokata. Litery krzyczały o bestsellerach i opiniach New York Times'a. Oszołomiona jazgotem, powoli wycofywałam się z księgarni, przytłoczona ogromem bylejakich tytułów, chciałam uciec i oddać się bezrefleksyjnemu przewijaniu tablicy. Z dala od tych, tfe!, mądrości!
-Dość mam przegadanych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Splątane, chaotyczne, pachnące… Acz niemożliwe pić wodę przy takiej literaturze! Żądam samowaru, cicho pyrkającego w kącie, lampy żeliwnej i śnieżycy za oknem. W sam raz, by z dala od ludzi i innych bodźców chłonąć treść kolejnych opowiadań. Z których to każda strona niesie nową dawkę emocji, a Bułhakow, pomimo upływu lat nie starzeje się. Więcej nawet! Czuję jak gdyby był moim rówieśnikiem i miał te same bolączki, spostrzeżenia. Niestety nie ubieram ich w tak piękne zdania i strony. Pozostaje wzdychać nad jego kunsztem. Polecam, koniecznie z kubkiem mocnej herbaty.

Splątane, chaotyczne, pachnące… Acz niemożliwe pić wodę przy takiej literaturze! Żądam samowaru, cicho pyrkającego w kącie, lampy żeliwnej i śnieżycy za oknem. W sam raz, by z dala od ludzi i innych bodźców chłonąć treść kolejnych opowiadań. Z których to każda strona niesie nową dawkę emocji, a Bułhakow, pomimo upływu lat nie starzeje się. Więcej nawet! Czuję jak gdyby był...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Umieszczenie tej pozycji na półce "przeczytane" jest o ile nie kłamstwem, to przynajmniej sporym niedopowiedzeniem. Wszystko z prostej przyczyny: to nie jest książka do czytania. Można się nią zachwycać, można popadać w zdumienie, z całą jednak pewnością nie jest to CZYTANIE. Autor zabiera nas w podróż po- zdaje się- odmiennych stanach umysłowych autorów baśni. Obiecałeś swemu podwładnemu się nie zdenerwować na jakiego propozycję? Ah tak. Gwoli konsekwencji nie możesz wtrącić go do lochu (ah, jakąż masz ochotę!), więc... niewolisz własne córki. W celi, do której wchodzi się przez studnię. Czy nie brzmi to onirycznie? Alicja z Krainy Czarów wymięka z tą swoją marną króliczą norką i herbatkami. Italo Calvino organizuje jazdę bez trzymanki po włoskiej niezrozumiałej i absolutnie fantastycznej krainie pomysłów. Kto ma ochotę na przejażdżkę, niech nie zapina pasów!

Umieszczenie tej pozycji na półce "przeczytane" jest o ile nie kłamstwem, to przynajmniej sporym niedopowiedzeniem. Wszystko z prostej przyczyny: to nie jest książka do czytania. Można się nią zachwycać, można popadać w zdumienie, z całą jednak pewnością nie jest to CZYTANIE. Autor zabiera nas w podróż po- zdaje się- odmiennych stanach umysłowych autorów baśni. Obiecałeś...

więcej Pokaż mimo to