Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Anna Gibasiewicz po raz kolejny udowadnia, że baśnie są niezwykle ważnym nośnikiem wartości i kształtowania charakterów dzieci. Za pomocą historii o pięknym królestwie rządzonym przez dobrego i mądrego króla, snuje opowieść o odpowiedzialności za innych, szukaniu swojego miejsca na ziemi, pomaganiu innym oraz tym, co najważniejsze. Pokazuje, że dobroć i bogactwo wcale nie sprawiają, że człowieka omijają problemy i trudne momenty. Że choroba wcale nie musi oznaczać izolacji. Dzięki historii rodziny królewskiej dzieci mają szansę utwierdzić się w przekonaniu, że warto próbować nowych rzeczy, rozwijać swoje pasje, iść drogą, którą obiorą same i szukać w sobie odwagi. Czasami życie miesza nam szyki, ale to wcale nie oznacza, że mamy być nieszczęśliwi. Zamknięcie jednej drogi jest otwarciem nowej, co doskonale widać na przykładzie losu Merwiny.
Jeśli szukacie pięknie napisanej, barwnie ilustrowanej i pełnej wartości książki, dzięki której będziecie mogli porozmawiać z dziećmi o ważnych, życiowych sprawach "Merwina ze Srebrnej Góry" sprawdzi się idealnie.

Więcej o książce znajdziecie tutaj -> https://spacerwsrodslow.blogspot.com/2023/07/anna-gibasiewicz-merwina-ze-srebrnej.html

Anna Gibasiewicz po raz kolejny udowadnia, że baśnie są niezwykle ważnym nośnikiem wartości i kształtowania charakterów dzieci. Za pomocą historii o pięknym królestwie rządzonym przez dobrego i mądrego króla, snuje opowieść o odpowiedzialności za innych, szukaniu swojego miejsca na ziemi, pomaganiu innym oraz tym, co najważniejsze. Pokazuje, że dobroć i bogactwo wcale nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Każda była inna, ale kochały go wszystkie. Konstancja - uboga śpiewaczka, która dzięki talentowi wyrwała się z trudnego położenia i pokochała geniusza. Maria - bogata panienka obeznana ze światem sztuki, umiejąca odnaleźć się w towarzystwie. W drabinie społecznej była wyżej niż on, ale chciała spędzić z Fryderykiem życie mimo tego. George - silna, zdecydowana, nieskrępowana społecznymi konwenansami. Choć wszyscy kojarzą ją z feministką i artystką, była też namiętną kochanką i dobrą opiekunką. Ostatnia z nich Jane - najbardziej tragiczna postać. Poświęciła swoje dobre imię, majątek, czas. Oddała mu wszystko, by nie zaznać niczego poza podziękowaniem, ale i wzgardą. Nie spełniła swoich marzeń. Potrafiła usunąć w cień pragnienia, dumę, uczucia, samą siebie. Wśród nich on - wybitny muzyk. Geniusz, który zachwycał cały świat. Trudny, oddany muzyce. Czy potrafił kochać którąkolwiek z nich?
W "Narzeczonych Chopina" Magdalena Knedler oddaje głos kobietom, które kochały Chopina i których życie zdefiniowało uczucie do niego. Jaki był? Co nim kierowało? Co się dla niego liczyło? Jakie były one? Wnikliwie napisana powieść o tej stronie życia wybitnego kompozytora, która nie jest za często poruszana.
Pełna wersja recenzji: https://spacerwsrodslow.blogspot.com/2021/12/magdalena-knedler-narzeczone-chopina.html

Każda była inna, ale kochały go wszystkie. Konstancja - uboga śpiewaczka, która dzięki talentowi wyrwała się z trudnego położenia i pokochała geniusza. Maria - bogata panienka obeznana ze światem sztuki, umiejąca odnaleźć się w towarzystwie. W drabinie społecznej była wyżej niż on, ale chciała spędzić z Fryderykiem życie mimo tego. George - silna, zdecydowana, nieskrępowana...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy wiecie, co kryje się za słynnymi ciasteczkami? Jak działają algorytmy podpowiadające Wam, co oglądnąć na Netflixie, jakie ubrania przypadną Wam do gustu? Zastanawialiście się kiedyś, ile wiedzą o Was właściciele aplikacji działających na opaskach sportowych lub zegarkach? I co mogą z tą wiedzą zrobić? Czy nie wydaje się Wam, że rekomendacje zubażają światopogląd a media społecznościowe zabierają coraz więcej czasu? Jeśli te pytania dały Wam do myślenia, sięgnijcie po książkę Natalii Hatalskiej. Autorka pokazuje zarówno zalety jak i wady postępu technologicznego. Pisze o tym, jak przyjmujemy kolejne nowości, ile mogą dla nas zrobić, a ile popsuć. Prostym i przejrzystym językiem skłania do zastanowienia się nad tym, czym jest technologia, jak do niej podchodzić. Przekonajcie się, że amisze mają sporo racji, a my nadal niewiele wiemy o tym, co kryje się za codziennie używanymi sprzętami.
Recenzję książki znajdziecie tutaj:
https://spacerwsrodslow.blogspot.com/2021/10/natalia-hatalska-wiek-paradoksow.html

Czy wiecie, co kryje się za słynnymi ciasteczkami? Jak działają algorytmy podpowiadające Wam, co oglądnąć na Netflixie, jakie ubrania przypadną Wam do gustu? Zastanawialiście się kiedyś, ile wiedzą o Was właściciele aplikacji działających na opaskach sportowych lub zegarkach? I co mogą z tą wiedzą zrobić? Czy nie wydaje się Wam, że rekomendacje zubażają światopogląd a media...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Uczucia Alicji, czyli jak lepiej poznać siebie Maria Mazurek, Marcin Wierzchowski, Ewa Woydyłło
Ocena 8,7
Uczucia Alicji... Maria Mazurek, Marc...

Na półkach:

Alicja nie jest na najłatwiejszym etapie swojego życia. Rodzice więcej czasu poświęcają jej młodszemu bratu, w szkole nie może dogadać się z koleżanką, do tego doskwiera jej smutek po śmierci ukochanego chomika. Historia sprawia dziewczynce coraz więcej trudności a lekcje wywołują bolesny skurcz w żołądku. Rodzice przeczą sobie uważając, że ma dziecinne problemy, ale jest na tyle duża, by samej sobie z nimi radzić. Bohaterka zaczyna gubić się w całym tym chaosie. Narasta frustracja i oczekiwanie na ferie, które spędzi z babcią. A ta jest nie byle kim! To właśnie ona zaczyna wyjaśniać Alicji zachodzące w niej procesy wewnętrzne, przeprowadzając dziewczynkę krok po kroku po fascynującym świecie uczuć, emocji i wszystkiego, co się z nimi wiąże.

Każdy temat przedstawiony jest maksymalnie prosto. Pokazuje również, że nasze życie emocjonalne i uczuciowe jest nierozerwalnie związane z układem nerwowym. Wyjaśnieniu poruszanych kwestii pomagają estetyczne i przyjemne dla oka rysunki, będące dopełnieniem tekstu. Książka od pierwszych stron skojarzyła mi się z komiksem, dzięki któremu łatwiej objaśnić dzieciom skomplikowane zagadnienia. Samo ukazanie rozgwieżdżonego nieba i konstelacji przywołuje na myśl fakt, że w każdym z nas tkwi swoisty kosmos, który wymaga odkrycia.

"Uczucia Alicji, czyli jak lepiej poznać siebie" to zdecydowanie ważna i niezwykle pomocna publikacja pomagająca rodzicom objaśniać dzieciom świat. Świetna pod względem merytorycznym, artystycznym i stylistycznym. Dla mnie jest książką, którą powinni poznać nie tylko młodzi czytelnicy, ale i dorośli, którzy sami często gubią się w meandrach własnego życia emocjonalnego.

Pełna wersja recenzji: https://spacerwsrodslow.blogspot.com/2020/11/ewa-woydyo-maria-mazurek-marcin.html#more

Alicja nie jest na najłatwiejszym etapie swojego życia. Rodzice więcej czasu poświęcają jej młodszemu bratu, w szkole nie może dogadać się z koleżanką, do tego doskwiera jej smutek po śmierci ukochanego chomika. Historia sprawia dziewczynce coraz więcej trudności a lekcje wywołują bolesny skurcz w żołądku. Rodzice przeczą sobie uważając, że ma dziecinne problemy, ale jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Patrząc z perspektywy kilkunastu dni od zakończenia lektury, mam wrażenie, że drugi tom cyklu "Wiatr ze wschodu" jest o zniewoleniu rozpatrywanym na wielu płaszczyznach. To rzecz o zamknięciu się w sobie, gdy człowiek traci wolę życia po stracie ukochanego i poddaje się depresji. Historia piętrzących się niedopowiedzeń i przemilczeń, które prowadzą do rozerwania miłości. Braku zaufania do ludzi, owocującego kolejnymi ranami serca. Obezwładniającej ideologii trzymającej w swoich szponach tysiące ludzi i pożerającej każdego przeciwnika. Strachu, który narzuca autocenzurę pozwalającą przetrwać w czasach, gdy każdy człowiek człowiekowi wilkiem. Nienawiści tak mocno rozpalonej w sercu, że domaga się ofiary i zniszczenia bliźniego.
Gdy kończę pisać tę recenzję, uświadamiam sobie mocno, coś co zdawało mi się umykać podczas lektury. Jak wspominałam nie towarzyszyły jej liczne emocje, choć nie powiem, że ich nie było. Moje chłodne podejście do "Stalowego nieba" nie wynika z tego, że książka mi się nie podobała. To dobra fabularnie i językowo powieść, w której pierwszych skrzypiec nie grają wcale odczucia. Maria Paszyńska poszła o krok dalej, przedkładając rozważania nad emocjami. To właśnie tematy, które postawiła przed czytelnikiem, dylematy bohaterów znane przecież i nam, bo życiowe, wybiły się na pierwszy plan historii Anastazji i Kazimierza. Maria Paszyńska przeprowadziła mnie od kipiącego emocjami pierwszego tomu, przez wymagającą namysłu i refleksji kontynuację. Zastanawiam się zatem, czym zaskoczy mnie tom trzeci. Jakie wyzwanie tym razem postawi przede mną autorka? I rośnie we mnie oczekiwanie, bo dojrzewam czytelniczo z tą historią, a to mogę powiedzieć o niewielu powieściach.

Pełna wersja recenzji: https://spacerwsrodslow.blogspot.com/2020/11/maria-paszynska-stalowe-niebo.html

Patrząc z perspektywy kilkunastu dni od zakończenia lektury, mam wrażenie, że drugi tom cyklu "Wiatr ze wschodu" jest o zniewoleniu rozpatrywanym na wielu płaszczyznach. To rzecz o zamknięciu się w sobie, gdy człowiek traci wolę życia po stracie ukochanego i poddaje się depresji. Historia piętrzących się niedopowiedzeń i przemilczeń, które prowadzą do rozerwania miłości....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czasem można po prostu nie wytrzymać. Odpuścić i po prostu spaść w otchłań. Nawet, kiedy interesy świetnie idą a życie wydaje się przyjemne i bezproblemowe. Pod powierzchnią spokojnego i błogiego życia można kipieć od negatywnych emocji. Któż zdoła przeniknąć duszę drugiego człowieka? Samobójstwo bogatego biznesmena nie wydaje się prawdopodobne, choć na takie ma wyglądać. Coś jest nie w porządku z niespodziewanym odejściem bogacza. Poszlaki nie pozwalają jednak odtworzyć biegu wydarzeń. Pozostaje jedynie intuicja stróża prawa, która każe mu drążyć temat. Prowadzone rozmowy i okruchy zbieranych informacji umożliwiają mu dotarcie do pewnego pomarańczowego domu w Pradze. Trop przywodzi go do światowej sławy kobiet i tajemnicy z przeszłości.

Korzystając z metafor ornitologicznych pisarka stara się pobudzić czytelnika. Otworzyć jego umysł, zwłaszcza, że lektura nie jest łatwa. Wymaga skupienia i czasu. Sam temat to ogromny ładunek emocjonalny. Język również nie należy do najłatwiejszych. Jest przesycony metaforyką, skomplikowany. Przechodzimy od ludzi do ptaków i trzeba czasu by wejść w rytm tej książki. Nie pozwala ona jednak o sobie zapomnieć. Nie potrafiłam jej odłożyć, choć raniła mnie i kierowała ku pesymistycznym refleksjom. Ale i taka jest rola literatury, właściwie przede wszystkim taka. Mówić o tym, co najważniejsze. Ukazywać świat i pewne tematy, choćby były najtrudniejsze. "Przyczynek do historii radości" pokazuje, że jedno z najpiękniejszych doznań można zmienić w koszmar. Uświadamia, że ludzi można kategoryzować i często bezkarnie niszczyć. Jednocześnie daje nadzieję na umocnienie jedności kobiet. Walkę o ich prawa, piętnowanie zła. To także krzyk o prawdę historyczną, odpowiednie regulacje prawne, opiekę nad ofiarami. Trudna, bolesna, niewygodna taka jest ta powieść, którą trzeba przeczytać, głęboko przemyśleć i docenić, nawet jeśli nastręcza mnóstwa trudności podczas lektury. Bo Radka Denemarková ma swój specyficzny styl. Na poły baśniowy, metaforyczny, na poły niemal reporterski. Żongluje językiem niczym sztukmistrz, by z całym impetem zadać cios w odpowiednim miejscu.

Pełna wersja recenzji: https://spacerwsrodslow.blogspot.com/2020/04/radka-denemarkova-przyczynek-do.html#more

Czasem można po prostu nie wytrzymać. Odpuścić i po prostu spaść w otchłań. Nawet, kiedy interesy świetnie idą a życie wydaje się przyjemne i bezproblemowe. Pod powierzchnią spokojnego i błogiego życia można kipieć od negatywnych emocji. Któż zdoła przeniknąć duszę drugiego człowieka? Samobójstwo bogatego biznesmena nie wydaje się prawdopodobne, choć na takie ma wyglądać....

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki #wrzenie. Lewaczka, ksiądz i polski kocioł Karolina Korwin-Piotrowska, Grzegorz Kramer SJ
Ocena 6,9
#wrzenie. Lewa... Karolina Korwin-Pio...

Na półkach: ,

To nie jest łatwa rozmowa. Wręcz przeciwnie. Znajdziecie w niej wszystko, co budzi kontrowersje, sprzeciw, domysły. Co nurtuje zarówno przeciwników jak i zwolenników Kościoła. Naprzeciw siebie siadają ksiądz katolicki i dziennikarka, która jak sama przyznaje, nie była w kościele od kilkunastu lat i traktuje go jak korporację. Wytyka słabości, błędy, dopytuje o wiele spraw, odnosi je do świata świeckiego. Nie oszczędza papieża, biskupów, zwykłych księży, ale i wierzących. Bo mają być znakiem swojej wiary, a nie zawsze wychodzi to tak jak powinno. Przez kolejne strony przewijają się wątki stosunku do dzieci urodzonych dzięki metodzie in vitro, środowisk LGBT, pedofilii, seksu, ekologii, naszego odrzucania cierpienia i starości, działalności Papieża Franciszka i sposobu w jaki mówi do ludzi, nauki religii, hejtu, zabobonów, narastającej niechęci społecznej wobec wszelkiej inności, różnicy między wiarą a rytuałami i wielu innych tematów.

"#wrzenie" to lektura dla tych, którzy boją się rozmawiać o sprawach nurtujących ich serca i myśli. Jednocześnie skorzystają z niej ci, którzy głośno wyrażają swoje wątpliwości i sprzeciw, szukając odpowiedzi. To rozmowa o tym, co boli, rozczarowuje, denerwuje w Kościele. Z drugiej strony znajdziecie w niej budujące słowa i zachętę do stawania się lepszym. W czasie lektury polecam notowanie, gdyż odnajdziecie na kartach sporo tekstów kultury, z którymi warto się zapoznać i ogrom zagadnień do przemyślenia. To ciekawy punkt wyjścia do dyskusji na różne tematy, szczególnie o obecność Kościoła we współczesnym świecie. I choć mam zarzuty do języka Karoliny Korwin-Piotrowskiej zarówno w książce jak i podczas spotkania autorskiego, to śmiało mogę powiedzieć, że w końcu ktoś podjął się wypowiedzenia na głos ważnych pytań i wątpliwości oraz próby odpowiedzi na nie. To właśnie dlatego, uważam tę książkę za wartościową i ważną.

Pełna wersja recenzji: http://spacerwsrodslow.blogspot.com/2020/02/grzegorz-kramer-karolina-korwin.html

To nie jest łatwa rozmowa. Wręcz przeciwnie. Znajdziecie w niej wszystko, co budzi kontrowersje, sprzeciw, domysły. Co nurtuje zarówno przeciwników jak i zwolenników Kościoła. Naprzeciw siebie siadają ksiądz katolicki i dziennikarka, która jak sama przyznaje, nie była w kościele od kilkunastu lat i traktuje go jak korporację. Wytyka słabości, błędy, dopytuje o wiele spraw,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy można nie dać się okłamywać? Na to pytanie odpowiada w książce Natalia Hofman. Z publikacji dowiecie się, czym jest kłamstwo i jakie są jego rodzaje. Poznacie fakty o nieprawdzie i rozprawcie się z największymi mitami, jak choćby ten, że kłamcy nie patrzą rozmówcy w oczy.
Ponieważ nie samą teorią żyje człowiek, w części bardziej praktycznej umieszczono elementy, które pozwolą lepiej poznać rozmówcę, a co za tym idzie, skupić się na tym, czy nie mija się z prawdą. Autorka uświadamia, jak wielką rolę odgrywa nasz wygląd i co możemy powiedzieć o człowieku analizując jedynie jego powierzchowność. Podkreśla znaczenie uścisku dłoni, przestrzeni osobistej, mikroekspresji oraz mimiki. Uczy odczytywać emocje oraz analizować wypowiedzi. Podpowiada również, gdzie szukać oznak kłamstwa, jakie znaczenie ma ton głosu, pauzy, tempo mówienia. Wyjaśnia, w jaki sposób zadawać pytania czy gdzie szukać punktu odniesienia, który ma kluczowe znaczenie w wykrywaniu kłamstwa. Gesty, ruchy ciała, zachowania służące podtrzymaniu konwersacji, sposób mówienia - wszystko przekazuje pewne informacje, które można odczytać, by dowiedzieć się więcej o rozmówcy.

"Jak wykryć kłamstwo" było dla mnie niezwykle zaskakującą pozycją. Po pierwsze nieczęsto można zapoznać się z pracami profesjonalistów z tej dziedziny, a warto wspomnieć, że Natalia Hofman to uczennica Paula Ekmana czyli największego eksperta od kłamstwa. Po drugie spodziewałam się, że język publikacji może nastręczać pewnych trudności. Myślałam, że dostanę do ręki podręcznik pisany naukowym i skomplikowanym żargonem, a ku mojemu miłemu zaskoczeniu, otrzymałam solidną porcję wiedzy podaną klarownym i prostym stylem. Zaletą "Jak wykryć kłamstwo" jest również fakt, że autorka nie czaruje, iż po lekturze będziemy ekspertami w jej dziedzinie. Wyraźnie zaznacza, że wykorzystywanie zdobytej wiedzy wiąże się ze żmudną pracą, dziesiątkami godzin spędzonymi na praktyce i ćwiczeniach. Nie ma prostej recepty na to, by wykryć kłamstwo. Trzeba być czujnym, uważnym, skupionym i potrafić rozmawiać. Jeśli jednak chcecie podjąć ten wysiłek pomogą wam w tym liczne ćwiczenia zamieszczone w książce. Ciekawostki, wyliczenia, podkreślanie najważniejszych treści w formie wytłuszczenia lub dużych cytatów również ułatwiają pracę z lekturą.

Pełna wersja recenzji: http://spacerwsrodslow.blogspot.com/2020/10/natalia-hofman-jak-wykryc-kamstwo.html

Czy można nie dać się okłamywać? Na to pytanie odpowiada w książce Natalia Hofman. Z publikacji dowiecie się, czym jest kłamstwo i jakie są jego rodzaje. Poznacie fakty o nieprawdzie i rozprawcie się z największymi mitami, jak choćby ten, że kłamcy nie patrzą rozmówcy w oczy.
Ponieważ nie samą teorią żyje człowiek, w części bardziej praktycznej umieszczono elementy, które...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Wakacje spędzone bez jakichkolwiek wygód w spartańskich warunkach to Silvie niej nic nowego. Wie dokładnie, jak odnajdywać kierunki, gdzie szukać jadalnych roślin. Bez tego eksperyment przecież by się nie udał. Wszystko ma być jak w epoce żelaza. Proste narzędzia z kości, cienkie buty ze skóry, drapiące ubrania, zbieractwo i łowiectwo. Bohaterka z zaciekawieniem i lękiem przygląda się studentom, którzy obóz archeologii eksperymentalnej traktują jak dobrą zabawę. Nerwowo zerka na ojca i z rosnącym strachem odczytuje jego sygnały. Kolejne pomysły, niezdrowy błysk w oku profesora i jej rodzica. Mięśnie dziewczyny napinają się boleśnie. Czuje, że zbliża się coś niedobrego. Zabawa wymyka się spod kontroli i przeradza w niepokojący spektakl, w którym nie chce brać udziału.

"Mur duchów" to opowieść o uczynieniu z podstawowej jednostki społecznej chorego, opartego na przemocy i okrucieństwie układu. Na próżno szukać tu miłości, ciepła czy czułości, choć z przeszłości wyłania się kilka okruchów światła. To relacja na zasadzie rządzenia twardą ręką. Ojciec jest niepodważalnym królem, właścicielem żony i córki, z którymi robi, co chce. To również historia o zaszczuciu tak wielkim, że winę za agresję kata zrzuca się na ofiarę. Czytając powieść, czytelnik zadaje sobie pytanie, jak właściwie doszło do założenia rodziny Sylvie i dlaczego nadal ona istnieje. Sarah Moss bez żadnych sentymentów pokazuje brutalne mechanizmy, jakimi rządzi się relacja oparta na podporządkowywaniu sobie innych i obsesyjnej potrzebie kontrolowania oraz poniżania drugiego człowieka. To zdecydowanie powieść o tym, jak nie powinna wyglądać jakakolwiek relacja. Jednocześnie doskonale widać, jak zaszczucie bohaterek rzutuje na ich funkcjonowanie i kontakty społeczne. Pisarka opowiada również o fanatycznym wręcz zainteresowaniu, które zaburza percepcję. Snuje historię rodzącego się obłędu, a może właściwiej byłoby powiedzieć maniakalnej potrzeby poczucia posiadania władzy. Pisze o przemocy, krzywdzie, poniżeniu, niechęci do współczesności oraz kompleksach. Pokazuje jak brak pewności siebie oraz zgorzknienie przeradzają się w tyranię. "Mur duchów" jest głęboko niepokojący i zniewalający. Ta niezwykle krótka książka uwiera, przeraża i pozostawia pod wrażeniem, że w tak niewielu słowach, można przekazać taki ogrom treści. Sarah Moss zdecydowania należy do czołówki pisarek, które doprowadziły swój warsztat do perfekcji. To zdecydowanie autorka, którą trzeba poznać.

Pełna wersja recenzji: http://spacerwsrodslow.blogspot.com/2020/07/sarah-moss-mur-duchow.html#more

Wakacje spędzone bez jakichkolwiek wygód w spartańskich warunkach to Silvie niej nic nowego. Wie dokładnie, jak odnajdywać kierunki, gdzie szukać jadalnych roślin. Bez tego eksperyment przecież by się nie udał. Wszystko ma być jak w epoce żelaza. Proste narzędzia z kości, cienkie buty ze skóry, drapiące ubrania, zbieractwo i łowiectwo. Bohaterka z zaciekawieniem i lękiem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zapalony ideą postępu Kazimierz wyrusza spod opiekuńczych skrzydeł ojca i opiekunki na studia do Rosji. Choć w dzieciństwie zwiedził kawał świata i poznał wielu ludzi, walczą w nim fascynacja i młodzieńcza chęć do swobodnego życia z obawą przed samotnością i poradzeniem sobie w obcym mieście. Młodzieniec nie jedzie całkiem w nieznane, czeka na niego stancja u sprawdzonych opiekunów. Do tego jest dobrze wychowany i potrafi zjednywać sobie ludzi. Zrządzeniem losu poznaje Borysa, który stanie się jego najlepszym przyjacielem. W końcu zaś poznaje niezwykłą kobietę, którą jest przekonany, już kiedyś spotkał. Anastazja mimo żywej i niczym nieograniczonej wyobraźni żyje w świecie bardzo dalekim od bajki. Piękny dom, wspaniałe książki powinny sprawiać jej radość, ale otaczająca ją pogarda, nienawiść i brutalność sprawiają, że codzienność jest najzwyczajniej nieznośna. Wyzwoleniem dla niej jest pobyt w Petersburgu, gdzie znajdzie swoje miejsce. Jedno spotkanie z niezwykłym Polakiem odmieni całe jej życie.

Przeciwieństwa się przyciągają i tezę tę zdaje się potwierdzać nowa książka Marii Paszyńskiej. Czy coś więcej mogłoby dzielić bohaterów "Czasu białych nocy"? On wesoły, ambitny, ale i romantyczny realista i ona zatwardziała zwolenniczka rewolucji, silna, nieustępliwa, odważna a jednocześnie bardzo krucha w środku. Milcząca i żyjąca w swoim świecie Anastazja jest całkowitym przeciwieństwem czerpiącego z życia i radosnego Kazimierza. A jednak to właśnie różnice charakterów czy kompletnie odmienne poglądy polityczne, zdają się ich łączyć. Im trudniejsza rozmowa i większa niezgodność zdań, tym bardziej zdają się do siebie zbliżać. Na nic zbijanie argumentów przeciwnika, na nic dowodzenie swoich racji. Pełne pasji i ognia dyskusje przeradzają się w uczucie, które zaskoczy oboje.

Pierwszy tom nowej serii to opowieść o traumie. Ranach fizycznych i psychicznych, które przenikają życie, wsiąkają w jego materię, by na zawsze pozostać ze skrzywdzonymi. Mijające lata przykrywają zranienia jedynie delikatnymi strupkami, pod którymi nadal wrze ból, paraliżujący lęk, nieznośna samotność, całkowity brak wiary we własną godność i wartość. To historia o krzywdach, jakie wyrządzili dzieciom dorośli i tym, jak rzutuje to na ich życie. Rzecz o zmaganiu się z demonami, które nigdy nie zasypiają, a jedynie odchodzą na chwilę, by potem wrócić ze zdwojoną siłą. Szczęście, które dotyka bohaterów, jest jak mgliste światło poranka, które powoli sączy się przez okno, by nagle zgasnąć zasłonięte burzowymi chmurami. To już nie przejściowe problemy, ale wydarzenia rodzące przekonanie, że za każdą nawet najmniejszą chwilę szczęścia przyjdzie drogo zapłacić.

Wnikam głęboko do serca Anastazji i staram się zrozumieć jej wątpliwości. Kruchy grunt, po którym stąpa, czekając tylko na załamanie się pod nią powierzchni. Maria Paszyńska w sposób głęboki i przemyślany kreśli portret ofiary. Zaledwie zarysowuje mechanizmy zaszczucia, które doprowadzają do głębokiej tragedii, zniszczenia człowieka, który bezustannie balansuje na granicy koszmaru i rzeczywistości. Z uwagą obserwuję wszystkie tajemnice, które rzucają się cieniem na życie bohaterów, gdyż i Kazimierz nie jest wolny od trosk. Coraz lepiej rozumiem, jak wielką wagę mają nasze słowa, jak delikatne i wątłe są dzieci, które nawet przez przypadek można skrzywdzić słowem, zapadającym głęboko w duszę.

Po raz kolejny czytam o rewolucji pochłaniającej niezliczone ofiary. Manipulowaniu ludźmi, którzy pragną jedynie lepszego życia. Karmieniu ich populistycznymi, szumnymi ideałami, które nijak mają się do rzeczywistości, gdy zaczyna płynąć krew, władza wydaje się na wyciągnięcie ręki, a ból drugiego człowieka i jego krzywda przeradzają się w fakt. Brak zastanowienia nad konsekwencjami pochopnych działań, błyskawiczna niemal zmiana struktur społecznych, rozbicie porządku świata i wprowadzenie chaosu są tu niezwykle realne i odczuwalne. Podobnie jak rozczarowanie ideologią, w którą się wierzyło, dostrzeżenie rozdźwięku między szlachetnymi hasłami a brutalnym postępowaniem.

Warsztat Marii Paszyńskiej jest moim zdaniem ukształtowany. Dopracowany językowo, wysublimowany pod względem wrażliwości, przepełniony autentyczną fascynacją historią, w którą zostają wrzuceni zwykli ludzie. To właśnie sprawia, że każda kolejna książka jest podróżą do czegoś nowego oraz świeżego, ale zarazem znanego.

Pełna wersja recenzji: http://spacerwsrodslow.blogspot.com/2020/07/maria-paszynska-czas-biaych-nocy.html#more

Zapalony ideą postępu Kazimierz wyrusza spod opiekuńczych skrzydeł ojca i opiekunki na studia do Rosji. Choć w dzieciństwie zwiedził kawał świata i poznał wielu ludzi, walczą w nim fascynacja i młodzieńcza chęć do swobodnego życia z obawą przed samotnością i poradzeniem sobie w obcym mieście. Młodzieniec nie jedzie całkiem w nieznane, czeka na niego stancja u sprawdzonych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Drapieżnik. Prawdziwa historia najbardziej nieuchwytnego mordercy XXI wieku" to lektura dla ludzi o mocnych nerwach. Samo śledztwo czasem zwalniało na tyle, że było lekko nużące, ale autorka wiele razy podkreśla, że życie to nie CSI i to dało się odczuć. Jej rzetelne oddanie realiów spraw daje ogląd tego, jak wszystko wygląda w praktyce. Jednocześnie czułam narastający lęk przed człowiekiem, który z fascynacją i podnieceniem opowiadał o odbieraniu życia kolejnym osobom. Który bawił się ze śledczymi, wciągnął ich w grę na swoich warunkach. Mam wrażenie, że pomimo wsparcia profilerów, sekcji behawioralnej i wieloletniego doświadczenia przesłuchujący byli na straconej pozycji. Keyes żył we własnym zbudowanym na jego zasadach świecie, który rozumiał tylko on. Był zbyt bystry i perfidny, by dać się podejść i odsłonić za wiele kart. Owszem kilka razy założył, że policja wie za wiele, ale nigdy nie pozwolił nikomu zapuścić się tam, gdzie nie chciał. Jego sprawność fizyczna i umysłowa przekraczająca zdolności zwykłego człowieka, ćwiczona dodatkowo i zahartowana ciężkim życiem, uczyniły z niego przestępcę idealnego. Zgubiło go tylko jedno - zbytnia pewność siebie, brawura, która doprowadziła do aresztowania. Jedne co kołacze mi się po głowie po lekturze to przestroga, by stale być czujną, gdyż nigdy nie wiemy, gdzie czai się zło. Dla dociekliwych, lubiących sprawy kryminalne, mroczne umysły i diabolicznych złoczyńców będzie to lektura idealna. Czytelników o słabszych nerwach uprzedzam, może nie znajdziecie tu bardziej przerażających opisów i scen niż te, z którymi się już zetknęliście, ale przeświadczenie, że ktoś taki był realny a jemu podobnych może być więcej, pozostanie z wami na długo.

Pełna wersja recenzji: http://spacerwsrodslow.blogspot.com/2020/06/maureen-callahan-drapieznik-prawdziwa.html

"Drapieżnik. Prawdziwa historia najbardziej nieuchwytnego mordercy XXI wieku" to lektura dla ludzi o mocnych nerwach. Samo śledztwo czasem zwalniało na tyle, że było lekko nużące, ale autorka wiele razy podkreśla, że życie to nie CSI i to dało się odczuć. Jej rzetelne oddanie realiów spraw daje ogląd tego, jak wszystko wygląda w praktyce. Jednocześnie czułam narastający lęk...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Zamknięte osiedle a w nim piękne, niskie bloki. Przestrzeń idealnie stworzona dla młodych rodzin. Spokojna, oddalona od niepowołanych oczu. Jasne, przestrzenne mieszkania a w nich ukryte życie. W jednym z nich ona. W bloku naprzeciwko on. Stacjonujący w zwolnionym po studentkach lokum. Szukający śladów po ludziach, którzy byli tu przed nim. Ciekawy życia tej z naprzeciwka. Rozkłada statyw, montuje aparat, zamawia zakupy, bo przecież nie będzie opuszczać swojego punktu obserwacyjnego i zaczyna polowanie. Przyklejony do wizjera zdobywa kolejne trofea. Bada uważnie każdy jej krok. Wie kiedy wraca, o której wychodzi, co robi, jak się ubiera. Jest świadkiem smutku, niepewności, chaotyczności kobiety. Ma prawo do ingerowania w jej życie, wielkie moralne przyzwolenie, w końcu to jego żona.

Zośka Papużanka oddała w ręce czytelników książkę niebezpieczną i przebiegłą. W nieskomplikowanej historii poznawanej z jednej perspektywy, układanej jak klocki kawałek po kawałku, przedstawiła związek dwójki ludzi. Uśpiła czujność czytelnika świetnym stylem i językiem oraz pozorną prostotą fabularną. Specyficznym bohaterem, którego nie chciałoby się spotkać, który bardziej przypomina tyrana i robota niż człowieka. Kazała czytać między wierszami, zwracać uwagę na szczegóły, każde słowo. "Przez" jest książką bardzo wymagającą, a jednocześnie taką, która czyta się szybko.

Pełna wersja recenzji: https://spacerwsrodslow.blogspot.com/2020/05/zoska-papuzanka-przez.html

Zamknięte osiedle a w nim piękne, niskie bloki. Przestrzeń idealnie stworzona dla młodych rodzin. Spokojna, oddalona od niepowołanych oczu. Jasne, przestrzenne mieszkania a w nich ukryte życie. W jednym z nich ona. W bloku naprzeciwko on. Stacjonujący w zwolnionym po studentkach lokum. Szukający śladów po ludziach, którzy byli tu przed nim. Ciekawy życia tej z naprzeciwka....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Pokaż mi swoją biblioteczkę" przenosi czytelnika i przede wszystkim miłośników książek do nieznanej nam biblioteki twórców kultury. Pozwala poznać zawartość regałów, historię czytelnictwa bohaterów. Odpowiada na pytanie, czy wyrabiamy sobie opinię o człowieku na podstawie tego, co stoi u niego na półce i czy warto to robić, skoro istnieją firmy zajmujące się profesjonalnie tworzeniem domowego księgozbioru. Z przyjemnością zagłębiłam się w rozmowy z poszczególnymi osobami i ich literacki świat. Szkoda tylko, że pytania nie były za bardzo zróżnicowane, choć rozumiem, że autorka chciała uzyskać odpowiedzi na te same zagadnienia i widać jej staranie w kwestii stylistyki. Zabrakło mi jednak nieco więcej oryginalności, gdyż powtarzalność była odczuwalna. Jest to jednak mały minus, który w perspektywie ciekawych odpowiedzi można pominąć. Dla wszystkich miłośników literatury "Pokaż mi swoją bibliotekę" będzie na pewno satysfakcjonującą i inspirującą lekturą, pozwalającą poznać lepiej osoby, których dzieła czytamy.

"Pokaż mi swoją biblioteczkę" przenosi czytelnika i przede wszystkim miłośników książek do nieznanej nam biblioteki twórców kultury. Pozwala poznać zawartość regałów, historię czytelnictwa bohaterów. Odpowiada na pytanie, czy wyrabiamy sobie opinię o człowieku na podstawie tego, co stoi u niego na półce i czy warto to robić, skoro istnieją firmy zajmujące się profesjonalnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W Japonii wszystko wydaje się być ułożone od początku do końca. Do pewnego czasu jesteś dzieckiem, uczysz się reguł świata, a potem dokładnie nim podporządkowujesz. Szkoła, studia, praca, kariera, rodzina i starość. W pewnym wieku powinieneś mieć ustabilizowaną sytuację zawodową i rodzinną. Odpowiednie stanowisko, współmałżonek i dzieci to standard. Keiko absolutnie nie wpisuje się w ten schemat. Już od dziecka była inna. Jej zachowania są nieprzewidywalne, odbiegające od przyjętych norm. Kiedy bohaterce wydaje się, że postąpiła dobrze lub powiedziała coś mądrego, okazuje się, że jest zupełnie inaczej. Z biegiem czasu uczy się dostosowywać, milczeć, ukrywać to kim jest i co naprawdę myśli. Ma świadomość, że coś z nią nie tak, choć zupełnie tego nie czuje. Widzi jednak jak bardzo różni się od wszystkich dookoła. Nawet rodzina nie potrafi jej zaakceptować. Czeka aż wydarzy się cud i kobieta stanie się taka, jak wszyscy.

Jeśli chcecie poczytać zwartą, ciekawą, niebanalną prozę, to powinniście sięgnąć po "Dziewczynę z konbini". To historia ludzi i o ludziach. Świat widziany oczami człowieka, który nie jest jego częścią. Kogoś, kto zupełnie nie myśli i nie działa jak wszyscy. Kto dosłownie jest trybikiem w sklepie, gdyż bezpieczeństwo zapewnia mu całkowity brak wolności. Zaskakująca, niepokojąca, drażniąca i napisana zgrabnym językiem, taka jest książka Muraty. Nie zabierze wam na pewno dużo czasu, ale utkwi w głowie na długo.

Pełna wersja recenzji: https://spacerwsrodslow.blogspot.com/2020/05/sayaka-murata-dziewczyna-z-konbini.html

W Japonii wszystko wydaje się być ułożone od początku do końca. Do pewnego czasu jesteś dzieckiem, uczysz się reguł świata, a potem dokładnie nim podporządkowujesz. Szkoła, studia, praca, kariera, rodzina i starość. W pewnym wieku powinieneś mieć ustabilizowaną sytuację zawodową i rodzinną. Odpowiednie stanowisko, współmałżonek i dzieci to standard. Keiko absolutnie nie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Sztuka kobiecości Aneta Borowiec, Beata Wróbel
Ocena 7,3
Sztuka kobiecości Aneta Borowiec, Bea...

Na półkach: ,

Kobiecość jest niezwykle nieuchwytną cechą. Myślę, że ile osób, tyle jej definicji. Dla jednych może być delikatnością, dla innych siłą. Czy decyduje o niej sukienka, szpilki i lekki makijaż czy może wręcz przeciwnie biznesowy ubiór i mocne podkreślenie urody. Jakie cechy można przypisać tej, która ma być wzorem kobiecości? Skromność, przebojowość, zaradność, cichość, potulność, drapieżność? Każdy będzie sądził inaczej, ale autorki książki siadają do niezwykle ciekawej rozmowy, która pozwala zdecydowanie lepiej rozumieć kobiety i pojąć, czym jest ich piękno.

Sam układ publikacji już bardzo przypadł mi do gustu. Panie rozpoczynają rozmowę o tym, czym jest kobiecość, jak powinnyśmy siebie traktować. Mówią o pięknie i samoakceptacji, która jest ogromnie ważna, gdyż bez niej nie jesteśmy w stanie zbudować szczęśliwego związku ani darzyć innych prawdziwymi uczuciami. Poruszają się w obrębie poznawania siebie zarówno pod względem psychicznym jak i fizycznym. Zmieniające się ciało, to jedno. Konieczność dorośnięcia, wzięcia odpowiedzialności za siebie, swoje wybory i decyzje to drugie. W końcu zaś docierają do odkrywania swojej seksualności i oswajania się z nią.

"Sztuka kobiecości" zaskoczyła mnie głębią tematu i podejściem autorki. Nie spodziewałam się znaleźć tego, co przeczytałam. Ogrom informacji, delikatne, ale niezwykle konkretne poruszenie wielu tematów, uwypuklenie pewnych aspektów prostym, zrozumiałym językiem, sprawia, że powinna to być pozycja obowiązkowa dla młodych kobiet i nie tylko. Nie jest to lektura, którą powinno się czytać od deski do deski, gdyż wymaga przemyślenia wielu spraw. Nie znalazłam jednak podobnej książki na rynku. Publikacji, która w tak wyważony i mądry sposób mówiłaby o tym, co w życiu kobiety jest ważne. Minusem, który działał mi na nerwy były żółte podkreślenia w książce. Rozumiem chęć uwypuklenia pewnych kwestii, ale nie zawsze były one dla mnie najważniejsze. Miałam wrażenie, jakby ktoś usilnie skłaniał mnie do kontemplowania tych treści, podczas gdy ja zaznaczałam całkiem inne fragmenty. Nie lubię w książkach takich rozwiązań, które ograniczają wolność czytelniczą, ale to drugorzędna sprawa. Całość jest ogromnie na plus.

Pełna wersja recenzji: https://spacerwsrodslow.blogspot.com/2020/06/aneta-borowiec-beata-wrobel-sztuka.html

Kobiecość jest niezwykle nieuchwytną cechą. Myślę, że ile osób, tyle jej definicji. Dla jednych może być delikatnością, dla innych siłą. Czy decyduje o niej sukienka, szpilki i lekki makijaż czy może wręcz przeciwnie biznesowy ubiór i mocne podkreślenie urody. Jakie cechy można przypisać tej, która ma być wzorem kobiecości? Skromność, przebojowość, zaradność, cichość,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na dworze króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, pragnącego stworzyć z Warszawy drugi Paryż i zbudować kolejną kulturalną stolicę Europy, nie dzieje się dobrze. Zbliża się sejm walny poprzedzony sejmikami ziemskimi, władczyni Rosji umacnia swoje wpływy w Polsce, a król zajęty jest przyjmowaniem gości, marzeniami o małżeństwie z carycą i prowadzeniem bujnego życia seksualnego. Trzy arystokratki walczą między sobą o łaskę władcy, jego zainteresowanie, budowanie swojej pozycji, miłość. Izabela Czartoryska słynąca ze swojej fantazji wydaje się nieco zdziecinniała, ale nie cofnie się dla ukochanego przed niczym. Magdalena Sapieha nie widzi świata poza swoim Stasiem, a Elizabeth Lubomirska przybiera dla króla maskę uległej faworyty, ale prowadzi podwójną grę.

Po zapoznaniu się z blurbem liczyłam na więcej. Chciałam napięcia, pokazania wybiegów, które stosowano, by zyskać jak najwięcej, odmalowania relacji rodzinnych. Dostałam prostą opowieść, w której seks lub brutalność jest kluczem do absolutnie wszystkiego. Język też był nierówny. Przechodził z literackich opisów do niesmacznych momentami wstawek seksualnych, choć trzeba przyznać, że część schadzek była opisana zgrabnie, bez niepotrzebnego epatowania każdym możliwym szczegółem. To było moje pierwsze spotkanie z Manuelą Gretkowską i przyznam szczerze, że nie wiem, czy będą następne.

Pełna wersja recenzji: https://spacerwsrodslow.blogspot.com/2020/06/manuela-gretkowska-faworyty.html

Na dworze króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, pragnącego stworzyć z Warszawy drugi Paryż i zbudować kolejną kulturalną stolicę Europy, nie dzieje się dobrze. Zbliża się sejm walny poprzedzony sejmikami ziemskimi, władczyni Rosji umacnia swoje wpływy w Polsce, a król zajęty jest przyjmowaniem gości, marzeniami o małżeństwie z carycą i prowadzeniem bujnego życia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dzieciństwo powinno być wypełnione radością, śmiechem, odkrywaniem świata oraz dziecinnymi żartami, na których można się też uczyć. Wspomnienia, jakie po nim pozostają ma wypełniać szczęście, lekkość i jasność. Nie zawsze jednak tak jest. Czasami wszystko idzie zupełnie inaczej. Dom zamiast być bezpiecznym schronieniem, staje się miejscem, do którego lepiej nie wracać. Po którym przemyka się najciszej jak to tylko możliwe, gdzie chce się być niewidzialnym. Ale nawet w najciemniejszym kącie, w którym hiena mruży żółtawe ślepia, wypełnia zakamarki swoim przerażającym chichotem i głodna szuka kolejnej ofiary, musi być miejsce na odrobinę dobra i miłości.

Ciekawie zarysowani bohaterowie, szczególnie narratorka. Sugestywne opisy, doskonale oddane napięcie, świetny język obrazujący zarówno brutalność aktów przemocy jak i przemyślenia oraz marzenia bohaterki i hipnotyzująca historia, która przeraża, ale nie pozwala odłożyć książki - to wszystko sprawia, że "Prawdziwe życie" czyta się z duszą na ramieniu i zachłannością. Jednocześnie jest to powieść bardzo oszczędna, pozbawiona zbędnych szczegółów, kierująca czytelnika ku rozważaniom dotyczącym istoty zła. Porusza również problem kata i ofiary, łowcy i zwierzyny łownej, które mogą przybierać wiele form. Okładkowa hiena jest nie tylko wypchanym zwierzęciem, uosabia bowiem ciemność, która rodzi się w człowieku. Zaskakujące, że w tak niewielkich rozmiarów powieści mieści się studium zła, szaleństwa i determinacji. To zdecydowanie powieść dla czytelników o mocnych nerwach, którym nie straszne jest dosadne przedstawienie okrucieństwa. Ja z niecierpliwością
czekam na kolejna powieść wydaną w serii "Karios".

Pełna wersja recenzji: https://spacerwsrodslow.blogspot.com/2020/04/adeline-dieudonne-prawdziwe-zycie.html

Dzieciństwo powinno być wypełnione radością, śmiechem, odkrywaniem świata oraz dziecinnymi żartami, na których można się też uczyć. Wspomnienia, jakie po nim pozostają ma wypełniać szczęście, lekkość i jasność. Nie zawsze jednak tak jest. Czasami wszystko idzie zupełnie inaczej. Dom zamiast być bezpiecznym schronieniem, staje się miejscem, do którego lepiej nie wracać. Po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niewielka małopolska miejscowość a w niej niosący się nocami śpiew. Pieśń stanowiąca zagadkę, wykonywana w nieznanym nikomu języku. Zaskoczone i zalęknione spojrzenia sąsiadów. Czy to widmo zbliżającej się tragedii? Zwiastun cudu? A może zapowiedź nadchodzącej apokalipsy? W Cukrówce domysły zaczynają urastać do rangi przepowiedni. Młoda licealistka zyskuje miano Kasandry, Pytii, wieszczki. Naga krąży nocami po dachach wzywając kogoś lub coś. Czy niesie ostrzeżenie czy może oczekuje czegoś dobrego? Otoczenie w napięciu przygląda się temu, co przyniesie jej pieśń. Teorie mnożą się i nawarstwiają. Emocje mieszkańców zmieniają się jak w kalejdoskopie. Biegną od zdziwienia, zgorszenia, przez zachwyt, niemalże cześć i uwielbienie, po zniechęcenie, strach i potępienie. Wszystko, co inne, odchylone od znanej, uładzonej, małomiasteczkowej normy jest niebezpieczne. Im bardziej nie można czegoś wyjaśnić, tym większy lęk wzbudza to w ludziach.

Dominika Słowik stworzyła nieco przydługą i wielowątkową historię o małym, położonym na uboczu mieście, w którym roi się od codziennych tajemnic. Wprowadziła czytelnika do świata przepełnionego realizmem magicznym, który przywodzi na myśl baśnie z dzieciństwa czy senne marzenia. Poprzez praktyki głównych bohaterów uczyniła jeszcze trudniejszym próbę oddzielenia jawy od snu i odkrycia tajemnicy Cukrówki. Niczym Dygnarówna przekazała czarującą językiem i stylem opowieść o ludzkich lękach, namiętnościach, marzeniach, cynizmie, inności. Momentami uderzała w nieco dosadniejsze tony, chcąc jakby wybudzić czytelnika z letargu, potwierdzić, że oto dzieje się coś bliskiego każdemu z nas. Mimo ciekawego konceptu i dobrego wykonania nie zabrakło w powieści zgrzytów. Mnogich, niekoniecznie potrzebnych wątków, które można byłoby opisać w innej powieści, dłużyzn fabularnych czy moim zdaniem scen zbędnych i obrazoburczych. I nie tłumaczy tego nawet hipokryzja pewnych postaci ani wyjaśnienie całej historii, które nie jest do końca satysfakcjonujące. Jeśli jednak nie dajecie się szybko zszokować, lubicie dobrze napisane, oniryczne i długie opowieści "Zimowala" powinna przypaść wam do gustu.

Pełna wersja recenzji: http://spacerwsrodslow.blogspot.com/2020/02/dominika-sowik-zimowla.html#more

Niewielka małopolska miejscowość a w niej niosący się nocami śpiew. Pieśń stanowiąca zagadkę, wykonywana w nieznanym nikomu języku. Zaskoczone i zalęknione spojrzenia sąsiadów. Czy to widmo zbliżającej się tragedii? Zwiastun cudu? A może zapowiedź nadchodzącej apokalipsy? W Cukrówce domysły zaczynają urastać do rangi przepowiedni. Młoda licealistka zyskuje miano Kasandry,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kościół na kartach "Rabanu!" tętni życiem. Jest otwarty. Mieści w sobie ludzi o różnych, by nie powiedzieć niemal przeciwstawnych poglądach. Wyrusza tam, gdzie inni niechętnie podążają. Wychodzi do ludzi i stara się ich przygarnąć. To wspólnota, w której na człowieka czeka przyjaźnie wyciągnięta dłoń i Ewangelia. Ale autor pokazuje również, że czasami nasz ludzki charakter i słabości wysuwają się na pierwsze miejsce. Przerywają inicjatywy, będące zaczątkiem czegoś dobrego. Nie wiem czy można powiedzieć, że czasami przeważa instytucjonalność. Faktem jest, że Mirosław Wlekły zagląda tam, gdzie sami byśmy nie dotarli. Opisuje wspólnoty, których siła tkwi w lokalności. Przypomina tym samym, że ludzie są różni i Kościół powinien działać przede wszystkim w ramach małych wspólnot, tworzących całość Kościoła. To powrót do początków chrześcijaństwa, grup wierzących, które znały się i których członkowie pomagali sobie wzajemnie. Tak jak różnią się języki, w których odprawia się Eucharystię, tak też różnią się między sobą wspólnoty. Każda z nich ma inną specyfikę, potrzebuje różnorodnej aktywności. W uboższych krajach poza głoszeniem Ewangelii Kościół skupia się na ochronie biedniejszych i pomocy na wielu płaszczyznach. W Europie niesie żywą wiarę, której przekaz trzeba dostosować do obecnych czasów. W niektórych częściach świata łączy wyznawców różnych religii, pokazuje otwartość i miłosierną postawę Chrystusa.

Mam nieodparte wrażenie, że o tym tytule powinno się głośno mówić. Nie tylko ze względu na wielką odwagę i dociekliwość autora oraz podjęcie niezwykle wymagającego tematu, ale na fakt, że to świetnie napisany zbiór reportaży. Wciągający styl, imponujące przygotowanie autora, jego otwartość i ciekawość to wielkie zalety "Rabanu!". Jest on idealnym wstępem do rozmowy o wielu ważnych i aktualnych tematach. Zastanowienia się nad odpowiedzialnością za Kościół i wychylenia się nieco z własnego podwórka. Zdaję sobie sprawę, że niektórzy nie odbiorą tej lektury za dobrze. Myślę jednak, że trzeba ją przeczytać, zadać sobie pewne pytania, zobaczyć nieco szerszą perspektywę i nie bać się szukać odpowiedzi. Zrozumieć, że świat nie wszędzie wygląda tak samo, że różnimy się, a otwartość na bliźniego to ważna sprawa.

Pełna wersja recenzji: http://spacerwsrodslow.blogspot.com/2019/12/mirosaw-wleky-raban-o-kosciele-nie-z.html

Kościół na kartach "Rabanu!" tętni życiem. Jest otwarty. Mieści w sobie ludzi o różnych, by nie powiedzieć niemal przeciwstawnych poglądach. Wyrusza tam, gdzie inni niechętnie podążają. Wychodzi do ludzi i stara się ich przygarnąć. To wspólnota, w której na człowieka czeka przyjaźnie wyciągnięta dłoń i Ewangelia. Ale autor pokazuje również, że czasami nasz ludzki charakter...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Grandhotel. Powieść nad chmurami" to specyficzna literatura. Pełna zdumienia, zagubienia, zdziwienia. Nie odnalazłam w niej dużej dawki humoru, choć na to liczyłam. Jest za to trochę ironii, lekko podane trudne tematy, tajemnica, osobliwość i zaskakujące zakończenie, które pozostawia czytelnika z pewną dozą pytań. To z jednej strony pełna niedopowiedzeń i zawiłości historia, z drugiej opowieść pozwalająca wyzwolić się z konieczności posiadania wiedzy wszelakiej i odpowiedzi na każde pytanie. Odnajduję w niej dużą dawkę uniwersalizmu, bo każdy z nas jest trochę Fleischmanem, próbującym zrozumieć, kim jest, dokąd dąży, zmagającym się z wyrwaniem z konwenansów, nałożonych nam w ramach cywilizacji oczekiwań, ról do spełnienia. Z naszą walką z tymi wymogami jest trochę jak z zakończeniem powieści. Pozostają otwarte. Ostatnie wersy niczego nie narzucają, dają za to swobodę interpretacyjną w snuciu domysłów. Zaskakująca, zastanawiająca, czasami lekko drażniąca, ironiczna, momentami za prozaiczna i dosłowna, ale uniwersalna, poruszająca trudne tematy, w końcu inna, po prostu czeska. Taka jest najnowsza powieść Jaroslava Rudiša. Pewnie nie będzie to lektura dla każdego, ale ja nie żałuję jej przeczytania. Wszystkim miłośnikom osobliwych historii, poszukiwania odpowiedzi na podstawowe pytania i po prostu literatury niszowej powinna przypaść do gustu.

Pełna wersja recenzji: https://spacerwsrodslow.blogspot.com/2019/11/jaroslav-rudis-grandhotel-powiesc-nad.html

"Grandhotel. Powieść nad chmurami" to specyficzna literatura. Pełna zdumienia, zagubienia, zdziwienia. Nie odnalazłam w niej dużej dawki humoru, choć na to liczyłam. Jest za to trochę ironii, lekko podane trudne tematy, tajemnica, osobliwość i zaskakujące zakończenie, które pozostawia czytelnika z pewną dozą pytań. To z jednej strony pełna niedopowiedzeń i zawiłości...

więcej Pokaż mimo to