-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać3
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
2016-11-04
OPINIA Z BLOGA www.ksiazkiponadniebo.blogspot.com
"Kiedy po raz pierwszy zjawiasz się w ośrodku, nikt nic nie mówi. Nie ma takiej potrzeby. Przeszedłeś przez terapię, testy i wiele przygotowań pozwalających otrzymać plastikową bransoletkę, którą zakładają ci w dniu zabiegu. Zabiegu, który uratuje ci życie. Już nie dopytują, dlaczego się zdecydowałeś. I nie przeszkadza im, że nie powiedziałeś słowa prawdy.Już tylko skrobnięcie rysika, kiedy podpisujesz się na ekranie - po raz ostatni własnym nazwiskiem"
Tak zaczyna się prolog "Potomków". Nie wiem jak was, ale mnie zaintrygował i chciałam wiedzieć co jest dalej. Jeżeli wy tez chcecie wiedzieć jaka historia jest opowiedziana po tym wstępie to już jest połowa sukcesu. Ale zacznijmy od początku. Dosłownie. Niby typowa fabuła. Dziewczyna poddaje się zabiegowi usunięcia pamięci i chce zacząć życie od nowa... Ale czy na pewno? A może przed kimś ucieka? Może chce wymazać z pamięci wspomnienia i wszystko co wie, żeby uratować komuś życie? Problem w tym, że tego dlaczego to zrobiła nie wie nawet ona a co dopiero my.
Wdrążając się w fabułę i przewracając kolejne kartki dowiadujemy się wszystkiego po kolei. A z racji tej, że jest to powieść napisana w pierwszej osobie (( za czym osobiście nie przepadam, ale tutaj odziwo strasznie mi się spodobało to rozwiązanie)) potrafimy o wiele bardziej wczuć się w to, co przeżywa główna bohaterka. I kolejne co mi się podoba to to, że główna bohaterka mimo, że książka jest " dla młodzieży" to ona sama nastolatką nie jest i jak się dowiadujemy: jest 21- letnią kobietą.
Główna bohaterka. Budzi się. Nic nie pamięta. Wie, że ma na imię Emily Porter i, że poddała się zabiegowi. Nie pamięta rodziców, dzieciństwa. Jedyne co ma to list: od siebie dla siebie.
" Emily, to ja. Ty.
Nie pytaj o dwa minione lata. Nie szukaj ich w pamięci i nie staraj się grzebać w przeszłości.
Od tego zależy twoje życie. Życie innych ludzi również.
Tak przy okazji, nie masz na imię Emily. Zginęłaś w wypadku..."
Poznaje nieznajomego, który twierdzi, że jest potomkinią "Krwawej Hrabiny" Elżbiety Batory, największej i najgroźniejszej morderczyni wszech czasów. I wie, że jest ścigana. Musi uciekać, a od swojej tajemniczej opiekunki dostaje jedną jedyną radę: "Nie ufaj nikomu."
Ale skoro ma nie ufać nikomu to czy może zaufać opiekunce, która to powiedziała?
Jedyne co wie na sto procent to to, że musi odzyskać to co straciła w przeciągu chwili: wspomnienia i pamięc ostatnich dwóch lat swojego życia.
Jeżeli was zaintrygowałam i mi się to udało to się cieszę i mam nadzieję, że sięgnięcie po tą pozycje, bo warto.
Za książkę i możliwość przeczytania jej dziękuje Wydawnictwu IUVI.
OPINIA Z BLOGA www.ksiazkiponadniebo.blogspot.com
"Kiedy po raz pierwszy zjawiasz się w ośrodku, nikt nic nie mówi. Nie ma takiej potrzeby. Przeszedłeś przez terapię, testy i wiele przygotowań pozwalających otrzymać plastikową bransoletkę, którą zakładają ci w dniu zabiegu. Zabiegu, który uratuje ci życie. Już nie dopytują, dlaczego się zdecydowałeś. I nie przeszkadza...
Recenzja pochodzi z bloga www.ksiazkiponadniebo.blogspot.com
Od chwili, gdy Gregor przypadkiem trafił do niezwykłej krainy pod Nowym Jorkiem, minęło kilka miesięcy. Chłopiec poprzysiągł sobie, że nigdy tam nie wróci. Zdążył już nawet przyzwyczaić się do swojej codziennej rutyny w rodzinnym domu. W chwili, gdy pojawił się w swoich drzwiach, razem ze swoim zaginionym tatą wiele rzeczy się zmieniło. Zaczęło brakować pieniędzy na leki, utrzymanie rodziny i kupienie prezentów, bo jakby nie patrzeć święta Bożego Narodzenia zbliżały się wielkimi krokami.
Kiedy Podziemni potrzebują pomocy - w związku z kolejną przepowiednią, a potrzebny jest im do tego Gregor postanawiają porwać Botkę. W Przepowiedni Zagłady napisane jest tym razem o złowieszczym białym szczurze imieniem Mortifer. Gregor podejmuje wyzwanie i wraz z nietoperzem Aresem oraz księżniczką Luksą wyrusza na poszukiwanie Mortifera. Znajdzie się w sytuacjach, którego go wzruszą, załamią, ucieszą w pewnym stopniu a nawet gdy zagrożone będzie to, co jest dla niego najważniejsze. Będzie musiał stanąć oko w oko z decyzjami od których zależeć będzie los Podziemia.
Książka "Gregor i przepowiednia zagłady" to naprawdę warta i zdecydowanie dorównująca pierwszej części kontynuacja. Oby dwie książki czyta się bardzo szybko. Co do wyglądu okładka jest prześliczna a o stylu autorki nie muszę wspominać :D Każdy kto czytał chociażby "Igrzyska Śmierci" wie o czym mówię, ale jeżeli ktoś nie czytał to powiem tyle, że styl bardzo mi się podoba. Jest kilka śmiesznych momentów, ale i także wzruszających.
Naprawdę warty uwagi cykl, tym bardziej, że już w tym miesiącu wychodzi trzeci tom, na który oczywiście czekam :D
Za książkę dziękuję wydawnictwu IUVI ♥
Recenzja pochodzi z bloga www.ksiazkiponadniebo.blogspot.com
Od chwili, gdy Gregor przypadkiem trafił do niezwykłej krainy pod Nowym Jorkiem, minęło kilka miesięcy. Chłopiec poprzysiągł sobie, że nigdy tam nie wróci. Zdążył już nawet przyzwyczaić się do swojej codziennej rutyny w rodzinnym domu. W chwili, gdy pojawił się w swoich drzwiach, razem ze swoim zaginionym tatą...
2015-12-02
Fabuła
Akcję opowieści zaczynamy w momencie gdy pewien przeciętny nastolatek imieniem Gregor wpada całkowicie przypadkowo przez kratkę wentylacyjną wraz ze swoją małą siostrzyczką Botką do tajemniczej krainy zwanej Podziemiem. Cała fabuła książki jest niesamowicie magiczna i opiera się na podróżach Gregora i Botki w zupełnie nowym świecie, próbie odnalezienia swojego taty i poradzeniu sobie z niedokończoną przepowiednią. Powiem tyle.... łał. To co się w tej książce dzieje, to ile jest w niej cudownych stworzeń, zupełnie nowych miejsc i sytuacji o których się nikomu nawet nie śniło to jest BOSKIE! Tak właściwie nie wiem co mam wam więcej powiedzieć, żeby w żadnym wypadku nie popsuć wam zabawy z tą książką. Trzeba to przeczytać, żeby wiedzieć o czym mówie.
Ocena : 5/5
Oprawa wizualna
Okładka jest śliczna co widać na pierwszy rzut oka. Na pewno jest w niej mnóstwo różnych detali i szczególików, które cieszą oko. Strasznie mi się podoba również to, że po zakończeniu ostatniego rozdziału jest pewien dodatek dla naziemnych w którym możemy przeczytać odpowiedzi na pytania zadawane pani Collins, Stwórz własne podziemie, obrzydliwe stworzenia i szyfr Botki co jest świetnym urozmaiceniem. ♥
Ocena: 5/5
Bohaterowie
Uwielbiam wszystkich po równo. Zarówno tych głównych jak Gregor i Botka ale również pobocznych lub drugoplanowych jak Luksa, Vikus, Ripred lub nietoperzy ♥ Są strasznie przemili :)
Ocena : 5/5
Styl autorki
Tutaj to tak właściwie praktycznie w ogóle nie muszę się rozpisywać za długo. Każdy kto czytał Igrzyska śmierci wie że autorka pisze cudownie i tak, że nie da się oderwać od lektury. Wiadomo :D A to zakończenie... UGH trzeba kupić następną część i przeczytać bo nie da się wytrzymać. Naprawdę? w takim momencie ? :D
Ocena : 5/5
Ocena ogólna : 20/20♥
RECENZJA POCHODZI Z BLOGA www.ksiazkiponadniebo.blogspot.com
Fabuła
Akcję opowieści zaczynamy w momencie gdy pewien przeciętny nastolatek imieniem Gregor wpada całkowicie przypadkowo przez kratkę wentylacyjną wraz ze swoją małą siostrzyczką Botką do tajemniczej krainy zwanej Podziemiem. Cała fabuła książki jest niesamowicie magiczna i opiera się na podróżach Gregora i Botki w zupełnie nowym świecie, próbie odnalezienia swojego taty...
Hej wszystkim!
Nie było mnie sporo czasu, ale czasu z miesiąca na miesiąc coraz mniej. Ale! Zgłaszam poprawę i proszę o wybaczenie. Teraz postaram się pisać więcej, bo jak tak dalej pójdzie to zapomnicie, że ktoś taki jak ja istnieje xD Na dobry początek coś wesołego i przyjemnego, czyli książka od Wydawnictwa Czarna Owca o jednym z najpiękniejszych duńskich słów, czyli Hygge.
A no właśnie! A co to oznacza Hygge, i czemu to niby takie ładne słowo i jak Duńczycy to robią, że mimo, że mają jedne z najwyższych podatków są jednym z najszczęśliwszych narodów na świecie? Hygge jest faktycznie pięknym i stosunkowo krótkim słowem, ale jego znaczenie jest bardzo rozległe. Jak to pisze Meik Wiking, czyli autor tejże książki i dyrektor Instytutu Badań nad Szczęściem w Kopenhadze najważniejszą rzeczą jest wytłumaczenie komuś czym jest Hygge i w moim odczuciu udało mu się to wyjaśnić w bardzo ciekawy i zrozumiały sposób. Teraz ja wam po krótce spróbuje wytłumaczyć co kryje się za słowem Hygge. Wyobrażacie sobie śnieżny dzień, wy siedzicie w domu pod kocem z herbatą albo kawą, zapaloną pachnącą świeczką i dobrą książką i nie musicie nigdzie wychodzić? Czujecie się przytulnie i macie cudowne wrażenie, że w końcu macie czas dla siebie i możecie w końcu posiedzieć w domu i niczym się nie przejmować. To oznacza hygge. Hygge to słowo, którym Duńczycy chcą opisać ten nastrój. Ale dlaczego akurat oni są najbardziej Hygge i dlaczego tak często używają tego słowa? I co zrobić, żeby być bardziej szczęśliwym? To już jest opisane w książce, więc nie będę wam psuć zabawy.
Meik Wiking w przejrzysty, ciekawy jak i zabawny sposób opisał całą idee hyggowania. Dzięki tej książce zauważyłam miłe i przyjemne rzeczy, które robię codziennie z czystej przyjemności i na które nie zwracam uwagi zawalona problemami. Ale na tym polega szczęście Duńczyków. Cieszą się z małych rzeczy. Chociażby żeby podać przykład czerpią radość z tego, że spotykają się ze znajomymi, z rodziną, z ukochaną osobą. Wielkie szczęście sprawiają im takie pierdoły, jak posłuchanie swojej ulubionej piosenki, obejrzenie jakiegoś filmu czy serialu, wyciszenie się i pomyślenie o czymś miłym, przerwa między jakimiś zajęciami, zapalenie nowej, ślicznie pachnącej świeczki, przeczytanie książki czy chociażby popatrzenie na ulewę, albo śnieżycę, gdy siedzą po ciepłym kocem w rodzinnym domu. I czytałam tą książkę z myślą plątającą się gdzieś z tyłu głowy, że "Kurde ja też to robię i też lubię zapalić świeczkę, albo wypić herbatę, ale nie zwracam na to zbyt dużej uwagi. A może powinnam?"
Książkę polecam każdemu. Powiem wam, że hygge jak i hyggowanie jest bardzo ciekawym zjawiskiem i słowem. Książka ta jest pozycją w pewien sposób wyjątkową, ponieważ jak żadna inna nie opowiada o tym, co przynosi ludziom szczęście. Pokazuje, że do prawdziwego szczęścia nie jest potrzebne wiele rzeczy i ta książka jest tego idealnym przykładem.
Hej wszystkim!
więcej Pokaż mimo toNie było mnie sporo czasu, ale czasu z miesiąca na miesiąc coraz mniej. Ale! Zgłaszam poprawę i proszę o wybaczenie. Teraz postaram się pisać więcej, bo jak tak dalej pójdzie to zapomnicie, że ktoś taki jak ja istnieje xD Na dobry początek coś wesołego i przyjemnego, czyli książka od Wydawnictwa Czarna Owca o jednym z najpiękniejszych duńskich słów, czyli...